a
Awatar użytkownika
Syn wojskowego, który próbuje zrobić z niego mężczyznę, ale on woli swoje pluszaki. Zbyt naiwny, łatwo wpada w kłopoty. Matka zmarła jak miał 4 lata. Od tamtej pory zmieniał miejsce zamieszkania co parę lat, więc nie ma żadnych przyjaciół.
17
168

Post

Outfit

Mitchell sam z siebie nie sprawiał problemów. Dobrze się uczył, nie pyskował i miał porządek w pokoju. To kłopoty same do niego lgnęły. Wystarczyło że zjawił się gdzieś o złej godzinie i tyle. Kiedyś sprzedawca uznał, że razem z grupką obcych mu chłopaków próbował ukraść słodycze, a to był czysty przypadek że weszli do sklepu w tym samym momencie. Innym razem zauważył, że starszej pani wypadły pieniądze i pobiegł za nią, żeby ją o tym poinformować, ale ona i jej koleżanka uznały, że na pewno je ukradł i próbował z nimi uciec. Całe szczęście, że jego ojciec nie wiedział o tych incydentach, bo wpadłby w kłopoty.
Jego relacja z ojcem była dziwna. Oczywiście kochali się jak ojciec z synem, mężczyzna troszczył się o niego i w ogóle, ale nigdy jak prawdziwy ojciec. Mitchell nigdy nie mógł nazywać go „ojcem” czy „tatą”. To był rozkaz od generała i musiał go słuchać. Jedynie w szkole mógł sobie na to pozwolić, żeby dzieciaki nie uznały, że jest jakiś dziwny. I to było trochę krępujące, że jego ojciec traktuje go jak jednego ze swoich żołnierzy, chociaż nawet ich nie przypominał. Niestety Pan Wang nie był w stanie rozdzielić życia zawodowego od prywatnego i nigdy nie będą mieli takiej relacji jak jego koledzy ze szkoły ze swoimi ojcami.
Gdyby jednak ojciec bardziej się nim zainteresował i nauczył go jak radzić sobie z chuliganami pewnie do niczego by nie doszło. Wróciłby do domu i tyle. Zamiast tego upadł na ziemię, kiedy jeden z nich go popchnął. Usłyszał drwiący śmiech, zanim ktoś go kopnął w brzuch. Potem kolejny raz. I kolejny. Coś mówili, ale ne mógł się skupić na ich słowach, zbyt otumaniony przeszywającym bólem. Próbował wykorzystać szansę i uciec, ale nie zaraz został pociągnięty za koszulkę i powalony ponownie na ziemię, by otrzymać kilka kolejnych ciosów. W końcu usłyszał, że pytali o pieniądze, ale on nie miał przy sobie nic oprócz telefonu i kluczy do domu. Skąd miał wiedzieć że będą mu potrzebne na wieczornych spacerze?
— N-nie… nie mam… — wyszeptał, przełykając łzy, które spływały po jego policzkach. To jedynie rozwścieczyło grupkę mężczyzn, którzy postanowili wyładować na nim swoją wściekłość. Szkoda, że było zbyt późno i w pobliżu nie było nikogo kto mógłby mu pomóc.

Dion Griffiths
WŁADZA
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
27
186

Post

Dion swojego nastoletniego życia nie wspominał najlepiej. Jak mógłby, jeśli wszystkie jego wspomnienia związane były ze szpitalami, niekończącymi się terapiami i nadzieją, że kiedyś z tego wyjdzie. Co za tym idzie, nie miał możliwości sprawiania żadnych problemów wychowawczych. Po przebyciu długoletniej choroby interesować zaczął się wojskiem, które z początku nie było dla rodziców czymś negatywnym. Dopiero kiedy zaczął wiązać z tym swoją przyszłość, zetknął się z dezaprobatą ze strony matki. Żadne słowa nie potrafiły go jednak odwieźć od pomysłu wstąpienia do armii, co uczynił po kilku latach spędzonych na poligonie. Wtedy zaczął też coraz częściej wyjeżdżać, finalnie przeprowadzając się do różnych miast, czy nawet państw. W jednym z nich poznał generała Wang, z którym dotychczas pracowało mu się bardzo dobrze. Był ostry, stanowczy i zdecydowanie nie miał dla nich litości, ale Griffiths cenił sobie takie zachowanie, zwłaszcza że widać było w nim to długoletnie doświadczenie.
Dzisiejszego wieczora, tak jak zawsze o tej porze, postanowił wybrać się na rozruch fizyczny. Niezależnie od sytuacji, zawsze znajdował czas na choćby dwa treningi. Chciał za wszelką cenę utrzymać swoją kondycję, szczególnie jeśli za kilka dni miał mieć więcej zadań służbowych. Mijając więc kolejne ulice, nic nie przykuło jego uwagi. Wydawałoby się nawet jakby ta część Hope Valley, w której trenował, pozbawiona była o tej porze jakiejkolwiek żywej duszy. Mylił się jednak, o czym przekonał się po jakimś czasie, kiedy wreszcie wbiegł w ulicę, na której kilku rosłych mężczyzn, wyżywało się na jednym zdecydowanie słabszym nastolatku. Dion nie byłby w stanie przejść koło tego obojętnie, dlatego dość szybko pojawił się przy nich, odpychając jednego od leżącego już chłopca, zaraz później zajmując się odsunięciem od poszkodowanej ofiary reszty. – Panowie, trzech na jednego, nie wstyd wam? – powiedział, mimo początkowej niechęć, uderzając jednego z nich, gdy ten tylko ruszył w jego stronę, mówiąc coś pod nosem, aby Dion im nie przeszkadzał, bo jeszcze tego pożałuje. Swoją drogą wydało mu się to bardzo zabawne, dlatego prychnął, spoglądając na kolejnych, którzy jednak już mniej chętni byli do zaatakowania jego, kiedy tylko zobaczyli ból na twarzy tego, który przez swoją pewność siebie srogo oberwał. Chwila wystarczyła, aby reszta mimo wszystko się z ziemi podniosła i zerwała do ofensywy. Jeden nawet go trafił, co jednak nie przeszkodziło mu w znokautowaniu drugiego. – Kobiety, z którymi pracuje w wojsku, mają więcej siły od was. – stwierdził, nagle zauważając jak na samą wzmiankę o zawodzie, mężczyźni automatycznie rezygnują z dalszej wymiany ciosów. Wystarczyła chwila, aby zaczęli się wycofywać, dlatego wtedy też dwudziestosiedmiolatek ukucnął nad chłopakiem, pytając. – Jak się czujesz? Mocno oberwałeś. – zauważył, kiedy zaczął przyglądać się jego twarzy, którą chyba kojarzył?

