Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
Stara się żyć codziennością i nie myśleć o problemach, lecz jej przyjaciel i zarazem ex facet, który jest księdzem, wcale w tym nie pomaga... A ona, jak zawsze naiwna, próbuje nie przykładać do tego uwagi i udawać, że wszystko jest w normie.
27
170

Post

Rok 2018 nie był dla niej najlepszy.
Wciąż, z przyzwyczajenia obracała się w pościeli, przytulając do piersi poduszkę na której utrzymywał się zapach męskich perfum należących do narzeczonego, którego nie było. W snach wracała do nocy w których napawała się jego dotykiem, gdy byli razem i wszystko było idealne. Miała wiele wspomnień związanych z tych mieszkaniem, tym łóżkiem, a gdy zerkała w lustro wiszącym na drzwiach, miała wrażenie, że te zaraz się otworzą, a w progu stanie jej nauczyciel, mężczyzna którego darzyła tak gorącym uczuciem, a który wciąż pozwalał jej żyć w kłamstwie.
Dzień po pogrzebie szwagierki, było podobnie. Przebudziła się rano, wtulona w poduszkę, lecz na łóżku nikogo nie było. Dookoła była... Pustka, puste mieszkanie, puste łóżko, nawet zapach kawy nie dobiegał z kuchni. Obróciła się w milczeniu do ściany, wracając myślami do pogrzebu szwagierki i chrześnicy, dziewczynki która miała przed sobą całe życie, a nie doczekała nawet dwunastu lat.
Wtuliła twarz w poduszkę, powstrzymując łzy cisnące się pod powieki. Wyciągnęła szczupłą dłoń w stronę parapetu na którym leżał telefon i odblokowała go. Odsunęła od siebie poduszkę, usiadła na łóżku i przeczesała palcami zmierzwione włosy. Wiele by dała, żeby narzeczony był wraz z nią, chciała by ją teraz wspierał. Wielokrotnie chciała się do niego odezwać, ale czy po tym jak się rozstali, po tym jak ją okłamywał... Czy to miałoby, jakikolwiek, nawet najmniejszy sens? Chciała wybrać do niego numer, lecz w ostatniej chwili się powstrzymała, widząc na ekranie numer do brata. Wybrała i zadzwoniła, jedyny głos który usłyszała, należał do sekretarki po sygnale zostaw wiadomość, to wystarczyło by kobieta poczuła nagłe zawroty głowy i nieprzyjemny uścisk w żołądku. James zawsze odbierał telefon, zawsze... Tylko nie teraz. Musiało się coś stać.
Podniosła się z łóżka, zarzuciła na siebie jakieś ubrania, nawet się nie malowała. Poskromiła tylko odrobinę włosy, by nie odstawały.
W mieszkaniu Jamesa zjawiła się pół godziny później. Stanęła przez drzwiami i nacisnęła klamkę, która od razu ustąpiła. Wywróciła teatralnie oczami, jej brat zdecydowanie nie należał do tych najostrożniejszych... Chociaż dzięki temu, weszła bez problemu do środka i mogła zobaczyć, czy wszystko w porządku. Zostawiła torebkę i buty w przejściu, weszła do kuchni, do łazienki... Aż w końcu zatrzymała się w salonie, a tam, na dywanie leżał jej brat.
Stłumiła krzyk przerażenia, który nagle pojawił się w jej piersi i przysunęła dłoń do ust, powstrzymując palące łzy, które drugi raz tego dnia, odkąd wstała, napłynęły jej do oczu. Niemalże natychmiast przyklękła przy bracie, by sprawdzić jego stan.
Bardziej niż fakt, że leżał na podłodze i wolno oddychał, przeraziło ją to co ściskał w ręku. Dziwne zawiniątko, jakieś... Dziwne tabletki? Proszek?
— James?! Wstawaj, do cholery. Powiedz co się stało, słyszysz mnie?! — Zawołała, naciskając na klatkę piersiową mężczyzny. Nie potrafiła tego zrozumieć... Czemu wziął to świństwo? Miał prawo nie myśleć trzeźwo, wczoraj pochował swoją żonę, miał dwa pogrzeby pod rząd, miał prawo się załamać, ale czemu posunął się do narkotyków?! Tego nie potrafiła pojąć.
Podniosła z kolan i ruszyła biegiem do torebki, szukając w panice telefonu, który teraz leżał gdzieś na dnie sporej, skórzanej torby. Po chwili, gdy go znalazła, niemalże od razu wybrała numer na pogotowie. Czekając na sygnał, podeszła do Jamesa i usiadła obok niego.

