Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
Pilot myśliwca wojskowego, po stracie żony i dzieci w wypadku wrócił do Hope i założył w Miami szkołę latania na awionetkach. Jako tako układa sobie życie na nowo, problem w tym że po pijaku przespał się z najlepszym kumplem i nie wie co ma robić.
37
185

Post

Można powiedzieć, że po dwóch latach spędzonych w wojsku, całkiem nieźle mu się układało. Zaangażowany całym sobą w pokazaniu innym, że nie liczy się pochodzenie a to, co sobą reprezentujesz każdego dnia budził się i powtarzał sobie, że jeszcze im wszystkim pokaże. Nie było łatwo, od samego początku stykał się z rasizmem i szykanowaniem, ale nie poddawał się, walczył o swoje jak lew pokazując się z jak najlepszej strony. Wszystko zmieniło się po jego pierwszym wylocie do Iraku, gdy pokazał, że jest taki sam jak on: że wykonuje swój zawód z pasją godną prawdziwego patrioty. Teraz jednak, na kilkudniowej przepustce chciał spędzić czas z najbliższymi, też pierwsze zetknięcie się z otwartym konfliktem zbrojnym mocno wpłynęło na ledwie dwudziestodwuletniego Villedę i potrzebował się odstresować.
Co jest najlepszym pomysłem na relaks? Najzwyczajniejsza w życiu impreza, najlepiej na plaży bo akurat nastało lato i grzechem byłoby nie napić się piwa na świeżym powietrzu. Dodatkowo dobrze jest zgarnąć przy okazji doborowe towarzystwo, coby się nie nudzić, aczkolwiek sam Carlos nie ma z tym problemów, wystarczy mu chwila a już ze wszystkimi złapie wspólny język. Teraz jednak, napastowany wiadomościami przez najlepszego przyjaciela (po kij mu pisał, że wraca do kraju), chcąc nie chcąc zgodził się, by mu towarzyszył. Z Octavianem znali się praktycznie od dziecka, mieszkając niedaleko siebie szybko złapali wspólny kontakt, jak i ich rodziny się polubiły, do tego stopnia że wpadali do siebie na niedzielne obiadki. Lata mijały, obaj dorastali, a chłopak jako typowy nastolatek wolał imprezy od nauki i to Carlos gdy był na miejscu okazywał się być jego głosem rozsądku. Dzisiaj też tak było. Wiedział doskonale, że zabierając szesnastolatka na imprezę sporo ryzykuje, ale rodzice Cartera mu ufali i wiedzieli że przy nim włos z głowy mu nie spadnie. Poza tym, kto by chciał zadzierać z wojskowym, ubranym w moro wysokim facetem który jest tu chyba nawet najstarszy?
- Tylko błagam, Octavian bez jakiś chorych akcji, twoi rodzice zabiją mnie, jak postawię cię poskładanego pod drzwiami. – mruknął do idącego obok chłopaka, ściągając kurtkę i wiążąc ją na biodrach. Było cholernie gorąco mimo dosyć późnej wieczornej godziny, a oni akurat wchodzili na plażę, mijając spore skupiska typowej młodzieży z puszkami z piwem w rękach. Westchnął lekko, cholernie tęsknił za takimi imprezami. Łypnął na przyjaciela. - Obiecuję, że jak tylko zobaczę że przesadzasz, zabieram cię do domu. – to była ich pierwsza wspólna impreza, Villeda chciał się zabawić, ale musiał też mieć na niego oko, wiadomo jakie są nastolatki w tym wieku, a on nie chce by cokolwiek mu się stało. W zamyśleniu potarł nieśmiertelniki, ciągnąc go za ramię do miejsca gdzie rozdawali alkohol.

Octavian Carter
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Największa maruda 2020 Call my name BOGATE CV WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! devine Sej łaaat? WDOWIEC/WDOWA WETERAN FAN FILMÓW WOJENNYCH Człowiek orkiestra boję się pająków Czuję motyle w brzuchu Like a virgin
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Octavian Carter
a