Mitchell Wang
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Syn wojskowego, który próbuje zrobić z niego mężczyznę, ale on woli swoje pluszaki. Zbyt naiwny, łatwo wpada w kłopoty. Matka zmarła jak miał 4 lata. Od tamtej pory zmieniał miejsce zamieszkania co parę lat, więc nie ma żadnych przyjaciół.
17
168

Post

Trochę się obawiał, że jak z nim skończą nie będzie czego zbierać. Nie byli może jakoś wyjątkowo okrutni, ale jego drobne ciało nie było w stanie znieść zbyt wiele i gdyby tylko trwało to trochę dłużej pewnie w którymś momencie stałoby się najgorsze. Zanim zdążył zasłonić głowę oberwał w nią kilka razy, a ból był tak przeszywający, że był w stanie jedynie płakać. Ledwo łapał oddech, prosząc w myślach by to się w końcu skończyło. Przecież nie zrobił nic złego. Wyszedł tylko na spacer i nikomu nie wchodził w drogę. Był praktycznie niewidzialny, myśląc o tym by tylko przejść się kawałek i wrócić do domu, gdzie czekało na niego ciepłe łóżko i zachomikowane pod łóżkiem chipsy, bo ojciec zawsze się wściekał kiedy widział u niego jakieś niezdrowe przekąski. Nie spodziewał się kłopotów, ale oczywiście one same go znajdowały.
Nagle wszystko ustało, a po chwili dotarło do niego, że jednak ktoś postanowił mu pomóc. Nie podnosił jednak głowy, zbyt sparaliżowany bólem. Jedyne na co go było stać to próba złapania oddechu, który wcześniej mu odbierano kopniakami w brzuch. Słyszał jakieś rozmowy, odgłosy oznaczające bójkę między jego obrońcą, a oprawcami i w końcu oddalające się kroki. Nie potrafił jednak w pierwszej chwili rozróżnić ile osób odeszło, bojąc się o to że ta odważna osoba jednak nie dała rady i się poddała, a on zaraz znowu zacznie obrywać, ale usłyszał zupełnie nowy głos. Nieznany ale całkiem przyjemny. Czyli jednak ktoś go uratował!
Odsunął ręce od twarzy, unosząc delikatnie głowę by spojrzeć na swojego wybawcę. Jego wzrok był lekko zamglony przez wciąż napływające do jego oczu łzy.
— Dz-dziękuję… wszystko mnie boli, ale chyba poza tym jest dobrze… — szepnął, rękawem swojego jasnego swetra (gosposia chyba go za to zamorduje) wycierając łzy. Trochę się przestraszył widząc na ubraniu ślady krwi. Jak mocno oberwał? Rany na pewno będą długo widoczne, a jego ojciec wracał do domu za jakiś czas, więc z pewnością wszystko zauważy.
— Poszli już? — zapytał, próbując podnieść się do pozycji siedzącej, by dłużej nie leżeć na brudnej ziemi, chociaż jego ubrania i tak nadawały się jedynie do prania albo wyrzucenia.

