Brie zachowywała się jak zakochana nastolatka niż prawie trzydziestoletnia kobieta. Chodziła wiecznie z głową, w chmurach i przyłapywała się na tym, w pracy, że o części rzeczach zapominała. Dzisiaj zapomniała wypisaniu leków i obiecała swojemu szefowi, że się poprawi. To wszystko było sprawką jednego faceta, który zawrócił jej, w głowie i chyba przy nim przeżywała drugą młodość. Narazie nie chciała się aż tak bardzo angażować, ale było zdecydowanie za późno. Najwyżej będzie cierpieć i cóż, takie jest życie. W miarę szybko uwinęła się z zamknięciem kliniki i jechała do domu. Tam szybko się ogarnęła i wstąpiła do mamy. Zdecydowanie tam rozmowa była przeraźliwie długa. Zdążyła się z nią pokłócić dwa razy, w ciągu trzydziestu minut i na odchodne rzuciła tylko krótkim część. Jakoś denerwowało ją wieczne wypytywanie się o dzieci i męża, wpierw Brie musiała znaleźć partnera i później o tym myśleć. Ona sama z siebie nie przepadała za dziećmi i nawet nie będzie narzekać, kiedy nie będzie mieć swoich. Z tego zdenerwowania zapomniała, że umówiła się z bratem i dosłownie dwadzieścia minut później czekała pod domem Delgado u którego teraz przesiaduje.
— Hola — wchodzi do środka, gdy wreszcie braciszek otworzył jej drzwi. — Trochę mi się przedłużyło, ale byłam u mamy. Kazała ci przekazać jedzenie i zapytać się, kiedy ją odwiedzisz — podaje mu siatkę z jeszcze gorącym jedzeniem. — Co dzisiaj będziemy robić? — miała cichą nadzieje, że odpowie jej „chodź napijmy się” Na ten wieczór wyłączyła telefon, by nic jej nie przeszkadzało. Chciała mu się wygadać i powiedzieć to, co ją boli. Kto nie zrozumie bardziej niż własny brat? — Me enamoré de un amigo. Nos besamos. No ha hablado durante unos días, así que no tengo nada con qué contar. — dodaje po chwili, bo łatwiej jej było mówić o swoich uczuciach po hiszpańsku.
Cesar B. Arreola
a
a
Po to się właśnie ma starszego brata, żeby posłużył ramieniem, gdy masz gorszy dzień. Co prawda Cesar najmniej lubił akurat tę rolę, ale albo wszystko albo nic. Dlatego, prosto po pracy wrócił do domu Francisco, gdzie wziął szybki prysznic, który miał dodać mu chociaż trochę sił po długim dniu w pracy. Był szczyt sezonu, nierozważni turyści wiecznie coś na łodziach niszczyli, wiecznie trzeba było naprawiać wanty, prostować płetwę sterową albo uzupełniać przypalone papierosem szoty. Taka praca, ale w takich chwilach César miał jej serdecznie dość i najchętniej zająłby się rzemieślniczym budowaniem łodzi na zamówienie, remontami starych jednostek, żeby w pełni sił mogły wrócić do żeglugi. Własny biznes był jednak odpowiedzialnością, na którą chyba nie był gotowy, bo dużo łatwiej było skakać od zlecenia do zlecenia. Gdy ktoś płaci za ciebie ubezpieczenie i zarządza urlopem i traci, gdy idziesz na chorobowe.
Jako że miał bardzo plastyczne spojrzenie na czas jako taki, w ogóle się nie przejął, że Brie się spóźnia. Zrobił sobie kolejną kawę, zapalił papierosa na przestronnym tarasie i akurat jak gasił niedopałek w eleganckiej popielniczce, usłyszał pukanie do drzwi. Spokojnym, typowym dla siebie krokiem podszedł do nich, żeby przywitać w nich siostrę. Z Brie chyba byli do siebie najbardziej podobni, chociaż charakterami mocno od siebie odbiegali.:
-O jedzenie – zaświeciły mu się pewnie trochę oczy, bo Gloria doskonale gotowała i zawsze wciskała swoim dzieciom jakieś hiszpańskie żarcie – Pewnie jak przestanie się na mnie wściekać, że odwołałem ślub z Chloe – César wzruszył ramionami, przechodząc do kuchni – Napijesz się czegoś? – sam wyjął gin z lodówki dla siebie, ale zamarł w połowie ruchu, słysząc hiszpańskie żale młodszej siostry. Westchnął, odwracając się do niej i jednocześnie stawiając dwie szklanki na blacie. Chyba ona dużo bardziej potrzebowała drinka, niż on po całym dniu łatania dziur w jachtach:
- No cóż, tak to w życiu już jest. Pamiętaj, tego kwiatu to pół światu. – puścił jej oczko, bo w sumie nie był najlepszy w pocieszaniu. Sam właściwie chyba pakował się w związek z jedną ze swoich przyjaciółek, ale to w ogóle inna sytuacja. – Nie masz się co załamywać, jeśli to prawdziwa przyjaźń, wszystko wróci do normy. Na początku będzie trochę niezręcznie, a potem oboje zapomnicie.
