a
Awatar użytkownika
Próbowałam biegać zanim nauczyłam się chodzić.
Podróżnika (alpinistka) po wypadku. Aktualnie kuśtyka po Hope Valley starając się nie popaść w paranoję przez 'siedzenie w miejscu'.
31
171

Post

Pogoda na Florydzie taka super

Nie planowała tego. W zamyśle ani przez chwilę nie brała pod uwagę łkania przy stoisku ze świątecznymi upominkami. Zamysł był bardzo prosty. Od kiedy przyjechała do Hope Valley, ustaliła sama ze sobą, że będzie tkwić w mieszkaniu kuzyna aż wyzdrowieje na tyle aby móc dalej ruszyć w podróż. Nie brała pod uwagę żadnej przechadzki po miasteczku pełnym wspomnieć, zwłaszcza w okresie świątecznym, gdy większość osób cieszyła się możliwością spędzenia tych dni w rodzinnym gronie. Ona nie miała rodziny i przez to czułą się jeszcze gorzej. Nie lepiej było z myślą, że ostatni raz tego typu zakupy robiła z mamą.
Nie chciała tego. Nie chciała tutaj być, a jednak przemogła się, bo jej kuzyn po wypadku był wrakiem a ona nie mogła sobie pozwolić aby całkowicie podupadł psychicznie. Nawet jeśli Christian był zły i niczego nie chciał, nie zamierzała go słuchać. Kupi mu prezent i pieprzone świąteczne świecidełka, bo od tego była rodzina.
Cholera, może jednak miała rodzinę? Jeden kuzyn to zawsze coś, chociaż nie porównałaby tego do rodzicielskiej miłości, której szalenie jej brakowało.
Pierwsza łza pojawiła się niespodziewanie. Nie chciała jej. Wytarła od razu i odłożyła trzymaną w dłoni kulę śnieżną. Zerknęła w bok, na resztę upominków, aż nagle poczuła na sobie wzrok sprzedawcy, który uświadomił jej, że nadal płakała. Łzy moczyły policzki, co było zaskakujące nawet dla Drei. Nie była płaczką. Robiła to tak rzadko, że pracownicy szpitala osądzali ją o brak emocji tudzież o wypieranie się prawdy. Była w tak wielkim szoku, że raz jeszcze pośpiesznie wytarła oba policzki. Unikając kompromitacji przeszła na bok straganu nieświadoma, że przed paroma chwilami już ktoś ją zauważył i co gorsza rozpoznał.
Oparła się o boczną ścianę, sklejki imitującej podrzędne stoisko, z opuszczoną głowę starając się opanować samoistny potok łez. Opadające w dół długie włosy pozwoliły jej ukryć twarz, ale okazało się, że to nadal za mało aby ogarnąć to, co działo się w środku. Nigdy taka nie była. Nie płakała ani nie okazywała smutku w bezpośredni sposób. Zazwyczaj najpierw śmiała się do rozpuku, bo właśnie w tak okazywała ból lub smutek, a potem, o ile ktoś wiedział jak z nią się obchodzić, pozwalała sobie na inne reakcje. Teraz, ominęła fazę śmiechu i dopadła ją żałować. Emocje tak ogłuszające, że ledwie dosłyszała swoje imię.
Była pewna, że przywołano ją tylko raz, ale możliwe, że pierwszych słów nie dosłyszała. Wcale tego nie żałowała, bo gdy tylko uniosła wzrok okazując mokrą od łez twarz, miała ochotę zapaść się pod ziemię.
- Nie. – Padło stanowczo z jej ust, gdy do świadomości dotarło, z kim miała do czynienia. – Nie – powtórzyła, jakby to był chory sen lub co gorsza koszmar, z którymi radziła sobie lepiej niż z aktualną rzeczywistością. – Nic mi nie jest – stwierdziła, gdy padło pytanie odnośnie jej stanu. Zacisnęła szczękę i dłońmi szybko wytarła policzki. Pociągnęła nosem, z całych sił starając się zatkać również kanaliki łzowe, co już nie było takie proste. – Powiedziałam, że nic mi nie jest. – Surowy ton przebił się przez łagodność i niepewność, którą dostrzegła w postawie byłej znajomej, uczennicy z tego samego rocznika, kobiety, w której kiedyś po uszy się zauroczyła, ale jak to za dzieciaka bywało, mocno się na tym przejechała. – NIC MI NIE JEST – powtórzyła, czemu przeciwne były łzy, które wciąż uciekały z kącików oczu. Cholera jasna, zapłaci jakiemuś chirurgowi aby usunął jej kanaliki łzowe. To jedyne rozwiązanie.

