Miał nadzieję, że to małe nieporozumienie niczego nie zepsuje i będą mogli wrócić do dobrej zabawy, która z każdą kolejną atrakcją zbliżała się ku końcowi. Mieli zapamiętać ten czas jako pełen dobrej zabawy, bez żadnych kłótni i smutków. Dla niego ten pocałunek nic nie znaczył. Ot, musiał przez chwilę niechętnie robić za chłopca od całowania, a potem uciekł do dziewczyny, która zawładnęła jego sercem. Nie chciał całować nikogo więcej. I musiała o tym wiedzieć, nawet jeśli planował wszelkie poważniejsze deklaracje zostawić na odpowiedni moment. Ale jak go korciło, żeby wyznać jej wszystko tu i teraz!
— Nie martw się, kochanie. Jeszcze kilka lekcji i będziesz sobie lepiej radzić. Nie każdy po pierwszej lekcji jeździ jak Kubica. — zaśmiał się, obejmując ją ramieniem. Sam nie radził sobie najlepiej, ale zdał i na pierwszej jeździe własnym autem rozbił je na pierwszym lepszym drzewie. Pominął tą historię, żeby Mia się bardziej nie stresowała, że taki wariat ją uczy. Ale teraz bardzo dobrze sobie radził i mógłby nawet jeździć jak w Szybkich i Wściekłych. Ale by się przejechał z takim Nitro.
— Pewnie będą pojawiały się instrukcje, więc rób to co tam pisze. — poradził, przyglądając się konsoli. Zbyt wiele guzików jak na jedną osobę ale od czego miała jego do pomocy? Póki było spokojnie niczego nie naciskał i pozwolił jej prowadzić ich statek kosmiczny, podziwiając przy okazji kosmos. — Wątpię. Polecisz na rok, a wracasz po wielu latach i twoja rodzina jest starsza niż wcześniej. Poza tym skąd mam wiedzieć, że nie właduje mi się na statek jakiś Xenomorph? Raczej podziękuję. — chyba wolał bezpiecznie siedzieć w domu, niż narazić się na takie niebezpieczeństwo. Poza tym w kosmosie mogły być pająki. W Żołnierzach Kosmosu były.
Mia Walker
a
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Adoptowana studentka biochemii, która dostała mieszkanie od rodziców, na życie zarabiając jako kelnerka w jednej z restauracji. Ma kapryśnego kota imieniem Luna, głowę pełną szalonych pomysłów i chaos w życiu, nad którym udaje jej się zapanować jedynie dzięki Billy'emu, któremu już dawno oddała serce na wyłączność.
23
165
Starała się już nie myśleć o tym, co miało miejsce przy tej nieszczęsnej budce, na którą pewnie od teraz będzie patrzyła z przesadną niechęcią. Znacznie bardziej wolała się skupić na dobrej zabawie z Billym, która miała trwać jeszcze przez jakiś czas. Kto wie, może właśnie takiego zapewnienia jak wcześniej potrzebowała, żeby wewnętrznie się ustabilizować i nie dopowiadać sobie rzeczy, których najwidoczniej nie było. Na całe szczęście, bo skoro zareagowała tak na drobny pocałunek z inną dziewczyną, to jak poczułaby się, gdyby ostatecznie powiedział jej, że to była tylko przelotna zabawa. Trzy miesiące, chociaż ten czas wydawał jej się być znacznie dłuższy, to sporo na przywiązanie się do kogoś. A ona zrobiła to tak jakby bezgranicznie i nic nie zapowiadało, by nagle miała zdanie zmienić.
-W ogóle musimy wyjechać na miasto, bo to jednak coś innego, niż polne drogi, parkingi czy miejsca, w których nie ma innych kierowców - skomentowała. Billy, który został trochę jej nauczycielem z przymusu, musiał się liczyć z tym, że dziewczyna będzie chciała poruszać się po coraz to trudniejszych trasach. Takich, na których musiała reagować. Wszak nigdy nie wiadomo, co ją na drodze spotka.
-No dobrze. Ale jeśli czegoś nie zauważę, to koniecznie musisz mi pomóc. Wolałabym nie spowodować wypadku w symulatorze - zerknęła na niego, zaraz całkiem skupiając się na tym, co miała przed sobą. Wydawało jej się zbyt spokojnie, a wiadomo, że nawet w grach takie sytuacje zwiastowały nadejście czegoś brutalnego.
