Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
Dostałam się na chemię, a wolałabym na dziennikarstwo. Zawodowo śpiewam w barach karaoke i wypożyczam rowery. No i mam żółwia, Tarantino. Swoją drogą, ten prawdziwy Tarantino powinien co roku dostawać Oscara, tbh.
20
164

Post

#004
Życie toczy się dalej, a przynajmniej tak próbowała wmówić sobie Ursula. Wcale nie liczyła każdego poranka godzin, które upłynęły od tego pamiętnego, gdy przestała trzydzieści minut pod prysznicem, bo to było jedyne bezpieczne miejsce w jej domu na płakanie. Czuła się… Sama chyba nie potrafiła tego odpowiednio opisać. Nie były to jednak pozytywne emocje, zdecydowanie sięgały gdzieś daleko na drugą stronę skali. Ale życie toczy się dalej, a ona wcale nie miała ochoty tłumaczyć każdemu, skąd wziął się jej podły nastrój. Dlatego z całych sił starała się, żeby w jej codziennym zachowaniu nic się nie zmieniło. Planowała wyjazd na święto dziękczynienia, przygotowywała się do pierwszych egzaminów w tym roku akademickim, zabawiała turystów, którzy wypożyczali rowery. Dzień jak kurwa co dzień. Każdy się nabierał i o to przecież chodziło, prawda?
Nie zamierzała rezygnować ze swoich rytułałów, mimo że gdy przekroczyła w piątkowy wieczór próg swojego ulubionego klubu karaoke, poczuła, jak coś podjeżdża jej do gardła. Jakim cudem, jak za pstryknięciem palców, swoją krótką obecnością w jej życiu zmienił wszystko. Zamówiła drinka, starając się po prostu dobrze bawić.
Jak co trzeci piątek miesiąca, Ursula wpisała się na listę konkursową. Jak co trzeci piątek miesiąca miała zamiar stanąć na podium. Nawet więcej ćwiczyła, bo śpiewanie akurat idealnie zajmowało jej głowę. Mogła wszystkim wmawiać, że nie brała na poważnie tych comiesięcznych konkursów, ale wystarczyło popatrzeć, z jaką skrupulatnością wybierała piosenki i ćwiczyła je po nocach. W drodze do pracy i pod prysznicem.
Upiła spory łyk dużego drinka, którego dla bezpieczeństwa zamówił któryś z jej znajomych, bo Ursula nigdy nie przychodziła sama na karaoke. Bardzo często już w progu poznawała kogoś super, z kim potem śpiewała niezapomniane duety. Tak na przykład rozpoczęła się jej znajomość z poczciwym ziomkiem, który miał uroczą ksywkę Speedy Carl. Nie miał słuchu i talentu za grosz, ale ta osobowość! Ursula często z nim śpiewała jakieś śmieszne country albo stary pop. I te spotkania zawsze kończyły się bolącym od śmiechu brzuchem.
Na scenę wyszła Lisa, która w śmieszny i niebanalny sposób prowadziła konkurs, zapowiadając kolejne występy. W międzyczasie Ursula wyszła z Bradleyem na papierosa, poznała Georgine i usłyszała żałosny żart, kłócąc się o podłoże seksistowskie. W międzyczasie wypiła dwa drinki. Ot, tak, dla rozruchu. I może, żeby w końcu zając myśli czymś innym.
Gdy w końcu przyszła jej kolej, bez chwili zawahania wbiegła na scenę, machając do gwiżdżącego z zapałem Bradleya. Może powinna posłuchać szepczących z podnieceniem koleżanek, że mu się podobała? Nie zdążyła się za dobrze nad tym zastanowić, bo Lisa odpaliła podkład, a na ekranie zaczął wyświetlać się tekst piosenki. Ursula omiotła wzrokiem widownie i dosłownie zamarła widząc oczy, o których, prawdę mówiąc, wolałaby zapomnieć. Raz na zawsze, najlepiej rozjebać się na motorze i stracić pamięć. Mimo to weszła odpowiednio w takt, czując pierwszy raz od dawna dreszcz stresu, który spiął jej nieprzyjemnie mięśnie łopatkami:
-All the men come in these places
And the men are all the same
You don't look at their faces
And you don't ask their names
You don't think of them as human
You don't think of them at all
You keep your mind on the money
Keeping your eyes on the wall
– płynęła przez piosenkę, starając się nie zwracać uwagi na Noah, który bezczelnie przyszedł do jej klubu i psuł jej wieczór. Jakim kurwa prawem?

Noah Cooper
Obrazek
Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Hope Valley ma głos! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ Trying my best I love my children For all mankind BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Adam i Ewa Wszystko pod kontrolą ZNAM WIĘCEJ NIŻ 3 JĘZYKI FAN KOMEDII ROMANTYCZNYCH Gram na gitarze Uzależniony od Netflixa Zasypiam pod łapaczem snów Lunatykuje Tworzę playlisty na spotify SING A SONG STEVIE WONDER Like a virgin
mów mi/kontakt
oszit#1116
a
Awatar użytkownika
Everyone has a story. It might or might not be a love story. It could be a story of dreams, friendship, hope, survival, or even death. And every story is worth telling. But more than that, it’s worth living.
22
185

Post

#3

- Jak to nie przyjdziesz? Zwariowałeś? - usłyszał poirytowany, wręcz skrzeczący krzyk w słuchawce, wwiercający się wprost do jego ucha, dający istną katorgę - Chcesz mi powiedzieć, że masz coś lepszego do roboty niż najlepsza impreza tego roku organizowana przez najgorętsza laskę w całym Hope? - Tony nie dawał za wygraną, wypowiadając każde słowo błagalnym tonem głosu. Nie wyobrażał sobie imprezy bez najlepszego kumpla. Zawsze mu powtarzał, że ziomek bez przyjaciel na imprezie to jak pianista bez ręki - niby da rade, ale coś mocno nie gra. Cooper momentalnie przypomniał sobie tą anegdotkę, odpalając papierosa na środku ulicy, przytrzymując telefon przy uchu jedynie ramieniem.
- Tak sobie pomyślałem, że przejdę się na karaoke - rzucił luźno, bez większego przejęcia w głowie, cwaniacko uśmiechając się pod nosem. Dobrze wiedział, jaka lawina hejtu zaraz na niego spadnie i szczerze mówiąc he couldn't care less.
- Chodzi o tą lokatą laskę? Dalej za nią latasz? Słuchaj, Noah, możemy spokojnie odwołać ten głupi zakład, chłopaki szybko zapomną, że założyliście się o to, że uda ci się zaciągnąć ją do łóżka, serio. Dobrze wiemy, że temat jest wręcz niewykonalny - roześmiał się głośno, desperacko próbując go przekonać do swojego, jednak jemu wcale nie było po drodze na imprezę. Co więcej, nie miał na nią najmniejszej ochoty. Jedyne czego potrzebował do szczęścia, to kufel piwa i dawka dobrej muzyki. Odwrócił się na pięcie, spoglądając na wysoki szyld baru, w którym odbywało się karaoke. Dopalił fajkę i rzucił kiepa na podłogę, przyciskając go nogą, ręce wciskając głęboko do kieszeni brązowego płaszcza, kierując się prosto do drzwi wejściowych.