Elene Whitely
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Morning coffee tastes better with you BOGATE CV BAŚNIOPISARZ LGBT+ SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA SKORPION Weekendami wyjeżdżam w Bieszczany Wspinam się na szczyty
mów mi/kontakt
deja vu
Elene Whitely
a

Post

outfit


Jej życie nagle zrobiło wielkiego fikołka tworząc jeszcze większy mętlik w głowie brunetki, nadal nie przyjmowała do wiadomości faktu, że jest w ciąży i za niecałej trzy miesiące jej ciało zacznie się zmieniać, brzuch stanie się bardziej widoczny a ona sama będzie musiała przywyknąć do takiego widoku w lustrze. Już teraz mogłaby przysiąc, że trochę przybrała na wadze a stawała na niej prawie każdego dnia. Była w ciąży a ojcem jej dziecka był nie kto inny a Chase, mężczyzna który pozbawił jej szczęśliwego zakończenia zaledwie parę lat temu powodując, że ta trafiła nieprzytomna i ciężarna do szpitala, jednak straciła wtedy dziecko co odbiło się na jej psychice. Nie potrafiła już nikomu zaufać, nawet gdy bardzo tego pragnęła.
Teraz jednak mogła powoli zająć się swoim życiem, zadbać o siebie jak i o małą fasolkę jak pieszczotliwie nazywała swoje dziecko w myślach. Czasami łapała się na tym, że jej dłoń spoczywała na brzuchu gdzie wiedziała, że narodziło się nowe życie. Czy była z tego faktu dumna? Reakcja Chase'a na wieść o tym, że jest w ciąży niekoniecznie ją uszczęśliwiła, ale nie miała zamiaru zamykać się w swoich czterech ścianach i po prostu płakać w poduszkę. Zbliżały się święta, a ona mimo wszystko lubiła ten czas, kupowanie choinki czy świecidełek, które mogła zawiesić w całym domu. Przypominało jej to Halloween, okres który chciała za wszelką cenę wyprzeć z pamięci i fakt, że poszła do łóżka z narzeczonym swojej najlepszej przyjaciółki. Przemierzała powoli stoiska zatrzymując się kiedy coś przyciągnęło jej spojrzenie, jak lampki w kształcie zwierząt, czy takie mieniące się różnymi kolorami, właśnie była w trakcie kupowania jednego kompletu gdy coś a raczej ktoś przyciągnął jej spojrzenie. Przez dłuższy moment nie była w stanie rozpoznać kobiety na której policzkach zobaczyła łzy. Dopiero gdy przyjrzała się jej dokładnie i rysy twarzy nieznajomej wydawały się bardziej przejrzyste odważyła się skierować ku niej kroki.
- Andrea? - imię dziewczyny wyrwało się z ust Whitely, kiedy zdała sobie sprawę z kim tak naprawdę ma do czynienia, z dziewczyną którą w czasach szkolnych łączyło ją coś silnego i wtedy Elene myślała, że to było prawdziwe. Te liściki, które podrzucały sobie do szafek.. mimowolnie brunetka poczuła jak przez jej ciało przebiega delikatny dreszcz, jednak teraz wpatrzona w znajomą ze szkolnych lat tak naprawdę nie wiedziała co ma jej powiedzieć. Zbliżyła się do niej powoli, dając znać zaciekawionym gapiom, żeby dali sobie spokój, przecież nie potrzebowały widowni.
- Wszystko w porządku?
Whitely zawsze słynęła z tego, że martwiła się o wszystkich dookoła, niekoniecznie o siebie nawet gdy teraz powinna właśnie na swojej osobie skupić całą uwagę. Nie chciała jednak, żeby ta kobieta w której zauroczyła się w czasach szkolnych nadal była pieprzonym wspomnieniem. Mimowolnie jej ciało spięło się gdy usłyszała jej ton głosu i w tym momencie ta chciała zniknąć.. najlepiej rozpłynąć się w powietrzu, ale nie potrafiła tego zrobić. El tknięta jakimś impulsem wyciągnęła rekę w stronę jej twarzy odgarniając kosmyk włosów za jej ucho, kiedy dostrzegła łzy mimowolnie westchnęła.
- Nie widać tego
Wyszeptała cichym głosem, sięgając do torebki, żeby wyciągnąć w jej stronę paczkę chusteczek.

Andrea Thorn
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Próbowałam biegać zanim nauczyłam się chodzić.
Podróżnika (alpinistka) po wypadku. Aktualnie kuśtyka po Hope Valley starając się nie popaść w paranoję przez 'siedzenie w miejscu'.
31
171

