Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
Pijacki ślub w Vegas ze Stuartem dał mu nadzieję na szczęście. Jednak wypadek na Kubie, który pozbawił go głosu sprawił, że zaczął go odpychać. Bojąc się, że go straci, wyznał mu swoje uczucia na papierze i po raz pierwszy od lat modli się o happy end.
36
191

Post

#3

Wolałby nie wiedzieć co by się działo, gdyby jej nie znał. Prawdopodobnie popadłby w jeszcze bardziej potężną stagnację i melancholię, skupiając się tylko i wyłącznie na pracy, z czasem by się wykończył, wypalając w sobie wszelkie, ludzkie odczucia i będąc tylko skorupą, bez emocji, na wszystko odpowiadając mechanicznie. Z czasem pewnie skończyłoby się to katastrofą, z którą sześć lat temu minął się o włos. Poniekąd więc szczęście się do niego uśmiechnęło, stawiając mu na drodze Charlie. Znali się nie od dzisiaj, jej nie przeszkadzało to, jaki jest, czasami melancholijny, innym razem złośliwy i zwariowany, przyzwyczaiła się do tego że Donovan ma dwie twarzy, ale (dzięki Bogu) nigdy nie wnikała w to, jaki jest powód takiego stanu. Niespecjalnie chciałby o tym opowiadać. W ogóle nikt, prócz jednego, jedynego najlepszego przyjaciela nie wiedział, przez co musiał przejść, zanim tutaj dotarł. Skrywa to głęboko w sercu, powoli wyżerało go to od środka. Jednak nie zwracał na to uwagi, skupiając się na tym, co najważniejsze, żyjąc z dnia na dzień wedle swoich własnych zasad.
Dzisiejszego dnia nie chciał siedzieć sam, ostatnio zrozumiał że za dużo czasu spędza popijając whisky do lustra, więc spontaniczna propozycja rozpakowania kartonów i popijania tego jednym z najlepszych win była idealnym rozwinięciem dnia. Skoczył tylko do domu wziąć prysznic i ubrać się bardziej w swoim stylu (czyli znajdując bardziej wyprasowaną koszulę i proste spodnie, nie takie w jakich chodził na co dzień). Nie musiał presadnie dbać o wygląd, jednak z przyzwyczajenia przeczesał nieco przydługie, niesforne włosy. Gdy był pewien, że w takim stanie może pokazać się innym, zgarnął kluczyki do samochodu i pojechał pod dobrze znany mu adres.
Lubił z nią pić. Czy też po prostu przebywać, leczyć kaca, oglądać filmy i jeść pizzę. Ten kto mówi że przyjaźń damsko męska nie istnieje powinien ich zobaczyć. Chris słynie z tego, że wdaje się w liczne romanse, ale coś w Charlie sprawiło, że nie byłby jej w stanie tego zrobić. Może podświadomie czuł, że jest taka sama jak on i że może jej powierzyć sekrety, na co nie mógł liczyć przy swoich poprzednich partnerach i partnerkach?
- Hej cześć i czołem. - odparł, gdy tylko zostały mu otwarte drzwi, w które lekko zapukał. Przykleił do twarzy szarmancki uśmiech, a błękitne oczy bacznie przyglądały się stojącej przed nim blondynce. Jak zwykle, pojawiły się w nich iskierki wesołości. - Szybko dzisiaj skończyłem, a potobno w tych szpitalach jest tłum. - wzruszył ramionami i nie czekając na zaproszenie wślizgnął się do środka stawiając dwie pokażne butelki z winem na stoliku. Rozejrzał się do okoła z lekkim przekąsem, chociaż nadal po jego sylwetce dało się zobaczyć, że naprawdę dobrze się bawi. - Nie jest to mój apartament, ale też nie najgorzej. Ale co kto lubi. - skupił na niej wzrok. Żarty dzisiaj coś wyjątkowo się go trzymały.

Charlie Jones
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Ta zniewaga krwi wymaga - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Don't give up - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Happy Birthday, Stuart! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Underneath the Christmas tree Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween Pumpkins scream in the dead of night Morning coffee tastes better with you BOGATE CV PHONE ADDICTED Wszystko pod kontrolą Sej łaaat? PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! DUSZA TOWARZYSTWA TAKE MY BREATH AWAY ROLLING IN THE DEEP MŁODY SCENARZYSTA LEW TOŁSTOJ BYŁBY DUMNY devine MAN UP! WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? Faster than a kiss! BAŚNIOPISARZ MISTRZ KLAWIATURY 50 twarzy wizerunku W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Preferuję kilkudniowy zarost Kawa najlepiej smakuje w łóżku Poślubiłem/am miłość swojego życia Nie lubię spać samemu W moim łóżku dużo się dzieje Lubię siedzieć po ciemku Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas Lubię młodszych Chodzę w bluzach mojego chłopaka Wierny aż po grób Pływam Czarną Perłą Boje się zobowiązań MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU Koszula to moja druga skóra Wychowali mnie dziadkowe lubię wycinać lampiony z dyni Gram na gitarze Prowadzę pamiętnik Mam własny samochód PIJAM WHISKY WRAŻLIWIEC NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI BUJAM SIĘ DO ROCKA MEDYCYNA Budzą mnie koszmary I LOVE YOU, BABY! Love letter CRY BABY MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG STEVIE WONDER i only lie when i love you toss a coin to your witcher Like a virgin Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
a
Awatar użytkownika
Lekarz rodzinny, zawodowo ogarnięta, życiowo już niekoniecznie. Amatorka dobrej muzyki, domowych wypieków i mocnej kawy. Typowa dziewczyna z sąsiedztwa.
32
168

Post

Charlotte cieszyła się z umówionego spotkania. Odkąd przeniosła się na stałe, jej czas zajmowało głównie rozpakowywanie i praca w przychodni, gdzie z kolei prócz pacjentów, czekały na nią stosu dokumentów i kart, które wypadało przejrzeć, posegregować, przełożyć, ułożyć i przyklepać na jej modłę. W pracy lubiła sterylny porządek, uwielbiała, gdy wszystko działało jak w niezawodnym, szwajcarskim zegarku. Co innego w życiu prywatnym. Tu zawsze panował chaos, jakby ktoś wrzucił bombę i z satysfakcją czekał, aż wszystko wybuchnie. Związki, pobieżne relacje, stary dom po dziadkach, który chociaż wielu, kilkudniowych starań, wyglądało jakby wiele było mu potrzeba do pełnego blasku.
Christiana znała od dawna, tak dobrze, że chyba własnej rodziny nie znała aż tak. Początkowo było to zwykłe koleżeństwo, ot, przecież nie spędzała w Hope Valley tak wiele czasu. Szybko okazało się jednak, że nawet odległość nie przeszkadzała im w nawiązaniu mocnej, szczerej przyjaźni. W wielu kwestiach byli do siebie tak podobni, jakby ktoś ulepił ich z tej samej gliny. Bywały jednak sytuacje, gdzie poglądy mocno ich różniły, co tylko nakłaniało ich do długich dyskusji i przekonywania się wzajemnie do swoich racji. Akceptował ją taką, jaka była: lekko rozgadana, czasami roztrzepana jak nastolatka pomimo przekroczenia trzydziestki. Nigdy nie wiercili sobie dziury w brzuchu i prawdopodobnie cokolwiek by się nie działo, staliby po swojej stronie.
Hej, jego goły tyłek widziała częściej niż inne gołe tyłki swoich faktycznych chłopaków, a nawet ze sobą nie sypiali. To o czymś świadczy, prawda?
Komfort w ich relacji pozwolił jej na przywitanie Christiana w dresach i nieco za dużej koszulce z fantazyjnym napisem " boobs" na samym środku. Wyrwana z przeglądania w połowie wypakowanego kartonu z płytami, zgarnęła jedynie włosy w wygodnego kitka i otworzyła drzwi z uśmiechem numer pięć na pełnych ustach. Przesunęła wzrokiem po Donovanie i teatralnym gestem zaprosiła go do środka, prosto do względnie ogarniętego salonu.
- Cześć, Chris. To cudownie, że nawet nasza praca jest przychylna tym naszym małym spotkaniom - zauważyła wesoło, zamykając za nim drzwi. - Zamówiłam już pizzę, powinna być niedługo. Umieram z głodu - dodała rzecz tak oczywistą, jak śnieg na Alasce. Kochała jeść i o wiele łatwiej (i taniej) było ją ubrać, niż nakarmić. Przesunęła za jego wzrokiem po wnętrzu domu, krzywiąc się na drobny przytyk i wzruszając ramionam, kiedy ruszyła do kredensu po kieliszki.
- To ładny dom. Wystarczy tu trochę ciepła, sprawnych rąk i miłości - rzuciła pogodnie, w głębi duszy wiedząc, że ta odrobina, to w rzeczywistości miesiąc roboty jak nie więcej. Była cholernie sentymentalna, od czubka głowy aż po palce u stóp. I jasne, zawsze mówi, że nie jest, ale do tej pory trzyma pamiątki, kartki z czasów dzieciństwa i inne bibeloty, które mają dla niej jakąś wartość.
- Poza tym, liczy się chyba towarzystwo? - podeszła do niego, podając mu kieliszki z niemym rozkazem napełnienia ich po brzegi.
- Cześć, jesteś dzisiaj na mnie skazany - zaśmiała się, puszczając mu oczko. W tle leciał Bruce Springsteen, wypełniając sporą, niezagospodarowaną jeszcze przestrzeń.

