Główna plaża miejska
Harvey Sherwood
a

Post

outfit

Dzień jak codzien, Harvey zawsze na plaży miał ręce pełne roboty, nawet gdy był to jego wolny dzień i postanowił odprężyć się i odpocząć. Obrączka już nie tkwiła na jego palcu, został po niej tylko ślad bo w końcu po paru latach noszenia miał prawo. Powoli Sherwood przyzwyczajał się do nowej rzeczywistości, to bycia singlem i do tego, że kobiety, które zawieszają na nim spojrzenie tak naprawdę nie są poza jego zasięgiem, że w tym momencie może zrobić co chce. Może wdać się nawet w romans czy inną bliższą relację z kobietami, pierwszy raz czuł się po prostu wolny od dawien dawna, lecz jak to bywa z Harveyem nie do końca ją odczuwał. Nadal czuł się emocjonalnie związany ze swoją żoną, to nic że ta postanowiła go zostawić i wyjechać bez słowa. Nadal na papierku byli małżeństwem i to sprawiało pewnego rodzaju trudność. Trudność nie do przeskoczenia, bo nie dała mu nawet szansy na żadne wyjaśnienia. Musiał żyć z faktem, że tam gdzieś była jego żona i nie mógł nic z tym zrobić. Westchnął delikatnie kiedy nareszcie ulokował się w jednym ze swoich ulubionych miejsc, rzucając swoje rzeczy i rozkładając koc na ciepłym piasku. Miał w planach dzisiaj trochę popływać, a że miał dzień wolny od pracy to musiał go oczywiście spędzić na plaży, jakoś siedzenie w swoich czterech ścianach ani trochę mu nie odpowiadało. Czuł się za bardzo samotny bo wszystko przypominało mu o jego żonie. Chwycił za skraj koszulki z zamiarem ściągnięcia ją ze swojego ciała kiedy zauważył rudowłosą dziewczynkę, która rozglądała się dookoła. Harvey był wyczulony na wszelkie małe dzieci bo te dość często gubiły się na plaży, zwłaszcza w takie dni gdzie były tłumy, nawet nikt niespecjalnie na nią zwracał uwagę ludzie po prostu ją mijali krzywiąc się, potrafili być tak bardzo nieczuli.. W tym momencie pływanie zeszło na dalszy plan bo już Harvey kierował kroki w stronę małej dziewczynki, kiedy zobaczył przestraszenie w jej oczach to przystanął unosząc delikatnie ręce na wysokość swojej klatki piersiowej jakby w ten sposób chciał jej pokazać, że nic jej nie grozi.
- Hej, zgubiłaś się? - nawet gdy zabrzmiało to trochę tandetnie, to wypowiedział te słowa przykucając przez dziewczynką, która nadal rozglądała się tak jakby czegoś szukała. Mężczyzna uśmiechnął się ku niej delikatnie. Kiedy ta mu powiedziała, że jest na wycieczce i nie może znaleźć swojej grupy to Harvey rozejrzał się uważnie, ale nigdzie nie zobaczył większej grupy dzieci. Jak można było jedno z nich zgubić tak po prostu? A gdyby weszło do wody? Aż ciarki przeszły go na samą myśl co mogłoby się stać a każdy scenariusz w tym momencie wydawał mu się być najgorszy. - Nie martw się, zadzwonimy do Twoich rodziców, dobrze? Chodź - mruknął, nie do końca wiedząc jak ma się obchodzić z małymi dziećmi, przecież nie miał żadnego doświadczenia. Wyciągnął rękę w kierunku dziewczynki i razem skierowali się najpierw do jego koca, zgarnął szybko swoje rzeczy i potem zaprowadził ją do budki z lodami, która stała tuż przy plaży. Zamówił jej jakie lody tylko chciała i kiedy ta podała numer do swojej matki, ten przysiadł z nią przy jednym ze stolików rozłożonych zaraz koło budki i wykręcił numer. Kiedy po drugiej stronie słuchawki odezwała się jakaś kobieta pokrótce wyjaśnił jej, że dziecko zgubiło się na plaży i że czekają przy budce z lodami.
Czyżby był to ten najczarniejszy scenariusz?

Dalila Warren-Reevis
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Samotnie wychowuje 6 letnią córkę. Ponad pół roku temu straciła męża w wypadku
samochodowym. Walczy z depresją. Od pewnego czasu dużo przesiaduje na plaży, gdzie widuje się z mężczyzną, który uratował jej córkę.
33
170