Piątki zazwyczaj obcowały w tłumy ludzi, jednak tym razem ilość ludzi w pomieszczeniu przeszła samą siebie. Rozejrzał się spokojnie, próbując wyłapać jakiekolwiek znajome twarze, zatrzymująć się chwili dłużej na kolesiu kończącym śpiewać Wonderwall. Poświęcił kilka dodatkowych sekund na przysłuchaniu się nic dokładniej, dochodząc do przykrych wniosków, że ziomek totalnie i po całości spierdolił ten kultowy, złoty utwór.
Skierował się baru, przebijając przez kłęby gęstego dymu, wywołanego fajkami i szeroko uśmiechnął do pięknej barmanki za nalewakiem.
- Cześć. Dla mnie będzie.. - rozglądnął się po etykietach przyklejonych do kranów - Jeden duży Pabst Blue Ribbon i twój numer telefonu - rzucił jej słodką twarz numer cztery i wygodnie zajął miejsce na barowym stołku, grzecznie oczekując na zamówienie.
Dźwięczne, charakterystyczne piano wybrzmiało w pomieszczeniu, wygrywając dobrze znaną mu melodię. Wprawił w ruch zwinne palce, wystukując odpowiedni rytm i już po chwili dziękował ślicznej barmance, równie pięknym uśmiechem, smakując jednego z ulubionych gorzkich lagerów.
Słodki, znajomy głos rozniósł się po pomieszczeniu, a on nawet nie musiał patrzeć w tamtą stronę, by wiedzieć kto aktualnie znajdował się na scenie. Bawił się kuflem od piwa, poświęcając całą uwagę na jej głosie, wpadającym prosto do jego uszu i odbijającym się długim echem. Nie patrzył w jej stronę - po prostu słuchał. Delektował się słodkimi dźwiękami, przeplatanymi lekko zadziorną chrypką, którą miał okazję słyszeć już w wielu różnych wykonaniach.
Przekręcił się nieznacznie, opierając łokieć na blacie i podpierając ociężałą głowę. Wodził spojrzeniem po kolorowych ścianach i ludziach, których nawet nie kojarzył z widzenia, aż w końcu podniósł wzrok na jej niewinną twarz, przyglądając się uważnie. Patrzyła prosto na niego. Momentalnie złapał ten kontakt wzrokowy, wprowadzając ich w chwilowe odcięcie od otaczającego świata. Była daleko, bo na samym końcu pomieszczenia, a jednak i tak był w stanie dokładnie dostrzec mieszankę emocji w jej oczach. Mogło się wydawać, że trwali tak dobre kilka minut, kiedy w rzeczywistości nie minęło nawet kilka sekund, kiedy ponownie odwróciła wzrok. Poprawił się na krześle i popijając piwo, ze spokojnym wyrazem twarzy dooglądał cały jej występ do końca, by zauważyć jak poirytowana i zestresowana schodzi ze sceny. Była zła? Czyżby na niego?

Ursula M. Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Najwybitniejszy pisarz 2020 BOGATE CV BAŚNIOPISARZ WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! PODRÓŻNIK BUJAM SIĘ DO R&B Gram na fortepianie Don Juan Boje się zobowiązań Nigdy nie byłem/am w związku SING A SONG STEVIE WONDER Like a virgin
mów mi/kontakt
Kasik#0245
a
Awatar użytkownika
Dostałam się na chemię, a wolałabym na dziennikarstwo. Zawodowo śpiewam w barach karaoke i wypożyczam rowery. No i mam żółwia, Tarantino. Swoją drogą, ten prawdziwy Tarantino powinien co roku dostawać Oscara, tbh.
20
164

Post

-I'm your private dancer, a dancer for money, I'll do what you want me to do
I'm your private dancer, a dancer for money, and any old music will do
I want to make a million dollars, I want to live out by the sea
Have a husband and some children, yeah, I guess I want a family
All the men come in these places, and the men are all the same
You don't look at their faces,and you don't ask their names
I'm your private dancer, a dancer for money, I'll do what you want me to do
I'm your private dancer, a dancer for money,and any old music will do –
zepsuł wszystko, czuła to z każdym wyśpiewanym słowem. Zepsuł jej występ, zepsuł radość z bycia na scenie. I to wszystko swoją pieprzoną obecnością. Ursula była wściekła i za wszelką cenę starała się nie patrzeć w tamtym kierunku. Oczywiście, znała linie melodyczną i caly tekst na tyle dobrze, że nie dokonała żadnej karygodnej pomyłki, nie zrobiła z siebie idiotki, nie wywróciła się na niewysokich, stabilnych obcasach swoich botków. Stało się jednak coś dużo gorszego – nie poczuła tej piosenki. Nie poczuła jej, bo do jej klubu miał czelność przyjść facet, za którym w irracjonalny sposób tęskniła, a jednocześnie nie mogła na niego spokojnie patrzeć. Mieszało się w niej tyle emocji, że czuła jak robi jej się gorąco, a wszechobecny dym papierosowy wżera się jej w płuca.
- Deutch marks or dollars, American Express will do nicely, thank you
Let me loosen up your collar, tell me, do you want to see me do the shimmy again?
I'm your private dancer, a dancer for money, I'll do what you want me to do
I'm your private dancer, a dancer for money, And any old music will do –
poczuła, jak ogromna, obślizgła gula podjeżdża jej do gardła, gdy po tym jak ostatnie dźwięki utworu rozniosły się po lokalu, zaraz zastąpione przez brawa. Ursula normalnie pewnie by się uśmiechnęła, pomachała do przyjaciół a zamiast tego, zeszła szybko ze sceny, nawet nie patrząc na Lisę. Gdy tylko światła przestały oświetlać jej twarz, sięgnęła do spodni po zmiętą paczkę mentolowych papierosów i wsadziła sobie jednego do ust. Stojac na scenie, była pewna, że nie jest gotowa na konfrontację, a teraz nie marzyła o niczym innym. Dlatego, zamiast do stolika swoich przyjaciół, ruszyła prosto do baru, zaciągając się po drodze mocno papierosem. Stanęła naprzeciwko Noah, lustrując go dokładnie wzrokiem, oddając do niego zaraz wysoko uniesioną brew.:
- Bierzesz udział w konkursie? – zapytała, niby od niechcenia, puszczając w górę parę zgrabnych kółek z siwego dymu. – Bo jeśli nie, chętnie zrobię dla ciebie listę klubów karaoke, w których będziesz bawił się wyśmienicie – miała ochotę… Sama nie wiedziała na co tak naprawdę teraz miała ochotę, gdy wzrok głęboko osadzonych oczu nieco przyszpilił ją do podłogi.

Noah Cooper
Obrazek
Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Hope Valley ma głos! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ Trying my best I love my children For all mankind BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Adam i Ewa Wszystko pod kontrolą ZNAM WIĘCEJ NIŻ 3 JĘZYKI FAN KOMEDII ROMANTYCZNYCH Gram na gitarze Uzależniony od Netflixa Zasypiam pod łapaczem snów Lunatykuje Tworzę playlisty na spotify SING A SONG STEVIE WONDER Like a virgin
mów mi/kontakt
oszit#1116
a
Awatar użytkownika
Everyone has a story. It might or might not be a love story. It could be a story of dreams, friendship, hope, survival, or even death. And every story is worth telling. But more than that, it’s worth living.
22
185

Post

Lubił jej głos.
Lubił, jak delikatny ton miesza się z niewielką chrypką przy wyższych rejestrach, jak kładzie właściwe akcenty na słowa, na których faktycznie powinien być od naznaczony. Lubił też sposób, w jaki interpretowała wyśpiewywaną przez siebie melodię. Można było spokojnie, bez większego wysiłku usłyszeć oryginał, ale i też jej własne dodatki i wariacje dziwiękowe, które dodawały jedynie nastroju i uroku temu wykonaniu.
Przyglądał się jej uważnie nie mogąc, nie wrócić myślami do wydarzeń sprzed tygodnia. Nie potrafił chociaż na silka sekund nie myśleć o jej delikatnych dłoniach na jego rozgrzanej klatce piersiowej, o miękkich ustach, które całowały z początku nieśmiało, z czasem zachładnie i agresynie, o oczach, które próbowały zaglądnąć głeboko w środek jego duszy, o cichych jęzkach, jakie z siebie wydawała, gdy był blisko, gdy ją dotykał, gdy pewną dłonią badał każdy skrawek jej ciała, dając jej tony przyjemności. ehh.

