Część turystyczna wyspy
a
Awatar użytkownika
<3
00
000

Post

Obrazek
The Best Coder of 2020 WŁADZA BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! SEX TELEFON - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" LILY OF THE VALLEY - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" TRUST ME, I'M A DOCTOR! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BARANEK SHAUN - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!"
mów mi/kontakt
administrator
a
Awatar użytkownika
boję się, że wszystkich stracę nim skończę czterdziestkę
33
182

Post

1
Jego popołudniowa obecność w restauracji nie była niczym nowym czy nienaturalnym, wprost przeciwnie - to wtedy, kiedy akurat z jakiegoś powody zabrakło go któregoś dnia na zmianie, dopiero wszyscy czuli się dziwnie i jakoś tak nieswojo. Takich chwil było jednak bardzo mało, bo Gale mało kiedy tak w zasadzie miał okazję urywać się z pracy i pozostawiać Taverna del Mar w jakimś tam stopniu samopas. To nie tak, że nie ufał ludziom, którzy z nim (czy też raczej należałoby powiedzieć: u niego) pracowali, bo zdecydowanie tak nie było i mężczyzna dbał o to, by w zespole znajdowały się same odpowiedzialne i po prostu ogarnięte osoby, jednak coś sprawiało, że najpewniej się czuł, kiedy sam znajdował się na miejscu. A przynajmniej tak sobie powtarzał. Gale nie był wcale taki głupi i wiedział doskonale, skąd brało się tak właściwie to uczucie, że najlepiej było kiedy miał oko na lokal i nie ruszał się z niego nigdzie od rana, aż do samego zamknięcia i zdecydowanie nie szło tutaj o nic pokroju niepewności o to, czy zespół sobie poradzi czy nie. Moubray po prostu robił wszystko, byle tylko nie zaszła dla niego konieczność powrotu do domu wcześniej, niż przed wieczorem. Żony unikał już wręcz popisowo i powoli nawet przestawał mieć z tego powodu jakiekolwiek wyrzuty sumienia; ona robiła zupełnie podobnie, więc Gale przestał się krępować z tego powodu już jakiś czas temu. Najwyraźniej tak było dla wszystkich po prostu prościej, więc czemu miał stawać na głowie i udawać, że ich nikły kontakt wcale nie jest mu na rękę? Nie widział w tym najmniejszego sensu. Dlatego właśnie... jego godziny pracy bywały naprawdę długie. I nie, nie przeszkadzało mu to. Dzisiaj pomimo tych kilku godzin, które już miał za sobą wraz z chwilą, kiedy zaprezentował się czekającemu przy jednym ze stolików Isaacowi wciąż prezentował się jako całkiem świeży i wypoczęty, zupełnie jakby już dawno przywykł do takiego trybu życia. Nie mijało się to z prawdą zbyt drastycznie, chociaż to mogło wcale nie oznaczać niczego dobrego. - Dzień dobry, co dla pana? - zagaił, nie siadając jeszcze, a na jego ustach zagościł uśmiech. Nie widzieli się dawno, a więc żart był niejako na miejscu, a lekko roboczy strój Gale'a (choć brakowało mu plakietki z imieniem) pozwalał nadać sytuacji odrobinę autentyczności.

Isaac Bradford
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! BOGATE CV Trying my best WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM YO VIVO ENTRE LAS FLORES - ISLAND PRACA W GASTRONOMII PEWNY SIEBIE mam lęk wysokości CRY ME A RIVER DIGITAL LOVE
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Urodzony i wychowany w Hope Valley. Nigdy nie był prymusem, przez co na studia wybrał się z marnymi wynikami i to dopiero rok po normalnym terminie. Skończył jednak studia dziennikarskie, całkowicie oddając się wspomagaczom w postaci energetyków, fajek i małych głodówek. Dopiero śmierć ojca, która miała miejsce kilka lat temu, ostatecznie go otrzeźwiła. Wyzbył się największych nałogów, wrócił do rodzinnego domu i znalazł pracę w tutejszej redakcji i radiu. Aktualnie? Pracoholik, posiadający mniej wolnego czasu niż przeciętny człowiek no i cholernie nieogarnięta buła, która nie do końca umie chodzić na randki w ciemno na które umawia go siostra.
30
179

