Apartamentowiec przy plaży
a
Awatar użytkownika
<3
00
000

Post

Obrazek
The Best Coder of 2020 WŁADZA BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! SEX TELEFON - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" LILY OF THE VALLEY - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" TRUST ME, I'M A DOCTOR! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BARANEK SHAUN - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!"
mów mi/kontakt
administrator
Celia Cabral
a

Post

003.


Po ostatnich perypetiach trzymała się z daleka od wszelkich aplikacji randkowych i wszystkiego, co znów mogło postawić ją w sytuacji takiej, w jakiej znalazła się przed tygodniem. Nadal nie wspominała zbyt dobrze starcia z podpitym adoratorem, w duchu nadal będąc wdzięczną swojemu znajomemu za to, że zdecydował się jej pomóc, bo sama nie zdołałaby z tego wybrnąć. A skoro nie bawiła się przy tym najlepiej, postanowiła na jakiś czas dać sobie spokój z myślą o powrocie do gry, choć i tym razem nie udało jej się wytrwać w tym postanowieniu zbyt długo. Sawyera znała jeszcze z Miami i pomimo tego, że była to znajomość raczej przelotna i wyjątkowo krótka, Celia naprawdę miło ją wspominała. Jeśli miała być szczera, do tej pory nie była pewna dlaczego ta znajomość zakończyła się tak prędko, ale wówczas nie próbowała tego analizować. Niedługo po ich randce w jej życiu pojawił się inny mężczyzna i to właśnie z nim Cabral zaczęła planować swoją przyszłość, ani myśląc o tym, że mogłaby zastąpić go kimkolwiek innym. Teraz jednak ich relacja była już przeszłością, z której Celia bezskutecznie próbowała się wyleczyć. W obliczu dzisiejszego popołudnia nie miało to jednak większego znaczenia, podobnie jak nie miała go jej decyzja o tym, aby odpuścić sobie wyjścia na jakiekolwiek randki. Kiedy przed kilkoma dniami natknęła się na Sawyer’a i nadrobiła z nim odrobinę zaległości, na skutek czego zaproponował jej kolejne spotkanie, Cabral zepchnęła na bok wcześniejsze obawy i zdecydowała się dać temu szansę. Właśnie dlatego spacerowali właśnie promenadą, zajadając się lodami z ciężarówki, która stacjonowała niedaleko plaży. Celia, naturalnie, nie była w stanie przejść obojętnie obok tych miętowych. - Zapomniałam spytać cię ostatnim razem… Kiedy w ogóle tu przyjechałeś? - zagadnęła, nabierając na plastikową łyżeczkę odrobinę jasnozielonego pokarmu, żeby chwilę później wpakować go sobie do ust. Wtedy też obróciła się lekko, aby w trakcie rozmowy mieć nieco lepszy widok na mężczyznę.

Sawyer Hatherwood
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Pochodzi z Hope Valley, chociaż kilka lat podczas studiów medycznych spędził w Miami. Do miasta wrócił dopiero rok temu, podejmując się pracy neurologa w szpitalu w CC i biorąc się w końcu za specjalizację z neurochirurgii. Aktualnie spotyka się z Lene, randkuje po kryjomu z Celią i remontuje pokój dla dziecka Libby.
33
183

Post


[ 001 ]


celia cabral
Powrót do rodzinnego miasta wbrew pozorom nie był dla Sawyera jakimś wielkim odświeżającym doznaniem. Nadal czuł na swoim karku oddech tych, którym wisiał wcale nie małe pieniądze, a jego słaby kontakt z rodzonym bratem jedynie potęgował w nim poczucie wyobcowania. Nawet fakt, że udało mu się podjąć dalszą praktykę w szpitalu i związać się na nieco lepszych zasadach ze swoją aktualną dziewczyną, zdawał się nie robić na nim jakiegoś szczególnego wrażenia. A już z pewnością nie takiego, jakiego oczekiwał przy podejmowaniu odpowiednich do tego decyzji. Powoli zapominał już co dokładnie oznacza spokój ducha i pewność siebie, chociaż jeszcze kilka miesięcy temu myślał, że jest w stanie osiągnąć te dwie rzeczy tylko i wyłącznie, jeśli zdecyduje się w końcu powrócić na rodzinne łono na Florydzie. Jak zatem musiał poczuć się głupio, kiedy wystarczył zaledwie tydzień od przyjazdu, a jego poczucie własnej wartości spadło niemal do zera, powodując jedynie że życzył swojej matce szybkiego powrotu do zdrowia nie z troski, ale chęci własnego wyjazdu. Urwania się z tego miejsca jak najdalej, bez potrzeby powrotu.
Natknięcie się przypadkiem na Celię spadło na niego więc niczym grom z jasnego nieba i to bynajmniej wcale nie w złym tego słowa znaczeniu. Mieli okazję poznać się już lata temu i chociaż brunetka już wtedy wywarła na młodszym Hatherwoodzie niewątpliwie duże wrażenie, nie dane było im w pełni tego wykorzystać. Co dziwne, chyba po raz pierwszy w życiu nie było to wcale spowodowane jego głupimi wyborami, a tylko i wyłącznie niechcącymi współpracować z nimi życiowymi okolicznościami, które to odebrały Sawyer'owi Cabral szybciej, niż zdążył w pełni ją poznać. A żałował tego zdecydowanie, przez moment na poważnie zastanawiając się nawet nad walką o jej obecność w swoim życiu. Walkę, której jednak nie podjął, po raz kolejny tłumacząc to sobie na milion pseudo logicznych sposobów. Całkiem normalnym zatem krokiem okazało się więc dla niego zaproszenie jej na wspólny spacer, skoro życie ponownie skrzyżowało ich drogi i to w tak nieprawdopodobnym miejscu jak Hope Valley. Miejscu, gdzie naprawdę nigdy w życiu nie spodziewał się, że w ogóle ją zobaczy.
Żeby jednak była jasność - wcale nie podchodził do ich spotkania nad wyraz poważnie, szybko klasyfikując je na liście randek. Może zdarzało mu się być człowiekiem mało odpowiedzialnym i jeszcze mniej rozsądnym, jednak mając na uwadze swój własny związek, nie w smak było mu robić coś aż tak bezczelnego.
- Będzie jakoś około roku. Może trochę więcej. - odparł jej łagodnym głosem, pałaszując w najlepsze swojego czekoladowego rożka, który wnioskując po jego minie smakował o wiele lepiej niżeli wyglądał. - Z tym, że przez pierwsze pół roku prawie nie wychodziłem do ludzi, więc miałaś prawo mnie nie widzieć. - uśmiechnął się nieznacznie. - Swoją drogą, jak to możliwe, że Ty też tu przyjechałaś? Jakby...Floryda to naprawdę duży kawał świata. - zmarszczył brwi, przyglądając się przez moment jej pseudo kulturalnej formie pożerania lodów.
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ That's a start ONE BIG FAMILY MAN UP! TEXT ME! W ZWIĄZKU Wychowała mnie matka MAM WŁASNY DOM DAWCA ORGANÓW MEDYCYNA KOZIOROŻEC PIĘKNY UMYSŁ CZARNA OWCA THANK YOU, NEXT! NOTHING BREAKS LIKE A HEART CRY ME A RIVER TEAR IN YOUR HEART Counting stars I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM Like a virgin
mów mi/kontakt
hunny bunny
Celia Cabral
a

