RichardsonMaggie
imiona Maggie Julienne
nazwisko Richardson
data urodzenia6 XII 1989
miejsce urodzenia Hope Valley
orientacja seksualna niby-hetero
miejsce pracy Taverna del Mar
stanowisko pracy kelnerka
narracja 3 os. l. poj.
wizerunek Emily Ratajkowski
Maggie jest dziwna.
Są dni, kiedy jest aniołem, który zstąpił z nieba na ziemię, by nieść pomoc i wsparcie innym. Są dni, kiedy jest diabłem, który wystąpił z piekła na ziemię, by upokarzać i wykorzystywać innych. Jest zmienna, ale nie w poglądach. Jest niestała, ale nie w uczuciach.
Jej delikatność, czułość i bezinteresowność mieszają się z bezwzględnością, chamstwem i drażliwością, tworząc wybuchową mieszankę, która fascynuje a jednocześnie przeraża ludzi. Wszystko w niej jest sprzeczne ze sobą i nigdy nie wiadomo, czy trafiło się właśnie na dobre czy złe wcielenie Maggie.
Dobrze wychowana i uprzejma a z drugiej strony pyskata i krnąbrna. Spokojna i cierpliwa, wybuchowa i awanturnicza. Miła i dobra, zła i wredna. Niewiele osób wytrzymuje z nią na dłuższą metę, ale wszyscy ci, którym się to udało, wiedzą, że w głębi duszy pragnie dobra innych.
Czasami brak jej słów i argumentów, więc zaczyna krzyczeć, a wtedy głupcy obrażają się i wychodzą, mądrzy zostają i czekają, aż kubeł zimnej wody wyleje się na ich biedne głowy. Czasami zrezygnowana i wściekła, chce płakać jak dziecko, a wtedy głupcy zaczynają ją pocieszać i udzielają jej wspaniałych rad, mądrzy przytulają ją i głaszczą po głowie, pozwalając jej być małą dziewczynką.
Nie jest jednak zła...
Urodziła się po południu 6 grudnia 1988 roku w drodze, na drodze stanowej nr 53 z Cape Coral do Hope Valley, w którym wychowywała się przez kolejnych szesnaście lat życia.
Jej rodzice, Annie i George poznali się jeszcze w szkole średniej; Annie zaczynała, a George kończył naukę w high school. Zostali rodzicami bardzo wcześnie; ona nie miała osiemnastu lat i chodziła do ostatniej klasy w szkole w Hope Valley, a on 1 grudnia 1988 roku skończył dwadzieścia lat i studiował zaocznie na pierwszym roku architekturę w Miami. Od początku jednak oboje czuli się odpowiedzialni za siebie i za swoje postępowanie, zachowanie. Byli świadomi tego jak wygląda ich sytuacja rodzinna, a przede wszystkim finansowa, chociaż ta nigdy nie była najlepsza. Kiedy Annie urodziła Maggie, to George pracował i zajmował się córką przez kilkanaście kolejnych tygodni, żeby żona mogła spokojnie skończyć szkołę średnią. Dopiero latem 1989 roku wzięli ślub i zamieszkali z matką George’a, która pomagała w opiece nad małą jak tylko mogła.
Od początku Maggie dorastała w pełnym ciepła i czułości domu, w którym, chociaż nigdy się nie przelewało, zawsze panowała rodzinna atmosfera; dziewczynce nie brakowało rodzicielskiej miłości. Przez kolejnych szesnaście lat, w czasie których obojgu jej rodziców udało się skończyć studia i znaleźć dobrą, satysfakcjonującą, ale nie przynoszącą wielkich dochodów pracę, miała szczęśliwe dzieciństwo i tak naprawdę dopiero, kiedy zmarła jej babcia od strony ojca, rodzinne szczęście zaczęło znikać z życia Reynoldsów. Annie tyrała całymi dniami jako pielęgniarka na oddziale neonatologii w szpitalu w Cape Coral, a George harował w biurze architekta miejskiego, po godzinach projektując wnętrza dla snobistycznych nowobogackich mieszkańców, którzy pragnęli oszałamiających efektów za marne grosze wypłacane z wielką łaską. W tym czasie wolała tracić czas na wielogodzinne telefoniczne rozmowy z koleżankami, niż uczyć się do egzaminów końcowych, od których zależała jej przyszłość.
