a
mów mi/kontakt
administrator
a
#8
Zdarzyło mu się raz. Raz jedyny wyrzucić niedopałek po papierosie w piasek i akurat to właśnie jego ukochana (w późniejszym stadium ich "znajomości") eko-terrorystka musiała go przyuważyć i dorwać. Nie chciał źle, ale akurat nie było żadnego kosza po drodze i jakoś tak zagadał się przez telefon, że w sumie nie pomyślał. Jak każdy w takiej sytuacji. Nie chciał dymać pół plaży z petem, tylko po to, by wywalić go kosza i wrócić na miejsce, które by mu ktoś zaraz podwędził, bo ludzie nie mają za grosz szacunku do samotnych ludzi. Niestety, zamiast uniknąć konfrontacji wdał się w jakąś dyskusję z dziewczyną o niskim wzroście, dużą werwą i jeszcze większymi ustami, z których wypluwała kolejne obelgi pod jego adresem i przytaczała mu jakieś badania, researche i inne artykuły na temat zaśmiecenia plaż. I stop. Ponownie, nie był taki zły, bo sobie zdawał z tego sprawę, na wyspie przynajmniej raz w tygodniu sprzątali plażę, nie tylko tą część prywatną i dbali o środowisko. Ale ponieważ nacisnęła mu na odcisk, dobrze wiedział, że ich następne spotkanie nie będzie już takie miłe. Nie wiedział tylko kiedy.
Siedział sobie na plaży, niedaleko kolorowych budek i pił energetyka po długiej sesji surfingowej. Postanowił od rana trochę oddać się przyjemnościom związanym z surfowaniem, dobrymi falami i sportem, bo jakoś nie miał ochoty pocić się na siłowni. Opuściły go jednak siły w momencie, gdy słońce zaczęło poważnie grzać, dlatego nie pozostało nic innego, jak zaspokoić swoje potrzeby napojem energetycznym typu redbull, jakimś batonem zbożowym i chwilą relaksu na ręczniku. Wszystko wydawało się piękne, do czasu, gdy na horyzoncie pojawiła się drobna postać. A poznałby tego małego skrzata wszędzie, choćby ze względu na urodę, ale też na fakt wykonywanego zajęcia. Chodziła z niewielkim workiem i zbierała jakieś śmieci, a to podsunęło mu szatański plan odegrania się za te krzyki i piski! Przeszedł się od drugiej strony, mijając ją ładnie i pięknie plecami do brunetki i przypadkiem upuścił puszkę, jeszcze konspiracyjnie rozglądając się dookoła czy nikt nie patrzy. Ups. Zaskoczony odwrócił się chwilę później w jej kierunku i udał zaskoczenie. - Oo heeejooo - zawołał nienaturalnym głosem - pani eko-świruuuskaaa - wyszczerzył się do niej. Tak. Był złośliwym gnojkiem.
rumi whitlow
Zdarzyło mu się raz. Raz jedyny wyrzucić niedopałek po papierosie w piasek i akurat to właśnie jego ukochana (w późniejszym stadium ich "znajomości") eko-terrorystka musiała go przyuważyć i dorwać. Nie chciał źle, ale akurat nie było żadnego kosza po drodze i jakoś tak zagadał się przez telefon, że w sumie nie pomyślał. Jak każdy w takiej sytuacji. Nie chciał dymać pół plaży z petem, tylko po to, by wywalić go kosza i wrócić na miejsce, które by mu ktoś zaraz podwędził, bo ludzie nie mają za grosz szacunku do samotnych ludzi. Niestety, zamiast uniknąć konfrontacji wdał się w jakąś dyskusję z dziewczyną o niskim wzroście, dużą werwą i jeszcze większymi ustami, z których wypluwała kolejne obelgi pod jego adresem i przytaczała mu jakieś badania, researche i inne artykuły na temat zaśmiecenia plaż. I stop. Ponownie, nie był taki zły, bo sobie zdawał z tego sprawę, na wyspie przynajmniej raz w tygodniu sprzątali plażę, nie tylko tą część prywatną i dbali o środowisko. Ale ponieważ nacisnęła mu na odcisk, dobrze wiedział, że ich następne spotkanie nie będzie już takie miłe. Nie wiedział tylko kiedy.
Siedział sobie na plaży, niedaleko kolorowych budek i pił energetyka po długiej sesji surfingowej. Postanowił od rana trochę oddać się przyjemnościom związanym z surfowaniem, dobrymi falami i sportem, bo jakoś nie miał ochoty pocić się na siłowni. Opuściły go jednak siły w momencie, gdy słońce zaczęło poważnie grzać, dlatego nie pozostało nic innego, jak zaspokoić swoje potrzeby napojem energetycznym typu redbull, jakimś batonem zbożowym i chwilą relaksu na ręczniku. Wszystko wydawało się piękne, do czasu, gdy na horyzoncie pojawiła się drobna postać. A poznałby tego małego skrzata wszędzie, choćby ze względu na urodę, ale też na fakt wykonywanego zajęcia. Chodziła z niewielkim workiem i zbierała jakieś śmieci, a to podsunęło mu szatański plan odegrania się za te krzyki i piski! Przeszedł się od drugiej strony, mijając ją ładnie i pięknie plecami do brunetki i przypadkiem upuścił puszkę, jeszcze konspiracyjnie rozglądając się dookoła czy nikt nie patrzy. Ups. Zaskoczony odwrócił się chwilę później w jej kierunku i udał zaskoczenie. - Oo heeejooo - zawołał nienaturalnym głosem - pani eko-świruuuskaaa - wyszczerzył się do niej. Tak. Był złośliwym gnojkiem.
rumi whitlow
mów mi/kontakt
inner itachi