Deutch marks or dollars, American Express will do nicely, thank you
Let me loosen up your collar, tell me, do you want to see me do the shimmy again?
I'm your private dancer, a dancer for money, I'll do what you want me to do
I'm your private dancer, a dancer for money, And any old music will do


Patrzył, jak szybko schodzi ze sceny, kierując się prosto w jego stronę. Zlustrował ją z cwaniackim uśmiechem na twarzy, doskonale zdając sobie sprawę z jej bojowego nastawienia. Wkurzyła ją jego obecność, czuł to, nie trzeba było być geniuszem, żeby to wiedzieć. W żaden sposób mu to nie przeszkadzało - co więcej, w pewien sposób go to kręciło, ekscytowało. Jak źle z nim było? Laska szła go porządnie opierdolić za bóg wie co, a on czekał na to ze zniecierpliwieniem.
Przekręcił nieznacznie głowę na jej pytanie, spoglądając na nią z podniesionymi brwiami, zupełnie rozbawiony. Jego twarz była kompletnym przeciwieństwem Ursuli - spokojna, rozluźnione mięśnie, wolno uchylone usta, radosne oczy. Pociągnął łyk piwa i idąc za jej przykładem, odszukał w kieszeni paczkę czerwonych fajek, powolnym, wręcz leniwym ruchem umieszczając jednego w ustach.
- Aż tak znowu chciałabyś usłyszeć jak śpiewam? Pochlebiasz mi - prychnął pod nosem, szukając zapalniczki - ..ale niestety, musisz ustawić się w kolejce. Był już przed tobą inne, które ładniej prosiły - bezczelnie puścił jej oczko. Bawił się tą rozmową, chłonął z niej to, co najgorsze, karmił się jej poirytowaniem, zupełnie jakby sprawiało mu to przyjemność.
- Listę możesz zrobić, ale z tego co się orientuje to jedyny taki klub w Hope. Poza tym, tu jest mi dobrze - złapał spojrzenie ślicznej barmanki z wcześniej i puścił jej oczko, wraz ze swoim uroczym uśmiechem numer cztery. W końcu znalazł cholerną zapalniczkę i nie czekając ani chwili dłużej, odpalił upragnionego papierosa, zaciągając się mocno. Uwielbiał to uczucie - uwielbiał jak dym dosłownie pożerał mu płuca, drapiąć przyjemnie po gardle. Odchylił głowę delikatnie do tyłu, delektując się tym małym doświadczeniem i kompletnie zrelaksowany wypuścił spory kłęb białej trucizny.
- Nie poszło ci najgorzej - spojrzał na nią z góry, pozwalając sobie, bezczelnie zlustrować ją od góry do dołu - Chociaż w kilku momentach zjechałaś z tonacji, szczególnie wtedy, jak mnie zobaczyłaś - rzucił niewzruszony, uśmiechając się cwaniacko, uważnie obserwując jej reakcje. No poradzić, miał doktorat w podkurwianiu ludzi.

Ursula M. Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Najwybitniejszy pisarz 2020 BOGATE CV BAŚNIOPISARZ WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! PODRÓŻNIK BUJAM SIĘ DO R&B Gram na fortepianie Don Juan Boje się zobowiązań Nigdy nie byłem/am w związku SING A SONG STEVIE WONDER Like a virgin
mów mi/kontakt
Kasik#0245
a
Awatar użytkownika
Dostałam się na chemię, a wolałabym na dziennikarstwo. Zawodowo śpiewam w barach karaoke i wypożyczam rowery. No i mam żółwia, Tarantino. Swoją drogą, ten prawdziwy Tarantino powinien co roku dostawać Oscara, tbh.
20
164

Post

Obserwowała go. Obserwowała uważnie jego twarz, walcząc ze sobą, żeby nie odwrócić wzroku. Zraniona duma były silniejsze od smutku, który ostatnio się przez nią przelewał. Już raz dała się zranić i nie zamierzała drugi raz popełnić tego błędu. A na pewno nie zamierzała dać mu cholernej satysfakcji, że jest górą. Nawet jeśli miałaby płakać potem przez tydzień. Nawet jeśli miała nie móc pozbyć się go ze swoich myśli przez długie godziny, w których czasie niespokojnie będzie kręcić się po łóżku. Nie było opcji, żeby choć na chwilę dać mu satysfakcję. A to jak jego twarz wyglądała, jak była zupełnie niewzruszona i rozbawiona jedynie podkręcała wszystkie negatywne myśli w jej głowie. O Chryste, jak bardzo miała ochotę walnąć go w nos.:
-Oh, śpiewasz doskonale. Tylko obawiam się, że tylko w domowym zaciszu… Skoro tam słowa wylatują ci z głowy, to co działoby się gdyby reflektory waliły prosto w źrenice? – zapytała, unosząc kącik ust do góry. Nie lubiła tego robić, to była okropna cecha. Nie lubiła zapamiętywać słabości innych ludzi tylko po to, żeby potem wykorzystać je przeciwko nim. To nie było w porządku, a Ursula lubiła być w porządku. Mimo to poczuła dziwną satysfakcję, że może uda jej się wbić szpilę między żebra Noah. Zaciągnęła się papierosem, w pierwszym odruchu, chcąc go uratować swoją, ale szybko zrugała się za to w myślach. No chyba nie w tym życiu.
Spojrzała na barmankę, w tym samym momencie, w którym spojrzał na nią Noah. Uśmiechnęła się do niej ciepło, bo znały się nie od dziś, często imprezowały razem po zamknięciu knajpy:
- Melisa, zrobisz mi drinka? Capitan Jack, cola i trochę syropu żurawinowego? Buzi – puściła jej oczko, żeby zaraz nachylić się nad barem i zapytać konspiracyjnym szeptem – W ogóle nie miałam okazji ci pogratulować zaręczyn, Jane to szczęściara – puściła jej oczko i wysłała buziaka, żeby wrócić wzrokiem do Noah, który w mgnieniu oka stracił całe ciepło. Odchrząknęła, przechylając głowę w lewo:
- Zapewniam, że w Hope mamy dużo miejsc, w których będziesz się bawił równie dobrze. O, albo w Cape Coral? Bez trudu byś się odnalazł, a mój klub mógłbyś omijać szerokim łukiem – na pełne usta wpłynął sztuczny, wymuszony uśmiech, zaraz zduszony ostatnim podrygiem papierosa.
Trudno było jej utrzymać kamienną twarz, gdy tak bezczelnie komentował jej występ. Wiedziona wlanymi już w siebie tego wieczora procentami, zmniejszyła dystans, który do tej pory za wszelką cenę chciała zachować i położyła dłoń na jego pasku.:
- Noah, Noah, Noah – dłoń nie pozostała za długo na sprzączce, po stawiając ją na palcu wskazującym i środkowym, Ursula rozpoczęła powolny spacer w górę klatki piersiowej chłoapaka, nie spuszczając wzroku dużych, ciemnych oczu z jego twarzy. W botkach na obcasie miała dużo bliżej do jego twarzy, do ust, o których nie mogła zapomnieć i do oczu, w których jeszcze tak niedawno dosłownie się topiła:
- Wiesz… To szalenie miłe, ale posłuchaj… - mówiła coraz ciszej, żeby ostatecznie zacisnąć obie dłonie na połach jego płaszcza, stanąć na palcach i zaciągnąć się jego zapachem, a gdy nozdrza miała wypełnione nim, wyszeptała prosto do jego ucha – Słyszysz? No ja też nie. Nikt nie pytał o twoją opinię więc wsadź ją sobie głęboko w dupę– opadła na pełne stopy, odsuwając się nieznacznie, a Melisa podała jej zamówionego drinka.
Noah Cooper
Obrazek
Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Hope Valley ma głos! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ Trying my best I love my children For all mankind BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Adam i Ewa Wszystko pod kontrolą ZNAM WIĘCEJ NIŻ 3 JĘZYKI FAN KOMEDII ROMANTYCZNYCH Gram na gitarze Uzależniony od Netflixa Zasypiam pod łapaczem snów Lunatykuje Tworzę playlisty na spotify SING A SONG STEVIE WONDER Like a virgin
mów mi/kontakt
oszit#1116
a
Awatar użytkownika
Everyone has a story. It might or might not be a love story. It could be a story of dreams, friendship, hope, survival, or even death. And every story is worth telling. But more than that, it’s worth living.
22
185

