xoxo, you know you love me.
: 11 paź 2020, 16:36
Odprowadzając dziewczynę leniwie wzrokiem w stronę drzwi łazienki, za którymi zniknęła, uśmiechnął się pod nosem, dalej nie mógł uwierzyć w to, że była z nim w Nowym Jorku, że oboje naprawdę tak świetnie się bawili, szczególnie w nocy, i nikt nie mógł im tego zabrać. Podniósł się z łóżka, z uśmiechem malującym się na jego twarzy, i skierował się w kierunku szafy, ścigając przy okazji z siebie szlafrok i przerzucając go przez ramę łóżka.
Po parunastu minutach czekał w salonie na dziewczynę, kiedy ta w końcu pojawiła się przy nim, cmoknął ją w usta, rozkoszując się jej smakiem zmieszanym z miętową pastą do zębów, której musiała wcześniej używać. Nie przedłużając, dłużej niż powinni bezczynnego stania w salonie, skierowali się w stronę windy, z której pozwolili sobie na odrobinę obściskiwania, do momentu jak pięć pięter później siadła grupka starszych pań, które zlustrowały ich jedynie spojrzeniem. Kiedy wysiedli z winy, Francesca uznała to za bardzo interesujące przeżycie, na co Delgado jedyne co mógł zrobić to roześmiać się w głos.
Wsiedli do samochodu czekającego na nich pod hotelem, a samochodem prosto pod główne wejście nigdzie indziej, a na sam Broadway. Godzina była jeszcze wczesna, a normalnie spektakle nie zaczynały się wcześniej niż o 18, więc weszli bocznym wejściem, przy którym stał ochroniarz.
- Wiec jak wiesz, spektakle są normalnie w godzinach wieczornych, ale teatr pulsuje życiem prawie dwadzieścia godzin dziennie - zaczął jej tłumaczyć przechodząc z nią pierw przez główną salę wejściową, miał plan pokazania jej tego teatru na dwa sposoby, jednym z nich, było pokazanie jej go po prostu w sposób, w jaki widzą go zwykli widzowie, ten drugi był bardziej częścią jego życia, a więc sposób, w jaki widzi go on, czy aktorzy, scenarzyści, wszyscy, którzy byli związani z teatrem od zaplecza.
- Czasami aktor przychodzący na poranną próbę, czy przymiarkę kostiumową o godzinie szóstej rano, przez cały dzień musi przejść przez kilka przymiarek, próby świateł, makijażu a na koniec dnia jeśli wypada im jakiś spektakl, wychodzą stąd po północy - wiedział doskonale, że bardzo dużo ludzi wyobrażało sobie zawsze pracę w teatrze, jako przyjemność i chwilę stania na scenie przed widzami, był jednak wielkim szczęściarzem, ze jego Francesca była mądrą kobietą, a nie żadnym tumanem, który słysząc słowo Amfiteatr, zastanawia się, czy to nowy rodzaj odżywki proteinowej.
- Dzisiaj niestety nie zobaczysz mnie w pracy, no może przez ułamek sekundy, żeby rzucić jakimś komentarzem, jednak wszyscy wiedzą, że jestem tutaj dzisiaj ze swoją dziewczyną, i to ona jest centrum mojej uwagi - pierwszy raz określił ją na głos, swoją dziewczyną. Czy było to dziwne? Tak, czy przeszkadzało mu to w jakimkolwiek stopniu? Wręcz przeciwnie.
- Jeśli masz jakieś pytania, chcesz się gdzieś zatrzymać to śmiało mów, pokażę ci też pokój paniki, jaki tutaj jest, byłem zszokowany jak widziałem to pierwszy raz - prowadząc dziewczynę pod ramie zaczął jej opowiadać o tym nieszczęsnym pokoju paniki, który wstępnie miał służyć jako pomieszczenie, w którym aktor może rozładować swoje emocje, wykrzyczeć się, lub uderzyć w worek bokserski, który zwisał z sufity, aby wyładować swoją frustrację, co jednak często było mylnie używane przez aktorów wraz ze swoimi kochankami, jako pokój do wyładowywania innego rodzaju frustracji, co nie koniecznie jest zgodne z etyką pracy teatru.