Post

Rzuciła kobiecie surowe spojrzenie na tyle, na ile ostry może być wzrok osoby zalewającej się łzami. Na swój sposób Thorn wyglądała komicznie, bo to nie był płacz sam w sobie. Nie jęczała ani nie wydawała żadnych innych dźwięków. Po prostu leciały jej łzy, jakby ktoś odkręcił kurek i sobie poszedł nie mówiąc, jak to zatrzymać.
- To przez cenę kul śnieżnych. Każdy by się poryczał na ich widok – wyjaśniła od niechcenia, kreując wokół sytuacji żartobliwy oraz ironiczny ton. Nie zamierzała tłumaczyć się Elene ani tym bardziej dziękować za chusteczki, które odebrała. Wciąż udawała, że wszystko było w porządku. Że nie było powodów aby się martwić lub przy niej stać. To był dobry moment aby Whitely się wycofała, ale nie zrobiła tego, co niemiłosiernie denerwowało Thorn. Kogo, jak kogo, ale mogła tutaj spotkać każdego. Pogodziłaby się z obecnością innych osób, ale nie tej jednej konkretnej, która swego czasu potraktowała ją jak wariatkę i szmatę. Za coś takiego należało się dożywotnia niechęć, którą Andrea darzyła Elene.
Wytarła policzki i nos, którym pociągnęła jeszcze parę razy zanim dopadło ją nieprzyjemne uczucie w lewej nodze. Sapnęła, warknęła i z jękiem pełnym niechęci opierając się o ściankę straganu, osunęła się na ziemię. Dopiero po zetknięciu pośladków z podłogą, mogła odetchnąć z ulgą. Wyprostowała lewą nogę stanowiącą teraz mały próg zwalniający dla ewentualnych przechodniów i dłonią przesunęła po udzie.
Raz jeszcze wytarła nos i wtedy dotarł do niej głos osoby, która ciągle przy niej stała.
Po co? Idź sobie.
- Nic mi nie jest. – Ile razy mogła to powtarzać? – Noga mi zdrętwiała. – Może powiedzenie prawdy zadziała? Może Elene w końcu się odczepi? – Bynajmniej nie na twój widok. – Wiele rzeczy mogło zdrętwieć na widok Elene. Jedną z nich faceci mieli między udami. – Może i jesteś seksowna, ale moja niechęć do ciebie przysłania wszystko inne. – Warknęła na sam koniec dając do zrozumienia, że to komplementowo agresywna odzywka była rodzajem osłony. Kto dobrze znał Andree wiedział, że żartami, nawet tymi nieprzyjemnymi, radziła sobie z negatywnymi emocjami. Tak było i teraz. Wyładowywała swój smutek, który dopadł ją przy straganie i ogromny żal, który zamknęła w sobie lata temu. – Idź szukać ofiary gdzie indziej, co? – Ostatni raz, gdy się widziały, Elene zaatakowała ją słowami. Nie dosłownie, bo nie wydarła się bezpośrednio na nią, co zdecydowanie byłoby lepsze od tego, co faktycznie miało miejsce. Ogłoszenie na korytarzu całej szkole, że Drea było szaloną zauroczoną w niej lesbą, to cios poniżej jakiegokolwiek pasa. To coś, czego się nie wybaczało, a przynajmniej trzymało się z dala od tak toksycznej osoby.
Gdyby tylko Thorn mogła wstać i odejść – zrobiłaby to. Niestety, w aktualnym położeniu, musiała poczekać aż noga przestanie się buntować.

Elene Whitely
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Morning coffee tastes better with you BOGATE CV BAŚNIOPISARZ LGBT+ SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA SKORPION Weekendami wyjeżdżam w Bieszczany Wspinam się na szczyty
mów mi/kontakt
deja vu
Elene Whitely
a

Post

Drgnęła delikatnie kiedy Andrea zaszczyciła ją spojrzeniem, spojrzeniem które definitywnie się nie podobało Whitely, jednak to była tylko i wyłącznie jej wina, doskonale wiedziała co takiego zrobiła biednej Thorn i żałowała tego po dzisiejszy dzień, tak naprawdę była taka sama jak ona. Jednak dopiero później zdała sobie z tego sprawę i teraz mogła tylko żałować błędy ze swojej przeszłości i starać się je naprawić, pytanie tylko czy Drea chce dać jej kolejną szansę? Elene nie wiedziała wtedy co tak naprawdę robi i w tym momencie mogła być zła tylko i wyłącznie na siebie, że tak postąpiła a nie inaczej. Próbowała potem z nią porozmawiać, ale ta jakby się rozpłynęła w powietrzu a wraz z nią dobre samopoczucie konsultantki. Wpatrywała się jednak teraz uważnie w twarz swojej dawnej.. przyjaciółki? Tak powinna ją nazwać? Mimowolnie parsknęła na jej pierwsze słowa i przez krótki moment przez usta brunetki przeleciał delikatny uśmiech, jednak ten nie został na długo, zwłaszcza gdy przyglądała się jak ta z trudem usadawia się na ziemi, nawet w pewnym momencie chciała jej po prostu pomóc, ale zwalczyła ten odruch bojąc się, że może to przynieść o wiele więcej szkód niż pożytku. Przecież nikt nie lubił kiedy ktoś obchodził się z Tobą niczym z jajkiem, czyż nie?
Nawet gdy ta była do niej wrogo nastawiona, to nie dawała po sobie poznać, że to ją dotknęło, wręcz przeciwnie przyjmowała wszelkie raniące słowa na klatę dzielnie. Mogła mówić co chciała, Whitely i tak obecnie widziała w niej osobę, która potrzebowała pomocy i wszelkie uprzedzenia odrzuciła daleko w kąt starając się skupić na niej i na jej potrzebach.
- Nie okłamuj mnie Drea, przecież widzę, że coś Ci dolega - warknęła w jej kierunku, mimo że nie planowała podnieść na nią głosu. Przez szalejące hormony dziewczyna czasami nie zachowywała się jak ona, tak jak teraz bo wszystko co ją dotknęło w przeszłości tak po prostu znowu się pojawiło na widok twarzy brunetki. Czemu nie mogła tak po prostu dać sobie spokoju tamtego dnia?
- Tak wiem, nienawidzisz mnie, to już sobie wyjaśniłyśmy - dodała jeszcze z delikatnym westchnieniem na ustach krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej, wpatrywała się tylko uważnie w jej twarz jakby w niej chciała wyczytać wszystko co ją dręczyło ostatnimi czasy, jakby w niej znalazła odpowiedź na te wszystkie niezadane pytania. Dreszcz przeszedł przez jej ciało na słowa o ofierze i na moment brunetka zapomniała jak oddychać, położyła rękę na swoim brzuchu przymykając na moment oczy i próbując uspokoić oddech, gdyby Drea teraz na nią spojrzała to zobaczyłaby samotną łzę, która pociekła po jej policzku.
- Nie szukam ofiary, chcę tylko Ci pomóc - wyszeptała czując się tak jakby dostała od Thorn w twarz, nie chciała tego czuć i w pierwszym odruchu chciała po prostu odwrócić się i uciec, jak najdalej od niej i jak najdalej od tych pieprzonych wyrzutów sumienia. Lecz coś kazało jej tutaj zostać, kazało się nią zaopiekować nawet gdy nie miała do tego żadnych praw. Jednak gdyby teraz ją tak po prostu zostawiła to nie wybaczyłaby sobie samej.