Post


< < 004 > >


Gale Moubray

Kiedy przez kilka lat zapieprzasz dzień w dzień, a nawet własny szef ma to w dupie, to w pewnym momencie masz po prostu dość. Czujesz, jak Twoje ciało i umysł zaczynają protestować, a Tobie samemu nie pozostaje nic innego jak się temu poddać. I tak właśnie wyglądała ostatnia akcja Isaaca w pracy, kiedy wymęczony jak cholera zażądał kilku dni urlopu. Niby nic wielkiego - zwykła należność każdego pracującego człowieka, jednak dla Bardforda było to coś tak zupełnie nowego, że nie do końca umiał odnaleźć się w takiej ilości wolnego czasu. Zwłaszcza, że już pierwszego dnia zdawało się, że udało mu się pozałatwiać większość najważniejszych spraw. Wyspał się, nadrobił informacje z internetu, podzwonił do urzędów w celu załatwienia spraw na które normalnie nie miał czasu, a nawet odwiedził własną siostrę, której nie widział już od kilku dobrych miesięcy. Nic zatem dziwnego, że kiedy przyszedł czas na kolejny dzień wolności, nie do końca wiedział w co dokładnie powinien był wsadzić ręce. I wtem całkiem przypadkowo dał mu o sobie znać sam Gale Moubray, którego nie widział pewnie równie długo co samej Lacey. Bez zbędnego siedzenia na dupie, Isaac zebrał więc swoje tłuste poślady z chałupy i zgodnie z umówioną godziną - a nawet trochę wcześniej, wariat - zjawił się w restauracji. Chociaż dookoła kręciło się trochę ludzi, całkiem łatwo udało mu się odnaleźć wolny stolik przy którym zasiadł na spokojnie, dokładnie rozglądając się na boki, żeby swoim absolutnie amatorskim okiem ocenić wystrój tego małego skrawka nieba. Był już w połowie pisania w głowie artykułu do gazety Magdy Gessler(która nawet nie istnieje), kiedy jego myśli ostatecznie przerwane zostały przybyciem głowy tego przybytku. Bradford spoważniał momentalnie. - Witam. Poproszę rozmowę z kierownikiem i aktualne badania z sanepidu. Nie mam całego dnia. - prychnął lekceważąco, podnosząc się w końcu z krzesła, żeby nie tylko uśmiechnąć się jak przystało na starego kumpla, ale i odpowiednio przywitać się z ziomeczkiem. - Cześć, stary. - poklepał go po ramieniu. - Powiem Ci że...dosyć imponująco sobie tutaj zrobiłeś. Nie szukasz jakiegoś statysty żeby zawsze zajmował jedno miejsce i dostawał żarcie za darmo? Jestem skłonny rzucić nawet Hello Hope, żeby się tutaj zaciągnąć. - a kto by nie chciał? Miejsce było na tyle imponujące, że pewnie nawet sami kelnerzy potrafili zawieszać się w trakcie pracy, żeby zaniemówić od widoków.
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM That's a start ONE BIG FAMILY MAN UP! TEXT ME! TUBYLEC SINGIEL URODZONY LATEM KLASA ŚREDNIA WIELBICIEL KAWY Czytam poranną prasę PIEROGIS
mów mi/kontakt
hunny bunny
a
Awatar użytkownika
boję się, że wszystkich stracę nim skończę czterdziestkę
33
182

Post

Kiedy podjął decyzję o tym, że porzuca pracę w gazecie i inwestuje w coś zupełnie innego, z innej bajki, a przede wszystkim w stu procentach swojego, wcale nie był przekonany co do słuszności tego pomysłu. Jasne, cieszył się, że oto brał się za coś nowego i w ogóle miał szansę, by uwolnić się od męczącej go na dłuższą metę roboty w redakcji, ale... ta radość trwała kilka minut, a później zaczęły się kłopoty. Początkowo obawiał się, że popełnił ogromny błąd i wszystko było podyktowane chęcią ucieczki od przebywania w domu, a nie faktycznym zmęczeniem materiału, którym tłumaczył każdemu naokoło swoje zwolnienie. Bo tak to wyglądało, nie ma się co oszukiwać. Pierwsze tygodnie były... trudne. Cholernie ciężko było mu nagle z dziennikarza zostać osobą, która wie wszystko o prowadzeniu restauracji, a gdyby nie ludzie, którzy już pracowali w miejscu, które postanowił kupić i ich dobra wola, by momentami tłumaczyć mu wszystko jak dziecku, pewnie Taverna del Mar prędko mogłaby zostać przechrzczona na Taverna de la Muerte, a dalej zwyczajnie zamknięta, będąc właśnie całkiem martwą w rzeczywistości, nie tylko w nazwie. Teraz mogło to brzmieć dość dramatycznie i naciąganie, ale kiedy Gale zaczynał, wszystko prezentowało się niezbyt kolorowo, a jego braki doświadczenia były bardzo ewidentne. Całe szczęście, pewne rzeczy dało się z biegiem czasu wypracować, a niezbędną wiedzę nabyć. Nic dziwnego, że szczerze cieszył się zapraszając tutaj swoich znajomych i przyjaciół z pewnym poślizgiem, a nie na samym początku. Obawiał się, że gdyby gościł tutaj kogoś na samym początku swojej działalności, nie bardzo byłoby czym się pochwalić. Teraz sprawy miały się znacznie lepiej i nie musiał się już wstydzić nieprofesjonalnego podejścia albo obawiać jakiegoś potknięcia. - Niech zgadnę, w pańskiej zupie pływa hrabonszcz? - spytał z powagą, zupełnie jak gdyby w pytaniu chodziło o to, która właśnie jest godzina. Nie wytrzymał jednak długo w tej całej powadze i zaraz zaśmiał się, ściskając kumpla na powitanie. Dopiero po tym szybko wślizgnął się na miejsce tuż na przeciwko niego. - Wiesz... rozumiem, że chcesz stamtąd nawiać, ale rzucenie pracy za jedzenie mogłoby nie być zbyt korzystną ofertą. Jak coś to nie ma sprawy, ale przemyśl to jeszcze - zaśmiał się, po chwili zdejmując swój fartuch, bo w sumie nie był mu chwilowo potrzebny skoro właśnie oficjalnie miał przerwę w pracy. - Jak życie? Jak wspaniała praca? Opowiadaj - zachęcił go, sądząc jawnie, że to właśnie Isaac powinien zacząć od takiej spowiedzi, skoro w przypadku Gale'a częściowa odpowiedź na te pytania była raczej jasna przez wzgląd na to, gdzie się znajdowali.

