Główna plaża miejska
a
Awatar użytkownika
poprawia błędy w tutejszej gazecie, a w życiu osobistym nie radzi sobie wcale
28
168

Post

Z rozsądnym towarzystwem to wszystko wcale nie wydawało się też smutne i przygnębiające w żaden sposób. Tym bardziej, że nawet jeśli wiedziała co ją ku temu pchnęło to jednak gdzieś po drodze jej to zdążyło wygodnie z głowy wypaść też. Dzięki temu bardziej to postrzegała jako miłego drinka w miłym towarzystwie też.
— Nie wiem, czy bym chciała udawać się na jakąkolwiek jeszcze degustację wina, ale tak, na pewno się to jeszcze przyda — przyznała brwi ściągając, ale chwilę potem jednak uśmiech się na jej usta wkradł. Niby na swoje imię nigdy nie narzekała, ale jeśli miałaby okazję wymienić je na to, by zostać Georgem dla Freda to głupia by była, gdyby taką propozycją pogardziła. Tym bardziej, że trochę magii na pewno by w jej życiu okazało się wskazane. Może wtedy by jakimś reparo naprawiła wszystko, co w ostatnim czasie zepsuła? Niby wiedziała, że nie do końca tak świat działał, ani tym bardziej zaklęcia, ale skoro wszystko pozostawało w sferze marzeń to mogła sobie wygodne rozwiązania dla siebie dopowiadać jednak.
— No nie wiem, czy by poszła — dodała lekko rozbawiona, bo jednak, jak się później okazało, nie zajmował się niczym typowym, czy oczywistym. Jej myśli prędzej koło zwykłego mechanika by się zakręciły, ale to byłoby niedopowiedzenie jednak. Dobrze więc, że porzucili tę zabawę, bo niespecjalnie chciałaby się przy nim do nieprzytomności całkowitej upijać. Niby wydawał się w porządku i na pewno nie podejrzewałaby go o jakieś mroczne historie na koncie, ale trochę rozsądku i klasy należało mimo wszystko zachować. Szczególnie z tym drugim, skoro często na bakier z tym bywała.
— To by było super, Nie znam się na tym zupełnie, ale wierzę, że to musi być fajne sobie tak poprawić i nadać mu drugie życie — dodała. Nie wiedziała, cyz nie brzmiała w tej chwili głupio, ale wierzyła, że zrozumie jej myśl przewodnią. Niestety nie znała się na takich rzeczach, więc niekoniecznie mogłaby się o tym przekonać na własnej skórze. Uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami zaraz potem.
— Lepiej będzie o tobie świadczyło, jeśli nie będziesz znał, bo nawiązałam bliższą współpracę z panią, która słonie z erotyków raczej. Dużo słabych opisów, określeń, które budzą w tobie politowanie i historie po których tak naprawdę można by było zamknąć ich czasami w więzieniu — dodała krzywiąc się . No, ona starała się jak najmniej z tego wyciągać. Nawet dobrze na tym wychodziła, bo wtedy faktycznie skupiała się na błędach, a nie żałosnej fabule, która szybko z jej głowy wypadała. — Czasami, najczęściej po tych pracownikach, którzy pracują już sto lat tam — dodała jeszcze, bo oni przecież często uważali, że to, co napisali musi być doskonałe w każdym calu, bo spod ich palców wyszło.

Winnie L. Dawson
Gruba Mewa - odznaka specjalna za wymyślenie mnóstwa nowych odznak! BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! I fit perfectly everywhere Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Karmienie pieska 2020 - wzięłam udział w akcji OLX! Będę brał Cię... - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Well done - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Największy dyskutant 2020 Największy multiholik 2020 BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP Speedy Gonzales ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY WOMEN POWER devine SCENARZYSTA NA DOROBKU TYPING LIKE CRAZY Sej łaaat? I killed Laura Palmer DEVIL IN DISGUISE SINGIEL Czytam poranną prasę Nie chcę mieć dzieci Mijam się z prawdą Boje się małych dzieci Uzależniony od Netflixa Mam mocną głowę lubię stroić choinkę Znajdziesz mnie w barze na plaży Przypalę nawet wodę PIJAM WINKO WIELBICIEL KAWY JESTEM ŚREDNIEGO WZROSTU WIELBICIEL FAST FOODÓW UZALEŻNIONY/A OD TELEFONU PRÓŻNY NIE OGARNIA FAN DRESZCZOWCÓW PSIARZ JESTEM ŚLIZGONEM SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA Mam czarny humor My bu-zzy best friend A TY CAŁUJ MNIE! GROUP CHAT I see fire Chandler Bing Ralph Demolka Old trees Stara przyjaźń nie rdzewieje Shame, shame, shame! Fake it till you make it Like a virgin You Shouldn't Kiss Me Like This hey hey, you you, I don't like your girlfriend Kajdany miłości NOTHING BREAKS LIKE A HEART Maybe you're my boss, but fuck you DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM SMERF PRACUŚ BAD HAIR DAY DANCING QUEEN FOODIE HOME SWEET HOME MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM HE WAS FIRST! SWIPE RIGHT DIGITAL LOVE Narzeczony mimo woli
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Naprawia jachty, żeby zapomnieć o samobójstwie żony i innych życiowych problemach. Poza tym odbudowuje swoją relację z Norą, ukrywając dokładnie to, co naprawdę do niej czuje.
35
192

Post

Smutno byłoby, gdyby pili do lustra czy coś w tym stylu. A tak jednak sprawa prezentowała się zgoła inaczej. Najwyraźniej los chciał, aby byli ponownie dla siebie ratunkiem przed smutnym losem. Za pierwszym razem uratowali się przed smętnym popijaniem niesmacznego wina w towarzystwie buców o wygórowanym mniemaniu o sobie, a teraz przed piciem w nieciekawym towarzystwie w jego przypadku, i piciem nieco na smutno jeśli chodziło o nią. On też w sumie dość wygodnie zdążył już zapomnieć o swoich znajomych, przed których opowieściami o super szczęśliwych rodzinach, uciekł do baru. Pewnie już rozeszli się i tak dawno, aby się tymi swoimi idealnymi życiami zająć, to się przecież samo nie buduje na pewno. Nie było mu jednak z tego powodu przykro ani trochę, właściwie wręcz przeciwnie. Mae była o wiele bardziej atrakcyjnym kompanem na ten wieczór i to właściwie na każdej płaszczyźnie. Uroda to jedno, ale jej charakter sprawiał, że w jej towarzystwie się też przede wszystkim o wiele lepiej się bawił. 
- Nie ma co się powtarzać, powinniśmy sobie stawiać poprzeczkę wyżej - nie wiem jeszcze jak, ale na pewno coś wymyślą. Może powinni postawić na totalne szaleństwo i wpaść na jakieś wesele bez zaproszenia? To na pewno byłoby duże wyzwanie. Jak na razie jednak jemu za bardzo nigdzie się nie spieszyło. Chyba że ewentualnie do Hogwartu, to wiadomo, bo rzeczywiście. Odrobina magii w życiu zawsze była wskazana. Magiczne umiejętności przydałyby się im na pewno w przypadku, gdyby podjęli się tej drugiej zgadywanki. Jego zawód najwyraźniej do niego nie pasował, skoro o nim nie pomyślała, a jej… No cóż, nie była to raczej najbardziej oczywista profesja na świecie, która człowiekowi niezaznajomieniu z tą branżą przychodzi pierwsza na myśl. Ale tym bardziej mu to do niej pasowało. Bo na tyle, na, ile już ją poznał, to na pewno nie mógł uznać jej za osobę banalną i typową.
- Owszem, dlatego mnie kusi, bo jednak to ogromna satysfakcja - nie gadała wcale głupio, także trudno nie było się z nią nie zgodzić. Tak było, plus zajmowało to mocno głowę. A z racji, że robiło się to po pracy, to można było też przy tym bezkarnie pić sobie alkohol, a wiadomo przecież, że wtedy od razu wszystko lepiej idzie. 
- To chyba jednak jestem całkiem porządnym facetem, bo absolutnie nie znam się na tego typu literaturze - była to prawda. Winnie pewnie czytał poezję i trudne biografie smutnych ludzi na zmianę z poradnikiem małego technika i tygodnikiem żeglarza, tak coś czuję. Po jej opisie jednak doszedł do wniosku, że wcale tego nie żałował, ale współczuł jej na pewno tego, że po tych dinozaurach, którzy uważali się za bogów, a umiejętności mieli dawno przestarzałe, musiała coś poprawiać. Kolejny toast wznieśli zapewne za to, aby mniej błędów popełniali. Nie wypili tego wieczoru na pewno mało, ale to na pewno nie sam alkohol sprawił, że w pewnym momencie, gdy siedzieli zdecydowanie bliżej siebie niż na samym początku, Winnie ją pocałował. Był to bardzo przyjemny pocałunek, który z chęcią powtórzył i ostatecznie nawet zaprosił ją do siebie. I tym oto sposobem tego wieczoru towarzyszyli sobie zdecydowanie dłużej, nie wracając osobno do domu. 

/ koniec, Maeve Houghton
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Tamte dni, tamte noce - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym SKRYTY ANDRZEJ RYBAK DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM
mów mi/kontakt
Patka
a
Awatar użytkownika
Rzucił pracę, która była dla niego wszystkim, i wrócił po latach do Hope Valley; na co dzień grzebie w komputerach i z nudów doprowadza do ruiny rodzinny bar. Poza tym okazjonalnie pakuje się w gówno i odpycha od siebie każdego, na kim zaczyna mu zależeć, ale Jordana w końcu mu wybaczyła, że był idiotą i teraz jest jej idiotą.
33
185

Post

09.

