trzynaście
Ogólnie zadowolenie z życia towarzyszyło mu od dłuższego czasu. Czasami było gorzej, a czasami lepiej, bo wiadomo przecież, że nigdy nie jest tak, aby nic się nie psuło i obyło się bez jakichkolwiek zgrzytów. Jednakże ogólny rachunek wychodził mu mocno na plus, więc nie miał zamiaru na to wszystko narzekać. Starał się przesadnie nie przejmować swoimi siostrami, które pewnie nie zawsze potrafiły powstrzymać nie do końca pochlebne uwagi na temat jego związku i tego, co on raczej wolał zostawić dawno za sobą. Starał się też nie panikować przesadnie z powodu operacji Ferby i tego, że ewidentnie ją to przytłaczało i zbliżało się wielkimi krokami. Nastawiał się względnie pozytywnie, wierząc po prostu, że jakoś sobie z tym wszystkim poradzą. Dzielni byli i tego należało się trzymać. Może było to nieco naiwne, ale skoro nie spoczywał na laurach, tylko jakiś wysiłek wkładał w to wszystko, aby się nie zawaliło, więc chyba nie aż tak bardzo? Tak mu się wydawało.
Miał odebrać dzisiaj Ferby z pracy po swojej pracy, więc umówili się w barze. Po drodze jednak dostał informację, że nieco to wszystko się opóźni, bo została wysłana, aby wyjść coś załatwić, więc nie pozostało mu nic innego tylko poczekać. Gdyby dowiedział się o tym wcześniej, to zapewne wróciłby na deskę, ale skoro już się przebrał i był praktycznie na miejscu, to mijało się to z celem, aby się wracać. Jak będzie długo się spóźniać, to najwyżej się upije, trudno. Tak naprawdę to wcale nie miał tego w planach, ale nigdy nie wiadomo, co się wydarzy w barze. Pierwsza niespodzianka czekała go już, gdy zbliżał się do barowej lady i zobaczył, że po drugiej stronie jest nie kto inny, jak Lisbeth, czyli przyjaciółka jego siostry, z którą jakiś czas temu piekł halloweenowe ciasteczka. Nie spodziewał się jej absolutnie i jakimś cudem do tej pory nie wiedział, że poza tym, że przyjaźniła się z jego siostrą, to pracowała też z jego dziewczyną. Niby nie powinno być to wielkim zaskoczeniem, bo przecież HV nie było dużym miasteczkiem, ale i tak był nieco zdziwiony. Chociaż warto zaznaczyć, że całkiem pozytywnie, co zresztą można było łatwo wywnioskować po jego uśmiechu.
- Cześć, Lisbeth - przywitał się, zajmując miejsce przy barze, gdzieś naprzeciwko niej. - Nie wiedziałem, że tu pracujesz - oznajmił zgodnie z prawdą. - Miałem zgarnąć Ferby z pracy, ale dała mi znać, że muszą na nią nieco zaczekać - wyjaśnił jej też powód swojej obecności tutaj, aby jednak nie zrobiło się jakoś dziwnie na przykład. Zapamiętał z ich ostatniego spotkania, że Lis była nieco speszona i łatwo było ją onieśmielić. Chyba dlatego tak mocno zaskoczył go jej widok za barem.
Lisbeth Fletcher
a
mów mi/kontakt
Patka