James Holmes
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Make my wish come true I am the "who" when you call, "Who's there?" BOGATE CV BAŚNIOPISARZ URODZONY WIOSNĄ JESTEM NIEWIERZĄCY/A Mam swoje demony sticks and stones Like a virgin I hate you but ok
mów mi/kontakt
samiel#2469
a
Awatar użytkownika
34 letni prokurator okręgowy, który po śmierci żony i córki popadł w narkotyki. Uczęszcza na terapie próbując stanąć na nogi i nie wierzy już, w prawdziwą miłość choć niezmiernie wkurza go zachowanie Cyrusa. Tylko dlaczego?
34
186

Post

Rok 2018 nie należał do udanych dla Jamesa. Pochował ukochaną, a później córkę i gdyby wiedział, że wyjazd nad morze skończy się tak tragicznie to nigdy nie zdecydowałby się tam jechać. Nigdy, bo to odebrało mu dwie kochane osoby. W drodze do domu łapał się na tym, że chciał wybrać numer ukochanej i opowiedzieć jak minął mu dany dzień. Czasami od progu je wołał, a gdy głucha cisza mu odpowiadała, to jego serce wypełniała pustka i rozpacz. I choć próbował żyć z tą świadomością, że ich tu nie będzie i nie wrócą to łudził się, że żyje w jakiejś innej bajce z której się zaraz obudzi i one będą blisko. Rozpacz wypełniła jego całe serce i odechciało mu się żyć, bo nie miał już dla kogo. Na zewnątrz nie pokazywał swoich uczuć chociaż, w środku był emocjonalnym zerem i gdy tylko przekraczał próg mieszkania, to płakał. Płakał jak małe dziecko i miał tego wszystkiego dosyć. Tego wieczoru też nie było inaczej. Wyłączył telefon, bo chciał pobyć sam i zażył pigułki, które kupił dzień wcześniej od zaufanego dilera. Nie byłby sobą gdyby kogokolwiek posłuchał, że wzięcie w zbyt dużej dawce może skończyć się tragicznie. Oczywiście nie posłuchał, a wszystkie tabletki łyknął naraz.
— Słyszę, słyszę — uchylił lekko powieki. Nie wiedział czemu siostrzyczka tak mocno krzyczy. — Wiedziałaś o tym, że mam wygodne dywany? Lubię sobie na nich poleżeć od czasu do czasu — próbował się podnieść, ale na próżno. — Chce mi się tak cholernie spać — zamknął na chwile oczy, bo ciężka głowa mu przeszkadzała i odleciał. Nawet nie wiedział na ile i później usłyszał glosy, w tle. Czyżby ratowników medycznych? I gdzieś, w dalekim tle płacz swojej siostry.
Samira Holmes
Przez Twe oczy zielone
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Stara się żyć codziennością i nie myśleć o problemach, lecz jej przyjaciel i zarazem ex facet, który jest księdzem, wcale w tym nie pomaga... A ona, jak zawsze naiwna, próbuje nie przykładać do tego uwagi i udawać, że wszystko jest w normie.
27
170