Christian Donovan
TEXT ME! MEDYCYNA NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI Gram na gitarze DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM
mów mi/kontakt
Panacea#4568
a
Awatar użytkownika
Pijacki ślub w Vegas ze Stuartem dał mu nadzieję na szczęście. Jednak wypadek na Kubie, który pozbawił go głosu sprawił, że zaczął go odpychać. Bojąc się, że go straci, wyznał mu swoje uczucia na papierze i po raz pierwszy od lat modli się o happy end.
36
191

Post

Swego czasu nie mógł poszczycić się jakimiś mega dobrymi relacjami. Miał opinię typowego Casanovy który romansuje na lewo i prawo. Jednak miał zasady, których zawsze, ale to zawsze przestrzegał: nigdy nie robił nic na siłę. Doskonale potrafił wyczuć, kiedy dana osoba jest nim zainteresowana, a kiedy chce po prostu pogadać. Wtedy zmieniał taktykę i w takich chwilach cząstka po cząstce dało się poznać jego charakter. Po dłuższym okresie czasu zyskiwał w oczach innych i ci, którzy nie mieli go za dupka, zwykle zostawali najdłużej, jednak sam Donovan cierpiał na chroniczny problem nawiązywania bliższych relacji. Bał się samotności, jednak z drugiej strony złamane serce po raz czwarty będzie zakończeniem jakże barwnej historii przystojnego chirurga. Dlatego niczego nie szukał. Bał się, tak cholernie bał się powrotu tych dobrze znanych uczuć, że stwierdził iż już więcej nie będzie próbował. I tak właśnie wracamy do tematu tej relacji, która jest nader specyficzna.
Pomińmy fakt, że on też wiele razy podziwiał jej bieliznę, nigdy nie tknął jej palcem prócz zwyczajnego przytulenia. Można powiedzieć że zachowywali się jak brat i siostra, z typowym dla siebie przekomażaniem, wymianą poglądów, spędzaniem wspólnego czasu i pokazywaniem języka. Czuł, tak podświadomie, że tej relacji nie wolno mu zaniedbać. Nie może jej także zranić, skoro ona jako jedna z nielicznych jest w stanie znieść jego towarzystwo, a także sam fakt jego popapranej osobowości i charakteru, o czym już nie raz i nie dwa się przekonała. Zlustrował spojrzeniem jej strój, sam jakoś przez lata bycia lekarzem przywykł do garniturów i koszul i nawet w czasie wolnym w nich chodził, chociaż dzisiaj postawił na prostotę, której ostatnio nie można się było po niej spodziewać.
- A my lekarze wiemy, jaki czas jest ważny. - kiwnął głową. Doskonale wiedzieli, że zawód, jaki wybrali, wiąże się własnymi prawami i często bywa tak, że takie spotkania przychodzą z trudem. Jednak odrobina uporu i już mają szansę na spędzenie całego dnia i nocy na tym, co wychodzi im najlepiej. Powoli przypominały mu się studenckie czasy kiedy to była jego codzienność. Wszystko było wtedy znacznie łatwiejsze, niż jest teraz. No cóż, życie.
- Dam ci sprawne ręce, ale o miłości zapomnij, z tym jest u mnie tak kiepsko że zacząłem się z tym godzić. - potrząsnął głową. W myślach nazywał się amebą uczuciową i codziennie wmawiał sobie, że to właśnie z nim jest coś nie tak, ze wszystkie związki jakie miał, czy to mniejsze, czy też większe rozpadały się przez jakieś jego zachowanie, co oczywiście Charlie wybijała mu z głowy, nie omieszkując wyrazić tego kilkoma mocnymi słowami i pacnięciami w ten blondwłosy łeb. I ponownie Chris stawał się Chrisem, chociaż na chwilę.
- Towarzystwo to my mamy najlepsze. - puścił jej oczko, biorąc do ręki kieliszki. - Dałaś radę wypakować z tych pudeł korkociąg? Czy szukamy w necie sposobów na otwarcie wina bez niego? - zwykle pili u niego, takich problemów nie było. Dobrze jednak, że się wprowadziła na stałe, przynajmniej jak będzie mu źle, zawsze może w paść i przekimać się kilka nocy, mając świadomość że nie jest sam i że komuś na nim zależy, w co ostatnio najzwyczajniej wątpił. Takie życie. Zakłądając, że towarzyszka poszuka mu korkociągu, dorwał się do otwartego kartonu z płytami i przystąpił do jego wertowania. Nie to, że przeszkadzała mu muzyka w tle, ale Charlie miała kilka jego ulubionych kawałków, na które akurat dzisiaj miał ochotę. Dobre wino, to i dobra muzyka by się przydała.
- Chcę wyjechać na kilka dni. Uprzedzam, byś przypadkiem nie zapłakała się w poduszkę. Ale spokojnie, zostawię ci swoje zdjęcie z dedykacją, cobyś w chwilach zwątpienia miała na co patrzeć. - rzucił w przestrzeń niespiesznie przeglądając karton. Korkociąg sam się nie znajdzie, no a skoro zaprosiła, to niech teraz szuka, on resztą sie zajmie, jak na faceta oczywiście przystało.

Charlie Jones
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Ta zniewaga krwi wymaga - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Don't give up - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Happy Birthday, Stuart! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Underneath the Christmas tree Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween Pumpkins scream in the dead of night Morning coffee tastes better with you BOGATE CV PHONE ADDICTED Wszystko pod kontrolą Sej łaaat? PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! DUSZA TOWARZYSTWA TAKE MY BREATH AWAY ROLLING IN THE DEEP MŁODY SCENARZYSTA LEW TOŁSTOJ BYŁBY DUMNY devine MAN UP! WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? Faster than a kiss! BAŚNIOPISARZ MISTRZ KLAWIATURY 50 twarzy wizerunku W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Preferuję kilkudniowy zarost Kawa najlepiej smakuje w łóżku Poślubiłem/am miłość swojego życia Nie lubię spać samemu W moim łóżku dużo się dzieje Lubię siedzieć po ciemku Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas Lubię młodszych Chodzę w bluzach mojego chłopaka Wierny aż po grób Pływam Czarną Perłą Boje się zobowiązań MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU Koszula to moja druga skóra Wychowali mnie dziadkowe lubię wycinać lampiony z dyni Gram na gitarze Prowadzę pamiętnik Mam własny samochód PIJAM WHISKY WRAŻLIWIEC NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI BUJAM SIĘ DO ROCKA MEDYCYNA Budzą mnie koszmary I LOVE YOU, BABY! Love letter CRY BABY MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG STEVIE WONDER i only lie when i love you toss a coin to your witcher Like a virgin Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
a
Awatar użytkownika
Lekarz rodzinny, zawodowo ogarnięta, życiowo już niekoniecznie. Amatorka dobrej muzyki, domowych wypieków i mocnej kawy. Typowa dziewczyna z sąsiedztwa.
32
168

