a
Awatar użytkownika
My suit is black, my suit is fresh
Open my pack, let me show you how I bang
31
187

Post

Po Burretcie nie zostało już nic. Zlecenie pozbycia się tego, co kiedyś było ludzkim ciałem, na końcu przypominając zaledwie zlepek różnego rodzaju komórek, które w pewien sposób zostały zdegradowane, nie było trudne. Miał od tego ludzi, którzy znali się na robocie i nie zostawiali śladów. Pieniądze, które otrzymywali z pewnością warte były precyzji i dokładności, którą Johnny cenił.
Burret od teraz był jedynie marnym wspomnieniem, które z czasem miało wyblaknąć sprawiając, że tym samym mężczyzna zniknie całkowicie. Po tygodniu nikt nie będzie o nim pamiętał. Nikt nie wspomni tego imienia i nie będzie w stanie przypomnieć sobie jego twarzy. Taki los czekał tych, którzy podpadli Owensowi, a on podpadł bardziej, niż ktokolwiek w ostatnim czasie. Narażając Evana naraził się jemu i to mogło skończyć się w tylko jeden sposób.
Spojrzał na dokumenty, które ktoś zostawił na jego biurku. Cicha i dyskretna sprawa od anonimowego zleceniodawcy. Lubił takie, dawały dreszczyk emocji, pozwalając badać nieznane. Oraz dostarczały przydatnych później informatorów, bo pomimo zapłaty należało uiścić dodatkowe opłaty w postaci przysługi. Tak to działało w świecie Johnny’ego. Handel wymienny, na którym on zyskiwał najwięcej.
Zamknął teczkę, uśmiechając się pod nosem. To będzie ciekawe, zaiste. Może wdroży w to brata, wszak kto nie chciał jakiegoś urozmaicenia.
Uniósł wzrok i wydawało mu się, że na korytarzu mignęła mu znajoma sylwetka. Nie powinno jej tu być. Jeszcze nie, było za wcześnie.
Podniósł się w fotela, marszcząć brwi. Wolał się mylić, ale to zdarzało mu się nader rzadko.
Otworzył drzwi, wychodząc z gabinetu. Cichym krokiem, niczym drapieżnik, udał się za postacią, najwidoczniej nieświadomą jego obecności. Może tylko udawał?
Kilka kroków i znaleźli się w pomieszczeniu socjalnym.
-Nie powinno cię tu być, Murphy. Lekarze dostali jasne polecenie - mieli cię nie wypuszczać, kiedy ja nie powiem, że mogą - powiedział, lustrując swojego przyjaciela, a zarazem ochroniarza. W co on pogrywał?

Evan Murphy
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine ROLLING IN THE DEEP I killed Laura Palmer WYSPORTOWANY WŁASNY BIZNES SKRYTY PEWNY SIEBIE BAJECZNIE BOGATY W moim łóżku dużo się dzieje
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
31
185

Post

#2 + Outfit

Nienawidził szpitali. Siedzenie w łóżku było dla niego stratą czasu. A co jeśli Johnny znowu będzie w niebezpieczeństwie? Kto go ochroni tak jak on? Evan w tej kwestii nie ufał nawet swoim najlepszym ludziom. Każdy z nich na pewno by się w którymś momencie zawahał, myśląc o swoim życiu, a nie swojego szefa. On zawsze stawiał go na pierwszym miejscu.
Nie chcąc tracić więcej czasu chciał się wypisać na własne życzenie, ale na początku zostało mu to utrudnione. Lekarze twierdzili, że nie mogą tego zrobić, bo tak polecił im Owens. On gdzieś miał jego zdanie. Nie mógł go zmusić do siedzenia bezczynnie, więc po kilku kłótniach i po tym jak prawie rozwalił recepcję ze złości w końcu pozwolono mu wyjść. Johnny będzie musiał go przywiązać do łóżka jeśli chce, żeby w nim został i odpoczywał. On czuł się dobrze i był przekonany, że może wrócić do pracy. Będzie musiał uważać na to co robi, ale da radę. Był tego pewien.
Po ogarnięciu się w domu od razu pojechał do biura. Tak czuł na sobie zaskoczone spojrzenia niektórych pracowników, ale powinni chyba już przywyknąć do tego, że był pracoholikiem. Z resztą nawet urlop spędzał z Owensem, bo wrogowie przecież nie robią sobie wakacji w tym samym terminie, więc trzeba go zawsze chronić za wszelką cenę.
Idąc do pomieszczenia socjalnego wyczuł, że ktoś za nim podąża. Od razu przyszedł mu do głowy Johnny obok którego gabinetu musiał przejść chwilę wcześniej. Aż tak się za nim stęsknił, że nie mógł poczekać aż sam do niego przyjdzie?
— Wiesz, że nie lubię tam przebywać. Te parę dni wytrzymałem, ale już mam dość. Nie możesz mnie do niczego zmuszać, wiesz? — mruknął, przygotowując sobie kawę. Potrzebował jej po tym jak odmawiano mu jej w szpitalu na rzecz jakiejś herbaty. Ohyda. — I co mi zrobisz? Zwolnisz mnie? Przykujesz do łóżka? — zapytał, odwracając się do Owensa i oparł się plecami o szafkę, czekając aż kubek napełni się gorącą kawą.

