Gayleene dzisiaj postanowiła zaprosić Astrid do siebie na obiad. No dobra, nie koniecznie do siebie, ponieważ nadal mieszkała u swojego brata razem z synem i cala swoją zgraja. Szukanie domu tez nie szło jej za dobrze, ponieważ nie czuła tego czegoś. nie chciała kupować domu, ponieważ musi. Carter zapewnił ja o tym, że nie musi się szybko wyprowadzać, jednak ona nie chce tego robić na szybko bo to nie o to chodzi. Chce czuć się w domu bezpiecznie i pewnie, to samo dotyczy się jej syna. Co prawda agent nieruchomości postarał się i pokazywał dziewczynie naprawdę cudowny domu, ale ani jej ani Nicholasowi się to nie podobało. Może jeszcze kiedyś znajdzie to czego szuka, ma nadzieje, że szybko. Chciała być w końcu na swoim.
Małego nie było w domu, ponieważ udało jej się zapisać syna do przedszkola z czego była bardzo zadowolona. Było dla niego miejsce i przyjęli go. Mały uwielbia przebywać wśród dzieci, nie mógł doczekać się swojego pierwszego dnia w nowej szkle. Od soboty już szykował sobie plecak, do którego wrzucał różne zabawki, by po chwili je wypakować i włożyć inne.
Zaprowadziła syna i poszła na miasto zrobić zakupy by móc przygotować dla siebie i dla przyjaciółki posiłek, bo oczywiście w lodówce i w szafkach straszyło pustką, bała się nawet, że nie ma światła w lodówce, ale na szczęście było, więc lodówka jest sprawna. Zleciało jej sporo czasu nim mogła uznać, że ma wszystko co potrzeba.
W kuchni rozpoczęła przygotowywać obiad, gdy była już na ostatniej mecie, właściwie miała już nakładać wszystko na talerze, gdy zorientowała się, że jednak nie kupiła wina. Chwyciła klucze i pojechała do najbliższego sklepu. Praktycznie w drzwiach spotkała się z Astrid, którą zaprosiła do środka z uśmiechem, ale gdy zobaczyła salon to się przeraziło. Cała zgraja psów, których w domu było kilka, chyba pięć dorwały się do gazet oraz poduszek. Salon wyglądał jak po jakiejś wojnie. Kawałki równego rodzaju latały w powietrzu. Pojawienie dwóch osób psy nawet nie zarejestrowały. Jeden z jej pociech wziął się za kwiatka, ale Holloway jednym słowem go powstrzymała.
- O mój boże. - powiedziała i skierowała przepraszające słowa w stronę Rosenthal.
Astrid Rosenthal