Post

Ich relacja, jaka by nie była, była ich relacją. Na własnych zasadach, niemal bez żadnych granic, a jeśli już jakieś były, absolutnie nie mogli ich przekraczać. Było im dobrze tak jak teraz, w luźnej atmosferze, bez dbałości o to, co pomyśli druga osoba. Wszystko przejrzyście. Charlie niejednokrotnie myślała, że właśnie tak chciałaby się czuć w związku. Być sobą, bo chyba o to chodziło?
Nie doprowadzajmy jednak do nieporozumień; Christian był dla niej jak brat i gdyby coś wyszło...Byłoby po prostu bardzo dziwnie. Tak bardzo-bardzo. Więc nawet jej odrobinę kochliwa natura trzymała się na wodzy, przenosząc maślane oczy na inne obiekty zainteresowania. Męskie, rzecz jasna. I w dużej ilości.
- Myhym - przytaknęła długo, zgadzając się z jego słowami. Jako lekarz potrafiła pracować w przeróżnych godzinach. Najczęściej były to standardowe zmiany, jeśli chodziło o przychodnię, ale często jeden telefon potrafił zarwać jej całą noc, lub zatrzymać w pracy na dobę. Brak związku często właśnie tym tłumaczyła; brakiem czasu, bo nie ukrywając, uwielbiała to co robi i nie była pewna, czy zdoła wcisnąć do swojego życia jeszcze partnera na pełen etat. Z randkami, kolacjami, całonocnym seksem i całymi bajerami, jakie to za sobą nosi.
Nie, żeby nie chciała. Chciała, ale po prostu nie wychodziło. I do tej pory ciężko było jej przyznać przed samą sobą, że to po prostu wina jej charakteru i niezdecydowania.
- Spokojnie, Donovan. Jestem kobietą samowystarczalną. Mam odpowiednie jaja, by obyć się bez Twojej miłości - zażartowała, unosząc pewnie podbródek i mrużąc lekko powieki. Szybko obrzuciła go pełnym politowania spojrzeniem, które posyłała mu za każdym razem, gdy nawet żartobliwie patrzył na nią z góry.
- Posiadam korkociąg. Wyobraź sobie, że stać mnie na niego, Pani Wyżej Sram Niż Dupę Mam - zanurkowała w kartonie pełnym kuchennych akcesoriów, by wydobyć srebrny korkociąg, obracając go w palcach.
Po pierwsze; jako lekarz zarabiała dobrze. Nawet bardzo dobrze. Na pewno mniej niż Chris, który w swojej profesji był niezastąpiony w odróżnieniu od niej - lekarzy rodzinnych było jak bezpańskich psów, co nie znaczyło wcale, że nie stać było jej na pieprzony korkociąg.
Była swojską dziewczyną. Blichtr, wielkie apartamenty, szybkie samochody. To absolutnie nie było dla niej.
Ach, i co narobił ten pieprzony korkociąg?
Zmniejszyła dzielący ich dystans i podała Donovanowi korkociąg, pochylając się tuż obok niego, by przegrzebać palcami w płytach, wyciągając, jak podejrzewała, płytę na której mu zależało. Przysiadła wygodnie na oparciu fotela, czekając najpierw na nalanie upragnionego trunku, a później na nastawienie wybranego kawałka. Dopiero wtedy zdecydowała się na kontynuowanie rozmowy.
- W porządku. Wyjeżdzasz. Będę wiedziała, by nie wzywać policji. Dokąd jedziesz? - spytała z zaciekawieniem, upijając solidny łyk, który rozlał jej się delikatną słodyczą w przełyku. - Sam? - znacząco uniosła brwi i zacmokała wesoło, lustrując przyjaciela przenikliwym spojrzeniem.
Zawsze była ciekawa, czy gdyby Christian znalazł wymarzoną kobietę, ich stosunki uległyby pogorszeniu. Była na to gotowa, w końcu patrząc ze strony potencjalnej partnerki, Charlie byłaby jak wrzód na tyłku i okropne utrapienie. I chociaż gdzieś tam w środku zawsze czuła ukłucie strachu, to z całego serca życzyła Chrisowi miłości. Bo zasługiwał na nią jak mało kto.

Christian Donovan
TEXT ME! MEDYCYNA NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI Gram na gitarze DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM
mów mi/kontakt
Panacea#4568
a
Awatar użytkownika
Pijacki ślub w Vegas ze Stuartem dał mu nadzieję na szczęście. Jednak wypadek na Kubie, który pozbawił go głosu sprawił, że zaczął go odpychać. Bojąc się, że go straci, wyznał mu swoje uczucia na papierze i po raz pierwszy od lat modli się o happy end.
36
191

Post

To była dziwna relacja. Zawiła, pełna emocji, aczkolwiek czysto przyjacielska i właśnie, ich prywatna. Nie rozpowiadali o tym na lewo i prawo, nie pozwalali by ktoś zniszczył tą przyjaźń, co przecież na początku było trudne, bo Donovan boi się takich relacji. Nie umie się otworzyć, sama Charlie nie wie o wszystkim, wie tylko tyle, ile sam chciał jej powiedzieć, ale nigdy jej nie okłamał. Po prostu na to nie zasługiwała. Jednak nadal nie był gotowy, aby wyznać całą prawdę, powiedzieć o tym, że trzy razy zawiódł się na ukochanych osobach, że po ostatnim próbował sobie odebrać życie. Gdyby w jej ręce wpadł jego pamiętnik (co prawie miało miejsce podczas ostatniego ich spotkania u niego), mogłoby się coś zmienić. Bał się tego, dlatego nadal, mimo faktu iż znają się nie od dziś, często ukrywał swoje emocje. I nie mówił o nich otwarcie.
O tak, warto zaznaczyć że zarywanie nocek w ich zawodzie jest dosyć częste, zależy od okresu, jednak pamiętał jak to było na początku. Nie potrafił się w tym odnaleźć, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę, że medycyna jest tym, co chce robić. Miał chwile zwątpienia, jak każdy, ale posiadał w sobie także odrobinę tego powołania, jak księża.
- Ale czyż nie lepiej by było z tym moim bezwarunkowym uczuciem do jakże pięknej i kobiecej istotki, jaką jesteś? – zrobił minę z cyklu „naprawdę cię babo potrzebuję i przestań mi tutaj marudzić bo nie dam ci wina.” - Nie twierdziłem, że go nie masz, kochana. – prychnął. - Po prostu myślałem że zanim spijemy się w trupa, będzie trzeba godzinę tego szukać, ot co. – nie wątpi w to, że jest kobietą z jajami, ale czasami męska ręka się przyda, poza tym musi jej pododogryzać, inaczej nie byłby sobą i naprawdę martwiłby się o swoje zdrowie psychiczne, a jeszcze brakuje mu problemów z głową.
Owszem, miał wiele. Dobrą pracę, spoko samochód, spory apartament, wszystko układało się tak, jak powinno, jednak do tego doszedł sam, latami zdobywając doświadczenie i odkładając grosz do grosza. Jego dziadkowie nie byli bogaci, nie dorastał w luksusie, więc nie jest zepsuty, chociaż jak każdy popełnił kilka błędów z które płaci każdego dnia, ale teraz patrząc na jej mieszkanie, myśli że nic by mu nie było, gdyby zamieszkał w tej dzielnicy.
Nadal grzebał w płytach, nawet nie patrząc na nią wyciągnął łapę po korkociąg i dopiero jak miał go w garści z lekkim skrzywieniem przystąpił do otwierania wina, nucąc jedną z ulubionych piosenek pod nosem. Dawno nie czuł się tak odprężony jak dzisiaj, a dzień przecież się nie kończy i mają przed sobą kilka godzin alkoholizowania się i zachowywania jak taka para nie para co im najwidoczniej nie przeszkadza. Podał jej jeden z napełnionych kieliszków, zabierając płytę. Tak, tak, trafiła w jego dzisiejszy gust, więc szybko podmienił ją, a po chwili do ich uszu dobiegały pierwsze takty November Rain. Może i trochę depresyjne, jednak w tej chwili na to nie patrzył.
- I tak byś od razu nie wezwała. Odczekasz kilka dni, wyżresz mi wszystko co mam w lodówce i dopiero zadzwonisz. – mruknął. Nie wątpił, ze gdyby jej nie powiedział, pewnie by się martwiła, nieświadomie miło połechtała jego męskie ego. – Do Gun and Shoot. Do dziadków. – już od miesięcy zamierzał pojechać, ale zawsze coś wypadało. Na dosłownie sekundę jego wyraz twarzy się zmienił, w oczach pojawił się dziwny cień, zamaskował to łykiem wina. Rodzina zawsze była dla niego ważna, zaniedbywał ich ostatnio, a przecież tacy młodzi nie są już. Musi o nich zadbać. Czasami chciał, aby tutaj byli.
Czasami zastanawiał się, co by było, gdyby spróbowali, chociaż jeden raz być ze sobą. Czułby się cholernie dziwnie, bo musiałby patrzeć na nią także z innej strony. Jest śliczna, mądra i wykształcona, a on, wielokrotnie zraniony, nie nadaje się do dobrego związku. Nie chce złamać jej serca, a tym samym stracić tej przyjaźni. Rozpiął guzik koszuli, z przyzwyczajenia zapinał się pod samą szyję. Lekarskie nawyki. Dopiero po chwili usiadł, a raczej wygodnie się ułożył na fotelu, ze swoją głową na jej kolanach. Idealne miejsce, by mieć ją na oku, a przy okazji doskonała okazja do przetestowania mebla.
- Bombardują mnie telefonami, a ja wciąż nie mam czasu. Powinienem pomyśleć o tym, by ich tutaj ściągnąć, ale znając dziadka, nie będzie chciał zostawić swoich owieczek. – skrzywił się lekko. Widać, że są rodziną, upór jest jednak dziedziczny.

