Cory naprawdę bardzo się cieszył na to, że pojedzie do schroniska ze swoim bratem i synem. Była to o wiele lepsza opcja niż kupno psa z jakiejś hodowli. W tym miejscu są psiaki, które potrzebują nowego i kochającego domu, ponieważ właściciele nie potrafili się nimi odpowiednio zająć, nie chcieli ich lub, co gorsza, robili im okropną krzywdę, a Cory nie znosił czegoś takiego. Jest naprawdę bardzo wrażliwym człowiekiem i nie lubi patrzeć na krzywdę innych stworzeń. Nie ważne czy to człowiek czy zwierzę. Każdy zasługuje na ciepło, szacunek i miłość. Chciał tego uczyć swojego syna, ponieważ są to jedne z najważniejszych wartości i każdy rodzic powinien to przekazywać swoim pociechom.
Kiedy tylko Trevor dowiedział się o tym, że jadą po pieska nie mógł opanować emocji. Skakał jak mała piłeczka cały czas dopytując, kiedy pojadą i zabiorą jakiegoś do domu. Oczywiście to nie jest takie łatwe, jak wiadomo. Cała adopcja to szereg procedur, ponieważ schronisko musi się dowiedzieć czy mamy w domu odpowiednie warunki do posiadania zwierzaka, a przede wszystkim czy my jesteśmy odpowiednimi osobami do tego. Nie dziwił się temu. Podjął się tego zdania i bardzo chce wziąć do swojego domu zwierzaka, a kto wie, może nawet dwa? Mieszkanie jest duże i na pewno sobie poradzi z tym wszystkim.
Umówił się z Benjaminem na miejscu. Nie chciał brata blokować, gdyby cos się wydarzyło, albo jak by mu wypadło coś ważnego. Jest jeszcze kwestia tego, że musiał odpowiednio przygotować swoje dziecko do wyjazdu. Małe dziecko potrzebuje ogromnej ilości rzeczy. Kiedy zapakował wszystko i razem ze swoim dzieckiem pojechali do schroniska znajdującego się w Cape Coral. Zaparkował auto na jednym z wolnych miejsc i czekał na brata.
benjamin willoughby