-To dobrze, bo ci ludzie zdecydowanie nie są dla ciebie. Wiesz, nie wpasowałbyś się ani trochę. No bo spójrz na siebie… nie prezentujesz niczego, czym mógłbyś ich zaciekawić - wzruszył ramionami. To była elita. Dzieciaki rodzin, które miały znaczenia, jak również odpowiednią ilość gotówki na koncie. Nawet lepiej dla George’a, że nie próbuje do nich startować, bo jedyne co by osiągnął, to jeszcze większa kompromitacja niż ta, o którą w jego imieniu dba Jung. Wszak musiał mieć pewność, że nagle chłopakowi nie przyjdzie do głowy zrobienie czegoś głupiego, co w jakikolwiek sposób wpłynęłoby i na Olivera. No i ostatecznie Leeds powinien być mu wdzięczny, że go “chroni” przez rozczarowaniami.
Uśmiechnął się z satysfakcją, kiedy ten nic nie odpowiedział. Idealnie. Może faktycznie chociaż trochę się nauczył, że nie mógł szczekać, bo to Olek był tutaj panem.
-Jest bezpieczna, nie martw się o nią - skomentował, patrząc na niego. Uwielbiał go prowokować, a jeszcze bardziej lubił patrzeć, jak chłopak się powstrzymywał wiedząc, że Jung faktycznie mógłby zagrozić jego mamie, ewentualnie kompletnie ją wyrzucić z domu. To było wyjątkowo satysfakcjonujące i dawało mu poczucie władzy, do której tak nawykł.
-To proste. Będziesz udawał moją dziewczynę. Moim rodzicom odwaliło i chcą mi przedstawiać kolejną pannę ich znajomego, a mi się nawet nie chce z nią widywać - rzucił obojętnie. I tak chłopak nie miał zbyt wiele do powiedzenia, koniec końców musząc wykonać powierzone mu zadanie. Znał konsekwencje każdej odmowy, bo w wykonaniu Olivera wyglądało to tak samo.
-Czyli tak, golisz wszystko, co jest do golenia. Jutro załatwię ci rajstopy i zrobimy przymiarki. Makijaż… umiesz się malować? Zresztą mniejsza, zapewne nawet w tym jestem lepszy od ciebie - machnął dłonią. - A w piątek mamy spotkanie, więc lepiej poćwicz te typowe dziewczęce ruchy. I peruka. Tak, trzeba będzie dobrać najlepszą - zaczął wymieniać, chociaż mówił to wszystko bardziej do siebie, już niemal nie zwracając uwagi na Leedsa.
George Leeds
a
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Wywrócił oczami na jego słowa. Brak pieniędzy na pewno ich nie zaciekawi, ale czemu miałby się tym przejmować? Nie chciał ich w swoim życiu. Pewnie nawet rozmowa z krasnalem ogrodowym byłaby bardziej wartościowa niż ta z tymi pustakami. Czy oni w ogóle wiedzieli co się dzieje na świecie, żyjąc w bańce mydlanej wypełnionej pieniędzmi?
— Lepiej, żeby tak było. — rzucił, krzywiąc się. Oliver co prawda brzmiał jak typowy porywacz, który próbował uspokoić osobę od której chciał wyciągnąć okup, ale chyba do tego by się nie posunął, prawda? George by się wtedy nie wahał ani przez sekundę, po prostu mordując go z zimną krwią. Jego matka była nietykalna i jeśli spadnie jej chociaż włos z głowy to nie ręczy za siebie, nie przejmując się konsekwencjami.
W pierwszej chwili myślał, że się przesłyszał. To był chory plan Junga? Miał udawać jego dziewczynę przed rodzicami. Nawet to, że wyjawił mu cały plan nie oznaczało, że wierzył w to wszystko. Przecież to było chore. Czemu nie mógł wybrać jakiejś swojej koleżanki tylko jego w to mieszał? Albo wybrać jakąkolwiek dziewczynę z ulicy, która zrobi wszystko za kilka tysięcy. Czy on w ogóle przypominał dziewczynę? I co mu do tego tak naprawdę? W dupie to miał, że Oliver nie chciał się z nikim związać i chciał udawać przed rodzicami, żeby uniknąć poznania kolejnej kandydatki na żonę?