Isaac Bradford
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! BOGATE CV Trying my best WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM YO VIVO ENTRE LAS FLORES - ISLAND PRACA W GASTRONOMII PEWNY SIEBIE mam lęk wysokości CRY ME A RIVER DIGITAL LOVE
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Urodzony i wychowany w Hope Valley. Nigdy nie był prymusem, przez co na studia wybrał się z marnymi wynikami i to dopiero rok po normalnym terminie. Skończył jednak studia dziennikarskie, całkowicie oddając się wspomagaczom w postaci energetyków, fajek i małych głodówek. Dopiero śmierć ojca, która miała miejsce kilka lat temu, ostatecznie go otrzeźwiła. Wyzbył się największych nałogów, wrócił do rodzinnego domu i znalazł pracę w tutejszej redakcji i radiu. Aktualnie? Pracoholik, posiadający mniej wolnego czasu niż przeciętny człowiek no i cholernie nieogarnięta buła, która nie do końca umie chodzić na randki w ciemno na które umawia go siostra.
30
179

Post

Początki nigdy nie są łatwe - jak to mówią. A już zwłaszcza w momencie, kiedy z jednej pracy, człowiek decyduje się przekwalifikować się na coś zupełnie innego z czym nigdy wcześniej nie miał styczności. Bez fałszywej skromności, taki Isaac najpewniej nigdy nie zdecydowałby się na taki krok w obawie, że bez względu na to jak bardzo by dziennikarka go nie wkurzała, to po prostu na niczym innym się nie znał. A przynajmniej nie w tak zaawansowanym stopniu, co dawało mu przynajmniej częściowo poczucie stabilizacji i spokoju. Ogarnięcie wszystkiego od początku - wpojenie sobie zasad, przełożenie tego na podstawy i wdrożenie w życie, tylko na pozór wydawało się trzema prostymi krokami, które mogły wieść tylko i wyłącznie do sukcesu. W praktyce cała sytuacja wyglądała o wiele gorzej, powodując że na samą myśl żołądek Bradforda skręcał się w bliżej nieokreślone strony, jeszcze mocniej go przy tym wkurzając. Nic zatem dziwnego, że teraz kiedy mógł na własne oczy zobaczyć jak wyglądała restauracja której prowadzenia podjął się Gale...był mocno zszokowany. Pozytywnie rzecz jasna, czego wyraz dał już chyba na samym wejściu, czując jak uśmiech przeplatany z podziwem co i rusz gości na jego lekko szarpniętej zarostem mordzie. - Jedynym prawilnym hrabonszczem w tym lokalu jestem ja. -wskazał na siebie kciukami, chociaż przez moment czując się jakby osiągnął w życiu już wszystko. Co prawda ciężko stwierdzić dlaczego rola robala tak mocno na niego wpłynęła, ale szybkie zajęcie przez kumpla miejsca i tak nie pozwoliło mu się nad tym bezsensownie zastanawiać. - A co mi więcej do życia potrzebne? Żarcie by było, atmosfera też nie najgorsza, a kimanie ogarnąłbym u siostry, albo mamy. Typowy stary kawaler, jakby ktoś pytał. - przewrócił oczami, gotowy całkiem poważnie pójść na ten deal. Inna sprawa, że z jego pracoholizmem najpewniej wysiadłby z tego rozpędzonego autobusu już po kilku dniach. - Życie jak życie. Za wiele się nie zmienia. - przyznał z mało zachwyconą miną. - A w robocie powiedziałbym że nieźle, ale biorąc pod uwagę ile osób się ostatnio posypało i ile roboty nam przez to dowalili, to niespecjalnie wiem jeszcze co jest pracą, a co już prywatą. - cmoknął pod nosem. - Generalnie nie polecam. Ulotniłeś się w samą porę, zanim dobrali się do Ciebie siłą. - może słabe to było pocieszenie, ale zawsze jakieś! Z pewnością i tak o wiele lepsze, niż gdyby sypnął mu newsem odnośnie jakichś kosmicznych podwyżek.

