a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
22
168

Post

ubranie

Dejan miał wrażenie, że odkąd zaczął pracować u Huntera, pomagając mu w studio tatuażu, był bardziej zmęczony, dodatkowo nie mając na nic czasu. Nie to, by przed znalezieniem roboty robił aż tak wiele, zazwyczaj ograniczając się do wałęsania po mieście lub korzystania z luksusów domu, w którym przyszło mu zamieszkać. Wiadomo jednak, że człowiek nijak nie chciał harować, marząc o tym, by dostawać pieniądze za nic. Tych zresztą chłopakowi nadal brakowało, ponieważ nie zarabiał nie wiadomo ile, posiadając przy tym masę wydatków. Jak dobrze, że w mieście miał brata, którego od czasu do czasu można było poprosić o dofinansowanie w postaci kilku dyszek. Parker jakoś nie miał wyrzutów sumienia widząc z jak kasiastym kolesiem brata się Mark. Egoistyczne byłoby z jego strony gdyby się nie podzielił.
Tuż po tym, jak udało mu się wysępić dwadzieścia dolarów, ruszył po pracy na miasto w poszukiwaniu Bóg wie czego. Znając Dejana mogło to być dosłownie wszystko, a wiedząc jaką miał tendencję do pakowania się w kłopoty i robienia głupot, z całą pewnością owa rzecz będzie znajdowała się w tej kategorii.
Zabrał deskę, na której wcale tak dobrze jeździć nie umiał, udając, że ma znacznie więcej doświadczenia, kierując się w stronę miasta. Godzina była dla niego jak najbardziej odpowiednia, głównie ze względu na małą liczbę osób, co pozwalało mu cieszyć się wolnym czasem, który trzeba było spożytkować jak najlepiej.
Zatrzymał się, wzdychając. Hope Valley nie było nawet aż takim zadupiem jak można było początkowo zakładać. Szybko udało mu się znaleźć coś, czym można było się zająć chociaż przy okazji poznał parę dość irytujących osobistości, które z chęcią wysłałby w kosmos. Niestety, póki co nie miał takiej mocy więc zostało mu liczenie na unik.
Rozejrzał się ponownie sprawdzając, czy nie ludzi stanowiących potencjalne zagrożenie i wskoczył (wszedł ostrożnie) na deskę, ruszając powoli przed siebie.
Jak można było się spodziewać, szybko musiało dojść do jakiegoś nieprzyjemnego incydentu z udziałem osób trzecich.
Kiedy tylko poczuł się zbyt pewnie, przyspieszając, stracił kontrolę nad niebezpiecznym pojazdem. Zaczął machać rękami by utrzymać równowagę, jednak nie na wiele się to zdało.
Jakie istniało prawdopodobieństwo, że przywali w coś twardego rozkwaszając sobie twarz?
Zamiast tego, o dziwo, przywalił w coś całkiem miękkiego i ciepłego, lądując plackiem na owym czymś.
-Ja jebie - wyrzucił z siebie, bo mimo wszystko upadek zaparł mu dech w piersi. - Pieprzony krzywy chodnik - skrzywił się, bo niezależnie od tego na kim leżał nie mógł wyjść na ofermę. Trzeba było wyjść z sytuacji korzystnie.

Nero Hitchcock
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Oh shit I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY LGBT+ Wychowała mnie matka WIELBICIEL FAST FOODÓW Gram na gitarze Zdałem prawko za pierwszym razem GOOGLE ME
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
I’m not the type to catch feelings
Something bout you got me
Stuck and I’m sinking
22
178