Chet nie lubił niespodzianek; rzadko kojarzyły mu się one z czymś przyjemnym, częściej po prostu były to sytuacje, w jakich zwyczajnie nie czuł się dostatecznie pewnie, i jeśli tylko mógł - wolał ich unikać. Był człowiekiem, jaki cenił sobie stabilny grunt pod stopami - a jednocześnie człowiekiem, który nader często ten stabilny grunt tracił, nawet na własne życzenie. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, w jego życiu niewiele było stałych, i nawet w momencie, gdy jego sytuacja była jeszcze uporządkowana, wcale nie mógł być pewien tego, że robiąc kolejny krok nie nastąpi na coś kruchego i nie straci równowagi. Zwłaszcza że ostrożność nigdy nie była jego cnotą i niejednokrotnie zupełnie pochopnie rzucał się w przepaść (nie dosłowną, chociaż istotnie wykazywał silne skłonności do - nazywając rzeczy po imieniu - szukania guza i pakowania się w gówno, więc pewnie i skok w przepaść byłby czymś, w jego przypadku, prawdopodobnym do wykonania), licząc na to, że spadochron zdąży się otworzyć zanim on sam roztrzaska się o dno. Ale nawet w przypadku niepowodzenia - mógł mieć pretensje wyłącznie do siebie, bo o wszystkim decydował sam. Na innych ludzi zdawał się tak rzadko, jak tylko było to możliwe, niezależnie od tego, czy chodziło o sprawy życia lub śmierci, czy o coś zupełnie błahego. Jak na przykład wybór restauracji, w jakiej tego dnia miał zjeść obiad...
Samą propozycję wyjścia na wspólny obiad ze znajomą Chet przyjął z pewną rezerwą, zwłaszcza że miała to być swego rodzaju celebracja jego urodzin, których właściwie od momentu osiągnięcia pełnoletności Callaghan nie zwykł obchodzić zbyt hucznie. O ile w ogóle, tym bardziej że tak naprawdę dzień jego urodzin wypadał co cztery lata. Ostatecznie jednak nie pozostawało mu nic innego, jak przyjąć zaproszenie, będące równocześnie skromnym prezentem. Nawet wsiadając do taksówki brunet nie wiedział, dokąd właściwie jedzie - lub inaczej: nie wiedział, że jedzie do prawdopodobnie ostatniego miejsca, w jakim chciałby się obecnie znaleźć. Nie mógł się też jednak wycofać - wbrew pewnym zarzutom, jakie usłyszał niedawno pod swoim adresem, nie był aż tak niedojrzałym tchórzem, by unikać miejsc, w których... potencjalnie mógłby zostać otruty, gdyby tylko posiadał alergie na owoce morza i gdyby osoba podająca mu jedzenie, o owych alergiach wiedziała. Ale nie posiadał. Niestety.
Odruchowo omiótł lokal czujnym spojrzeniem, wypatrując znajomej kelnerki, i z ulgą przyjął fakt, że nie rozpoznał jej wśród lawirujących pomiędzy stolikami dziewcząt. Nie obawiał się konfrontacji, ale - wolał jej uniknąć. Jordana jasno wyraziła swoje życzenie, aby nigdy więcej nie spotkać go na swojej drodze, i gdyby to zależało wyłącznie od niego - tak właśnie by było. Nie przychodziłby do lokalu, w jakim prawdopodobieństwo spotkania jej było wysokie, a prawdopodobieństwo, że takie spotkanie potoczy się źle - było jeszcze wyższe. Chet nie miał wątpliwości co do tego, że brunetka miała do niego niemały żal, i bynajmniej nie zamierzał zaogniać go tak banalnym, choć przypadkowym, wpadnięciem na nią w jej miejscu pracy. Może jednak akurat dzisiaj nie pracowała. Może uda mu się w spokoju zjeść smaczny posiłek. Może to właśnie było jego urodzinowe życzenie, gdy zajął już wraz ze swoją znajomą miejsce przy jednym ze stolików. I wolałby, aby nadzieja nie była jedynym, czym się dzisiaj nakarmi.

Jordana Halsworth
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you Na fali - za udział w evencie Tworzę relacje jak prawdziwy influencer BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY Wszystko pod kontrolą My best friends I killed Laura Palmer TYP OSOBOWOŚCI: LOGISTYK Gotuję lepiej od Magdy Gessler Stale mam jakieś kontuzje Preferuję kilkudniowy zarost Mijam się z prawdą migrena rozsadza mi głowę mam uśmiech hollywoodzkiej gwiazdy strzygę się na krótko Mam swoje demony Mam ciężką nogę MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU KLASA ŚREDNIA FURIAT FAN SCIENCE-FICTION PSIARZ WIERZĘ W JEDI JESTEM NIEWIERZĄCY/A SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA Mistrz poker face'a NOTHING BREAKS LIKE A HEART Like a virgin Food Fight Guru technologii Takin' this one to the grave sticks and stones i'm still alive superhero Zaopiekuj się mną Pomocna dłoń Bo do tanga trzeba dwojga Shame, shame, shame! Are you gonna be my girl? Dzielny pacjent! Na Pokątną! Ralph Demolka Good or Bad News DANSE MACABRE SUNRISE SUNSET HOME SWEET HOME PIKNIK IT WAS AN ACCIDENT! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR LIAR, LIAR, LIAR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN CZTERY ŁAPY CALL 911 DZIŚ SĄ TWOJE URODZINY CAKE BOSS I LIKE BIG BUTTS GAME MASTER KSIĘŻNICZKA MONONOKE SMERF PRACUŚ Chandler Bing
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
studiuje dziennikarstwo, które w końcu zaczyna ją interesować i marzy o powrocie do modelingu, ale to praca w Garage pozwoliła jej stanąć znowu na nogi, co pomógł jej osiągnąć Chet, dla którego kompletnie straciła już głowę, dlatego dała mu kolejną szansę
22
174

Post

6.

Niespodzianki bywały przyjemne, jak i zaskakujące - ale w mniej pozytywny sposób. Życiowy problem Jordie polegał na tym, że częściej niestety pojawiały się u niej te drugie, co nie napawało ją radością na wieść o kolejnych nieplanowanych zdarzeniach. Takie już przeżyła nawet ostatnio i póki co nie zamierzała sobie serwować kolejnych; a przynajmniej nie chciała dawać sobie okazji do tego, by coś znowu mogło ją negatywnie zaskoczyć. Jej poczucie pewności zostało w pewien sposób podburzone, a zaufanie wystawione na naprawdę sporą próbę, przez co teraz każda kolejna osoba, pojawiająca się w jej życiu, musiała liczyć się z zachowawczym nastawieniem brunetki. Chociaż młodość nie szła w parze z rozwagą; bo do tej pory Jordana uwielbiała korzystać z życia i poniekąd rzucać się na głęboką wodę, tak obecnie zdecydowanie bardziej to co robiła dzieliła przez dwa - pozwalając sobie na zastanowienie. Nie lubiła tracić gruntu pod nogami, nie lubiła zmian i nie lubiła, gdy ktoś próbował robić z niej głupiutką dziewczynkę, która niczego nie rozumie. Wszystko dobre co do tej pory spotykało ją w życiu, w niewytłumaczalny sposób nagle wymykało się jej z rąk, nie wiedząc jak i nie wiedząc kiedy - nie wiedząc też czemu - po prostu nie potrafiła tego utrzymać na tyle długo, by móc się tym wystarczająco nacieszyć. Traciła nie tylko swoje pasje, które chciała rozwijać, ale także ludzi, których chciała mieć u swojego boku; przez co zaczynała sądzić, iż wszystko w ostatecznym rozrachunku zostaje jej odbierane. Mimo, iż lubiła uchodzić za pewną siebie, nieco szaloną, ale pozytywnie nastawioną do życia dziewczynę, to czasami wolałaby być po prostu normalną, młodą kobietą, która w tym życiu ma jakiś cel i poczucie bezpieczeństwa, ugruntowane pewnością, że to co posiada nie zniknie z dnia na dzień. Tego nikt jednak nie mógł jej zagwarantować, a ona nie chcąc opierać swojego życia dłużej na innych, postanowiła skupić się tylko i wyłącznie na sobie.
Postanowienie to zamierzała realizować już od kilku dni, właściwie wychodziło jej to całkiem nieźle, zważywszy na to, iż dzisiaj miała udać się na lekcje surfingu do swojego ulubionego nauczyciela, którego ostatnimi nieco zaniedbała. Teraz jednak był czas na to, by realizować swoje zamierzenia z większym skupieniem i niczego nie odkładać na później. Owe lekcje miały dojść do skutku, gdyby nie fakt, że w ostatniej chwili została poinformowana, że musi zastąpić koleżankę w pracy, której to wypadło nagle coś ważnego. Prace tę - chociaż osobiście lubiła - nie oceniała jako spełnienie marzeń, a ponieważ ostatnio chodziła też nieco bardziej rozkojarzona, zdarzały się jej drobne wpadki, które nachalny szef skrupulatnie jej odnotowywał. Przeczuwała, że może być już na czarnej liście, ale ciągle utrzymywał ją pewnie fakt, iż ten stary zboczeniec zwyczajnie miał do niej pewnego rodzaju słabość. Jednakże jej ciągłe zdystansowanie mogło w końcu doprowadzić do tego, że by ją wyrzucił, a przecież nie mogła sobie pozwolić obecnie na utratę pracy. W restauracji jednak pojawił się na czas i obecnie przebywając na zapleczu, czekała na zamówienie, które miała dostarczyć do jednego ze stolików. W kwestii Callaghana, jedną pewną, która póki co zapewniała jej względny spokój, było to - że miała go już więcej nie spotkać, a to naprawdę ułatwiało jej sprawę. Nadal była zraniona, rozczarowana i zwyczajnie po ludzku zła - bo potraktował ją jak nic nie wartą rzecz. Nawet jeżeli niczego nie obiecywał, to nie musiał kończyć tego w ten sposób, przez to właśnie jej złość była w pełni uzasadniona. Gdy jedno z zamówień przyniosła już do stolika, nagle jej wewnętrzny spokój został naruszony, pod wpływem znajomego męskiego głosu, który usłyszała nieopodal. Wyprostowała z konsternacją i w zasadzie aż bała się odwrócić, ale była w stu procentach pewna, że wie, kto siedzi przy stoliku obok - co gorsza, przy stoliku w jej strefie, a więc to jej przypadało w zaszczycie obsłużenie ich. Obróciwszy się - najpierw dostrzegła śliczną dziewczynę, zapewne niczego nie świadomą - co spowodowało dziwne ukłucie w klatce piersiowej. Ukłucie zazdrości? Na pewno ten widok nie sprawił jej satysfakcji, a jedynie rozgrzebał ranę, która dopiero co zaczynała się goić, o ile w ogóle zaczynała. Dopiero potem jej wzrok padł na postać dobrze zbudowanego mężczyzny o ciemnych włosach, który siedział naprzeciwko kobiety i w jednej chwili całe jej ciało dosłownie się spięło - niesione złością, która zaczynała ją ogarniać. Podeszła do stolika i niemalże całkowicie ignorując w tej chwili jego towarzyszkę, spojrzała na niego z irytacją wymalowaną na twarzy. - Co Ty tutaj robisz, do cholery? Może mi powiesz, że w Hope Valley nie ma innych restauracji? - warknęła w jego stronę, wytrzymując ciężar jego spojrzenia, które to prześladowało ją ostatnio dość często, a teraz niestety znowu musiała się z tym mierzyć, chociaż zaledwie od niedawna próbowała się z tym wszystkim jakoś oswoić. Bo jeżeli to wszystko miało się zakończyć, to naprawdę nie chciała go więcej widzieć. - Co podać? - skierowała wzrok na kobiete - wyraźnie zaskoczoną - przy tym jednak ignorując teraz bruneta, jakby w ogóle nie zamierzała go obsługiwać. Wciągnęła nieco głośniej powietrze, starając się panować nad złością, ale obawiała się, że nic dobrego z tego nie wyniknie.
Chet Callaghan
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you I'm not drunk 2021 BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! INFLUENCER TAKE MY BREATH AWAY HETERO W ZWIĄZKU JESTEM ŚREDNIEGO WZROSTU STUDENT LEKKODUCH Praktykuję jogę biegam Stołuję się na mieście Mam słabą głowę Głaszczę obce psy Lubię starszych Śpię w kusej bieliźnie Czuję motyle w brzuchu Oglądam zachody słońca NOTHING BREAKS LIKE A HEART SUNRISE SUNSET PIKNIK MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN Bo do tanga trzeba dwojga Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
Jordie
a
Awatar użytkownika
Rzucił pracę, która była dla niego wszystkim, i wrócił po latach do Hope Valley; na co dzień grzebie w komputerach i z nudów doprowadza do ruiny rodzinny bar. Poza tym okazjonalnie pakuje się w gówno i odpycha od siebie każdego, na kim zaczyna mu zależeć, ale Jordana w końcu mu wybaczyła, że był idiotą i teraz jest jej idiotą.
33
185