Charlie Jones
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Ta zniewaga krwi wymaga - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Don't give up - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Happy Birthday, Stuart! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Underneath the Christmas tree Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween Pumpkins scream in the dead of night Morning coffee tastes better with you BOGATE CV PHONE ADDICTED Wszystko pod kontrolą Sej łaaat? PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! DUSZA TOWARZYSTWA TAKE MY BREATH AWAY ROLLING IN THE DEEP MŁODY SCENARZYSTA LEW TOŁSTOJ BYŁBY DUMNY devine MAN UP! WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? Faster than a kiss! BAŚNIOPISARZ MISTRZ KLAWIATURY 50 twarzy wizerunku W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Preferuję kilkudniowy zarost Kawa najlepiej smakuje w łóżku Poślubiłem/am miłość swojego życia Nie lubię spać samemu W moim łóżku dużo się dzieje Lubię siedzieć po ciemku Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas Lubię młodszych Chodzę w bluzach mojego chłopaka Wierny aż po grób Pływam Czarną Perłą Boje się zobowiązań MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU Koszula to moja druga skóra Wychowali mnie dziadkowe lubię wycinać lampiony z dyni Gram na gitarze Prowadzę pamiętnik Mam własny samochód PIJAM WHISKY WRAŻLIWIEC NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI BUJAM SIĘ DO ROCKA MEDYCYNA Budzą mnie koszmary I LOVE YOU, BABY! Love letter CRY BABY MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG STEVIE WONDER i only lie when i love you toss a coin to your witcher Like a virgin Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
a
Awatar użytkownika
Lekarz rodzinny, zawodowo ogarnięta, życiowo już niekoniecznie. Amatorka dobrej muzyki, domowych wypieków i mocnej kawy. Typowa dziewczyna z sąsiedztwa.
32
168

Post

Zaśmiała się cicho i skinęła dyplomatycznie głową. Oczywiście, posiadanie drugiej połówki było pomocne. I miłe. Ale chyba zdecydowanie bardziej liczyła na romantyczną miłość od pierwszego wejrzenia, która uderzy ją jak obuchem w łeb i wywróci jej życie do góry nogami. W stosunku do Donovana, byłoby zgoła inaczej.
No i miała jaja. Sama naprawiała sobie zlew, nauczyła się drobnego majsterkowania, nie bała się ubrudzić rąk, kiedy była taka potrzeba. Zbyt długo była sama, by posiadała przywilej potrzebowania mężczyzny.
- Straszny z Ciebie bajerant - otaksowała go długim spojrzeniem, rozpromieniona na twarzy. - Aż mam ochotę wezwać Cię następnym razem do pękniętej rury - parsknęła krótko. To byłby zabawny widok. Christian w nienagannej koszuli, do połowy ukryty pod kuchennym zlewem zastanawiający się, co właściwie tu robi. Cholera, musi to kiedyś sprawdzić. W końcu, jakby nie patrzeć, była zdrową, heteroseksualną kobietą. Czy przyjaciel czy nie, popatrzeć zawsze było dobrze. Szczególnie, że Christian należał do przystojnych mężczyzn, którym niczego fizycznie nie brakowało.
Aż zamyśliła się chwilę nad tym wszystkim, kiwając do siebie głową.
- Hej. Tylko wydaje Ci się, że panuje tu nieporządek. Doskonale wiem, gdzie co jest - powiedziała, przenosząc uwagę na kartony. Każdy z nich posegregowany starannie na pomieszczenia oraz funkcje, staranne napisy odkrywały tajemnice: książki, płyty, pamiątki. Tych ostatnich miała dużo i nigdy nie zdecydowała się na wyrzucenie czegokolwiek. Chociażby zdjęć starych miłości czy prezentów jakie wtedy dostawała.
A tych miłostek miała trochę. Jak wspominała, była kochliwa, a do tego okropnie bała się głębszych zobowiązań. Nie mówiła tego głośno, ale wiedziała, że jej niepowodzenia to właśnie jej wina i nikogo innego. Uciekała, gdy wyczuła poważniejszy krok w przód, wymigiwała się pracą, życiem, tym, że nie jest gotowa. I tak, w wieku 32 lat, zamiast tej wyśnionej miłości, miała cały karton bibelotów.
- Myślałam, że szybsze upodlenie jest Ci na rękę - dodała na swoją obronę, miękko układając dłoń na głowie mężczyzny, kiedy oparł ją na jej kolanach. Odruchowo przeczesała jego włosy smukłymi palcami, drugą dłonią unosząc kieliszek by ponownie się napić. Przeanalizowała wtedy jego słowa, drażniąc paznokciami miejsce na jego uchem.
- Masz rację. Od razu bym nie zadzwoniła - zażartowała, drocząc się z nim odrobinę. Rzecz oczywista, że martwiłaby ją jego nieobecność. Bywało tak, że nie mieli kontaktu dwa dni. A to i tak dużo. Odruchowo walili te wiadomości o wszystkim i o niczym, chociażby jedną dziennie, co było pewnego rodzaju stałym elementem w życiu Charlie. Nie musiała wiedzieć co robi, wystarczyło, że napisze cokolwiek. Dwa dni. Przy trzecim, na pewno zaczęłaby się zamartwiać.
- Wyjazd dobrze Ci zrobi. Sprawdzisz co u dziadków, a i oni na pewno ucieszą się z Twojej obecności. Zrelaksujesz się, odeśpisz wszystkie zmiany, poukładasz sobie w głowie. Takie wyjazdy bywają zbawienne - uniosła kącik ust w nieznacznym uśmiechu i stuknęła opuszkiem w jego skroń. Czasami kiedy na niego patrzyła, tak momentami, widziała człowieka cholernie troskliwego. Zawsze miało to swój urok. To, z jakim szacunkiem mówił o dziadkach i jak bardzo ich kochał. Znała to doskonale, w końcu jej dziadkowie byli dla niej najważniejszymi osobami na świecie. Pamiętała jak bardzo zabolała ją ich strata, jak nadal odczuwa pustkę, gdy kręci się sama po tym domu.
Nie chciała teraz o tym myśleć, dopiła więc sprawnie alkohol, wyciągając się, by sięgnąć po stojącą niedaleko butelkę.
- Zostajesz w tyle - fuknęła, dolewając sobie wina - I lepiej, żebyś przywiózł mi jakąś pamiątkę. Albo dwie. Ja w następnym tygodniu mam tyle pracy, że i tak ciężko byłoby mi się wyrwać. Jeden z lekarzy jest na zwolnieniu, przejmuje więc jego zmiany.

Christian Donovan
TEXT ME! MEDYCYNA NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI Gram na gitarze DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM
mów mi/kontakt
Panacea#4568
a
Awatar użytkownika
Pijacki ślub w Vegas ze Stuartem dał mu nadzieję na szczęście. Jednak wypadek na Kubie, który pozbawił go głosu sprawił, że zaczął go odpychać. Bojąc się, że go straci, wyznał mu swoje uczucia na papierze i po raz pierwszy od lat modli się o happy end.
36
191