Johnny Owens
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine ROLLING IN THE DEEP KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA I'm a fashion star I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY JESTEM ZAKOCHANY/A Noszę na ręku zegarek
mów mi/kontakt
Kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
My suit is black, my suit is fresh
Open my pack, let me show you how I bang
31
187

Post

Powinien przewidzieć, że Evan będzie chciał jak najszybciej wydostać się ze szpitala. Johnny był pod wrażeniem, że i tak wytrzymał tak długo, nie buntując się przy tym. Ach, następnym razem (liczył, że nie będzie to konieczne, ale realia były jakie były) postawi pod jego drzwiami dodatkową ochronę i zagrozi śmiercią całemu szpitalowi, jeśli tylko postanowią wypuścić wcześniej tego buntownika, który jako jeden z niewielu potrafił sprzeciwić się woli Owensa. Może powinien raz a porządnie zaznaczyć, że na dłuższą metę to się nie sprawdzi? Zaznaczyć, kto tu był szefem, a kto zaledwie pracownikiem.
Zerknął na niego, kiedy stał odwrócony plecami, zajmując się kawą. Pozornie wyglądał dobrze, ale on wiedział, że to były jedynie pozory. Cierpiał, nie chcąc się do tego przyznać, bo to jedynie spotęgowałoby gniew Johna.
-Nie mogę? Naprawdę zapomniałeś, kto jest twoim szefem, co, Murphy? - powiedział, nie spuszczając z niego spojrzenia. Martwił się o niego, chociaż zmartwienie to było znane tylko jemu. Twarz pozostawała wiecznie taka sama, zakryta obojętnością i pewnością siebie. - Chociaż raz powinieneś mnie posłuchać. Ostatnio ci to nie wyszło i spójrz, jak się skończyło - dodał, podchodząc do niego bliżej.
Widział zmęczenie na jego twarzy, nie wszystko dało się ukryć. Nie, kiedy Johnny znał go od dzieciaka. Potrafił dostrzec rzeczy, które dla innych były niczym. On nie był ślepy, jeśli ktoś był mu bliski.
-Wiesz doskonale, że zwolnienie nie wchodzi w grę. Śmierć, owszem, ale nie zwolnienie - skomentował. Obaj o tym wiedzieli. Evan wiedział zbyt wiele, by po odejściu ojciec pozwolił mu żyć. - Może powinienem? - znalazł się naprzeciwko niego w odległości zaledwie paru centymetrów. - Może gdybym cię przywiązał wykazałbyś się większą subordynacją. Tego właśnie potrzebujesz? - dodał cicho, lustrując wolno jego twarz. Wiele kosztowało go, by nie zatrzymać się dłużej na jego ustach, bo już same myśli oscylowały niebezpiecznie wokół mało cenzuralnych obrazów.