Post

002


To miał być spokojny dzień. Rano, jak zawsze odprowadziła Alice do przedszkola, a potem pojechała do księgarni. Dzisiaj miała przyjść dostawa nowych książek i miała zamiar poszukać księgowej, do ogarnięcia tych wszystkich papierów. Ona się na tym nie znała. Potrafiła ogarnąć wszystko inne tylko nie te wszystkie faktury i inne cyferki. Myślała też, żeby zatrudnić studenta, na staż. To nie był głupi pomysł, a na pewno znajdzie się, ktoś, kto chciałby dorobić sobie parę gorszy, a jej przyda się kolejna para rąk do pracy. Zawsze wolała wszystko robić sama, no ale w niektórych sytuacjach nie było wyjścia. Np., teraz gdy przeglądając zamówienie, odbiera telefon i w słuchawce słyszy obcy, męski głos i oznajmia, że jest z jej córką. Kiedy się rozłączyła, jeszcze przez dobrą minutę stała oniemiała wpatrując się w telefon. Jego numer telefonu przeczytała tak wiele razy, że zdążyła go zapamiętać. Chyba dostała zawału. Jakiś obcy mężczyzna siedział z jej córką na lodach, kiedy ta powinna być pod opieką przedszkolanki. Wiedziała o wycieczce na plaże i Alice bardzo się na nią cieszyła. Wręcz nie mogła się doczekać, bo odkąd zamieszkały w Hope Valley, mała pokochała plażę. Musiała zamknąć księgarnie, bo nie miała innego wyjścia.
Myśl, że Alice jest w towarzystwie kogoś obcego, przerażała ją. Nie znała go. Nie wiedziała, kim jest i jakie ma zamiary. Tyle się słyszy o tym, że matki widywały nieznajomych mężczyzn w okolicach placów zabaw i szkół. Zadrżała wyobrażając sobie, co też on może jej zrobić. Nie mogła na to pozwolić.
Była zdenerwowana i zmartwiona. Mało brakowało, a zadzwoniłaby na policję. Nie była pewna co zobaczy, kiedy w końcu dotrze pod budkę z lodami. Wiedziała tylko jedno. Jeśli ten mężczyzna zrobił krzywdę jej córce, to nawet Joseph nie będzie wstanie znaleźć jego zwłok.
- Alice! - Jej krzyk zwrócił uwagę innych plażowiczów. Dostrzegła córkę już kilka metrów wcześniej. Przyspieszyła kroku i kiedy mała zwróciła głowę w jej stronę, poczuła ogarniającą ją ulgę. Była cała i zdrowa. - Alice! - Rzuciła torbę na ziemię. Uklękła przy małej, która wpatrywała się w nią swoimi pięknymi zielonymi oczami, które odziedziczyła po ojcu. - Skarbie, nic ci nie jest? - Objęła dłońmi jej twarzy i powoli sprawdzała, czy nic jej nie jest.
- Mamuś, nic mi nie jest. - Alice uśmiechnęła się do niej machając wesoło nóżkami. Była nadzwyczaj w dobrym humorze, co na początku nieco ją zmartwiło. - Zgubiłam swoją panią i nie wiedziałam gdzie iść i wtedy znalazł mnie, Harvey. - Dopiero teraz przypomniała sobie o jego istnieniu.
Powoli odwróciła głowę. Ich spojrzenia spotkały się na chwilę. Zacisnęła usta przyglądając mu się uważnie. Może i wyglądał na porządnego faceta i był przystojny, ale to nic nie znaczy! Wciąż mu nie ufała!
- Wyjaśni mi Pan, jak to się stało, że jest tu sam… - Rozejrzała się na boki. - Z moją 6 letnią córką?! - Okej, przyznaje się. Nieco uniosła głos, a nie powinna, bo po pierwsze: obok nich siedziała Alice; Po drugie: byli w miejscu publicznym.
Podniosła się z kolan, podparła pod boki i spojrzała na niego z miną mówiącą, żeby z nią lepiej nie zadzierał.

Harvey Sherwood
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Gdzie jest moje dziecko!? - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym BOGATE CV BAŚNIOPISARZ That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER I love my children I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY WDOWIEC/WDOWA MAM CÓRKĘ DRAMA QUEEN WIELBICIEL KAWY Odsłaniam kolana w sukienkach Lubię zapach męskich perfum BEACH BITCH
mów mi/kontakt
werson
Harvey Sherwood
a