Post

Ona marzyła o romantycznej miłości, on nawet jej nie pragnął. Bał się jakiegokolwiek głębszego uczucia, czegoś, co może wydawać się piękne, a w pewnym momencie znowu poczuje ból złamanego serca. Mawiają że do trzech razy sztuka i on właśnie trzy razy miał już złamane serce przez najbliższe mu osoby. Dlatego przestał się przywiązywać do ludzi, ma kilku przyjaciół, jednak nikogo na stałe w swoim sercu. Nie ma go z kamienia, po prostu uważa, że nie potrzebuje miłości. Gówno prawda. On się tego po prostu cholernie boi.
– Od razu bajerant. Ja po prostu mówię co myślę, Charlie. – wzruszył lekko ramionami. Tego akurat nigdy nie ukrywał. – Postawisz obiad to mogę ci nawet ściany odmalować. – był facetem, parę rzeczy umiał zrobić, coś tam naprawić, jednak zwykle i tak wolał wezwać fachowca, co by sobie domu sam nie zniszczył. Ewentualnie prosił tych nielicznych męskich przyjaciół, jak czegoś nie umiał zrobić, nie miał problemu z przyznaniem się do tego, zauważył że części facetów przeszkadza duma, co było wręcz komiczne.
Nie skomentował jej wypowiedzi o porządku, delikatnie się z niej nabijał. Dopiero co się rozpakowywała, logiczne więc że przez jakiś czas kartony będą wszechobecne, a także że sama musi sobie wszystko poukładać. Oczywiście, mógł jej oddać jeden ze swoich pokoi, ale raczej nie chciałaby o tym słyszeć, jest silną, niezależną kobietą, pozwólmy jej żyć po swojemu, w razie czego ma Chrisa pod ręką, co pomoże we wszystkim.
- Czasami może i tak. Ale sama pamiętasz że zdażały nam się wieczory kiedy nawet jednej butelki nie wypiliśmy. – wzruszył lekko ramionami, na chwilę przymykając oczy gdy dotknęła jego włosów. W końcu zaczął się odprężać, to było wyraźnie czuć, szczególnie widząc pozycję jego ciała. Chyba zacznie lubić ten fotel. Nie tak wygodny jak jego własny, no ale jednak. Popatrzył na nią z dołu, a w jego niebieskich oczach w końcu nie było smutku i przygnębienia. W takich chwilach czuł się wolny. Mogłoby być tak zawsze.
Ich relacja miała już po jakimś czasie schemat. Z przyzwyczajenia dawali znać codziennie jakimś śmieszną wiadomością czy też zdjęciem, że u nich wszystko w porządku i że nie ma się co martwić. Także i rozmowy telefoniczne, czasami krótkie, ze względu na ich pracę dawały pewność, że zawsze są blisko, w razie problemów w gotowości do pomocy. Raz była taka sytuacja że nie odzywała się aż trzy dni, więc wsiadł do samochodu i przyjechał do przychodni by upewnić się, że wszystko w porządku. Postronny obserwator mógłby wziąć ich za parę, ale oni byli bardziej jak brat i siostra, bez podtekstów erotycznych czy też romansowych.
- Taki właśnie mam plan. Babcia już się ucieszyła, ma zamiar upiec ciasto dyniowe. - kąciki jego ust wykrzywił lekki uśmiech. Pocieszna z niej kobieta. Zawsze, jak Chris miał jakiś problem, piekła to ciasto, by w pewien sposób poprawić humor i pomóc swojemu jedynemu wnukowi. Nie patrzyli na to, że był niechcianym dzieckiem, kochali go bezwarunkowo i to właśnie dzięki nim nie skończył jak swoja matka. – Dziadek potrzebuje też pomocy w remoncie kościoła, wspominał że dach mu przecieka. Mają tylko mnie, a ja potrzebuję urlopu. – potrząsnął głową by zmusić jej rękę do głaskania jego włosów. Potrzebował czułości bez podtekstów, a zauważył że to go w znaczący sposób go uspokajała. Podniósł na chwilę głowę by łyknąć wina ze swojego kieliszka, po czym wrócił na poprzednią pozycję. –O tak, przywiozę ci rzeźbionego w drewnie niedźwiedzia z napisem „Pozdrowienia z Cut and Shoot” – zaśmiał się. Dziadkowie po tym, jak Chris wyjechał, wrócili do tej miejscowości, o czym jej nie powiedział. Nie było już plotek, a oni z tą mieścinką byli blisko związani, wrócili jakiś czas po tym jak Chris skończył studia. Mimo tego, jakich przykrości tam doznał, tęsknił za tym miejscem. – Kiedyś cię tam zabiorę. Zobaczysz te wszystkie lasy, jeziora. Niczym nie będziesz musiała się przejmować. Gdybym mógł, wróciłbym tam na stałe, no ale cóż. – teraz za wiele go tu trzyma. Musi się skupić na swoim obecnym życiu, w końcu sobie je ułożyć, zbliża się do czterdziestki, a nadal nie za wiele osiągnął.

Charlie Jones
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Ta zniewaga krwi wymaga - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Don't give up - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Happy Birthday, Stuart! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Underneath the Christmas tree Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween Pumpkins scream in the dead of night Morning coffee tastes better with you BOGATE CV PHONE ADDICTED Wszystko pod kontrolą Sej łaaat? PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! DUSZA TOWARZYSTWA TAKE MY BREATH AWAY ROLLING IN THE DEEP MŁODY SCENARZYSTA LEW TOŁSTOJ BYŁBY DUMNY devine MAN UP! WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? Faster than a kiss! BAŚNIOPISARZ MISTRZ KLAWIATURY 50 twarzy wizerunku W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Preferuję kilkudniowy zarost Kawa najlepiej smakuje w łóżku Poślubiłem/am miłość swojego życia Nie lubię spać samemu W moim łóżku dużo się dzieje Lubię siedzieć po ciemku Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas Lubię młodszych Chodzę w bluzach mojego chłopaka Wierny aż po grób Pływam Czarną Perłą Boje się zobowiązań MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU Koszula to moja druga skóra Wychowali mnie dziadkowe lubię wycinać lampiony z dyni Gram na gitarze Prowadzę pamiętnik Mam własny samochód PIJAM WHISKY WRAŻLIWIEC NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI BUJAM SIĘ DO ROCKA MEDYCYNA Budzą mnie koszmary I LOVE YOU, BABY! Love letter CRY BABY MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG STEVIE WONDER i only lie when i love you toss a coin to your witcher Like a virgin Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
a
Awatar użytkownika
Lekarz rodzinny, zawodowo ogarnięta, życiowo już niekoniecznie. Amatorka dobrej muzyki, domowych wypieków i mocnej kawy. Typowa dziewczyna z sąsiedztwa.
32
168

Post

- Przecież wiem - mruknęła łagodnie, obrzucając go ciepłym spojrzeniem. Christian jak wszyscy, miał swoje wady i zawsze zastanawiała się, dlaczego widzi ich u siebie więcej, niż tych dobrych. Ona dostrzegała go w samych superlatywach; był szczery, a szczerość ceniła bardzo. Dobry, troskliwy, może lekko pogubiony w życiu. Dziwiła się, dlaczego nie trafił na odpowiednią kobietę, a później uzmysławiała sobie, że przyganiał kocioł garnkowi. W tym temacie i ona raczej nie odnosiła sukcesów.
- Nie gotuję rewelacyjnie, ale dla Ciebie mogę się postarać. W razie czego postawię Ci pizzę - zaśmiała się i jeszcze raz rozejrzała po nieuporządkowanym pomieszczeniu. Chyba nie miała już ochoty zastanawiać się nad porządkami, skoro ten wieczór mieli spędzić w miły i luźny sposób. Przerastała ją ta przeprowadzka i coraz silniej odczuwała stres z tym związany. I chociaż w pierwszym wrażeniu wydawała się pogodna i optymistycznie nastawiona, to siedząc sama w czterech, pustych ścianach, miała ochotę po prostu wszystko rzucić.
- Myhym - mruknęła z zamyśleniem, upijając łyk wina i oblizując z rozmysłem wargi. - Takie wieczory też lubię. Mój organizm tylko od czasu do czasu pozwala sobie na więcej niż dwa kieliszki - powiedziała z rozbawieniem, wplatając palce lekko w kosmyki jego włosów. Nie była pewna, czy Donovan zdaje sobie sprawę, że był jedyną osobą, przy której piła dużo. Budził w niej poczucie bezpieczeństwa, którego trudno było szukać u innych ludzi. Na wyjściach piła odrobinę, czasami wcale, zawsze jednak znając swoje granice i nie pozwalała sobie na chociażby minimalne zataczanie.
Z Christianem zataczała się niejeden raz.
Złapała jego jasne spojrzenie i pochyliła się, cmokając pieszczotliwie jego czoło. Ten prawie czterdziestoletni facet, był jak potulny kot, kiedy tylko odpowiednio się do niego podeszło. Nie wiedziała, jak wcześniej bez niego funkcjonowała.
- Och, ciasto dyniowe! - wyprostowała się na wspomnienie o jedzeniu i pomimo sentymentalnych, ciepłych myśli, najwyraźniej wróciła do bycia nigdy nienajedzoną Charlotte. Za słodkości była w stanie zrobić wiele, poza tym, sama uwielbiała piec i niejednokrotnie wciskała Christianowi swoje wypieki, robiąc ich po prostu zbyt wiele. Jej babcia nauczyła ją wszystkiego, a Jones chętnie pielęgnowała tę wiedzę.
- Poprosiłabym Cię o kawałek, ale w sumie niedźwiedź brzmi bardzo w porządku - roześmiała się, trącając opuszkami palców jego kark i bok szyi, w odruchowy, znajomy sposób. Znali się na tyle dobrze, że z zamkniętymi oczami mogłaby wskazać miejsca i pieszczoty, które lubił Donovan. Oczywiście w przyjacielskim zakresie!
- W wyjątkowe dla siebie miejsca, musisz zabierać wyjątkowe dla siebie osoby. Więc oczywiście, że kiedyś z Tobą pojadę - zażartowała, ciągnąc go zaczepnie za czuprynę na głowie. - Niestety nigdy nie zabiorę Cię do Orlando. Bo a) w Orlando nic nie ma i b) nie jest to moje wyjątkowe miejsce. Poza tym musiałbyś poznać mojego ojca, a to już naprawdę za wiele, nawet jak na nasza zażyłość - przewróciła oczami i prawie poderwała się, gdy nagle rozległ się dźwięk starego, głośnego dzwonka, zwiastującego dostawcę z pizzą. Podrzuciła przy tym głową przyjaciela, rozlewając odrobinę wina na koszulkę.
- Odsuń się. Idę ugotować Ci kolację - mruknęła z ciężkim sercem, wstając by odebrać dwa kartony pachnącej, parującej pizzy. Wcisnęła dostawcy banknot w dłoń i wróciła z uśmiechem tak szerokim, jakby niczemu winny chłopak właśnie jej się oświadczył.
Jeden z kartonów odłożyła, z drugim rozsiadając się na kolanach Christiana, częstując go wysoce ekskluzywnym daniem.