Post

Patrzył na nią swoimi wielkimi, brązowymi oczami wyjebania, pozostając niewzruszonym, chociaż tak naprawdę w środku chodził niecierpliwie, przestępując z nóżki na nóżkę. Czuł się dziwnie. Udawał wyjebanie i totalną obojętność, a jednak gdzieś głęboko cieszył się, że rozmawiają. Że pomimo tego, że jest u niej na liście najbardziej znienawidzonych osób na świecie to i tak szlifują jakąś relacje. Relację, która co prawda nie szła w pozytywnym kierunku, ale szła i gdzieś tam ukrycie to było dla niego najważniejsze. Może był głupi, bezczelny i postradał kompletnie zmysły, ale tak już miał - działał na swoich zasadach, sam przez większość czasu nie rozumiejąc swoich decyzji. Prychnął pod nosem na jej uwagę o śpiewaniu, próbując zapanować nad cwaniackim uśmiechem, który z każdą chwilą był coraz bardziej widoczny na jego twarzy.
- Ostatnio nie narzekałaś - podniósł głowę, spoglądając jej prosto w oczy, rzucając wręcz bezczelne spojrzenie. Doskonale wiedział, że kierując rozmowę na tamte tory, tylko dorwiercał niewidocznego gwoździa do trumny, ale tego właśnie chciał. Tego potrzebował. Żeby go znienawidziła - Co więcej - nachylił się leciutko w jej stronę - Chyba nawet ci się podobało - wyszeptał cichutko, jednak na tyle, bo doskonale go zrozumiała. Wrócił do poprzedniej pozycji, łapiąc za kufel ulubionego piwa. Uwielbiał uczucie, w którym alkohol rozlewał się po jego żołądku, przywołując to charakterystyczne, dziwne uczucie. Zupełnie jakby zatruwał jego całe ciało, a on niczym ostatni wariat się tym delektował.
Brwi nieznacznie skoczyły mu w górę, gdy w międzyczasie słyszał jej rozmowę z kelnerką. Czy ona właśnie próbowała go ośmieszyć i w jakikolwiek sposób wjechać na ambicję? Bo jeśli tak, to słaby strzał. Nie ta, to inna, dla Noah do akurat nie był żaden problem. Poza tym, już znalazł sobie inny punkt zaczepienia do jej słów.
- Captain Jack i cola? - zmrużył oczy, przyglądając się jej uważnie - Pijesz piwo z colą? - zainteresował się, rzucając jej rozbawione spojrzenie - Czy może chodziło ci o Captain Morgan? Jeśli tak to koniecznie polecam spróbować z ginem i odrobiną mięty, idealnie kontrastuje smaki - puścił jej oczko, ciągnąc tą dziwną grę, którą zaczęli na podłapywanie swoich potyczek i uderzania w słabe punkty. Obserwował ją uważnie jak podchodzi bliżej i delikatnymi dłońmi ujmuje jego płaszcz. Nie był głupi, doskonale wiedział co usiłowała zrobić i jak bardzo silna próbowała zostać, w żaden sposób nie dając po sobie poznać, że cokolwiek ją rusza. Znał to. Znał każdy pieprzony gest i sposób wypowiadania słów z pierdolonej autopsji. Cooper był mistrzem zakładania masek i przyjmowania wyjebania na twarz - mógłby pisać z tego cholerny doktorat. Łapał jej wzrok, uśmiechając się delikatnie, mimowolnie czująć jak jego zdradzieckie serce nieco przyśpiesza, wykonując nierówne uderzenia. Za chuja nie współpracowało i bardzo mu się to nie podobało. Nie tak szkolił je przez te wszystkie lata.
- Twoje słowa są jak muzyka dla moich uszu - przełknął niewidoczną gulę z gardła i płynnie wymówił obojętne słowa prosto w jej twarz - A, i jeśli potrzebujesz powtórki z rozrywki, wystarczy poprosić, nie musisz zgrywać aż takiej dumnej i niezależnej feministki - zeskoczył z krzesła, zerując swoje piwo. Potrzebował zapalić. Na świeżym powietrzu. Już.

Ursula M. Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Najwybitniejszy pisarz 2020 BOGATE CV BAŚNIOPISARZ WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! PODRÓŻNIK BUJAM SIĘ DO R&B Gram na fortepianie Don Juan Boje się zobowiązań Nigdy nie byłem/am w związku SING A SONG STEVIE WONDER Like a virgin
mów mi/kontakt
Kasik#0245
a
Awatar użytkownika
Dostałam się na chemię, a wolałabym na dziennikarstwo. Zawodowo śpiewam w barach karaoke i wypożyczam rowery. No i mam żółwia, Tarantino. Swoją drogą, ten prawdziwy Tarantino powinien co roku dostawać Oscara, tbh.
20
164

Post

Zaśmiała się, ale uśmiech objął tylko i wyłącznie jej usta, oczy pozostały niewzruszone. Nie zamierzała dać się złamać, dać wcisnąć sobie szpili między żebra. Nawet jeśli będzie to potem odchorowywać, w tym konkretnym momencie była zdeterminowana. Zdeterminowana do tego, żeby pokazać, jak bardzo to wszystko po niej spływa, jak bardzo jest ponadto. Mimo że zupełnie nie była. Mimo że każde spojrzenie było jak cios z bata. Cios, który przywoływał słodko-gorzkie wspomnienia:
- Śpiewasz doskonale, nie zmieniłam zdania – i nie kłamała, bo miała dreszcze na samą myśl, jak doskonale ich głosy razem brzmiały i na tym właśnie zamierzała skupić całą swoją uwagę, nie pozwalając im uciec do innych aspektów tego wieczora. Do przyśpieszonego oddechu i szaleńczo bijącego serca. Do mrowienia na całym ciele, rozlewającej się przyjemności i uczucia gorąca, które przenikało całe ciało, gdy ją całował. Nie mogła teraz do tego wracać. Nigdy nie powinna do tego wracać.
Gdy umoczyła usta w drinku, poczuła, że coś jest nie tak. Nie miało złego smaku, ale nie smakowało rumem, colą i żurawiną, tak jak oczekiwała. Słowa blondyna, który uśmiechał się do niej w ten swój bezczelny sposób, uświadomiły jej co powiedziała. Cholera, gdzie się podziała solidarność jajników? Czy Melisa nie mogła jej zrobić drinka z rumem, nawet jeśli podała nazwę piwa? Przecież nie znały się od wczoraj, nosz psia jego mać:
- Nie piłeś nigdy? Powinieneś spróbować – powiedziała, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie, ostententacyjnie upijając większy łyk. No cóż, rum lepiej by pasował, zdecydowanie. Wywróciła oczami, słysząc przepis na drinka, puszczając go mimo uszu. No jasne, jeszcze powinien ją zaprosić i przygotować tego drinka. Kolejny miły wieczór, prawda Noah?
Nie podobało jej się to, że nie może nad sobą zapanować w jego obecności. Jakby tej bezchmurnej nocy zabrał jej coś więcej, jakby stał się jej cholerną słabością. Nie chciała, żeby nią był. Potrzebowała o nim zapomnieć, zmyć go z siebie jak piasek po całym dniu na plaży. Potrzebowała zakończyć te temat. Dlatego nie chciała, żeby przychodził do jej klubu karaoke. Potrzebowała, żeby zniknął raz na zawsze. W końcu by przecież zapomniała, prawda?
Prychnęła pod nosem, patrząc, jak dumnie zeruje swoje piwo. W tym momencie nienawidziła samej siebie, że kiedykolwiek pozwoliła, żeby ją dotknął. Pewnie jeszcze rok temu by na niego nawrzeszczała, ale teraz oparła się nieco nonszalancko o bar, przechylając głowę w prawo, a sprężynki loków, zatańczyły leniwie pod wpływem tego ruchu. Ciemna, wyraźna brew poszybowała do góry:
- Powtórkę z rozrywki, mówisz? A to nie chodzi o to, że musisz poczuć się samcem alfa, który goni króliczka? – upiła łyk drinka, który z każdym kolejnym łykiem był okropną pomyłką - Cóż, byłabym cholernie chętna, ale najpierw muszę wiedzieć które miejsce zajęłam w twoim konkursie szybkich numerków. Wiem, że konkurencja jest potężna i bardzo liczna i pierwsza dziesiątka byłaby pieprzonym zaszczytem, ale no wiesz, daj mi znać – słowa ociekały ironią, a pewnie jakby grali w kreskówce, źrenice Ursuli zamieniłyby się w błyskawice. Odprowadziła go wzrokiem do wyjścia, modląc się, żeby przypadkiem już nie wracał. Nigdy więcej. Sama wsadziła papierosa w kącik ust i wróciła do stolika przyjaciół, nachalnego Bradleya. W tle ktoś katował piosenkę ABBA, ale już nic nie mogło bardziej zepsuć tego wieczora.