Gale Moubray
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM That's a start ONE BIG FAMILY MAN UP! TEXT ME! TUBYLEC SINGIEL URODZONY LATEM KLASA ŚREDNIA WIELBICIEL KAWY Czytam poranną prasę PIEROGIS
mów mi/kontakt
hunny bunny
a
Awatar użytkownika
boję się, że wszystkich stracę nim skończę czterdziestkę
33
182

Post

Jakoś wolał nie wracać myślami do czasów, kiedy tak naprawdę zaczynał i chyba nie było w tym nic dziwnego - początki były w istocie trudne, a do tego marne, tak naprawdę, szczerze. I żeby nie było, Gale nie należał do tych osób, które by takie wspomnienia chciały z pamięci od razu wymazać, a innym najchętniej by opowiadał, jak to wszystko poszło bez najmniejszego problemu i od pierwszych dni było sukcesem, o nie. Zwyczajnie nie czerpał radości z wracania myślami do pierwszych tygodni posiadania lokalu i gdyby wiedział, na co się właściwie pisze, zapewne w życiu by się na to nie zdecydował. Na całe szczęście nie miał o niczym pojęcia, a teraz, kiedy ciężkie czasy były już za nim, mógł się tylko cieszyć z tego, jak ze wszystkiego wybrnął. Z pomocą rozmaitych osób albo metodą prób i błędów, ale ostatecznie z sukcesem. - Jestem w stanie się z tym zgodzić - zaśmiał się, opierając o blat stołu. Chyba właśnie za czymś takim tęsknił najbardziej. Co jak co, nie z każdym miał na tyle zażyłą relację, by móc sobie pozwolić na głupie żarty i teksty godne dzieciaków z podstawówki, a czasem nawet człowiekowi w jego wieku było trzeba czegoś podobnego. Nawet częściej, niż czasem! Należało wziąć tez pod uwagę, że Gale przekroczył trzydziesty rok życia, a co za tym idzie, pomału zbliżał się do momentu, kiedy dziwne potrzeby miały być jego codziennością. Już na ten moment czasem wydawało mu się, że założenie konta na Hope4Love było wczesnym przejawem kryzysu wieku średniego. - W takim razie zapraszam. Kim ja jestem, by stać na drodze do twoich marzeń? - odpowiedział mu z uśmiechem, a chociaż bawił go plan Isaaca, musiał przyznać, że jakoś mocno stratny by na tym nie był, gdyby przyszło co do czego. Gdyby tylko faktycznie chciał, pewnie znając Moubray'ego, ten by się na to zgodził od ręki. - Chcesz mi powiedzieć, że dajesz sobie wejść na głowę? - zakpił, unosząc brwi ku górze. Oczywiście nie miał na myśli nic złego i był pewien, że mężczyzna wiedział o tym doskonale. Nie mógł jednak tego nijak nie skomentować, bo nauczony na własnym przykładzie wiedział, że nie należało w tej branży dawać sobą pomiatać. - Jakoś mnie to nie dziwi. Nie bez powodu przez ostatnie lata tylko za tę decyzję dziękuję podczas święta dziękczynienia. - Mimo jego obecnie widocznej, roześmianej gęby, wcale nie żartował. Tu nie było się z czego śmiać, ba, kiedy myślał o tym, jaką gehennę Isaac tam miał teraz, chciało mu się raczej zapłakać.

Isaac Bradford
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! BOGATE CV Trying my best WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM YO VIVO ENTRE LAS FLORES - ISLAND PRACA W GASTRONOMII PEWNY SIEBIE mam lęk wysokości CRY ME A RIVER DIGITAL LOVE
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Urodzony i wychowany w Hope Valley. Nigdy nie był prymusem, przez co na studia wybrał się z marnymi wynikami i to dopiero rok po normalnym terminie. Skończył jednak studia dziennikarskie, całkowicie oddając się wspomagaczom w postaci energetyków, fajek i małych głodówek. Dopiero śmierć ojca, która miała miejsce kilka lat temu, ostatecznie go otrzeźwiła. Wyzbył się największych nałogów, wrócił do rodzinnego domu i znalazł pracę w tutejszej redakcji i radiu. Aktualnie? Pracoholik, posiadający mniej wolnego czasu niż przeciętny człowiek no i cholernie nieogarnięta buła, która nie do końca umie chodzić na randki w ciemno na które umawia go siostra.
30
179