Evan Murphy
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine ROLLING IN THE DEEP I killed Laura Palmer WYSPORTOWANY WŁASNY BIZNES SKRYTY PEWNY SIEBIE BAJECZNIE BOGATY W moim łóżku dużo się dzieje
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
31
185

Post

— O ile dobrze wiem w umowie nie ma mowy o tym co możesz mi kazać, a co nie w kwestii mojego leczenia. Nic mi nie jest. — skłamał. Gdyby nie potężna dawka leków przeciwbólowych pewnie nie byłby w stanie stanąć na nogach, a tym bardziej nie mógłby pracować. Ale on był pracoholikiem i chciał mieć oko na Owensa, który nie był bezpieczny nawet we własnym domu. — To ty mnie nie posłuchałeś. Gdybyś wsiadł do tego samochodu nic by się nie wydarzyło, więc to twoja wina. — powiedział, krzyżując ręce na piersi. Dalej obstawał przy swoim, że to nie jego wina. On tylko robił swoje. Miał go chronić, a że ten uparcie się przeciw temu sprzeciwiał tamten strzelec wykorzystał ich chwilę nieuwagi i widać jak się skończyło. A że Evan przeżył już niejedno w tej pracy, nie zamierzał robić z siebie kaleki i leżeć w szpitalu jak jakaś baba. Żył, mógł funkcjonować, więc mógł też pracować. Po co odpoczywać?
Ale wiedział, że Johnny zna go na wylot. Mógł udawać najlepiej jak mógł, ale on widział swoje i pewnie za cholerę mu nie uwierzy, że jest już zdrowy.
— Więc nie mam się czym martwić. Chyba, że planujesz mnie zabić, żebym w końcu odpoczął jak należy? — rzucił, przekrzywiając głowę na bok. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie miał życia poza tą pracą. Gdyby uciekł na pewno szybko by go znaleźli i zlikwidowali. Wiedział stanowczo za dużo, a ta wiedza mogłaby wpędzić Owensów w kłopoty. Szkoda tylko, że był tej rodzinie wierny jak pies ze względu na swojego przyjaciela, który właśnie stał tak blisko niego. Mógł poczuć doskonale znane mu perfumy, które uwielbiał i zawsze będą mu się kojarzyły z Johnny’m. — Liczysz, że powiem, że tak? Że bardzo chcę, żebyś mnie przywiązał do łóżka? — droczył się z nim, a na jego twarzy malował się ironiczny uśmiech. Takie komentarze między nimi to akurat nic nowego. Zawsze się przekomarzali na różne sposoby, ale nic to między nimi nie zmieniało. Evan doskonale o tym wiedział, że Johnny nigdy nie będzie jego.

Johnny Owens
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine ROLLING IN THE DEEP KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA I'm a fashion star I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY JESTEM ZAKOCHANY/A Noszę na ręku zegarek
mów mi/kontakt
Kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
My suit is black, my suit is fresh
Open my pack, let me show you how I bang
31
187

Post

-W twojej umowie nie ma wielu rzeczy, o których powinieneś pamiętać. Chyba powinienem jednak spisać ją na nowo. Jaki będę miał z ciebie pożytek, jeśli nagle zasłabniesz, co Murphy? Co mi po ochroniarzu, który nie może dać z siebie wszystkiego? - powiedział, wbijając w niego spojrzenie. Taktyka, która jego zdaniem miała przynieść rezultat. Nie wierzył w to, co mówił, ale prawda nie zawsze była dobrym rozwiązaniem. Jeśli dzięki temu jakoś wjedzie na ambicję mężczyzny, gra była warta tej świeczki.
-W tej hierarchii to ja mam ostatnie zdanie. Ty masz wykonywać moje polecenia. Czy gdyby tam stał mój ojciec też byś się sprzeciwił, czy tylko do mnie nie masz wystarczającego szacunku? - powiedział, sięgając do kieszeni, w której znajdowały się papierosy. Miał wielką ochotę zapalić; robił to zawsze kiedy ogarniałą go irytacja, a trzeba było powiedzieć, że wraz ze wzrostem upartości ochroniarza, proporcjonalnie wzrastała złość Owensa. Kłótnia wisiała w powietrzu i czuli to obaj. Wszystko dlatego, że każdy z nich zbyt twardo bronił swoich racji.
-To nie jest zabawa, Evan. Sądzisz, że mam czas na szukanie kogoś na twoje miejsce? Czy jednak tak spieszno ci do umierania - czuł, jak ton jego głosu chłodnieje. Gdyby nie był osobą, która niemal go od siebie uzależniła, z całą pewnością konwersacja potoczyłaby się w inny sposób. Nie potrafił być dla niego takim, jakim był dla osób, które mu podpadły. Był łagodniejszy i najwidoczniej Murphy to wykorzystywał.
-A chcesz? Skrycie marzysz o takiej perwersji? - Bo ja tak, powiedział cichy głos w jego głowie. Głos, który nigdy nie miał szans przemówić. Wszystko za sprawą zasad, jak również upartości Johnny’ego.