Post

Gdyby tylko Chet miał świadomość, że to, co w ostatnim czasie między nimi zaszło - lub raczej: to, co się skończyło - miało taki wpływ na Jordanę i jej decyzje, może sprawiłoby to, że odczuwałby nieco mniejsze wyrzuty sumienia w związku z tym, jak podle ją potraktował. Bo taki egocentryk jak on na pewno uznałby za swoją zasługę fakt, że Jordie postanowiła wreszcie skupić się na sobie i zrobić coś dla siebie, prawda? Wbrew temu jednak, co brunetka zapewne o nim myślała, Callaghan wcale nie był ze swojego zachowania dumny. Ale i go nie żałował - a w każdym razie: nie żałował tego, że zniknął z jej życia; żałował jedynie sposobu, w jaki to zrobił - co stanowiło pewien paradoks, ale nie było też żadną nowością w jego przypadku. I choć nie był w stanie w żaden sposób ułatwić jej przetrawienia faktu, iż rzekomo była dla niego wyłącznie bezwartościową zabawką - pomijając najoczywistsze, czyli sprostowanie tego i wyjaśnienie jej swych pobudek, ale to przecież nie wchodziło w grę - to nie planował też dodatkowo jej tego utrudniać. Jej - i sobie, bo nie łudził się nawet, że ewentualna konfrontacja z Jordie będzie czymś miłym i przyjemnym, i jemu również było łatwiej, gdy nie musiał jej oglądać. Jakkolwiek dobrym kłamcą by nie był, udawanie, że Jordana Halsworth nic dla niego nie znaczyła było po prostu wyczerpujące.
Gdy zatem kątem oka dostrzegł znajomą sylwetkę dwudziestodwuletniej kelnerki, zająknął się w pół słowa, zanim powrócił spojrzeniem do swojej rozmówczyni, nagle zirytowany tym, że Jordie jednak tu była. Na zewnątrz pozostał jednak niewzruszony; przynajmniej na tak długo, aż głos Jordany zmył wyuczony uśmiech z jego twarzy. Na sekundę dało się na niej natomiast dostrzec zdumienie: mimo wszystko Chet spodziewał się, że brunetka bardziej postara się zachować spokój w miejscu pracy, gdzie oczekiwano od niej, że będzie grzecznie odnosiła się do klientów, a nie warczała na nich bez widocznego uzasadnienia. Okazało się jednak, że ta wcale nie zamierzała tłumić swoich emocji, co tak doskonale udawało się Callaghanowi. Zawsze myślał, że powściągliwość w tej kwestii wiele ułatwia, ale od pewnego czasu zaczynał w to powątpiewać. Może jednak ich sytuacja byłaby klarowniejsza, gdyby Chet potrafił zdobyć się na otwartość i szczerość względem Jordany. Ale... nie tym razem. Tym razem tylko brew mężczyzny drgnęła lekko ku górze, gdy uniósł na pannę Halsworth swoje spojrzenie, z nieznacznym wzruszeniem ramion.
- Nie z taką obsługą - zauważył w odpowiedzi, ohydnie beznamiętnym tonem, co właściwie mogło oznaczać wiele - od sugestii, iż znalazł się tu celowo; po aluzję do niskiego poziomu obsługi z jej strony - albo nic. Pewnym było jedno - Chet najwidoczniej zamierzał iść w zaparte i odegrać akt drugi swojego przedstawienia, utrzymując w jej obecności pozory niedojrzałego dupka, choć powstrzymał się przed podtrzymaniem tej szopki pytaniami o to, co by im poleciła. Nie było też jednak sensu tłumaczyć jej, że wcale nie planował się tutaj znaleźć, że to był przypadek, i że nie chciał zatruwać jej dnia swoim widokiem. Już jakiś czas temu zadecydował o tym, że nie ma ochoty jej niczego tłumaczyć. Zerknął więc tylko porozumiewawczo na swoją znajomą, która początkowo zaskoczona, ostatecznie pokręciła z dezaprobatą głową, domyślając się zapewne, że między ich dwojgiem musiały wisieć jakieś niewyjaśnione sprawy. Nie potrzeba było geniusza, żeby się w tym zorientować.
- Poprosimy talerz owoców morza dla dwóch osób. I białe wino - wskazała wybrany trunek w karcie. - Chociaż, mój znajomy ma dzisiaj urodziny, może poleci nam pani coś specjalnego? - niezrażona nastawieniem kelnerki kobieta zagaiła z uśmiechem - może nawet z rozbawieniem? - chociaż po reakcji brunetki Chet miał teraz solidne wątpliwości co do tego, czy w ogóle otrzymają od niej jakieś jedzenie. Każdy rozsądny człowiek wiedział, że nie należy zadzierać z tymi, którzy serwują im posiłki, ale na to w tym przypadku było już zdecydowanie za późno. Dlatego zamknąwszy dzierżoną w dłoni kartę, mężczyzna wyciągnął ją w stronę Jordany, nie racząc jej już nawet krótkim spojrzeniem. Można było przez to odnieść wrażenie, jakby zwyczajnie lekceważył jej osobę, nie uważając kelnerki za wartą jego uwagi. Ale tak naprawdę... niełatwo było patrzeć na to, co stracił na własne życzenie.

Jordana Halsworth
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you Na fali - za udział w evencie Tworzę relacje jak prawdziwy influencer BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY Wszystko pod kontrolą My best friends I killed Laura Palmer TYP OSOBOWOŚCI: LOGISTYK Gotuję lepiej od Magdy Gessler Stale mam jakieś kontuzje Preferuję kilkudniowy zarost Mijam się z prawdą migrena rozsadza mi głowę mam uśmiech hollywoodzkiej gwiazdy strzygę się na krótko Mam swoje demony Mam ciężką nogę MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU KLASA ŚREDNIA FURIAT FAN SCIENCE-FICTION PSIARZ WIERZĘ W JEDI JESTEM NIEWIERZĄCY/A SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA Mistrz poker face'a NOTHING BREAKS LIKE A HEART Like a virgin Food Fight Guru technologii Takin' this one to the grave sticks and stones i'm still alive superhero Zaopiekuj się mną Pomocna dłoń Bo do tanga trzeba dwojga Shame, shame, shame! Are you gonna be my girl? Dzielny pacjent! Na Pokątną! Ralph Demolka Good or Bad News DANSE MACABRE SUNRISE SUNSET HOME SWEET HOME PIKNIK IT WAS AN ACCIDENT! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR LIAR, LIAR, LIAR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN CZTERY ŁAPY CALL 911 DZIŚ SĄ TWOJE URODZINY CAKE BOSS I LIKE BIG BUTTS GAME MASTER KSIĘŻNICZKA MONONOKE SMERF PRACUŚ Chandler Bing
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
studiuje dziennikarstwo, które w końcu zaczyna ją interesować i marzy o powrocie do modelingu, ale to praca w Garage pozwoliła jej stanąć znowu na nogi, co pomógł jej osiągnąć Chet, dla którego kompletnie straciła już głowę, dlatego dała mu kolejną szansę
22
174