-Ja bym chciała z jednej spróbować, ale z innej chyba nie - stwierdziła, obracając kierownicę statu tak, by nie wlecieć na wielką asteroidę. Przygryzła dolną wargę, skupiając się jeszcze bardziej, kiedy wlecieli w mnóstwo małych skałek. I jak ona miała przeżyć w tych warunkach?
Billy Harrington
-W ogóle musimy wyjechać na miasto, bo to jednak coś innego, niż polne drogi, parkingi czy miejsca, w których nie ma innych kierowców - skomentowała. Billy, który został trochę jej nauczycielem z przymusu, musiał się liczyć z tym, że dziewczyna będzie chciała poruszać się po coraz to trudniejszych trasach. Takich, na których musiała reagować. Wszak nigdy nie wiadomo, co ją na drodze spotka.
-No dobrze. Ale jeśli czegoś nie zauważę, to koniecznie musisz mi pomóc. Wolałabym nie spowodować wypadku w symulatorze - zerknęła na niego, zaraz całkiem skupiając się na tym, co miała przed sobą. Wydawało jej się zbyt spokojnie, a wiadomo, że nawet w grach takie sytuacje zwiastowały nadejście czegoś brutalnego.
-Ja bym chciała z jednej spróbować, ale z innej chyba nie - stwierdziła, obracając kierownicę statu tak, by nie wlecieć na wielką asteroidę. Przygryzła dolną wargę, skupiając się jeszcze bardziej, kiedy wlecieli w mnóstwo małych skałek. I jak ona miała przeżyć w tych warunkach?
Billy Harrington
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
— Myślę, że tak zrobimy jak będziesz gotowa. Na razie poczuj się pewnie na polnych drogach. A kiedy planujesz się zapisać na kurs? Mogę Cię zawieźć jeśli chcesz. — zaproponował. Pewnie pomoże jej też w nauce do testów, które według niego były najgorszą częścią. Pytania z dupy ani trochę nie przygotowywały na to co może wydarzyć się na drodze. Mia dobrze sobie radziła, ale wolał, żeby spotkała jakieś auto na polnej drodze niż w środku miasta i zjechać na bok w panice, co mogłoby niepotrzebnie ściągnąć uwagę policji. Nie miał licencji instruktora, więc pewnie mandat drogo by go kosztował.
— Spokojnie, damy sobie radę. Pomogę Ci jak tylko będę mógł. — zapewnił, sprawdzając wszystko co mógł na swojej konsoli. Wyglądało na skomplikowane, ale na pewno w praktyce pójdzie im lepiej, bo to miała być tylko zabawa, a nie test do NASA. Wystarczy nie wlecieć w planety i omijać przeszkody. Nic trudnego. Prawie jak gry wyścigowe.
— I tak bym Cię nie puścił, więc nie masz co marzyć. — rzucił, patrząc na nią poważnie. Nie dałby jej wylecieć w kosmos. Dla niego tam było zbyt niebezpiecznie no i bardzo by tęsknił. Zniósłby jej wyjazd do innego miasta czy kraju, ale nie w przestrzeń kosmiczną, gdzie nie będzie mógł do niej pojechać w każdej chwili. No nie ma takiej opcji i tyle. Niech zapomni.
Szło jej całkiem dobrze, nawet jeśli wlecieli w chmurę małych asteroid. Starał się nie odzywać, żeby jej nie dekoncentrować. Sprawdzał jedynie różne czujniki na swojej konsoli. — Myślę, że uda nam się przetrwać jeśli będziesz tak dalej prowadzić. — przyznał, posyłając jej jeden ze swoich uśmiechów. Miał ochotę położyć dłoń na jej nodze, ale zdawał sobie z tego sprawę, że przez to pewnie spowoduje katastrofę, a tego nie chciał.
Mia Walker
— Spokojnie, damy sobie radę. Pomogę Ci jak tylko będę mógł. — zapewnił, sprawdzając wszystko co mógł na swojej konsoli. Wyglądało na skomplikowane, ale na pewno w praktyce pójdzie im lepiej, bo to miała być tylko zabawa, a nie test do NASA. Wystarczy nie wlecieć w planety i omijać przeszkody. Nic trudnego. Prawie jak gry wyścigowe.
— I tak bym Cię nie puścił, więc nie masz co marzyć. — rzucił, patrząc na nią poważnie. Nie dałby jej wylecieć w kosmos. Dla niego tam było zbyt niebezpiecznie no i bardzo by tęsknił. Zniósłby jej wyjazd do innego miasta czy kraju, ale nie w przestrzeń kosmiczną, gdzie nie będzie mógł do niej pojechać w każdej chwili. No nie ma takiej opcji i tyle. Niech zapomni.