Post

Zaaklimatyzowanie się w nowym miejscu, nigdy nie było dla niego czymś ciężkim, co z pewnością było zasługą częstych przeprowadzek i jego osobowości. Był ciekawy ludzi i świata, choć oczywiście nie każdy uważał go za najprzyjemniejszą do rozmów osobę, mimo że większość jednak czuła się w jego towarzystwie dobrze. Co prawda, w Hope Valley już na starcie działo się wiele rzeczy, które mogły mocno zniechęcić go do pozostania. Przykładem mogło być samo spotkanie policjanta w lesie. Wszędzie unikał bowiem przedstawicieli porządku publicznego, obawiając się, że ci zaczną szukać o nim jakichś informacji. Niewielka liczba służbowców machnęłaby ręką na chłopca, który w dziwnych okolicznościach mdleje pośród drzew, wyglądając na kompletnie wycieńczonego fizycznie. Żadna wymówka nie była na tyle przekonująca, aby zamydlić mundurowemu oczy i Nero poniekąd wiedział, że prędzej, czy później policjant zainteresuje się nim, a już szczególnie, jak na jaw wyjdzie, że jego dane osobowe, nie istnieją w żadnej bazie. Kłótnie, które przeprowadzał już z losowymi osobami, choć nie były na tyle poważne, co wcześniej wskazany powód, tak wciąż nieco zniechęcały. Szczególnie wkurzająca była ostatnia wymiana zdań z chłopcem z plaży, który później jakimś cudem zdołał wytrzasnąć do niego numer telefonu. I zamiast zasłużonych przeprosin oraz podziękowań, z wiadomości SMS-owych wyczytać mógł jedynie pretensje. Tak czy siak, Nero nie miał zamiaru ciągnąć tej bezsensownej wymiany, nie decydując się jednak na zablokowanie numeru, dokładnie tak jakby wiedział, że ten na coś może mu się jeszcze przydać.
Dzisiejszego dnia nie miał ochoty na siedzenie w domu. Przez ostatnie tygodnie albo rozmyślał nad planami awaryjnymi w mieszkaniu, albo pracował, zajmując sobie w ten sposób głowę. Dzisiaj postanowił jednak wyjść na świeże powietrze. Może tym razem opuszczenie czterech ścian nie skończy się żadną kłótnią z dzieciakiem. Ubierając więc nieco luźniejsze rzeczy, postanowił wrócić do swojego dawnego zainteresowania, jakim było bieganie. Po wykańczających czterdziestu minutach spacerował po parku, nabierając siły, aż nagle wylądował na ziemi, dostają chyba deską w okolicach łydki, czując także na sobie kościste ciało. Spojrzał więc na winowajcę, automatycznie rozpoznając chłopaka. Czy on naprawdę miał aż takie nieszczęście? I dlaczego znowu los chciał, aby to właśnie on ponownie ratował jego życie? Nie był żadnym aniołem stróżem, żeby pilnować, aby nic tej niezdarze się nie stało. – Myślę, że wina nie stoi po stronie chodnika. – mruknął pod nosem, przyglądając się Parkerowi z bliska. – Ile jeszcze razy będę ratował ci dupsko? – spytał, czekając aż jegomość wreszcie postanowi z niego wstać. To niesamowite, jak w ciągu kilku sekund jego dzień automatycznie się pogorszył, bo domyślał się, że młodszy postanowi wspomnieć o tych swoich nieszczęsnych butach.

Dejan Parker
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
22
168

Post

Odnosił dziwne wrażenie, że ilekroć pomyślał dobrze o Hope Valley, dając szansę temu miejscu, coś szło bardzo nie tak. Albo czekała go długa kolejka w sklepie, albo zabrakło pączków w jednym z lepszych lokali w miasteczku, albo wywaliło prąd w domu w momencie, w którym chłopak był w trakcie najważniejszej rozgrywki w grze. Ewentualnie trafiał na pyszałków, którym chciało się przywalić krzesłem w głowę za każdym razem kiedy się odzywali. Brał jeszcze pod uwagę ewentualnych dupków, którzy myśleli, że człowiek był im coś winien tuż po tym jak niepotrzebnie wcinali się w sprawy innych osób. A wiadomo, że w wielu sytuacjach można było sobie poradzić samemu!
Biorąc pod uwagę wszelkie te sytuacje z przeszłości, jak również zaistniałą aktualnie, jasno można było wywnioskować, że nijak nie powinien dawać tej wiosze szans! To było zadupie jakich mało i musiał nauczyć się z tym żyć. Może dzięki temu uda mu się uniknąć nieprzewidzianych i z pewnością niechcianych sytuacji.
Jak ta teraz. I chociaż wszystko można było jakoś zbagatelizować i uznać, że nie miało miejsca, tak w chwili, w której wylądował na miękkim ciele, przy okazji pewnie uszkadzając sobie jedną z własnych kości, usłyszał głos, którego nie dało się pomylić z żadnym innym. Jasne, nie miał okazji (całe szczęście) przeprowadzić dłuższej i normalnej konwersacji z osobnikiem winnym mu nową parę butów, ale na własne nieszczęście zapamiętał doskonale ten irytujący dźwięk.
Zerknął na chłopaka z bliskiej odległości, którą sam zmniejszył upadkiem, przyłapując się na myśli, że z tej perspektywy wyglądał przystojnie.
Zaraz, co?
Na litość boską, co go napadło by w ogóle doprowadzić do podobnych myśli? Czy on przypadkiem nie uderzył się w głowę wystarczająco mocno, by coś mu się pomieszało?
Czując, jak policzki lekko go palą, odwrócił głowę w inną stronę. Wszystko, byleby tylko oszczędzić sobie komentarzy, których przecież tamten nie mógł przemilczeć.
-Oczywiście, że chodnika. Czy ty coś insynuujesz? Sam jesteś ofiarą skoro pozwoliłeś by ktoś na ciebie wpadł lol - wyrzucił z siebie, bo przecież tamten jawnie go atakował, na co Parker nie mógł pozwolić. Nie był z tych osób, po których można było jeździć bez konsekwencji.
Poczuł się wyjątkowo niekomfortowo, kiedy tamten przyglądał mu się z tej odległości. No i po co?
-Słucham?! Jakie ratował. Sam tu wyrosłeś, nie potrzebowałem ratunku. Nie wiem, na siłę potrzebujesz być rycerzem czy o co chodzi? - powiedział, marszcząc brwi. O, taki był groźny! - Jakbyś był wygodny to może człowiek nazwałby to ratunkiem - wypalił, bo przecież musiał coś dodać.