Post

Można było doszukiwać się w tym wszystkim jakiegokolwiek pozytywu, chociaż dla samej Jordany nie było nim nawet to, iż rzeczywiście postanowiła zrobić w związku z tym coś dla siebie. I skupić się w stu procentach tylko na sobie i na swoim życiu. Tym bardziej nie uznałaby więc Chet'a za tego, który do tego doprowadził i za tego, któremu powinna być wdzięczna - bo w jej mniemaniu, nie miała za co. Wręcz przeciwnie, niezależnie od tego jakie kierowały nim intencje i niezależnie od tego jakie przedstawiłby jej teraz argumenty na swoje racje - naprawdę trudno byłoby jej zrozumieć to, że potraktował ją w taki sposób. Jeszcze bardziej zabolałby ją pewnie fakt, że w ogóle tego nie żałował, wręcz uznając to za dobrą decyzję; chociaż ona sama czuła się fatalnie po tym co od niego usłyszała. Bo gdyby mu na niej zależało chociaż w najmniejszym stopniu, to przecież spróbowałby chociaż szczerze podzielić się tym co działo się w jego życiu, prawda? Wpuściłby ją do swojej codzienności i to nie tylko tej pozytywnej i usłanej różami, ale także tej bardziej skomplikowanej i może nawet odrobinę brutalniejszej. Nie dał jej jednak nawet na to szansy, po prostu wyrzucając jak nic nie wartą rzecz, przez co na pewno ciężko byłoby mu odbudować to zaufanie, które tak zniszczył. Zaufanie, poczucie własnej wartości i to wszystko co czuła do niego jeszcze kilka dni temu. Bo skoro był w stanie patrzeć na to jak ranił ją swoim zachowaniem i słowami, które rzucał w nią niczym pociski, to czy można powiedzieć, że faktycznie coś dla niego znaczyła?
Dlatego też po prostu była nadal zraniona i rozczarowana, nawet jeżeli sądziła, iż te emocje jakoś w niej zostały uśpione, to było to jedynie złudzeniem spowodowanym tym, że zwyczajnie Callaghan nie wchodził jej już w drogę. A gdy go nie widziała, łatwiej było panować nad nerwami. Natomiast teraz, gdy usłyszała jego głos - niemalże w jednej chwili powróciły do jej głowy te wszystkie słowa, które padły tamtego feralnego dnia z jego ust. Bolesne wspomnienia spowodowały, że jej tętno przyspieszyło, a nerwy - nad którymi w tym miejscu powinna panować - niemalże eksplodowały. Wiedziała, że źle robi reagując w ten sposób, ale nie była w stanie udawać, że wszystko jest w porządku, skoro nie było. Z całą pewnością różnili się tym, iż on przybierał na twarz maskę, która pozwalała mu zachować powściągliwość, a ona otwarcie okazywała swoje uczucia, zwłaszcza te negatywne, które niemalże rozdzierały ją od środka. Dzieląc z nim spojrzenie, zaciskała palce na długopisie, który trzymała w dłoni i wyraźnie biła od niej niechęć i nawet nie próbowała udawać, że jego widok sprawia jej przyjemność. Prychnęła kpiąco, słysząc jego odpowiedź, chociaż jego beznamiętny ton ranił ją na nowo - nie dostrzegała ani grama skruchy czy poczucia winy przez to jak zachował się ostatnio - a to utwierdzało ją w przekonaniu, że to nie było okropną pomyłką. On naprawdę zabawił się jej uczuciami i potraktował jak rzecz; a to nie były tylko słowa. - Jeżeli oczekiwałeś lepszej obsługi, to trzeba było wybrać inny lokal - warknęła, kompletnie ignorując już jego osobę, bo uwagę skupiła na jego towarzyszce. Oczywiście, że zlustrowała ją wzrokiem, nieco oceniała pod kątem wizualnym i ciągle tłumiła pytanie w głowie o to kim jest ta ładna dziewczyna, która być może jako kolejna wpadła w jego sidła. Z jednej strona mogła to być zazdrość, z drugiej chyba solidarność jajników - nie chciała, aby kolejna dziewczyna czuła się tak jak ona teraz. - Owoce morza to bardzo dobry wybór - skomentowała krótko, notując sobie zamówienie i nawet na sekundę nie spoglądając na bruneta, wzięła od niego karte. Dopiero wspomnienie o urodzinach na nowo przykuło jej uwagę, więc nieco zaskoczona ponownie spojrzała na kobietę. Poczuła dziwne ciepło, które narzucało jej myśli, iż skoro ma dzisiaj urodziny, to mogliby ten dzień spędzić wspólnie i razem świętować dzień jego narodzin, ale... szybko się zreflektowała. Odetchnęła głęboko i uśmiechnęła się nieco ironicznie. - Coś specjalnego dla solenizanta? Mogę zaoferować mu specjalne zaproszenie do wyjścia, o tam - wskazała długopisem miejsce, które prowadziło do wyjścia z lokalu, wcale nie zrażona faktem, iż tak uwaga była bardziej niż niegrzeczna, zwłaszcza biorąc pod uwagę mantrę "klient nasz pan". Jej koleżanki, które obsługiwały stoliki nieopodal, były wyraźne zaskoczone zachowaniem Jordie i chyba nawet miały ochotę zainterweniować, ale pewnie obawiały się, że pogorszą sytuację. Nikt też nie uprzedził jej póki co, iż na miejscu jest właściciel lokalu, o czym sama brunetka nie miała pojęcia, bo nie miał się tu dziś zjawić. - Myślę, że szampan będzie doskonałym wyborem, a do tego ciasto z owocami zamiast tortu, aby świętować kolejny rok z jego marnego życia. Podać? - spojrzała na kobiete, niewzruszona kolejnymi niemiłymi uwagami, a raczej z jej twarzy wyraźnie biła ironia i chociaż jego znajoma próbowała zachować dobrą minę do złej gry, to Jordana wcale tego nie ułatwiała. Gdy jedynie potwierdziła jej propozycje, zanotowała i odeszła - tym razem bez słowa - by następnie złożyć to zamówienie dla nich w kuchni. Będąc na zapleczu odetchnęła, czując jak całe jej ciało napięło się niczym struna, a serce biło jak oszalałe. W międzyczasie koleżanki próbowały jej przypomnieć, że jest w pracy, ale nie miała najmniejszej ochoty o tym dyskutować; chyba zwyczajnie było jej wszystko jedno, zwłaszcza po tym jak Chet znowu ją potraktował. Jakby nic nie znaczyła. Boleśnie jej o tym przypominał i próbowała nie zwracać uwagi na stolik przy którym siedział wraz z tamtą dziewczyną, gdy obsługiwała jeszcze pozostałych klientów nim ich zamówienie było gotowe.
Chet Callaghan
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you I'm not drunk 2021 BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! INFLUENCER TAKE MY BREATH AWAY HETERO W ZWIĄZKU JESTEM ŚREDNIEGO WZROSTU STUDENT LEKKODUCH Praktykuję jogę biegam Stołuję się na mieście Mam słabą głowę Głaszczę obce psy Lubię starszych Śpię w kusej bieliźnie Czuję motyle w brzuchu Oglądam zachody słońca NOTHING BREAKS LIKE A HEART SUNRISE SUNSET PIKNIK MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN Bo do tanga trzeba dwojga Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
Jordie
a
Awatar użytkownika
Rzucił pracę, która była dla niego wszystkim, i wrócił po latach do Hope Valley; na co dzień grzebie w komputerach i z nudów doprowadza do ruiny rodzinny bar. Poza tym okazjonalnie pakuje się w gówno i odpycha od siebie każdego, na kim zaczyna mu zależeć, ale Jordana w końcu mu wybaczyła, że był idiotą i teraz jest jej idiotą.
33
185

Post

Z tego dokładnie powodu Chet nawet nie próbował przedstawiać jej żadnych argumentów - bo wiedział, że Jordie i tak by go nie zrozumiała. Oczywiście, gdyby pokusił się o to wtedy, zamiast od razu wyrzucać ją jak niepotrzebną zabawkę, która mu się znudziła - co przedstawił jej w dokładnie taki sposób - może przynajmniej chciałaby zrozumieć, dlaczego byłoby jej lepiej bez Chestera Callaghana w jej życiu. I dlaczego nie był on dłużej tym facetem, który chciał się z nią (a nie: nią) dobrze bawić i który mógł to samo zapewnić jej. Który zabierał ją do parku, karmił truskawkami i powodował uśmiech na jej ślicznej buzi, i który był zwyczajnie szczęśliwy jak ostatni idiota, mogąc to robić. Ale nie był już tym człowiekiem, bo nic przy nim nie mogło trwać, ani rozkwitać, ani dojrzewać - a jedynie gnić i psuć się, a on nie chciał, by Jordana stała się jedną z tych rzeczy; zgniłym owocem jego własnego skrzywienia. To, że obecnie czuła się zraniona i wykorzystana - minie. Nawet jeśli teraz musiała znieść jego obecność, co żadnemu z nich nie było na rękę.
Z milczeniem Chet przyjmował zatem jej kolejne złośliwości, mimo że pokorne wysłuchiwanie obelg nie leżało w jego naturze, nawet gdy w pełni na to wszystko zasługiwał. Ba, tylko dlatego jeszcze nie wybuchł (zazwyczaj nietrudno było go sprowokować, ale Jordie chyba nie miała jeszcze okazji się o tym przekonać): bo zdawał sobie sprawę z tego, że jej komentarze nie były spowodowane zwykłą niechęcią, lecz bólem, jaki jej sprawił swoimi słowami, gdy przyszła do niego po wyjaśnienie. To, co Chet jej wtedy powiedział, nie było wcale milsze od tego, co słyszał obecnie od niej, i choć brunet chciałby, aby to było takie proste - to wciąż nie byli kwita. Co nie zmienia faktu, że świadomość, iż Jordie uważała go za skończonego drania, i że nie miał już na to żadnego wpływu, że mógł jedynie pozwolić jej wyładować tę złość - nie była ani trochę przyjemna. A on wcale nie miał ochoty tego wszystkiego słuchać, i w którymś momencie zacisnął zęby, chociaż chyba nie z gniewu.
- Panuj nad sobą - warknął, łypiąc na brunetkę wzrokiem. Miała prawo być na niego wściekła, ale to nie było odpowiednie miejsce na sprzeczki byłych... kochanków? Każdemu mogły się zdarzyć jakieś osobiste niesnaski, i Chet nie oczekiwał, że Halsworth będzie dla niego miła i z uśmiechem obsłuży ich stolik, jakby nic nigdy między nimi nie zaszło, ale nie spodziewał się chyba, że aż tak da się ona ponieść emocjom. Głupotą byłoby przecież narazić się w pracy przez jakiegoś dupka. Doprawdy... był naiwny. A gdyby był takim skurwysynem, za jakiego Jordie go uważała, zażądałby rozmowy z jej szefem, ale przecież nie przyszedł tu po to, aby miała z jego powodu kłopoty w pracy - chociaż teraz nie łudził się już też, że zje w spokoju posiłek i spędzi miło czas ze swoją znajomą; która, o ile początkowo ta sytuacja wydawała się ją nawet bawić, tak teraz była w najzwyklejszym szoku, uznając chyba jednak, że skoro Chet, jako główny obiekt tych kpin, nie miał nic do powiedzenia, to ona również nie powinna tego robić. Zgodziła się więc na zasugerowany przez kelnerkę deser, a po jej odejściu pokręciła z dezaprobatą głową, nie omieszkając zapytać o dziewczynę, z którą ewidentnie Callaghana coś łączyło, a za którą jego spojrzenie wciąż podążało mimowolnie, ilekroć pojawiała się ona w jego zasięgu, lawirując pomiędzy stolikami. Mogła w ten sposób usłyszeć strzępki rozmowy - kim więc była Jordana Halsworth? - Nikim ważnym ...za dużo sobie wyobrażała... Nie ma o czym mówić.