Evan Murphy
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine ROLLING IN THE DEEP I killed Laura Palmer WYSPORTOWANY WŁASNY BIZNES SKRYTY PEWNY SIEBIE BAJECZNIE BOGATY W moim łóżku dużo się dzieje
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
31
185

Post

— Póki tam nie ma takich zasad nie muszę ich przestrzegać. A jeśli nie podpiszę nowej umowy? Co wtedy zrobisz? I kto powiedział, że nie mogę? Na pewno lepiej Cię ochronię niż tamte patałachy. — mruknął, mrużąc oczy. Za cholerę ten uparciuch nie da się przekonać do powrotu do domu czy szpitala. Tu było jego miejsce i skoro on uważał, że może robić swoje to czemu Johnny uważał inaczej?
— Twój ojciec to co innego. Poza tym mieć szacunek, a chronić Cię za wszelką cenę jakoś się nie pokrywają. Mogłem wybrać jedno i dobrze wiesz co to było. Zawsze będziesz na pierwszym miejscu. — powiedział, kątem oka zauważając jak Johnny wsuwa rękę do kieszeni. Papierosy. Irytuje go zachowanie Evana. I dobrze. Niech nie myśli, że tak łatwo z nim wygra. Znał swoje miejsce, ale mógł walczyć kiedy przyszła taka potrzeba.
— Dobrze wiesz, że nie znajdziesz nikogo na moje miejsce, więc musisz mnie zatrzymać. Ty mnie nie zabijesz. Wiem, że nigdy byś tego nie zrobił. — powiedział, uśmiechając się złośliwie. Johnny też to wiedział, więc jeśli Evan miałby zginąć to jedynie w jakiejś akcji. Najlepiej chroniąc Owensa, bo innej opcji nie było. Narażał swoje życie dla niego.
— Może… wtedy mógłbyś ze mną zrobić co zechcesz. — rzucił, prowokacyjnie przegryzając dolną wargę. Oczywiście, że marzył o tym. Nie był w stanie zliczyć ile snów miał na temat Owensa w swoim łóżku, ale to były jedynie pragnienia których nie mógł spełnić. Był jego przyjacielem. Jego szefem. Ale nigdy kochankiem. Nie mógł o to prosić. To byłoby zbyt niebezpieczne dla nich obu. Już cała ta sytuacja mogła być dla nich problemem nie tylko ze względu na to, że ktoś mógłby ich nakryć.

Johnny Owens
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine ROLLING IN THE DEEP KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA I'm a fashion star I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY JESTEM ZAKOCHANY/A Noszę na ręku zegarek
mów mi/kontakt
Kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
My suit is black, my suit is fresh
Open my pack, let me show you how I bang
31
187