Post

Nie wszystko jednak szło zawsze po naszej myśli, jakby nie patrząc to w tym momencie Delilah nie zawiniła tylko szkoła a raczej przedszkolanka, która nie ogarnęła, że zginęło jej dziecko. Jakim trzeba być nieodpowiedzialnym człowiekiem, żeby tak zrobić? Harvey mógł tylko w tym momencie ubolewać nad głupotą takich ludzi, a na miejscu matki na pewno zrobiłby ostrą burę. Przecież dziewczynka mogła trafić na kogoś gorszego, na kogoś kto mógłby ją skrzywdzić i w tym momencie Delilah nie mogłaby nic z tym zrobić. W takich warunkach najczarniejsze scenariusze ukazują się nam w głowach i nic dziwnego, że kobieta zareagowała w ten a nie inny sposób. Sherwood jednak nie miał wobec dziewczynki złych zamiarów, wręcz przeciwnie. Chciał, żeby ta bezpiecznie trafiła w ręce swojej matki, dlatego do niej zadzwonił zamiast szukać nieodpowiedzialnych przedszkolanek. Przedzwonił do swojej pracy, żeby w razie czego gdyby ktoś szukał małej rudowłosej dziewczynki to on ją znalazł i bezpiecznie dostarczy matce. Bo pierwsze miejsce gdzie pójdą przestraszone panie to na pewno budka ratowników.
Kiedy kobieta rozłączyła się, to ten siedząc na krześle naprzeciwko dziewczynki obserwował jak ta zajada lody, czasami się do niego uśmiechała umorsaną buzią a ten odwzajemniał delikatnie uśmiech. Nawet sięgnął po serwetkę, żeby ta mogła się wytrzeć i podał mu ją. Drgnął kiedy usłyszał imię dziewczynki (zdążył z nią nawet zamienić parę słów i dowiedział się jak ta ma na imię), obrócił głowę w stronę zbliżającej się ku nim kobiety. Nadal miał na nosie okulary, więc ta nie mogła widzieć jego zielonych oczu, które wpatrywały się w nią uważnie. Dał jej czas na wymianę zdań z małą dziewczynką, nie chciał się przecież wtrącać. Kamień mu tylko spadł z serca, że ta jest bezpieczna. Zanim ta obróciła głowę w jego stronę zsunął z nosa okulary i zahaczył je o koszulkę spoglądając prosto w twarz Reevis. Uniósł brew delikatnie do góry.
- Przepraszam, że co? Jak widać dbam o to, żeby Pani córka była bezpieczna, bo nieodpowiedzialne panie ją zgubiły - nie lubił kiedy ktoś go o coś oskarżał a jej spojrzenie jak i ton głosu wskazywał na to, że miała go za jakiegoś pedofila czy mężczyznę, który mógłby skrzywdzić dziecko, albo taką uroczą dziewczynkę jak Alice.
- Znalazłem pańską córkę na plaży jak chodziła i ewidentnie kogoś szukała. Postanowiłem, że zadzwonię, żeby upewnić się, że trafi w Pani ręce, a nie że znowu przedszkolanka ją zgubi. Radziłbym zrobić coś z tym, Alice mogła naprawdę trafić na kogoś kto mógłby jej zrobić krzywdę - aż delikatnie zadrżał na samą myśl, że takie coś mogłoby się stać. Sherwood spojrzał na dziewczynkę z czułością w oczach co Dalila mogła dojrzeć, przez te parę minut gdy był z nią sam na sam to zdążył polubić małą.
- Skoro jest już Twoja mama, to na mnie pora. Miło było Cię poznać księżniczko - powiedział łagodnym tonem w stronę małej dziewczynki wstając z krzesła.

Dalila Warren-Reevis
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Samotnie wychowuje 6 letnią córkę. Ponad pół roku temu straciła męża w wypadku
samochodowym. Walczy z depresją. Od pewnego czasu dużo przesiaduje na plaży, gdzie widuje się z mężczyzną, który uratował jej córkę.
33
170

Post

Tak, nie powinna go oskarżać, ale tak wiele się słyszy o takich przypadkach. Ona miała problemy, o których mężczyzna nic nie wiedział. Ostatnio sobie nie radziła i zareagowała zbyt emocjonalnie. Jednak w tej sytuacji nie potrafiła inaczej. Miała tylko Alice. Była jej oczkiem w głowie i gdyby coś jej się stało… Nie przeżyłaby tego.
Miał rację i gdyby chciał skrzywdzić jej córkę nie zadzwoniłby do niej, ale … była zbyt dumna, żeby przyznać mu rację. A kiedy wspomniał o zgubieniu jej córki przez przedszkolanki, wkurwiła się. Wściekła zacisnęła usta i spojrzała na Alice jedzącą lody. Już nawet nie chciała myśleć, o tym, że nie powinna ich jeść, ale Harvey nie miał pojęcia o jej nie jedzeniu, więc o to wściekła na niego być nie mogła. Pokręciła głową. Musiała się uspokoić, bo to co chciała teraz powiedzieć, nie wypadało mówić przy dziecku.
Mężczyzna chciał odejść. Z Jednej strony chciała mu na to pozwolić, ale z drugiej wypadało jednak go przeprosić. No i podziękować. Dzięki niemu dowiedziała się kto zawinił i zgubił jej dziecko. Patrzyła jak nachyla się nad małą i się z nią żegna. Serce ją ścisnęło, gdy nazwał małą Alice księżniczką. Nikt wcześniej tak jej nie nazywał, a przynajmniej nie przy niej. Małej chyba spodobało się to urocze określenie. Uśmiechnęła się do niego i złapała go za rękę.
- Musisz już iść? Nie posiedzisz jeszcze ze mna? Mama na pewno nie będzie miała nic przeciwko. - Córka spojrzała na nią z miną proszącą, żeby się zgodziła. Nie wiedziała co zrobić. Przed chwilą naskoczyła na niego i oskarżyła go o pedofilie, a teraz mała chce spędzić z nim nieco więcej czasu. Kiwnęła głowa, żeby mała wiedziała, ze nie ma nic przeciwko, jeśli Harvey postanowi zostać.
- Decyzje zostawiam Panu. - Dalila miała jeden problem. Nie potrafiła jej niczego odmówić. Zgadzała się na prawie wszystko, żeby zadowolić swoją córkę. Tak, to nie było dobre, ale co innego miała zrobić ? Pół roku temu straciła ojca, zmusiła je obie do przeprowadzki i odizolowała ja od dziadków. Ale się na nią zdenerwują, jak powie im coś się stało. Co z tego, że to była wina nauczycielki. Powiedzą, że nie radzi sobie z jej wychowaniem. Nieraz już to słyszała.
- Może jednak Pan zostanie ? Należą się panu przeprosiny i jeśli to nie problem opowie mi Pan gdzie dokładnie znalazł moja córkę. Potem zadzwonię do szkoły i porozmawiam z dyrektorem. - Nie chciała tego robić, ale nie chciała sprawiać córce przykrości. Z jakiegoś powodu ona go polubiła. A spędzili ze sobą raptem godzinę.
- Mamo, to jest Harvey. - Spojrzała na nią chcąc coś powiedzieć, ale mała nie dała jej dojść do słowa. - A to jest moja mama. Dalila, ale tak naprawdę to Delilah, ale nie lubi swojego imienia. - Mała uniosła raczki i pokrecila głowa.
- A ty lubisz swoje imię? - Zagadywała go. Wiedziała co robi. Nie chciała, żeby odchodził.
Zrezygnowana usiadła przy stoliku. Naprzeciwko Harveya, a małą miała po swojej prawej.
Nie była pewna jaką decyzje podejmie mężczyzna. Miała jednak nadzieję, że chociaż przyjmie jej przeprosiny.