Post

Dla Celii miejsce to miało w sobie coś przytłaczającego. Kiedy decydowała się na przyjazd tutaj, w Miami nie trzymało jej już nic. Mało tego, nic nie trzymało jej również w samych Stanach, wyłączając z tego oczywiście związek, w który w pełni się zaangażowała. Rzecz w tym, że niegdyś była przekonana, że pozostawienie za sobą ojczyzny otworzy przed nią więcej możliwości, co przez pewien czas rzeczywiście miało rację bytu. Skończyła szkołę, na której jej zależało, a później dostała stałą posadę na deskach jednego z większych teatrów. Dużo pracy włożyła w to, aby jej kariera w końcu zaczęła nabierać tempa, a kiedy to przynosić zaczęło jakieś owoce, coś oczywiście musiało pójść nie tak. Zdarzył się wypadek, który pociągnął za sobą również kontuzję, która automatycznie przekreśliła jej dotychczasowe plany. A skoro z dalszym rozwojem kariery mogła się pożegnać, zdecydowała się postawić wszystko na własny związek. Związek, który okazał się cholernie trudną rzeczą, bo ostatecznie i tak zwiódł ją na manowce. Popełniła błąd i pozwoliła na to, aby rozpadł się całkowicie, przez co obecnie czuła się tak, jakby nie miała już nic. Rzecz w tym, że ta pustka nie była rzeczą, którą odczuwać zaczęła dopiero teraz. Nie, ona kiełkowała w niej już od pewnego czasu, bo te trzy poprzednie lata wiązały się dla niej wyłącznie z samotnością pośród wielkiego domu, nieudaną karierą, która powoli zaczynała ją frustrować i brakiem perspektyw na ustatkowane życie. Tracąc więc to wszystko, znalazła się w miejscu, w którym może i znajdowała się już wcześniej, ale obawiała się tego przed sobą przyznać. Liczyła więc na nowy start, a realizacji tego planu podjęła się już jakiś czas temu. Pierwsza próba zakończyła się fiaskiem, a druga? Cóż, nie da się zaprzeczyć temu, że błędna interpretacja zdecydowanie nie działała na jej korzyść, skoro Sawyer odbierał ich spotkanie zupełnie inaczej. Nie wiedzieć czemu, Celia z marszu pozwoliła sobie założyć, że ich wspólne wyjście miało dokładnie taki charakter, jak przed kilkoma laty. Nie był to jednak pierwszy raz, kiedy pomyliła się tak ogromnie. A skoro nie zdawała sobie z tego sprawy, nie było potrzeby, aby czymkolwiek się martwiła. I nie robiła tego, bawiąc się w jego towarzystwie naprawdę dobrze. - Mhm… tak. Chociaż w moim przypadku miała ograniczyć się do Miami - przyznała, wzruszając lekko ramieniem. - Niestety nie kryje się za tym nic ciekawego. Jedynie nieudana historia miłosna, która zakończyła się jakiś czas temu - wyjaśniła, po czym wpakowała sobie do ust odrobinę lodów. Przerwa w ciszy nie potrwała jednak zbyt długo, bo już chwilę później Cabral zdecydowała się obrócić rozmowę na inne tory, nie chcąc poświęcać zbyt dużo uwagi swojemu związkowi. - Więc dlaczego chowałeś się przez poprzedni rok? Zwęszyłeś to, że gdzieś tu jestem i próbowałeś mnie unikać? - zagaiła, wykrzywiając usta w uśmiechu. Gdyby jednak okazało się, że w jej słowach krył się cień prawdy, chyba obecnie zapadłaby się pod ziemię, ale… powód, dla którego kiedyś do niej nie zadzwonił nid mógł być przecież tak poważny, prawda?

Sawyer Hatherwood
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Pochodzi z Hope Valley, chociaż kilka lat podczas studiów medycznych spędził w Miami. Do miasta wrócił dopiero rok temu, podejmując się pracy neurologa w szpitalu w CC i biorąc się w końcu za specjalizację z neurochirurgii. Aktualnie spotyka się z Lene, randkuje po kryjomu z Celią i remontuje pokój dla dziecka Libby.
33
183