— Po pierwsze, to chyba śnisz, że zrobię to dla Ciebie. Po drugie mądralo, czy to to w ogóle przemyślałeś? Zobacz… — westchnął, łapiąc Olivera pod ramię i pociągnął go w stronę lustra, gdzie ustawił ich obok siebie. Był od niego o prawie dziesięć centymetrów wyższy, a to już przekreślało cały plan. — Widzisz to? Chcesz powiedzieć swoim rodzicom, że umawiasz się z kimś wyższym od Ciebie? Poza tym mój głos nie będzie brzmiał naturalnie. A jak będziemy musieli się… pocałować? — wypytywał, odwracając głowę w stronę Olivera i patrząc na niego z góry. Miał nadzieję, że te argumenty uratują go przed rajstopami i niezręcznym spotkaniem.
Oliver Jung
— Lepiej, żeby tak było. — rzucił, krzywiąc się. Oliver co prawda brzmiał jak typowy porywacz, który próbował uspokoić osobę od której chciał wyciągnąć okup, ale chyba do tego by się nie posunął, prawda? George by się wtedy nie wahał ani przez sekundę, po prostu mordując go z zimną krwią. Jego matka była nietykalna i jeśli spadnie jej chociaż włos z głowy to nie ręczy za siebie, nie przejmując się konsekwencjami.
W pierwszej chwili myślał, że się przesłyszał. To był chory plan Junga? Miał udawać jego dziewczynę przed rodzicami. Nawet to, że wyjawił mu cały plan nie oznaczało, że wierzył w to wszystko. Przecież to było chore. Czemu nie mógł wybrać jakiejś swojej koleżanki tylko jego w to mieszał? Albo wybrać jakąkolwiek dziewczynę z ulicy, która zrobi wszystko za kilka tysięcy. Czy on w ogóle przypominał dziewczynę? I co mu do tego tak naprawdę? W dupie to miał, że Oliver nie chciał się z nikim związać i chciał udawać przed rodzicami, żeby uniknąć poznania kolejnej kandydatki na żonę?
— Po pierwsze, to chyba śnisz, że zrobię to dla Ciebie. Po drugie mądralo, czy to to w ogóle przemyślałeś? Zobacz… — westchnął, łapiąc Olivera pod ramię i pociągnął go w stronę lustra, gdzie ustawił ich obok siebie. Był od niego o prawie dziesięć centymetrów wyższy, a to już przekreślało cały plan. — Widzisz to? Chcesz powiedzieć swoim rodzicom, że umawiasz się z kimś wyższym od Ciebie? Poza tym mój głos nie będzie brzmiał naturalnie. A jak będziemy musieli się… pocałować? — wypytywał, odwracając głowę w stronę Olivera i patrząc na niego z góry. Miał nadzieję, że te argumenty uratują go przed rajstopami i niezręcznym spotkaniem.
Oliver Jung
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Dla niego temat był zakończony. George dostał jasne polecenie, co będzie musiał zrobić przez kilka kolejnych dni, dostosowując się do nowej sytuacji. Jung był przekonany, że jego pomysł był idealny i miał wielką szansę zadziałać, jeśli tylko chłopak tego nie zepsuje. Jego rodzice i tak zapewne nie poświęcą im zbyt wiele uwagi, co w takich okolicznościach działało na korzyść projektanta. Przedstawi im “dziewczynę”, opowie coś o niej, zmusi do odmowy swatania go z córką kolegi, czy partnera zawodowego i po sprawie. Przynajmniej tak Oliver zyska jakiś czas spokoju. Przynajmniej do chwili, w której rodzinka nie uzna, że z pewnością zerwał z dziewoją. Chociaż tu zawsze będzie można wymusić na chłopaku, by znowu wcisnął swój grubaśny tyłek w spódnicę.