Jordana Halsworth
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you Na fali - za udział w evencie Tworzę relacje jak prawdziwy influencer BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY Wszystko pod kontrolą My best friends I killed Laura Palmer TYP OSOBOWOŚCI: LOGISTYK Gotuję lepiej od Magdy Gessler Stale mam jakieś kontuzje Preferuję kilkudniowy zarost Mijam się z prawdą migrena rozsadza mi głowę mam uśmiech hollywoodzkiej gwiazdy strzygę się na krótko Mam swoje demony Mam ciężką nogę MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU KLASA ŚREDNIA FURIAT FAN SCIENCE-FICTION PSIARZ WIERZĘ W JEDI JESTEM NIEWIERZĄCY/A SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA Mistrz poker face'a NOTHING BREAKS LIKE A HEART Like a virgin Food Fight Guru technologii Takin' this one to the grave sticks and stones i'm still alive superhero Zaopiekuj się mną Pomocna dłoń Bo do tanga trzeba dwojga Shame, shame, shame! Are you gonna be my girl? Dzielny pacjent! Na Pokątną! Ralph Demolka Good or Bad News DANSE MACABRE SUNRISE SUNSET HOME SWEET HOME PIKNIK IT WAS AN ACCIDENT! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR LIAR, LIAR, LIAR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN CZTERY ŁAPY CALL 911 DZIŚ SĄ TWOJE URODZINY CAKE BOSS I LIKE BIG BUTTS GAME MASTER KSIĘŻNICZKA MONONOKE SMERF PRACUŚ Chandler Bing
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
studiuje dziennikarstwo, które w końcu zaczyna ją interesować i marzy o powrocie do modelingu, ale to praca w Garage pozwoliła jej stanąć znowu na nogi, co pomógł jej osiągnąć Chet, dla którego kompletnie straciła już głowę, dlatego dała mu kolejną szansę
22
174

Post

Nikim ważnym. Tak prosto i wręcz bez żadnego problemu sprawił, że w jej głowie kolejny raz echem dobiły się słowa, które tak mocno mogły wpłynąć na jej dotychczasową pewność siebie i na poczucie własnej wartości, które zresztą już mocno zdeptał jakiś czas temu. Nie była nikim ważnym i dane było jej usłyszeć to z jego ust kolejny raz, gdy zwinnie lawirowała między kolejnymi stolikami, obsługując klientów, którym uśmiechy nie schodziły z ust. Pozornie zazdrościła im tej radości, obserwowała spędzające tutaj czas pary i zastanawiała się co robiła nie tak, że nie mogła być na ich miejscu. Że każdy dotychczasowy mężczyzna - nawet jeżeli nie było ich aż tak wielu - sprawiał, że czuła się niepotrzebna, zbędna - nijaka. Zabawiali się jej kosztem i puszczali dalej wolno, wystawiając na próbę raz za razem. Może właśnie dlatego powinna w końcu powiedzieć sobie dość i nie dawać się nieustannie zwodzić płci przeciwnej; skoro nawet nie byli tego warci. Chet Callaghan nie był tego wart, a swoją obecną wypowiedzią jeszcze bardziej utwierdzał ją w tym przekonaniu, gdy opowiadając o niej swojej towarzyszce, znowu zsuwał ją na pozycję zbędnego przedmiotu, który można wyrzucić, gdy się nam znudzi. Nieświadomie wręcz zacisnęła palce na tacy i starając się wykrzesać z siebie odrobinę skupienia, zaniosła kolejne naczynia do kuchni. Czuła się zraniona, przemawiały przez nią złość i rozczarowanie, które obudziły się na nowo, gdy tylko spojrzała w jego oczy, w których nie dostrzegła tak naprawdę... nic. I może powinna była odpuścić, może nawet powinna oddać jego stolik koleżance i po prostu usunąć się gdzieś w cień, ale musiałaby nie nazywać się Halsworth. Wybuchowy charakter i spora dawka młodzieńczej energii musiały gdzieś znaleźć ujście, zwłaszcza, gdy ktoś perfidnie ją ranił - nie umiała wtedy milczeć. Odbierając z kuchni ich zamówienie, czyli na ten moment owoce może wraz z winem, miała w głowie totalną pustkę. Niczego nie planowała, chociaż tętno zdecydowanie jej przyspieszyło i w głowie szumiało na samą myśl o tym, że zaraz znowu musi się z nim skonfrontować. Nie myślała racjonalnie, gdy znalazła się już przy ich stoliku i odłożyła na niego talerz z jedzeniem. Otwartą butelkę nachyliła nad kieliszkiem kobiety i napełniła go jasnym trunkiem, po czym obróciła się w stronę bruneta. - Oby Ci zaszkodziły - rzuciła z ironicznym i jednocześnie złośliwym uśmieszkiem na ustach, który zniknął tak szybko jak się pojawił; mogła tym insynuować, iż coś z tym jedzeniem jest nie tak. Ale może Chet podjąłby ryzyko zjedzenia, gdyby nie mały wypadek. Pochyliła butelkę nad jego kieliszkiem i napełniła ją jedynie odrobiną wina, bo nagle przesunęła dłoń i w ten sposób alkohol wylał się na spodnie Callaghana. - Ups... gapa ze mnie - stwierdziła z udawaną skruchą, ale wcale nie było jej przykro. Nim Chet zdążył zareagować, obróciła butelkę jeszcze bardziej i wylała nieco więcej wina na jego koszulkę, po czym odstawiła butelkę z głośnym uderzeniem na stolik. Zdecydowanie stali się właśnie atrakcją lokalu i oczy niemalże wszystkich gości skierowane były na nich. - Halsworth! - usłyszała nagle dobrze znany, gruby męski głos, co zwiastowało kłopoty. Wciągnęła głośno powietrze i obróciła się powoli, kierując wzrok na szefa, który mocno zdenerwowany właśnie do nich zmierzał. Przeklęła w duchu i z jej twarzy można było teraz wyczytać akt paniki, ale na skruchę było chyba już za późno. Oczywiście, że nie wiedziała o jego obecności i mimo wszystko liczyła, iż ujdzie jej to wszystko płazem. - Przepraszam szefie, to był tylko mały wypadek. Zaraz to wszystko posprzątam... - mówiła, zdając sobie jednak sprawę z tego, iż to nie pierwsze jej potknięcie w ciągu ostatnich kilku dni, a dzisiaj chyba jawnie przesadziła. Czuła jakby chwilowo grunt znowu osuwał się jej spod nóg, nie miała nawet możliwości żadnego ratunku, przeczuwając, że zaraz zostanie bez pracy. Chciała właśnie zając się bałaganem, który spowodowało, gdy mężczyzna naprawdę mocno złapał ją za rękę i pociągnął ją w swoją stronę, dosłownie zabijając wzrokiem. - Jesteś zwolniona! Wynocha stąd i żebym Cię tutaj nigdy więcej nie widział. Do niczego się nie nadajesz... - zasugerował, z tym obrzydliwym spojrzeniem wymalowanym na twarzy, insynuując, że skoro nie chciała mu się oddać, to tym bardziej i do pracy w jego lokalu się nie nadaje. Jordie 0 : 2 Chet.
Chet Callaghan
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you I'm not drunk 2021 BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! INFLUENCER TAKE MY BREATH AWAY HETERO W ZWIĄZKU JESTEM ŚREDNIEGO WZROSTU STUDENT LEKKODUCH Praktykuję jogę biegam Stołuję się na mieście Mam słabą głowę Głaszczę obce psy Lubię starszych Śpię w kusej bieliźnie Czuję motyle w brzuchu Oglądam zachody słońca NOTHING BREAKS LIKE A HEART SUNRISE SUNSET PIKNIK MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN Bo do tanga trzeba dwojga Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
Jordie
a
Awatar użytkownika
Rzucił pracę, która była dla niego wszystkim, i wrócił po latach do Hope Valley; na co dzień grzebie w komputerach i z nudów doprowadza do ruiny rodzinny bar. Poza tym okazjonalnie pakuje się w gówno i odpycha od siebie każdego, na kim zaczyna mu zależeć, ale Jordana w końcu mu wybaczyła, że był idiotą i teraz jest jej idiotą.
33
185

