Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
kisses on the foreheads of the lovers wrapped in your arms

you’ve been hiding them in hollowed out pianos left in the dark
32
170

Post

no. 8


Atmosfera panująca w ośrodku jej nie odpowiada.
Może dlatego, że przy budynku zaparkowano aż trzy radiowozy. Może przez wyjącą w oddali karetkę. Może przez ogólne poczucie strachu i zagubienia, które — choć towarzyszą mieszkańcom, odkąd przekroczyli mury placówki — nasiliły się z chwilą odczytania zgłoszenia.
— Pani Monroe? — Dory odwraca się, słysząc cichy, dziewczęcy głosik. — Czy Bart pojedzie z policjantami?
Krzywi się, bo sama nie zna odpowiedzi na to pytanie. Zamiast coś wymyślić, jedynie wzrusza ramionami. Pewnie nie powinna; w końcu odkąd objęła się wychowawstwa w jednej z grup, stała się dla nich drugą matką. Nawet jeśli niektóre z dzieciaków wciąż — uparcie — zwracają się do niej "pani Monroe". Zupełnie, jakby zdecydowali się ignorować istnienie Harveya i złotej obrączki na jej palcu. Nie, żeby Dolores bardzo to przeszkadzało. Przez całe życie uważała, że pod wszystkim, co robi, powinna się podpisywać własnym nazwiskiem. Może nie ma szansy na Nagrodę Nobla, do Oskara też jej daleko i w ogóle jest raczej przeciętna, ale przez dobre pół roku po ślubie zapominała, że w jej dokumentach widnieje cudze nazwisko. Może "pani Monroe" brzmi trochę lepiej niż "pani Sherwood"?
Wszystko się wyjaśni, miga w stronę dziewczynki i poklepuje ją po ramieniu. Delikatnym pchnięciem sugeruje, że powinna czym prędzej zniknąć z korytarza, w którym aż roi się od ubranych w granatowe stroje policjantów. Blondynka stara się rozpoznać wśród tłumu kogoś znajomego — może kogoś, kto już odwiedził te dzieciaki. Może kogoś, z kim wymieniła uprzejmość w sklepie spożywczym. Kogoś, kto też mieszka w tej okolicy i doskonale wie, że podopieczni ośrodka starają się ze wszystkich sił wyjść na ludzi.
W końcu kładzie dłoń na ramieniu jednego ze stojących z boku funkcjonariuszy. Sunie spojrzeniem po wszystkich tych ściągniętych nerwowo twarzach i dopiero dziwaczny spokój bijący od Rodericka przywraca jej zdolność racjonalnego myślenia. Jest przekonana, że gdzieś go już widziała, ale mogło to być tak wiele lat temu, że rudawa broda jest we wspomnieniach dość niewyraźna.
Wydaje mi się, że jestem jedyną pracownicą ośrodka, która jeszcze nie złożyła zeznań, więc może, zamiast maglować dzieciaki, porozmawiacie ze mną?, zaczyna bardzo bezpośrednio, przekazując wszystko w języku migowym i jednocześnie poruszając wargami. W związku z zawodem wiele razy lądowała na posterunku: policjanci w Hope Valley nauczyli się podsuwać jej paczkę maślanych ciasteczek, kawę z mlekiem i notatnik, w którym mogłaby wszystko spisać, a teraz... nie ma nawet pewności, czy mężczyzna ją rozumie.

Roderick Willoughby
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! SUMMER FESTIVAL - za udział w randkach w ciemno! LOVE IS BLIND - za znalezienie idealnego partnera na evencie Summertime Festival! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ That's a start NOCNA ZMIANA ONE BIG FAMILY MAN UP! TAKE MY BREATH AWAY Oh shit I killed Laura Palmer W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Nie mówię JESTEM NIEWIERZĄCY/A #TEAM_MARVEL Kocham zwierzęta NA KAŻDĄ RĄCZKĘ NO CHEATING SUNRISE SUNSET CAKE BOSS SING A SONG DANCING QUEEN GOOGLE ME You Shouldn't Kiss Me Like This
mów mi/kontakt
rura na miasto#7921
a
Awatar użytkownika
You people already know too much about me.
35
183