Niestety, szybko okazało się, że Leeds ma obiekcje. No tak, czego mógł się po nim spodziewać, skoro on prostych komend nie pojmował. Coś tak skomplikowanego musiało przeciążyć jego nikłe szare komórki.
-Oczywiście, że zrobisz, bo większego wyjścia nie masz. No chyba, że później chcesz tłumaczyć swojej mamie, czemu właściwie straciła pracę. Zależy ci na widoku rozczarowania na jej twarzy? Chyba nie. Więc nie pyskuj, bo i tak tu jutro przyjdziesz i wbijesz się w spódnicę - odpowiedział, zerkając na niego chłodno. Już go męczyło to, że się tak teraz stawiał, nie mówiąc o tym, że miał go dość w swoim pokoju. Wystarczająco długo tutaj przebywał i Oliver marzył, by trochę wywietrzyć sypialnię.
Zaskoczony gestem George’a dał się ustawić przed lustrem. No dobrze, może i dzieliło ich trochę różnicy we wzroście, ale dało się to obejść.
-Jak dobrze, że to ja jestem od myślenia. Nie będziemy koło siebie stać, nie zauważą. Zresztą to będzie kolacja, tam się siedzi, więc na spokojnie. Plus mam odpowiednie buty na grubszych podeszwach, więc trochę to zmniejszymy. Głos? Mówisz jak baba, więc się nie skapną. Trochę tylko go podwyższysz, więc lepiej poćwicz. Całowanie? Jeśli do tego dojdzie po prostu to zrobimy. A co, nigdy się nie całowałeś? - prychnął. Dla niego wszystko było logiczne. To tylko odegranie scenki, niczym w teatrze. Z tym, że co o teatrach mógł wiedzieć George?
-A teraz spadaj. I pamiętaj, jutro o dwunastej cię tu widzę, bo nie mam zamiaru wołać - powiedział i bezceremonialnie wywalił go z pokoju.
zt. x2
George Leeds
Niestety, szybko okazało się, że Leeds ma obiekcje. No tak, czego mógł się po nim spodziewać, skoro on prostych komend nie pojmował. Coś tak skomplikowanego musiało przeciążyć jego nikłe szare komórki.
-Oczywiście, że zrobisz, bo większego wyjścia nie masz. No chyba, że później chcesz tłumaczyć swojej mamie, czemu właściwie straciła pracę. Zależy ci na widoku rozczarowania na jej twarzy? Chyba nie. Więc nie pyskuj, bo i tak tu jutro przyjdziesz i wbijesz się w spódnicę - odpowiedział, zerkając na niego chłodno. Już go męczyło to, że się tak teraz stawiał, nie mówiąc o tym, że miał go dość w swoim pokoju. Wystarczająco długo tutaj przebywał i Oliver marzył, by trochę wywietrzyć sypialnię.
Zaskoczony gestem George’a dał się ustawić przed lustrem. No dobrze, może i dzieliło ich trochę różnicy we wzroście, ale dało się to obejść.
-Jak dobrze, że to ja jestem od myślenia. Nie będziemy koło siebie stać, nie zauważą. Zresztą to będzie kolacja, tam się siedzi, więc na spokojnie. Plus mam odpowiednie buty na grubszych podeszwach, więc trochę to zmniejszymy. Głos? Mówisz jak baba, więc się nie skapną. Trochę tylko go podwyższysz, więc lepiej poćwicz. Całowanie? Jeśli do tego dojdzie po prostu to zrobimy. A co, nigdy się nie całowałeś? - prychnął. Dla niego wszystko było logiczne. To tylko odegranie scenki, niczym w teatrze. Z tym, że co o teatrach mógł wiedzieć George?
-A teraz spadaj. I pamiętaj, jutro o dwunastej cię tu widzę, bo nie mam zamiaru wołać - powiedział i bezceremonialnie wywalił go z pokoju.
zt. x2
George Leeds
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085