Post

Im więcej czasu mijało, tym bardziej Sawyer uświadamiał sobie, że to miasteczko nie było dla niego. Kto wie, może właściwie nie było dla nikogo? Zbyt zamknięta i przesiąknięta przeszłością przestrzeń powodowała, że od powrotu w te skromne progi czuł tylko i wyłącznie narastające w nim poczucie klaustrofobicznego zamknięcia. Nie czuł jednak potrzeby, aby za osobę winną takiego stanu rzeczy uznać siebie samego, chociaż wszystkie znaki na niebie, jak i na ziemi, sugerowały mu z lekka inne podejście. W końcu odsuwając na bok wszystkie inne farmazony, był jedyną osobą odpowiedzialną za to, że miejsce które niegdyś było jego domem, aktualnie powoli zmieniało się w najbardziej toksyczne i najmniej wyrozumiałe miejsce na ziemi. To nikt inny, jak właśnie Sawyer uciekł stąd w popłochu, zupełnie ignorując ile mostów musiał za sobą spalić, żeby jego kariera medyczna w ogóle miała szansę zaistnieć. A to, że gdzieś po drodze stracił jeszcze kompletnie kontakt z jednym rodzonym bratem? To też wliczał póki co w nieplanowane skutki uboczne całego, oczywiście wartego swojej ceny, przedsięwzięcia.
Niestety, mimo upartego dążenia do uniknięcia poczucia winy, Hatherwood nie mógł jednak pozbyć się innego, ale równie bardzo dotkliwego uczucia - poczucia samotności. Nawet jeśli nadal kontaktował się swobodnie z matką, a nawet dorobił się swojej własnej prywatnej partnerki, wciąż odczuwał swojego rodzaju pustkę w tym wszystkim. Taką, której nawet najlepsze kontakty z pracy nie były w stanie w pełni uzupełnić. Więc tak, spotkanie z Celią mogło być dla niego nie tylko podróżą do przeszłości w której wszystko pozornie wydawało się łatwiejsze, ale dodatkowo mogło zaserwować mu dokładnie tego, czego w aktualnym życiu mu brakowało. Powiew świeżości. I z pewnością w jej uszach zabrzmiałoby to teraz o wiele gorzej niż w jego głowie, ale całe szczęście nie zamierzał w żaden sposób nakreślać jej z góry jak on na to wszystko spogląda. Po co, jeśli mogło momentalnie popsuć wytworzoną starannie atmosferę? - Poważnie? - uniósł brwi z wyraźnym zaskoczeniem. - A więc to tutaj wybyłaś po przystanku w Miami? W życiu bym nie powiedział, że ze wszystkich miejsc w okolicy wybierzesz akurat Hope Valley i że jeszcze sama z własnej woli zdecydujesz się tutaj zostać. - przyznał. Nie znali się może doskonale, a do tej pory przyszło im spędzić ze sobą raptem tylko kilka chwil, ale nie musiał być specjalistą żeby zauważyć, że Cabral tutaj nie pasowała. I to wcale nie w jakimś negatywnym sensie. Wręcz przeciwnie. - Skąd wiedziałaś, że to akurat to? Byłem pewien, że ukrywałem się na tyle dobrze, że nigdy na to nie wpadniesz. - odwzajemnił uśmiech, mocniej wciskając łyżkę do swoich lodów, żeby bez presji móc zebrać myśli. - A tak poważnie, to jest to nieco bardziej złożona sprawa. Dostałem pracę w Cape Coral, zabrałem się w końcu za specjalizację, no i miałem małe problemy rodzinne, więc sama rozumiesz. - rozłożył bezradnie ramiona. - Zresztą, gdybym wiedział, że siedzisz akurat tutaj i to tym bardziej bez faceta to poszukałbym Cię już dawno. Przynajmniej ten rok wydawałby się lepszy. - puścił jej niezobowiązujące oko, znów wracając do jedzenia. Nie bajerował jej, a przynajmniej wcale nie miał takiego planu od razu na początek ich spotkania! Niemniej, jeśli tak to właśnie rozumiała, to raczej istniała mała szansa, że Sawyer poczułby się przez to źle. No chyba, że przypomniałby sobie o posiadaniu partnerki, co aktualnie nie miało większych szans przebić się przez jego potok myśli.
celia cabral
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ That's a start ONE BIG FAMILY MAN UP! TEXT ME! W ZWIĄZKU Wychowała mnie matka MAM WŁASNY DOM DAWCA ORGANÓW MEDYCYNA KOZIOROŻEC PIĘKNY UMYSŁ CZARNA OWCA THANK YOU, NEXT! NOTHING BREAKS LIKE A HEART CRY ME A RIVER TEAR IN YOUR HEART Counting stars I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM Like a virgin
mów mi/kontakt
hunny bunny
Celia Cabral
a

Post

W takim razie oboje demonizowali to miejsce, choć Celia próbowała jeszcze jakoś się do niego przekonać. Rzecz w tym, że im dłużej jej samotność trwała, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że nie trzymało jej tu już nic konkretnego. Zdecydowała się zostać, bo początkowo wmawiała sobie, że właśnie tu miała teraz swoje życie, ale im więcej czasu mijało od rozstania, tym jaśniejszy stawał się dla niej fakt, że tego życia już nie było. Pozostawało po nim jedynie złudne wyobrażenie tego, co mogła mieć. Podobnie było w przypadku pracy, z którą jakoś nauczyła się żyć, ale ta zdecydowanie nie pozwalała jej się realizować tak, jak Cabral chciała. Innymi słowy, gdyby tylko wykrzesała z siebie ciut więcej odwagi, mogłaby pozostawić Hope Valley za sobą, nowy rozdział zaczynając z czystą kartą. Tego jednak cholernie się obawiała, nie potrafiąc wyobrazić sobie tego, że nagle miałaby zacząć budować gdzieś wszystko od nowa. Nie umiała również wyobrazić sobie tego, jak jej dalsze życie miało wyglądać tutaj, przez co ostatecznie trwała w martwym punkcie, nadal nie będąc w pełni zdolną do tego, aby ruszyć naprzód. Może też nie do końca chciała, żyjąc w strachu przed tym, że wówczas ściągnie na siebie kolejne rozczarowanie i ponownie zostanie ze wszystkim sama. Teraz, kiedy powoli godziła się ze świadomością tego, że niewiele miała, wydawało jej się to mniej straszne niż w momencie, w którym ta myśl spadła na nią po raz pierwszy. Jeśli czegoś była pewna, był to właśnie fakt, że nie chciała doświadczyć tego uczucia po raz kolejny, ale… czy w chwili obecnej nie przeczyła temu dostatecznie? Choć obawiała się pójść dalej, nie zaprzestała poszukiwań czegoś, co mogłoby wnieść do jej życia nieco więcej koloru. Mało tego, spacerowała właśnie po promenadzie z facetem, który już raz pozwolił jej odejść. Wówczas nie było to w żaden sposób dotkliwe, bo przecież nie znali się dobrze i żadne z nich nie wiązało ze sobą większych nadziei, ale teraz Cabral była pewna tego, że nie chciała marnować czasu na przelotne znajomości. W jej głowie kłębiły się marzenia o mężu, dzieciach i domu z ogródkiem, a Sawyer bynajmniej nie wydawał jej się facetem, z którym mogłaby to wszystko uzyskać. Nie mogła jednak zaprzeczyć temu, że miała ochotę spędzić dzisiejsze popołudnie w jego towarzystwie, w ten sposób może i samodzielnie pakując się na minę. A może jakaś jej część faktycznie liczyła na to, że tym razem postąpią inaczej i zdecydują się na wykonanie kolejnego telefonu? Pomimo tego, że nie kierowała względem niego żadnych poważniejszych oczekiwań, nie mogła chyba zaprzeczyć temu, że byłaby to całkiem miła odmiana. Usłyszawszy jego uwagę uśmiechnęła się delikatnie, lekko kiwając przy tym głową. Miał rację, kiedy w jej głowie kłębiły się wizje kariery baletowej, niewielkie miasteczko było ostatnim miejscem, w którym Celia mogłaby wyobrażać sobie siebie. Rzecz w tym, że jej plany prędko legły w gruzach, a wówczas jedynym marzeniem, z którego nie chciała rezygnować, była chęć założenia rodziny. I może jest to odrobinę głupi sposób myślenia, ale to właśnie to miasteczko wydawało jej się być miejscem, w którym chciała wychować swoje dzieci. Jeśli nie mogła zrobić tego w miejscu, w którym kryły się jej dawne wspomnienia, chciała zrobić to tam, gdzie dorastał, jak jej się wtedy wydawało, jej przyszły mąż. - Gdybym miała wybierać wtedy, pewnie faktycznie bym się na to nie zdecydowała. Później sporo się zmieniło, no i proszę. Poza tym, mogę powiedzieć, że dla tych lodów zdecydowanie było warto - odparła półżartem, a na podkreślenie swoich słów wetknęła sobie do ust łyżeczkę z odrobiną zimnej przekąski. Prawda była jednak taka, że była ogromnym łasuchem i wszelkie słodkości skradały jej serce bez problemu. Na skutek jego kolejnych słów zaśmiała się, ale nie powiedziała nic. Gdyby rzeczywiście musiała martwić się tym, że Sawyer próbował się przed nią chować, nie znajdowaliby się tu obecnie. - Gdybym wiedziała, że rozważyłbyś tę opcję, sama postarałabym się wcześniej na ciebie wpaść - zażartowała, bo choć nie miałaby nic przeciwko spędzeniu większej ilości czasu w jego towarzystwie, do tej pory raczej nie myślała o randkach. Musiała pozbierać się po rozstaniu, a skoro sama spieprzyła tak ważny dla niej związek, było to cholernie trudne zadanie. - Wspominałeś o specjalizacji, więc… pracujesz teraz w Cape Coral? Jako lekarz? - zagaiła, chcąc ciut lepiej nadrobić wszelkie zaległości. Kiedy poznali się w Miami, Celia zatrzymała się na nieco wcześniejszym etapie jego rozwoju zawodowego, a skoro wpadli na siebie teraz, cóż, nie ulegało wątpliwości, że chciała wiedzieć na jego temat więcej.