Post

#1

Zawsze starał się oddzielać sprawy służbowe od tych prywatnych. Gdyby roztrząsał każdą interwencję, wszystkie problematyczne sytuacje, w której wpakowali się ludzie mniej lub bardziej winni, popadłby w beznadziejną mieszankę chaotycznej szarości. Znał takich policjantów. Cicho komentowali własne przeżycia, nawet nad kuflem zimnego piwa w opustoszałej knajpce, pragnąć zrzucić z siebie balast zalegającego ciężaru. Szczególnie, gdy po pracy wracali do pustego mieszkania. On miał na to swój sposób. Wędrówki weekendowe, regularne wizyty u specjalistów, a czasami popołudnie, spędzone z rodzeństwem. Gdyby nie oni, nic nie trzymałoby go w Hope Valley.
Ośrodki dla trudnej młodzieży, nie były niczym nowym w jego pracy. Pojawiał się czasami na zajęciach profilaktycznych, łapał język młodzieży, a dogadywał się również z personelem. Nigdy nie podejrzewał, że będzie miał tak naturalny kontakt nie tylko z innymi ludźmi, ale i dzieciakami. Nie myślał o tych własnych, ucinał również rodzinne pytania o drugą połówkę, bo był przecież zapracowanym człowiekiem. Kto by chciał faceta glinę, tak w ogóle? Każdy wiedział, jak bardzo odwalało im, za sprawą obowiązków i jak często przynosili robotę do domu.
Nie robił tak, ale łatwiej było zaszufladkować wszystkich niebieskich w jedną przegródkę i nadać im podobny zestaw cech: szukania pretekstu do zdzielenia kogoś pałką, albo jeszcze lepiej – wycelowania z pistoletu.
Na miejscu pojawił się razem z innymi funkcjonariuszami, w ramach sprawnego zebrania zeznań, ustalenia świadków i zabezpieczenia potencjalnych materiałów dowodowych. Dealerzy w takim miejscu nikogo nie powinni dziwić. Młodzież w dzisiejszych czasach często skłaniała się ku nałogom, a ucieczka przed rzeczywistością, przybierała różne formy, nie tylko takie, związane ze światem wirtualnym.
Przemierzał korytarz, z dłonią wciśniętą do przedniej kieszeni służbowych spodni. W zależności, od wykonywanej funkcji, policjanci dobierali sobie umundurowanie, albo coś lżejszego. On osobiście przywykł do roboczego odzienia na tyle, aby dumnie nosić je na sobie za każdym razem, w ramach wykonywania służbowych obowiązków. Policjanta lepiej jest widzieć z daleka, aby w razie czego odpowiednio szybko wezwać pomoc. Nie wszyscy podzielali to zdanie, czego również był świadom.
Zatrzymał się tuż przed blondynką, gestykulującą rękoma. Poprawił ramieniem teczkę, pełną notatek i otworzył usta, lekko unosząc brwi. Kojarzył ją. Możliwe, że przemknęła po policyjnym korytarzu więcej niż raz. Co się zaś tyczyło języka migowego - łapał piąte przez dziesiąte. Swego czasu przesłuchiwał głuchoniemego chłopca, przy czym wspomagał się krótkim poradnikiem i notatnikiem. Z całego zdania zrozumiał zaledwie porozmawiać, co wystarczyło, aby wyciągnął dalsze wnioski.
Skinął głową na kolegę, który zaproponował przesłuchanie jednego dzieciaka, którym Willoughby miał się zająć.
- W porządku. Możemy skorzystać z tego gabinetu?
Wskazał ruchem głowy pomieszczenie po swojej prawej, gdzie mieścił się jakiś doradczy pokoik psychologa czy coś w tym guście.
Doczekał się odpowiedzi twierdzącej, po czym wszedł do pokoju tuż za blondynką, jeszcze raz zerkając okiem na korytarz, po którym krzątali się zarówno pracownicy, jak i policjanci.
- Sierżant Roderick Willoughby. Rozumiem, że okoliczności naszej interwencji są pani znane.
Profesjonalizm wszedł mu w krew, co czasami zniechęcało ludzi, a innym razem budowało zaufanie, przez wrażenie odpowiedniego człowieka, na odpowiednim miejscu. Jak było w rzeczywistości? Cóż, nie uważał siebie za pracownika z łapanki
- Czy wykorzystanie notatnika będzie w porządku? - zajął miejsce siedzące przy połyskującym blacie i ułożył teczkę pod ręką, aby wydobyć z niej świeży arkusz. - Liznąłem migowego w tak małym stopniu, że… aż głupio się przyznawać.
A jednak, uśmiechać się też potrafił, co szło w parze z przesunięciem dłońmi po udach. Równie dobrze przesłuchanie mogliby prowadzić przy świeżej kawie i pączkach, ale sytuacja wymagała przynajmniej trochę powagi.