Post

Umówmy się, Octavian nigdy nie był typem grzecznego chłopca i sprawiał rodzicom większe czy mniejsze problemy odkąd tylko nauczył się chodzić i mówić. Ojciec od samego początku cierpliwie to wszystko znosił i wolał próby dotarcia do niego prośbami niż groźbami, matce natomiast za każdym razem momentalnie odpalał się tryb surowego, karcącego rodzica. Octavian nienawidził, kiedy rozkręcała dramy o jakieś totalne pierdoły, jednak jej zachowanie paradoksalnie sprawiało, że jeszcze bardziej miał ochotę robić jej na złość i sprawdzać, jak daleko sięgają granice jej cierpliwości. Dobrze wiedział, że ojciec i tak za każdym razem jakoś go wybroni, bo robił to niemal zawsze, niezależnie od tego, jak wielkie głupstwo akurat przychodziło do głowy jego syna... a pomysły Octavian miewał naprawdę bardzo różne, choć może lepiej teraz się nad tym nie rozwodzić.
Wiadomość, że jego najlepszy przyjaciel wraca na kilka dni do kraju niezwykle poprawiła mu humor. Mimo różnicy wieku niegdyś spędzali w swoim towarzystwie całe dnie i Octavianowi cholernie tego brakowało. Nie powinno więc absolutnie nikogo dziwić, że niemal od razu zasypał Carlosa wiadomościami, przez co koniec końców ostatecznie wylądowali razem na jakiejś imprezie na plaży. Oczywiście trzeba było dyskutować z matką dłuższą chwilę, żeby w końcu zgodziła się puścić syna, ale chyba przekonał ją fakt, że pójdzie z nim ktoś starszy, kto w razie czego będzie miał na niego oko.
- Bawisz się w moją matkę? - rzucił z rozbawieniem, słysząc jego słowa, no bo Carlos brzmiał w tym momencie totalnie jak ona, serio! Z drugiej jednak strony wcale mu się nie dziwił, bo dziś poniekąd to on był za niego odpowiedzialny i to on będzie miał przejebane u pani Carter, jeśli coś się stanie. Octavian wolał go na to nie narażać, wystarczyło że sam musiał znosić tryrady matki o byciu porządnym i odpowiedzialnym, i innych tego typu głupotach. - Zdefiniuj mi twoje przesadzasz, żebym wiedział gdzie jest granica.
Nie trzeba chyba dodawać, że bardzo chętnie dał się zaciągnąć po alkohol. To było coś, do czego nigdy nikt nie musiał go namawiać, bo na wszelkich domówkach na których zdarzało mu się bywać często zazwyczaj to on był pierwszy do picia i robił za tego, który namawia innych na jeszcze jedną kolejkę.
- Co pijemy? - spytał niemal od razu, zerkając na przyjaciela. Nie, żeby Octavian nie potrafił bawić się również na trzeźwo, no ale skoro miał alkohol na wyciągnięcie ręki to nie będzie sobie odmawiał, szanujmy się.

Carlos Villeda
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Pilot myśliwca wojskowego, po stracie żony i dzieci w wypadku wrócił do Hope i założył w Miami szkołę latania na awionetkach. Jako tako układa sobie życie na nowo, problem w tym że po pijaku przespał się z najlepszym kumplem i nie wie co ma robić.
37
185

Post

Może właśnie w tym względzie byli do siebie bardziej podobni, niżby się wydawało, chociaż Carlos pierwsze imprezy miał za sobą, nie szalał jednak na nich, prędzej obserwował najbliższe otoczenie, niż rzucał się w wir najlepszej zabawy, aczkolwiek zdarzało mu się nie raz i nie dwa rozkręcić drętwe towarzystwo. Wiedział jednak, jak może czuć się Carter, dopóki Villeda nie skończył szkoły i nie poszedł do wojska, to samo przechodził ze stoją matulą. Każde z ich dzieci miało swoje grzeszki na sumieniu i ogniste temperamenty odziedziczone po ojcu, nic dziwnego że wpadali w kłopoty, z których jako tako się ratowali. Byli jednak tylko ludźmi, młodymi, nieogarniętymi, dopiero budującymi swoje życie.
Polubił jego rodziców, chociaż przed jego matką czuł szacunek i może nawet trochę się go bał. Za to ojciec chłopaka od razu przypadł mu do gustu. Czasami żałował, że jego własny nie jest taki sam, ale w życiu nie można mieć wszystkiego. Nie mniej, skoro już zdradził się, że na kilka dni wrócił i nijak nie uwolni się od towarzystwa młodszego przyjaciela, spędził dobrą godzinę na przekonywaniu jego matki, że będzie czuwał nad bezpieczeństwem jej syna. I wcale nie wyglądał na przerażonego jej spojrzeniem, dzielnie je wytrzymał.
- Nieeee, jej nie da się podrobić. Będę twoim głosem sumienia, bo twoje własne chyba dawno temu poszło się jebać. – wzruszył lekko ramionami. Wiedział, co Octavian potrafił odstawić, dlatego wolał mieć na niego oko, być odpowiedzialnym dorosłym, chociaż sam jeszcze te dwa, trzy lata temu podobne akcje robił. Wojsko jednak zmienia ludzi, kształtuje charaktery, nic więc dziwnego że to on dzisiaj będzie odpowiedzialnym dorosłym. Uniósł brwi. – Wlewanie w siebie beczki alkoholu się do tego zalicza. Aha i oddalanie się z plaży też. Więc nawet nie kombinuj Carter. – mruknął, łypiąc na niego tymi ciemnymi oczami, jakby samym spojrzeniem chciał mu powiedzieć że jeśli odwali taką manianę, to z miejsca zabiera go stąd i nigdzie więcej nie zabiera, nie będzie robił mu wstydu. Po prawdzie obaj byli jak ogień i woda i chyba dlatego tak dobrze się ze sobą dogadywali.
- Widzę że mocniejsze alkohole poszły w ruch. – zerknął do przenośnej lodówki pełnej butelek piwa i pustych po wódce. Ech, ta dzisiejsza młodzież, co poradzisz. Wyjął dwie butelki, zgrabnie je otworzył i jedną podał Octavianowi. Sam oparł się o jakiś stojący za nim samochód, zgiętą nogę opierając o koło. – Działo się coś ciekawego, jak mnie nie było? – niby pisał listy, nie tylko do rodziny, ale też i do niego, ale dopiero teraz ma okazję zwyczajnie poplotkować o tym, co się działo gdy on był daleko od domu.