Dion Griffiths
WŁADZA
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
27
186

Post

Siedemnastolatek znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. Nocne spacery, szczególnie te w podejrzanych okolicach zazwyczaj nie kończą się bezstresowo. I choć jemu przyszło zmierzyć się z tą jedną z najgorszych opcji, tak szczęście w nieszczęściu, że akurat tą ulicą postanowił wracać Dion. Co prawda, w ogólnym rozrachunku jakoś sporej szansy na wygraną nie miał, ale nie mógł przejść na inną stronę, udając jakby niczego nie zauważył. Postanowił więc wtargnąć, z początku mając nadzieje, że rękoczyny nie będą potrzebne, a agresorzy wystraszą się samą obecnością osoby trzeciej. Tak się jednak nie stało, a on, aby stanąć w obronie tej słabszej jednostki, zadał kilka ciosów, licząc, że sam nie wyjdzie z tego jakoś mocno poturbowany. I nie wyszedł, bo pomimo nie kalkulujących się szans, udało mu się dość szybko zniechęcić panów do dalszej bójki, której nawet w przewadze nie potrafili już wygrać. Kiedy więc zaczęli się oddalać, Griffiths zbliżył się do poszkodowanego nastolatka. – Chyba bez pogotowia nie będzie to wyglądało dobrze. – stwierdził samemu, gdy tylko chłopiec odsłonił obitą twarz. Co gorsza podejrzewał, że to nie ona najgorzej wyglądała, skoro najwięcej ciosów wymierzyli mu jednak w okolice brzuszne. – Tak, spokojnie, już ich nie ma. – zapewnił, asekurując go na wszelki wypadek, gdyby przez zawroty głowy, które w każdej chwili mogły nastąpić, ten miałby osunąć się na ziemię. Zaraz po tym przyjrzał się ponownie nastolatkowi, zastanawiając się, czy to wcześniejsze wrażenie, jakby skądś go znał było mylne, czy może jednak twarz Mitchella nie była mu taka obca. Po niedługiej chwili postanowił jednak odłożyć na bok, tę swoją zagwozdkę, na rzecz wyciągnięcia telefonu, który w obecnej chwili miał mu służyć do zawiadomienia pogotowia. Bez badań, ciężko określić, czy jego urazy były tylko obiciami, które skończą się niegroźnymi siniakami, czy może czymś poważniejszym, co wymagać będzie dłuższego pobytu w szpitalu. Skąd miał wiedzieć, że telefon może przysporzyć chłopakowi jakieś problemy? Choć, co w tej sytuacji, nie wywoła kłopotów? Chyba żadne wyjście nie było do końca dobre.

Mitchell Wang
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Syn wojskowego, który próbuje zrobić z niego mężczyznę, ale on woli swoje pluszaki. Zbyt naiwny, łatwo wpada w kłopoty. Matka zmarła jak miał 4 lata. Od tamtej pory zmieniał miejsce zamieszkania co parę lat, więc nie ma żadnych przyjaciół.
17
168

Post

To, że ktoś postanowił wyjść w domu w tym samym momencie co on i wybrać tę samą drogę to chyba tylko i wyłącznie cud. Gdyby nie to, pewnie leżałby tutaj sam, czekając do rana aż ktoś go znajdzie. Ale czy dotrwałby do rana w tym stanie? Głowa boleśnie pulsowała, a obity brzuch utrudniał mu oddychanie. Nigdy nie spotkało go nic podobnego, więc nie wiedział czy jego ciało da sobie z tym radę. Na pewno przez wiele tygodni będxie odczuwał skutki tego spotkania.
— Pogotowia? — przestraszył się. Naprawdę aż tak źle wyglądał? Nie miał jak na siebie spojrzeć, ale skoro mężczyzna mówił o pogotowiu musiało być naprawdę nieciekawie. Czy miał rozciętą skórę? Mógł jeszcze nie czuć aż takiego bólu póki w jego organizmie krążyła adrenalina, ale jak długo to potrwa? Czy wtedy zemdleje z bólu?
— A Ty? Oberwałeś? — zapytał, szukając na jego twarzy obrażeń, ale nie zauważył niczego poważnego. Pewnie był zbyt dobry i silny, bo mogli mu coś zrobić.
Zerknął niepewnie na telefon, kiedy ten dzwonił na pogotowie. Był niepełnoletni, więc pewnie będą musieli powiadomić jego ojca o tym. Pan Wang miał temperament i był pewien, że nie zostawi tak tej sprawy. Po pierwsze oberwie się Mitchellowi za brak umiejętności by się bronić, a także za wychodzenie z domu o tak późnej porze. Oberwie się jego gosposi, która pozwoliła na to wyjście. Na pewno spróbuje odnaleźć ludzi, którzy go napadli. Nie mógł tylko przewidzieć jego reakcji wobec mężczyzny, który uratował mu życie. Czy będzie mu wdzięczny za pomoc czy wkurzy się, że interweniował przez co Mitchell nie miał okazji się wykazać? Z nim wszystko było możliwe.
Ale co miał powiedzieć? Zabrać mu telefon i pójść do domu? Pewnie nic by go nie przekonało, by zostawił go tak jak jest i odszedł. Dlatego westchnął ciężko i pozwolił mu na wezwanie pogotowia, które przyjechało jakiś czas później i zabrało ich dwójkę do szpitala. Mężczyzna w końcu też oberwał, więc musieli i jego przebadać w razie czego.
Nie wiedział ile czasu trwały badania i ile trwało opatrywanie jego ran. Dostał kilka leków przeciwbólowych, a do tego kroplówkę. Udało mu się przekonać lekarzy, żeby zawiadomić jedynie jego gosposię, bo ojciec jest w pracy i to nic nie da.
Kiedy już pozwolono mu odpocząć w łóżku, Mitchell postanowił odnaleźć swojego wybawcę. Ciągnął za sobą stojak z kroplówką, szukając go po różnych pomieszczeniach, aż w końcu zobaczył go wychodzącego z jednego z gabinetów. Od razu podreptał w jego stronę, a w lepszym świetle mógł zobaczyć jego umięśnioną sylwetkę. Do tego był wyższy od niego o głowę.
— Hej. Chciałem jeszcze raz podziękować za pomoc. Jestem Mitchell. — przedstawił się, wyciągając drobną dłoń w jego kierunku.