Noah Cooper
Obrazek
Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Hope Valley ma głos! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ Trying my best I love my children For all mankind BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Adam i Ewa Wszystko pod kontrolą ZNAM WIĘCEJ NIŻ 3 JĘZYKI FAN KOMEDII ROMANTYCZNYCH Gram na gitarze Uzależniony od Netflixa Zasypiam pod łapaczem snów Lunatykuje Tworzę playlisty na spotify SING A SONG STEVIE WONDER Like a virgin
mów mi/kontakt
oszit#1116
a
Awatar użytkownika
Everyone has a story. It might or might not be a love story. It could be a story of dreams, friendship, hope, survival, or even death. And every story is worth telling. But more than that, it’s worth living.
22
185

Post

Cóż, byłabym cholernie chętna, ale najpierw muszę wiedzieć które miejsce zajęłam w twoim konkursie szybkich numerków. Wiem, że konkurencja jest potężna i bardzo liczna i pierwsza dziesiątka byłaby pieprzonym zaszczytem, ale no wiesz, daj mi znać.

Coś w nim złamała tymi słowami. Nieprzyjemny dreszcz przebiegł po jego kręgosłupie, okładając chłodem każdy, pojedynczy kręg. Nie potrafił tego wyjaśnić ani zrozumieć. Nie był znajomy z uczuciami, jakie w nim wywoływałą i cholernie mu się to nie podobało. Nie lubił nie wiedzieć, nie mieć kontroli. Podniósł wzrok, łapiąc jej błyskawiczne spojrzenie, zaglądając gdzieś głębiej niż tylko w ciemną tęczówkę. Wodził wzrokiem po jej oczach, uważnie się im przyglądając, zupełnie jakby szukał w nich odpowiedzi. Na co? Nie miał zielonego pojęcia.
Nie odpowiedział jej. Postanowił zostawić w powietrzu to gęste ciśnienie jakie stworzyli i po prostu, najzwyczajniej w świecie wyjść. Potrzebował oddechu - głębokiego, długiego oddechu, pełnego spokoju i opanowania. Wygrzebał z kieszeni banknot dziesięciodolarowy i rzucając barmance spojrzenie odziane w blady uśmiech, zostawił pieniądze na ladzie, opuszczając tym samym klub.


Chłodny wiatr otulił jego twarz, niesfornie podwiewając wcześniej idealnie ułożone kosmyki włosów. Noah postawił kilka mocnych kroków, by już po chwili znaleźć się przy wysokim murku, odzianym w liczne graffiti i napisy, których nawet najlepsi uliczni artyści nie potrafiliby odczytać. Runął plecami na ścianę, podpierając również wyjątkowo ciężką głowę, w międzyczasie przeszukując płaszcz w celu znalezienia utęsknionej paczki fajek. Otworzył opakowanie, na ślepo wyszukując szluga. Pusto? Leniwie spuścił wzrok, by finalnie odnaleźć ostatniego, zagubionego w paczce papierosa. Jak to się stało, że jeszcze przed przyjściem miał ich dwadzieścia? Pokręcił mimowolnie głową, wspominając siostrę, która pewnie odprawiłaby mu monolog życia, za niszczenie sobie zdrowia i pogłębianie nałogu, kiedy jego przejmowałby jedynie fakt, że został mu ostatni papieros. Jedna fajka. Dziesięć buchów. Dziesięć buchów, by zebrać wszystkie myśli i uspokoić rozszalałe z niewiadomego powodu serce.

Jeden
Wziął głęboki oddech, pozwalając, by znajome uczucie zaatakowało płuca, bezczelnie niszcząc je od środka. Przymknął powoli oczy, przenosząc się do środka własnego umysłu, ogarniając rozszalałe myśli. Pomimo że na zewnątrz wydawał się oazą spokoju, coś w nim kipiało. Nie był w stanie zidentyfikować źródła, poznać powodu, dla którego tak na niego działała. Wariował?

Dwa
Dlaczego w ogóle chciał z nią rozmawiać? Czemu tak desperacko potrzebował przebywać w jej towarzystwie? Przecież była nikim specjalnym. Nic dla niego nie znaczyła. Zwykła, przelotna znajomość, która zakończyła się jeszcze szybciej niż zdążyła zacząć. Była przecięta, niewarta tak uwagi. Nie warta jego uwagi. Prawda?

Trzy
Lubił jak śpiewa. Lubił, kiedy przechodziła z wysokiego falsetu na dolne rejestry, pokazując całą gamę muzycznych kolorów. Jebaną, pierdoloną, muzyczną tęczę. Lubił jej chrypkę, która na pozór delikatna, dotykała nawet najgłębszych zmysłów. Lubił jak jej głos idealnie harmonizował się z jego tworząc jedną, słodką całość.

Cztery
Z drugiej strony - skąd miał wiedzieć, że tylko przy niej czuł to muzyczne zgranie? Przecież nigdy nie śpiewał z innymi kobietami, nigdy nawet nie próbował się harmonizować. Może ta wyjątkowość polegała tylko na tym, że jej na to pozwolił? Daj ten przywilej bycia pierwszą i tym samym czyniąc ją wyjątkową.

Pięć
I ona też mu dała. Dała mu przywilej bycia pierwszym. Pierwszym pierdolonym facetem w jej życiu, który dotykał jej miękkiej skóry tam, gdzie nikt inny wcześniej, który całował ją w miejscach, gdzie nigdy nie była całowana, który mówił słowa, których nikt nigdy nie powiedział, który zabrał jej coś, czego już nigdy nie będzie w stanie odzyskać..