Nero Hitchcock
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Oh shit I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY LGBT+ Wychowała mnie matka WIELBICIEL FAST FOODÓW Gram na gitarze Zdałem prawko za pierwszym razem GOOGLE ME
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
I’m not the type to catch feelings
Something bout you got me
Stuck and I’m sinking
22
178

Post

Niestety, niechciane zawstydzenie, które pojawiło się na twarzy młodszego, Hitchcock zdążył zauważyć jeszcze zanim chłopiec postanowił zareagować na nie odwróceniem się w drugą stronę. Nero, co prawda, jak na razie postanowił nie komentować jego wypieków, ale z pewnością taka, a nie inna reakcja dawały mu wiele do myślenia, a i jednocześnie otwierały pewną furtkę do ich całkiem nowej relacji. Kto wie, może inaczej rozmawialiby albo inny ton przybierałby barman, gdyby ich wcześniejsze spotkanie nie skończyło się wyssanymi z palca pretensjami, które utrzymywać postanowił Dejan także w późniejszych wiadomościach. – Tak, że jesteś niezdarny. – skomentował, nawet nie zastanawiając się nad poprawnością, czy jakąkolwiek chęcią niezranienia jego uczuć, która chyba jeszcze nawet wobec niego nie istniała. – Bez obrazy, ale wolałbym być kogoś innego rycerzem. – powiedział, wciąż nie spuszczając wzroku z jego profilu. Może też oszalał albo oberwał w jakimś momencie w głowę, skoro w istocie ta sytuacja, a przede wszystkim ciało młodszego na tym jego aż tak mu nie przeszkadzały? – Chyba nie powinieneś narzekać na wygodę, skoro nadal na mnie siedzisz. – zauważył, samemu nie próbując jednak pozbyć się Parkera, mimo że ze spokojem miał na tyle siły, aby z łatwością go z siebie zrzucić. I ciężko było zrozumieć jego intencje w tym momencie, może chciał jeszcze bardziej onieśmielić młodszego, skoro już wiedział, że miał taką moc i jednak działał na niego w ten szczególny sposób? Ostatnio Dejan zapierał się bowiem, że prędzej zwymiotowałby, niż doprowadził do ich bliskiej sytuacji, dzisiaj robiąc przeciwne do swoich wcześniejszych słów rzeczy, choćby tym przypadkowym wylądowaniem na jego ciele. – Nie sądzisz, że powinieneś już ze mnie zejść? Ludzie się patrzą. – mruknął, spostrzegając kilku przechodni, dla których ich pozycja, na środku uliczki zapewne była co najmniej zastanawiająca, co było powodem ich oceniającego spojrzenia. Dlatego powoli zaczął się kręcić na boki, nie decydując się jednak jeszcze na użycie swojej krzepy. W głębi duszy chciał odczekać jeszcze chwilę, ale wtedy to sam mógłby zdradzić fakt, że ta pozycja mu aż tak nie wadziła, a przecież ze swojej strony nie chciał okazywać wobec niego żadnej sympatii. Swoją drogą, to cudowne, że jakaś się wytworzyła pomimo tego, że Dejan był dla niego aż tak niemiły.

Dejan Parker
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
22
168

Post

Ile razy w swoim życiu zdarzyła mu się sytuacja, w której usilnie chciał kogoś unikać (co było trochę zabawne, skoro sam pisał do chłopaka o buty) ostatecznie lądując na tej osobie?
Odpowiedź była prosta - zero. Aktualnie to właśnie z Nero przeżywał swój pierwszy raz pod tym względem i nijak mu to nie odpowiadało. Może gdyby był jakąś porąbaną nastolatką mającą w głowie romanse i wszystkie te dziewczęce bzdety, radowałby się wewnętrznie iż udało mu się dobrać do swojego rycerza, ale cóż, nie był i nie zapowiadało się, by niespodziewanie zmienił swoje nastawienie do żywego materaca, który o dziwo jeszcze go z siebie nie zrzucił. Zapewne z czasem Parker zacznie się zastanawiać czemu, niemniej aktualnie jego umysł zaprzątało coś innego. Ach, gdyby tylko ludzie wiedzieli jaką walę teraz wewnętrznie toczył sam ze sobą. Nie dość, że musiał udawać, że to wszystko nie robi na nim wrażenia, a mocno wyczuwalne ciepło bijące od ciała Nero było mu obojętne, tak dodatkowo trzeba było być uważnym, by odpowiedzieć w odpowiednim momencie, nie tracąc fasonu. Jeszcze tego brakowało, by dupek zyskał przewagę!
-Wal się, też nie jesteś bez winy. Trzeba było patrzeć przed siebie, a nie nie wiadomo gdzie - skomentował. Owszem, zdawał sobie sprawę, że nie był mistrzem deskorolki, ale bez przesady, nie trzeba było go od razu wyzywać. Najgorsze było to, że Parker zawsze się unosił, kiedy ktoś miał rację w chwili, w której ten nie chciał, by ją miał. A już z pewnością nie chciał, by Nero mu ubliżał!
-No to nie wiem, może idź sobie poszukaj jakiejś damy czy coś i nie wchodź mi w drogę? Jezu, czemu ty się zawsze musisz pojawiać w jakimś miejscu, kiedy ja tam jestem? To jest jebany stalking! - wyrzucił z siebie na wydechu, zaraz omal się nie zapowietrzając. Odkaszlnął, mając teraz przynajmniej realne wyjaśnienie swoich rumieńców, których widmo nadal czuł na swoich policzkach.
-Cooo? Niee…nie leżę na tobie, bo jesteś wygodny. To… to nie tak, kurwa - wyrzucił, starając się by go nie zatkało. Bo prawie tak było! Zapomniał niemal, że leżał na chłopaku, a już z całą pewnością wyleciało mu z głowy, że przecież byli w miejscu publicznym. Skupił się zbyt bardzo na opanowaniu własnego ciała i własnych reakcji, olewając wszystko inne. Wspaniale, jak nie chciał dać powodu chłopakowi, tak teraz podsunął mu wszystko pod nos.
-Kto by pomyślał, że tak przejmujesz się opinią innych, panie Nie-jestem-niczemu-winien - mruknął, zsuwając się z niego, prosto tyłkiem na ziemię. Skrzywił się lekko czując pod sobą jakiś niewielki kamień. Ciekawe ile doliczy się siniaków po dzisiejszym spotkaniu.

