Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
say you love me till the end of the world
17
184

Post

outfit

Być może zabranie Sawyera do Miami nie było takim dobrym pomysłem jak mu się wydawało. Był weekend, a to oznaczało kolejny nielegalny wyścig i kolejną imprezę. Różnica polegała na tym, że tym razem jeden z jego przyjaciół pozwolił Jerome wziąć jego auto, jako że wczoraj w końcu oficjalnie zdał prawo jazdy. Jak można to lepiej uczcić niż wygraniem samochodu? Pod warunkiem oczywiście, że wygra wyścig, który miał być oficjalnie jego pierwszym. Wcześniej wielokrotnie ścigał się ze swoimi przyjaciółmi czy pomagał im przy samochodach, ale to nie to samo.
- Jeśli przegrasz, wisisz mi auto, młody - ostrzegł go chłopak, opierając się na masce swojego samochodu. Cóż, wiedział jak to działało. Nie ścigał się jednak z najlepszymi, a z facetem, który wkurzał go od tygodni, wychwalając swoje umiejętności. Szkoda, że nikt tak naprawdę nie widział go nigdy za kółkiem, zwykle tylko bajerował dziewczyny na swój przesadnie drogi samochód. Ciekawe czy w czymkolwiek mu to pomoże. Jerome puścił oczko do Sawyera, który został już zdaje się adoptowany przez dziewczyny z jego grona, bo zachwycały się tym jaki jest śliczny i wysoki. - Widzimy się za chwilę, Alaska! - rzucił, biorąc od przyjaciela kluczyki.
Sam nie wiedział czy powinien się obawiać swojego pierwszego wyścigu, tego, że coś pójdzie nie tak albo tego, że za moment może być komuś dłużny samochód. Zamiast tego postanowił po prostu cieszyć się z jazdy i możliwości przetestowania swoich umiejętności. Dlatego gdy ruszał, w jego głowie był tylko pęd, a nie walka o zwycięstwo. Może właśnie ten spokój pozwolił mu wygrać, a może to, że choć przeciwnik nie był najgorszy, to jednak znacznie lepiej bajerował panny niż jeździł. Szkoda, że teraz stracił już ich zainteresowanie. - Pierdolony dzieciak! Oszukiwałeś! Gdyby to był uczciwy wyścig, to…
- Co ty chrzanisz? Oskarżasz mnie o oszustwo, bo jestem młody? Wszyscy widzieli, że wygrałem uczciwie. Następnym razem, gdy będziesz się przechwalać, upewnij się, że masz czym - i tak ugryzł się w język by nie powiedzieć czegoś gorszego. Facet wyraźnie nie mógł pogodzić się z porażką, ale przyjaciel Jerome wkroczył w odpowiednim momencie by go uciszyć.
- Co za żałosny skurwiel, wiedziałam, że tylko się przechwala. Jeśli pieprzy się tak jak jeździ to nic dziwnego, że co tydzień szuka nowej panny, stare uciekają - zachichotała latynoska, która przez cały czas pilnowała Sawyera, już przy zapoznaniu nazywając go „nowym młodszym bratem”. - Rome! Świetnie ci poszło, chico! - uściskała go i ucałowała w czubek głowy, gdy tylko się do nich zbliżył. - Zmywamy się stąd, strasznie tu dzisiaj drętwo. ¡Hermano pequeño, coge a tu novio y salgamos de aquí!* - krzyknęła do niego, pchając na niego Sawyera.
- ¡No es mi novio, estúpida!** - krzyknął za nią, odruchowo łapiąc Sawyera w pasie. - Przepraszam cię za nią. Jest trochę walnięta… Wszystko w porządku? - zapytał, patrząc na niego uważnie. - Mam nadzieję, że lubisz kluby? Jeśli nie, możemy ich olać i pojechać gdzieś sami - zaproponował. Chciał pomóc mu się oderwać od tego, co wydarzyło się jakiś czas temu, ale nie chciał też do niczego go zmuszać.

* z hiszp. Little brother, grab your boyfriend and let's get out of here!
** z hiszp. He’s not my boyfriend, you stupid!


Sawyer Cullen
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! LGBT+ Wychowała mnie matka UCZEŃ Mam ciężką nogę Kocham deszcz Mam swoje demony Walczę z depresją Po odwyku Sam naprawiam swój samochód Moja skóra to dzieło sztuki
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Sometimes, two people have to fall apart to realize how much they need to fall back together.
2
188

