Do ostatniej chwili zastanawiała się co powinna w sylwestra począć, nie mając żadnych konkretnych planów - a przynajmniej nie takich, które w pełni by ją satysfakcjonowały. Nie przywykła jeszcze w pełni do faktu, że musiała sobie jakoś ten dzień zorganizować, bo przecież nie było już mowy o spędzeniu go we dwoje, jak to kiedyś w zwyczaju ze swoim partnerem miała. Niby mogła skorzystać z zaproszeń od znajomych i wybrać się na którąś z domówek, ale co do tego nie była w pełni przekonana. Z niejasnych powodów chciała czegoś więcej, zupełnie tak, jakby wmówiła sobie, że jeśli w ten rok z hukiem wejdzie, to automatycznie stanie się on lepszy. Rozwiązanie przyszło do niej mniej więcej wtedy, kiedy jej starszy brat się rozchorował i dzisiejszy dzień postanowił spędzić w domu, tym samym wciskając Lacey dwie wolne wejściówki na jedną z większych imprez w jednym z miejscowych klubów. Przez moment wahała się nad przyjęciem ich, ale ostatecznie doszła do wniosku, że ta impreza mogła być dokładnie tym, czego Lacey szukała. Decyzję podjęła jednak dopiero wtedy, kiedy Cala zgodziła się pójść tam z nią, co wymagało jednak długich godzin namawiania i złożenia obietnicy, że Bradford uprzednio podrzuci jeszcze Britney do Isaaca, żeby ten zaopiekował się nią o północy, kiedy to fajerwerki w okolicy narobią huku.
Teraz jednak, od dobrych dwóch godzin korzystały z tego, co do zaoferowania miał im klub. Dzięki wejściówkom od jej brata, nie musiały nawet szczególnie martwić się alkoholem, bo drinki wliczone zostały w jego cenę i chyba za to najbardziej Lacey była mu wdzięczna. Już na starcie zaciągnęła Calanthe do baru, nie będąc w stanie odmówić sobie kilku szotów na lepszy początek imprezy, a później, kiedy już humory dopisywały im trochę bardziej, wyciągnęła ją na parkiet, robiąc sobie w międzyczasie tylko krótkie przerwy na to, żeby wypić jakiegoś drinka. W chwili obecnej to właśnie zamierzała zrobić, na moment zostawiając blondynkę na jednej z kanap, aby samodzielnie przepchnąć się przez tłum do baru i po dłuższej chwili oczekiwania wrócić do Carter z dwoma pełnymi szklaneczkami. Postawiła je na blacie jeszcze zanim sama opadła na kanapę, przy okazji spoglądając na wielki zegar, który dzisiejszego wieczora wisiał gdzieś nad stanowiskiem DJa. - Niedługo północ - zauważyła, dosiadając się w końcu. Później upiła kilka niewielkich łyków swojego drinka, co było zbawienne, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze niedawno szalały na parkiecie. - Jakieś postanowienia? - zapytała i ku górze jedną brew uniosła. Sama w tym roku chyba nawet nie próbowała o tym myśleć, bo nauczona doświadczeniem wiedziała, że to po prostu nigdy jej się nie udaje.
Calanthe Carter