Nero Hitchcock
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Oh shit I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY LGBT+ Wychowała mnie matka WIELBICIEL FAST FOODÓW Gram na gitarze Zdałem prawko za pierwszym razem GOOGLE ME
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
I’m not the type to catch feelings
Something bout you got me
Stuck and I’m sinking
22
178

Post

Nero nie był porządnym chłopcem, a przynajmniej nie na dłuższą metę. Z początku faktycznie mógł sprawiać wrażenie dobrego, ale kiedy tylko udawało mu się zmanipulować osobę do tego stopnia, że otrzymywał, to co było mu potrzebne, to szybko urywał kontakt, pokazując swoją prawdziwą twarz. I za tą szorstkością i krzywdzącą postawą wcale nie krył się wrażliwy chłopak, który tylko udaje, że jest zły. Był natomiast bardzo spostrzegawczy i sporo myślał nad tym; kiedy, jak i kogo mógłby wykorzystać do własnych celów i na Parkera miał już przygotowany pewien plan. Całe szczęście, chłopiec był całkiem urodziwy, więc można powiedzieć, że połączy przyjemne z pożytecznym. – Większa jest jednak po twojej stronie. – mruknął, decydując się zaraz na dodanie kilku kolejnych słów. – Swoją drogą nie rozumiem, czemu bierzesz się za rzeczy, których ewidentnie nie potrafisz robić. – zauważył, przed momentem przypominając sobie o tym, że po raz kolejny ratuje go tylko dlatego, że dwudziestolatek z własnej winy wchodzi na wszelkiego rodzaju deski, którymi nijak nie umie się posługiwać. Gdyby nie jego marne próby zawładnięcia falami, czy w tym przypadku krzywymi chodnikami, to nawet jeszcze nie wiedzieliby o swoim istnieniu. Sam więc zgotował sobie taki los. – Oh, nie wiedziałem, że parki i plaże są twoje na wyłączność. I jeśli ktoś tu kogoś stalkuje, to chyba ty mnie. Jeśli się nie mylę, to ty szukałeś mojego numeru telefonu. – zauważył, wiedząc, że kiedyś przydadzą mu się te marne wiadomości. Może dzisiaj będzie miał okazję dowiedzieć się, skąd tak właściwie Dejan dostał do niego kontakt. Poznał już kilka osób w mieście, ale szczerze wątpił, aby jakakolwiek z nich tak chętnie dała mu jego numer, a też mimo wszystko wątpił w umiejętności hackerskie Parkera. Słysząc po chwili jego jąkanie się, uśmiechnął się szeroko. Nie byłby sobą, gdyby pozostawił to zakłócenie płynności mówienia bez komentarza. – Zawsze się tak słodko jąkasz? – spytał, na nowo przyglądając mu się z zaciekawieniem. – A ja właśnie myślę, że to tak kurwa. – powtórzył w pewnym stopniu jego wypowiedź, mając w garści dwudziestolatka, który chyba jeszcze nie wiedział nawet, jak potężny błąd właśnie zrobił. Kiedy Dejan zszedł z jego ciała, wstał na równe nogi, zaraz jakkolwiek wyciągając w stronę młodszego swoją dłoń. Gdyby nie mógł go w żaden sposób wykorzystać, to zapewne zostawiłby go dokładnie w takiej samej pozycji, w jakiej teraz siedział. Zmienił jednak zdanie, zauważając w ich relacji światełko w tunelu. Dlatego, jeśli chłopiec chwycił jego dłoń, uśmiechnął się czarująco, pomagając mu wstać, zaraz potem, strzepując z jego koszulki, jakieś liście bądź piasek, który się na nich ostał. – Jąkasz się i rumienisz się na mój widok. – zaczął, aby zaraz z niebywałą pewnością spytać. – Podobam ci się? – podniósł wzrok, aby spojrzeć mu w oczy, odrobinę się przybliżając.