Dory Sherwood
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! BOGATE CV BAŚNIOPISARZ Adam i Ewa EMERGENCY SERVICES Gram na gitarze Weekendami wyjeżdżam w Bieszczany SMERF PRACUŚ
mów mi/kontakt
not today satan
a
Awatar użytkownika
kisses on the foreheads of the lovers wrapped in your arms

you’ve been hiding them in hollowed out pianos left in the dark
32
170

Post

Przysuwa notatnik w swoją stronę, ale z oferowanego przez mężczyznę długopisu nie korzysta. Zamiast tego sięga do przewieszonej przez ramię torebki, układa ją na blacie i sięga do jednej z kieszonek, by wyjąć najprawdziwsze, piękne, stalowe pióro. Dolores bywa... romantyczna. Ciągnie ją do z dawna zapomnianych atrybutów i przedmiotów, o których nowe pokolenie zdaje się już nie myśleć. Jest ogromną fanką wszystkiego, co powoli wychodzi z użycia. Nałogowo odwiedza różnego rodzaju antykwariaty i komisy używanych mebli, skąd przywozi małe stoliczki, wiszące szafeczki czy meblościanki, które może nie są jej potrzebne i pewnie nigdy ich nie użyje, ale stanowią świetny materiał na prezent. A mało co sprawia jej tak wielką przyjemność, jak ofiarowanie bliskim czegoś zrobionego od serca.
Od zawsze ma w sobie coś z artystki: przed wypadkiem śpiewała, połowicznie zawodowo — dawała koncerty w małych barach i klubach, występowała jako opening artist na drobnych koncertach i napisała nawet kilka piosenek. Niektóre z nich na szczęście nagrała, ale zamiast do nich wracać, stara się zapomnieć. Płyty z muzyką zostawiła na strychu, zamknięte w kartonowym pudle, który kilka razy grubo zakleiła taśmą. Upewniła się, że nawet Harvey nie ma do nich dostępu, bo wspomnienie tego, co już straciła — a czego nigdy nie odzyska — było zbyt bolesne. Czasem, pod prysznicem, wyobrażała sobie, że ma publiczność — jako uwielbiana piosenkarka, występująca na ogromnej arenie, w której wyprzedało się każde miejsce, otrzymywała jeszcze jedną, ostatnią szansę na wykonanie ulubionego utworu. Ciche słowa pięknej kołysanki rozbrzmiewały wówczas w jej głowie, mimo że z rozchylonych warg nie ulatywał ani jeden dźwięk.
Dolores Sherwood, pisze na samym górze strony, pięknie podkreślając swoje nazwisko podwójną linią. Choć nie jest to oficjalne oświadczenie ani przesłuchanie, a jedynie rozmowa, na którą w dodatku chwilę temu nalegała, to z jakiegoś powodu chciała, żeby w notesie należącym do Rodericka został po niej tak osobisty ślad.
Podejrzewam, że większość podopiecznych powiedziała państwu, że nie rozumie, co tutaj robicie. Mogli też zdarzyć się tacy, którzy próbowali was obrazić, ale w gruncie rzeczy to dobre dzieciaki. A przynajmniej z całych sił starają się być lepsi. Przesuwa notes w stronę policjanta, a kiedy ten kończy odczytywać zapisane zdanie, znów kreśli na stronie kilka słów.
Rozumiem, że podejrzenie rozprowadzania twardych narkotyków na terenie ośrodka jest zarówno przewinieniem personelu, jak i podopiecznych, ale oni i tak mają wystarczająco trudne życie. Podnosi wzrok, wpatruje się w mężczyznę i kończy notatkę. Roderick, czy jest jakikolwiek sposób, który uratowałby tego dzieciaka przed kolejną sprawą sądową? Cokolwiek?
Przygryza wargę i odkłada pióro, mając szczerą nadzieję, że skojarzyła dobre imię.

Roderick Willoughby
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! SUMMER FESTIVAL - za udział w randkach w ciemno! LOVE IS BLIND - za znalezienie idealnego partnera na evencie Summertime Festival! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ That's a start NOCNA ZMIANA ONE BIG FAMILY MAN UP! TAKE MY BREATH AWAY Oh shit I killed Laura Palmer W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Nie mówię JESTEM NIEWIERZĄCY/A #TEAM_MARVEL Kocham zwierzęta NA KAŻDĄ RĄCZKĘ NO CHEATING SUNRISE SUNSET CAKE BOSS SING A SONG DANCING QUEEN GOOGLE ME You Shouldn't Kiss Me Like This
mów mi/kontakt
rura na miasto#7921
a
Awatar użytkownika
You people already know too much about me.
35
183