Harvey Sherwood
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Gdzie jest moje dziecko!? - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym BOGATE CV BAŚNIOPISARZ That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER I love my children I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY WDOWIEC/WDOWA MAM CÓRKĘ DRAMA QUEEN WIELBICIEL KAWY Odsłaniam kolana w sukienkach Lubię zapach męskich perfum BEACH BITCH
mów mi/kontakt
werson
Harvey Sherwood
a

Post

Nie zdziwił się, że w taki sposób matka zareagowała kiedy zobaczyła swojego dziecko z obcym mężczyzną, jednak jak było widać na załączonym obrazku to Harvey posłusznie trzymał ręce przy sobie. Nawet nie miał w planach skrzywdzenie tego rozkosznego dziecka.. ogólnie to nie należał do facetów, którzy ślinili się na widok dzieciaka, odrzucał tę myśl ze wstrętem. Nie byłby w stanie nigdy skrzywdzić takiej istoty, sam pragnął mieć swoje dziecko ale wiedział, że nie był w stanie tego zapewnić swojej żonie i może to właśnie spowodowało, że ta go zostawiła. Mógł tylko nad tym gdybać, oraz nad tym dlaczego los go pokarał właśnie w taki sposób, patrząc na małą Alice czuł dziwny uścisk w klatce piersiowej bo przez ten czas gdy zamienił z nią parę słów uświadomił sobie co go ominęło w życiu i nigdy nie będzie mu dane to zobaczyć. Jak jego własne dziecko rośnie i jak mówi do niego tato, odrzucił jednak szybko te myśli, żeby móc swoją uwagę skupić zarówno na dziewczynce jak i kobiecie, miał zamiar po prostu wstać i odejść, ale słowa małej skutecznie go zatrzymały, a ten spojrzał w jej kierunku z nieodgadniony wyrazem twarzy, tylko w zielonych oczach Sherwooda można było zobaczyć pewnego rodzaju smutek.
Kiwnął delikatnie głową.
- Jeśli Twojej mamie nie będzie to przeszkadzało, to zostanę - rzucił szybkie spojrzenie w kierunku siedzącej naprzeciwko niego kobiety. Nie chciał być tutaj niczym kula u nogi no i starał się swoją uwagę dzielić na obie panie, nie chciał przecież, żeby matka małej poczuła się w pewien sposób odsunięta tylko dlatego, że z nią rozmawia. - Zostanę - uśmiechnął się delikatnie w kierunku Dalily opierając ręce na stoliku, splótł je ze sobą przez krótki moment wpatrując się to w kobietę to w dziewczynkę zajadającą lody.
- Znalazłem ją błąkającą się na plaży, pracuję tutaj jako ratownik wodny i nie pierwszy raz widzę zagubione dziecko, a tyle słyszy się opowieści o .. no wiesz o tych wszystkich okropnościach, które spotykają małe dzieci więc postanowiłem zareagować. Muszę przyznać, że Alice to naprawdę mądra dziewczynka i świetnie ją pani wychowała, wiele dzieciaków nie wie co powiedzieć w takiej sytuacji czy nawet nie zna numeru telefonu do matki, ale ona znała - delikatny uśmiech pojawił się na jego ustach kiedy zerknął w kierunku małej, zawiesił na niej dłużej spojrzenie, jakby zastanawiał się nad czymś.
- Zadzwoniłem do Pani, wybacz mi jednak za moją bezpośredniość.. mogło Cię to zaniepokoić, a tego nie chciałem - mruknął po chwili uśmiechając się przepraszająco w kierunku blondynki, ostatnie co by chciał to ją przerazić tak, żeby ta zadzwoniła na policję.
- Miło mi Cię poznać, Dalilo - wyrzekł jeszcze w jej kierunku kiwając delikatnie głową, gdyby mógł to zapewne by uścisnął jej rękę, ale nie wiedział czy taki gest nie mógłby jej spłoszyć, a nie chciał już na samym początku zrazić Reevis do siebie. - Nie zastanawiałem się nad tym czy lubię swoje imię, jest zwyczajne - wzruszył delikatnie ramionami.
- A Ty lubisz swoje imię? Znasz bajkę o Alicji w Krainie Czarów? Odziedziczyłaś po niej imię, co oznacza że jesteś niezwykłą dziewczynką - podrapał się kciukiem po świeżo ogolonym policzku.