Dejan Parker
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
22
168

Post

Z każdą kolejną chwilą zaczynał żałować dzisiejszego wyjścia. To miał być miły spokojny spacer, podczas którego Dejan chciał pojeździć na desce, a przerodził się w mentalny koszmar, z którego nie umiał się uwolnić. Nie, kiedy Nero tak lustrował go wzrokiem. Nie, kiedy jego ciało było tak blisko tego studenta. Jak miał się skupić na czymkolwiek, skoro to ciepło było przyjemne. A nie powinno! Parker w ogóle nie powinien myśleć o tym dupku inaczej, niż cóż, właśnie od dupku. Ostatnie czego potrzebował to zmiana spojrzenia na osobę, która doprowadzałą go do szewskiej pasji. Bo przecież przystojna twarz nie mogła być wyznacznikiem. Tak samo wyrobione mięśnie, które niefortunnie wyczuwał. Skoro chłopak miał tak zepsuty (zdaniem Dejana) charakter, należało go traktować niczym zgniłe jabłko i omijać z daleka. Ostatecznie nikt nie chciał się otruć.
Pech niestety chciał, że Parker nie był w stanie powstrzymać niektórych reakcji swojego organizmu. Nie miał wpływu na to, czy się zaczerwieni czy nie. Tyle dobrego, że z innymi częściami ciała nie działo się nic niepokojącego, bo z tego nie wytłumaczyłby się tak łatwo, jak z rumieńców.
-No jasne kurwa, bo przecież ty jesteś bez winy, Panie Wspaniały - prychnął, lustrując go wzrokiem. Tak szybciutko, bo zaraz głowę odwrócił, czując się zbyt niekomfortowo, by wgapiać się w niego dłużej. A pewnie powinien. Dzięki temu pokazałby mu, że nie ma nad nim przewagi i Dejan niczego sobie nie robił z jego obecności. Cholera, czy nie mógł wpaść na jakąś dziewczynę? - Jedno niepowodzenie nie świadczy o tym, czy umiem czy nie. Zresztą co cię to wszystko kurwa obchodzi? Nie wiem, to nie tak, że powinieneś zostawić mnie w spokoju i zająć się własnymi sprawami? - wyrzucił z siebie. Nie wiedział nawet dokładnie co takiego chce powiedzieć, ale mówił, by nie wyszło, że nagle go zatkało. Do tego nie miał zamiaru dopuścić.
-Szwendaj się tu kiedy mnie nie ma. Nie stalkuję cię! Wisisz mi parę butów. Mam prawo upominać się o swoje. Trzeba było nie niszczyć moich rzeczy - skomentował oburzony. On i stalkowanie? Jeszcze czego! Jeśli już wpadłby na podobny pomysł, jego ofiarą z pewnością nie byłby Nero.
Słysząc jego kolejne słowa na chwilę go zawiesiło. Jakie uroczo? Jakie jąkanie? Czy on miał problemy z mówieniem? Nawet nie zauważył, a może powinien?
-Weź spierdalaj - powiedział po chwili, ze znacznym opóźnieniem. No wspaniale, oby tak dalej, a chłopak z pewnością nabierze do niego szacunku. Czemu nic nie szło po myśli Dejana?
Poczuł się znacznie lepiej, kiedy zsunął się z ciała przyjemniaczka. Kto wie, może szybko uda mu się odzyskać panowanie nad sobą i pokazać, że umie się postawić.
Spojrzał podejrzliwie na wyciągniętą w jego stronę dłoń. Że co, teraz miał uwierzyć, że Nero chce mu pomóc, tak sam z siebie? Przecież to było niedorzeczne!
-Ta, jasne - rzucił. Już nie z nim te numery. On się na tak prymitywną zagrywkę nie nabierze.
Wstał bez jego pomocy i lekko się wzdrygnął, kiedy ten strzepnął coś z jego ubrania. W co on pogrywał?
-Nie schlebiaj sobie. To… - zaczął, ale zaraz go zatkało. Tak zwyczajnie po prostu zatkało, a kolejne słowa wyleciały z jego głowy. Uchylił lekko usta i zamrugał kilka razy, jakby nie wiedział co się dzieje na około niego. I poniekąd tak było.
Ładną minutą niemal zajęło mu przetworzenie tego, co właściwie powiedział Nero.
“Podobam ci się?”
-Nie schlebiaj tak sobie, co? Mam swoje standardy - powiedział pospiesznie, chociaż serce w jego piersi wyjebało koziołka, kiedy ten się do niego zbliżył.
Cofnął się o krok, stając nogą na desce, która niefortunnie miała kółka. To spowodowało jedynie, że w akcie paniki złapał dłonią cokolwiek, co ostatecznie okazało się koszulką Nero. Pięknie, czyli co, zaliczy kolejny upadek w jego towarzystwie? Oby tym razem walnął się w łeb, to może się ogarnie.