Post

Od momentu wyjawienia znikomych umiejętności czytania języka migowego, czuł się odrobinę zażenowany. Do kogo mógł mieć pretensje? Jedynie do siebie. Tyle razy mówiło się, że funkcjonariusze powinni zwiększać swoje kwalifikacje. Jeździć na szkolenia do Miami, robić patenty na motorówkę, drona, konia i cholera wie, co jeszcze. Co następowało po tym? Integracja z grupą szkoleniową, przy ognisku z kiełbaskami, albo na ogromnym tarasie, zasłanym drewnianymi krzesłami i stołem. Koniecznie takim, zastawionym mocnym alkoholem i pasującymi do trunków, przystawkami. Wiedziałby o czym rozmawiać w tak dużym towarzystwie? Za młodu przychodziło mu to łatwiej, aczkolwiek im więcej przeżywał, odziany w policyjny mundur, tym więcej makabrycznych obrazów, zaglądało do niego, w czasie snu, przekładając na społeczne interakcje. Kiedy używał ostrych słów, miał wrażenie, że brzmi jak dupek. Z drugiej strony, małomówność prowokowała komentarze, których wolał unikać. Krążył metaforycznie między młotem, a kowadłem, czekając, co pierwsze zdzieli go w głowę.
Na widok pióra, delikatnie przesunął oferowany, najprostszy długopis w swoją stronę, przy wykorzystaniu zaledwie opuszków. Czy w innych, życiowych wyborach, jasnowłosa kobieta kierowała się podobnymi kryteriami? Połyskujący, bogaty wygląd, nad zwyczajnym, nędznym designem, przywodzącym na myśl użycie jednorazowe? Nie powinien nawet o tym myśleć. Zjawił się tutaj w charakterze służbowym, w mundurze, a to już wymagało od niego podejścia bardziej profesjonalnego. Nagle poczuł się jak początkujący żółtodziób, który dopiero odbierał swój pierwszy notatnik służbowy. Co za beznadzieja…
Jej imię i nazwisko przeczytał w myślach co najmniej pięć razy. Powoli uniósł wzrok w górę, darując sobie wzmiankę o tym, jak miło było ją poznać. Zabrzmiałby jak przesadnie miły przedsiębiorca, próbujący wcisnąć kolejnemu klientowi dożywotni kredyt na mieszkanie. Zamiast tego, obserwował jej mimikę na tyle, ile mógł ze swojego miejsca. Większość informacji ludzie przekazywali za pośrednictwem mowy ciała. Raz świadomej, innym razem zupełnie mimowolnie. Gdyby zgłębił się nad tym tematem bardziej, może pomyślałby nad studiami, ukierunkowanymi na psychologię? Uważał tę dziedzinę za całkiem fascynującą. Każdego człowieka traktował jak osobny byt, związany z innymi zaledwie tymi podstawowymi potrzebami. Różnorodność charakterów niejednokrotnie go zaskakiwała. Potrafił prowadzić rozmowę na poziomie, zarówno z licealistą, ledwo doświadczającym dorosłego życia, jak i ze zmęczonym staruszkiem, żyjącym na skraju miasteczka. Gdyby nie ludzie, których napotykał na swojej drodze, byłoby z nim krucho. Pod tym względem doceniał ten niewdzięczny gatunek, zanieczyszczający swoją jedyną planetę.
Przesunął dłonią po szorstkim podbródku, odczytując spisane słowa. Zdawał sobie sprawę z tego, jak zagubione bywały dzieciaki. Sam miał kiedyś te naście lat, a na dodatek regularnie pojawiał się na zajęciach, organizowanych zarówno przez szkoły, jak i ośrodki wychowawcze. Chciał być pomocny, wskazywać dzieciakom odpowiednią drogę, kiedy sami z niej zbaczali, szukając aprobaty u starszych kolegów, często tych, wypaczonych przez rodzinne patologie. W pojedynkę świata nie zbawi, ale mógł próbować uczynić go odrobinę lepszym, bardziej przystępnym.
Przeczytał kolejną porcję spisanych wiadomości, unosząc delikatnie brwi przy dostrzeżeniu swojego imienia, zapisanego w schludny sposób. Podobał mu się charakter jej pisma.
Westchnął cicho i podparł policzek dłonią. Skoro nie stosował się do klasycznych metod przesłuchania, a nawet nie chciał ich wdrażać, postawił na szczerą rozmowę. Doskonale wiedział, za jaką karą mogłaby zagłosować ława przysięgłych.
- Jeden wyskok to incydent, ale kolejny… - grzeczne dzieciaki przecież wyciągały wnioski z jednego wybryku i starały się naprawić swoją reputację, aby czasami nie trafić do poprawczaka. - Jeśli on nie poniesie konsekwencji, zrzucą winę na was. Mieliście już kiedyś nadzór?
Gdyby okazało się, że tak - to źle rokowało dla personelu.
- Nie chcę wyjść na czarnowidza, ale niektóre dzieciaki potrzebują tej kary, aby później wyjść na prostą.
Brzmiał tak gorzko, że chętnie napiłby się wody z cytryną.
- Może spędzi w poprawczaku miesiąc, a może kilka lat, w zależności od tego, w jakim stopniu się poprawi. Jesteś w stanie ryzykować dla niego swoją reputację i pracę?
Z łagodnym wyczekiwaniem wpatrywał się jej błękitne oczy, splatając dłonie ze sobą. To nie były łatwe sprawy. Gdyby rozchodziło się o jego własnego dzieciaka, też stanąłby przed poważnym dylematem. Nikt tak naprawdę nie wiedział, co chodziło po głowie nastolatkowi. Terapie i proces wychowawczy to jedno. Wyciągnie z nich wniosków i stosowanie tego w praktyce, to zupełnie inna kwestia. Nie każdy podchodził do tego z należytą pokorą czy też zaangażowaniem. Nie mógł zarzucić systemowi złego traktowania dzieciaków. Każdy przecież chciał, aby młodzi wyrośli na odpowiedzialnych, pomocnych obywateli, wyciągających bezinteresownie dłoń do drugiego człowieka w potrzebie.
Pod tym względem, grali dla tej samej drużyny.