Szło jej całkiem dobrze, nawet jeśli wlecieli w chmurę małych asteroid. Starał się nie odzywać, żeby jej nie dekoncentrować. Sprawdzał jedynie różne czujniki na swojej konsoli. — Myślę, że uda nam się przetrwać jeśli będziesz tak dalej prowadzić. — przyznał, posyłając jej jeden ze swoich uśmiechów. Miał ochotę położyć dłoń na jej nodze, ale zdawał sobie z tego sprawę, że przez to pewnie spowoduje katastrofę, a tego nie chciał.
Mia Walker
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Adoptowana studentka biochemii, która dostała mieszkanie od rodziców, na życie zarabiając jako kelnerka w jednej z restauracji. Ma kapryśnego kota imieniem Luna, głowę pełną szalonych pomysłów i chaos w życiu, nad którym udaje jej się zapanować jedynie dzięki Billy'emu, któremu już dawno oddała serce na wyłączność.
23
165
-Ale polne drogi nie są aż takim wyzwaniem. Znaczy rozumiem, mogę tam przejechać wiewiórkę, ale może chociaż wybierzemy taką drogę, gdzie natrafimy na pojazdy z przeciwnej strony? - spytała. Owszem, nie miała jeszcze wszystkich umiejętności, ale jak miała je zdobyć, kiedy jedyną przeszkodą była kałuża? - Sama nie wiem. Myślałam, żeby to zrobić w przyszłym miesiącu. A co, powinnam już to zrobić? - spojrzała na niego. Mógł mieć rację, bo przecież nie tylko ona zapewne chciała zdać, więc terminy być może były oblegane. Tak, trzeba będzie o tym na poważnie pomyśleć. Ciekawe, czy takie pilotowanie statku kosmicznego liczyło się jako doświadczenie.
-No wiesz co! Jak możesz mi zakazywać marzeń? - powiedziała, udając oburzenie. Nie poleciałaby nigdzie, gdyby nie chciał lecieć z nią. Nie, jeśli chodziłoby o jakiś przesadnie wielki dystans, bo wiadomo, że jak zacznie uczelnię, to trzeba będzie drałować do Miami. Niby nie codziennie, ale też nie każdego dnia będzie się z chłopakiem widziała. I pomyśleć, że to już niedługo!
-Może ty powinieneś to zrobić? Bo teraz jest łatwo, ale pewnie zaraz będzie gorzej - skomentowała. I oczywiście miała rację, bo zaledwie kilkanaście sekund później asteroidy zaczęły poruszać się jakoś szybciej. A może i oni przyspieszyli? Przecież nie była kierowcą rajdowym, nie było szans, żeby wszystko ominęła. - Koniecznie musisz pomóc bo zginiemy! - zawołała przesadnie się przy tym ekscytując. No co poradzić, że się dziewczyna wczuła. Nie chciała zginąć nawet podczas grania.
Dlatego mocniej złapała za kierownicą i przygryzła koniuszek języka, jakby to miało jej pomóc w skupieniu, a tym samym uniknięciu alarmy, który i tak rozległ się w prowizorycznej kabinie. Czyli gdzieś oberwali. Pytanie tylko, czy śmiertelnie.
Billy Harrington
-No wiesz co! Jak możesz mi zakazywać marzeń? - powiedziała, udając oburzenie. Nie poleciałaby nigdzie, gdyby nie chciał lecieć z nią. Nie, jeśli chodziłoby o jakiś przesadnie wielki dystans, bo wiadomo, że jak zacznie uczelnię, to trzeba będzie drałować do Miami. Niby nie codziennie, ale też nie każdego dnia będzie się z chłopakiem widziała. I pomyśleć, że to już niedługo!
-Może ty powinieneś to zrobić? Bo teraz jest łatwo, ale pewnie zaraz będzie gorzej - skomentowała. I oczywiście miała rację, bo zaledwie kilkanaście sekund później asteroidy zaczęły poruszać się jakoś szybciej. A może i oni przyspieszyli? Przecież nie była kierowcą rajdowym, nie było szans, żeby wszystko ominęła. - Koniecznie musisz pomóc bo zginiemy! - zawołała przesadnie się przy tym ekscytując. No co poradzić, że się dziewczyna wczuła. Nie chciała zginąć nawet podczas grania.