Nero Hitchcock
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Oh shit I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY LGBT+ Wychowała mnie matka WIELBICIEL FAST FOODÓW Gram na gitarze Zdałem prawko za pierwszym razem GOOGLE ME
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
I’m not the type to catch feelings
Something bout you got me
Stuck and I’m sinking
22
178

Post

Zaczął zauważać pewne sprzeczne sygnały ze strony młodszego chłopaka. Początkowo, na plaży faktycznie zauważył w stosunku do siebie, jego niechęć, niemniej przy dzisiejszym nieco bliższym spotkaniu, Dejan zdawał się gubić. A każda taka potyczka, której nie potrafił ukryć, powodowała, że Nero automatycznie się nim interesował. I to nie w taki sposób, aby nagle zauważyć w nim jakieś cechy, które mogłyby mu się w spodobać. Zainteresowanie brało się z samej możliwości wykorzystania do różnych celów dwudziestolatka. Miłość była dla niego fikcyjnym uczuciem, przedstawianym w filmach i bajkach. Może nie wierzył w nie, przez rodziców, którzy niekoniecznie okazywali wobec niego to podstawowe rodzicielskie uczucie, a może powodem były jego związki, które zawsze kończyły się tak samo, a mianowicie to uwielbienie kończyło się znacznie szybciej, niż sam się tego spodziewał? Może miał złe nastawienie do tego wszystkiego? Ciężko stwierdzić. – Tylko że to nie było jedno niepowodzenia, zdajesz sobie z tego sprawę? – spytał, w przeciwieństwie do chłopca nie mając problemu, aby zawiesić na nim swój wzrok dłużej, niż kilka sekund, których przetrzymać nie potrafił Parker. Słysząc kolejne jego pytania, zrobił zdezorientowaną minę, bo naprawdę ciężko mu było uwierzyć, w to, że on naprawdę myślał, że Nero chodzi za nim wszędzie i nie ma lepszych rzeczy do roboty, niż jakiś stalking jego osoby. Podejrzewał, że Dejan też nie śledził go całymi dniami i nocami, a ich spotkania były czystym przypadkiem, ale wciąż chciał się z nim podroczyć, szczególnie jeśli jego słowa tak bardzo go pobudzały. – Trzeba było nie rzucać we mnie butem. Na co liczyłeś, że przyniosę ci go pod nos? – zadał kolejne pytanie, naprawdę zastanawiając się, czy Parker nie rozumiał, dlaczego jego własność wylądowała ostatecznie w wodzie. To nie tak, że Hitchcock bezpodstawnie stwierdził, że rzucenie obuwiem będzie świetnym pomysłem. Był to zwykły związek przyczynowo skutkowy.
Wywrócił oczami, chowając swoją dłoń, kiedy Dejan postanowił nie przyjąć jego pomocy, co nie powstrzymało go od dalszych akcji. Nie mógł się poddawać w tak kluczowym momencie, w którym dwudziestolatek najwidoczniej bez świadomości lub może bez chęci przyjęcia tego do wiadomości, zachowywał się inaczej. – Czyli ci się nie podobam? – dopytał, uważając, że wcześniejsza odpowiedź nie jest dla niego na tyle jasna, aby mógł się poddać. Choć może za odpowiedź powinien uznać tę chęć odsunięcia się, która gdyby nie Nero, znowu skończyłaby się upadkiem. Hitchcock, pomimo że zrobił krok do przodu, niemalże się z nim wywracając, tak w ostatnim momencie, zdążył go złapać mocniej w talii, spinając wszystkie mięśnie i jakimś cudem utrzymując ich obu na nogach. – Trzeci raz cię ratuje. – wytknął z uśmieszkiem, przyglądając się z bliska jego twarzy, nadal nie puszczając go ze swoich objęć. – Musisz na siebie uważać, szkoda by było takiej twarzy. – sam postanowił go skomplementować, gdzieś podświadomie wyczuwając, że jednak zalicza się do tych standardów Dejana, a może po prostu miał tak wybujałe ego?