Dory Sherwood
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! BOGATE CV BAŚNIOPISARZ Adam i Ewa EMERGENCY SERVICES Gram na gitarze Weekendami wyjeżdżam w Bieszczany SMERF PRACUŚ
mów mi/kontakt
not today satan
a
Awatar użytkownika
kisses on the foreheads of the lovers wrapped in your arms

you’ve been hiding them in hollowed out pianos left in the dark
32
170

Post

Przechyla głowę i przygląda się rozmówcy. Wie, że go zna, bo przecież doskonale pamięta jego imię, kojarzy te błękitne oczy i blond czuprynę, gdzieś już widziała przyozdobioną rudymi włoskami brodę. Nie może się oprzeć wrażeniu, że zapomina o czymś istotnym, ale za każdym razem, gdy zbliża się do rozwiązania zagadki, ono zwyczajnie jej umyka. Skupia się więc na czymś innym — bada wszystkie ruchy wykonywane przez funkcjonariusza, zaczynając na tych świadomych, takich jak splecenie palców obu dłoni, a kończąc na tych, których Rick nie kontroluje. Widzi, jak napina się jego policzek, jak brew nieznacznie się unosi, jak kącik ust drży na sekundę przed wypowiedzeniem słów. Czyta z niego, może nie jak z otwartej księgi, ale wystarczająco udolnie, by stworzyć sobie w głowie własny obraz rozpartego w krześle mężczyzny.
Oczywiście, że umiejętność obserwacji jest kluczowa. Choć większość ludzi lubi sądzić, że od zwierząt różnią się wszystkim, to Dolores doskonale wie, że jest to jedynie często powtarzalnym, złudnym życzeniem. W gruncie rzeczy jesteśmy bardzo podobni do naszych dzikich bliźnich: też posiadamy pewne przyzwyczajenia, które zdradzają naszą naturę, też mamy pewne cechy, którymi — niezależnie od miejsca zamieszkania czy kraju pochodzenia — wyrażamy pewne niewerbalne informacje.
Pani Sherwood zaczęła się tym interesować dopiero po wypadku. Kiedy zabrakło jej jednego, bardzo istotnego zmysłu i musiała postawić na te, które wciąż posiadała: skupiła się przede wszystkim na wzroku, dzięki któremu zaczęła rozumieć świat na trochę innej płaszczyźnie. To dzięki niemu wie, kiedy ktoś jest zakłopotany, szczęśliwy, smutny, wściekły. Wie, kiedy kogoś gryzą wyrzuty sumienia, kiedy ktoś kłamie, kiedy stara się coś ukryć. Nie potrafi co prawda czytać w niczyich myślach, nawet jeśli czasem by chciała, ale na pewno jest na dobrej drodze.
Z samej Dory można czytać jak z otwartej księgi. Jest szczera, prawdomówna, w pewien sposób prosta. Stara się za wszelką cenę dotrzeć do rozmówcy i znaleźć z nim punkty wspólne — nauczyła się tego w pracy, bo w takim miejscu, jak to, gdy ma się do czynienia z bardzo skrzywdzonymi przez los dziećmi, podobne umiejętności bardzo się przydają.
Patrzy na Rodericka i czuje, że mężczyzna naprawdę chce jej pomóc. No, nie tyle jej, co Bartowi, który nie do końca przemyślał swój sklepik zielarski, który w ciągu ostatnich miesięcy rozwinął się na terenie ośrodka. Gdzieś w głębi serca ma wrażenie, że spośród wszystkich obecnych w budynku funkcjonariuszy, to właśnie temu może naprawdę zaufać. Intuicja na szczęście rzadko ją zawodzi.
Na moment odkłada pióro, którym do tej pory się bawiła, i stuka palcami w chłodną powierzchnię stolika. Doskonale zdaje sobie sprawę, jakie konsekwencje może być proszenie policjanta o pomoc przy tak delikatnej sprawie. Tylko że... ona wszystkich podopiecznych traktuje jak własne dzieci. Jest już po trzydziestce, ma obrączkę na palcu i mimo wszystko... wciąż nie udało jej się doczekać potomka. Stara się, stara się ze wszystkich sił, ale zwyczajnie nie wychodzi. Dlatego część matczynej miłości przekazuje dzieciakom, które doświadczyły jej zbyt mało. I mimo wszystko...
Wiem o tym, pisze, dosyć niechętnie odwracając wzrok od mężczyzny. Problem polega na tym, że Bart przez kilka miesięcy miał już nadzór kuratora. Dwa lata temu wdał się w bójkę z jednym z chłopców, ale od tamtej pory był wzorowym dzieckiem. Nie mam pojęcia, co w niego wstąpiło.
Chce pokazać zapiski Rickowi, ale przez dłuższą chwilę się wacha. Zdaje sobie sprawę, że brzmi jak każda rozżalona matka, która nie może pogodzić się z myślą, że jej synuś musi ponieść konsekwencje swoich idiotycznych czynów. Jest miękka, jest kochająca, jest dla nich zbyt dobra. Zawsze taka była, a oni zawsze to wykorzystywali. I choć Dory od lat nadstawia karku dla wszystkich podopiecznych, to mało który jest w stanie w ogóle jej za to podziękować.
A jednak jest gotowa znowu zaryzykować. Podnosi więc głowę, patrzy mężczyźnie w oczy i nim zdąży się zorientować...
jedna, gorąca łza spływa po jej policzku.