Andrea Thorn
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Próbowałam biegać zanim nauczyłam się chodzić.
Podróżnika (alpinistka) po wypadku. Aktualnie kuśtyka po Hope Valley starając się nie popaść w paranoję przez 'siedzenie w miejscu'.
31
171

Post

Przesunęła językiem po górnych zębach pozbywając się goryczy, którą kiedyś czuła. Nie mogła powiedzieć, że nienawidziła Elene. Może z początku tak było, ale po dwunastu latach postrzegała kobietę jedynie jako swój największy błąd. Jako bzdurne zauroczenie, które odbiło się jej czkawką, więc nie zamierzała tego powtarzać. Nie zamierzała pakować się w relacje, z kim tak toksycznym, nawet jeśli na ów ocenę zaważyło jedno, acz bardzo istotne wydarzenie. Po tamtym dniu wszystko się zmieniło. Ludzie w szkole traktowali ją inaczej, sąsiedzi dziwnie patrzyli a rodzice jakoś znosili krzywe spojrzenia innych. Wiedzieli o orientacji córki, ale to nie oznaczało, że miała im ona przysporzyć kłopotów lub negatywnych komentarzy mieszkańców Hope Valley. W kółko powtarzali, że nie mieli z tym problemów, a jednak Drea zauważała, że już nie tak często Thornowie byli zapraszani na sąsiedzkie brunche lub spotkania z rodzicami innych uczniów. Było jej cholernie przykro przez to, że jej inność miała wpływ na ich życie, chociaż wcale nie powinna.
Przez to miała żal do Whitely, której nie mogła nienawidzić. Nawet nie chciała, bo to emocja ściśle powiązana z jej przeciwieństwami. Jedyną słuszną drogą było zdystansowanie się, obojętność i niechęć do przebywania z tą konkretną osobą.
Nie potrzebowała jej. Nie potrzebowała tego całego kwasu, jaki Whitely wniosła do jej życia.
Już miała coś odburknąć, więc zadarła głowę i rozchyliła wargi, przez które nie wydobył się najcichszy dźwięk. Czy Elene płakała? Aż zmarszczyła brwi niepewna swej oceny, którą jednak potwierdził odruch wytarcia policzka, czego Elene dokonała wraz ze swymi kolejnymi słowami.
- Na Zeusa – szepnęła pod nosem i ciężko wypuściła powietrze przez nos. – Ciebie też dobiła cena kul śnieżnych? – zapytała żartobliwie, dając do zrozumienia, że dostrzegła to co właśnie zadziało się tam na górze. Może i tkwiła teraz na ziemi jak menel pod straganem, ale miała oczy. – Hej, nie lubię cię, ale to nie znaczy, że chcę doprowadzać cię do łez. – Nie sądziła, że w ogóle potrafiła. Nie w tych warunkach, kiedy jeszcze w miarę grzecznie prosiła aby kobieta zostawiła ją w spokoju. Przynajmniej tak sądziła, że była grzeczna. Możliwe, że dla niektórych to była przesada. - Nie wymusisz na mnie wyrzutów sumienia. O nie. – Naburmuszyła się, bo zdecydowanie nie będzie tą złą. Raz w życiu pomyślała, że postąpiła źle i było to po pamiętnym zdarzeniu w szkole. Szybko jednak wybito jej to z głowy, bo to wcale nie jej wina. Teraz również nie da się w to wkopać. – Nie zrobiłam nic złego – dodała ostając przy swoim. Ani teraz ani wtedy nie zachowała się źle. Nie pozwoli sobie tego wmówić.
Skąd mogła wiedzieć, że reakcja Whitely wiązała się z zupełnie czym innym?

Elene Whitely
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Morning coffee tastes better with you BOGATE CV BAŚNIOPISARZ LGBT+ SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA SKORPION Weekendami wyjeżdżam w Bieszczany Wspinam się na szczyty
mów mi/kontakt
deja vu
Elene Whitely
a