Post

-Jestem pewien, że to zrobisz. Nie jesteś samobójcą, a z tym będzie się to wiązało. Zresztą, dla kogo innego byś pracował? Kto dałby ci lepsze warunki, co? - zainteresował się. Nie było w mieście nikogo potężniejszego od nich. Może jakieś marne płotki, które sądziły, że są prawdziwymi rekinami, ale nikt to faktycznie by nim był. Konkurencja była niska, przynajmniej dla Owensów, dlatego tym łatwiej było im zdominować rynek, którego potrzebowali. Władza była dobra, jeśli umiało się ją wykorzystać.
-Nie jestem ślepy, Murphy. Jesteś w stanie przysiądz, że dasz radę stawić się jutro bez środków przeciwbólowych? Myślisz, że nie wiem, że to ich spora dawka pozwala ci tu w ogóle być? - spytał, a jego źrenice znacznie się zwęziły. Znak, że robiło się coraz poważniej. Powinien nad sobą panować, powinien machnąć na to ręką i pozwolić mu robić co chce udając, że to nie jest dla niego ważne.
Ale nie potrafił.
-Skoro jestem na pierwszym miejscu to się mnie słuchaj. Pożałujesz, Murphy, jeśli kolejnym razem zignorujesz moje słowa - rzucił, wyciągając jedną sztukę. Palenie w budynko było niedozwolone dla innych, jednak on był ponad zasadami, które sam ustalał, mogąc nimi manipulować za każdym razem, gdy musiał.
-Skąd ta pewność? Naprawdę sądzisz, że jesteś niezastąpiony? Patrz, jak pozwoliłeś się urządzić poprzednim razem. To niespecjalnie pokazuje cię od najlepszej strony - skomentował, wbijając kolejną szpilkę. Kiedy ich kłótnia wchodziła na wyższy szczebel nie szczędzili komentarzy, ani argumentów. Tacy byli i poniekąd to mu się podobało. Evan umiał walczyć i pomimo gróźb mu nie ulegał.
-Co takiego miałbym z tobą zrobić? Masz jakieś chore fantazje z moim udziałem? - szepnął mu do ucha, wcześniej pochylając się w jego stronę. Pachniał tak znajomo, tak kusząco.

Evan Murphy
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine ROLLING IN THE DEEP I killed Laura Palmer WYSPORTOWANY WŁASNY BIZNES SKRYTY PEWNY SIEBIE BAJECZNIE BOGATY W moim łóżku dużo się dzieje
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
31
185

Post

— Czyli podpis albo kulka w łeb? Przynajmniej załatwisz to szybko, bo nie dam się podporządkować tak łatwo. Nie jestem dzieckiem. To, że masz przewagę w tym mieście nie oznacza, że możesz mi dyktować warunki. — odparł. W chwili niebezpieczeństwa miał gdzieś to w jaki sposób mógł odzywać się do Owensa i jak powinien go traktować. Jeśli trzeba był w stanie nawet go związać, wsadzić do wora i wywieźć w bezpieczne miejsce. Tego od niego oczekiwano.
— Skąd będziesz wiedział? Poza tym to wcale aż tak nie boli. — skłamał po raz kolejny. Był odporny na stres, miał gdzieś swoje życie, ale taki ból był nie do zniesienia. Potrzebował leków i na pewno każdy doskonale o tym wiedział.
— Twoje bezpieczeństwo. Możesz sobie mówić co chcesz, ale zawsze zasłonię Cię własną piersią jeśli będzie trzeba. Jak pożałuję? — zainteresował się. Johnny zawsze tylko mu groził, nigdy nie spełniając swoich obietnic. Evan po prostu był niezastąpiony i mógł więcej niż reszta pracowników. Do tego więź która go łączyła z Johnny’m była wyjątkowa.
— Trzeba było wsiąść do tego cholernego samochodu jak Ci kazałem i czekać, zamiast kozaczyć. Przyprowadziłbym Ci tego śmiecia i byłoby po robocie. Do tej pory radziłem sobie doskonale, więc to ty namieszałeś. Pogódź się z tym. — mruknął, wzruszając ramionami. Będzie się trzymał swojej wersji i koniec. Nie odpuści. I pewnie będą się o to sprzeczać aż do śmierci, aż w końcu nie dojdą do porozumienia czyja to wina. Ale oczywiście, że Owensa.
Zadrżał, kiedy ten nachylił się w jego stronę. Był tak cholernie blisko. Brakowało tak niewiele, żeby mógł go dotknąć tak jak tego pragnął w swoich snach. Ale czemu Johnny to robił? Miał w tym jakiś ukryty cel czy to ich kolejna zabawa?
— Wszystko co przyjdzie Ci do głowy. Przecież tego pragniesz. — szepnął, przekręcając głowę, żeby czubkiem języka przesunąć po szyi przyjaciela w stronę jego ucha. Podjął zabawę, ciekaw dokąd doprowadzi.