Post

outfit
Sawyer już wiedział, że jutro(albo nawet może i dzisiaj jeśli Lex postanowi go odebrać) będzie miał przekichane. Wspominając kuzynowi, że jedzie z Jerome na imprezę nie sądził że będzie również świadkiem nielegalnych wyścigów gdzie jeden drobny błąd i policja mogłaby się i tym dowiedzieć, a to że Lex nie był wcale zadowolony tym wyjazdem to marny los Sawyera gdy dowie się gdzie był tak naprawdę. Nie znał tutaj nikogo i pomimo iż nie miał żadnej blokady przy poznawaniu nowych ludzi tak czuł się odrobinę nieswojo będąc atakowanym przez grupkę młodych dziewczyn. Zwykle to on musiał zabiegać o to by ktoś z nim porozmawiał a nie na odwrót, dlatego czuł się odrobinę nieswojo. I może również lekko się zawstydzał, słysząc kolejne komplementy ze strony dziewczyn. — Huh? — Oderwał spojrzenie od jednej z nich, zagadującej go o przeróżne rzeczy, przeniósł wzrok na Jerome, marszcząc brwi. — Zaczekaj! Ty będziesz jechał? Przecież to niebez—. — Słysząc chichot ze strony dziewczyn, przygryzł wargę, kiwając ostatecznie głową. — Widzimy się ze chwilę. Na pewno wygrasz! — Nie ukrywał, że oczko które puścił mu chłopak zbiło go z tropu i może, ale tylko może.. odrobinę się zarumienił. Nikt nic nie widział, nikt nic nie wie.
Cały wyścig oglądał ze skupieniem i z nerwami po cicho modląc się do tych wszystkich bogów babki żeby Jerome nic się nie stało. Powinien był zabrać tę starą wiedźmę ze sobą, może ktoś by ją rozjechał dla dobra ludzkości.
Uśmiechnął się widząc jak chłopak wysiada z samochodu cały i zdrowy lecz słysząc jakiś krzyk zmarszczył brwi, obserwując chłopaka który na niego krzyczał. Przecież Jerome wygrał uczciwie, więc nie rozumiał w czym miał w ogóle problem. Porzucił jednak chęć wyjaśnienia tamtego gdy Jerome zaczął iść w ich kierunku. Dlaczego wyglądał tak dobrze i dlaczego serce Sawyera zabiło trochę mocniej? I dlaczego widząc jak dziewczyna całuje go w czoło zrobił się zazdrosny na tyle, że ze skrzywioną miną musiał odwrócić wzrok. Słysząc jednak inny język, ponownie na nich spojrzał i wygrzebując z kieszeni telefon, nacisnął na przycisk by mikrofon mógł wyłapać nawet pojedyncze słówka. Nie spodziewał się jednak, że zostanie pchnięty na chłopaka i żeby nie narobić sobie wstydu i nie przewrócić się przed wszystkimi objął go w okół szyi podczas gdy Jerome jego w pasie. Szybko jednak powrócił do żywych i z rumieńcami na policzkach, zabrał ręce z szyi chłopaka, odwracając spojrzenie z zawstydzonym uśmiechem na ustach. — She’s fine. Very talkative and I felt like she was my sister or something cause you know we can’t shut up. Nevermind. Clubs? Yeah sounds cool as long as I’ll come home in one piece otherwise Lex’s going to choke me. — Prychając, wyciągnął z kieszeni telefon marszcząc brwi gdy zobaczył co znajdywało się na ekranie. — Why were you talking to her about boyfriend and stupid? Is she— is she your girlfriend? — Pokazał mu telefon z tłumaczeniem, przygryzając wargę. W końcu już kilka razy widział go w towarzystwie dziewczyn, w przeróżnych sytuacjach. Nie powinien robić sobie żadnych nadziei, prawda? — Am I like allowed to go into that club tho?
Jerome Hartley
Obrazek
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum!
mów mi/kontakt
bitter peach
a
Awatar użytkownika
say you love me till the end of the world
17
184

Post

Nie umknęło jego uwadze to, jak dziewczyny patrzyły na Sawyera i jak z nim flirtowały. Jakby się tak zastanowić, był całkiem przystojny, a do tego wysoki i zabawny, o ile komuś nie przeszkadzało jego bezustanne trajkotanie. Kiedy tu przyjechał wyglądał bardziej jak dzieciak, ale przez wakacje sporo się zmieniło. Nic dziwnego, że im się podobał. Wolał jednak by nie spotykał się z żadną z nich, straszne były z nich blachary, z kilkoma wyjątkami, więc pewnie po tygodniu rzuciłyby go dla kogoś, kto miał fajną furę.
Jerome nie bał się jechać, co więcej, od dawna czekał na tę szansę. Nie myślał, że jego pierwszy wyścig będzie z tym frajerem, ale dzięki opanowaniu jakoś udało mu się nie tylko nie rozbić, ale i go wygrać, choć łatwo nie było. Może teraz, kiedy udało mu się wygrać będzie mógł ścigać się częściej? Marzył o tym odkąd jego przyjaciółka zaciągnęła go tu po raz pierwszy. Przyjaciółka, której obecnie miał ochotę urwać głowę za to jaka głupia była. Jednak kompletnie o tym zapomniał, kiedy poczuł na sobie dłonie Sawyera. Przez moment nie mógł myśleć o niczym innym jak tylko o tym, jak delikatne były. Dostrzegł ten drobny rumieniec na jego policzkach, który sprawił, że wyglądał tak sło…
Nie. Nie powinien był myśleć o nim w ten sposób. Przecież byli kumplami. Puścił go i odrobinę się odsunął, udając, że to przed chwilą było zupełnie normalne. - Yeah, she’s like that to everyone, big sister… Why wouldn’t you? I’ll drive you home later so don’t worry about that - teraz przynajmniej miał czym. Można powiedzieć, że zrobił sobie spóźniony prezent urodzinowy. Spojrzał na Sawyera z zaskoczeniem, kiedy ten zadał mu pytanie. - What? No, hell no. She’s just a friend and dating Paul - mruknął, wskazując podbródkiem na chłopaka, od którego pożyczył wcześniej samochód, a który właśnie całował tę kretynkę. - She called you my boyfriend that’s why I called her stupid. You know Spanish? - zapytał z umiarkowanym jak na niego zainteresowaniem. - No. Me neither. We’re fucking sixteen. But it’s Maria’s cousin’s club so he doesn’t mind her bringing friends. I’m the only minor in the group actually but he likes me so as long I don’t cause any trouble I can come and bring whoever I want - wyjaśnił po drodze do samochodu. Wolał nie wspominać o tym, że facet robił też interesy z Archibaldem, a Jerome czasem robił za kuriera. - Aren’t you afraid to ride with me? I got my license literally yesterday - uśmiechnął się do niego, przekręcając kluczyk w stacyjce.

