i can explain
: 16 paź 2020, 00:19
Minął równy tydzień, od momentu, w którym popełnił prawdopodobnie jeden większych błędów swojego dotychczasowego życia. Chociaż, nie – on zmuszony był go popełnić, mimo iż nie wszyscy mogli zdawać sobie z tego sprawę. Tydzień wyrzutów sumienia. Tydzień prób kontaktu z Maddie. Tydzień zastanawiania się, czy było inne wyjście z tej patowej dla niego sytuacji. Tydzień rozmów z samym sobą, w trakcie których starał się ułożyć sensowne przeprosiny dla dziewczyny, nawet jeżeli wiedział, iż najpewniej nic one nie zdziałają. Och, nie był na tyle głupi, by wierzyć, że wybaczy mu ona ot tak podjętą w miniony piątek decyzję, która w sposób znaczący mogłaby zaważyć o ich przyszłości. Wygrana w tym konkursie otworzyłaby im drzwi na wiele możliwości, o których przez ostatnie miesiące pozwalali sobie marzyć, ba! Jamie jeszcze dzień wcześniej rozmawiał z nią i snuł mrzonki o tym, jak swoim talentem podbijają nowojorskie sceny, ale cóż. Wyszło, jak wyszło. Rozumiał ciszę z jej strony, lecz okropnie go męczyła. Była chyba nawet gorsza niż gdyby mieli toczyć zawzięte kłótnie, a konkretnie jedną, z oczywistego powodu przez ostatnie siedem dni. Trudno mu było usiedzieć w miejscu. Poczucie winy rozsadzało go od środka, a pijany ojciec powtarzający, że tak powinno być kompletnie mu nie pomagał. Nawet jeśli miało być, to czy na pewno tak powinno się skończyć? zastanawiał się, krążąc po swoim pokoju. Nie powinno - odpowiedź była oczywista i Jamie to wiedział, ale wolał chyba wierzyć, że innej drogi nie było, żeby móc odpocząć od tych wyrzutów. Nie widział innego sposobu na rozprawienie się z nimi. Może byłoby mu łatwiej, gdyby dostał okazję wytłumaczenia się Madison? Najpewniej. Szkoda, że nie dawała mu na to szans. Nie chciał się jej narzucać, bo miał wrażenie, że to jedynie sytuacje by zaogniło, lecz w końcu nie wytrzymał i w ten sobotni wieczór, pod wpływem emocji postanowił wsiąść za kierownicę starego auta swojego ojca i pojechać do niej, licząc chyba na jakiś cud.
Jak zawsze oczywiście nie miał gdzie zaparkować, lecz tym razem nie silił się na szukanie miejsca, a po prostu zostawił samochód niedaleko jej domu. Nie przejmował się nawet zbytnio tym, że za zaparkowanie w ten sposób mógłby dostać mandat, za który ojciec by go ukatrupił, naprawdę nie grało to w tym momencie dla niego większej roli. Nie był pewny tego, co robi, a mimo to pewnie szedł przed siebie do jej domu, dość ciężko oddychając, mając jednak nadzieję, że unormuje się to w chwili, gdy stanie przed nią i dostanie wreszcie szansę na wytłumaczenie się z tego, co zaszło w zeszłym tygodniu. Stanął pod jej drzwiami frontowymi zapukał trzykrotnie, jak zawsze zresztą. Długo na otwarcie czekać nie musiał, już po chwili w progu stanęła jedna z jej sióstr, która chyba pierwszy raz nie powitała go z takim entuzjazmem jak zawsze, co jednak go nie dziwiło. ━━ Przyszedłem porozmawiać z Maddie ━━ powiedział, a ta spojrzała na niego spode łba i już chyba miała zamykać mu drzwi przed nosem, lecz Jamie w porę położył otwartą dłoń na drzwiach. ━━ To zajmie mi tylko chwilę, proszę ━━ dodał. Widać było, że dziewczyna się nad czymś zastanawia. Zerknęła na niego dosłownie na moment, a następnie zeszła mu z drogi, informując przy okazji, że znajdzie swoją dziewczynę, chociaż w tej chwili to już chyba byłą, w jej pokoju. Wskazywać trasy mu nie musiała, dlatego Jamie kiwnął jedynie głową, rzucając przy tym krótki “dzięki” pod nosem i udał się w doskonale znanym sobie kierunku. Drzwi do jej sypialni były lekko uchylone, lecz nie odważył się wejść do środka od razu. Stanął przed nimi i po odliczeniu w myślach do trzech (chciał do dziesięciu, jednak po trójce odechciało mu się tego spotkania odwlekać) zapukał, odzywając się przy okazji. ━━ Madison, czy dasz mi się w końcu wytłumaczyć? ━━ zapytał, popychając drzwi do przodu, mając nadzieję, że zgodzi się ona. Powinien on jednak już wtedy wiedzieć, że nadzieja matką głupich.
Madison Moriarty
Jak zawsze oczywiście nie miał gdzie zaparkować, lecz tym razem nie silił się na szukanie miejsca, a po prostu zostawił samochód niedaleko jej domu. Nie przejmował się nawet zbytnio tym, że za zaparkowanie w ten sposób mógłby dostać mandat, za który ojciec by go ukatrupił, naprawdę nie grało to w tym momencie dla niego większej roli. Nie był pewny tego, co robi, a mimo to pewnie szedł przed siebie do jej domu, dość ciężko oddychając, mając jednak nadzieję, że unormuje się to w chwili, gdy stanie przed nią i dostanie wreszcie szansę na wytłumaczenie się z tego, co zaszło w zeszłym tygodniu. Stanął pod jej drzwiami frontowymi zapukał trzykrotnie, jak zawsze zresztą. Długo na otwarcie czekać nie musiał, już po chwili w progu stanęła jedna z jej sióstr, która chyba pierwszy raz nie powitała go z takim entuzjazmem jak zawsze, co jednak go nie dziwiło. ━━ Przyszedłem porozmawiać z Maddie ━━ powiedział, a ta spojrzała na niego spode łba i już chyba miała zamykać mu drzwi przed nosem, lecz Jamie w porę położył otwartą dłoń na drzwiach. ━━ To zajmie mi tylko chwilę, proszę ━━ dodał. Widać było, że dziewczyna się nad czymś zastanawia. Zerknęła na niego dosłownie na moment, a następnie zeszła mu z drogi, informując przy okazji, że znajdzie swoją dziewczynę, chociaż w tej chwili to już chyba byłą, w jej pokoju. Wskazywać trasy mu nie musiała, dlatego Jamie kiwnął jedynie głową, rzucając przy tym krótki “dzięki” pod nosem i udał się w doskonale znanym sobie kierunku. Drzwi do jej sypialni były lekko uchylone, lecz nie odważył się wejść do środka od razu. Stanął przed nimi i po odliczeniu w myślach do trzech (chciał do dziesięciu, jednak po trójce odechciało mu się tego spotkania odwlekać) zapukał, odzywając się przy okazji. ━━ Madison, czy dasz mi się w końcu wytłumaczyć? ━━ zapytał, popychając drzwi do przodu, mając nadzieję, że zgodzi się ona. Powinien on jednak już wtedy wiedzieć, że nadzieja matką głupich.
Madison Moriarty