Post

Mogła tylko uważnie wpatrywać się w jej twarz i ubolewać nad faktem jak bardzo wtedy spieprzyła, ale tak naprawdę to zaczęła się bać tego uczucia, które pojawiło się w sercu Elene. Po prostu bała się, że wyjdzie na pieprzoną dziwaczkę tylko dlatego, że podobała się jej inna dziewczyna, z czasem zaczęła akceptować ten fakt i nawet eksperymentować, aż nie spotkała Chase'a mężczyznę z którym dzieliła serce a teraz i także dziecko, które nosiła. Był to dopiero pierwszy miesiąc i Whitely miała tylko i wyłącznie mdłości, na szczęście w tym momencie jej ani trochę nie męczyły oraz nie wymiotowała tak jak dzisiejszego dnia rano. Powoli zaczynała się oswajać z myślą, że zostanie matką nawet gdy ją ona cholernie przerażała. Przygryzła dolną wargę patrząc bez skrępowania na twarz Thorn tak jakby w ten sposób chciała wyczytać albo po prostu pozbyć się całej nienawiści, którą brunetka do niej czuła. Czy tak po prostu da się naprawić to co się spieprzyło lata temu?
Próbowała się uśmiechnąć, chociaż w połączeniu ze łzami, które pojawiały się w jej oczach był to nader przykry widok. Nie była jednak w stanie panować nad swoimi hormonami, które czasami wręcz rozsadzały ją od środka powodując jeden wielki wulkan emocji, który wybuchał w nieodpowiednim momencie. Prychnęła jednak delikatnie.
- Tak, dobiły i to cholernie - mruknęła tylko wachlując dłonią przed twarzą jakby miało to jej w czymś pomóc, jakby łzy miały zniknąć i zrobić się chłodniej, bo w tym momencie czuła jak buchało z niej cholerne gorąco. Damn.. co się z nią działo? Czy to przez ciążę? - Za późno, już to zrobiłaś. Co teraz zrobisz z tym faktem Drea? - uniosła delikatnie brew do góry, mimowolnie opierając się plecami o ścianę tuż obok niej, sama zsunęła się na dół jednak między kobietami pozostała przestrzeń, zaledwie parę milimetrów, które pozwoliły na to, żeby te nie musnęły się ramionami. Spojrzenie Elene powędrowało przed siebie. Sama potrzebowała chwili, żeby pozbierać myśli, choćby tą dlaczego widok tej dziewczyny tak bardzo na nią wpłynął? Westchnęła delikatnie.
- Nic na Tobie nie chcę wymusić, po prostu nie sądziłam że.. że Cię jeszcze kiedyś spotkam. Dawno wróciłaś? - czy właśnie Whitely starała się nawiązać normalną rozmowę? Kiedy chciała to potrafiła być bardzo kulturalną osobą, a tamta dawna dziewczyna którą była w szkole przestała istnieć. Spuściła spojrzenie na swoje palce skubiąc nimi materiał swojej koszuli, kaskada ciemnych włosów zasłoniła jej twarz.
- Nie przeprosiłam Cię za.. za tamto. Popełniłam błąd
Dopiero wyrzekła te parę słow po pełnej napięcia ciszy modląc się o to, żeby Thorn nie wybuchła jakimś śmiechem czy nie zaczęła na nią krzyczeć. Potrzebowała tych przeprosin i dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę. Czy przez ciążę robiła się po prostu.. ckliwa?

Andrea Thorn
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Próbowałam biegać zanim nauczyłam się chodzić.
Podróżnika (alpinistka) po wypadku. Aktualnie kuśtyka po Hope Valley starając się nie popaść w paranoję przez 'siedzenie w miejscu'.
31
171

Post

Thorn również nie sądziła, że kiedykolwiek spotka Whitely. Obiecała sobie, że będzie jej unikać. Że nie pozwoli sobą pomiatać, co nie było takie trudne. Wyjazd do Nowego Jorku i ciągłe podróże umożliwiały jej omijanie Hope Valley, w którym już niczego nie miała. Rodzice zmarli, sprzedała rodzinny dom, więc nie posiadała żadnego powodu aby wracać do miasteczka. Przynajmniej tak było do czasu, a raczej do wypadku, po którym potrzebowała opieki. Los zesłał jej kuzyna, który – o zgrozo – postawił zamieszkać w jej rodzinnym mieście, co uważała za ironię losu. Za parszywy żart śmieszka z góry, który uważał, że mógł sobie z nimi pogrywać.
- Około miesiąca temu – Potrzebowała chwili aby mniej więcej skojarzyć datę przyjazdu do Hope Valley. – I nie wróciłam. – Nie musiała tego mówić. Elene na pewno nie potrzebowała takiej informacji, a jednak sama Andrea musiała przekonać siebie, że wcale nie utknęła tutaj na stałe. Że była przyjechała tylko na rehabilitacje. Że jak odzyska pełną sprawność to znów wyjedzie i ruszy w podróż. Z pewnością nie przyzna, że utknęła, bo to byłoby porażką, o której nawet nie chciała myśleć. – Wpadłam na trochę do kuzyna. – Miesiąc nie brzmiał, jak trochę, ale uparła się, że taka będzie jej wersja. Że w tej rozmowie ani rzeczywistości nie będzie kaleką. Nie podzieli się swoją historią. Nie powie, że prawie umarła i miała operacje na otwartym kręgosłupie. Nie przyzna, że być może nigdy nie wróci do wspinaczki albo do podróżowania. Nie powie tego wszystkiego, bo to byłoby porażką, na którą nie była gotowa.
Dłonią pomasowała udo i poruszyła palcami w bucie. Było coraz lepiej, co dawało podstawy do tego aby niebawem wstać i pożegnać się z Whitely. Najpewniej na zawsze, bo nigdy nie przypuszczała, że kiedykolwiek znów wpuści ją do swego życia.
- Błąd, to mało powiedziane. – Nie byłaby sobą, gdyby czegoś nie dodała zwłaszcza, że dla niej to nie był tylko błąd. To świadome udupienie kogoś na oczach całej szkoły. – Złamane serce jeszcze bym przebolała, ale.. cholera.. upodliłaś mnie przed całą szkołą. Wyszłam na wariatkę, którą potem wytykano palcami. – Uniosła spojrzenie i pokiwała głową na boki czując ten sam niesmak co kiedyś. A jednak jej głos nie brzmiał wrogo, gniewnie ani z wyrzutem. Była tym wszystkim zmęczona i takie też odnosiła wrażenie. – Wyparłaś się mnie, kiedy ja byłam gotowa zrobić dla ciebie dosłownie wszystko. – Odwróciła głowę w bok i spojrzała na Elene, a raczej na włosy, które zakrywały jej twarz. – To nie było zwykłe zerwanie a dosłowne zrzucenie mnie z przepaści. – Nawet nie musiała sobie tego wyobrażać, bo pół roku tematu dokładnie to przeżyła. – Ale.. -Wzięła głęboki wdech. – Przyjmuje twoje przeprosiny. – Do tego jeszcze była zdolna. – Co nie oznacza, że ci wybaczam – podkreśliła wracając wzrokiem przed siebie, na ścianę kolejnego straganu pomiędzy, którymi siedziały. Ktoś nawet przeszedł obok, a raczej nad wyciągniętą nogą Drei burcząc coś o tym, że to było przejście a nie legowisko.