Z pozoru normalne życie Maggie wywróciło się do góry nogami wraz z dniem, w którym w wyniku tragicznego wypadku, zginął jej ojciec. Mama nie radziła sobie z samą sobą, a Maggie popadła w stan depresyjnej apatii. Bardzo szybko zaczęły się także problemy finansowe, ponieważ większość wydatków pokrywała tak naprawdę pensja George'a. Annie pracowała od świtu do zmierzchu, biorąc każdy możliwy dyżur, a mimo to nie stać jej było na opłacenie rachunków i spłacenie długów, w które razem z Maggie popadały z dnia na dzień. Annie, znajdując się w sytuacji bez wyjścia, musiała schować dumę do połatanej kieszeni płaszcza i zdecydowała się zwrócić o pomoc do ojca George'a, z którym do tej pory Reynoldsowie nie utrzymywali kontaktów. Początkowo dziadek odnosił się nieufnie w stosunku do Annie i Maggie, ale już po kilku spotkaniach, zafascynowany wnuczką, zaoferował swoją pomoc; spłacił długi, wykupił dom na własność i obiecał opłacać czesne wnuczki na wyższej uczelni.
Wszystko zaczęło się układać, a Maggie wydawało się, że życie będzie cudowną bajką, która skończyła się brutalnie wraz z dniem, w którym jej mama zginęła w wypadku samochodowym. Dziewczyna została całkiem sama, nie licząc dziadka, który nie potrzebował spotkań ani rozmów; chciał wydawać na nią swoje pieniądze i chwalić się jej wynikami w nauce przed swoimi znajomymi. Po ukończeniu high school, załamana i zrezygnowana Maggie postanowiła opuścić Hope Valley i przenieść się do Filadelfii, jednak już po kilku tygodniach w wielkim mieście, które żyło własnym życiem i przyciągało ją, jak światło lampy przyciąga uwiedzioną nim ćmę, zapragnęła wrócić do domu. Coraz bardziej rozdarta między chęcią życia bez zobowiązań, a nieskomplikowaną, niezmąconą niczym egzystencją w małym miasteczku, zaczęła powoli staczać się na dno, którego nigdy nie dosięgnęła, na szczęście.
Koleżanki, ploteczki, studenci ekonomii i prawa, romanse, a potem picie w barach i popalanie marihuany na tyłach pubów przewaliły się lawiną przez rok jej życia, w którym spotkała faceta swojego życia, a przynajmniej faceta, o którym myślała jak o facecie swojego życia; dojrzałego, rozsądnego i poukładanego, którego z przyjemnością zaczęła gorszyć. Ona po przejściach, on z przeszłością, zbliżyli się do siebie tak bardzo, że Maggie w końcu zaciągnęła go do łóżka, przed czym nie opierał się bardzo długo. Uzależniła go od siebie, jak sama była uzależniona od papierosów, ale nie uzależniła siebie od niego. Następny dzień nie różnił się nigdy niczym od dnia poprzedniego. W kalendarzu pojawiały się też niedziele, które i tak niewiele różniły się od dni powszednich, aż do chwili, kiedy którejś niedzieli Maggie spakowała swoje dwie wielkie walizki i zdecydowała się wrócić do domu w Hope Valley.
» Kiedyś piła, ale nie uzależniła się od alkoholu, mimo wszystko boi się, że uzależni się od niego tak samo, jak od papierosów.
» Miała kontakty seksualne z dziewczynami, ale nie uważa się za osobę biseksualną.
» Kocha czekoladę, kawę, koty, zapach laboratorium szpitalnego i świeżo skoszonej trawy.
» Panicznie boi się pająków, do których byłaby gotowa strzelać z broni palnej, pływania, którego nigdy się nie nauczyła i samochodów, do których nigdy nie wsiada.
» Ma wiele dziwnych nawyków, m.in.: bardzo często myje ręce w ciągu dnia, rano wypija kubek herbaty i szklankę soku owocowego, a śniadanie zjada dopiero około 10:00, wypija filiżankę kawy z mlekiem albo kubek kakao, ubierając się, na samym początku wkłada bieliznę, pończochy i buty, a dopiero przed samym wyjściem zakłada resztę ubrań, nocą lubi siedzieć przy oknie i przyglądać się miasteczku albo czytać coś, kiedy jedynym światłem jest blask ulicznych latarni.
» Często farbuje włosy, ale tylko na odcienie blondu i rudego.