Post

Podobno na koniec dnia wcale nie ważne są metody, a ich działanie i ewentualne sukcesy które się dzięki nim odnosi. Isaac wiedział o tym jak mało kto. Może nie miał tak jak Gale prężnie działającej restauracji w sercu Hope Valley, ani nie dorobił się jeszcze swojej imponującej fortuny, ale małymi kroczkami nadal wierzył, że zmierza w kierunku prawdziwej życiowej idylli. Miejsca, gdzie nie będzie już odwrotu, a będzie tylko i wyłącznie lepiej. Teraz jedyne co musiał zrobić to po raz kolejny zakasać rękawy, zagryźć zęby na swoich ustach i przeć dalej póki starczy mu sił i samozaparcia, a cała reszta powinna już pójść sama. Tak przynajmniej łudził się do tej pory. - Masz szczęście. Generalnie nie lubię jak ktoś się ze mną nie zgadza. - dodał jeszcze prześmiewczym tonem znawcy, którym w rzeczywistości nie był i nie miał najmniejszej szansy być. I tak, zdecydowanie takie żarty i powoływanie się na teksty zaczerpnięte z internetu były czymś, za czym Isaac tęsknił najmocniej od chwili, kiedy Gale zdecydował się opuścić skromne progi redakcji. Wiadomo, nie miał mu tego w żaden sposób za złe, ale cierpiał całkiem prawdziwie z każdym kolejnym gościem, który zajmował jego miejsce i który za nic nie łapał ani jednego mema. Swoją drogą jak tacy ludzie w ogóle funkcjonowali? Żyli w jakichś lepiankach? - Na taką odpowiedź właśnie liczyłem. Cieszę się, że pozwalasz mi tak po prostu łamać zasady i żyć według własnych. - roześmiał się. No dobra, nie był w stanie tak na całkiem serio zwalić mu się na głowę i zajmować dumnego miejsca w jego obsłudze, ale jeśli kiedyś znalazłby się na krawędzi własnego ja to czemu nie? Z pewnością taka odmiana by mu nie zaszkodziła. Skrzywił się mimowolnie, przytakując jednak szybkim ruchem głowy. - Żeby tylko na głowę. Stary, tam się nie da ostatnio inaczej. Na każde Twoje słowo dają dziesięć kolejnych. Do tego bawią się w jakieś korpozjebanie i pieprzą tylko że są terminy i się musimy ich trzymać. Nie ogarniesz. Jakbym całkiem na poważnie miał gdzie spieprzyć to już by mnie tam nie widzieli, ale problem w tym, że niespecjalnie mam alternatywy. - tyle lat pracy nie mogło się zmarnować, prawda? Nie po to zapieprzał po nocach i robił co w swojej mocy, żeby jakiś debil z kierownictwa nagle spychał go na dalszy plan i zmuszał do szukania swojego miejsca gdzie indziej. Tak to niespecjalnie działało. - Tylko za to? Serio? - prychnął, ale wcale nie złośliwie. - A za to tutaj? - palcem przejechał w powietrzu, mając na myśli rzecz jasna lokal. - Po odejściu z pracy to już druga całkiem udana rzecz.

Gale Moubray
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM That's a start ONE BIG FAMILY MAN UP! TEXT ME! TUBYLEC SINGIEL URODZONY LATEM KLASA ŚREDNIA WIELBICIEL KAWY Czytam poranną prasę PIEROGIS
mów mi/kontakt
hunny bunny
a
Awatar użytkownika
boję się, że wszystkich stracę nim skończę czterdziestkę
33
182

Post

Nie sądził, by kiedykolwiek miał się dorobić kto wie jakiej fortuny na swoim biznesie, ale zdecydowanie był na etapie, kiedy spokojnie mógł się poświęcić rozwijaniu go, nie musząc się jednocześnie martwić o to, że zostanie z niczym za pięć minut. Oczywiście zawsze coś nieprzewidzianego mogło się stać, ale bądźmy szczerzy, Gale nie należał do osób, które bez większej przyczyny zaczynałyby się obawiać pojawienia ewentualnej klęski żywiołowej albo jakiejś epidemii, która mogłaby zagrażać jego restauracji. Jeśli coś podobnego miałoby się wydarzyć, nie byłby w tym sam, a to zawsze było jakimś tam, choćby nawet marnym, pocieszeniem dla człowieka, który dowodzi biznesem. - Tak długo, jak chcesz bym cię tylko żywił, to słuchaj, stary... nie ma żadnego problemu. Ale musimy ustalić jeszcze jakieś obowiązki, poza tym, że będziesz okupował stolik, okej? - mówił, starając się hamować śmiech. Nie wiedział jeszcze, czym te obowiązki mogłyby być, ale... coś się wymyśli, tak? Bez wątpienia, w końcu co dwie głowy to nie jedna, na pewno uda im się coś ustalić. - Nie chcę nic mówić, ale zawsze możesz uciec do konkurencji. Cape Coral wcale nie jest tak daleko jak się wydaje, a jestem pewien, że z twoim doświadczeniem jakaś redakcja przyjęłaby cię z otwartymi ramionami. Szkoda twojego czasu i nerwów na nich. Naprawdę, jedyna decyzja, której nigdy nie żałowałem to odejście - przyznał mu szczerze, mając przy okazji nadzieję, że jego słowa w jakiś sposób podziałają na przyjaciela i może coś zdziałają. Chciał dobrze, naprawdę. Co jak co, ale w życiu nie namawiałby go na coś, co byłoby nierealne albo miało podziałać na jego niekorzyść. Może innym tak, kto wie, ale na pewno nie Bradfordowi. - No dobra, masz rację. Po trudach i znojach z samego początku, teraz miło jest tutaj spędzać całe dnie - przyznał bez cienia skrępowania, chociaż pewnie nie należało mówić o pracoholizmie tak otwarcie. Nie wydawał się tym jednak zbyt przejęty. Po co miał oszukiwać siebie i innych, skoro właśnie tak to wyglądało? - No dobra, lepiej mi powiedz czym się poczęstujesz? - zagadnął, wskazując ruchem głowy na kartę, która pewnie leżała przed mężczyzną.