Francesca Arreola-Reeves
Po parunastu minutach czekał w salonie na dziewczynę, kiedy ta w końcu pojawiła się przy nim, cmoknął ją w usta, rozkoszując się jej smakiem zmieszanym z miętową pastą do zębów, której musiała wcześniej używać. Nie przedłużając, dłużej niż powinni bezczynnego stania w salonie, skierowali się w stronę windy, z której pozwolili sobie na odrobinę obściskiwania, do momentu jak pięć pięter później siadła grupka starszych pań, które zlustrowały ich jedynie spojrzeniem. Kiedy wysiedli z winy, Francesca uznała to za bardzo interesujące przeżycie, na co Delgado jedyne co mógł zrobić to roześmiać się w głos.
Wsiedli do samochodu czekającego na nich pod hotelem, a samochodem prosto pod główne wejście nigdzie indziej, a na sam Broadway. Godzina była jeszcze wczesna, a normalnie spektakle nie zaczynały się wcześniej niż o 18, więc weszli bocznym wejściem, przy którym stał ochroniarz.
- Wiec jak wiesz, spektakle są normalnie w godzinach wieczornych, ale teatr pulsuje życiem prawie dwadzieścia godzin dziennie - zaczął jej tłumaczyć przechodząc z nią pierw przez główną salę wejściową, miał plan pokazania jej tego teatru na dwa sposoby, jednym z nich, było pokazanie jej go po prostu w sposób, w jaki widzą go zwykli widzowie, ten drugi był bardziej częścią jego życia, a więc sposób, w jaki widzi go on, czy aktorzy, scenarzyści, wszyscy, którzy byli związani z teatrem od zaplecza.
- Czasami aktor przychodzący na poranną próbę, czy przymiarkę kostiumową o godzinie szóstej rano, przez cały dzień musi przejść przez kilka przymiarek, próby świateł, makijażu a na koniec dnia jeśli wypada im jakiś spektakl, wychodzą stąd po północy - wiedział doskonale, że bardzo dużo ludzi wyobrażało sobie zawsze pracę w teatrze, jako przyjemność i chwilę stania na scenie przed widzami, był jednak wielkim szczęściarzem, ze jego Francesca była mądrą kobietą, a nie żadnym tumanem, który słysząc słowo Amfiteatr, zastanawia się, czy to nowy rodzaj odżywki proteinowej.
- Dzisiaj niestety nie zobaczysz mnie w pracy, no może przez ułamek sekundy, żeby rzucić jakimś komentarzem, jednak wszyscy wiedzą, że jestem tutaj dzisiaj ze swoją dziewczyną, i to ona jest centrum mojej uwagi - pierwszy raz określił ją na głos, swoją dziewczyną. Czy było to dziwne? Tak, czy przeszkadzało mu to w jakimkolwiek stopniu? Wręcz przeciwnie.
- Jeśli masz jakieś pytania, chcesz się gdzieś zatrzymać to śmiało mów, pokażę ci też pokój paniki, jaki tutaj jest, byłem zszokowany jak widziałem to pierwszy raz - prowadząc dziewczynę pod ramie zaczął jej opowiadać o tym nieszczęsnym pokoju paniki, który wstępnie miał służyć jako pomieszczenie, w którym aktor może rozładować swoje emocje, wykrzyczeć się, lub uderzyć w worek bokserski, który zwisał z sufity, aby wyładować swoją frustrację, co jednak często było mylnie używane przez aktorów wraz ze swoimi kochankami, jako pokój do wyładowywania innego rodzaju frustracji, co nie koniecznie jest zgodne z etyką pracy teatru.
Francesca Arreola-Reeves