Sawyer Hatherwood
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Pochodzi z Hope Valley, chociaż kilka lat podczas studiów medycznych spędził w Miami. Do miasta wrócił dopiero rok temu, podejmując się pracy neurologa w szpitalu w CC i biorąc się w końcu za specjalizację z neurochirurgii. Aktualnie spotyka się z Lene, randkuje po kryjomu z Celią i remontuje pokój dla dziecka Libby.
33
183

Post

celia cabral
Znacznie różnili się między sobą pod względem poglądów, planów, czy obaw przed postawieniem wszystkiego na jedną kartę. Chociaż z tym ostatnim może było to powiedziane nieco nad wyraz. W końcu mimo całkiem sprawnie poprowadzonej kariery medycznej, Sawyer miałby spore trudności z nazwaniem się szczęściarzem, czy chociaż człowiekiem w pełni usatysfakcjonowanym. Do tego brakowało mu jeszcze naprawdę dużo i to zwłaszcza w sferach czysto prywatnych, które leżały i kwiczały już od dłuższego czasu. Stawiając całą swoją pasję, swój zapał i chęć szerzenia wiedzy na piedestale, po drodze utracił wszystkie inne wartości, które być mogły stanowić dla niego idealny balans życia. Ten balans, który kompletnie zniknął w momencie, kiedy nie tylko na dłużej zamieszkał w Miami, ale kiedy z własnej woli odciął się od wszystko - co jak twierdził - izolowało go od wymarzonego celu. Chciał być najlepszy we wszystkim co robi, aby nikt, ani nic, nie było w stanie za jakiś czas wytknąć go palcem i wypunktować wszelkie mankamenty jego działań. Wpędzony w chorobliwą wręcz dumę i upór, dopiero po powrocie do smutnego rodzinnego miasta zaczął zdawać sobie sprawę jak wiele przez to wszystko stracił. Domowy spokój, kontakt z bratem, a w ostatnim czasie nawet zaufanie własnej matki, która robiąc dobrą minę do złej gry i tak na każdym kroku zdradzała się co do niepewności w kwestii młodszego ze swoich synów.
Hatherwood miał jednak jedną bardzo mocną cechę, która znacznie ułatwiała mu życie - potrafił świetnie udawać. W końcu jeśli praktyka czyniła mistrza, to sam sobie stworzył wystarczająco dużo okazji, aby w tej jednej dziedzinie odhaczyć jeszcze więcej sukcesów niż w jakiejkolwiek innej. Przez lata okłamywał bowiem wszystkich w kwestii swojego radzenia w wielkim mieście, do tego stopnia wsiąkając w te zapewnienia, że aż sam kompletnie zapomniał że było inaczej. Tak samo łatwo przyszło mu udawanie, że powrót do domu nie łączył się dla niego z żadnymi większymi uczuciami, a dawny wyjazd Celii z miasta nie zrobił na nim wrażenia. A chociaż ciężko w to uwierzyć - zrobił. Cabral nie miała zielonego pojęcia o tym w jakim momencie życia Sawyera po raz pierwszy stanęła mu na drodze i jak wiele mogła w nim zmienić. Skąd zresztą mogła wiedzieć, skoro on sam zdał sobie z tego sprawę dopiero wtedy, kiedy opuściła piękne plaże Miami i wyjechała w kompletnie nieznanym mu kierunku. I oczywiście, wcale nie widział jej wtedy jako matki swoich dzieci i kobiety swojego życia, ale intrygowała go, a to znaczyło w jego świecie o wiele więcej, niż jedynie fizyczna fascynacja. Była piękna, inteligentna, a do tego rozpylała wokół siebie dziwną mgłę pozytywnego myślenia, która mimo upartego szukania, dla Sawyera nadal pozostawała nie do podrobienia. Wiedział jednak już wtedy, że nie ważne jakie emocje w nim wywoływała i jak bardzo nie pragnąłby jej zaprosić na kolejną randkę, to nie miał najmniejszego prawa jej zatrzymywać. Nie, kiedy jej plany - w przeciwieństwie do jego - składały się w jeden, konkretny cel. Taki, o której blondyn do tej pory w swoim wykonaniu mógł tylko pomarzyć.
Teraz jednak, kiedy ich kolejne spotkanie przyszło po tak długim czasie, wcale nie robił sobie względem go nadziei. Chciał spędzić z nią czas, odstresować się, ale przede wszystkim po raz kolejny skorzystać z jej nastawienia, które być może pomogłoby mu w końcu to wszystko na nowo poukładać. Zwłaszcza, że naprawdę wątpił aby skrzyżowanie ich dróg w Hope Valley było jedynie zbiegiem okoliczności. - Fakt, ale nie powiesz mi, że zdecydowałaś się tutaj zostać przez wzgląd na lody ze starego automatu. Nawet mnie nie były w stanie tutaj przytrzymać. - uśmiechnął się do niej szeroko. Hope Valley miało swój klimat -wiedział o tym doskonale - jednak nigdy nie sądził, aby było na tyle przekonujące, aby ktoś z marzeniami chciał tam zostać. Małe miasteczko poza pięknymi plażami i kolorowymi domkami, tak naprawdę nie było w stanie zaoferować niczego ponad to! Nic zatem szokującego, że obecność Celii w tym właśnie miejscu i po tylu latach, budziła w nim swojego rodzaju ciekawość. - Nie mów, że się nie domyślałaś. Nie pamiętasz co Ci powiedziałem przed wyjazdem? - uniósł jedną brew. - To po prostu nie było miejsce w którym mieliśmy się poznać. I okej, przyznaję się, że to było na sto procent ściągnięte z jakiegoś taniego romansidła, ale nie powiesz mi, że to się nie sprawdziło. - wymownie rozejrzał się na boki, jeszcze raz podkręcając nieprzewidywalność tego miejsca. Poważnie - to tak jakby poznając się w Warszawie, nagle spotkali się w Koziej Wólce. Mało prawdopodobne. - Neurolog. - przytaknął, przełykając nieco zbyt duży kawałek loda, przez który na moment aż zamroziły mu się oczy. - Nie jest to może miejsce moich największych marzeń, bo myślałem, że zostanę na dłużej w Miami i dokończę specjalizację, ale los zdecydował trochę wbrew mi, więc cieszę się tym co mam. Zwłaszcza, że podobno wszędzie metody leczenia są takie same, więc może nie zoperuje nigdy nikomu nerki zamiast mózgu. - zaśmiał się całkiem szczerze. - A Ty? Czym się teraz zajmujesz?