Sawyer Cullen
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! LGBT+ Wychowała mnie matka UCZEŃ Mam ciężką nogę Kocham deszcz Mam swoje demony Walczę z depresją Po odwyku Sam naprawiam swój samochód Moja skóra to dzieło sztuki
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Sometimes, two people have to fall apart to realize how much they need to fall back together.
2
188

Post

Nie wiedział dlaczego tak zareagował na dotyk chłopaka. Nikt jeszcze do tej pory go nie zawstydził dlatego odwrócił spojrzenie bo był przekonany że gdyby patrzył na niego dłużej to byłoby z nim znacznie gorzej. Choć nie ukrywał, że uczucie które przeszło przez jego ciało było jednym z przyjemniejszych które do tej pory odczuwał. Nie mógł sobie jednak robić z tego żadnych nadziei gdyż wiedział że chłopak nigdy nie polubiłby go w ten sam sposób w który on sam zaczynał lubić jego. I to poniekąd go przerażało. Nikt nie lubił mieć złamanego serca, prawda? Szkoda, że to decydowało samo za siebie potem jedynie cierpiąc
Gdy był pewien, że rumieniec zniknął z jego twarzy ponownie przeniósł na niego spojrzenie. Nadal byli zbyt blisko siebie, a chłopak jak gdyby czytał mu w myślach po chwili zabrał swoje dłonie i odsunął się odrobinę. Nie mógł nic poradzić na lekkie ukłucie w sercu. — She’s very nice. I like her. — Uśmiechnął się lekko, rzucając spojrzeniem na dziewczynę, która zdawała się już zagadywać inną osobę. — Oh, thank you! I’ll let him know later so he won’t get worried. — Skinął głową, wyciągając na chwilę telefon. Na szczęście nie było żadnych nieodebranych połączeń ani dobijających się wiadomości, więc nie był martwy. Jeszcze.. — Oh it’s the guy you were talking with before race. Who was the other guy? That one you were racing with, he sounds like a douchebag. I hope you won’t get into troubles with him? — Rozejrzał się po ludziach lecz nigdzie nie zobaczył tego chłopaka. Może popłakał się i wrócił do domu? — Oh.. — Zaśmiał się nerwowo, choć nie ukrywał że ponownie dzisiejszego dnia zakuło go lekko w sercu. — I don’t but google does.. — Pomachał mu przed oczami telefonem, wzruszając ramionami. — I like translating some stuff and be able to answer people. That’s how I met russian. He’s a pretty cool guy and very handsome. — Westchnął rozmarzony, przypominając sobie kilka zdjęć na których był chłopak. Jak można było nie mieć na niego crusha? — With fake id they’ll let you in anywhere you want. They’re pretty stupid at least to me since they never caught me before. I promise I won’t cause any troubles.
Zaśmiał się pod nosem, przenosząc spojrzenie na chłopaka. Na chwilę zwiesił wzrok na jego uśmiechu po chwili jednak wyrywając się z transu. — Drive fast, Hartley. — Puszczając mu oko, uśmiechnął się kącikiem ust.
Jerome Hartley
Obrazek
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum!
mów mi/kontakt
bitter peach
a
Awatar użytkownika
say you love me till the end of the world
17
184