Dalila Warren-Reevis
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Samotnie wychowuje 6 letnią córkę. Ponad pół roku temu straciła męża w wypadku
samochodowym. Walczy z depresją. Od pewnego czasu dużo przesiaduje na plaży, gdzie widuje się z mężczyzną, który uratował jej córkę.
33
170

Post

Sama Delilah nie żałowała swojej decyzji. Ciąża była dla niej mocnym zaskoczeniem, ale nigdy nie pomyślała o tym, żeby usunąć ciążę. Nigdy w życiu! Nie planowała jej w wieku 27 lat i na dodatek z mężczyzną, którego prawie nie znała, ale na szczęście wszystko się ułożyło. Alice jest cudownym dzieckiem i nie wyobrażała sobie, żeby mała miała zniknąć z jej życia.
Dzisiejsza sytuacja przypomniała jej wypadek, w którym zginął jej mąż i ona też mogła. Harvey tego nie wiedział, ale ten telefon przeraził ją. Sprawił, że w jej głowie pojawiły się najczarniejsze scenariusze. Gdyby wiedziała co teraz myśli próbowałaby go jakoś pocieszyć, chociaż nie wiedziałaby jak, ale próbowałaby.
- Nie przeszkadza. - Powiedziała szczerze, może jego obecność sprawi, że przestanie myśleć o nim, jak o zboczeńcu, który zaczepia obce dzieci, spędza z nimi czas i dopiero potem dzwoni do rodziców. Niestety, ale wciąż tak myślała, ale chciała przestać przez to, jak mała na niego reagowała. Takie iskierki w oczach miała tylko gdy widziała się z wujkiem lub ciocią. A tu nagle pojawia się ktoś obcy i w przeciągu kilku dni skradł jej serce. Nie była pewna co o tym myśleć.
- Tak, doskonale wiem, co masz na myśli. - Aż zacisnęła dłoń w pięść na samą myśl, że ktoś mógłby ją porwać i… nie. Musiała przestać to sobie wyobrażać. Próbowała skupić się na słowach mężczyzny, który tak czule wyrażał się o małej. Nie mogła się powstrzymać. Uśmiechnęła się. To pozwoliło jej nieco się rozluźnić.
- Dziękuję. Wraz z … mężem staraliśmy się, żeby znała nasze numery na wszelki wypadek. Sądziłam tylko, że nigdy nie będzie musiała tego robić. - Pochyliła się wyciągając rękę i głaszcząc małą po główce. Alice nie przestała jeść lodów. Nie miała siły kłócić się z nią o to, że nie powinna ich jeść. Właśnie nie wiadomo, jak dużo czasu stała sama na plaży. Choć raz musiała jej na to pozwolić.
- Dziękuję, że zadzwoniłeś. - Zabrała rękę z włosów małej. Odwróciła głowę spoglądając na Harveya. Uśmiechał się do niej, co sama również postanowiła zrobić.
- Przestraszyłam się, ale już jest dobrze. - Odparła próbując zapewnić go, że już jest dobrze. Bo chyba było… nie zauważyła w jego zachowaniu niczego niepokojącego.
- Mój brat jest policjantem i nie ukrywam, ale mało brakowało, a zadzwoniłabym po niego.- Starała się, żeby ton jej głosu brzmiał naturalnie. Nie chciała, żeby odebrał to jako ostrzeżenie, że wciąż może to zrobić.
- Ciebie również, Harvey. - I proszę! O to dzięki małej oficjalnie się poznali. Czuła się z tym dobrze, chociaż sytuacja była dość niezręczna i nietypowa. Przysłuchiwała się, jak rozmawia z Alice i uśmiechnęła się słysząc jego słowa. Mała chyba również była zadowolona.
Odłożyła lody, na co Dalila zareagowała unosząc brwi. Mała rzadko kiedy rezygnowała z jedzenia lodów.
- Oczywiście, że ją znam! - Odparła zakładając raczki na brzuszku i spojrzała na niego wzrokiem mówiącym, że jak w ogóle śmie o to pytać. Dalila parsknęła śmiechem, bo Harvey chyba nie wiedział, na co się pisze. Uniosła dłoń zasłaniając usta dłonią
- A Ty oglądałeś? Ja często oglądałam ją z tatusiem, a mama czyta mi ją czasami na dobranoc. I lubię swoje imię. W klasie nie ma nikogo o takim imieniu. - Oparła z dumą w głowie i nawet uniosła brodę patrząc na Harveya.