» Lubi prasować męskie koszule. Prasowanie uspokaja ją tak samo, jak seks.
» Marzy o założeniu szczęśliwej rodziny.
Są dni, kiedy jest aniołem, który zstąpił z nieba na ziemię, by nieść pomoc i wsparcie innym. Są dni, kiedy jest diabłem, który wystąpił z piekła na ziemię, by upokarzać i wykorzystywać innych. Jest zmienna, ale nie w poglądach. Jest niestała, ale nie w uczuciach.
Jej delikatność, czułość i bezinteresowność mieszają się z bezwzględnością, chamstwem i drażliwością, tworząc wybuchową mieszankę, która fascynuje a jednocześnie przeraża ludzi. Wszystko w niej jest sprzeczne ze sobą i nigdy nie wiadomo, czy trafiło się właśnie na dobre czy złe wcielenie Maggie.
Dobrze wychowana i uprzejma a z drugiej strony pyskata i krnąbrna. Spokojna i cierpliwa, wybuchowa i awanturnicza. Miła i dobra, zła i wredna. Niewiele osób wytrzymuje z nią na dłuższą metę, ale wszyscy ci, którym się to udało, wiedzą, że w głębi duszy pragnie dobra innych.
Czasami brak jej słów i argumentów, więc zaczyna krzyczeć, a wtedy głupcy obrażają się i wychodzą, mądrzy zostają i czekają, aż kubeł zimnej wody wyleje się na ich biedne głowy. Czasami zrezygnowana i wściekła, chce płakać jak dziecko, a wtedy głupcy zaczynają ją pocieszać i udzielają jej wspaniałych rad, mądrzy przytulają ją i głaszczą po głowie, pozwalając jej być małą dziewczynką.
Nie jest jednak zła...
Urodziła się po południu 6 grudnia 1988 roku w drodze, na drodze stanowej nr 53 z Cape Coral do Hope Valley, w którym wychowywała się przez kolejnych szesnaście lat życia.
Jej rodzice, Annie i George poznali się jeszcze w szkole średniej; Annie zaczynała, a George kończył naukę w high school. Zostali rodzicami bardzo wcześnie; ona nie miała osiemnastu lat i chodziła do ostatniej klasy w szkole w Hope Valley, a on 1 grudnia 1988 roku skończył dwadzieścia lat i studiował zaocznie na pierwszym roku architekturę w Miami. Od początku jednak oboje czuli się odpowiedzialni za siebie i za swoje postępowanie, zachowanie. Byli świadomi tego jak wygląda ich sytuacja rodzinna, a przede wszystkim finansowa, chociaż ta nigdy nie była najlepsza. Kiedy Annie urodziła Maggie, to George pracował i zajmował się córką przez kilkanaście kolejnych tygodni, żeby żona mogła spokojnie skończyć szkołę średnią. Dopiero latem 1989 roku wzięli ślub i zamieszkali z matką George’a, która pomagała w opiece nad małą jak tylko mogła.
Od początku Maggie dorastała w pełnym ciepła i czułości domu, w którym, chociaż nigdy się nie przelewało, zawsze panowała rodzinna atmosfera; dziewczynce nie brakowało rodzicielskiej miłości. Przez kolejnych szesnaście lat, w czasie których obojgu jej rodziców udało się skończyć studia i znaleźć dobrą, satysfakcjonującą, ale nie przynoszącą wielkich dochodów pracę, miała szczęśliwe dzieciństwo i tak naprawdę dopiero, kiedy zmarła jej babcia od strony ojca, rodzinne szczęście zaczęło znikać z życia Reynoldsów. Annie tyrała całymi dniami jako pielęgniarka na oddziale neonatologii w szpitalu w Cape Coral, a George harował w biurze architekta miejskiego, po godzinach projektując wnętrza dla snobistycznych nowobogackich mieszkańców, którzy pragnęli oszałamiających efektów za marne grosze wypłacane z wielką łaską. W tym czasie wolała tracić czas na wielogodzinne telefoniczne rozmowy z koleżankami, niż uczyć się do egzaminów końcowych, od których zależała jej przyszłość.