Isaac Bradford
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! BOGATE CV Trying my best WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM YO VIVO ENTRE LAS FLORES - ISLAND PRACA W GASTRONOMII PEWNY SIEBIE mam lęk wysokości CRY ME A RIVER DIGITAL LOVE
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Urodzony i wychowany w Hope Valley. Nigdy nie był prymusem, przez co na studia wybrał się z marnymi wynikami i to dopiero rok po normalnym terminie. Skończył jednak studia dziennikarskie, całkowicie oddając się wspomagaczom w postaci energetyków, fajek i małych głodówek. Dopiero śmierć ojca, która miała miejsce kilka lat temu, ostatecznie go otrzeźwiła. Wyzbył się największych nałogów, wrócił do rodzinnego domu i znalazł pracę w tutejszej redakcji i radiu. Aktualnie? Pracoholik, posiadający mniej wolnego czasu niż przeciętny człowiek no i cholernie nieogarnięta buła, która nie do końca umie chodzić na randki w ciemno na które umawia go siostra.
30
179

Post

Nigdy nie można było być pewnym, że wszystko czego się podejmujemy przyniesie określony i konkretny zarazem zysk. Niemniej, w oczach Isaaca już sam fakt, że Gale zarabiał teraz na swój własny rachunek sprawiało, że gość mógł spojrzeć na siebie w o wiele lepszym świetle niż normalnie. Nie był od nikogo zależny, przynajmniej w ogólnym sensie, a to czyniło go kowalem własnego losu. Co innego Isaac, który jakby nie patrzeć robił w pocie czoła wszystko co się dało, a i tak finalnie pracował głównie po to, żeby ludzie usytuowani nad nim mieli szansę zagarnąć najwięcej hajsu. Logiki w tym żadnej, tak samo jak pozytywów, ale skoro do tej pory jeszcze nie wykorkował i miał za co utrzymać mieszkanie, to widocznie nie było mu jeszcze aż tak źle, co nie? - A to robienie sztucznego tłumu nie wystarczy? Liczyłem, że chociaż Ty jeden po starej znajomości nie będziesz mi robił problemu w zarabianiu na ładne oczy. - prychnął. - Ale jak tak bardzo Ci zależy to zawsze mogę dorzucić do tego jeszcze jakieś donoszenie dań do stolików. Ale tylko dań, bo przy napojach może to się skończyć średnio efektownie. - był jedną z tych osób, które wyjątkowo często napotykały na swojej drodze przeciwności, a już zwłaszcza wtedy, kiedy przyszło im nosić jakieś płyny. Nie ważne nawet czy było to wino, herbata, czy zwykła woda. Prędzej czy później i tak lądowało na ziemi i brudziło wszystko dookoła łącznie z Bradfordem. - Niby masz rację, ale skąd mam gwarancję, że nie zaczną mnie traktować jak podrzutka? Hello Hope ma połowę praw do moich treści, przez co musiałbym w dużej mierze budować sobie wszystko od podstaw. Niby jest to w jakiś sposób do zrobienia, ale jak pomyślę, że miałbym znowu wracać do punktu zero to odchodzą mi wszystkie chęci na cokolwiek. - nieco się skrzywił. To nawet nie tak, że był jakiś leniwy, czy coś w tym rodzaju. Właściwie w swojej rodzinie jako jedyny przykładał przesadną wręcz wagę do pracy, ale wobec zaprzepaszczenia wszystkiego co zbudował, jakoś z góry odechciewało mu się już nawet prób. - Przede mną akurat nie musisz udawać. - uśmiechnął się całkiem szczerze, zaglądając do menu ze zmarszczonymi przy tym brwiami. Nie był mistrzem w kwestiach kulinarnych, a jego podniebienie najlepiej znało smak dobrego taco, więc naprawdę wybór nie był taki oczywisty. - Pasta z krewetkami brzmi całkiem znośnie. Iść tym tropem, czy radzisz zmienić tor?

Gale Moubray
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM That's a start ONE BIG FAMILY MAN UP! TEXT ME! TUBYLEC SINGIEL URODZONY LATEM KLASA ŚREDNIA WIELBICIEL KAWY Czytam poranną prasę PIEROGIS
mów mi/kontakt
hunny bunny
a
Awatar użytkownika
boję się, że wszystkich stracę nim skończę czterdziestkę
33
182