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ That's a start ONE BIG FAMILY MAN UP! TEXT ME! W ZWIĄZKU Wychowała mnie matka MAM WŁASNY DOM DAWCA ORGANÓW MEDYCYNA KOZIOROŻEC PIĘKNY UMYSŁ CZARNA OWCA THANK YOU, NEXT! NOTHING BREAKS LIKE A HEART CRY ME A RIVER TEAR IN YOUR HEART Counting stars I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM Like a virgin
mów mi/kontakt
hunny bunny
Celia Cabral
a

Post

Może i na tym polegał urok tego niewielkiego miasteczka? Może większość jego mieszkańców aspirowała na wyśmienitych aktorów, ponieważ ich życie nie układało się tak, jak powinno? Celia przez długi czas przekonana była o tym, że wcale nie grała. Uważała, że jej relacja z Finnem funkcjonowała nie najgorzej i pomimo tego, że mężczyzna większość czasu spędzał poza granicami kraju, jakoś im się układało. Może była naiwna, może była niepoprawną romantyczką, ale coś w niej sprawiało, że usilnie chciała wierzyć w to, że ich miłość była od tego silniejsza. Wmawiała sobie, że pokonają wszelkie przeciwności losu i w którymś momencie nadejdzie ta chwila, w której jej partner zrezygnuje z dalszej służby, a Celia zyska wówczas okazję ku temu, aby założyć upragnioną rodzinę. Przekonywała się do tego tak bardzo, że nie miała obecnie pojęcia, w którym momencie zaczęła się okłamywać, a przecież musiała to robić, skoro cała ta wizja szczęśliwego życia okazała się ułudą. Istniało więc prawdopodobieństwo, że od dłuższego czasu grała szczęśliwą, choć tak naprawdę niewiele miała wspólnego z faktycznym szczęściem. I pomimo tego, że kilka miesięcy temu zyskała okazję, aby zawalczyć o to szczęście na nowo, nie zrezygnowała z dotychczasowej gry. Udawała jedynie, że było jej z tym wszystkim dobrze, podczas gdy niejednokrotnie miała już okazję rozsypać się od środka. Samotność powoli ją przytłaczała, co jeszcze wyraźniejsze stawało się w takim miasteczku jak Hope Valley. To właśnie tu jej próby odnalezienia własnego szczęścia wypadały jeszcze bardziej desperacko. Może dodatkowo pogarszał to fakt, że zdecydowała się także na spotkanie z Sawyerem, z którym miała okazję randkować już przed laty? A skoro nie wyszło im wówczas, Celia nie miała żadnych podstaw ku temu, aby zakładać, że tym razem będzie inaczej. - Żartujesz? W takim razie wszystko wskazuje na to, że nie potrafisz docenić porządnych lodów - odparła z przekonaniem i nawet lekko pokiwała głową, aby w ten sposób podkreślić istotę swoich słów. Rzecz w tym, że jedynie się zgrywała, a Sawyerowi udało się trafić w pewnego rodzaju czuły punkt. Miał rację – nikt z marzeniami raczej nie chciałby tu zostać, zatem w jej przypadku mogło chodzić o to, że większość marzeń zdołała już dawno ulotnić się z jej głowy. Nie miała szans na świetną karierę w balecie, a obecnie nie była pewna czy miała też choćby cień szansy na to, żeby w końcu założyć rodzinę. Cholernie w siebie zwątpiła, ale ich znajomość nie znajdowała się na etapie, na którym skłonna byłaby się do tego przyznać. Jeśli miała być szczera, nie wiedziała już czy jakakolwiek z jej znajomości znajdowała się na tym etapie. Czuła się tak, jakby była zupełnie sama. I może wcale się nie myliła? - No tak… czyli tym razem los postanowił wybrać nam lepsze miejsce? - zerknęła na niego z lekkim rozbawieniem. Jeśli miała być szczera, gdyby spojrzeć na to w ten sposób, to rzeczywiście mogła być historia, którą skłonna byłaby opowiadać własnym wnukom. A jednak nie zakładała z marszu, że wszystko skończyć miało się w ten sposób. Słuchając jego późniejszych słów, lekko pokiwała głową. Cieszyła się, że mu się układa, naprawdę! - Jeśli przed operacjami rzeczywiście sprawdzają was alkomatem, nie wydaje mi się, żebyś mógł popełnić aż tak wielki błąd - zauważyła, lekko się przy tym uśmiechając. Nie miała przecież powodów, aby zakładać, że był jakiś niedouczony, hehe. - Jak pewnie się domyślasz, nie rozwijam tu kariery baletowej. Ale tańczę. A przynajmniej próbuję - wzruszyła lekko ramionami. - Pracuję w centrum kultury. Uczę dzieciaki tańca - wyjaśniła, domyślając się, że jej dotychczasowa odpowiedź mogła nie powiedzieć mu zbyt wiele.