Post

Zapewne każdy zgodziłby się z tym, że Chet nie był wart jej czasu, energii i, w chwili obecnej chyba przede wszystkim, utraty pracy. Nawet on sam doskonale o tym wiedział, choć teraz nie przyznałby tego na głos. Nie mógł się jednak wycofać - skoro już znalazł się w tej cholernej restauracji, to jedynym, co mógł zrobić, było milczenie i przeczekanie aż Jordie, tak jak sama się nakręcała (w każdym razie: w jego odczuciu, bo Callaghan, poza samą obecnością w tym miejscu, nie robił przecież nic, by dodatkowo ją rozdrażnić, prawda? nie licząc nazywania jej nikim ważnym, gdy gdzieś tam z tyłu głowy wiedział przecież, że mogła go usłyszeć), tak też wyładuje tę złość i... wszystko rozejdzie się po kościach? Cóż, poniekąd jego oczekiwania się spełniły; niezupełnie tylko w taki sposób, jak by tego chciał. A to, co między nimi wisiało, wcale nie miało rozejść się po kościach. Prawda była bowiem taka, że Callaghan nie wiedział, jak wygląda gniew Jordany Halsworth. Nie wiedział, czego się po niej spodziewać, bo nigdy przedtem się na takowy nie naraził; nigdy przedtem nawet się nie kłócili, a ich relacje wiązały się wyłącznie z pozytywnymi uczuciami. Nie nazbyt gorącymi - stąd też chyba nie oczekiwał tak płomiennego wybuchu złości - ale coraz cieplejszymi, które najwidoczniej nie osłabły na sile, a jedynie zmieniły biegun. Przynajmniej po stronie Jordie, bo Chet, niestety, nie miał powodu, by czuć do niej coś innego. A z perspektywy brunetki - nie czuł zupełnie nic, i o to przecież chodziło: aby tak właśnie myślała.
Ale, mimo że do tej pory zachowywał, nienaturalnie jak na niego, stoicki spokój, to i jego cierpliwość miała swoje granice. I to bardzo wąskie, a Jordie skutecznie pracowała teraz na to, by całkowicie je zburzyć. Zarówno Chet, jak i jego znajoma, zamilkli chwilowo, wymieniając jedynie porozumiewawcze spojrzenie, gdy brunetka zawitała ponownie przy stoliku, na którym postawiła talerz z jedzeniem, a następnie polała wino do kieliszków. Czy obawiał się, że zaserwowane przez nią jedzenie faktycznie mogłoby mu zaszkodzić? Raczej nie; co najwyżej mogła napluć do talerza, ale - najwidoczniej to by było zbyt subtelne. Callaghan starał się jednak nie przyglądać jej zbyt nachalnie, przez co zaledwie kątem oka dostrzegł, jak butelka w jej dłoni zbliża się do niego, a w sekundę później poczuł już, jak rozlane wino wsiąka w jego spodnie i jasną koszulę.
- Co ty, kurwa, robisz! - ryknął, odpychając się razem z krzesłem, i szturchnął przy tym stół, aż ustawione na nim naczynia zatrzęsły się niebezpiecznie, gdy brunet podniósł się gwałtownie do pionu. Jedynym plusem był fakt, że białe wino nie pozostawiło tak widocznej i trwałej plamy, jak miałoby to miejsce w przypadku czerwonego trunku, ale i tak materiał przesiąkł momentalnie, lepiąc się nieprzyjemnie do ciała. A jego zwyczajnie wkurwiła ta dziecinna zagrywka ze strony Halsworth. Spojrzał na nią spod ściągniętych brwi, marszcząc gniewnie nos, ale nim zdążył coś dodać - wtrącił się ktoś trzeci. Chet zwrócił swoje spojrzenie ku nieznanemu mu mężczyźnie, jakiego tożsamości zaledwie się domyślał, a ostatecznie utwierdziły go w tym słowa Jordie, gdy nagle spokorniała. Szkoda, że dopiero reakcja szefa uzmysłowiła jej, że przesadziła... Mimo to facet był zdecydowany, by ją zwolnić tu i teraz, robiąc to chyba w najmniej odpowiedni sposób i w obecności klientów, których oczy zwrócone były na nich, czemu zresztą trudno się dziwić. Gdy szef szarpnął ją za rękę, odciągając od stolika, Callaghan poczuł, jak jego własne mięśnie mimowolnie się spięły, a dłonie zacisnęły się w pięści. W porę jednak przypomniał sobie, że przecież... sam nie był od niego lepszy, co udowodnił przy ostatnim spotkaniu z Jordie. - Chyba już do niej dotarło - wtrącił szorstko, utkwiwszy spojrzenie w twarzy mężczyzny. - Czy ktoś, do cholery, zamierza to posprzątać? - rozłożył ręce, obejmując tym gestem stolik oraz krzesło, które również było mokre od rozlanego napoju; z jawnym, może nawet nieco wybujałym, oburzeniem w głosie, właściwym człowiekowi, który został właśnie oblany winem i nikt nawet nie raczył go za to przeprosić. Szef owego przybytku jednak szybko się zreflektował, zostawiając tymczasowo Jordanę w spokoju. - Oczywiście. Najmocniej państwa przepraszam, w ramach rekompensaty mogę państwu zaoferować specjalny rabat... - mówił, ale Callaghanowi nie chciało się już nawet tego słuchać. Popatrzył na swoją znajomą, która wciąż zszokowana tym niecodziennym zajściem odsunęła się od stołu z zamiarem wstania, by pomóc brunetowi z zaplamioną koszulą, przed czym Chet szybko powstrzymał ją uniesioną w odmownym geście dłonią. Właściwie było mu jej nawet szkoda; wybierając ten lokal nieświadomie wywołała zamieszanie, mimo że chciała po prostu sprawić Chesterowi przyjemność w jego urodziny. A to wszystko przez to, że mamił on i wykorzystywał niewinne dziewczęta, a później łamał im serca, nic sobie z tego nie robiąc; i nigdy nie było wiadomo, gdzie mogą natknąć się na jedną z jego ofiar... - Poradzę sobie - potrząsnął głową i cofnął się o krok, prześlizgując spojrzeniem od twarzy kobiety przez faceta, który przywołał kelnerkę, aby posprzątała bałagan, jaki zrobiła tu Jordie; aż po samą pannę Halsworth, na którą jednak brunet zerknął tylko przelotnie, chłodnym wzrokiem, zanim odwrócił się i ruszył w kierunku toalet. Cały lepił się od tego cholernego wina i serwetki na nic by się tu zdały.

Jordana Halsworth
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you Na fali - za udział w evencie Tworzę relacje jak prawdziwy influencer BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY Wszystko pod kontrolą My best friends I killed Laura Palmer TYP OSOBOWOŚCI: LOGISTYK Gotuję lepiej od Magdy Gessler Stale mam jakieś kontuzje Preferuję kilkudniowy zarost Mijam się z prawdą migrena rozsadza mi głowę mam uśmiech hollywoodzkiej gwiazdy strzygę się na krótko Mam swoje demony Mam ciężką nogę MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU KLASA ŚREDNIA FURIAT FAN SCIENCE-FICTION PSIARZ WIERZĘ W JEDI JESTEM NIEWIERZĄCY/A SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA Mistrz poker face'a NOTHING BREAKS LIKE A HEART Like a virgin Food Fight Guru technologii Takin' this one to the grave sticks and stones i'm still alive superhero Zaopiekuj się mną Pomocna dłoń Bo do tanga trzeba dwojga Shame, shame, shame! Are you gonna be my girl? Dzielny pacjent! Na Pokątną! Ralph Demolka Good or Bad News DANSE MACABRE SUNRISE SUNSET HOME SWEET HOME PIKNIK IT WAS AN ACCIDENT! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR LIAR, LIAR, LIAR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN CZTERY ŁAPY CALL 911 DZIŚ SĄ TWOJE URODZINY CAKE BOSS I LIKE BIG BUTTS GAME MASTER KSIĘŻNICZKA MONONOKE SMERF PRACUŚ Chandler Bing
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
studiuje dziennikarstwo, które w końcu zaczyna ją interesować i marzy o powrocie do modelingu, ale to praca w Garage pozwoliła jej stanąć znowu na nogi, co pomógł jej osiągnąć Chet, dla którego kompletnie straciła już głowę, dlatego dała mu kolejną szansę
22
174