Johnny Owens
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine ROLLING IN THE DEEP KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA I'm a fashion star I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY JESTEM ZAKOCHANY/A Noszę na ręku zegarek
mów mi/kontakt
Kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
My suit is black, my suit is fresh
Open my pack, let me show you how I bang
31
187

Post

-Uczciwa umowa, nie sądzisz? Warunki, powiedziałbym, niemal idealne - skomentował, a jego głos stał się niebezpiecznie ostry. - Czemu w takim razie pracujesz u kogoś, komu musisz się podporządkować? Każdy na twoim miejscu już by żałował swoich słów. O to chodzi, tak? Nigdy nie będziesz mnie odpowiednio szanował, bo łączy nas długa przeszłość? - wyrzucił z siebie wiedząc, że te słowa mogły zaboleć. Tak było lepiej, bo jakakolwiek głębsza interakcja mogła być niebezpieczna. Dodatkowo jeśli miał wygrać w tej przepychance musiał całkiem pozbyć się skrupułów. Evan był zbyt blisko i jeśli on widział, że go nie słuchał, ulica również mogła to wyłapać.
-Kłamiesz. Nie tego się po tobie spodziewałem, Murphy. Czy lojalność nie wiąże się z prawdomównością? - spytał, stąpając po cienkim lodzie. Uderzał tam, gdzie mógł cokolwiek wskórać. Tam, gdzie drugi mężczyzna musiał reagować. Czy ten kretyn nie rozumiał, że był zbyt ważny, by kozaczyć? Praca, którą miał, zawsze będzie na niego czekała. Szczęście, z którym igrał, niekoniecznie.
-Nie prowokuj mnie - warknął. Wszystko miało swoje granice, nawet jego cierpliwość. Chodź raz musiał mu pokazać, gdzie jego miejsce. Ten jeden jedyny raz. Czy teraz była na to odpowiednia chwila?
Chwilę później jego dłoń wystrzeliła do przodu, zaciskając się na szyi przyjaciela. Czuł pod palcami ciepło jego skóry. Czuł puls, kiedy palce znalazły się tak blisko żył.
-Igrasz ze mną, a to bywa zgubne. Może i mamy wspólną przeszłość, ale to nie oznacza, że możesz wszystko, Murphy - powiedział, pozwalając sobie na pogłębienie uścisku. Nie chciał zrobić mu krzywdy, ale jego upór, jego arogancja musiały zostać przystopowane.
Puścił jego szyję patrząc, jak łapie oddech. Pierwszy raz zachował się w ten sposób. Pierwszy raz pozwolił sobie na takie użycie siły.
-Nie zniesiesz wszystkiego, co mam w głowie. Pragnę? Co ty wiesz o moich pragnieniach, Evan? - spytał szeptem, łapiąc go a podbródek. Nachylił się, niemal muskając ustami jego wargi. Jeszcze nad sobą panował, ale to nie było łatwe. - Podnieca cię to, co? Niebezpieczeństwo, adrenalina - uśmiechnął się lekko, nie spuszczając z niego spojrzenia.

Evan Murphy
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine ROLLING IN THE DEEP I killed Laura Palmer WYSPORTOWANY WŁASNY BIZNES SKRYTY PEWNY SIEBIE BAJECZNIE BOGATY W moim łóżku dużo się dzieje
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
31
185