Dlatego mocniej złapała za kierownicą i przygryzła koniuszek języka, jakby to miało jej pomóc w skupieniu, a tym samym uniknięciu alarmy, który i tak rozległ się w prowizorycznej kabinie. Czyli gdzieś oberwali. Pytanie tylko, czy śmiertelnie.
Billy Harrington
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
— Dobra, wybiorę teraz taką trasę, żebyś mogła kogoś spotkać i wtedy zobaczymy jak sobie radzisz. — obiecał, gładząc ją delikatnie po plecach. W sumie lepiej, żeby wcześnie zaczynała od spotykania na drodze innych samochodów, niż na jeździe z instruktorem dostała ataku paniki i spowodowała wypadek. Już teraz powinna się przygotowywać na każdą ewentualność. — Najlepiej jak najszybciej. Ale jeśli nie czujesz się gotowa możemy to przełożyć na przyszły miesiąc. — powiedział, zerkając na nią.
— Kosmos to twoje marzenie? Puszczę Cię wszędzie gdzie tylko chcesz, ale nie tam. Muszę wiedzieć gdzie dokładnie jesteś i takie tam. Jak mam Cię pilnować w kosmosie? I kto będzie ze mną jadł ciastka? — mruknął, krzywiąc się nieznacznie. Nie chciał się z nią rozstawać, ale jeśli będzie musiała gdzieś wyjechać nie miał prawa jej zatrzymywać. Nie była jego własnością, ale miał nadzieję, że czasem go ze sobą zabierze. Obiecała mu przecież podróż po świecie.
— Wolę popatrzeć jak nas ratujesz. — odparł, pokazując jej język. Czy odezwała się w nieodpowiednim momencie? Chyba tak. Na szczęście nie działo się to naprawdę, więc nie panikował. Położył jednak dłoń na tej należącej do Mii i próbował jakoś wyprowadzić ich z sytuacji zanim trafi ich coś gorszego. — Staram się, kochanie. Nie panikuj. — odparł, poruszając kierownicą. Z jego pomocą jakoś powoli zmierzali w stronę bezpiecznego miejsca, ale oczywiście nie wyszło tak pięknie jak się spodziewał i usłyszał alarm. Spojrzał na konsolę i zobaczył, że ich statek oberwał i był osłabiony o jakieś 35% i jeden z silników nie działał. No ale nie poddawał się i kierował dalej, omijając wszystko co się da. Prawie zderzyli się z wielkim meteorytem, ale w końcu udało im się dotrzeć na metę ich podróży.
— Widzisz? Byłaś świetna, kochanie. — pogratulował jej, całując ją jeszcze delikatnie w usta i opuścili kabinę, kierując się w stronę kolejnej atrakcji.
// zt. z2
Mia Walker
— Kosmos to twoje marzenie? Puszczę Cię wszędzie gdzie tylko chcesz, ale nie tam. Muszę wiedzieć gdzie dokładnie jesteś i takie tam. Jak mam Cię pilnować w kosmosie? I kto będzie ze mną jadł ciastka? — mruknął, krzywiąc się nieznacznie. Nie chciał się z nią rozstawać, ale jeśli będzie musiała gdzieś wyjechać nie miał prawa jej zatrzymywać. Nie była jego własnością, ale miał nadzieję, że czasem go ze sobą zabierze. Obiecała mu przecież podróż po świecie.
— Wolę popatrzeć jak nas ratujesz. — odparł, pokazując jej język. Czy odezwała się w nieodpowiednim momencie? Chyba tak. Na szczęście nie działo się to naprawdę, więc nie panikował. Położył jednak dłoń na tej należącej do Mii i próbował jakoś wyprowadzić ich z sytuacji zanim trafi ich coś gorszego. — Staram się, kochanie. Nie panikuj. — odparł, poruszając kierownicą. Z jego pomocą jakoś powoli zmierzali w stronę bezpiecznego miejsca, ale oczywiście nie wyszło tak pięknie jak się spodziewał i usłyszał alarm. Spojrzał na konsolę i zobaczył, że ich statek oberwał i był osłabiony o jakieś 35% i jeden z silników nie działał. No ale nie poddawał się i kierował dalej, omijając wszystko co się da. Prawie zderzyli się z wielkim meteorytem, ale w końcu udało im się dotrzeć na metę ich podróży.
— Widzisz? Byłaś świetna, kochanie. — pogratulował jej, całując ją jeszcze delikatnie w usta i opuścili kabinę, kierując się w stronę kolejnej atrakcji.
// zt. z2
Mia Walker
mów mi/kontakt
kiitty#9373