Post

Utrata praca bez wątpienia była ostatnim czego chciała Jordana, a na pewno była ostatnim co powinno stać się - poniekąd - z winy Chet'a. Oczywistym było, że to właśnie jego winić będzie za ewentualne niepomyślne rozwinięcie całej tej sytuacji, chociaż tak naprawdę to głównie ona najbardziej tutaj teraz zawiniła; wystarczyło jedynie zostawić to wszystko w spokoju i oddać ich stolik komuś innym - a całe to zamieszanie nie miałoby miejsca. Nie straciłaby wtedy pracy i nie naraziłaby swojego życia jeszcze bardziej, bo nawet, gdyby ktoś powiedział, że - to tylko praca w restauracji - to dla niej była jedynym źródłem utrzymania. A nie zwykła prosić rodziny o pomoc, bo po prostu wolała rodzić sobie sama, dlatego wizja utraty źródła dochodu, która nagle zajrzała jej w oczy, naprawdę ją przeraziła. Nie miała teraz ani ochoty ani energii na to, by szukać nowego miejsca zatrudnienia, by chodzić na rozmowy i pokazywać się z jak najlepszej strony, skoro wcale nie czuła się na tyle pewnie i dobrze, by błysnąć przed ewentualnym nowym pracodawcą. Ostatnio jakoś nic jej nie wychodziło, nawet jeżeli usilnie próbowała udawać, że naprawdę sobie radzi, a że to jak Callaghan zranił jej uczucia, wcale nie wpłynęło źle na jej życie - bo mogła ruszyć dalej bez niego, prawda? Robiła dobrą minę do złej gry i dużo łatwiej było ją robić kiedy bruneta nie było w pobliżu, natomiast w momencie, w którym znowu go zobaczyła, wszystko wróciło do niej ze zdwojoną siłą. Nie przemyślała tego. Zadziałała pod wpływem emocji i jeżeli on nie miał pojęcia czego może się po niej spodziewać, tak i ona nie wiedziała jak on zareaguje na jej mało dyskretne zaczepki. Niemniej jednak miała pełne prawo reagować w ten sposób i jeżeli oczekiwał od niej spokoju i opanowania, to bardzo się pomylił. Na pewno jednak zaskoczył ją swoimi zdystansowaniem i brakiem jakiejkolwiek reakcji; ewidentnie bowiem nie dawał niczego po sobie poznać, ledwie raczył ją jakimkolwiek spojrzeniem i zachowywał się tak, jakby niemalże w ogóle się nie znali. Musiała przyjąć to do wiadomości i możliwe, że nawet by przyjęła, gdyby nie to, że znowu zdecydował się ją nazwać nikim. Nikim ważnym.
- Wypadek przy pracy - stwierdziła, nieświadoma jeszcze tego, że w lokalu znajduje się jej szefem, a ten czyn doprowadzi do końca jej zatrudnienia. Teraz z satysfakcją obserwowała gwałtowną reakcję bruneta, który niemalże wywrócił stolik, zrywając się z krzesła. Wewnętrznie aż pożałowała, iż wino nie było czerwone, ale lepsze to niż nic - nawet jeżeli ta zagrywka była iście dziecięca. Jej sprawiła satysfakcję, chociaż przez ten ułamek sekundy, w którym dostrzegała złość na jego twarzy - czyli wreszcie jakąkolwiek emocje. Jej własna złość uleciała jednak jak na zawołanie, gdy do całej tej sytuacji wmieszał się jej szef, beznadziejny typ swoją drogę, aczkolwiek póki co to dzięki niemu miała za co się utrzymać, dlatego znosiła jego zachowanie. I nie chciała tracić tej pracy, a na pewno nie tak nagle, dlatego szybko spokorniała i właściwie nie miała pojęcia co począć, skrzywiła się jedynie lekko, gdy zaciskał palce na jej ręce. - Szefie, ja to wszystko posprzątam. To się już nigdy więcej nie powtórzy, to naprawdę był wypadek... - mówiła, gdy jedna z jej koleżanek zaczęła zajmować się stolikiem. Przelotnie jedynie spojrzała na Chet'a, który udał się w stronę toalety i jedyne co teraz myślała to to, że zapewne odczuwa satysfakcję, iż wpadła do dołka, który sama wykopała. Znowu wygrywał - a że po tym co jej powiedział była przekonana, że nic dla niego nie znaczy, to zwyczajnie odczuwała jeszcze większy ból, zdając sobie sprawę, że miał wpływ na to, iż znowu coś jej w życiu nie wyszło. - Ty już niczego nie będziesz robić. Przeprosisz jedynie jeszcze raz naszego klienta, a potem zabierzesz swoje rzeczy - ostro zakomunikował szef, co Chet mógł pewnie jeszcze usłyszeć nim zniknął za drzwiami toalety. Jordie zostawiła już dziewczyny, które sprzątały spowodowany przez nią bałagan, a sama udała się na zaplecze. Serce biło jej jak oszalałe, a w głowie niemalże szumiało od nadmiaru nerwów - naprawdę miała wrażenie, że grunt osuwa się jej spod nóg, nawet jeżeli to tylko zwykła praca, którą po prostu mogła zmienić. Ale nie była na to gotowa. - Co tu jeszcze robisz, do cholery? Zabieraj się stąd i żebym Cię tu więcej nie widział. Nie ma z Ciebie żadnego pożytku i nigdy nie było... - wycedził przez zaciśnięte zęby mężczyzna, nagle jednak zmieniając wyraz twarzy. W pobliżu nie było akurat nikogo, ale zaplecze znajdowała się nieopodal toalet, z czego Jordie chwilowo nie zdawała sobie sprawy. Gdy szef zbliżył się do niej na niebezpiecznie bliską odległość, nawet nie była w stanie zareagować. - Chyba, że zamierzasz się zreflektować w inny sposób - zasugerował, jak zawsze w ten sam bezczelny i obrzydliwy sposób, łapiąc między kciuk a palec wskazujący jej policzki, przez co zacisnęła palce na jego nadgarstku, ale wcale jej nie puścił. Drugą dłoń nagle przesunął po jej biodrze w okolice pośladka, a próby odsunięcia się nie przyniosły żadnych skutków. - Niech mnie pan puści! To był wypadek... - próbowała się jeszcze bronić, ale nawet mówić było jej ciężko, gdy trzymał w ten sposób jej twarz. Czuła się dosłownie zniszczona. Kolejny facet próbował zrobić z niej zabawke jedynie dla własnej uciechy - chciał od niego tego co każdy inny. Traktował jak przedmiot, który nie jest nic wart. Jak miała więc czuć się w jakikolwiek sposób wartościowa?
Chet Callaghan
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you I'm not drunk 2021 BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! INFLUENCER TAKE MY BREATH AWAY HETERO W ZWIĄZKU JESTEM ŚREDNIEGO WZROSTU STUDENT LEKKODUCH Praktykuję jogę biegam Stołuję się na mieście Mam słabą głowę Głaszczę obce psy Lubię starszych Śpię w kusej bieliźnie Czuję motyle w brzuchu Oglądam zachody słońca NOTHING BREAKS LIKE A HEART SUNRISE SUNSET PIKNIK MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN Bo do tanga trzeba dwojga Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
Jordie
a
Awatar użytkownika
Rzucił pracę, która była dla niego wszystkim, i wrócił po latach do Hope Valley; na co dzień grzebie w komputerach i z nudów doprowadza do ruiny rodzinny bar. Poza tym okazjonalnie pakuje się w gówno i odpycha od siebie każdego, na kim zaczyna mu zależeć, ale Jordana w końcu mu wybaczyła, że był idiotą i teraz jest jej idiotą.
33
185

Post

Gdyby to wszystko, co myślała obecnie na jego temat Jordie, było prawdą - prawdą byłoby również, że odczuwałby pewną satysfakcję w związku z faktem, że brunetka tak łatwo pozwoliła, by Chet Callaghan - pośrednio - zrujnował jej życie. Nie musiał nawet nic robić, by dziewczyna sama się pogrążyła, przez co w ostatecznym rozrachunku Chet nie tylko złamał jej serce i zburzył poczucie własnej wartości, sprawiając, że wszystko to, co jej wcześniej mówił - że była czymś więcej niż tylko fajną dupą, i że stać ją było również na więcej - przestało istnieć; ale również wywarł na nią tak duży wpływ, że samą swoją obecnością w jej miejscu pracy sprowokował ją do podjęcia akcji, jakie w konsekwencji doprowadziły do jej zwolnienia. I to jakiego! Halsworth chciała upokorzyć mężczyznę, wylewając na niego wino, a ostatecznie to jeszcze ona sama została upokorzona przez szefa, który zwolnił ją na oczach klientów, w tym też Chestera. Tak, gdyby był draniem bez serca - byłby z siebie kurewsko dumny. Ale nie był. Miał świadomość, że dla Jordany praca kelnerki w restauracji daleka była od spełnienia marzeń, bo sama mu o tym powiedziała; ale miał również świadomość, że w chwili obecnej, jako studentka, nie posiadała lepszych perspektyw. I chociaż z jednej strony - wcale nie było mu przykro, bo to przecież i tak nie była dobra praca, a on nie kłamał, kiedy twierdził, że Jordie powinna pracować w miejscu, gdzie byłaby bardziej doceniana; to z drugiej strony, czuł się, jakby zrobił coś złego. Nie bardzo złego, bo porównać by to można z jakimś dziecinnym wybrykiem, który przybrał nieplanowany obrót, ale jednak. Za jego sprawą życie Jordie się skomplikowało, i nie mógł tego w żaden sposób zatrzymać.
W łazience omiótł spojrzeniem swoje odbicie w lustrze, oceniając straty: plama na koszuli wydawała się mniej widoczna, niż ta na ciemniejszym materiale spodni. Przeklinając pod nosem, brunet spróbował osuszyć je za pomocą papierowego ręcznika i suszarki do rąk, ale i po tym jego nozdrza wciąż drażnił zapach wina (przynajmniej nie śmierdział najtańszym alkoholem). Opłukał dłonie pod chłodnym strumieniem wody i raz jeszcze zerknął na własne odbicie, by finalnie wzruszyć ramionami, uznając, że w obecnych warunkach więcej i tak nie zrobi, po czym wyrzucił zwinięty w kulkę ręcznik do kosza i wyszedł z toalety. Gdy mijał wyjście na zaplecze, jego uszu dobiegł jakby zniekształcony nieco głos Jordany i jej szefa. Chet niechętnie zerknął przez niewielkie okienko w drzwiach i dostrzegł ich sylwetki w dość jednoznacznie prezentującej się sytuacji. W jednej chwili coś się w nim zagotowało; i mimo że jako klient, nie powinien tam wchodzić, to jako człowiek - chyba musiał. Pchnął dwuskrzydłowe drzwi i wszystko stało się jasne, gdy ujrzał obłapiającego Jordanę oblecha, który, słysząc skrzypnięcie drzwi, pospiesznie ją puścił, jakby to młode ciałko, na które miał tak wielką ochotę, zaczęło nagle parzyć. - Powiedziałem ci już: jesteś zwolniona! Nie zmienię zdania, i nie chcę słyszeć, co możesz mi zaoferować w zamian - żachnął się, jawnie sugerując, że to Jordie wyszła tutaj z propozycją zasłużenia sobie na możliwość pozostania w pracy, w inny sposób; i dopiero po chwili skierował wzrok ku Callaghanowi. - To pan..? - uniósł zaskoczony brwi, zapewne spodziewając się raczej któregoś z pracowników, jacy być może pozostawiliby tę sytuację bez komentarza w obawie o utratę własnej pracy. Ale nie Chet, który popatrzył po nich kolejno: najpierw na Jordie, ale nawet kiedy ich spojrzenia się spotkały, w jego ciemnych oczach próżno było szukać łagodności; a później na jej szefa, zaś jego usta wykrzywił grymas zniesmaczenia. Postąpił dwa kroki w stronę mężczyzny i popchnął go z impetem na ścianę. - Nawet, kurwa, nie wiesz, jak wielką mam chęć ci przyjebać - wycedził przez zaciśnięte zęby. - Chociaż może wiesz. Napaliłeś się na tę małą, co? - mówił, wbijając wzrok w tę jego parszywą gębę i ściskając w garści materiał jego koszuli; jakby tylko czekał, aż facet powie albo zrobi coś, by ostatecznie sprowokować bruneta do obicia mu mordy - lub przeciwnie, do zaniechania owego zamiaru. Ręce go świerzbiły, ale nadal miał w pamięci to, jak potoczyła się ostatnia bójka, w jaką się wdał. Już po tamtym miał na głowie policję, nie potrzebował więcej kłopotów. Mimo że był podwójnie wściekły - po pierwsze, zwyczajnie brzydził się tym człowiekiem (w formowaniu opinii Chet nie zwykł sugerować się tym, co zasłyszał na czyjś temat, ale teraz zobaczył na własne oczy nawet więcej niż to, o czym mówiła mu wcześniej Jordie i miał realne podstawy, by nim gardzić). Ale po drugie, i to chyba ważniejsze, widok jego dłoni właśnie na ciele Jordany zadziałał na Callaghana jak płachta na byka. Mimo że nie była już jego - nigdy nie była jego - a on sam pozwolił jej odejść. Kazał jej odejść. I nie miał wpływu na to, czyje ręce jej dotykały i komu pozwalała się dotykać, czego jednak raczej nie można powiedzieć o jej szefie. - To nieporozumienie... - zapewne takie samo jak to, że wino wylane na Callaghana przez Jordie, to był wypadek. Facet zerknął na dziewczynę, jakby szukając u niej potwierdzenia, że wcale nie miał złych intencji, ale czy się takowego doczekał? Ponowne skrzypnięcie drzwi ostudziło nieco emocje. Chet rozluźnił zaciśnięte dłonie i cofnąwszy się o krok, w nieco filmowym geście mówiącym "my tu sobie tylko gawędzimy" poklepał faceta, po czym odnalazł spojrzeniem oczy Jordie, gdy tamten machnął ręką na nowo przybyłą kelnerkę, by nie zwracała na nich uwagi. - Wynoście się stąd oboje. Mam przez ciebie same problemy - warknął znowu do brunetki.