Sawyer Hatherwood
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Pochodzi z Hope Valley, chociaż kilka lat podczas studiów medycznych spędził w Miami. Do miasta wrócił dopiero rok temu, podejmując się pracy neurologa w szpitalu w CC i biorąc się w końcu za specjalizację z neurochirurgii. Aktualnie spotyka się z Lene, randkuje po kryjomu z Celią i remontuje pokój dla dziecka Libby.
33
183

Post

Jeśli właśnie na tym opierał się urok Hope Valley, to Sawyer miał naprawdę dużo więcej powodów do tego, żeby chcieć się stąd urwać. Nie był szalenie skomplikowaną personą, a jedynie skrytą pod warstwą grubego kawałka skóry, która jedyne czego chciała od życia to spełnienia i spokoju. Nigdy nie przepadał za byciem w centrum uwagi, albo nie narzucał sobie nie wiadomo jak wielkich urozmaiceń w życiu. Chciał być najlepszym w swoim fachu neurologiem, a potem neurochirurgiem i chciał mieć poczucie, że kiedy w końcu uda mu się usiąść w miękkim fotelu z prowizoryczną fajką w ustach, to jak mało kto na świecie będzie mógł szczerze przyznać, że osiągnął to czego oczekiwał od życia. Mimo to, życie w rodzinnej miejscowości sprawiało, że mimo iż ruszał przed siebie, to non stop czuł jakby stał w miejscu - albo co gorsza cofał się! Wszystkie relacje na których mu zależało były w rozsypce, a spełnianie ambicji zawodowych nie dawało mu aż takiej radości jak kilka lat temu, kiedy dopiero wkraczał na tą ścieżkę kariery. Czy przez wzgląd na to wszystko nie powinien zatem w ogóle inicjować żadnego spotkania? Być może, ale bynajmniej w tym momencie wcale tak nie myślał. Celia będąc jednocześnie nawiązaniem do jego przeszłości, pozostawała powiewem świeżości. Czymś nowym, co mogło w jakikolwiek sposób urozmaicić jego nudne i zszargane nerwami życie. I chociaż po ich spotkaniu nie obiecywał sobie absolutnie niczego, skłamałby że jej widok nie napawał go jakąś dziwną nadzieją. Nadzieją na lepsze czasy, które może w końcu zdecydują się go nawiedzić.
- Ale to już jest konkretne oszczerstwo. - westchnął ciężko wytykając ją na odległość łyżeczką. - Jak chcesz to następnym razem mogę zaprosić Cię gdzieś, gdzie naprawdę zobaczysz co oznaczają dobre lody, tylko ma to swoje minusy. - stwierdził z wymownie wygiętymi na moment ustami. - Wtedy może brakować Ci powodów do zostania w Hope Valley. - wzruszył ramionami. To, że sam nie był fanem tego miejsca nie oznaczało, że za punkt honoru wziął sobie wypędzenie stąd również jej. Była dorosłą i wolną kobietą, a jedyne co mógł w tej kwestii powiedzieć, to że jego zdaniem się tu marnowała. Ale z drugiej strony...kto by słuchał wypocin zmanierowanego lekarza? - Czy ja wiem czy lepsze? - rozejrzał się ostentacyjnie dookoła, uśmiechając się mimo wszystko pod nosem. - Ale z pewnością mniej prawdopodobne, niż Miami. Nadal nie jestem w stanie ogarnąć, że wpadliśmy na siebie akurat tutaj. -pokręcił głową raz jeszcze. Chyba pierwszy raz od bardzo długiego czasu los zadziwiał go tak bardzo jak teraz. No i do tego pozytywnie, bo mimo wszystko chociaż ich drogi rozbiegły się po pierwszej randce to wcale nie oznaczało, że miał do niej jakieś złe uczucia. Wręcz przeciwnie.
Roześmiał się - Jeszcze nigdy mnie nie sprawdzali alkomatem, więc nie byłbym taki pewny, czy mieszkańcy są bezpieczni. - rzucił z pełną powagą. - Ale może to po prostu kwestia, że jeszcze nie mam pozwolenia do wkraczania na sale operacyjną. - dodał już nieco z większym luzem. Wszystko, a przynajmniej tak poważne ingerencje były jeszcze przed nim, więc w razie gdyby Cabral - nie daj Boże - trafiła pod skalpel, to może być spokojna. Nie było szansy, żeby on póki co nią się zajmował i mylił organy. - Oh, poważnie? - zmarszczył brwi, kiwając potulnie głową. - To w sumie też brzmi całkiem fajnie. W sensie, odnajdujesz się w tym, tak? Więc to najważniejsze. - uniósł prawy kącik ust w trochę krzywym uśmiechu. - Ale skąd właściwie ten pomysł, że zrezygnowałaś z baletu dla centrum kultury?

celia cabral
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ That's a start ONE BIG FAMILY MAN UP! TEXT ME! W ZWIĄZKU Wychowała mnie matka MAM WŁASNY DOM DAWCA ORGANÓW MEDYCYNA KOZIOROŻEC PIĘKNY UMYSŁ CZARNA OWCA THANK YOU, NEXT! NOTHING BREAKS LIKE A HEART CRY ME A RIVER TEAR IN YOUR HEART Counting stars I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM Like a virgin
mów mi/kontakt
hunny bunny
Celia Cabral
a