Sześć
No ale przecież sama się prosiła, prawda? Sama wykazuje zainteresowanie, sama patrzyła na niego wielkimi, błyszczącymi oczami, dając znać, że tego chce. Do niczego jej nie zmusił, nic nie obiecywał, do niczego nie obligował. To była jej pieprzona decyzja, dlaczego więc to on powinien ponosić tego konsekwencje? Oboje są dorośli. Oboje mają prawo do podejmowania własnych decyzji, a następnie radzenia sobie z ich konsekwencjami. Na tym polegało życie, czyż nie?

Siedem
No bo czego oczekiwała? Oczekiwała, że obudzi się z samego rana do łóżka usłanego różami i promieniami słońca leniwie wpadającymi przez wielkie dachowe okno? Że Noah wejdzie z wielką tacą naleśników z syropem klonowym i przywita ją słodkim i czułym pocałunkiem, doprawiając szerokim uśmiechem?

Osiem
Oczekiwała, że będzie jej księciem z bajki? Jebanym Jackiem z Titanica, który dla miłości wyzionie nawet ostatni oddech? Jej niedoczekanie. Życie to nie bajka, a Noah to żaden królewicz na białym koniu i skoro ona była na tyle naiwna by w to uwierzyć, to tylko świadczy o jej własnej głupocie. Nie powinien czuć się winny tylko dlatego, że był sobą.

Dziewięć
To z nią był problem. To ona stworzyła sobie idealny obraz faceta, którego despreacko chciała w nim zobaczyć. Chciała, by był spełnieniem jej marzeń, największych fantazji. By był facetem, o którym może godzinami opowiadać z koleżankami, budząc w nich to dziewczęce uczucie zazdrości. Facetem, który będzie równo stał u jej boku. Niedoczekanie

Dziesięć.

Obserwował szary dym, delikatnie unoszący się w powietrzu, po chwili znikający gdzieś w przestrzeni. Tak po prostu, jakby zblendował się z otaczającym światem niczym kameleon. Zwolnił uścisk, wypuszczając kiepa na chodnik i przygaszając go czarnym trampkiem. Spojrzał na niewielki, świecący neon karaoke, zastanawiając się, czy jest sens tam w ogóle wracać. Przecież mógł równie dobrze zadzwonić po taksówkę i w najgorszym wypadku udać się na tą cholerną imprezę, na którą desperacko zapraszał go przyjaciel. Mógł, ale problem w tym, że cholernie chciał tam wrócić. Chciał wrócić i nie dać jej tej satysfakcji, poczucia zwycięstwa. Chciał swoją obecnością powkurwiać ją jeszcze chwile, doprowadzając do białej gorączki, bo przecież skoro ona mogła z nim, to dlaczego on nie mógł z nią? Cwaniacki uśmiech oziębłego chuja wymalował się na jego twarzy i już po chwili pewnym krokiem wrócił do środka, zajmując swoje stałe miejsce przy barze.

Ursula M. Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Najwybitniejszy pisarz 2020 BOGATE CV BAŚNIOPISARZ WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! PODRÓŻNIK BUJAM SIĘ DO R&B Gram na fortepianie Don Juan Boje się zobowiązań Nigdy nie byłem/am w związku SING A SONG STEVIE WONDER Like a virgin
mów mi/kontakt
Kasik#0245
a
Awatar użytkownika
Dostałam się na chemię, a wolałabym na dziennikarstwo. Zawodowo śpiewam w barach karaoke i wypożyczam rowery. No i mam żółwia, Tarantino. Swoją drogą, ten prawdziwy Tarantino powinien co roku dostawać Oscara, tbh.
20
164

Post

Nawet jeśli wygrała, wcale nie poczuła się lepiej. Dym dziwnie stawał jej w gardle, jakby zatrzymywał się na ogromnej guli, która w nim stanęła. Chciała wracać do domu, mimo że byli dopiero w połowie wieczoru. Po każdej kolejnej rozmowie z Noah była wypruta ze wszystkich emocji, zupełnie pusta i po prostu cholernie smutna. Jakby wyciągał z niej wszystko co najlepsze, podsycając to, a za każdym razem gdy odchodził, jakby zabierał to ze sobą. Przywłaszczył sobie coś, czego nigdy nie powinien dostać. I nie chodziło o pieprzoną cnotę. Przywłaszczył sobie zaufanie, na które ewidentnie nie zasługiwał. A Villeda nie mogła pogodzić się z takim obrotem spraw. Może była zbyt dumna i może za bardzo to wszystko przeżywała. Jednak jak to było możliwe, że aż tak się pomyliła? Za każdym razem, jak przed oczami migało jej wspomnienie twarzy Coopera, czuła cholerne rozczarowanie, głównie samą sobą.
Księżniczko, ile można na Ciebie czekać? Zdążyłem się stęsknić
Ursula poczuła, jak po całym ciele przebiega jej dreszcz obrzydzenia, gdy Bradley zaczął ocierać się o nią w tańcu. Nie chciała, żeby szedł z nią. Miała serdecznie dość jego spoconych dłoni na jej, kwaśnego oddechu i rozpiętej koszuli. Gdy tylko wybrzmiały ostatnie takty, próbowała uciec. Zająć się Nancy, albo może jeszcze raz coś spontanicznie zaśpiewać. Byle nie słyszeć tego lepkiego śmiechu, który tego wieczora doprowadzał ją do mdłości.
Przemierzyła szybkim krokiem klub, czując, że potrzebuje zaczerpnąć świeżego powietrza. Towarzystwo w środku było coraz bardziej pijane, piosenki coraz gorzej wyśpiewane. Nie oglądając się na nikogo, Ursula potrzebowała przerwy. Potrzebowała pobyć sama. Przeszła tuż obok baru, mając nadzieję, że Bradley jest na tyle wstawiony, że nie będzie jej szukał.
Stanęła kawałek od drzwi, żeby w razie potrzeby ukryć się w cieniu, ale nie zdążyła dobrze odpalić papierosa, gdy poczuła charakterystyczny zapach. Odwróciła się , podchodząc do ściany. Miała ochotę dać chłopakowi talon na prysznic.:
- Bradley, wiesz potrzebuje… - nie zdążyła skończyć, bo przysadzisty, pijany chłopak stał tuż przed nią, a zimna ściana budynku nieprzyjemnie wbijała się w jej plecy.
Widzę, jak na mnie patrzysz, no nie daj się prosić
Poczuła, jak robi jej się gorąco, ale nie z ekscytacji a dziwnego strachu. :
- Proszę, daj mi spokój, muszę iść do łazienki, zaraz ogłaszają wyniki, Bradley, do chuja. Zostaw mnie, chcę wrócić do środka – bała się, nie ma się co czarować że nie. Miała dwadzieścia lat, po prostu cholernie się bała. W głowie liczyła, jak szybko biega, czy jak go uderzy, to nie zwali się cielskiem na nią. Miała wrażenie, że nie może zaczerpnąć powietrza.