Harvey Sherwood
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Gdzie jest moje dziecko!? - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym BOGATE CV BAŚNIOPISARZ That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER I love my children I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY WDOWIEC/WDOWA MAM CÓRKĘ DRAMA QUEEN WIELBICIEL KAWY Odsłaniam kolana w sukienkach Lubię zapach męskich perfum BEACH BITCH
mów mi/kontakt
werson
Harvey Sherwood
a

Post

Harvey nigdy nie będzie miał dziecka i nigdy nie usłyszy od niego jednego słowa na którym mogłoby mu zależeć. Nikt przecież nie powie do niego tato i za każdym razem gdy o tym myślał to mimowolnie czuł dziwnego rodzaju pustkę w sercu. Może po prostu nie nadawał się na ojca i los chciał uchronić jakieś istnienie od takiego ojca jakim mógłby być Sherwood? Lubił jednak dzieci, nawet gdy niektóre irytowały go niemiłosiernie, jednak w przypadku Alice było inaczej i Harvey poczuł pewnego rodzaju więź z tą małą dziewczynką i był pewien, że żeby ją ratować to nawet teraz skoczyłby za nią w ogień. Zamienił z nią zaledwie kilka zdań, ale jego serce podpowiadało mu, że nie może być obojętny wobec Alice. Nawet nie chciał, po prostu ta dziewczynka obudziła w nim wszystko co dobre i dopiero teraz zdawał sobie z tego sprawę. Zboczeńcem nie był i miał nadzieję, że Dalila przestanie go tak traktować, zwłaszcza, że nadal widział w jej oczach jak i zachowaniu pewien respekt, nie dziwił się temu ani trochę, nawet gdy myśl że mogłaby go podejrzewać o to trochę bolała. Nie chciał jej skrzywdzić, nawet mu to przez myśl by nie przeszło a co dopiero przejść do działania. Odetchnął delikatnie, muskając swoimi palcami kark, a na jego twarzy mogła zauważyć przez krótki moment zamyślenie.
- Bardzo dobre posunięcie, mądre - mruknął w kierunku kobiety, zdając sobie sprawę, że przecież miała męża i obecność Sherwooda w tym momencie nic nie pomoże, nie mógł tak po prostu wchodzić buciorami do ich życia i zacząć się przejmować. Bo właśnie to robił i łapał się na tym, że ta mała rudowłosa dziewczynka tak na niego działała, jakby w nim obudził się ojcowski instynkt. Tylko, że nie był jej ojcem.
- Miałaś prawo się przestraszyć - dodał jeszcze uśmiechając się delikatnie kącikiem ust, zielone oczy Harveya skakały od małej dziewczynki na twarz kobiety i tak z powrotem. Jego zadanie było już tutaj wykonane i nie powinien wdawać się w żadne dyskusje, może naprawdę trzeba było odejść kiedy była okazja? Ale z kolejnymi słowami łapał się na tym, że chciał je lepiej poznać. Co się z nim działo? Na wzmiankę o bracie uniósł delikatnie brew.
- Brat? Nie dziwię się, że chciałaś do niego zadzwonić, ale ciesze się, że tego nie zrobiłaś - znał paru policjantów a z jednym nawet się przyjaźnił, ale nigdy by nie sądził, że siedzi przed nim właśnie siostra Josepha, którą pamiętał zaledwie przez mgłę gdy była mała. Przyjaźnił się z Warrenami od dawna, ale nie miał okazji jej poznać, aż do teraz. Nie mógł powstrzymać uśmiechu kiedy mała prawie z oburzeniem powiedziała, że zna bajkę. Nie dziwił się, chociaż w dzisiejszych czasach to chyba nigdy nic nie wiadomo.
- Oczywiście, że oglądałem. Uwielbiałem bajki tak samo jak Ty gdy byłem w Twoim wieku, mój dziadek często siadał ze mną na ganku naszego domu i opowiadał mi historie. Może kiedyś Ci jakąś opowiem - mruknął puszczając w kierunku małej oczko.
To było oczywiste, że nie wiedział w co takiego się pakuje, ale nie przeszkadzało mu to ani trochę.

Dalila Warren-Reevis
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Samotnie wychowuje 6 letnią córkę. Ponad pół roku temu straciła męża w wypadku
samochodowym. Walczy z depresją. Od pewnego czasu dużo przesiaduje na plaży, gdzie widuje się z mężczyzną, który uratował jej córkę.
33
170