Post

Rozumiała Jamesa, prawdopodobnie jak nikt inny. On pochował córkę i żonę, ona rozstała się z narzeczonym. Potrójna strata dla rodziny Holmes. Sami miała kiepskie dni, siedziała sama w domu, towarzyszyły jej tylko i wyłącznie koty. Miauczenie, tykanie zegara i cisza, gdy futrzaki akurat spały. Żadnej ciepłej kawy na stole, gdy Josh wychodził rano do pracy, żadnego buziaka na rozpoczęcie dnia. Po prostu pustka, jedyne co zostało po mężczyźnie to mgliste wspomnienia. Może gdyby był jej mężem, miałaby różne myśli, takie jak James gdy brał tabletki. Ona jednak... Cierpiała wewnętrznie, ale nie posuwała się do niczego, co mogłoby zaważyć na jej życiu. Nie wybierała się na drugi świat, zresztą... Była aż za bardzo rozsądna, nigdy niczego nie brała i nigdy by nie wzięła, po prostu by się bała.
Wiedziała, że Jamesowi było ciężko. Może nawet pożałowała tego, że po pogrzebie wróciła do swojego domu. Mogła zostać z bratem, mogła go wspierać i pozwalać, by wypłakał jej się w ramię, gdy tego potrzebował. Nie pomyślała jednak o tym, była zbyt roztrzęsiona tym, co się stało. Tą małą, białą trumienką i tą obok niej, większą. Ostatnie namaszczenie, ostatnie pożegnanie. Tak mówili księża, gdy wyprawiali pogrzeb.
Naprawdę chciała się zaśmiać, ale to byłby śmiech przez łzy. Nie było jej do śmiechu, gdy patrzyła na leżącego brata, nie będąc pewną tego, co tak naprawdę się z nim działo.
— Zaśnięcie byłoby największą głupotą w tym momencie — Rzuciła, nieco zirytowana, ale... Było za późno. Zasnął, a chwilę później przyjechała karetka.

***


Nie miała pojęcia, ile czasu spędziła w tym szpitalu. Obdzwoniła rodziców, tłumacząc im, że jest w szpitalu z Jamesem i nie może teraz rozmawiać. Mama się przestraszyła, a Sami była wręcz pewna, że ta kobieta byłaby skłonna obudzić męża i przyjechać. Dziewczyna jednak podważyła propozycję matki, mówiąc, że jedyne czego teraz potrzebował James, to spokój. Spokój, którego ona nie mogłaby zachować, lecz Samira, chociaż cholernie martwiąca się o brata, nie panikowała. Wiedziała, że miał robione płukanie żołądka, że potrzebował chwili dla siebie i co najmniej dwugodzinnego wypoczynku. W przeciągu tych dwóch godzin, ona zdążyła zwiedzić chyba każdy fragment szpitala, dostępny dla odwiedzających.
Obracała akurat kubek z kawą, gdy lekarz poinformował, że może odwiedzić brata na sali. Od razu zerwała się z krzesła i udała do pokoju Jamesa. Widok bladego mężczyzny wprawił ją w niemałe osłupienie. Podeszła do niego powoli, przysiadając na krańcu łóżka.
— Jak się czujesz? Nie licząc tego, że pewnie chce Ci się rzygać? — Zagaiła, przekręcając głowę, by móc lepiej przyjrzeć się jego zmęczonej twarzy. Miała ochotę go przytulić i się popłakać, jak mała dziewczyna. Zdenerwowała się przez niego, zmartwiła i czuła się z tym naprawdę źle, a teraz... Wszystkie emocje kumulowały się w drobnym ciele tej dziewczyny. Musiała wytrzymać, chociaż chwilę, wszystko by tylko udowodnić mu, że potrafi być twarda i nic jej nie złamie. Chciała go trochę okłamać, może zmotywować do tego, by znalazł choć odrobinę wiary w siebie, która w jakiś sposób mogłaby mu pomóc pogodzić się ze śmiercią dwóch kobiet, które kochał ponad życie.

James Holmes
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Make my wish come true I am the "who" when you call, "Who's there?" BOGATE CV BAŚNIOPISARZ URODZONY WIOSNĄ JESTEM NIEWIERZĄCY/A Mam swoje demony sticks and stones Like a virgin I hate you but ok
mów mi/kontakt
samiel#2469
Zablokowany