Christian Donovan
TEXT ME! MEDYCYNA NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI Gram na gitarze DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM
mów mi/kontakt
Panacea#4568
a
Awatar użytkownika
Pijacki ślub w Vegas ze Stuartem dał mu nadzieję na szczęście. Jednak wypadek na Kubie, który pozbawił go głosu sprawił, że zaczął go odpychać. Bojąc się, że go straci, wyznał mu swoje uczucia na papierze i po raz pierwszy od lat modli się o happy end.
36
191

Post

Tak to właśnie z nim jest. Widzi w sobie jedynie złe cechy, przez które rozpadały się większe relacje, jakie nawiązał, dopiero ona go uświadamia w tym, każdego dnia, że jest wartościowym człowiekiem. Oczywiście, odpowiada jej z uśmiechem, ale tak po prawdzie w to nie wierzy, bo przecież gdyby tak było już dawno miałby żonę, gromadkę dzieci, ustabilizowane życie. Chyba potrzebna kolejnych lat, aby go do tego przekonać, chociaż też nie ma się pewności, że wszystko w końcu zrozumie. Przynajmniej z nim zawsze jest ciekawie.
- Kochana, od czego mamy internet? Raz dwa cię poduczymy i będę stawiał się codziennie na obiady. – sam miał dwie lewe ręce do gotowania, jedyne co mu zwykle wychodziło to jajecznica i tosty, a i tak za którymś razem dopiero przestał je przypalać. Je zwykle w szpitalu, czasami skoczy na miasto czy zamówi chińszczyznę. Gdyby go babcia zobaczyła, zapewne z miejsca przejechałaby setki kilometrów, aby dokarmić wnuka i upewnić się, że na drugi raz tak nie postąpi. I by zaczął gotować, bojąc się że staruszka naprawdę się zdenerwuje, a tego by nie chciał.
- Ktoś mi kiedyś powiedział, że bez alkoholu też można się bawić. Nie wierzyłem, a tu patrz, my tak potrafimy. Coś w tym musi jednak jest. – obracał w dłoni kieliszek z winem. Nigdy jej nie namawiał do picia, jak miała ochotę to pili, ale też dbał o to, by nie piła byle czego, zawsze miał najlepszy alkohol, a nie najtańsze wino jakie możesz kupić w każdym pobliskim hipermarkecie. Oczywiście, gdyby wiedział że ją rozpija, pewnie z miejsca by to zmienił, zawsze jednak dbał o jej bezpieczeństwo, czy to u niego, czy jak mieli okazję wyrwać się na miasto. Dzięki solidnemu wychowaniu wiedział, jak postępować z kobietami i by nigdy takich okazji nie wykorzystywać. Podsumowując, przy nim zawsze była i będzie bezpieczna.
Jak się wyprostowała, to prawie zleciał, tak go zaskoczyła, ale nie przemyślał tego, przecież wiedział, że co słodkie to od razu Charlie i chyba trzeba babcię poprosić o zapakowanie na wynos, bo jak poczuje od niego zapach ciasta, gotowa zjeść go do ostatniej kostki. Niby nie ma nic przeciwko, ale niech chociaż dłonie zostawi, co by nadal pracować mógł. Nigdy sam niczego nie upiekł, mimo podpatrywania babci przy pracy, jakoś nie kwapił się do zostania cukiernikiem.
- Nawet się nie wymigasz. Pogadam w przychodni, znam tam parę osób, od razu dostaniesz kilka dni wolnego. - ona doskonale wie, że jest do tego zdolny, więc jak tylko spróbuje mu odmówić, wcieli swój plan w życie i wywiezie ją na sam kraj świata, pewnie nie bez oporów, jednak z racji tego, że jest uparty niczym osioł z przysłowia, nic nie będzie sobie z tego robił. – Jest wiele miejsc, do których możemy pojechać, a skoro sama uważasz, że tam nie ma co oglądać, coś na pewno znajdziemy. – dopił wszystko, co miał w kieliszku, czując ten przyjemny smak. Miał ochotę na taką podróż dookoła świata, albo chociaż po samych Stanach. Nie miał czasu na zwiedzanie, ale od kilku lat ma względną stabilizację zawodową, a marzenia trzeba spełniać, dodatkowo, w doborowym towarzystwie czas leci znacznie szybciej, niż można się było spodziewać.
Chcąc nie chcąc wstał, przy okazji dolewając sobie wina i rozsiadając się wygodniej na fotelu, rzucając szybkie spojrzenie na dostawcę, jakby miał zamiar go wystraszyć samym spojrzeniem. Nie dał jednak niczego po sobie poznać i przyjął ją na swoich kolanach, niczym siostrę którą notabene dla niego była. Ciężko to przyznać jedynakowi, jeszcze z takiej rodziny, że może kogoś, kto nie jest z jego krwi, traktować właśnie w taki sposób. Nie wiedział, co by się działo, gdyby jej nie poznał, pewnie jeszcze bardziej zatraciłby się w pracy, znowu gubiąc po drodze sens życia.
Zapach pizzy przypomniał mu, że nie za wiele dzisiejszego dnia jadł, jak to na lekarza przystało, oczy mu zabłyszczały niczym u dziecka. Sięgnął po najbliższy kawałek i od razu zaczął go jeść. Przy niej nie musiał patrzeć na swoje maniery, był po prostu… sobą.
- Tak w ogóle, z tym mieszkaniem wszystko okej? Skoro tu jestem, mogę na coś zerknąć, poprawić, dokręcić. – wzruszył ramionami. – Szkoda że nie zgodziłaś się na pokój u mnie. Piękny widok, dobry dojazd, każdy by się zaczął zabijać o to. – popił pizzę winem opierając się wygodniej. Nie, wcale nie będzie cięższa, jak zje kilka kawałków, lepiej mieć jednak stabilne podłoże.