Elene Whitely
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Morning coffee tastes better with you BOGATE CV BAŚNIOPISARZ LGBT+ SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA SKORPION Weekendami wyjeżdżam w Bieszczany Wspinam się na szczyty
mów mi/kontakt
deja vu
Elene Whitely
a

Post

Jednak czy w takim mieście jak Hope Valley jesteśmy w stanie unikać się nawzajem? Prędzej czy później musieli się spotkać nawet gdy obie miały nadzieję, że to później nie nadejdzie tak znienacka, zwłaszcza gdy Elene była w tym a nie innym stanie. Nie do końca miała pojęcie co takiego Andrea w niej obudziła, wypierała się zawsze tego uczucia, że mogłoby ją ciągnąć do tej samej płci. Wtedy w czasach szkolnych się tego bała, że uznają ją za dziwaczkę, a kiedy stała się kobietą to zaakceptowała tę część siebie. Jej serce jednak od zawsze należało do jednego mężczyzny. Kiwnęła delikatnie głową. Miesiąc. To spory szmat czasu, a ich drogi dopiero dzisiaj się ze sobą skrzyżowały tak, że mogły stanąć twarzą w twarz z okrutną przeszłością, która dotknęła je oboje. Zwłaszcza Thorn i to Whitely grała pierwsze skrzypce w tamtym momencie. Chciała ją za to przeprosić, pokazać jej że tak naprawdę nie jest złą osobą i że teraz przede wszystkim myśli inaczej niż wtedy. Dojrzała do tego faktu, nawet gdy teraz jej życie było w totalnej rozsypce. Westchnęła biorą głęboki oddech, nawet na moment przymknęła oczy walcząc z mdłościami, które dopadły ją kiedy ta zniżyła się do poziomu brunetki siadając obok niej. Tylko nie wymiotuj. Nie chciała przecież ani wymiotować na swoją białą koszulę, czy na dziewczynę obok bo to zdecydowanie nie byłaby dobra droga do odzyskania jej. A chciała ją odzyskać?
Zauważyła jej dziwne zachowanie, tak jakby dziewczyna nie do końca panowała nad swoim ciałem ale nie była w stanie nic zrobić, żeby jej pomóc. Może i była ciekawską osobą, ale nie chciała tak po prostu wchodzić buciorami do jej życia, skoro ona nie chciała nawet jej znać. Słowa wypowiedziane przez dawną przyjaciółkę bolały tak jakby Elene dostawała cios prosto w serce.
- Wiem o tym, ale byłam głupia, że tak zrobiłam. No i przestraszyłam się tego, że naprawdę coś zaczynam czuć - wyrzekła po chwili kręcąc głową na boki. Czyżby w tym momencie się przyznała, że tak naprawdę to Andrea nie była jej obojętna już wtedy? Nauczyła się z tym żyć, z faktem że ta spierdoliła na całej linii nawet gdy ta myśl tak okropnie ją bolała. Drgnęła słuchając jej słów, nawet odważyła się na to, żeby unieść głowę i spojrzeć prosto na jej twarz. Gula w gardle, którą miała przez dłuższy moment nie chciała puścić i dziewczyna otworzyła tylko usta wpatrując się w nią.
- Jak nie będziesz chciała ze mną rozmawiać to rozumiem, ale chciałam Cię przeprosić nawet gdy widmo tego co zrobiłam będzie mnie prześladowało już chyba do końca życia - westchnęła tylko, krzywiąc się delikatnie. - Może kiedyś mi wybaczysz, będę czekać na ten dzień nawet gdyby nigdy nie miał nadejść - wzruszyła lekko ramionami, zmuszając swoje ciało do podniesienia się. Przez moment poczuła mdłości i musiała oprzeć się ręką o ścianę przymykając oczy. Cholera. Zresztą Whitely na pewno teraz wyglądała jak siedem nieszczęść, dobrze że miała wodoodporny makijaż, ale za to na pewno zbladła.