Post

To, że pracował sam na siebie i nie wykorzystywał nie wiadomo ilu szczebli drabiny kariery do tego, by osiągnąć sukces, było naprawdę dla niego komfortowe. Początkowo nawet bycie szefem tego kilkunastoosobowego zespołu krępowało go, jednak przywykł do tego; nie wyobrażał sobie jednak dowodzić jakąś siecią restauracji albo być głową jakiegoś korpo. No nie, po prostu nie. To nie był jego świat, jego bajka ani jego kredki - jak kto woli. Gdyby nie to, że nie mógł się rozdwoić albo sklonować jeszcze mocniej, pewnie wolałby sam wszystko sobie tutaj załatwiać, bo nienawidził wykorzystywać ludzi za bardzo. Dopóki jednak pracował wraz z nimi na co dzień, a poza tym nie było pomiędzy nim, a pracownikami jeszcze kolejnej warstwy pracowników, czuł się w miarę komfortowo po przyzwyczajeniu się. Na ten moment z większością pozostawał w kontaktach koleżeńskich niemalże, więc nie było na co narzekać, a trudne początki minęły i odeszły w zapomnienie już chwilę temu. - Nie no, spokojnie, chodziło mi raczej o rzeczy typu... o, tam siedzi jakaś niezdecydowana panna. No i byś mógł w ramach naszej wspaniałej umowy zagadać do niej i powiedzieć nie wie pani co wybrać? polecam ten makaron z pierwszej strony. Uśmiechasz się ładnie i jest kupiona, a my sprzedajemy porcję dania. Wiesz o co chodzi? Marketing, stary. Żadnej pracy fizycznej, nie pozwalam na to - zapewnił go z powagą, jakby właśnie przedstawiał mu realną ofertę pracy i wymieniał zakres obowiązków. Potrafił być przekonujący, kiedy chciał. - A myślałeś by zacząć coś... no wiesz, własnego? Nawet jakiś blog albo profil. Albo vlog, to chyba modne. Internet czyni cuda teraz, jeżeli trafiłbyś w odpowiednią tematykę i dotarł do jakiejś grupy... wiesz o co mi chodzi, nie? - Starał się wyjaśnić mu swój tok rozumowania jak najbardziej prosto, ale nie był pewien, czy jego dobór słów mu to umożliwiał. - Tak, to całkiem niezła pozycja, ale to te małe krewetki jak coś. Zrezygnowałem z serwowania większych po tym, jak jakaś klientka próbowała nam wmówić, ze element jej obiadu wciąż ma czułki i te sprawy... - zaśmiał się, wspominając teraz tamten dzień z rozbawieniem, chociaż gdy przyszło co do czego i musiał się tłumaczyć tamtej kobiecie, wcale do śmiechu mu nie było. Wtedy jeszcze nie wiedział, że praca z ludźmi oznaczała czasem drogę przez mękę z naprawdę głupimi jednostkami i był szczerze przerażony, zwłaszcza, że tamta reagowała co najmniej w taki sposób, jakby coś wypełzło z jej potrawy i próbowało oddalić się z całym talerzem.

Isaac Bradford
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! BOGATE CV Trying my best WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM YO VIVO ENTRE LAS FLORES - ISLAND PRACA W GASTRONOMII PEWNY SIEBIE mam lęk wysokości CRY ME A RIVER DIGITAL LOVE
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Urodzony i wychowany w Hope Valley. Nigdy nie był prymusem, przez co na studia wybrał się z marnymi wynikami i to dopiero rok po normalnym terminie. Skończył jednak studia dziennikarskie, całkowicie oddając się wspomagaczom w postaci energetyków, fajek i małych głodówek. Dopiero śmierć ojca, która miała miejsce kilka lat temu, ostatecznie go otrzeźwiła. Wyzbył się największych nałogów, wrócił do rodzinnego domu i znalazł pracę w tutejszej redakcji i radiu. Aktualnie? Pracoholik, posiadający mniej wolnego czasu niż przeciętny człowiek no i cholernie nieogarnięta buła, która nie do końca umie chodzić na randki w ciemno na które umawia go siostra.
30
179

Post

Jak ze wszystkim - nie każdy był stworzony do wszystkiego. Dla jednych prawdziwym sensem istnienia było znajdowanie się nad innymi, dyrygowanie im i podkreślanie swojej wyższości, a dla drugich coś zupełnie odmiennego. Przyjemna praca nie określająca kto i dlaczego decyduje o wszystkim, a jedynie wyznacza konkretne cele i realizuje je we współpracy z ludźmi, którym chociażby płaci. Dla samego Isaaca obie opcje były jednak czarną magią, a sam odnajdywał się przede wszystkim w pracy na niższym szczeblu, gdzie nie tylko wiedziałby doskonale czego ktoś od niego oczekuje, ale również mógłby śmiało wykazywać się na tle innych, mniej lub bardziej uzdolnionych pracowników. Rzecz jasna nie pogardziłby pewnie stanowiskiem jakiegoś redaktora, gdyby nadarzyła się ku temu okazja, ale na ten moment wolał aż tak mocno nie wykraczać poza granice swojej wyobraźni i potrzeb. - No dobra, to co teraz mówisz brzmi jak coś na czym chętnie bym zarabiał. - przyznał. - Ale to serio musi być naprawdę zajebisty makaron, bo nie jestem dobry w zbytnim ściemnianiu. Zwłaszcza jak wyślesz mnie do dziewczyny powyżej siedem na dziesięć. Wtedy jedno trzepotanie rzęs i leżę. Jestem naprawdę słabym zawodnikiem. - westchnął z udawaną ciężkością. Tak naprawdę mimo prawie 30 lat na karku, chyba mentalnie w jakimś stopniu nadal pozostawał nieco niedojrzałym gówniakiem, który rzeczywiście z mistrzem podrywu ma niewiele wspólnego. No ale jeśli poważnie ograniczałoby się to do bajerowania na żarcie? To byłby w stanie może jednak jakoś przeskoczyć. - Przyznaję, że nie jest to głupi pomysł, ale na ten moment jedyne co przychodzi mi do głowy, to że mógłbym prowadzić jakiś kanał o tematyce dziennikarskiej, ale ich też powoli robi się za dużo. Nie wiem czy miałbym aż taką siłę przebicia, żeby konkurować z laskami które wywalają cycki na miniaturce i ściągają ludzi nie tylko zainteresowanych sposobem prowadzenia wywiadów, ale przede wszystkim chętnych do pomarszczenia przed ekranem. - prychnąl. Czasami pracując, czy po prostu przeglądając internet miał nieodparte wrażenie, że zboczeńców i zwyroli robi się jakby coraz więcej. Pojawiali się na youtube, facebookach, czy innych tego typu stronach, gdzie umówmy się - kiedyś zdecydowanie tego nie było. Przynajmniej nie w takim stopniu!
Skrzywił się w jasnym odruchu.- To ja jednak tego nie chcę. - przyznał, nawet nie mając zamiaru babrac się z czułkami, czy co tam jeszcze serwowali gratisowo. No musiał się szanować jednak mimo wszystko. - Możesz mi po prostu załatwić jakąś pastę bez żywych stworzeń? Wege ze mnie żaden, ale jakoś lepiej mi się żyje, jak nic nie patrzy na mnie z talerza. Sam rozumiesz. - uśmiechnął się nawet, licząc że Gale jednak go za to stąd nie wypieprzy. Szkoda by było, naprawdę. Zwłaszcza, że nigdy nie wiadomo czy naprawdę pewnego dnia Bradford nie wróci tutaj po angaż w ekipie.
Gale Moubray
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM That's a start ONE BIG FAMILY MAN UP! TEXT ME! TUBYLEC SINGIEL URODZONY LATEM KLASA ŚREDNIA WIELBICIEL KAWY Czytam poranną prasę PIEROGIS
mów mi/kontakt
hunny bunny
a
Awatar użytkownika
boję się, że wszystkich stracę nim skończę czterdziestkę
33
182