Charlie Jones
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Ta zniewaga krwi wymaga - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Don't give up - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Happy Birthday, Stuart! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Underneath the Christmas tree Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween Pumpkins scream in the dead of night Morning coffee tastes better with you BOGATE CV PHONE ADDICTED Wszystko pod kontrolą Sej łaaat? PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! DUSZA TOWARZYSTWA TAKE MY BREATH AWAY ROLLING IN THE DEEP MŁODY SCENARZYSTA LEW TOŁSTOJ BYŁBY DUMNY devine MAN UP! WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? Faster than a kiss! BAŚNIOPISARZ MISTRZ KLAWIATURY 50 twarzy wizerunku W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Preferuję kilkudniowy zarost Kawa najlepiej smakuje w łóżku Poślubiłem/am miłość swojego życia Nie lubię spać samemu W moim łóżku dużo się dzieje Lubię siedzieć po ciemku Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas Lubię młodszych Chodzę w bluzach mojego chłopaka Wierny aż po grób Pływam Czarną Perłą Boje się zobowiązań MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU Koszula to moja druga skóra Wychowali mnie dziadkowe lubię wycinać lampiony z dyni Gram na gitarze Prowadzę pamiętnik Mam własny samochód PIJAM WHISKY WRAŻLIWIEC NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI BUJAM SIĘ DO ROCKA MEDYCYNA Budzą mnie koszmary I LOVE YOU, BABY! Love letter CRY BABY MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG STEVIE WONDER i only lie when i love you toss a coin to your witcher Like a virgin Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
a
Awatar użytkownika
Lekarz rodzinny, zawodowo ogarnięta, życiowo już niekoniecznie. Amatorka dobrej muzyki, domowych wypieków i mocnej kawy. Typowa dziewczyna z sąsiedztwa.
32
168

Post

Na wzmiankę o internecie parsknęła śmiechem, z pewnością zrozumiałym tylko dla siebie. Jakiś czas temu spotkała Ines, która użyła dosłownie tych samych słów. Od czego jest internet?
Ano, najwyraźniej właśnie po to, by uprzykrzyć życie Charlotte, która zdjęcie na facebooku miała z 2008 roku, Instagram świecił pustkami, a na Hope4Love wysyłała emotki bakłażanów, kiedy chciała zaprosić kogoś na obiad.Jak łatwo się domyślić, nie do końca te obiady się odbywały.
- Wiesz...- zaczęła, unosząc lekko brew i puszczając mu oczko. - Jeśli do naszych spotkań dojdą obiady i seks, to mamy komplet. I w jednym i drugim, stołuj się gdzie indziej - zażartowała, zgarniając niesforny kosmyk włosów, który wyślizgnął się z luźnego upięcia włosów.
- Podstawowe dania wychodzą mi bardzo dobrze. Jak kanapki. I spaghetti. Ewentualnie domowy kebab. Z głodu nie umrzesz. Chyba - dodała wesoło.
Ten temat alkoholu był wszechobecny. Dobra impreza? Alkohol. Odwiedziny znajomych? Alkohol. Żałowała, że coraz rzadziej ludzie bawili się świetnie bez niego. Było to urozmaicenie, odskocznia od rzeczywistości i musiała przyznać, że ostatnio częściej niż zwykle zdarzało jej się wypić drinka, ale jednak, wino, piwo czy whisky, zaginało trochę rzeczywistość i skłaniało do rzeczy, których normalnie by się nie zrobiło.
A ona nienawidziła takich sytuacji. Szanowała więc ich wieczory bez libacji, jedynie okraszone zamówionym jedzeniem lub gorącą herbatą z miodem.
- Trafił swój na swego. Nie mam pojęcia co musiałoby się stać, żebym nie bawiła się z Tobą świetnie - rzuciła kokieteryjnie, trzepocząc teatralnie rzęsami, chętnie dopijając kolejny kieliszek wina, czując jak znane ciepło i rozluźnienie oblewa jej ciało.
Pewnie przez to też nie zorientowała się, kiedy teoretyczne planowanie wyjazdu przerodziło się w groźbę uprowadzenia z przychodni.
Zmarszczyła brwi i wydęła wargi w zamyśleniu. Znali się trochę, ale jak teraz o tym myślała, to jeszcze nigdy razem nie wyjechali. Sami. Ten fakt bardzo naparł na jej strefę komfortu i sprawił, że najpierw pokiwała, potem pokręciła głową, a następnie rozejrzała się za winem, by zająć czymś dłonie. Gdy miała problem z ułożeniem myśli, najczęściej jej palce chodziły jak u pianisty. Stukała w coś, ściskała albo tarmosiła.
- Zbyt dużo czasu z Twoją osobą, może wpędzić mnie do grobu. Może kiedyś wyjedziemy na weekend. Jak znajdę czas, Ty znajdziesz czas. Powinnam rozejrzeć się za facetem, a nie. Wyjazdy jakieś - żachnęła się z uśmiechem i zakończyła temat wraz z pojawieniem się pizzy oraz zasiadaniem na kolanach Christiana.
Kilka kęsów wystarczyło, by przetrawiła jego słowa. Obróciła się odrobinę bokiem, zarzucając kolana na oparcie, o drugie wspierając się plecami. Karton pizzy oparła sobie na brzuchu, wpatrując się przyjemnie w przyjaciela.
- To duży dom i zawsze dużo będzie tu pracy - powiedziała spokojnie. Charlie rzadko się denerwowała. Irytowała się często, czasami powarkiwała, ale z natury była opanowana i nie lubiła tracić czasu na bycie nieprzyjemną. - Kilka lat zaniedbań. Cóż, jeśli chcesz, będziesz mógł pomóc mi odświeżyć salon. Przymierzam się do odmalowania ścian, kupię jakieś meble. Da się tu mieszkać, nigdy nie byłam wymagająca i nie potrzebowałam wiele - uśmiechnęła się, biorąc kolejny gryz pizzy, zanim przysunęła kawałek do ust Christiana, by na moment zatkać mu jadaczkę.
- To by nie wyszło. Wspólne mieszkanie - powiedziała pewnie, oblizując palce od aromatycznego tłuszczu. - Nie odnalazłabym się u Ciebie. To kochane i jesteś najlepszy proponując mi to, co bardzo doceniam, ale znasz mnie. Czułabym się fatalnie. To poczucie, że siedzisz komuś na głowie - pochyliła się, by ucałować krótko jego policzek.
- Pomyślałam, że może jak ogarnę dostatecznie dom, to wynajmę komuś górę. Zawsze to wynajęcie komuś, a nie trucie tyłka przyjacielowi - roześmiała się, kończąc jedzenie by wyprężyć się i sięgnąć stojący niedaleko kieliszek.

Christian Donovan
TEXT ME! MEDYCYNA NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI Gram na gitarze DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM
mów mi/kontakt
Panacea#4568
a
Awatar użytkownika
Pijacki ślub w Vegas ze Stuartem dał mu nadzieję na szczęście. Jednak wypadek na Kubie, który pozbawił go głosu sprawił, że zaczął go odpychać. Bojąc się, że go straci, wyznał mu swoje uczucia na papierze i po raz pierwszy od lat modli się o happy end.
36
191

Post

Do pewnego momentu i on nie potrafił opanować Internetu, czego otwarcie nie przyznał nigdy nikomu. Bywały czasy, że sprawdzał w sieci sposoby na naprawienie cieknącego kranu, po czym i tak wzywał hydraulika, bo to mieszkanie sporo go kosztowało i nie chciał sobie w kuchni zrobić basenu. Teraz to co innego, chociaż wykorzystuje sieć raczej do własnej promocji, publikując różne rzeczy w social mediach, umawiając się na randki, czy też spotkania z nieznanymi mu osobami. Takie życie najbardziej mu pasowało. Proste. I bez komplikacji.
Wywrócił oczami.
- Dobra, nie było tematu, ale naprawdę, kiedyś obydwoje pójdziemy na jakiś kurs gotowania. Nie to, by przeszkadzało mi żywienie się jajecznicą i tostami, ale urozmaicenie diety jest podobno ważne. – zachichotał znad swojej lampki z winem. Obydwoje mają dwie lewe ręce do gotowania, więc samo wyobrażenie, jak uczą się robić coś więcej niż to co potrafią już jest komiczne, chociaż pewnie kuchnia by tego nie przetrwała i codziennie potrzebny byłby remont, a to raczej już nie jest takie fajne, jak samo gotowanie.
Alkohol, wszechobecny alkohol. Niektórzy nie wyobrażają sobie zwyczajnego wyjścia na miasto, bez naprucia się do granic możliwości. I tego on nie pochwala. Owszem, sam lubi wypić wieczorami szklaneczkę whisky, czy też wino tak jak w tym momencie, jednak zna umiar i nigdy nikomu nie narzucał tempa, ani nie zmuszał do picia ponad swoje siły. Bywały dni, kiedy w ogóle nie tykał alkoholu, nocne dyżury, kilka zmian pod rząd, kiedy w ogóle nie miał na to siły. Zaśmiał się na jej uwagę i puścił oczko. Oni bawili się dobrze zawsze i wszędzie, raczej nie da się tego zepsuć, chyba że któreś wpadnie na głupi pomysł skomplikowania tej relacji seksem, czy innymi uczuciami, a to przecież nie nastąpi. Nigdy.
Był bezpośredni, aż za bardzo czasami, jak widać na załączonym obrazku. Dostrzegł jej reakcję i w myślach przeklął swoją bezpośredniość. Owszem, byli jak brat i siostra, no ale jednak nie płynęła w nich ta sama krew, po prostu czuł się w jej towarzystwie tak dobrze, że czasami po prostu rzucał propozycjami, których nie przemyślał, jednak notabene, jej taki wyjazd także się przyda. Skoro są już tutaj na stałe, mogą sobie takie rzeczy planować we dwójkę, przynajmniej dopóki sami nie znajdą drugich połówek.
- Wybacz, nieco się zagalopowałem, ale naprawdę uważam, że wyjazd się nam przyda. Ale to innym razem. – podsumował temat kończąc swój kawałek, w myślach notując sobie, by przypadkiem ponownie nie poruszać tego tematu, dopóki sami sobie nie ustabilizują chociaż na chwilę życia osobistego.
Na temat ewentualnej pomocy nie dane mu było odpowiedzieć, gdy jego usta zostały brutalnie zaatakowane przez kolejną pizzę. Mruknął jedynie coś niezrozumiałego i szybko połknął, popijając winem, które lało się strumieniem, a jednak wprawiało także w przyjemny nastrój.
Westchnął lekko.
- Martwię się po prostu i tyle, wiesz jednak że zawsze mam miejsce, jeśli przyszły lokator cię doprowadzi do szewskiej pasji. – tak, tak, chciał mieć na nią oko, jak na przybranego starszego brata przystało, jednak nie na siłę, ważne że będzie miał świadomość, że nic jej nie grozi. Nie wybaczyłby sobie, gdyby coś jej się stało.
Wieczór może jest przyjemny, ale brakuje jednego elementu, który on osobiście lubi, a co pomaga mu się odstresować w trudnych życiowych momentach. Dlatego szybko dokończył swój kawałek, dopił wino i bezceremonialnie podniósł ją i posadził na swoim miejscu.
- Masz może w tych kartonach gitarę? Palce mnie świerzbią, a swojej nie wziąłem. – wzruszył ramionami i już zaczął się rozglądać w poszukiwaniu ukochanego instrumentu.