Andrea Thorn
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Próbowałam biegać zanim nauczyłam się chodzić.
Podróżnika (alpinistka) po wypadku. Aktualnie kuśtyka po Hope Valley starając się nie popaść w paranoję przez 'siedzenie w miejscu'.
31
171

Post

Thorn ugryzła się w język nie mając ochoty na dalszą dyskusje na temat tego, co kogo będzie prześladować. Co jak co, ale uważała, że tamto zdarzenie odbiło się na życiu Elene, tyle co nic. Widmo tamtych zdarzeń? Urojenie powodowane wyrzutami sumienia, o których kobieta na pewno nie myślała, dopóki na swej drodze nie spotkała Andrei. Gdyby na siebie nie wpadły Whitely żyłaby dalej, nawet nie zastanawiając się nad życiem podróżniczki. Nie mogła więc mówić o skutkach tamtych zdarzeń, bo jeżeli już, to nie były one tak rażące jak u Drei, która tamtego dnia całkowicie zawiodła się na ludziach i ciepłych uczuciach. Na szczerej i prawdziwej relacji, która okazała się kłamstwem, jedną wielką ściemą niewartą świeczki ani wtedy ani później. Już nigdy się mu nie poddała.
- Na wybaczenie trzeba sobie zasłużyć, choć jeden mnich wpajał mi, że to o zaufanie trzeba zawalczyć. Wybaczenie, to kwestia indywidualna i zależy tylko ode mnie. – Powinno też być niezależne, lecz Thorn krótko opisała swoje stanowisko. Nie wybaczy tak łatwo ani wprost. Nie pozwoli drugi raz wmówić sobie, że warto kogoś do siebie dopuścić, bo tak by się stało, gdyby jawnie przytaknęła na przeprosiny Elene. Wybaczając jej, wybaczyłaby również światu i sobie za to, że na lata zamknęła się na uczucia.
Nie chciała tego robić. Nie teraz, kiedy była emocjonalnie rozbita przez swój stan zdrowotny.
Westchnęła ciężko, zgięła nogę w kolanie i uznała, że gorszy moment minął. Dla pewności oparła dłoń na ściance stoiska i powoli wstała na równe nogi. Popatrzyła jeszcze pod stopy kodując, że pod lewą nie czuła wystarczającej stabilności, ale to nigdy (przynajmniej od wypadku) nie stanowiło większego problemu. Będzie iść wolniej, ostrożniej i nieco kuśtykając.
Po oględzinach własnego stanu uniosła spojrzenie zauważając, że Elene wciąż stała obok, opierała się o ścianę i wyglądała tak, jakby zjadła coś nieświeżego.
- Wyglądasz jak szpitalna ściana – Szczera aż do bólu. – Zatrułaś się czymś? – dopytała i szybko skarciła w myślach za to, że w ogóle interesowała się stanem Whitely. Co ją to obchodziło? – Hej – rzuciła, gdy kobieta odrobinę się pochyliła. – Jeżeli chcesz zwymiotować, to się nie krępuj. Ulżyj sobie. – To jedyne słuszne rozwiązanie od połykania żółci wraz z resztkami obiadu. – No już.. – zachęciła i odruchowo wyciągnęła rękę gładząc plecy kobiety. – Śmiało. – Mówiła łagodnie, bo cokolwiek się działo było normalne, naturalne i przede wszystkim nie należało wtedy wszczynać paniki ani denerwować osoby zatrutej. Po co to komu? Na domiar wszystkiego i na przekór wszelkim założeniom, Drea sięgnęła do długich włosów Elene i zgarnęła je do tyłu aby przypadkiem nie stały się ofiarą wszystkiego, co miało trafić na ziemię.

Elene Whitely
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Morning coffee tastes better with you BOGATE CV BAŚNIOPISARZ LGBT+ SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA SKORPION Weekendami wyjeżdżam w Bieszczany Wspinam się na szczyty
mów mi/kontakt
deja vu
Elene Whitely
a

Post

Przeszłość już dawno powinny tak po prostu zostawić za sobą, spowodować, że nie będą patrzeć na siebie tak jak tamtego dnia, kiedy Elene do końca nieświadomie i w strachu zniszczyła życie Drei. Żałowała tego jeszcze przez dłuższy czas, ale dziewczyna nie chciała jej wysłuchać a Whitely zamknęła sie w swojej bańce nie dopuszczając do siebie nikogo na kim mogłoby jej zależeć. Dopiero gdy na horyzoncie pokazał się Chase, to ustatkowała się. Był on pierwszym mężczyzną, którego pokochała i który przebił się przez mur, który wokół siebie zbudowała. Niestety, ale nie wszystko było jak w bajce i nadużył jej zaufanie, a ona mimo tego że była przez niego dręczona i bita tak czy siak nie potrafiła odejść. Bała się samotności i tego, że sama mogłaby sobie nie poradzić w życiu. Gdzieś w tyle głowy miała te błędy z przeszłości, których cholernie żałowała a widok Thorn skutecznie obudził te poczucie winy o którym chciała tak po prostu zapomnieć. Lecz czy możesz zapomnieć te wszystkie przykrości, które zrobiłeś drugiej osobie? Widocznie nie.
- Chciałabym zasłużyć na Twoje wybaczenie, ale takie prawdziwe wybaczenie chociaż wiem, że nigdy do tego nie dojdzie. Mogę mieć chociaż.. nadzieję? - mruknęła w stronę Thorn, próbując się nawet w jej stronę uśmiechnąć, ale w porównaniu z jej bladą twarzą niezbyt jej to wyszło. Ostatnio miała te cholerne mdłości, które opuszczały ją dopiero po paru minutach a widocznie widok Drei jak i wspomnienia, które przelatywały jej przed oczami spowodowały, że poczuła się jeszcze gorzej. Powinna przecież dbać o siebie i o dziecko, które rozwijało się w jej ciele. O dziecko o które miała zamiar walczyć, nawet gdy Chase miał zamiar tak po prostu się poddać. Przez te wszystkie lata Whitely nauczyła się, że nie należy się poddawać nawet gdy cały świat był przeciwko jej.
Jej badawcze spojrzenie odkryło, że było coś nie tak z Thorn, zapewne gdyby chciała to już dawno by wstała i ją zostawiła, ale zauważyła że dziewczyna miała problem z nogą. Zmarszczyła brwi.
- Wszystko w porządku? - zapytała jeszcze dopóki nie dopadły jej mdłości, jęknęła tylko cicho zamykając oczy. - Nic mi nie jest, musiałam się czymś zatruć - wyrzekła tylko cicho, drżąc delikatnie na ciele jednak czy to od mdłości czy to od ręki, którą poczuła na swoich plecach? Ten dotyk był zupełnie inny, łagodny i powodował, że mimowolnie przez jej ciało przebiegały ciarki. Wzięła parę głębszych oddechów, czując jak ta odgarnia jej włosy na bok. Nawet nie zdała sobie sprawy kiedy jej żołądek skurczył się i zawartość śniadania wylądowało na ziemi. Jęknęła cicho kiedy opróżniła żołądek i wyprostowała się. Sięgnęła do swojej torebki z której wyjęła chusteczki, żeby móc wytrzeć usta.
- Dasz się może zaprosić na kawę? No wiesz, na pewno byłaby to lepsza sceneria niż stanie między stoiskami zwłaszcza przy zawartości mojego żołądka. Oczywiście zrozumiem gdy odmówisz, bo w sumie to ja Ciebie zraniłam czego żałuję - wzruszyła delikatnie ramionami, przygryzając delikatnie dolną wargę. Czuła się tak jakby czekała na werdykt.