Post

Poza oczywistą oczywistością, że ta dwójka była stworzona do wielkich rzeczy (ekhem), to jak najbardziej i chyba Gale był namacalnym dowodem na to, że nawet kochając swoją pracę można się było wreszcie wypalić i zwyczajnie zmęczyć. To było ludzkie i szczerze? Lepiej, że doszło do tego teraz, kiedy jeszcze mimo wszystko był w sile wieku, niż gdyby za dziesięć lat miał zgorzknieć i stać się mrukiem, bo jego robota każdego dnia doprowadzałaby go na skraj wytrzymałości. A pewnie tak by było, bo znał samego siebie i wiedział doskonale, ile momentami musiał wkładać energii w to, by iść tam i ponownie zacząć się koncentrować na jakichś zawiłych sprawach. Bo na tym opierała się jego praca i chociaż był dumny z siebie, że po latach starań o jakieś osiąganie wyższych szczebli kariery udało mu się pisać coś lepszego, niż horoskopy, ale umówmy się - coś za coś, a dziennikarstwo śledcze było w stanie wycisnąć z człowieka ostatnie krople energii. Gale mówił z doświadczenia. - Ale popatrz, od tego masz mnie. Ja cię wszystkiego nauczę. Wyszkoliłbym cię w jeden księżyc i nawet taka dziesięć na dziesięć nie byłaby w stanie wygrać z bajerą - mrugnął do niego, hamując śmiech. Musiał się mocno postarać, by nie zacząć rechotać tak bardzo, że aż zarówno stolik, jak i Isaac po jego drugiej stronie nie zaczęliby się bujać, ale udało mu się to jakoś zdusić. Chciał w końcu być poważnym człowiekiem mówiącym o poważnych rzeczach, nie? - Nie dowiesz się jeśli nie spróbujesz, tyle mogę doradzić ze swojej strony. I naprawdę, z pełną powagą ci to mówię, przemyśl sprawę nim będzie za późno. Za kilka lat tym bardziej nie zechce ci się w to pchać, a potem... wiesz jak jest. W tym zawodzie zazwyczaj się już umiera, a jeżeli o mnie chodzi, po stokroć wolę umrzeć tutaj - przyznał, odrobinkę dumny, ale tylko odrobinkę. Nie lubił się zbędnie chełpić osiągnięciami i przechwalać, ale nie mógł poradzić nic na to, że właśnie poczuł się zwyczajnie dobrze z tym, co robił. Nawet usiadł sobie wygodniej, rozglądając po swoim małym dobytku dyskretnie. - No niech ci będzie, marudo. Daj mi pięć minut - podniósł się, parskając cichutko i zgarnął jedną z kart, w drodze do kuchni rzucając okiem na to, co tam mieli spisane. Znał ją na pamięć, żeby nie było; po prostu szukał inspiracji. I znalazł o dziwo, a po kilku, może kilkunastu minutach już wracał do stolika jak rasowy kelner, niosąc danie specjalne dla Isaaca. - Et voilà. Nic z tych rzeczy nie będzie na ciebie zerkać. A, i w karcie tego nie znajdziesz - odparł, robiąc sobie nieskromnie całkiem niezłą reklamę i zaraz ponownie rozsiadł się wygodnie, gdy mężczyzna miał już danie przed sobą i jakieś dobre wino do tego.

Isaac Bradford
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! BOGATE CV Trying my best WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM YO VIVO ENTRE LAS FLORES - ISLAND PRACA W GASTRONOMII PEWNY SIEBIE mam lęk wysokości CRY ME A RIVER DIGITAL LOVE
mów mi/kontakt
ODPOWIEDZ