Noah Cooper
Obrazek
Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Hope Valley ma głos! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ Trying my best I love my children For all mankind BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Adam i Ewa Wszystko pod kontrolą ZNAM WIĘCEJ NIŻ 3 JĘZYKI FAN KOMEDII ROMANTYCZNYCH Gram na gitarze Uzależniony od Netflixa Zasypiam pod łapaczem snów Lunatykuje Tworzę playlisty na spotify SING A SONG STEVIE WONDER Like a virgin
mów mi/kontakt
oszit#1116
a
Awatar użytkownika
Everyone has a story. It might or might not be a love story. It could be a story of dreams, friendship, hope, survival, or even death. And every story is worth telling. But more than that, it’s worth living.
22
185

Post

W oczekiwaniu na zamówione piwo opadł łokciem na chłodny blat, opierając na dłoni wyjątkowo ciężką głowę. Nie wypił dużo. Wcale nie wlał w siebie aż tyle alkoholu, by czuć się tak fatalnie. Nie rozumiał tego. Nic już kurwa nie rozumiał. Rozglądnął się obojętnie po pomieszczeniu, przyglądając się nudnym, szarym ludziom. Wszyscy byli tacy sami; radośni, ze sztucznym szczęściem wymalowanym na twarzy, które znikało momentalnie z chwilą, gdy odwracali głowę w drugą stronę, gdy nikt nie patrzył. Nigdy nie rozumiał, dlaczego ludzie tak desperacko chcą być postrzegani za pozytywnych i z wieczną energią, dlaczego kiedy mają chujowy dzień, wymalowują nieprawdziwe emocje, oszukując wszystkich dookoła, dlaczego tak bardzo potrzebują uwagi innych, akceptacji i by mówić o nich w samych superlatywach, dlaczego tak bardzo przejmują się tym, co ktoś pomyśli. Błądził wzrokiem, pozostając niewzruszonym na tę nadnaturalną normalność, przyglądając się tańczącym nie do rytmu ludziom. I była też ona. Jej bujne loki zdecydowanie wybijały się spośród tłumu, sprawiając, że nie dało się jej pomylić z nikim innym. Jedyna w swoim rodzaju.
Pozwolił sobie niepostrzeżenie skupić na niej wzrok i obserwować, jak nerwowo poruszała się w rytm melodii. Wydawała się spięta, zupełnie jakby jej ruchy były na swój sposób wymuszone, gdy pozwalała jakiemuś palantowi, ocierać się o jej ciało. Poczuł, jak niewielkich rozmiarów gula wyrasta w jego gardle, przynosząc ze sobą cholernie niekomfortowe uczucie goryczy. Przyjął od barmanki kufel z piwem i nim się zorientował, znajoma sylwetka Ursuli przeleciała przed jego oczami. 
Próbował to zignorować. Próbował po prostu nie patrzeć w tamtą stronę, wciąż skupiając się na froncie sali. Próbował mówić sobie, że Hamingway DP 501 z dodatkowymi klawiszami na scenie jest zdecydowanie ciekawszy niż to, co miało miejsce przy wyjściu z klubu. Jednak ciekawość od zawsze była jego słabą stroną. Przekręcił się delikatnie na krześle, kątem oka obserwując zaistniałą sytuację, co jakiś czas popijając średnio nachmielone piwo. Może i nie był specem od związków, ale w jednym, chcąc nie chcąc był jebanym mistrzem - potrafił czytać kobiety. Doskonale wiedział, kiedy były zainteresowane i kiedy próbowały flirtować. Ursula nawet nie była bliska wyglądania na zadowoloną, nie mówiąc już o innych rzeczach. Nie znał jej długo, jednak widział ją w tej najbardziej bezbronnej strefie, a sytuacja, w której właśnie trwała była daleka od tego stanu. 
Bała się go. Bała się tego pierdolonego oblecha, który bez jej zgody próbował narzucić jej bliskość. Poczuł, jak zalewa go nagłe uczucie złości. Uczucie, którego za nic nie potrafił zwalczyć. Uczucie, którego pochodzenia za chuja nie rozumiał. Wyzerował piwo i wstał na równe nogi, lekko chwiejnym krokiem zbliżając się w ich kierunku. 
Bradley, do chuja. Zostaw mnie, chcę wrócić do środka
Ręka świerzbiała go na samą myśl, że typek chciał ją do czegokolwiek zmusić, a po głowie echem odbijały się słowa Opheli sprzed kilku dni. Wyobraź sobie, że ktoś mi zrobiłby takie coś. Coś zabolało go w środku. Niekontrolowane uczucie wkurwu rozpłynęło się po jego całym organizmie dosłownie przejmując kontrolę nad jego ciałem. 
- Powiedziała, żebyś ją zostawił, Bradley - rzucił spokojnie, stojąc opartym o framuge drzwi, kładąc dodatkowy akcent i nacisk na jego imię. Nie patrzył na nią. Skupił wzrok na frajerze, którego gęba przypominała jebany półksiężyc, wyrzeczony na pół ryja w cwaniackim uśmiechu, co tylko podjudzało jego wewnętrzne zdenerwowanie. Starał się zachować spokój i załatwić to wszystko polubownie, jednak słysząc bezczelną i cholernie arogancką odpowiedź był już na granicy wybuchu. 
Bradley wykonał krok w stronę Ursuli, usiłując złapać ją za rękę i zabrać w bardziej ustronne miejsce, a Noah, gdy tylko zauważył jej przerażoną minę i automatyczną cofkę poczuł, jak coś w nim pękło.
Nie wytrzymał
Skoczył na obleśnego typa, ciągnąc go mocno za fraki, sprawiając, że obaj runęli na podłogę. Nie panował nad sobą. Nie czekając na jakąkolwiek reakcję wymierzył pierwszą, mocno ściśniętą pięść prosto w jego głupkowatą twarz. Lekkie pieczenie, które już po chwili pojawiło się na jego dłoni wcale nie powstrzymało go, by powtórzyć tę czynność jeszcze z trzy razy, zanim goguś zdążył się odwinąć i mu oddać. Przekręcił mimowolnie głowę w tył, razem z silnym uderzeniem, które przyjął na twarz. Metaliczny smak rozlał się w ustach, sygnalizując rozjebaną wargę. Nie przestał. Trwał w pieprzonym amoku, kompletnie zaślepiony, nie wiedząc do końca czym. Słyszał zagłuszone krzyki, słyszał ochroniarza, który kazał im przestać i który już po chwili wraz z innym facetem odciągnął ich od siebie, przy okazji kopiąc Noah mocno w plecy. Automatycznie wygiął się w łuk, dając zaciągnąć się na bok. 
- Kurwa, już, no już, puść - syknął przez zęby, wyrywając się z silnego uścisku klubowego goryla. Stanął na równe nogi, poprawił płacz i przejeżdżając wskazującym palcem wzdłuż dolnej wargi, wytarł strużkę gęstej krwi. Podniósł wzrok, wodząc spojrzeniem po wszystkich zgromadzonych, zatrzymując się nieco dłużej na dużych, ciemnych oczach. Poczuł, jak ochroniarz szturcha go intensywnie w ramie i usiłuje coś powiedzieć, jednak Noah jakby kompletnie wyciszył głośność w swoich uszach. 
- Kurwa - przeczesał nerwowo włosy i ciężkim, lekko chwiejnym krokiem oddalił się od całego zgromadzenia na kilka metrów. Przysiadł na chłodnym krawężniku, desperacko szukając paczki fajek. Potrzebował zapalić. Potrzebował uspokoić myśli i zszargane nerwy, które buzowały niebezpiecznie w jego ciele. - No oczywiście, kurwa - rzucił pod nosem, uświadamiając sobie, że przecież w opakowaniu świecą jebane pustki. Cisnął pudełkiem przed siebie, prosto na środek ulicy. Kurwa, co jeszcze.