Octavian Carter
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Największa maruda 2020 Call my name BOGATE CV WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! devine Sej łaaat? WDOWIEC/WDOWA WETERAN FAN FILMÓW WOJENNYCH Człowiek orkiestra boję się pająków Czuję motyle w brzuchu Like a virgin
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Octavian Carter
a

Post

No właśnie, Octavian jakby nie patrzeć wciąż był dorastającym nastolatkiem, któremu wydawało się, że może wszytko, i że cokolwiek by nie zrobił, ujdzie mu to bezkarnie. Zalety młodości... cieszył się nią póki mógł, bo pewnie ani się obejrzy a już skończy szkołę i będzie musiał zastanawiać się, co dalej zrobić ze swoim życiem. Matka oczywiście chciała, żeby poszedł na jakieś ambitne studia, ale jemu niekoniecznie podobał się ten pomysł. Znaczy - studia owszem, ale jakiś lekki i przyjemny kierunek, na którym nie będzie trzeba się za dużo uczyć i będzie można poświęcić odpowiednią ilość czasu na imprezowanie. Priorytety, halo.
- A nawet jeśli, czy to coś złego? - zapytał, a na jego twarzy pojawił się ten konkretny uśmiech, który niemal zawsze oznaczał kłopoty. No rozsądku to on w tej chwili nie miał za grosz, nie dało się zaprzeczyć. Teoretycznie wszystko możnaby zwalić na fakt że dorastał, powoli wchodził w dorosłość i dlatego niekiedy mu odpierdalało, ale jeśli ktoś znał go nieco dłużej to wiedział doskonale, że Octavian był taki praktycznie od zawsze i wiek nie miał tu absolutnie nic do rzeczy. Wątpliwe czy kiedykolwiek z tego wyrośnie, choć matka się nie poddawała i uparcie starała się zrobić wszystko, by, jak to miała w zwyczaju mówić, wyszedł na ludzi. - Dobrze tato, będę grzeczny - rzucił ironicznie, wywracając oczami. Był jednak wręcz przekonany, że rola jego niańki znudzi się Villedzie już po kilku drinkach i razem będą zajebiście się bawić, nie przejmując się mamuśką Carter i jej zakazami. Życie było przecież zbyt krótkie by się ograniczać i odmawiać sobie przyjemności, które niekoniecznie aprobowali niektórzy przewrażliwieni rodzice.
- Niezbyt. No, może poza tym, że ojciec postanowił powoli zacząć uczyć mnie jeździć. Będę zajebistym kierowcą, zobaczysz - oznajmił pewnym siebie głosem, oczywiście postanawiając pominąć historyjkę o tym, jak to pewnego dnia zajebał auto ojca i stwierdził, że przejedzie się sam, bez nadzoru staruszka. To wcale nie było warte opowiedzenia - głównie dlatego, że jego samodzielna przejażdżka bardzo szybko skończyła się zarysowanym zderzakiem... no ale kurde, kto mógł przewidzieć, że między płotem a rosnącym w ogrodzie drzewem jest tak mało miejsca i nie da się tam porządnie skręcić? - Lepiej opowiadaj co u ciebie, na pewno masz dużo ciekawszych rzeczy do powiedzenia. - Upił łyk piwa i zerknął na przyjaciela z zaciekawieniem. Chętnie posłucha o przeżyciach przyjaciela, bo wojsko zawsze w jakiś sposób go fascynowało, choć sam raczej niekoniecznie się tam widział - doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że był na to zdecydowanie za leniwy.