Dejan Parker
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
22
168

Post

Starał się jak mógł, naprawdę. Robił wszystko, by nie dać po sobie poznać, że ta bliskość Nero mu przeszkadzałą sprawiając, że czuł się tak dziwnie.
Niestety, po raz kolejny jego ciało nie chciało współpracować z mózgiem, przez co jedynie pogrążał się coraz bardziej, ignorując jawnie fakt, że faktycznie miało to miejsce. Kto wie, może jeśli sam będzie udawał, że cała sytuacja była mu obojętna, drugi chłopak uzna, że to zaledwie wymysł jego wyobraźni.
Czemu jednak Parker wcale nie wierzył, że taka strategia miała jakikolwiek sens, jeśli miało się styczność z kimś pokroju Hitchcocka? Może dlatego, że faktycznie większego sensu to nie miało, bo persona naprzeciwko zdawała się trafnie wszystko odczytywać. Na niekorzyść przyszłego studenta.
Zaczął wyklinać w duchu sam siebie, że nie odszedł. Powinien. Wdawanie się w sprzeczkę z tymże rozmówcą nie wyjdzie mu na dobre, wiedział to już teraz. Ostatnim razem było podobnie i zanim się obejrzał stracił obuwie. Na co padnie tym razem?
Na głowę.
Prychnął głośno na samą myśl. Miałby stracić głowę dla Nero? Prędzej dałby się pożreć rekinowi.
-Śledzisz mnie, że tak wszystko o mnie wiesz? Kto powiedział, że zawsze tak jest? Po prostu trafiłeś na mój zły dzień - odpowiedział, bo przecież nie było mowy, aby to właśnie ten drugi miał ostatnie słowo. Zresztą musiał bronić swojego honoru, a raczej jego resztek.
Nie podobało mu się to, że uparcie się w niego wpatrywał. Znaczy jasne, było to poniekąd miłe, jednak Dejan sobie z tym nie radził tak, jakby chciał. Chciał być twardy i pokazać, że Nero nie robił na nim żadnego wrażenia. Niestety wychodziło odwrotnie, co denerwowało młodziaka.
-To co, jak rzucę w ciebie kamieniem, zniszczysz cały mój dom? Albo nie wiem, rzucę koszulką to mnie rozbierzesz? - wypalił gwałtownie, czego szybko pożałował.
Wciągnął głośno powietrze, nie mogąc nadziwić się własnej głupocie. Ciekawe co jeszcze uda mu się odwalić podczas tego spotkania, które długo nie trwało a już sprawiało, że Parker miał ochotę spakować się i wyjechać z miasteczka, byleby tylko nie patrzeć ponownie na twarz Nero.
-Huh? - wydał z siebie kolejny dziwny dźwięk.
Nie podobał się, to oczywiste.
Czy aby napewno?
- To… po prostu nie jesteś moim typem - odpowiedział, by powiedzieć cokolwiek. Jasne, że kłamał, bo halo, w czyim typie nie byłby Hitchcock?
Niemal go wryło, jak poczuł dłoń na swojej talii, która mocno go złapała, broniąc przed upadkiem. Po co on się do niego zbliżał?
Zrobiło mu się ciepło i już wiedział, że jego policzki płonęły. Idealnie, tego potrzebował.
-I co, mam cię za to specjalnie nagrodzić? - powiedział jakoś ciszej. Twarz rozmówcy znajdowała się zdecydowanie za blisko; nie trzeba było podnosić głosu. Tak to sobie tłumaczył. - Skończ sobie robić ze mnie jaja, co? - powiedział, starając się brzmieć normalnie.
Z tym, że do normalności było mu zbyt daleko, głównie za sprawą faktu, iż dłoń chłopaka nadal spoczywała na jego ciele, a bijące od niego ciepło było zdecydowanie zbyt przyjemne.

Nero Hitchcock
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Oh shit I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY LGBT+ Wychowała mnie matka WIELBICIEL FAST FOODÓW Gram na gitarze Zdałem prawko za pierwszym razem GOOGLE ME
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
I’m not the type to catch feelings
Something bout you got me
Stuck and I’m sinking
22
178

Post

Nie nazwałby ich dzisiejszej rozmowy sprzeczką, daleko w zasadzie im było do jakiejkolwiek ostrej wymiany słów, która nijak nie przypominała zaistniałą sytuację na plaży, gdzie ostatnio się widzieli, a gdzie też nie doszło, do nie wiadomo jakiej kłótni. Tego dnia, Nero nastawiony był nieco inaczej na osobę przyszłego studenta. Żartował sobie z różnych rzeczy, wciąż trzymając się swojego zdania, ale nie podnosił głosu, ani nie szukał zaczepki, może nieświadomie naprawdę widząc w chłopcu coś więcej? – Nie wiem, jaki proces myślowy zaszedł w twojej głowie, że pomyślałeś, że dobrowolnie chciałbym cię śledzić, ale dla jasności, jeszcze aż tak mi się w życiu nie nudzi. – uspokoił Parkera, w przypadku jego niepowodzeń mówiąc o tych, przez które młodszy przechodził przy nim. Nie miał powodu, aby go prześladować, zresztą mocno niepokojące wydawało się to już dla niego samego, zwłaszcza że wiedział, jak to jest być obserwowanym i ściganym, i nikomu nie życzył tego stresu i uczucia niepewności oraz strachu. Kolejne słowa pogrążały Dejana jeszcze bardziej i jeśli Nero miałby mu coś radzić, to na pewno byłoby to zamknięcie się. Wtedy może i Hitchcock nie byłby tak chętny do dalszych rozmów. – Słyszysz siebie albo myślisz, zanim coś powiesz? Chyba, że to jakaś nietypowa forma powiedzenia mi, że chcesz, żebym cię rozebrał? – spytał, przyglądając mu się z zaciekawieniem, bo naprawdę zastanawiało go to, jak chłopak po jego słowach doszedł do czegoś tak niestandardowego. Może to stres, ale jeśli był to on, to czym stresował się Parker? Ich nagłą bliskością? Czyli go lubił? – Szkoda, ale jakoś się z tym pogodzę. – powiedział, kiedy Dejan wreszcie powiedział coś, co miało sens. I był w stanie nawet uwierzyć, że nie był w jego typie, a samo zachowanie było po prostu spowodowane sytuacją, w której ten znalazł się po raz pierwszy, najwidoczniej nie potrafiąc się w niej jakoś normalnie zachować, gdyby nie to, że wciąż się rumienił i wcale nie wyrywał się z jego uścisku. – Nie wspomniałem o żadnej rekompensacie, ale skoro sam o nią zahaczyłeś, to może znalazłaby się w mojej głowie jakaś nagroda za to bohaterskie zachowanie. – stwierdził, nie zdradzając jednak jeszcze, co takiego miał dokładnie na myśli i szczerze mówiąc, nie miał zamiaru Parkerowi mówić o tym dzisiaj. Wierzył, że jeszcze na siebie wpadną, skoro i tego popołudnia jakimś cudem im się to udało. Westchnął ciężko, słysząc jego następną wypowiedź. – Masz aż tak niską samoocenę? – spytał, nie rozumiejąc, dlaczego młodszy od razu po jego komplemencie stwierdził, że słowa Nero musiały być jakimś żartem. To dziwne, szczególnie że akurat teraz chłopiec wcale nie robił sobie jaj. – Ale spoko, nie chcesz, to nie będę już tak mówił. – wzruszył ramionami, zaraz po tym puszczając go ze swoich objęć, wciąż jednak upewniając się, że Dejan nie upadnie zaraz na ziemię.