Post

Gdyby nie był to Sawyer, pewnie rzuciłby jakąś kąśliwą uwagę na temat tego rumieńca, ale ten chłopak… Z jakiegoś powodu nie dogryzał mu tak bardzo jak innym. Może dlatego, że miał już wystarczająco przejebane by Jerome jeszcze mu dokładał? A może dlatego, że on sam był wobec niego w porządku, co rzadko się zdarzało. Wobec tego postanowił go nie zawstydzać.
- Yeah, she’s kinda cool. And also my late auntie’s friend’s daughter so we’ve known each other for some time now - mruknął. Znał ją już kilka lat i mimo, że nie łączyły ich więzy krwi, to była dla niego jak rodzina. Nawet jeśli jej matka nie akceptowała jego matki, to Jerome zawsze był u nich mile widziany. Jedyne miejsce oprócz mieszkania Graysona, gdzie mógł poczuć się jak w domu. - No problem. I brought you here, so I must deliver you in one piece - zaśmiał się cicho, przypominając sobie jak starszy kuzyn Sawyera dawał im kiedyś pogadankę, jak wiózł ich do Miami na początku wakacji. Czasem zastanawiał się czy faktycznie jest jego kuzynem, czy może ojcem. Choć na te drugie był stanowczo zbyt młody. - That asshole? Cause he is a douchebag… Nah, don’t worry. He’s rich, like very fucking rich, his family owns few hotels and clubs in Florida so he probably doesn’t even care about losing one car. He was just pissed that I’d won and now all his chicks are gone cause he always brags about how good driver he is and now he just lost against a newbie - wyjaśnił pokrótce chłopakowi. Jego duma pewnie ucierpiała, ale Jerome nie sądził by miał przez to większe kłopoty. W końcu sam się o to prosił. - You and your google - wywrócił oczami, uśmiechając się do niego kącikami ust. Jednak ten drobny uśmiech szybko znikł na widok rozmarzonej miny Sawyera. Widział faceta tylko raz, pod komisariatem, ale musiał przyznać, że robił wrażenie. - Maybe you should ask him on a date? You clearly have a crush on that guy - może i trochę mu dogryzał, ale ilekroć Sawyer zaczął o nim wspominać robił te same maślane oczy. Nie do wytrzymania. - Yeah probably because of your height. Cause your face… - przyjrzał mu się uważniej, nim poklepał go lekko po policzku. - Five year old. Adorable. Especially when you’re giving me this look - pokręcił głową z rozbawieniem na widok jego miny. - And I know you won’t, that’s why I’m taking you. Besides, I’m the one who always causes trouble.
Kiedy na moment ich spojrzenia się spotkały, a Sawyer puścił mu oko, poczuł jakieś dziwne ciepło wewnątrz. Może to adrenalina? Pewnie nadal go nie opuściła. To na pewno nic takiego.
- Yes, sir. But I must warn you... When I drive fast, I drive damn fast. So you better fasten your seatbelt tight, Alaska - odparł, uśmiechając się do niego łobuzersko, nim wrzucił bieg i nacisnął pedał gazu. Nawet jeśli jechał znacznie szybciej niż było dozwolone, wyprzedzając wszystkie inne samochody na drodze, jechał bezpiecznie. W końcu nie siedział w tym samochodzie sam i nie chciałby mieć Sawyera na sumieniu. Poza tym, jechał nim po raz pierwszy, więc nie szalał tak jak miał w zwyczaju. - I’m glad you moved here, you know? You’re fun to be around. Not like the others in this fucking hellhole - mruknął, gdy zatrzymał się na czerwonym świetle.

Sawyer Cullen
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! LGBT+ Wychowała mnie matka UCZEŃ Mam ciężką nogę Kocham deszcz Mam swoje demony Walczę z depresją Po odwyku Sam naprawiam swój samochód Moja skóra to dzieło sztuki
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Sometimes, two people have to fall apart to realize how much they need to fall back together.
2
188

Post

— That’s really nice, you know? Having close friend like her. She seems to fight anyone trying to talk bad about you. — Uśmiechnął się lekko, wzruszając ramionami. — You can count on me too, especially at school. I’ll fight them all. — Mruknął oburzony, pokazując mu dłonie złożone w pięści. Zawsze gdy słyszał jak obrażali go w szkole miał ochotę złapać ich wszystkich za te głupie głowy i uderzać jedną o drugą by zrozumieli, że popełniają błąd. Może i różnili się od siebie, ale jego samego również przedrzeźniali w szkole, więc rozumiał jakie to było krzywdzące i uciążliwe. Odechciewało się wtedy wszystkiego. — Oh forget it, I’m already a big boy I can take care of myself, duh.. — Przewrócił oczami choć na jego ustach błąkał się drobny uśmiech. Ostatnio wszyscy poświęcali mu tak dużo uwagi, że czuł się z tym totalnie nieswojo. Nie żeby miał coś przeciwko temu, ale było mu po prostu dziwnie. — Ohhhh, I see. Fuck him then. If he tries something I’ll kick him in the ass right in the middle. — Uśmiechnął się szeroko, wypinając dumnie pierś po chwili jednak wysuwając dolną wargę. — Hey! Google’s fun. You can find literally everything in there, ev—rything. — Skinął głową, chowając telefon do kieszeni. Może dzisiaj postara się wyluzować... bez żadnego google. — Can’t.. he’s much older than me and as far as I know his ex husband is trying to win him back so there’s no chance for me at all. Besides I think I’m starting to like someone but he’s fucking blind and likes girls. — Wzruszył ramionami, marszcząc nos. — Ohhh shut up I’m not giving you any look and I’m not adorable. — Mruknął odwracając wzrok kiedy poczuł ponowne ciepło na swoich policzkach. Czy on właśnie nazwał go adorable? Jak ten Sawyer jeszcze stał na nogach, a nie leżał na ziemi. — Right. You’re always getting yourself into troubles. — Wbił mu palec w żebra, śmiejąc się pod nosem.
— Aye, aye Captain. But let me open the window. — Uśmiechnął się szeroko, zsuwając okno do samego końca nim wystawił lekko głowę na okno, krzycząc jak głupek i śmiejąc się radośnie. — WOAH! — Oparł się o siedzenie, zamykając okno po chwili odwracając głowę do Jerome. — You really think that? — Przygryzł wargę, uśmiechając się pod nosem. — You’re fun to be around too, Rome. You’re my best friend and I’m really happy I’ve met you. — Przeniósł na niego spojrzenie, studiując uważnie każdy skrawek jego twarzy. Był szczęśliwy, że poznał tego chłopaka, naprawdę był.
Jerome Hartley
Obrazek
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum!
mów mi/kontakt
bitter peach
a
Awatar użytkownika
say you love me till the end of the world
17
184