Andrea Thorn
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Próbowałam biegać zanim nauczyłam się chodzić.
Podróżnika (alpinistka) po wypadku. Aktualnie kuśtyka po Hope Valley starając się nie popaść w paranoję przez 'siedzenie w miejscu'.
31
171

Post

- Nie, ale daje radę – odpowiedziała wymijająco i jednocześnie szczerze, bo nic nie było w porządku. Ani to jak się fizycznie czuła ani samo spotkanie, którego się nie spodziewała. Właściwie było wiele takich rzeczy, ale nie uważała aby Whitely chciała o tym słuchać. Nie była też pewna, czy mogłaby się z nią tym wszystkim podzielić. Kiedyś kobieta była dla Drei oparciem, ale teraz, stojąc tu przed nią, była jedynie odbiciem dawnej przeszłości. Nie znała jej; tej aktualnej, więc swą ocenę opierała jedynie na dawnych przeżyciach, których zakończenie ani trochę nie zachęcało do teraźniejszych zwierzeń.
A jednak pomimo tego, nawet jeśli Andrea nie zamierzała otwierać się przed Eleną, nie była tak złą osobą aby zostawiać ją na pastwę mdłości. Wsparła, pomogła, odgarnęła włosy, uspokajała łagodnym głosem i na koniec niechętnie stwierdziła, że nie miała przy sobie chusteczek.
- Nie wyglądasz najlepiej – oceniła bez ogródek i znacząco klepnęła dłonią w swoje lewe udo. – ani ja nie czuje się na siłach aby gdzieś iść, więc może to przełożymy? – zasugerowała nie będąc też pewną, czy zachowywałaby się dzisiaj odpowiednio. Idąc za ciosem mogłaby wygarniać kobiecie kolejne nieprzyjemności lub w kółko to samo, lecz nie miała tendencji do bicia leżącego. Wcześniej tego nie dostrzegła, ale teraz śmiało mogła ocenić, że Elene źle się czuła, więc to nie najlepszy pomysł aby przeciągały i tak trudne spotkanie.
- Poczekaj chwilę – poprosiła po chwili i kulejąc przeszła na przód straganu prosząc właścicielkę o długopis. Obiecała, że zaraz go odda.
Była świadoma, że to co teraz robiła było irracjonalne. Wciąż czuła żal do Elene. Miała jej za złe, momentami chciałaby się zemścić lub chociaż odgryzać przez kolejne miesiące, ale nikt nie twierdził, że jedno spotkanie cokolwiek zmieni. Że jeśli pójdą na kawę, to Thorn zrobi się milusia. Nie będzie tak, ale po wypadku i po tym, jak prawie umarła, czy miała cokolwiek więcej do stracenia? Nie.
Wróciła do kobiety i wyciągnęła dłoń prosząc aby ta podała swoją. Przesunęła rękaw jej białej koszulki i na nadgarstku, blisko przedramienia, napisała swój numer telefonu. Owszem, niektórzy nadal to robili (a nie od razu wpisywali się komuś do kontaktów).
- Napisz do mnie albo zadzwoń. Preferuje lunch lub obiad zamiast kawy. Ty stawiasz. – Prosto i bez ogródek.
Posłała Whitely delikatny uśmiech, pstryknęła długopisem i po odsunięciu się machnęła dłonią na pożegnanie.
Musiała wracać do domu i się położyć.
Cholera, czuła, że jutro będzie miała problem ze wstaniem.

z/t x2

Elene Whitely
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Morning coffee tastes better with you BOGATE CV BAŚNIOPISARZ LGBT+ SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA SKORPION Weekendami wyjeżdżam w Bieszczany Wspinam się na szczyty
mów mi/kontakt
deja vu
ODPOWIEDZ