Ursula M. Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Najwybitniejszy pisarz 2020 BOGATE CV BAŚNIOPISARZ WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! PODRÓŻNIK BUJAM SIĘ DO R&B Gram na fortepianie Don Juan Boje się zobowiązań Nigdy nie byłem/am w związku SING A SONG STEVIE WONDER Like a virgin
mów mi/kontakt
Kasik#0245
a
Awatar użytkownika
Dostałam się na chemię, a wolałabym na dziennikarstwo. Zawodowo śpiewam w barach karaoke i wypożyczam rowery. No i mam żółwia, Tarantino. Swoją drogą, ten prawdziwy Tarantino powinien co roku dostawać Oscara, tbh.
20
164

Post

Powiedziała, żebyś ją zostawił, Bradley.
Ciemne oczy Ursuli powędrowały do źródła zdecydowanego głosu, który był ostatnim, jakiego spodziewała się w tej sytuacji. Prawdę mówiąc, w zaistniałej sytuacji, Noah odpłynął gdzieś daleko z jej myśli. Przełknęła ślinę, czując, jak dłonie nadal jej drżą, a oddech nie chce się uspokoić. Bo mimo pojawienia się Coopera, Ursula wcale nie poczuła się bezpieczniej. Bliskość Bradleya była przytłaczająca i przerażająca. Miała wrażenie, jakby coś ją sparaliżowało:
Nie mogła spuścić wzroku, z twarzy zastygłej w zupełnie nieznanej jej emocji. A ona się gdzieś wewnętrznie oszukiwała, że już zna tę twarz. Może przez to, ile łez zdążyła już na jej wspomnienie wypłakać. Próbowała wyrwać zdecydowanym ruchem swój nadgarstek z żelaznego uścisku, ale ledwo ruszyła przed ramieniem, a z gardła wydobyło się tylko krótkie:
- Nie, nigdzie nie… - – nie kontrolowała swojego głosu i ruchów. I w pierwszej chwili nie wiedziała, co stało się, że spocone palce przestały obejmować jej nadgarstek. Nie zarejestrowała, co takiego wydarzyło się, że nagle dziwne, klaustrofobiczne uczucie zniknęło. Przymknęła na chwilę powieki, żeby zaraz znów wpaść w sam środek czegoś, czego na pewno się nie spodziewała. Odruchowo zakryła pełne usta dłonią, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Nie miała pojęcia, co robi się w takich sytuacjach. Co więcej, nie była nigdy świadkiem takiej sytuacji. Obserwowała to wszystko z szeroko otwartymi oczami, nawet nie zauważając, że zebrało się sporo ludzi, w tym ochroniarz, który zaczął odciągać Noah od Bradleya. Bradleya, który stękał skarżąc się głośno i wyklinając jeszcze głośniej.
Nie ruszyła się nawet na krok, gdy cała sytuacja się wyciszała. Stała, opierając się o ścianę i czując jak oprócz rąk, trzęsie się jej też broda. Pokręciła tylko głową, gdy jedna z dziewczyn próbowała ją zaciągnąć z powrotem do środka. Przecież zaraz ogłoszą wyniki. Nie chciała tam teraz wracać. Obserwowała ciemnymi oczyma sylwetkę Noah, który tak gniewnie cisnął paczką papierosów na asfalt.
Przymknęła oczy, żeby po chwili dość zdecydowanie ruszyć do chłopaka, który przysiadł na krawężniku. Zaciskała palce kurczowo na paczce mentolowych papierosów. Bez słowa usiadła obok Noah i wyciągnęła w jego stronę paczkę, a wzrok utkwiła w tej która leżała na jezdni:
-Jak nie klikniesz, to nie będą mentolowe – powiedziała cicho, czując, jak w oczach zbierają się jej łzy. Była przerażona, było jej niedobrze ze stresu. Zanim Cooper zdecydował, czy chce częstować się papierosem, Ursula wyciągnęła jednego z paczki i odpaliła go szybkim, zdecydowanym ruchem. Nie miała teraz czasu o tym myśleć, ale jasnym powinno być, że jej relacja z Noah będzie jeszcze bardziej popieprzona. Wspaniale.

Noah Cooper
Obrazek
Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Hope Valley ma głos! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ Trying my best I love my children For all mankind BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Adam i Ewa Wszystko pod kontrolą ZNAM WIĘCEJ NIŻ 3 JĘZYKI FAN KOMEDII ROMANTYCZNYCH Gram na gitarze Uzależniony od Netflixa Zasypiam pod łapaczem snów Lunatykuje Tworzę playlisty na spotify SING A SONG STEVIE WONDER Like a virgin
mów mi/kontakt
oszit#1116
a
Awatar użytkownika
Everyone has a story. It might or might not be a love story. It could be a story of dreams, friendship, hope, survival, or even death. And every story is worth telling. But more than that, it’s worth living.
22
185

Post

Był wkurwiony.
Cholernie, kurwa, wkurwiony. Zresztą, co mu się dziwić - własnie dostał częściowo po mordzie od jakiegoś pożal się boże pantofla, niewartego nawet najmniejszej uwagi. Nieprzyjemny, metaliczny smak nie dawał mu spokoju, sprawiając, że każde przełknięcie śliny, przyprawiało o odruch wymiotny. Próbował nie myśleć o powodach, dla których wkroczył do akcji. Nie chciał tego wiedzieć. Nie chciał dopuścić do siebie myśli, że mogło chodzić o cokolwiek innego, niż tylko zwykła chęć obrony niewinnej osoby. Ale przecież on kurwa taki nie był - wcale nie bronił wszystkich dookoła, skacząc ludziom do gardeł. Pomimo swojego badass bitch zachowania, Noah wcale nie należał do osób, które znajdywały jakąkolwiek przyjemność w napierdalaniu się - wręcz przeciwnie. Brzydził się przemocą. Brzydził się biciem, okaleczaniem i innymi sposobami sprawiania fizycznego bólu, ojciec dogłębnie o to zadbał. W końcu tak to się kończy, kiedy przychodzisz codziennie napierdolony do domu, a tam z barku poznikały już wszystkie możliwe butelki po ulubionej whisky, nie? Wtedy nie pozostaje ci nic innego, tylko pierdolnąć z całej pizdy w osobę, która potencjalnie mogła je przed tobą schować. Kompletnie normalnie, nie?
Złapał kilka głębszych wdechów, kątem oka zauważając zbliżającą się znajomą postać. Poznałby te loki nawet na końcu świata, w pierdolonej ciemności. Niebieska paczka papierosów pojawiła się przed jego twarzą, sprawiając, ze brwi Noah powolnym ruchem uniosły się ku górze. To teraz już się lubili? Teraz już nie chciała napluć mu do piwa, tylko chętnie częstować papierosem? Czuła się dłużna? Prychnął pod nosem, kręcąc z niedowierzania głową, po czym wyciągnął dłoń, sięgając białego papierosa. Mentol, nie mentol, jeden chuj. Potrzebował zapalić, niezależnie od tego czy był to smakowy papieros, czy trzymetrowy skręt. Wsadził szluga do ust, przeszukując głębokie kieszenie w poszukiwaniu zapalniczki.
- Szukasz kłopotów? - rzucił pod nosem, wciąż patrząc gdzieś przed siebie, skupiając wzrok na targanej przez wiatr paczce po Laysach. Mało miała wrażeń? Mało ostatnio rzeczy pierdoliło jej się w życiu, że pierwsze poderwała jakiegoś totalnego zboka, a potem jeszcze chciało jej się siedzieć z facetem, który obił mu mordę, wypuszczając z siebie jakieś dziwnie niebezpieczne pokłady agresji.
- Fajnych masz znajomych, nie ma co. Takich to ze święcą szukać - zaciągnął się szlugiem, trzymając go w płucach tak długo, aż jego klatka piersiowa nie zacznie płonąć, po czym prychnął cicho pod nosem. Nie potrafił nie być bezczelnym, to było silniejsze od niego. Jednak myśl, że koleś faktycznie mógł jej coś zrobić, momentalnie wytworzyła niewielkich rozmiarów, niewygodną gulę w jego gardle.
- Coś ci zrobił? - spytał po chwili milczenia.

Ursula M. Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Najwybitniejszy pisarz 2020 BOGATE CV BAŚNIOPISARZ WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! PODRÓŻNIK BUJAM SIĘ DO R&B Gram na fortepianie Don Juan Boje się zobowiązań Nigdy nie byłem/am w związku SING A SONG STEVIE WONDER Like a virgin
mów mi/kontakt
Kasik#0245
Zablokowany