Post

- Who do you want to fight there? They’re just bunch of stupid assholes, waste of time and energy - wzruszył ramionami. Jerome nieszczególnie się nimi przejmował, chyba że miał akurat gorszy dzień i chciał się na którymś z nich wyładować. Głównie uważał ich za irytujących. - Appreciate that tho. Will call 00 Sawyer in case of emergency - zaśmiał się cicho na widok jego bojowej postawy.
- Surely, big boy. But I’m lowkey scared of your cousin. He’s the type to be cool and all but also the first to throw a gun at me if you came back with the smallest scratch - nawet nie wiedział ile w tych żartach kryło się prawdy. - Street fighter lesson number one. Always aim at balls, ass won’t hurt that much - puścił mu oczko, udzielając drobnej rady. Oby nie musiał nigdy wykorzystywać jej w praktyce. Dopóki miał przy sobie Jerome, jego pięści zawsze rwały się do walki pierwsze. - Hey, what’s with the sad face? I’m not saying it’s a bad thing. It’s your superpower, you know? If you starred for Marvel, you’d be Captain Google, saving people with the power of information - choć mogło brzmieć inaczej, wcale się z niego nie nabijał. To była jedna z charakterystycznych rzeczy dla Sawyera, która sprawiała, że był sobą.
Skinął lekko głową, słuchając jego wyjaśnień. Zaczynał kogoś lubić? Nie mówił mu by spędzał czas z kimś innym, ale może nie chciał zapeszać? - I see. Lost cause you say? - wydawało mu się to dziwne, ale nie zamierzał go przepytywać. - See? You’re even more adorable when blushing. No need to be ashamed tho - roześmiał się, pstrykając go w nos. Nic dziwnego, że dziewczyny tak trzepotały przy nim rzęsami. - Ouch! What can I say? Peace is boring.
Z jego piersi wyrwał się śmiech na widok tego, co wyprawiał Sawyer. Pewnie nigdy nie jeździł z taką prędkością. Właśnie dlatego Jerome tak bardzo to lubił. Kiedy naciskał pedał gazu, nie liczyło się nic. Był tylko on i wolność tak długo, jak długo rozciągała się przed nim droga. - Woah, best friend? That’s something big. You think I deserve to be called that? - zapytał, uśmiechając się do niego zaczepnie.
Droga do klubu nie zajęła im długo przy prędkości jaką rozwijał Hartley, a ulice były dziś czyste, więc nie musiał martwić się gubieniem policji, w razie gdyby mieli jakiś problem. Na miejscu czekali już na nich jego znajomi, a jeden z ochroniarzy zmarszczył czoło na widok Jerome i Sawyera, jednak niczego nie powiedział.
- Maria! Your cousin’s here today, right? - można powiedzieć, że nie przyszedł tu z pustymi rękoma. Dziewczyna skinęła głową. - Sí, he told me he’ll meet you in the VIP section later.
- Good. Want something to drink, Sawyer? - zapytał, nachylając się nad jego uchem, by nie musieć do niego krzyczeć. Było tu strasznie głośno i duszno.

Sawyer Cullen
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! LGBT+ Wychowała mnie matka UCZEŃ Mam ciężką nogę Kocham deszcz Mam swoje demony Walczę z depresją Po odwyku Sam naprawiam swój samochód Moja skóra to dzieło sztuki
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Sometimes, two people have to fall apart to realize how much they need to fall back together.
2
188