Dejan Parker
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
22
168

Post

Dejan wiedział jedno - w spotkaniach z Nero opanowanie było kluczową sprawą, jeśli tylko nie chciało się dać chłopakowi pożywki do kolejnych docinek, czy późniejszego wykorzystania uzyskanych informacji do własnych celów. Parker zdecydowanie nie chciał dostarczać temu wrzodowi na tyłku rozrywki, którą chyba miał, skoro nawet teraz uśmiechał się dziwnie, patrząc na niego. Czy on musiał to robić? Nie mógł obrać sobie za cel kogoś zupełnie innego, kto nie byłby tak bardzo podatny na tego typu zagrywki? Przecież to powinno być karalne, ostatecznie podchodziło pod molestowanie, prawda?
-Kamień spadł mi z serca, że nie okazałeś się być stalkerem - powiedział sceptycznie, jakoś mało przekonany. Upierał się, że Nero faktycznie miał jakiś cel, by pojawiać się tam, gdzie aktualnie przebywał Dejan. Wszak prawdopodobieństwo, iż obaj przypadkiem będą w tym samym miejscu, jakoś było znikome w oczach przyszłego studenta. Takie rzeczy działy się jedynie na filmach, a jak wiadomo, aktualnie w żadnym nie grali.
Jak wiadomo, refleksje nad kolejnymi słowami przyszły trochę za późno i dopiero w chwili, w której rozmówca postanowił skomentować niewyparzony język Parkera, ten zdał sobie sprawę, że to, co właśnie powiedział, faktycznie brzmiało źle. Tym bardziej, że mówił to właśnie do Nero, przy którym jakoś nie potrafił się dzisiaj normalnie zachowywać. Już samo to było przerażające, a co dopiero insynuowanie dziwnych rzeczy.
-Wal się, nie o to mi chodziło, zboczeńcu. Jak masz parcie, to idź sobie poszukać kogoś innego, bo ja podałem tylko przykład! Geez, jak można być takim zbolem - wyrzucił z siebie licząc naiwnie, a naiwność ta zaczynała sięgać już zenitu, że chłopak nie dostrzeże rumieńca na jego twarz. W tym celu, nawet odwrócił głowę, by zminimalizować szansę na uszczypliwy komentarz ze strony tamtego. Wystarczająco się dzisiaj nasłuchał i jakoś nie w smak mu było dostarczenie sobie samemu pretekstów do przesadnego myślenia.
-Ta, jasne. Super, ciekawe czego takiego możesz sobie życzyć, bo jeśli kasy, to źle trafiłeś, nie mam żadnej - powiedział szybko. Wcale nie obawiał się, że ten go oskubie. Chciał jedynie, by całkiem zapomniał o tym, co palnął Parker. To jaka była na to szansa?
-Nie o samoocenę chodzi. Po prostu nie rozumiem, po co mówić coś, w co się nie wierzy, także, no, daruj sobie - wyrzucił z siebie. Oby to miało jakiś sens, bo wystarczająco się zbłaźnił!
Kiedy ten go puścił, jakoś wewnętrznie się odprężył, mogąc cofnąć się ze dwa, trzy kroki. Ba, on nawet przygotowywał się do ucieczki, co zresztą miało zaraz nastąpić.
-Także… elo, stary. Jak mówiłem, do zobaczenia nigdy! - odwrócił się na pięcie, znikając dość szybko.
Czemu chwilę później tam wrócił? Już nie wiedział, ale kto wie, może to było jakieś chore przeznaczenie, które kazało mu znaleźć klucze Nero, które nawiasem mówiąc, miał mu tego samego dnia zwrócić.

zt. x2

Nero Hitchcock
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Oh shit I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY LGBT+ Wychowała mnie matka WIELBICIEL FAST FOODÓW Gram na gitarze Zdałem prawko za pierwszym razem GOOGLE ME
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
ODPOWIEDZ