Dion Griffiths
WŁADZA
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
27
186

Post

Pokiwał jedynie głową w geście odpowiedzi, dopiero po chwili dochodząc do wniosku, że samo przytoczenie pogotowia oraz szpitala może okazać się dla nastolatka paraliżujące i stresujące, dlatego odezwał się ponownie, aby jakkolwiek go uspokoić. – Nie wyglądasz źle, w końcu całkiem nieźle się trzymałeś, ale wiesz, wolę, żeby zobaczył cię ktoś bardziej kompetentny. – mruknął, uśmiechając się delikatnie, aby w jak największym stopniu załagodzić sytuację. Nieco może skłamał, ale w tym przypadku wychodził z założenia, że to jedno niewinne kłamstwo będzie na chwilę obecną najstosowniejsze. – Oczywiście, że oberwałem. – powiedział, znowu mając na celu podbudowanie i jakieś pokrętnie rozumiane uspokojenie chłopca. Następnie bez zbędnych rozmów, wykręcił numer na służby ratunkowe, które pojawiły się na miejscu po mniej więcej kwadransie albo maksymalnie dwóch. W tym czasie, na tyle, na ile potrafił, starał się prowadzić rozmowę z młodszym, jednocześnie starając się także utrzymać przytomność chłopca, nawet jeśli ten nie sprawiał wrażenia, jakby za chwilę miał zasłabnąć. Wprawdzie nie spodziewał się, że i jego także finalnie zabrać na kontrolne badania, ale nie sprzeczał się zbytnio z tą decyzją ratowników, szczególnie jeśli w taki sposób, kiedy będzie na miejscu, będzie miał możliwość dowiedzenia się, czy siedemnastolatkowi z pewnością nic poważnego się nie stało.
Przebywając w poczekalni, zdawał sobie sprawę z tego, że z początku te bardziej poszkodowane osoby będą miały pierwszeństwo, ale nie spodziewał się, że to wszystko zajmie tak długo. Tym bardziej że wychodząc z pierwszych badań, na szpitalnym korytarzu napotkał na ofiarę mężczyzn, która chyba była już po wszystkim. – Dion. – przedstawił się, delikatniej ściskając dłoń młodzieńca. W tym momencie, widząc całą jego sylwetkę, która była drobna, nie potrafił pojąć, jak kilku rosłych chłopów, uznało za swój idealny cel takie chucherko, które wbrew pozorom przy takiej fizjonomii naprawdę dało sobie całkiem nieźle z nimi radę. – Jak się czujesz? Długo mają zamiar cię tu trzymać? – spytał, zerkając na jego kroplówkę, która podpowiadała, że jeszcze jakieś czasu tutaj pobędzie. Dlatego, póki sam, nie skończył jeszcze wszystkich swoich badań, zerknął na opustoszały naprzeciwko nich bufet, w którym o tej porze działały prawdopodobnie wyłącznie automaty, z których mimo wszystko Griffiths postanowił jednak skorzystać. – Masz na coś ochotę albo chociaż dotrzymasz mi towarzystwa, skoro i tak stąd, jak na razie nie wyjdziemy? – wskazał głową w stronę pomieszczenia, upewniając się, czy w przypadku braku możliwości płatności kartą, miał jakieś drobne w kieszeni. Całe szczęście, coś tam wyczuł, więc z głodu nie umrą. – A więc Mitchell, wracałeś samotnie z jakiejś imprezy? – zaczął ponownie go zagadywać, wciąż z tyłu głowy, próbując przypomnieć sobie, skąd mógł go w ogóle kojarzyć, bo to, nadal nie dawało mu spokoju.

Mitchell Wang
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Syn wojskowego, który próbuje zrobić z niego mężczyznę, ale on woli swoje pluszaki. Zbyt naiwny, łatwo wpada w kłopoty. Matka zmarła jak miał 4 lata. Od tamtej pory zmieniał miejsce zamieszkania co parę lat, więc nie ma żadnych przyjaciół.
17
168