Post

— It’s not a waste of time and energy for me, tho. I don’t like they way people treat you.. especially at school. — Wzruszył ramionami, krzywiąc się. Często ktoś dogryzał Jerome próbując go ośmieszyć czy wyprowadzić z równowagi co nie umykało uwadze Sawyera, który za każdym razem jak to słyszał starał się odwzajemnić jakąś zgryźliwą uwagę w kierunku tamtych. Ile to już razy musieli uciekać, a raczej Sawyer ciągnął za sobą Jerome bo ten zdecydowanie nie robiłby tego sam, a raczej został i spuszczał łomot każdemu kto na to zasłużył.
Przewrócił oczami po czym szturchnął go lekko w ramię, z jego twarzy jednak nie schodził uśmiech. Uwielbiał te ich głupie docinki. Wiedział, że były tylko i wyłącznie żartobliwe.
— Yeah, he’s kinda scary not gonna lie but once you meet him and gain his trust he really is great guy. Maybe you could spend some time with me and them? Uncle and aunt are going out somewhere on the weekend and they’re still not comfortable enough to let me stay alone because of—you know. So yeah if you’re up to I’ll ask Lex and Jaem if I could bring a friend. — Uśmiechnął się szeroko chociaż po chwili skrzywił się wyobrażając sobie tego kopniaka. — You’re right.. if I will ever have to kick or shoot someone I’ll aim at balls. — Zaśmiał się. Zapewne coś takiego nigdy nie będzie miało miejsca, ale zawsze warto być przygotowanym.
Wiedział, że google było wkurzające dla wielu osób z którymi miał wcześniej doświadczenie, więc trochę trudno było mu uwierzyć w to, że Jerome nie przeszkadzało to, że non stop go używał. — God bless whoever created google. — Zaśmiał się cicho. — Lost cause, so lost. — Przygryzł policzek od środka, mając ochotę potrząsnąć tym chłopakiem. Czy on widział go w towarzystwie kogoś innego? Praktycznie każdą wolną chwilę spędzali razem. Co za głupek...
Pomachał energicznie rękami przed twarzą, patrząc na niego z oburzeniem. — YAH! You! Ughhh.. — Mruknął, odchodząc kilka kroków do przodu by ukryć jeszcze większe zawstydzenie. Będzie musiał się nauczyć jak kontrolować swoje emocje przy kimś kogo się lubi bo inaczej Jerome dowie się o tym, że podoba się Sawyerowi a nic z tego dobrego nie wyniknie dla ich przyjaźni. — Peace is boring that’s true but so is bruised face 24/7.
Czasem zdarzało mu się jechać z większą prędkością gdy za kierownicą siedział Lex, ale nigdy nie było to jakoś specjalnie szybko mimo to wiedział że gdy kuzyn jeździ sam to znacznie zwiększa prędkość. Co naprawdę go martwiło. Chyba będzie musiał z nim o tym porozmawiać bo nie chciałby odwiedzać go na cmentarzu. — Of course you do. And I would like you to be my best friend forever, if you want. — Uśmiechnął się lekko, odwracając wzrok w kierunku okna. Chciałby również by był kimś więcej, ale o tym nie było nawet mowy.
Spojrzał na klub gdy dojechali na miejsce. Ze środka dobiegała głośna muzyka, a przed klubem stało kilka pijanych osób. Miał tylko nadzieję, że sam nie popłynie na tyle by kuzyn wyjaśnił go na drugi dzień.. choć gdy wspomni o klubie to już będzie miał przekichane.
Kątem oka spojrzał na Jerome i jego przyjaciółkę, kompletnie nie rozumiejąc o jakiej sekcji VIP mówiła, ale nie jego sprawa i nie zamierzał o to dopytywać. Wbrew pozorom nie był aż tak wścibski. — I don’t know what they have here but whatever you take is fine for me. — Ponownie zalał go rumieniec gdy chłopak był blisko niego, ale tym razem mógł zgonić to na to jak gorąco było w pomieszczeniu.
Gdy Jerome zniknął na chwilę potrzebując załatwić ważną sprawę, Sawyer został sam kołysząc się na parkiecie i pijąc kolejny ze swoich drinków, czekając na chłopaka. Zmarszczył brwi, czując na swoich biodrach czyjeś dłonie i automatycznie jego głowa powędrowała w dół obserwując jak palce tego kogoś zaciskają się na jego skórze. Odwrócił się po chwili, stając twarzą w twarz z jakimś chłopakiem, którego wcześniej nie widział, a może i tak ale nie zwrócił na niego większej uwagi. — Sorry man I’m not interested. — Uśmiechnął się, próbując odejść w inne miejsce, lecz tamten chwycił Sawyera za nadgarstek przyciągając do siebie tak że ich nosy stykały się, a Cullen mógł odczuć przepełniony alkoholem oddech mężczyzny. — I said.. I’m not in— — Nie dokończył bo obok niego wyrosła postać wkurzonego Jerome. — Don’t worry Rome, I’m fine, I get that.
Jerome Hartley
Obrazek
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum!
mów mi/kontakt
bitter peach
a
Awatar użytkownika
say you love me till the end of the world
17
184

Post

- Beer? Nah, you don’t seem like a beer guy. I’ll get you something special. Something sour… but also sweet - mruknął mu na ucho i zaprowadził go do baru. Wolał nie spuszczać go z oka. Uśmiechnął się do barmana, który był bratem jego przyjaciółki. Nigdy nie robił mu problemów, gdy chciał coś kupić. - Hola amigo. One Corona for me and one Strawberry Daiquiri for my friend - poprosił po tym, jak się z nim przywitał. - Gracias - skinął głową, dziękując mężczyźnie za zamówienie. - Well… Cheers - uśmiechnął się w stronę Sawyera, unosząc lekko butelkę do góry, nim upił z niej spory łyk. Wnioskując z miny chłopaka, musiało mu smakować. Po kilku minutach rozmowy, podeszła do niego jedna z kelnerek mówiąc, że kuzyn Marii już na niego czeka. Przeprosił Sawyera, obiecując, że za moment do niego wróci i poprosił by nie uciekał daleko. Niestety, miał tutaj też coś do załatwienia, bo tak się składało, że Grayson zaopatrywał właściciela klubu w jego towar, a Jerome był idealnym dostawcą. Był to jeden z powodów dla których Hartley był tu zawsze mile widziany.
Nie spodziewał się, że jego kilkuminutowa obecność wystarczy by Sawyer znalazł sobie inne towarzystwo. Szybko jednak zrozumiał, że jego towarzysz wcale nie był widziany, po tym gdy chłopak zaczął się odsuwać, ale facet nie dawał za wygraną. Poczuł jak wszystko się w nim gotuje i nawet nie był pewny dlaczego. - Are you deaf or stupid? He said he’s not interested. Get the fuck out - warknął, patrząc na kolesia twardo. - Oh I see. You must be his boyfriend. You shouldn’t leave him, he’s too sweet and innocent to be here all alone. Don’t you two want to have fun? I’ve got a nice apartment near here - Jerome nie był pewny czy bardziej ma ochotę się roześmiać czy mu przyłożyć. Czuł jak lata mu ręka. - Sorry dude. We’re not into threesomes - odparł, odruchowo chowając za sobą Sawyera (co z tego, że był wyższy), w razie gdyby facetowi jednak nagle odbiło i znów chciał się do niego dobrać - You don’t know what you’re missing. Boys like you are really my type - zaskoczyło go to, że koleś położył mu dłoń na biodrze. To nie był pierwszy raz, kiedy podrywał go pijany mężczyzna, ale tacy wkurzali go najbardziej. - I’m starting to think that you aren’t deaf but just stupid. Let me tell you this for the last time. Leave us alone and get the fuck out before I’ll beat the shi-
- Jerome? ¿Qué chingados?* - Maria stanęła między nimi w samą porę, bo zdaje się oboje byli gotowi do bójki. - Here. Take your friend and go to Paul’s flat. We’ll meet you there later - rzuciła, wciskając mu w dłoń klucze do mieszkania. Przez swoje nerwy znowu wyszedł na narwanego dzieciaka szukającego okazji do bójki, pięknie. - Yeah, whatever. I’m done here anyways. Let’s go Sawyer, we’re having a private party now - złapał chłopaka za nadgarstek i wyciągnął na zewnątrz, z dala od dudniącej muzyki i pijanych kretynów. - Are you okay? Sorry for that. I should’ve known better not to leave you alone - mruknął, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Zawsze gdy się denerwował od razu po nie sięgał.