Jordana Halsworth
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you Na fali - za udział w evencie Tworzę relacje jak prawdziwy influencer BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY Wszystko pod kontrolą My best friends I killed Laura Palmer TYP OSOBOWOŚCI: LOGISTYK Gotuję lepiej od Magdy Gessler Stale mam jakieś kontuzje Preferuję kilkudniowy zarost Mijam się z prawdą migrena rozsadza mi głowę mam uśmiech hollywoodzkiej gwiazdy strzygę się na krótko Mam swoje demony Mam ciężką nogę MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU KLASA ŚREDNIA FURIAT FAN SCIENCE-FICTION PSIARZ WIERZĘ W JEDI JESTEM NIEWIERZĄCY/A SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA Mistrz poker face'a NOTHING BREAKS LIKE A HEART Like a virgin Food Fight Guru technologii Takin' this one to the grave sticks and stones i'm still alive superhero Zaopiekuj się mną Pomocna dłoń Bo do tanga trzeba dwojga Shame, shame, shame! Are you gonna be my girl? Dzielny pacjent! Na Pokątną! Ralph Demolka Good or Bad News DANSE MACABRE SUNRISE SUNSET HOME SWEET HOME PIKNIK IT WAS AN ACCIDENT! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR LIAR, LIAR, LIAR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN CZTERY ŁAPY CALL 911 DZIŚ SĄ TWOJE URODZINY CAKE BOSS I LIKE BIG BUTTS GAME MASTER KSIĘŻNICZKA MONONOKE SMERF PRACUŚ Chandler Bing
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
studiuje dziennikarstwo, które w końcu zaczyna ją interesować i marzy o powrocie do modelingu, ale to praca w Garage pozwoliła jej stanąć znowu na nogi, co pomógł jej osiągnąć Chet, dla którego kompletnie straciła już głowę, dlatego dała mu kolejną szansę
22
174

Post

Miała wrażenie, że dosłownie ruszyła nagle lawina, której nie była w stanie w żaden sposób zatrzymać. Lawina ta miała swój początek jeszcze tego pamiętnego dnia w domu bruneta, gdy doszczętnie zmieszał ją z błotem i wyrzucił ze swojego życia, ale nijak nie mogła się zatrzymać i zdawać by się mogło, że nie ma końca - ta lawina, pełna nieprzewidzianych i przykrych dla niej zdarzeń. Ile jeszcze miała przynieść ze sobą bólu i problemów? Jak długo jeszcze miała znosić konsekwencje znajomości z Callaghanem? I pomyśleć, że zaledwie kilka tygodni temu szeroki uśmiech zdobił jej twarz, gdy mężczyzna pojawiał się obok, a wizja przyszłości jawiła się naprawdę bardzo optymistycznie. Po tym co było jednak nie został już nawet najmniejszy ślad, a ona była w stu procentach pewna, że Chet dostał dokładnie to czego chciał - zniszczył jej życie, nawet jeżeli tylko pośrednio; zabawił się i odszedł, zostawiając za sobą totalne pobojowisko. Chociaż oczywiście powinna być silną kobietą i nie powinna była pozwolić na to, by aż tak namieszał jej w życiu, to w jakimś stopniu nie była w stanie obojętnie przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego. A teraz? Teraz chyba już nie miała większego wyboru, straciła nawet pracę, która mimo iż nie była jej wymarzonym zajęciem, to była wszystkim co obecnie miała, odkąd przeprowadziła się do domku na plaży. A za coś przecież utrzymać się musiała - nie mając póki co żadnych konkretnych umiejętności w żadnym konkretnym zawodzie. I chociaż szef był istnym ordynarnym chamem, to jednak dobrze płacił, a przy tym miała tutaj naprawdę niedaleko od swojego miejsca zamieszkania, a czasami z uwagi na luźniejszy grafik, mogła sobie także dorobić przez nadgodziny - bądź zastępując koleżanki. Przez to jej sytuacja finansowo nieco się dźwignęła, po czym teraz znowu została wystawiona na sporą próbę. I mimo wewnętrznej paniki, naprawdę nie była w stanie znaleźć dobrego rozwiązania tej pokręconej sytuacji - bo miała pewność, że mężczyzna tak po prostu nie pozwoli jej u siebie pracować. I nie pomyliła się, bo gdy tylko znaleźli się sam na sam, kolejny raz wysnuł swoje okropne propozycje, licząc na to, że w akcie desperacji Jordie rzeczywiście się na to wszystko zgodzi. Nie spodziewała się jednak czyjejkolwiek interwencji, bowiem każdy z pracowników bałby się zareagować z obawy o utratę pracy; zwłaszcza, że szef już był wkurwiony przez jej zachowanie. Ale drzwi jednak nagle skrzypnęły, a mężczyzna puścił ją niczym rażony piorunem i odsunął się, a ona zdezorientowana słuchała jak próbuje zrzucić na nią winę. Odwróciła się gwałtownie i napotkała spojrzenie Chet'a, w jej mniemaniu winowajcy całego tego zamieszania, ale jego wzrok nie wróżył niczego dobrego, bo próżno było tam szukać jakiejś łagodności. Ona jednak wcale jej nie szukała, sama zmroziła go spojrzeniem, jakby chwilowo zapominając o tym co miało tutaj miejsce. - Co Ty tutaj robisz? - mruknęła, dokładnie w chwili, w której brunet pchnął jej szefa na ścianę. Z jednej strony, była mu wdzięczna z interwencje, z drugiej - cholernie ją to dziwiło - bo przecież sam kazał jej odejść, sam powiedział, że nic dla niego nie znaczy... a teraz ratuje ją z opresji? Słowa, które skierował do jej byłego już szefa, również wprowadził ją w lekką konsternacje. Trochę obawiała się co jeszcze może z tego wyniknąć, a nie chciała, aby przypadkiem faktycznie go tutaj pobił, co skończyłoby się może i wezwaniem policji. - Puść go, dałabym sobie radę sama. Nie musisz mi pomagać, do cholery... już chyba wystarczająco zrobiłeś - wycedziła przez zaciśnięte zęby, czując jak złość na nowa ogarnia całe jej ciało. Miała już dość tego wszystkiego, pojawiania się Chet'a, kolejnych problemów, które ze sobą przynosił i tego, że znowu coś jej w życiu nie wychodziło. I wiedziała już, że nie ma tej pracy i że nic nie zmieni zdania tego zboczeńca, więc chyba pozostało jej pogodzić się z faktami. - Sam jesteś nieporozumieniem i nigdy więcej mnie nie dotykaj - warknęła, posyłając temu obrzydliwemu facetowi kolejne, pełne niechęci spojrzenie. Skoro i tak było już po wszystkim, nie musiała się wcale hamować. Gdy jej koleżanka niespodziewanie weszła tu i zastała całe to zajście, szybko przemknęła dalej do kuchni, a Jordie znowu spojrzała to na szefa, to na Callaghana. - Jesteś z siebie zadowolony? - prychnęła w stronę bruneta, a potem spojrzała przelotem na drugiego z mężczyzn, który kazał się im stąd wynosić - Muszę zabrać swoje rzeczy - zdjęła z bioder fartuszek i rzuciła nim w mężczyznę, po czym wyminęła go i poszła do szatni, gdzie znajdowała się jej torebka, buty, w których tutaj przyszła i inne drobiazgi, które zniosła tu z czasem. Wrzuciła to wszystko do torebki, zmieniła więc obuwie i otarła kącik oczu, w których niepostrzeżenia zbierały się łzy. Była psychicznie zmęczona tym wszystkim i chyba po prostu chciała się stąd jak najszybciej ulotnić. Nawet się nie pożegnała ze znajomymi, nie była w stanie dziś tego zrobić, nawet jeżeli niekoniecznie miłe to było z jej strony. Wyszła czym prędzej od strony zaplecza, bo nie chciała natknąć się ani na szefa ani na Chet'a ani na żadnego z klientów, który był świadkiem tamtych scen. Pech chciał jednak, iż musiała minąć wejście do lokalu, udając się w stronę najbliższego przystanku, a tam akurat znowu znajdował się jej były szef, który przepraszał klientów za jej zachowanie. Dostrzegła jeszcze na jednym ze stolików swoje okulary przeciwsłoneczne, które musiała rano tam zostawić, więc podeszła, aby je zabrać, ale wtedy znowu ten gbur zareagował. Nie chciała go już irytować, ale niestety nie dał jej tak po prostu odejść. - Co Ty tutaj jeszcze robisz? Kazałem Ci się wynosić, tak? - sapnął na nią, kolejny raz naruszając jej przestrzeń osobistą i łapiąc mocno jej ramie, by wyrzucić ją z terenu lokalu, gdzie akurat znajdowały się stoliki na zewnątrz - Już sobie idę, nie dotykaj mnie - próbowała mu się wyrwać, ale sam dosłownie ciągnął ją do wyjścia za ogrodzenie - Dostajesz zwolnienie dyscyplinarne. Już ja dopilnuje żebyś w żadnym innym lokalu nie znalazła roboty! - wydzierał się na nią, odstawiając kolejną scene wśród własnych gości, których dopiero co próbował udobruchać. Miała tylko nadzieję, że sam Chet już zabrał się z lokalu wraz ze swoją nową zdobyczą - koleżanką - aby nie był świadkiem kolejnego upokarzania jej osoby. Ostatnim czego chciała, to dawanie mu następnej porcji satysfakcji, chociaż wystarczająco się już poniżyła.
Chet Callaghan
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you I'm not drunk 2021 BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! INFLUENCER TAKE MY BREATH AWAY HETERO W ZWIĄZKU JESTEM ŚREDNIEGO WZROSTU STUDENT LEKKODUCH Praktykuję jogę biegam Stołuję się na mieście Mam słabą głowę Głaszczę obce psy Lubię starszych Śpię w kusej bieliźnie Czuję motyle w brzuchu Oglądam zachody słońca NOTHING BREAKS LIKE A HEART SUNRISE SUNSET PIKNIK MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN Bo do tanga trzeba dwojga Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
Jordie
ODPOWIEDZ