Roderick Willoughby
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! SUMMER FESTIVAL - za udział w randkach w ciemno! LOVE IS BLIND - za znalezienie idealnego partnera na evencie Summertime Festival! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ That's a start NOCNA ZMIANA ONE BIG FAMILY MAN UP! TAKE MY BREATH AWAY Oh shit I killed Laura Palmer W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Nie mówię JESTEM NIEWIERZĄCY/A #TEAM_MARVEL Kocham zwierzęta NA KAŻDĄ RĄCZKĘ NO CHEATING SUNRISE SUNSET CAKE BOSS SING A SONG DANCING QUEEN GOOGLE ME You Shouldn't Kiss Me Like This
mów mi/kontakt
rura na miasto#7921
a
Awatar użytkownika
You people already know too much about me.
35
183

Post

To nie była łatwa sprawa. Przechodził przez tysiące takich dylematów, szczególnie, gdy dotyczyły one dzieciaków. Miał okazję zawitać do zakładów poprawczych, rozejrzeć po nieletnich, uziemionych w surowych warunkach. Czasami nawet personel nie potrafił odpowiednio upilnować podziałów, gnębienia, a także przemycania niebezpiecznych narzędzi. Słyszał o pobiciach, gwałtach, a nawet samobójstwach i chociaż lepiej byłoby zasłonić uszy, odwrócić wzrok - w ten sposób zasygnalizowałby ciche pozwolenie na takie zachowania. Lepszych środków wychowawczych nikt jak na razie nie opatentował. Będą musieli poczekać na te rozwiązania prosto z filmów science fiction, zawierające chipy, redukujące agresję. Może kiedyś…
Czuł się beznadziejnie w tej sytuacji, z myślą, że będzie musiał przekazać Dolores niekoniecznie dobre informacje, względem jej podopiecznego. Nienawidził podejmowania takich decyzji. Musiał jednak coś zrobić, bo jeśli puści zachowanie Barta płazem, reszta dzieciaków na tym ucierpi. Lepiej zatrzymać problem w zarodku, zanim rozrośnie się do większych rozmiarów, zagrażających personelowi w znacznie poważniejszym stopniu.
Pomimo tego, jak wiele tragedii widział, od strony stanowiska służbowego, nie stracił empatii, uruchamiającej się właśnie w takich chwilach. Za sprawą rozżalonego wzroku pani Sherwood, sam poczuł nacisk na krtani. Mocniej zacisnął splecione ze sobą palce i ostrożnie, z utrzymaniem kontaktu wzrokowego, sięgnął do dłoni kobiety. Ścisnął ją delikatnie, acz wyraźnie, w sposób, świadczący o dodawaniu otuchy. Potrafił spojrzeć na sytuację z punktu widzenia Dolores. Spędzała przy tych dzieciakach niemalże każdy dzień. Nadzorowała ich postępy, wychowywała, wskazywała właściwą drogę. Nie każdy się do tego nadawał. Nie każdy posiadał również tak duży poziom zaangażowania i wyrozumiałości, w odniesieniu do pracy z dzieciakami, potrzebującymi odpowiedniej opieki.
Pozwolił, aby kilkuminutowa cisza zawisła między nimi.
W końcu poruszył delikatnie dłonią, lecz nie wycofał jej na swoją stronę.
Jeszcze raz przesunął wzrokiem po zapisanych słowach, nim podniósł wzrok, wychodząc na spotkanie jasnym tęczówkom.
- Porozmawiam z nim i… zobaczę, co będę mógł zrobić w jego sprawie - swoje słowa podkreślił znaczącym spojrzeniem, w którym kryła się zarówno troska, jak i opanowanie. - Nie mogę niczego obiecać, choć bardzo bym chciał.
To już brzmiało nieprofesjonalnie, czym Rick ani trochę się nie przejmował. Mało tego, chciałby zetrzeć tę jedną, zbłąkaną łzę, spływającą po policzku, na co tym bardziej nie mógł sobie pozwolić. Skąd się brała ta wyjątkowa troska? Zupełnie, jakby odbierał Dolores inaczej, niż cała resztę przeciętnych obywateli, uwikłanych w wykroczenia, przestępstwa i nadużycia.
- Przynajmniej tyle mogę ci obiecać.
Że dołoży wszelkich starań, aby jakoś pomóc chłopcu na tyle, na ile będzie to możliwe. O ile młody nie wystraszy się zanadto i nie postanowi uciec. To również się zdarzało. Problem w tym, że uciekające dzieciaki bywały łakomym kąskiem dla grup przestępczych oraz zdeprawowanej młodzieży, podróżującej stadami. Obie ewentualności łączyły się z dodatkowymi kłopotami, którym chciałby przede wszystkim zapobiec.