Post

— Doskonałe. Dwie strony na tym zyskują, prawda? — roześmiał się, nie zważając na ton głosu Owensa. Nie bał się go nawet kiedy tak jawnie mu groził.
Czemu dalej dla niego pracował, skoro nie traktował go jak szefa tylko przyjaciela? Był posłuszny przy innych i w niektórych przypadkach, ale takie rozkazy jak teraz miał gdzieś. I to tylko dlatego, że wiedział na co mu wolno. Gdyby pracował dla kogoś innego pewnie szybko by się zwolnił albo stracił pracę. Ale to był Johnny. Kochał go. I jeśli to był jedyny sposób, żeby być przy jego boku to zrobi wszystko, żeby zachować tę pracę.
— Przecież nie kłamię. Nie boli mnie. — powiedział. To prawda. Nie bolało go. W tej chwili. Jak leki przestaną działać będzie musiał wziąć kolejną dawkę, żeby utrzymać się na nogach. I ten argument wcale go nie przekonywał do tego, żeby został w domu i odpoczywał. Miał przecież czas. Nikt nie zajmie jego miejsca.
— Bo… — zaczął, ale poczuł jak dłoń mężczyzny zaciska się na jego szyi odcinając dopływ powietrza. Spojrzał zaskoczony an przyjaciela, ale nie panikował. Wiedział, że robi to specjalnie, żeby pokazać mu kto tu rządzi. Johnny mógł przecież wszystko. Evan nawet nie mógł podnieść na niego ręki, inaczej by ją stracił. Próbował z całych sił złapać oddech, ale na marne. Uścisk przyjaciela był zbyt silny. Tylko czemu cała ta sytuacja go podnieciła?
Po chwili mógł złapać oddech, bo ten zabrał rękę. Oddychał ciężko, rozmasowując obolałą szyję. Cholerny dupek.
I nagle sytuacja z tak groźnej zmieniła się w cholernie podniecającą jak gdyby nigdy nic. Chyba byli chorzy, bo to nie było normalne.
— Więc powiedz mi o nich — mruknął, niemal czując wargi Johnny’ego na swoich. Wystarczyło się jedynie nachylić i poczułby ich smak. Pragnął ich, ale skoro ten się z nim bawił, może powinien odwdzięczyć się tym samym? — Oczywiście. Uwielbiam to. — odparł, chwytając za szlufki od spodni przyjaciela i dociskając jego biodra do swoich, żeby mógł poczuć jego twardniejącą męskość. — Sam widzisz. Albo… czujesz. — mruknął ze złośliwym uśmiechem.

Johnny Owens
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine ROLLING IN THE DEEP KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA I'm a fashion star I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY JESTEM ZAKOCHANY/A Noszę na ręku zegarek
mów mi/kontakt
Kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
My suit is black, my suit is fresh
Open my pack, let me show you how I bang
31
187

Post

Mierzył go spojrzeniem, nie odzywając się przez chwilę. Może byli przyjaciółmi, jednak momentami irytowało go jak lekceważący stosunek miał do niego Murphy. Niemal, jakby nie dostrzegał, że to właśnie Owens miał władzę. Nie chciał mu tego nigdy przesadnie pokazywać uważając, że Evan zasługiwał na to by być branym na równi, jednak bywały chwile (jak ta teraz) kiedy wymagał, by nie przekraczano granic. Mężczyzna był dla niego zbyt cenny, zbyt ważny, by mógł pozwolić, aby coś mu się stało tylko dlatego, że zgrywał kozaka. Cierpiał i Johnny śmiał mógł to powiedzieć. Widział to.
-Na jak długo? Ile morfiny w ciebie wstrzyknęli, co? A co będzie w nocy? Myślisz, że nie wiem, że kiedy tylko wszystko zejdzie, będziesz się zwijał z bólu zaciskając zęby, bylebym niczego nie usłyszał? - powiedział i utkwił w nim ciemne oczy. Był nieugięty, podobnie jak jego ochroniarz. Nic dziwnego, że ich kłótnie zawsze przybierały ostry obrót i ciężko było powiedzieć, jak się skończą. Ale był pewien, że ma rację w tym co mówił. Zali się nie od dzisiaj i to właśnie jego Owens obserwował znacznie częściej, niż innych ludzi. To za nim wodził wzrokiem, chłonąc każdy szczegół z jego życia. Był uzależniający i zapewne to jeszcze bardziej sprawiało, że się wkurwiał, kiedy Evan robił coś na opak.
Obserwował go, kiedy jego dłoń obejmowała jego szyję. Patrzył w te błyszczące oczy, z których zionęło zaufanie. Ochroniarz wiedział, że nic mu się nie stanie, nie z ręki Johnny’ego. Czemu bycie jego przyjacielem było tak skomplikowane? Powinien dać mu nauczkę raz a porządnie, a jednak cackał się z nim powstrzymywany wewnętrzną siłą. Serce nie pozwalało zrobić mu niczego złego.
-Co, jeśli wolałbym je pokazać? - spytał szeptem wprost do jego ucha. Sam igrał z ogniem. Tak niewiele brakowało, by wziął go tu i teraz. Ale miał hamulce. I zasady. To zbliżenie zniszczyłoby zbyt wiele. Platoniczne, jednostronne uczucie, które skrywał w sobie Owens było znane tylko jemu.
-A może to ta władza? Lubisz być zdominowany, co, Murphy? - powiedział cicho, pozwalając mu się przyciągnąć. Poczuł, jak dociska swoje krocze do jego. To szło zdecydowanie z złym kierunku. - Twardniejesz dla mnie? - spytał, oddechem omiatając jego szyję.
Chwilę później odsunął się od niego i zmierzył go spojrzeniem.
-Kto by pomyślał, że taki z ciebie perwert. Kawa ci wystygnie - wskazał głową na zapomniany kubek z ciemnym płynem.