* z hiszp. What the fuck?

Sawyer Cullen
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! LGBT+ Wychowała mnie matka UCZEŃ Mam ciężką nogę Kocham deszcz Mam swoje demony Walczę z depresją Po odwyku Sam naprawiam swój samochód Moja skóra to dzieło sztuki
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Sometimes, two people have to fall apart to realize how much they need to fall back together.
2
188

Post

— You’re right i’m not one. — Uśmiechnął się zawstydzony, że chłopak go przejrzał, ale nie przez to że był zażenowany tym że zaraz Jerome będzie się z niego nabijał, że gustuje w drinkach dla dziewczyn. Raczej był zawstydzony tym, że chłopak poznał jego ust niemalże od razu. Przygryzając wargę gdy chłopak odwrócił się, uśmiechnął się sam do siebie po czym poszedł za nim do baru, obserwując barmana którego jak mógł spodziewać się Sawyer, Jerome znał bardzo dobrze. Na samych drinkach również bo Cullen nie miał pojęcia czym było to całe Strawberry Daiquiri, ale gdy napój był gotowy oblizał automatycznie usta nie mogąc doczekać się kiedy będzie mógł go spróbować. — Cheers Rome. — Śmiejąc się cicho, upił łyk z kieliszka. — Wah, so good.
Posłuchał Jerome z tym by nie odchodzić daleko. Ostatnie czego chciał to żeby narobić mu problemów swoją osobą i wszystko byłoby idealnie gdyby nie podszedł do niego ten koleś i nie zepsuł im wieczoru.
Odruchowo złapał Jerome za koszulkę gdy ten wyszedł przed niego by w razie czego móc go odciągnąć, mocniej zaciskając na niej palce widząc jak chłopak gotowy był do walki. Na szczęście przerwała im jego przyjaciółka i po chwili mogli stąd wyjść, unikając większych problemów. — I’m okay don’t worry. And you.. — Zabierając mu z rąk paczkę papierosów, uśmiechnął się szeroko. —.. should stop with that stupid habbit of yours. You’re to young to get a cancer. Maybe I’ll let you smoke when we get older and you’ll be annoying so I can kill you without using my hands. — Wytykając język w jego kierunku, wyminął chłopaka kierując się w stronę samochodu.
— And why did you park so far from your friend’s place? My legs are killing me man. — Jęknął, siadając obok niego na kanapie i głową lądując na ramieniu Jerome. — What did you mean about the private party? — Spojrzał na niego, przygryzając wargę na to jak blisko niego był. Nie powinien się denerwować z tego powodu bo wiedział, że nic się między nimi nie wydarzy, ale nie mógł powstrzymać swojego szalenie bijącego serca.
Jerome Hartley
Obrazek
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum!
mów mi/kontakt
bitter peach
a
Awatar użytkownika
say you love me till the end of the world
17
184

Post

Jerome mógł się domyślić, że nic nie pójdzie gładko, a noc, która zapowiadała się miło skończy się tak jak zwykle. Tym razem jednak awantura nie była jego winą, jedynie stanął w obronie Sawyera, który raczej wątpił by kogokolwiek prowokował; wystarczyło na niego spojrzeć, mimo swojego rozgadania, był raczej nieśmiały. Nie zamierzał narzekać, że poproszono ich o wyjście, i tak nie miał zbytniej ochoty na zabawę w klubie, miał ostatnio zbyt wiele zmartwień na głowie by udawać, że dobrze się bawi. Był tylko zły, że ktoś zaczepił jego przyjaciela i że nie mógł dać mu za to po pysku. W końcu dla Jerome dzień bez bójki to dzień stracony.
- Jesus fucking Christ, is Grayson your father? You sound exactly like him - wywrócił oczami. Był uzależniony od papierosów, z czym nie zamierzał się kłócić. Zaprzeczał tylko gdy chodziło o prochy, z którymi przecież nie miał problemów. - Give me at least one or I’m gonna be nervous and even more annoying - mruknął, idąc za nim w stronę samochodu. Niestety, nie doczekał się, bo Sawyer za nic nie chciał mu pozwolić zapalić. I kto tu był wkurzający?
- Stop complaining, old man - wywrócił oczami. Wcale nie zaparkował tak daleko, a tyłek Sawyera i tak był dziś przez większość czasu wożony. - Well, Paul has lots of alcohol here and he won’t notice if one bottle disappears. They won’t come back home soon so we can have some fun. Unless you’re to tired, sleepyhead - zaśmiał się, czując jak głowa chłopaka opada na jego ramię. Nie miałby mu za złe, gdyby był zmęczony.
- So… you really pretended to be her son? You’re crazy. Who does something like that? - pokręcił głową z niedowierzaniem, kiedy godzinę później chłopak opowiadał mu o swojej przygodzie z prostytutkami. Zdążyli wypić już prawie całą butelkę whisky, a Jerome siedział w oknie, popalając zioło. - You’re sure you don’t want to try? Your cousin won’t find out - zapytał, nie zamierzając go jednak do niczego namawiać. I tak chłopak był już znacznie bardziej wyluzowany niż zazwyczaj.