Z pozoru normalne życie Maggie wywróciło się do góry nogami wraz z dniem, w którym w wyniku tragicznego wypadku, zginął jej ojciec. Mama nie radziła sobie z samą sobą, a Maggie popadła w stan depresyjnej apatii. Bardzo szybko zaczęły się także problemy finansowe, ponieważ większość wydatków pokrywała tak naprawdę pensja George'a. Annie pracowała od świtu do zmierzchu, biorąc każdy możliwy dyżur, a mimo to nie stać jej było na opłacenie rachunków i spłacenie długów, w które razem z Maggie popadały z dnia na dzień. Annie, znajdując się w sytuacji bez wyjścia, musiała schować dumę do połatanej kieszeni płaszcza i zdecydowała się zwrócić o pomoc do ojca George'a, z którym do tej pory Reynoldsowie nie utrzymywali kontaktów. Początkowo dziadek odnosił się nieufnie w stosunku do Annie i Maggie, ale już po kilku spotkaniach, zafascynowany wnuczką, zaoferował swoją pomoc; spłacił długi, wykupił dom na własność i obiecał opłacać czesne wnuczki na wyższej uczelni.
Wszystko zaczęło się układać, a Maggie wydawało się, że życie będzie cudowną bajką, która skończyła się brutalnie wraz z dniem, w którym jej mama zginęła w wypadku samochodowym. Dziewczyna została całkiem sama, nie licząc dziadka, który nie potrzebował spotkań ani rozmów; chciał wydawać na nią swoje pieniądze i chwalić się jej wynikami w nauce przed swoimi znajomymi. Po ukończeniu high school, załamana i zrezygnowana Maggie postanowiła opuścić Hope Valley i przenieść się do Filadelfii, jednak już po kilku tygodniach w wielkim mieście, które żyło własnym życiem i przyciągało ją, jak światło lampy przyciąga uwiedzioną nim ćmę, zapragnęła wrócić do domu. Coraz bardziej rozdarta między chęcią życia bez zobowiązań, a nieskomplikowaną, niezmąconą niczym egzystencją w małym miasteczku, zaczęła powoli staczać się na dno, którego nigdy nie dosięgnęła, na szczęście.
Koleżanki, ploteczki, studenci ekonomii i prawa, romanse, a potem picie w barach i popalanie marihuany na tyłach pubów przewaliły się lawiną przez rok jej życia, w którym spotkała faceta swojego życia, a przynajmniej faceta, o którym myślała jak o facecie swojego życia; dojrzałego, rozsądnego i poukładanego, którego z przyjemnością zaczęła gorszyć. Ona po przejściach, on z przeszłością, zbliżyli się do siebie tak bardzo, że Maggie w końcu zaciągnęła go do łóżka, przed czym nie opierał się bardzo długo. Uzależniła go od siebie, jak sama była uzależniona od papierosów, ale nie uzależniła siebie od niego. Następny dzień nie różnił się nigdy niczym od dnia poprzedniego. W kalendarzu pojawiały się też niedziele, które i tak niewiele różniły się od dni powszednich, aż do chwili, kiedy którejś niedzieli Maggie spakowała swoje dwie wielkie walizki i zdecydowała się wrócić do domu w Hope Valley.
» Kiedyś piła, ale nie uzależniła się od alkoholu, mimo wszystko boi się, że uzależni się od niego tak samo, jak od papierosów.
» Miała kontakty seksualne z dziewczynami, ale nie uważa się za osobę biseksualną.
» Kocha czekoladę, kawę, koty, zapach laboratorium szpitalnego i świeżo skoszonej trawy.
» Panicznie boi się pająków, do których byłaby gotowa strzelać z broni palnej, pływania, którego nigdy się nie nauczyła i samochodów, do których nigdy nie wsiada.
» Ma wiele dziwnych nawyków, m.in.: bardzo często myje ręce w ciągu dnia, rano wypija kubek herbaty i szklankę soku owocowego, a śniadanie zjada dopiero około 10:00, wypija filiżankę kawy z mlekiem albo kubek kakao, ubierając się, na samym początku wkłada bieliznę, pończochy i buty, a dopiero przed samym wyjściem zakłada resztę ubrań, nocą lubi siedzieć przy oknie i przyglądać się miasteczku albo czytać coś, kiedy jedynym światłem jest blask ulicznych latarni.
» Często farbuje włosy, ale tylko na odcienie blondu i rudego.
» Lubi prasować męskie koszule. Prasowanie uspokaja ją tak samo, jak seks.
» Marzy o założeniu szczęśliwej rodziny.
miejscowyisla