Post

Nie chciała myśleć o mężu, ale cała sytuacja jej o nim przypomniała. Zaczerpnęła powietrza i odwróciła wzrok. To Cade wpadł na pomysł, żeby Alice zapamiętała ich numery, to on zawsze dbał o ich bezpieczeństwo i robił wszystko, żeby mała wciąż chodziła uśmiechnięta. Kiedy Dalilah pracowała, on zajmował się małą. Odbierał ją ze szkoły, gotował jej kolację, szykował do przedszkola. Ona przychodziła późnym wieczorem i kładła ją spać. Na początku ich kłótni nie wiedziała o co mu chodzi, dopiero z czasem dotarło do niej o co mu tak naprawdę mu chodziło. Myśl o nim wciąż bolała, nie ważne, że ich małżeństwo nie do końca było udane. Kochała go, mieli razem dziecko i… wiele innych pięknych chwil, które na długo chciała zapamiętać. I chciała, żeby Alice również o nich pamiętała.
Sherwood nie mógł widzieć, że obie były same. W sumie nie do końca, bo miała jeszcze Josepha, który mieszkał niedaleko, a mała go uwielbiała i zawsze nie mogła się doczekać aż go zobaczy. Uwielbiała też jego żonę, której nie znała długo, ale bardzo polubiła. I nie wiedziała, że Joseph jest jego najlepszym przyjacielem… W sumie, ciekawe, jak zareaguje jak opowie mu o tym co się stało i kto znalazł jego siostrzenicę.
- Dziękuję - Uśmiechnęła się delikatnie spoglądając na córkę to raz na Harveya. Nie mogła przestać na niego zerkać, tak jakby jej oczy robiły co chciały. Nie wiedziała, co się z nią dzieje.
- Mało brakowało, ale… - Zawahała się, bo to co miała zamiar powiedzieć oznaczałoby, że przestała o nim myśleć, jak o zboczeńcu. - Cieszę się, że jednak tego nie zrobiłam. - To akurat mówiła szczerze, ale w sumie są tego plusy i minusy. Bo gdyby już teraz zadzwoniłaby do Josepha dowiedziałaby się kim jest Harvey i w przyszłości uniknęliby przykrych sytuacji, a tak to jeszcze wiele przed nimi.
Przysłuchiwała się ich wymianie zdań i nie potrafiła ukryć radości, widząc uśmiech na twarzy córki. Nim Alice zaczęła mówić, Warren już wiedziała co się dzieje.
- Historię? - Alice zaświeciły się oczy i zeskoczyła z krzesła. Zbliżyła się do niego i uśmiechnęła się pokazując wszystkie swoje zęby. - Opowiesz mi teraz?
Wiedziała, że mała teraz mu nie odpuści. Polubiła go i wiedziała, że to spotkanie nie będzie ich ostatnim spotkaniem. Nie wiedziała co o tym myśleć, a co dopiero o tym, że są sąsiadami i mieli do siebie bardzo blisko.
Mimo wszystko nie chciała, żeby Harvey robił jej nadzieje i musiała interweniować.
- Kochanie. - Zwróciła się do córki. - Harvey na pewno kiedyś Ci je opowie, ale nie możesz prosić go, żeby robił to teraz. Może następnym razem? Wiesz, że jeszcze nie raz tu przyjdziemy… - Przeniosła spojrzenie na Harveya i miała nadzieję, że wyczytał z jej twarzy ostrzeżenie, żeby nie robił jej córce zbędnej nadziei.

Harvey Sherwood
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Gdzie jest moje dziecko!? - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym BOGATE CV BAŚNIOPISARZ That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER I love my children I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY WDOWIEC/WDOWA MAM CÓRKĘ DRAMA QUEEN WIELBICIEL KAWY Odsłaniam kolana w sukienkach Lubię zapach męskich perfum BEACH BITCH
mów mi/kontakt
werson
Harvey Sherwood
a

Post

Tak samo Harvey nie chciał myśleć o swojej żonie i nawet wypierał ją ze swoich myśli to w chwilach największego zwątpienia ta po prostu wracała niczym bumerang. Nawet jeśli usilnie próbował zapomnieć o miłości swojego życia jak ją nazywał, to nie potrafił. Ona nadal była obecna w jego życiu, oczywiście nie fizycznie.. ale pozostała w jego psychice i w jego sercu nawet gdy się tego wypierał. Na papierku była jego żoną i ukochaną, a on musiał się z niej wyleczyć. Podobno czas goi rany, jednak czy w jego przypadku jest to możliwe? Kiwnął delikatnie głową w jej stronę, naprawdę uważał że zapoznanie dziecka z numerem telefonu rodziców to bardzo dobre posunięcie, nie chciałby się w tym momencie użerać z policjantem, który zapewne by nawet nie próbował go słuchać tylko uznał za jakiegoś pedofila czy barbarzyńce. Mężczyzna taki nie był, był totalnym przeciwieństwem i doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
- Nie chciałbym mieć na pieńku z jakimkolwiek policjantem, mój znajomy jest jednym z nich i obawiam się, że nawet on by mnie z tego nie wyciągnął - zaśmiał się delikatnie próbując w ten sposób zniwelować napiętą atmosferę, która wisiała w powietrzu, a może po prostu była to pewnego rodzaju niezręczność? Nie miał jednak pojęcia, że w tym momencie mówili o tej samej osobie, o Josephie. Widząc minę Alice zaśmiał się delikatnie na jej ożywienie mrużąc oczy. Już otworzył usta i miał jej coś odpowiedzieć kiedy wtrąciła się Dalila i mimowolnie skierował na jej twarz spojrzenie.
Czyżby uważała, że ten wystawi rudowłosą dziewczynkę?
- Twoja mama ma rację, opowiem Ci innym razem dobrze? A mam parę fajnych historii, które na pewno Ci się spodobają - powiedział uśmiechając się dobrotliwie w kierunku dziewczynki. Harvey tylko miał nadzieję, że rzeczywiście będzie ten kolejny raz jeśli chodzi o ich spotkanie, nie miał zamiaru tak po prostu sobie odpuścić, ale nie wiedział do końca czy Warren będzie w stanie umówić się z nim i Alice chociażby tutaj na plaży.
- Będzie jeszcze zapewne wiele okazji do opowiedzenia historii, uwierz mi
Przeniósł swoje zielone oczy na Delilah. Nie chciał się wpieprzać buciorami w jej życie i tak naprawdę to czekał na pewnego rodzaju zaproszenie. - Może zostawię Ci mój numer? Wiesz w razie gdybyś chciała zgłosić to o zgubieniu Alice, mogę opowiedzieć jak to było
Czyżby w ten sposób próbował wyciągnąć z niej numer telefonu?