Post

— Rozumiem. — zgodził się, kiwając głową. Rzeczywiście po czymś takim obrażenia mogły nie być dostatecznie widoczne, więc najlepiej będzie udać się do szpitala, by lekarz wykluczył jakieś wstrząsy czy złamania. Podejrzewał, że jego gosposia również wysłałaby go do szpitala widząc go w takim stanie, więc lepiej załatwić to od razu, chociaż pewnie i tak będzie miał przez to kłopoty. Zakaz wychodzenia z domu o tak późnej porze to jedna z wielu kar, które jego ojciec miał dla niego przygotowanych. Już się bał jakie treningi postanowi mu zrobić jak tylko dojdzie do siebie. — Przykro mi. — powiedział cicho. Trzech na jednego to zdecydowanie nie fair walka, ale i tak mężczyzna dobrze sobie poradził. Pewnie jego postawa ich odstraszyła, bo z małym i bezbronnym Wangiem mieli zdecydowanie większe szanse.
Na szczęście dzięki rozmowie Mitchell utrzymał trzeźwość umysłu, zamiast opaść kompletnie z sił, chociaż jego ciało wręcz błagało o parę chwil odpoczynku. Dopiero w szpitalu kiedy go badali mógł na chwilę zamknąć oczy, próbując myśleć o czymś przyjemniejszym.
— Dion. — powtórzył cicho, żeby lepiej zapamiętać jego imię. Przyjrzał się też jego twarzy, by lepiej połączyć to wszystko w jedną całość. Wysoki mężczyzna, dobrze zbudowany i do tego przystojny. Miły widok dla oka, bo w końcu patrzeć nikt mu nie mógł zabronić, prawda? I nikt nie musiał wiedzieć co dzieje się w jego głowie. — O wiele lepiej, ale to pewnie dzięki lekom przeciwbólowym. I chyba tylko do rana. Wtedy odbierze mnie gosposia, bo samego bez opieki mnie nie chcą wypuścić. A jak z Tobą? Nie uszkodzili Ci czegoś? — zapytał. Mężczyzna wyglądał w porządku. Z pewnością nie stało mu się nic, co byłoby widoczne na pierwszy rzut oka. Ale nie wiedział czy wewnętrznie mu czegoś nie zrobili, co mogłoby mu utrudniać funkcjonowanie przez najbliższe dni. Miał jednak nadzieję, że przez to że mu pomógł nie stało mu się nic złego.
— Hmm? — mruknął, zerkając na pusty bufet i automaty, bo to właśnie one funkcjonowały o tej porze. W sumie był trochę głodny, bo gdyby nie dzisiejsze wydarzenie pewnie wróciłby do domu na kolację i zjadł jeszcze zachomikowane chipsy, a tak siedział tutaj teraz o pustym żołądku. Niestety nie miał przy sobie pieniędzy, a nie chciał zbytnio wykorzystywać uprzejmości swojego bohatera. Już i tak dużo dla niego zrobił. — Może… sok jeśli to nie problem. I chętnie dotrzymam Ci towarzystwa. — przyznał, uśmiechając się delikatnie. Lepsze to niż leżenie w szpitalnym łóżku, które wydawało mu się tak cholernie niewygodne. Pewnie i tak będzie musiał się później przespać, ale póki co nie czuł zmęczenia.
— Z imprezy? Nie. To był raczej samotny spacer na lepszy sen. Chyba nie jestem fanem imprez i alkoholu. A ty? — zapytał, chcąc wiedzieć jakim cudem mężczyzna znalazł się w tamtym miejscu o tak późnej porze. Mitchell przechadzając się po okolicy nie spotkał zbyt wielu ludzi, więc pewnie wszyscy już odpoczywali w domach. Czemu więc Dion tego nie robił?


Dion Griffiths
WŁADZA
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
27
186

Post

Pytanie o rodziców, kiedy usłyszał, kto najpewniej jutrzejszego poranka go odbierze, cisnęło mu się na język. Niemniej wolał aż tak nie ingerować w żadną sytuację rodzinną chłopaka, którego poznał zaledwie kilka godzin temu, w dodatku w tak dziwnych okolicznościach. Przynajmniej na chwilę obecną wolał nie dopytywać się o to, uznając, że może w późniejszej rozmowie sam Mitchell mu co nieco zdradzi. – Obicia, ale żadne z nich nie jest poważne. – zapewnił, mimo że czekały go jeszcze jedne badania. Wątpił jednak, aby po nich groziło mu coś poza sinikami, które z pewnością ujrzy na swoim ciele już dnia następnego. Uśmiechnął się szerzej, kiedy Wang podążył za nim do bufetu. Stając więc przed pierwszym automatem z napojami, kupił zarówno sobie i towarzyszowi sok, następnie spoglądając na maszynę stojącą obok, która składał się już z przekąsek. – Żaden problem. I na pewno nie chcesz niczego zjeść? Może chipsy lub baton nie są jakieś super pożywne, ale z pewnością lepsze, niż to, co dostaniesz później. – stwierdził, przypominając sobie czasy szpitalne, w których sam niegdyś spędził kilka dobrych lat. Wiedział więc, że jeśli chodziło o posiłki, to do wybitnych one nie należały. Rodzice w zasadzie często przynosili mu dodatkowy prowiant, bo czasami nie był w stanie przełknąć tego, co dostawał w placówce. Nie czekając jednak na odpowiedź siedemnastolatka, kupił większą paczkę chipsów, którą, chociaż będą mogli współdzielić oraz baton dla młodszego, skoro to właśnie on miał siedzieć tutaj do rana. – Trzymaj, może najdzie cię ochota. – wyciągnął w jego kierunku słodycz oraz sok, samemu siadając zaraz przy pierwszym lepszym stoliku, otwierając paczkę słonych zakąsek. Spojrzał na Wanga, zachęcając go do zajęcia miejsca obok niego, zaraz potem skupiając się na jego odpowiedzi. A więc nie impreza, a spacer i ewentualne problemy ze snem? – Też nie jestem jakimś dużym fanem imprez i alkoholu. – zaczął, dziwiąc się jednak, że nastolatek nie wracał z jakiejś zabawy. Choć, to mogła być pewna podpowiedź, co do wieku chłopca, którego odrobinę postarzył. – Biegałem, o ile ciekawi cię, jak się tam znalazłem. – dodał po chwili, sięgając po pierwszego chipsa. Nie często jadał tego typu rzeczy, raczej dość skrupulatnie trzymając się wymyślonej przez siebie diety, ale w tym konkretnym przypadku postanowił sobie nie żałować, skoro w domu, jak podejrzewał, aż tak prędko się nie znajdzie. – Częstuj się. – powiedział, nie chcąc mu w tej sytuacji niczego żałować. Przez jakiś czas w ciszy zajadał się chipsami, zaraz robiąc sobie przerwę, znowu spoglądając na nastolatka, zadając jednak pytanie, które go od jakiegoś czasu nurtowało. – Dlaczego nie odbiorą cię rodzice? – wolał nie dopowiadać sobie multum różnych historii, mimo że już zaczął, dość omylnie podejrzewając, że był synem karierowiczów, dla których praca była czymś najważniejszym. Skąd miał wiedzieć, że rozmawiał z synem swojego przełożonego. Jaka w ogóle była na to szansa?