Carlos Villeda
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Pilot myśliwca wojskowego, po stracie żony i dzieci w wypadku wrócił do Hope i założył w Miami szkołę latania na awionetkach. Jako tako układa sobie życie na nowo, problem w tym że po pijaku przespał się z najlepszym kumplem i nie wie co ma robić.
37
185

Post

Był młody, jeszcze wszystko przed nim, sam Carlos pamiętał, jaki był te wiele lat temu i bynajmniej nie był święty, jego cała rodzina miała ogniste temperamenty i każde z Villedów wpadało w jakieś kłopoty, sam Carlos nie był wyjątkiem, jednak jako tako się ogarnął i teraz podąża własną ścieżką, pokonując wszystkie przeciwności losu, pokazując że mimo tego, iż pochodzi z mieszanej rodziny, jest naprawdę wiele wart. Owszem, czasami przychodzi mu to z trudem, ale jest uparty jak osioł i jako tako brnie w to wszystko.
Łypnął na niego.
- O nie, znam to spojrzenie. Ostrzegam cię, jeden numer i naprawdę nigdzie więcej cię nie zabieram. – burknął, posyłając mu jednak jeden z tych swoich uśmiechów. Wiadomo, jako ten starszy powinien być odpowiedzialny, ale jak to mawiają, w każdym z nas kryje się dziecko, które co jakiś czas chce się wydostać na wierzch, tak samo jest z nim, jednak dzisiaj musi go pilnować, w końcu dał słowo jego rodzicom, że nic mu się nie stanie. Dobrze jednak być wojskowym, ludzie inaczej na ciebie patrzą, jak i mają większe zaufanie, wiedząc że przy takiej osobie nic im nie grozi. Teraz jednak miał zamiar skupić się na dzisiejszym wieczorze i doborowym towarzystwie. Pogroził mu jeszcze palcem, miał jednak nadzieję że Octavian będzie jednak grzeczny i nie będą musieli szybko urywać się z tej imprezy.
- Santa Madre papcio Carter jest samobójcą? Wiesz, nigdy w ciebie nie wątpiłem, no ale jednak znając ciebie to sam obawiałbym się o jego zdrowie i życie. – zaśmiał się upijając łyk ze swojej butelki, momentalnie siadając tyłkiem na masce samochodu, bo tak było mu wygodniej. Prześlizgiwał się spojrzeniem po obecnej tutaj młodzieży, pamiętając jak wyglądały jego własne wieczory, kiedy był w wieku przyjaciela i takie życie było jego codziennością. Teraz jednak wszystko się zmienia, gna naprzód, a on ledwo nadąża. Popatrzył na niego uważnie, wzdychając lekko. Przyzwyczaił się do tego, że ilekroć wracał do domu, Octavian chciał znać wszystkie szczegóły jego wyjazdu. Dla samego Carlosa pierwsza tura w Afganistanie do najprzyjemniejszych nie należała, wielu się załamywało i nie wracało do wojska, on jednak to kochał, czuł tą dziwną ekscytację i adrenalinę gdy promienie gorącego słońca muskały jego twarz.
- Czy ja wiem czy ciekawych? Nic nowego, tam jest gorąco jak w piekle, aczkolwiek jestem pół Hiszpanem, lubię takie klimaty. – przytknął butelkę do ust, lustrując przyjaciela spojrzeniem. – A i zaczynam szkolenie na pilota. Stwierdziłem, że raczej czuję się lepiej w powietrzu niż na ziemi. – tuż przed wyjazdem stwierdził, że wolałby pilotować myśliwce, niż biegać z karabinem, miał więc nadzieję że akurat w tym kontekście jego życie się ułoży.

Octavian Carter
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Największa maruda 2020 Call my name BOGATE CV WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! devine Sej łaaat? WDOWIEC/WDOWA WETERAN FAN FILMÓW WOJENNYCH Człowiek orkiestra boję się pająków Czuję motyle w brzuchu Like a virgin
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Zablokowany