Dory Sherwood
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! BOGATE CV BAŚNIOPISARZ Adam i Ewa EMERGENCY SERVICES Gram na gitarze Weekendami wyjeżdżam w Bieszczany SMERF PRACUŚ
mów mi/kontakt
not today satan
a
Awatar użytkownika
kisses on the foreheads of the lovers wrapped in your arms

you’ve been hiding them in hollowed out pianos left in the dark
32
170

Post

Zostawię ci kontakt do siebie, skrobie trochę mniej dokładnie, bo drżenie ręki trochę przeszkadza jej się skupić. Rzuca Roderickowi badawcze spojrzenie, a kiedy rejestruje kiwnięcie głowy, wyrywa z notesika kartkę. W dawnych czasach kobiety pryskały listy ulubionymi perfumami — tak, aby ich adresat potrafił skojarzyć znajomy zapach z adoratorką. Choć Dolores nie wykąpała swojego kajecika w wyciągu z róż, to jego strony i tak pachną trochę specyficznie — trochę jak książka, która wyszła świeżo z drukarni, a trochę jak lawenda, którą Dory rozpala w swoich kadzidełkach.
Zapisuje swój numer kontaktowy i adres, podpisując się tylko imieniem. Następnie składa kartkę wpół i wyciąga rękę w stronę mężczyzny, by ułożyć liścik na jego wyciągniętej dłoni. Nie musi już nic pisać, bo jej spojrzenie przekazuje wystarczająco informacji: musisz się do mnie odezwać, kiedy czegoś się dowiesz. Zdaje sobie sprawę, że prędzej czy później wszyscy pracownicy zakładu otrzymają oficjalne zawiadomienia — najpewniej z wezwaniem na świadka albo zaproszeniem na najbliższą komendę. Decyduje się jednak zaufać temu policjantowi, temu konkretnemu człowiekowi, który — pomimo że z pozoru wygląda jak każdy inny obecny w budynku funkcjonariusz — w dziwny sposób ją do siebie... przyciąga.
Dolores nie należy co prawda do ludzi, którzy nienawidzą policjantów, nie jest też wielkim rewolucjonistą i wywrotowcem, ale nie zawsze zgadza się z prawem. Doskonale wie, że większość mundurowych po prostu wykonuje swoją pracę — dlatego grzecznie się przygląda, zamiast interweniować i udawać, że zna przepisy lepiej od nich. Przynajmniej dopóki sprawa nie dotyczy któregoś z jej bliskich: a nie da się ukryć, że dzieciaki, które ma na co dzień pod swoją opieką, traktuje prawie jak własne pociechy. Oddałaby wiele, żeby utrzymać je z dala od strasznego świata, umożliwić nowy — świeży — start i na tyle przygotować do dorosłego życia, by nigdy więcej nie mieli problemów. Bart nie jest wyjątkiem — to jeszcze nastolatek, zaledwie dzieciak, który wciąż wielu rzeczy po prostu nie rozumie. Popełnia głupie błędy, z których pewnie nigdy nie wyciągnie rozsądnych wniosków, ale kto — jeśli nie Dolores — nadstawi za niego karku?
Gdyby trzeba, pewnie wstawiłaby się i u samego komendanta, prokuratora czy Boga, gdyby poczciwy Roderick wpadł przez nią w kłopoty.
— Dziękuję — przekazuje niemo, zaledwie poruszając wargami. Zaciska palce Willoughby'ego na karteczce i delikatnie gładzi skórę opuszkami. Może nie powinna, bo pogwałca jego strefę osobistą, utrudnia profesjonalne podejście do sprawy i może się wydać w pewnym sensie natarczywa, ale chce mu podziękować. Już teraz, choć do rozwiązania sprawy upłyną jeszcze długie miesiące.