Mitchell Wang
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Syn wojskowego, który próbuje zrobić z niego mężczyznę, ale on woli swoje pluszaki. Zbyt naiwny, łatwo wpada w kłopoty. Matka zmarła jak miał 4 lata. Od tamtej pory zmieniał miejsce zamieszkania co parę lat, więc nie ma żadnych przyjaciół.
17
168

Post

— Och, to dobrze. Bałem się, że zrobili Ci coś poważnego. W końcu było ich trzech, a ty tylko jeden. — powiedział, przyglądając mu się. Ani przez chwilę do tej pory nie pojawiło się w jego głowie, że tamci przecież mogli mieć ukryty nóż w kieszeni albo nawet broń. W tych czasach wszystko było możliwe. Dobrze, że jednak tak się nie stało i udało im się wyjść z tego w jednym kawałku. Mitchell co prawda cały poobijany sądząc po opatrunkach na różnych częściach jego ciała, ale nadal mógł normalnie funkcjonować jak do tej pory więc nie wyszedł na tym źle. Jedynie przez następne dni będzie musiał zakrywać siniaki makijażem, by nikt nie zadawał niewygodnych pytań, bo ojca jednak nie uda mu się oszukać. Na pewno będzie wiedział o wszystkim jak tylko go zobaczy.
— Na pewno, dziękuję. Ale ty jedz. Musisz nabrać sił. — polecił mu, nie mając ochoty na nic więcej. Sok mu wystarczył, bo jego żołądek pewnie i tak nic więcej nie przyjmie. Obawiał się też, że go zemdli, a nie chciał raczyć swojego bohatera takimi widokami już na starcie.
Zaskoczony przyjął baton, chociaż nawet o niego nie prosił. Domyślał się jednak, że jego sprzeciw nic nie da nie tylko ze względu na to, że Dion miał rację i przyda mu się później coś lepszego do jedzenia niż szpitalne jedzenie. Do tego mężczyzna był od niego o wiele postawniejszy i samo to zniechęcało Mitchella do sprzeciwu, dlatego podziękował cicho, chowając baton do kieszeni.
Z sokiem w dłoni zajął wolne miejsce przy stoliku, ustawiając stojak z kroplówką tak, by mu nie przeszkadzał. Może za godzinę będzie mógł pozbyć się tego uciążliwego kawałka metalu, który musiał za sobą ciągnąć póki cały płyn nie spłynie.
— Nie? Myślałem, że ludzie to lubią i tylko ja jestem jakiś wybrakowany. — zaśmiał się. Jego ojciec na to nie zezwalał uważając, że alkohol namiesza mu w głowie, a miał przecież w przyszłości zająć jego miejsce. Szkoda tylko że Pan Wang nie brał pod uwagę tego co chciał jego jedyny syn, skupiając się jedynie na sobie. — Bieganie ma sens. Wieczorem jest o wiele przyjemniej niż z samego rana — stwierdził. Jego ojciec zawsze zmuszał go do biegania co miało niby poprawić jego kondycję i przygotować na późniejsze, bardziej intensywne treningi.
Popijał powoli sok, ostatecznie sięgając po chipsy kiedy ten kazał mu się częstować. Skoro i tak miał w planach zjedzenie całej paczki w domu w samotności to co mu szkodzi?
Zaskoczyło go pytanie Diona o rodziców. Powinien się go spodziewać, bo powiedział mu o gosposi, ale czy powinien powiedzieć mu prawdę? Uratował mu życie, więc w pewnym sensie zasługiwał na prawdę. — Mama zmarła jak miałem cztery lata, a ojciec pracuje w innym mieście. Przyjeżdża co jakiś czas, ale póki co nie chciałem zawracać mu głowy sobą skoro na miejscu mam gosposię, która może się mną zaopiekować. — wyznał, wzruszając ramionami. Tyle szczegółów chyba powinno mu wystarczyć?