Sawyer Cullen
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! LGBT+ Wychowała mnie matka UCZEŃ Mam ciężką nogę Kocham deszcz Mam swoje demony Walczę z depresją Po odwyku Sam naprawiam swój samochód Moja skóra to dzieło sztuki
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Sometimes, two people have to fall apart to realize how much they need to fall back together.
2
188

Post

Sawyer nie chciał by Jerome wdawał się w jakieś bójki, a już na pewno nie z jego powodu dlatego nie zamierzał udawać, że było mu przykro kiedy musieli opuścić imprezę. Wręcz przeciwnie, nawet bardziej cieszył się z tego że będą mogli spędzić ze sobą trochę czasu nim będą zmuszeni wrócić ponownie do szkoły i pewnie ich czas na wyjścia trochę się ograniczy. Nie chodziło nawet o to, że Sawyer chciał towarzystwa Jerome sam na sam dlatego, że coś do niego czuł. Po prostu lubił z nim przesiadywać i czuł się swobodnie w jego towarzystwie. Może nie był gotów wyjawić mu wszystkich demonów, które tkwiły w jego głowie i których tak ciężko było mu się pozbyć, ale wiedział że kiedyś zbierze się na odwagę.
— I wish. My father probably didn’t even know my name BUT I swear I thought he’s your father. You two kinda look alike and some of your acts are strangely similar. And then you’ve told me he’s only your brother like friend and I was like WHAT no way? — Wzruszył ramionami. Kiedy pierwszy raz poszedł z nim do kawiarni jego przyjaciela dałby sobie rękę uciąć, że ta dwójka była spokrewniona. — Ask me again and I’ll break them in half one by one. — Uśmiechnął się szeroko choć nie żartował. Byłby skłonny to zrobić bo nie chciał żeby przyjaciel się truł, przynajmniej na jego oczach bo pewnie jak tylko ich drogi za kilka godzin się rozejdą, Hartley znów po nie sięgnie. — Here. — Grzebiąc w plecaku który rozstawił na tylnym siedzeniu jego auta wyciągnął z niego lizaka. — I’m not smoking myself but it helps to lower your nervousness. Besides why are you even upset? Nothing happened, it’s okay! I’m proud you didn’t get into fight tho. Keep it like that. — Uśmiechnął się, wystawiając w jego kierunku dłoń do przybicia piątki. — And if you’re gonna be annoying I also have tape in my backpack, I’ll tape your mouth then. — Wystawił język, śmiejąc się cicho.
— You didn’t.. — Powiedział z niedowierzaniem, szczypiąc chłopaka lekko w udo za te słowa. Sawyer nigdy nie będzie stary koniec kropka. — But not too much, Lex will kill me if I come home hangover. And I’m not tired, maybe you’re tired huh? I’ve seen you yawning before. Who’s oldie now? I bet two more shots and that’s it. — Przedrzeźniane chłopaka było jedną z jego ulubionych czynności i mimo że potem uciekał przed nim zanim mógł go dorwać to nie mógł się powstrzymać, no.
Czuł jak wszelkie zmartwienia ulatują z niego gdy nie myślał o niczym ważnym, a tylko o chłopaku siedzącym obok. Co jakiś czas kładł głowę na jego ramieniu bo wiedział, że chłopak nie uzna tego za niestosowne. W końcu nie siedział w jego głowie więc nie wiedział, że Sawyer chciał być blisko niego choć nie powinien nawet o tym myśleć chcąc uniknąć złamanego serca, które w tym przypadku niestety go czekało. — I was bored and there was that one guy looking strangely from afar so I just went with it I guess. And I was super loud, she kicked my ass for that. I think i still might have a bruise from it. — Zaśmiał się na samo wspomnienia tej kobiety i miał nadzieję że jakoś dała radę wyjść na prostą.
Przygryzł wargę, rozmyślając nad propozycją chłopaka i podniósł się z kanapy podchodząc do niego po drodze potykając się o własną nogę co załagodził chichotem kiedy jednak nie wylądował na ziemi. — Tempting but I don’t know how. I tried cigarette once and I ended up coughing. Embarassing. — Patrząc na chłopaka spod przymrużonych powiek, zmarszczył brwi widząc coś we włosach Jerome po co od razu sięgnął zdejmując z nich. — Sorry you had something there. About smoking.. show me how. — Spojrzał na niego nieco intensywniej niż powinien. A może tak mu się wydawało przez alkohol.
Jerome Hartley
Obrazek
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum!
mów mi/kontakt
bitter peach
Zablokowany