Roderick Willoughby
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! SUMMER FESTIVAL - za udział w randkach w ciemno! LOVE IS BLIND - za znalezienie idealnego partnera na evencie Summertime Festival! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ That's a start NOCNA ZMIANA ONE BIG FAMILY MAN UP! TAKE MY BREATH AWAY Oh shit I killed Laura Palmer W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Nie mówię JESTEM NIEWIERZĄCY/A #TEAM_MARVEL Kocham zwierzęta NA KAŻDĄ RĄCZKĘ NO CHEATING SUNRISE SUNSET CAKE BOSS SING A SONG DANCING QUEEN GOOGLE ME You Shouldn't Kiss Me Like This
mów mi/kontakt
rura na miasto#7921
a
Awatar użytkownika
You people already know too much about me.
35
183

Post

Po prawdzie, Dory nie musiała nawet zapisywać mu numeru kontaktowego. Policjanci, wyposażeni w dostęp do najbardziej poufnych danych, mogli dotrzeć do niemalże wszystkich informacji, jedynie za sprawą imienia oraz zapamiętanego wyglądu. Nie musiała tego robić… i z tego względu, Rick poczuł się wyróżniony. Nagłe odczucie szybko zaszufladkował jako głupią myśl, bo przecież to nie świadczyło o niczym szczególnym. Ludzie lubili interakcje z innymi przedstawicielami swojego gatunku. Jak uczyli go niegdyś na biologii - człowiek to zwierzę stadne, a samotność była paskudnym stanem, podłamującym psychikę. Jasne, istnieli samotnicy, do których również by się zakwalifikował, acz w dłuższym wymiarze czasu, potrzebowałby interakcji z inną osobą. Choćby była to krótka rozmowa służbowa, zawierająca w sobie luźne składania zeznań, odnośnie zdemoralizowanego wychowanka ośrodka.
W tym było coś jeszcze. Powietrze, wiszące w pomieszczeniu wydawało się odrobinę cięższe, a spojrzenie Dolores wręcz automatycznie przyciągało jego uwagę. Zwykle pilnował się przed emocjonalnym angażem w sprawy… tym razem nie będzie tak łatwo.
Oderwał wzrok od wsuniętej do dłoni kartki. Ze spokojem, acz równoczesnym współczuciem, zapamiętywał strukturę zielonych oczu, przechodzących tuż przy źrenicach w lekko brązowy odcień.
Przyłapał się na tym, że nie chciał zbyt szybko opuszczać tego pomieszczenia.
Wciąż trzymał dłoń w tym samym położeniu, odbierając najdelikatniejszy bodziec, związany z ciepłem tej drugiej ręki. Naruszenie przestrzeni osobistej, a nawet intymnej funkcjonariusza publicznego, to nie przelewki. A co jeśli on sam by się na to zgodził? Przez chwilę zapomniał, że jest tutaj w charakterze służbowym. Zupełnie, jakby wszyscy inni koledzy w mundurach, kręcący się po drugiej stronie drzwi, przestali istnieć.
- To ja dziękuję - odparł cicho, wciąż w odpowiednio subtelny sposób, zaciskając w dłoni karteczkę, dotykając tym samym ciepłych palców pani Sherwood. Będzie myślał o tym momencie w drodze do radiowozu, poprawiając nieświadomie służbową kurtkę. Zastanowi się raz jeszcze nad swoimi możliwościami, odnośnie jak najbardziej dyskretnego załatwienia sprawy z Bartem. Później, otwierając kluczem drzwi od domku, przypomni sobie, że Dolores była mężatką.
I pomyśleć, że miał się za typowego profesjonalistę.

/zt x2
Dory Sherwood
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! BOGATE CV BAŚNIOPISARZ Adam i Ewa EMERGENCY SERVICES Gram na gitarze Weekendami wyjeżdżam w Bieszczany SMERF PRACUŚ
mów mi/kontakt
not today satan
Zablokowany