Dion Griffiths
WŁADZA
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
27
186

Post

Dion poniekąd był przyzwyczajony do nierównej walki, ale w głębi duszy również cieszył się, że przebieg sytuacji był dość spokojny, a żaden z atakujących nie miał przy sobie różnego rodzaju broni. On, jak i chłopak mieliby wtedy o wiele większe problemy, a rany od pobić zapewne nie byłyby tymi najgroźniejszymi. Nie da się ukryć, że Dion nie był fanem szpitali, jedzenia serwowanego w nich tym bardziej, dlatego wolał zapewnić sobie, ale i młodszemu coś, co miało, chociaż jakiś smak. Nie liczył więc na podziękowania, szczególnie że robił to wyłączenie z dobroci serca. – Większość ludzi lubi, a jak nie lubi, to udaje, żeby nie odstawać od reszty. – stwierdził, mając wrażenie, że młode osoby głównie dzieliły się na te dwa typy. Mniej liczną i rzadziej spotykaną grupą była ta, która stroniła od alkoholu, szczególnie w tak młodym wieku, w którym przecież „trzeba się wybawić”. – Ale nie jest to wada, jeśli nie lubisz tego wszystkiego. – powiedział, bo nie uważał, aby stronienie od alkoholu, czy unikanie imprez było czymś dziwnym bądź złym. Gorsze jest właśnie to, że społeczeństwu coraz ciężej było spędzać ze sobą czas bez towarzystwa używek. – Szczerze, nie mam ulubionej pory. Biegam, wtedy kiedy mogę. – zauważył, uśmiechając się dość delikatnie, bo to miłe, że Mitchell próbował utrzymać z nim rozmowę, zwłaszcza że sprawiał wrażenie dość nieśmiałego, ale może to była błędna ocena Diona. W końcu Wang sam do niego przyszedł, więc jakąś pewność siebie jednak mieć musiał.
Uważał, że jako osoba dorosła powinien spytać się o rodziców. Był ranny, niekoniecznie wyglądał na pełnoletniego, a więc badanie terenu pod względem opiekunów było wskazane, choć pewnie personel szpitalu zadał mu podobne pytanie, kontaktując się z osobą, pod której opieką się znajdował. Trochę głupio zrobiło mu się, gdy w odpowiedzi usłyszał o zmarłej matce i zalatanego pracą ojca, choć tego drugiego akurat się spodziewał. – Współczuje i przepraszam, że spytałem. – złożył przeprosiny, nie mając zamiaru wypytywać go o więcej, więc jak najbardziej, tyle szczegółów mu wystarczyło. Przez to wszystko poczuł się trochę niezręcznie, dlatego zajęło mu chwilę, aby wrócił na odpowiednie tory i spróbował kontynuować rozmowę, której nie chciał aż tak przedwcześnie kończyć. Coś intrygującego było w chłopaku. – Co lubisz robić? – spytał, nieco rozszerzając wcześniejszy temat. Skoro nie lubił imprez, to czym lubił się zajmować w swoim wolnym czasie?

Mitchell Wang
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Syn wojskowego, który próbuje zrobić z niego mężczyznę, ale on woli swoje pluszaki. Zbyt naiwny, łatwo wpada w kłopoty. Matka zmarła jak miał 4 lata. Od tamtej pory zmieniał miejsce zamieszkania co parę lat, więc nie ma żadnych przyjaciół.
17
168