Evan Murphy
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine ROLLING IN THE DEEP I killed Laura Palmer WYSPORTOWANY WŁASNY BIZNES SKRYTY PEWNY SIEBIE BAJECZNIE BOGATY W moim łóżku dużo się dzieje
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
31
185

Post

— Nie twój problem. Potrafię się sobą zająć w razie czego. — odparł, wzruszając ramionami. Johnny miał rację. Nie przetrwa bez morfiny nawet godziny, ale na szczęście zdobył jej zapas po tym jak opuścił szpital. Tylko czy mógł tak pracować? Przestanie czuć jakikolwiek ból co utrudni mu pracę jeśli znowu oberwie. To było niebezpieczne życie i nie miał taryfy ulgowej bo był ranny. Nie mógł też się ukrywać. Musiał nadal zasłaniać Owensa własną piersią jeśli trzeba. To była jego praca niezależnie od wszystkiego.
Johnny wiedział co robił. Wiedział gdzie powinien zacisnąć palce, żeby odebrać mu oddech, nie krzywdząc go. Pozostaną mu jedynie delikatne siniaki, ale tym się akurat nie przejmował. Bardziej myślał o tym, że to mu się podobało i chciał więcej.
— Pokaż. Mamy czas. — zamruczał, czując jak przez jego ciało przechodzi dreszcz. Johnny był tak blisko jak jeszcze nigdy. Pragnął go chociaż nie powinien. Był na jego zakazanej liście co sprawiało, że chciał go jeszcze bardziej. Tylko jak Owens zareaguje na to, że to co się teraz między nimi działo było tym czego Evan właściwie pragnął, a nie zwykłą grą?
— Mhmm… chcesz mnie zdominować? — zapytał, poruszając biodrami, by mógł go lepiej poczuć. Twardniał z każdą chwilą coraz bardziej i zaraz będzie potrzebował czegoś więcej.
— Przecież czujesz… — szepnął, przegryzając dolną wargę. Jego spodnie robiły się coraz ciaśniejsze. Wystarczył lekki dotyk Owensa i pewnie szybko doprowadziłby go do orgazmu.
Ale zamiast tego Johnny odsunął się od niego, odbierając mu tarcie, którego tak bardzo potrzebował. Westchnął, zerkając w stronę kubka z kawą o którym zapomniał.
— Weź ją sobie. A ja wracam do domu skoro tak bardzo mnie tu nie chcesz. Daj mi znać jak mój zastępca coś schrzani. — odparł, zostawiając kubek z kawą i wyszedł z pomieszczenia. Zdjął marynarkę, żeby zasłonić wybrzuszenie, które było zbyt dobrze widoczne i niechętnie wrócił do domu. Niestety musiał przyznać, że Owens miał rację. Nie nadawał się do pracy w najbliższych dniach, a oszukując się morfiną niewiele zrobi. Ale za to miał siłę na inne rzeczy, więc zdecydował się wezwać swojego młodego kochanka, który pozwoli mu chociaż na chwilę zapomnieć o tym, że prawie pozwolił się przelecieć przyjacielowi.

/zt. x2 <3

Johnny Owens
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine ROLLING IN THE DEEP KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA I'm a fashion star I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY JESTEM ZAKOCHANY/A Noszę na ręku zegarek
mów mi/kontakt
Kiitty#9373
ODPOWIEDZ