Charlie Jones
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Ta zniewaga krwi wymaga - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Don't give up - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Happy Birthday, Stuart! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Underneath the Christmas tree Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween Pumpkins scream in the dead of night Morning coffee tastes better with you BOGATE CV PHONE ADDICTED Wszystko pod kontrolą Sej łaaat? PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! DUSZA TOWARZYSTWA TAKE MY BREATH AWAY ROLLING IN THE DEEP MŁODY SCENARZYSTA LEW TOŁSTOJ BYŁBY DUMNY devine MAN UP! WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? Faster than a kiss! BAŚNIOPISARZ MISTRZ KLAWIATURY 50 twarzy wizerunku W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Preferuję kilkudniowy zarost Kawa najlepiej smakuje w łóżku Poślubiłem/am miłość swojego życia Nie lubię spać samemu W moim łóżku dużo się dzieje Lubię siedzieć po ciemku Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas Lubię młodszych Chodzę w bluzach mojego chłopaka Wierny aż po grób Pływam Czarną Perłą Boje się zobowiązań MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU Koszula to moja druga skóra Wychowali mnie dziadkowe lubię wycinać lampiony z dyni Gram na gitarze Prowadzę pamiętnik Mam własny samochód PIJAM WHISKY WRAŻLIWIEC NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI BUJAM SIĘ DO ROCKA MEDYCYNA Budzą mnie koszmary I LOVE YOU, BABY! Love letter CRY BABY MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG STEVIE WONDER i only lie when i love you toss a coin to your witcher Like a virgin Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
a
Awatar użytkownika
Lekarz rodzinny, zawodowo ogarnięta, życiowo już niekoniecznie. Amatorka dobrej muzyki, domowych wypieków i mocnej kawy. Typowa dziewczyna z sąsiedztwa.
32
168

Post

Gdyby wszystko było tak łatwe jak w ich rozmowach, życie byłoby jak z bajki. Nauka gotowania, pomoc na pstryknięcie palcem, wyjazdy bez zmartwień o pracę czy to, co ludzie pomyślą.
Bo wbrew wszystkiemu, Charlie bardzo obawiała się plotek, zarówno tych szkodliwych dla niej, jak i dla jej przyjaciół. Była pewna, że niejednokrotnie zażyłe relacje z Donovanem podsuwały ludziom głupie pomysły, które ruszały w świat prędkością ekspresową. I chociaż oni doskonale znali prawdę, potencjalny widz uznałby ich za świetnie dogadujących się kochanków.
Nie było im to potrzebne; ostatnim, czego życzyłaby sobie Charlie, to bycie drzazgą w znajomości Christiana z inną kobietą. I tak wraz z przyjacielem byli skomplikowani i trudni w ułożeniu związku. Dodatkowe ekscesy nie należały do must have.
Dlatego zareagowała tak jak zareagowała i zrobiło jej się okropnie głupio, gdy sobie to uświadomiła. Brakowało jej często ekspresji i spontaniczności, wszystko analizując z dużą dawką rezerwy, z tyłu głowy słysząc piskliwe głosiki: Hej, Jones. Co ludzie powiedzą?
Zagryzła wargę, uśmiechając się łagodniej i odrobinę przepraszająco.
- Wyjazd to świetna sprawa. Po prostu naprawdę mam teraz sporo pracy. Zaczynam tu wszystko od nowa. Sam rozumiesz - powiedziała wymijająco, ale też zgodnie z prawdą. - Wyjazdy nie są mi w głowie. Przecież dopiero co przyjechałam - zaśmiała się. - Nie martw się, będę miała Cię na uwadze przy planowaniu urlopu - typowa Charlie. Trudno było przewidzieć, kiedy zrobi krok w tył, po kilku cudownych krokach w przód. Praca zawsze była wymówką, a urlop widziała ostatnio na oczy kilka lat temu, kiedy zmarli jej dziadkowie. Christian na pewno o tym wiedział i dziękowała mu za to, że nie drąży tematu.
- Myhym, w odróżnieniu od Ciebie, Kochany, mam anielską cierpliwość. Póki ktoś nie będzie notorycznie zalewał mi domu, da mi się wyspać i nie będzie nachalnie przekraczał mojej strefy, wszystko będzie dobrze - wzruszyła ramionami, wstając, gdy przyjaciel się poruszył. Ułożyła się wygodnie na jego miejscu, podkulając nogi i odkładając karton pizzy, by swobodnie móc trzymać coraz wolniej dopijane wino. Jones miała dar dogadania się praktycznie z każdym. Nie posiadała wrogów, a przynajmniej nie takich, o których by wiedziała. Miało to plusy i minusy. Tłumiła w sobie złość, która w końcu szukała ujścia, a gdy wybuchała, niszczyła za sobą wszystko, co wcześniej szczegółowo budowała. Przymykała oko, gdy ktoś ją obraził, zranił lub zrobił jej przykrość, nie tracąc czasu na kłótnie, które tylko pogarszały energię. Cieszyła się więc, że ma kogoś takiego jak Christian; to on był jej ręką egzekutora, człowiekiem, który potrafił potrząsnąć ją i wytrząść z niej wszystkie złe emocje, które miała. Nawet, jeśli zdarzało mu się przy tym krzyknąć, warknąć lub zagrozić, że już nigdy się do niej nie odezwie.
Boże, to zawsze działało.
- Będziesz zdrowszy, jeśli przestaniesz się tak zamartwiać - puściła mu oczko i wskazała na jeden z większych kartonów. Prócz dwóch gitar, banjo i kilku płyt, były tam również upchnięte zdjęcia i drobne pamiątki.
- Tam. Ta czarna jest nastrojona, ostatnio na niej brzdękałam. Podaj mi tą drugą, sprawdzę co z nią - powiedziała, biorąc ostatni łyk i prostując się w fotelu. Zbyt szybko alkohol wprawił jej ciało w przyjemne ciepło. Cudownie było się zrelaksować i darować sobie pracę i obowiązki, nawet na kilka godzin.
- Zostaniesz na noc? - spytała, sprawdzając grunt pod dalsze picie. - Mogę Ci pośpiewać, pograć i potańczyć. Niestety telewizor nie jest jeszcze podłączony. Ale w tej mojej ruderze jest ciepła woda i wygodna kanapa - skinęła głową na w połowie osłoniętą kanapę, ewidentnie nową w odróżnieniu od części mebli znajdujących się w salonie.
Gdy podał jej gitarę, oparła ją na kolanach, ścierając kurz ze strun. Brzdęknęła w nią lekko, wsłuchując się w dźwięk, powoli dostrajając odpowiednie nuty.

Christian Donovan
TEXT ME! MEDYCYNA NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI Gram na gitarze DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM
mów mi/kontakt
Panacea#4568
Zablokowany