Post

— Tak, to prawda. — przyznał, wzdychając. Wiele osób z jego szkoły nie lubiło smaku alkoholu, ale musieli udawać przed wszystkimi że są tacy super i w ogóle. Jaka szkoda, że opinia innych ludzi znaczyła dla nich tak wiele. Mitchell nawet jakby chciał to przy wymagającym ojcu i tak nie mógł nic zrobić. Nigdy nie tłumaczył się kiedy przyjeżdża, więc gdyby nagle pojawił się w domu gdy jego syn imprezuje gdzieś ze znajomymi nie dałby mu żyć do końca życia. Wang już widział oczami wyobraźni jak ojciec wpada na imprezę i wyciąga go na zewnątrz wykrzykując coś po koreańsku by za karę kazać mu robić pompki na trawniku. Po takim upokorzeniu musiałby chyba wynieść się z kraju, więc wolał nie ryzykować. Może za parę lat jak skończy szkołę i się wyprowadzi do własnego mieszkania będzie mógł zyskać trochę swobody.
— Dobrze, że mogłeś akurat w tym momencie. — odparł, uśmiechając się delikatnie. Mitchell pewnie wiele razy będzie powtarzał jak to nie dałby sobie rady bez pomocy mężczyzny. Był zbyt drobny i pomimo treningów ojca nie radził sobie z samoobroną. Mógłby próbować uciec, bo z bieganiem lepiej sobie radził, ale najpierw musiałby jakoś wyminąć tamtych mężczyzn co niestety mu się nie udało.
Mitchell był pewien, że gdyby jego matka jeszcze żyła całe życie potoczyłoby się inaczej. Jego ojciec nie byłby dla niego taki surowy i miałby dzieciństwo tak jak wszyscy jego znajomi. Ale zamiast tego miał gosposię, która chociaż próbowała w jakiś sposób zastąpić mu matkę co doceniał. Czuł się przy niej o wiele lepiej niż przy własnym ojcu.
— Nie musisz przepraszać. Nawet jej nie pamiętam bo byłem zbyt mały. Zostały tylko zdjęcia… — powiedział, wzruszając ramionami. Tęsknił za nią, ale chyba o wiele bardziej by to przeżywał gdyby rodzicielka zmarła kilka lat temu.
Miał nadzieję, że temat jego mamy nie zepsuł atmosfery i nie sprawił, że Dion przestanie się do niego odzywać. I na szczęście się nie pomylił.
— Właściwie… to sam nie wiem. Każdy mój dzień wygląda tak samo kiedy jest przy mnie ojciec. Dopiero kiedy go nie ma mogę czytać książki jakie chcę i oglądać to na co mam ochotę. Ale nie znalazłem jeszcze niczego co pochłaniałoby mnie bez reszty by chcieć to robić każdego dnia. Przykro mi, że nie jest to jakaś ciekawa odpowiedź. — odparł, wzdychając ciężko. Jego życie było niestety nudne i nie miał się czym pochwalić przed nowym znajomym. — Może ty robisz coś co mógłbyś mi polecić? Na pewno twoje życie jest ciekawsze niż moje.

Dion Griffiths
WŁADZA
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
27
186

Post

W sytuacjach takich, jak ta Dion czuł się zobowiązany, aby stanąć w obronie osoby słabszej. Nie mógł nawet pojąć tego, jak można było napaść na osamotnionego nastolatka. Co gorsze i czego jeszcze bardziej nie mógł pojąć, to tego, że do takich czynów posunęły się osoby dorosłe. Pijani ludzie czasami go przerażali, bo podejrzewał, że pewne substancje musiały przez nich przemawiać, choć nie widział w tym żadnego wytłumaczenia, tak jednak starał się wierzyć, że ludzie, mając pełną świadomość, po prostu nie robili takich rzeczy. Może był naiwny. Tak czy siak, cieszył się, że akurat w tym momencie był na miejscu i mógł mu pomóc i zapobiec większym obrażeniom, a kto wie, może nawet tragedii. A jeśli o niej mowa; nie wiedział, co powinien powiedzieć dalej, kiedy dowiedział się o wczesnej śmierci jego matki. Czuł się zobowiązany, aby przeprosić i to chyba była jedyna reakcja, jaką obecnie uważał za słuszną. Potem potrzebował chwili, aby jakoś poukładać sobie w głowie, to, jak powinien kontynuować przebieg ich rozmowy, aby uniknąć zahaczania o jakieś nieprzyjemne tematy. – Jest to całkiem ciekawa odpowiedź; jakie książki lubisz czytać albo jakie filmy lubisz oglądać? – dopytał, aby nieco pociągnąć ich rozmowę. Byli tutaj nie z własnej woli, więc skoro i tak musieli czekać na wstępne analizy, to mogli, chociaż wspólnie pogadać. Może niekoniecznie liczył na to, że zostanę bliskimi znajomymi, ale w tej sytuacji, lepiej było nie siedzieć w ciszy. Doskonale wiedział, jak depresyjna potrafiła ona być w takim miejscu, jak szpital. – Cóż, nie wiem, czy moje życie jest ciekawsze. – mruknął, w zasadzie nie mając nic do polecenia. Większość swojego dziecięcego i nastoletniego życia spędził właśnie w placówce szpitalnej. Dopiero po szesnastce zaczęło się to zmieniać. Wtedy było już jednak za późno na wiele rzeczy. Niby starał się łapać wszystkiego, co było dla niego nowe, ale ostatecznie skończył na ćwiczeniach, a finalnie już w dorosłym życiu na decyzji, że chcę zostać wojskowym. – Bardzo długo nie byłem w stanie poszerzać żadnych pasji. Gdy już zdarzyła się taka okazja, postawiłem na sport. – zdradził, nie mówiąc jednak jeszcze, czym tak właściwe się zajmował, tym bardziej że żadnym sportowcem nie był, a to mogło być trochę rozczarowujące. – Dlaczego dopiero pod nieobecności ojca możesz robić to, co chcesz? – spytał wreszcie, nie mogąc sobie odpuścić. Taka już chyba była jego rola, aby opiekować się innymi, a miał wrażenie, że Mitchell potrzebował odpowiedniej troski. – Ale nie zajmuje się niczym profesjonalnie, po prostu dużo ćwiczę. – dodał nagle, spoglądając na chłopca. Nadal nie mógł uwierzyć, że ktoś postanowił zaatakować kogoś tak niewinnego, jak on.

Mitchell Wang
mów mi/kontakt
autor
ODPOWIEDZ