Post

Celia niegdyś spoglądała na to inaczej. Wierzyła w to, że skoro jej kariera nie miała już szansy się rozwinąć, powinna skupić się wyłącznie na pozostałych pragnieniach. Była to chęć założenia rodziny, co miała szansę osiągnąć, kiedy jej związek miał się jeszcze dobrze. Mało tego, naprawdę na to liczyła, zupełnie nie kontrolując tego, że w którymś momencie zaczęła na swojego partnera naciskać. Wywierała na nim presję, oczekując tego, że mężczyzna w końcu zrezygnuje ze swojej pracy i skupi się na tym, czego, jak jej się wydawało, oczekiwali oboje. Może było to z jej strony nie w porządku, ale zupełnie ignorowała fakt, że on nadal mógł chcieć realizować się w kwestiach zawodowych. Wcale nie musiał podzielać jej pragnień, przynajmniej nie w tym konkretnym momencie. Zanim zdążyła cokolwiek zrozumieć, ich drogi rozeszły się na skutek idiotycznego błędu, którym Celia pozbawiła się wszystkiego, co jeszcze ją w tym miejscu trzymało. I może powinna w końcu dać sobie z tym spokój, znaleźć sobie nowe miejsce zamieszkania i po prostu stąd uciec. To wcale nie musiało być złe rozwiązanie, skoro tutaj ciężko było jej pogodzić się z tym, co obecnie ją czekało. Zamiast pójść tą drogą, Celia co jakiś czas chwytała się nadziei, że może jednak coś zatrzyma ją tutaj na dłużej i może jedną z tych rzeczy miało być również spotkanie z Sawyerem? Może tym razem nie zdecydowałaby się na wyjazd, ale obecnie ciężko jest mówić o jakichkolwiek oczekiwaniach, skoro żadne z nich nie wiedziało, jak skończy się to spotkanie. - Mhmm, jasne. W takim razie gdzie miałeś okazję zjeść najlepsze lody, panie światowy? przedrzeźniła go odrobinę, zaraz jednak uśmiechając się wesoło. Nie miała pojęcia co było tego przyczyną, ale czuła się w jego towarzystwie wyjątkowo swobodnie. Miała też wrażenie, że w dokładnie ten sam sposób wyglądało to przed kilkoma laty, kiedy mieli okazję spotkać się w Miami. Po raz kolejny zastanowiła się nad tym, czemu wówczas nie zdecydowali się pociągnąć znajomości dalej. Może jeszcze zdoła rozgryźć to w późniejszym etapie ich spotkania? - Pewnie kilka osób uznałoby to za przeznaczenie - poruszyła zaczepnie brwiami, chwilę później pakując sobie do ust kolejną porcję lodów. - Ale wydaje mi się, że świat po prostu jest mały. Pewnie miałeś już okazję wpaść na kilka osób w miejscach, które zupełnie do siebie nie pasują, ale możesz nawet nie być tego świadomy, bo oficjalnie ich nie poznałeś. W naszym przypadku istnieje jedynie ta różnica, że mieliśmy okazję wcześniej spędzić ze sobą trochę czasu. Dlatego wydaje się to… niespotykane - przyznała, lekko wzruszając przy tym ramionami. Musiał przyznać, że jeśli spojrzeć na to w ten sposób, ich ostatnie spotkanie nie wydawało się czymś aż tak nadzwyczajnym. - W takim razie dziękuję, że o tym wspominasz. Teraz zadbam o to, żeby w moim ubezpieczeniu znalazła się klauzula o tym, że na wypadek sytuacji awaryjnej powinni przewieźć mnie helikopterem do Miami, żeby przypadkiem nie zginąć w Cape Coral - rzuciła, spoglądając na niego z udawanym przejęciem. Z drugiej strony, może powinna wziąć to bardziej na poważnie? Trochę słabo byłoby zginąć na skutek błędu pijanego chirurga. - Chyba tak. Nie miałam z tym problemu, bo naprawdę lubię dzieci, a po ich entuzjazmie wydaje mi się, że i im podobają się te zajęcia - odparła, dopiero chwilę później oblizując nerwowo dolną wargę. - To nie było zależne ode mnie. Kontuzja całkowicie wykluczyła mnie z baletu. Powiedzmy, że biodra nie są moją mocną stroną - a w przypadku baletu to właśnie one odpowiadały za największą ilość kontuzji. I cóż, Celia również miała okazję się o tym przekonać, dlatego zmuszona była nieco przewartościować swoje życie.

Sawyer Hatherwood
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Pochodzi z Hope Valley, chociaż kilka lat podczas studiów medycznych spędził w Miami. Do miasta wrócił dopiero rok temu, podejmując się pracy neurologa w szpitalu w CC i biorąc się w końcu za specjalizację z neurochirurgii. Aktualnie spotyka się z Lene, randkuje po kryjomu z Celią i remontuje pokój dla dziecka Libby.
33
183