Dalila Warren-Reevis
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Samotnie wychowuje 6 letnią córkę. Ponad pół roku temu straciła męża w wypadku
samochodowym. Walczy z depresją. Od pewnego czasu dużo przesiaduje na plaży, gdzie widuje się z mężczyzną, który uratował jej córkę.
33
170

Post

Czy w przyszłości oboje będą się śmiać, kiedy dowiedzą się, że oboje mówią o tym samym policjancie? Kiedy tu mieszkała nie znała wszystkich przyjaciół Josepha, nawet Jacoba. Oczywiście, gdy Jacob wyjechał do wojska całą swoją uwagę skierowała na Josepha i śmiało można powiedzieć, że była przylepą i wszędzie za nim chodziła. Uwielbiała swoich braci i od dziecka próbowała ich naśladować. Nawet kiedyś sama myślała o tym, żeby pójść do wojska, ale babcia skutecznie wybiła jej ten pomysł z głowy. Ostatecznie wybrała medycynę i do poznania swojego męża kochała swoją pracę. Cade nie lubił gdy tyle pracowała. Twierdził, że za dużo czasu poświęca pracy, a najmniej rodzinie. Może miał trochę racji, ale uważała, że sprawę z jej pracą mogli załatwić w inny sposób. Ale było już za późno, Cade nie żył a ona próbowała żyć na nowo.
- Może nie byłoby tak źle?- - Uniosła do góry brew patrząc na niego rozbawionym wzrokiem. Tak samo, jak on próbowała obrócić to w żart. Nie lubiła krępujących i niezręcznych sytuacji, a im dłużej rozmawia z Sherwoodem, tym bardziej przekonywała się, że nie ma czego się bać. Nie chciał skrzywdzić Alice, wręcz odwrotnie uratował ją i chyba nigdy nie spłaci długu, jaki u niego miała.
Widziała, że jej córka nie była zadowolona z tego, że nie usłyszy opowieści Harveya. Nawet zrobiła smutną minę.
- Skarbie… - Wyciągnęła po nią rękę i posadziła na swoich kolanach. - Harvey tu pracuje, a my przychodzimy tu prawie codziennie. Jeśli będziesz chciała przyjdziemy tu w weekend i jeśli będziemy miały szczęście, to spotkamy go i wtedy możesz wypytać go o wszystkie historie jakie zna. - Odgarnęła z czoła kosmyk rudych loków i ucałowała jej główkę. Była w stanie zrobić dla niej wszystko, byle tylko nie widzieć jej smutnej miny. Od śmierci Cade rzadko się uśmiechała. Jak na razie tylko jej brat potrafił wywołać uśmiech na twarzy, no i teraz Harvey. Miała tylko nadzieję, że brunet nie zawiedzie Alice. Z nią mógł robić co chciał, ale córki nie pozwoli skrzywdzić.
- Mogę napisać na ten numer, z którego do mnie dzwoniłeś? Ja jutro osobiście pojadę do szkoły i porozmawiam z dyrektorem. - Była wdzięczna za pomoc, jaką próbował jej okazać. Jeśli zajdzie taka potrzeba poprosi go o pomoc w opowiedzeniu swojej wersji.
Wstała stawiając małą na piasku.
- Będziemy się już zbierać. Jeszcze raz dziękuję za pomoc… Nie wiem, jak ci się odwdzięczę. - To akurat mówiła szczerze, bo wiedziała, że zwykłe dziękuję nie wystarczy. Patrzyła jak Alice podbiega do Harveya i wtula się w jego nogi. Nie była pewna co o tym myśleć. To była pierwsza sytuacja, gdzie Alice tak szybko kogoś polubiła.
- Do zobaczenia, Harvey. - Pomachała mu ręką i odeszła z Alice do swojego samochodu.

Harvey Sherwood
Koniec
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Gdzie jest moje dziecko!? - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym BOGATE CV BAŚNIOPISARZ That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER I love my children I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY WDOWIEC/WDOWA MAM CÓRKĘ DRAMA QUEEN WIELBICIEL KAWY Odsłaniam kolana w sukienkach Lubię zapach męskich perfum BEACH BITCH
mów mi/kontakt
werson
ODPOWIEDZ