Post

Według filozofii Sawyera - jeśli można to tak w ogóle nazwać - walka o własne marzenia nie była niczym złym, nawet jeśli pociągała za sobą konsekwencje w postaci zniszczonego związku, czy uszkodzonych relacji. Brzmiało to może trochę tragicznie, ale z drugiej strony, czy nie po to właśnie ludzie żyli? Nie od dziś wiadomo, że każdy szanujący się człowiek chciał znaleźć swój cel w życiu, a potem do niego dążyć, żeby poznać smak nie tylko zwycięstwa, ale również i spełnienia. Hatherwood wszystkie ofiary spotkane po drodze nazywał po prostu przerywnikami, nie do końca tak ważnymi jak mogło się wydawać. Dla własnego bezpieczeństwa, ale również i przez własną niewiedzę, nie zamierzał jednak póki co burzyć świata Celii swoimi gadkami na temat jej byłego związku i tego, że los tak chciał. Wiadomo, to było o wiele za głębokie, aby poruszać to na tak miłym i niezobowiązującym spotkaniu.
- Zdecydowanie w Cape Coral. - pokiwał głową z pewnością wypisaną na twarzy. - Byłaś tam kiedyś? Niedaleko głównego parku wodnego masz całą masę lokalnych stoisk, małych sklepików i cukiernię. Najlepsza cukiernię jaką kiedykolwiek w życiu wydziałem - a nie był specjalnie skory do zachwytów, zwłaszcza nad tak przyziemnymi sprawami jak jedzenie lodów na drugim końcu stanu. - Mają tylko lody, jogurty mrożone i rurki z kremem. Nic poza tym, ale wszystko co tam jest to istny raj. I wcale nie mówię tego po to, żeby wykurzyć Cię z miasta. - ostatnie zaznaczył już z uśmiechem, powołując się nawet na własny palec wskazujący, który na moment w nią wycelował. - W sumie ma to wiele sensu. O wiele więcej niż te bajki o przeznaczeniu i całej reszcie. - przyznał. - Ale mimo wszystko, gdyby nasze drogi zbiegły się w odwrotny sposób. No wiesz, pierwsze spotkanie tutaj, a drugie w Miami, to chyba byłoby mi łatwiej to wszystko załapać. - w końcu Hope Valley nie było dużym miasteczkiem, a co za tym idzie większość ludzi całkiem otwarcie uciekała stąd do większych miejsc na mapie i to z różnych powodów. Czasami za pracą, innym razem w ramach odwiedzin kogoś bliskiego, a czasem ze zwykłej ludzkiej ciekawości. Ale może po prostu sam Sawyer za bardzo nastawił się na prostotę życia i wszystko co nie było zgodne z jego myśleniem odbierał za dziwactwo? Zaśmiał się szczerze. - Odpowiedzialne podejście. Tylko nie pisz tam nic na mój temat, bo zniszczysz mi karierę i nawet nie będą mnie chcieli zatrudnić przy kradzieżach nerek w obawie, że wykroję nie to co trzeba. - przewrócił oczami. Nigdy go do czarnego rynku nie ciągnęło, ale nigdy nie wiadomo co by zrobił, gdyby nagle zabrali mu licencję i zabronili zbliżać się do pacjentów. - Oh. - wymsknęło mu się zaraz po tym, jak wpakował sobie do ust kolejną łyżeczkę lodów. - Przykro mi. Nigdy nie interesowałem się co prawda sportem na tyle, żeby w pełni rozumieć jakie musi być to rozczarowanie, ale naprawdę mi przykro.

celia cabral
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ That's a start ONE BIG FAMILY MAN UP! TEXT ME! W ZWIĄZKU Wychowała mnie matka MAM WŁASNY DOM DAWCA ORGANÓW MEDYCYNA KOZIOROŻEC PIĘKNY UMYSŁ CZARNA OWCA THANK YOU, NEXT! NOTHING BREAKS LIKE A HEART CRY ME A RIVER TEAR IN YOUR HEART Counting stars I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM Like a virgin
mów mi/kontakt
hunny bunny
Celia Cabral
a

Post

Rzecz w tym, że niszcząc tę relację, Celia poniekąd oddalała się od realizacji własnych marzeń. Nie była w stanie ponownie rozkręcić swojej kariery, bo kontuzja wykluczyła ją z tego zbyt skutecznie, dlatego jedyne, na czym się skupiała to założenie rodziny. Tego nie była jednak w stanie osiągnąć w pojedynkę, bo nie chodziło jej wyłącznie o to, aby za wszelką cenę dorobić się dziecka. Nie, choć chciała zostać matką, o wiele bardziej pragnęła tego, co pociągało za sobą ciepła domowego ogniska. Chciała osiągnąć to z osobą, która skłonna byłaby jej to zapewnić i przez długi czas wierzyła, że tym kimś mógł okazać się właśnie Finnick. Niestety, zanim los sam zdążył to zweryfikować, Celia sprawiła, że ich relacja rozpadła się na kawałki, a ona sama utknęła w miejscu. Przynajmniej w ten sposób wyglądało to w ciągu ostatnich kilku miesięcy, w trakcie których starała się zagoić złamane serce, nie wyrywając się raczej z żadnymi randkami. To uległo zmianie dopiero niedawno, ale chyba nie miała powodów, aby postrzegać to jako coś niewłaściwego. - Park wodny, park wodny… - powtórzyła, próbując przywołać w myślach położenie miejsca, o którym wspominał jej blondyn. Potrzebowała na to chwili czasu, ale w końcu doznała czegoś na kształt olśnienia, zerkając na Sawyer’a ze szczerym niedowierzaniem. - Masz na myśli tę cukiernię z niesprawnym logo? Tę, której druga litera nigdy nie jest w stanie się zaświecić? - zmarszczyła brwi, będąc naprawdę ciekawą jego odpowiedzi. - Jeśli tak, zupełnie nie znasz się na lodach - dodała, unosząc kącik ust w zaczepnym uśmiechu. Prawda była jednak taka, że sama nieszczególnie mogła na to miejsce narzekać, choć odrobinę przekreślał je ówczesny brak lodów miętowych. Co tu dużo mówić, gust Celii, przynajmniej w kwestii przekąsek, był dość okrojony. - A czy wszystko musi być łatwe? - zapytała, unosząc ku górze jedną brew. W rzeczywistości nie oczekiwała jednak żadnej odpowiedzi, mając wrażenie, że ta powinna być dość oczywista. Nie ulegało przecież wątpliwości, że człowieka z reguły ciągnęło do rzeczy, które zdawały mu się nieosiągalne. Wysiłek, choć niekiedy ciężki, naprawdę potrafił napędzić do działania. I właśnie dlatego Cabral przekonana była o tym, że proste kwestie wcale nie musiały okazywać się tymi właściwymi. - Postaram się, choć nie mogę obiecać, że nie zrobię tego, jeśli kiedyś mi podpadniesz - przyznała, uśmiechając się przy tym lekko. Prawda była jednak taka, że Cabral uchodziła za wyjątkowo niegroźne stworzenie, a zatem Sawyer mógł spać spokojnie nawet przy założeniu, że kiedyś uda mu się narozrabiać. - Dzięki - odparła, uśmiechając się ciepło. - No ale! Gdyby nie to, pewnie nie zjawiłabym się tutaj i nie mogłabym uświadomić cię, że masz beznadziejny gust, więc możemy założyć, że coś dobrego wynikło jednak z tej historii - przyznała, po czym sama wpakowała sobie do ust odrobinę lodów, zaciskając zęby na plastikowej łyżeczce, przez co delikatnie przebijał się uśmiech.

Sawyer Hatherwood
mów mi/kontakt
ODPOWIEDZ