brie s. arreola
Jako że miał bardzo plastyczne spojrzenie na czas jako taki, w ogóle się nie przejął, że Brie się spóźnia. Zrobił sobie kolejną kawę, zapalił papierosa na przestronnym tarasie i akurat jak gasił niedopałek w eleganckiej popielniczce, usłyszał pukanie do drzwi. Spokojnym, typowym dla siebie krokiem podszedł do nich, żeby przywitać w nich siostrę. Z Brie chyba byli do siebie najbardziej podobni, chociaż charakterami mocno od siebie odbiegali.:
-O jedzenie – zaświeciły mu się pewnie trochę oczy, bo Gloria doskonale gotowała i zawsze wciskała swoim dzieciom jakieś hiszpańskie żarcie – Pewnie jak przestanie się na mnie wściekać, że odwołałem ślub z Chloe – César wzruszył ramionami, przechodząc do kuchni – Napijesz się czegoś? – sam wyjął gin z lodówki dla siebie, ale zamarł w połowie ruchu, słysząc hiszpańskie żale młodszej siostry. Westchnął, odwracając się do niej i jednocześnie stawiając dwie szklanki na blacie. Chyba ona dużo bardziej potrzebowała drinka, niż on po całym dniu łatania dziur w jachtach:
- No cóż, tak to w życiu już jest. Pamiętaj, tego kwiatu to pół światu. – puścił jej oczko, bo w sumie nie był najlepszy w pocieszaniu. Sam właściwie chyba pakował się w związek z jedną ze swoich przyjaciółek, ale to w ogóle inna sytuacja. – Nie masz się co załamywać, jeśli to prawdziwa przyjaźń, wszystko wróci do normy. Na początku będzie trochę niezręcznie, a potem oboje zapomnicie.
brie s. arreola
mów mi/kontakt
oszit#1116
a
/ sorki myślałam, że odpisałam
Dlatego dziękowała losu, że ma starszego braciszka. Zawsze wysłucha, doradzi i pomoże jak będzie trzeba. Ewentualnie będzie udawał, że słucha i tylko przytakiwał. Zupełnie jak ona, gdy ktoś czasami do niej coś mówi i się wyłącza. Później niestety biedna nie wie o, co chodzi i głupio tak pytać się ponownie.
— Nadal się o to wścieka? — z niedowierzaniem patrzy na niego. Brie się cieszyła, że jej braciszek nie zmarnował swojego życia u boku popier...nienormalnej kobiety. O ile jakikolwiek problem do byłej narzeczonej Czarka zachowywała dla siebie i ją ignorowała. Tak, w domu ją przeklinała jak tylko mogła. Od zawsze powtarzała, że jej brat zasługuje na wartościową kobietę i niestety, ale tamta panna taka nie była. Kiwa tylko głową na tak, choć ostatnio, gdy pija skończyła z wielkim bólem głowy. Tak to jest jak się ma dosyć słabą głowę. Jeśli dzisiaj upije się, to mam nadzieję, że ją prenocuje i na pastwę losu nie zostawi. Chciała odpowiedzieć coś, w stylu nie chce nikogo innego, tylko jego na całe życie, ale przemilczała to. Wtedy dopiero zabrzmiałaby jak zdesperowana nastolatka. — Braciszku, ale ty mi opowiedz lepiej co u ciebie słychać? Dawno się nie widzieliśmy i no, stęskniłam się — oho, to się rzadko nie zdarza. — Jest szansa, że kiedyś poznam swoją przyszłą bratową, czy nie? — czasami była zbyt bezpośrednia, ale chciała wiedzieć wszystko, co się dzieje w życiu brata. No i przy okazji, czy nie odkładać już na zbliżające się, w przyszłości wesele. Oczywiście sprawdzić przyszłą kandydatkę na żonę, a jeśli by ją znałam, to byłaby najszczęśliwszą siostrą na świecie.
Cesar B. Arreola
Dlatego dziękowała losu, że ma starszego braciszka. Zawsze wysłucha, doradzi i pomoże jak będzie trzeba. Ewentualnie będzie udawał, że słucha i tylko przytakiwał. Zupełnie jak ona, gdy ktoś czasami do niej coś mówi i się wyłącza. Później niestety biedna nie wie o, co chodzi i głupio tak pytać się ponownie.
— Nadal się o to wścieka? — z niedowierzaniem patrzy na niego. Brie się cieszyła, że jej braciszek nie zmarnował swojego życia u boku popier...nienormalnej kobiety. O ile jakikolwiek problem do byłej narzeczonej Czarka zachowywała dla siebie i ją ignorowała. Tak, w domu ją przeklinała jak tylko mogła. Od zawsze powtarzała, że jej brat zasługuje na wartościową kobietę i niestety, ale tamta panna taka nie była. Kiwa tylko głową na tak, choć ostatnio, gdy pija skończyła z wielkim bólem głowy. Tak to jest jak się ma dosyć słabą głowę. Jeśli dzisiaj upije się, to mam nadzieję, że ją prenocuje i na pastwę losu nie zostawi. Chciała odpowiedzieć coś, w stylu nie chce nikogo innego, tylko jego na całe życie, ale przemilczała to. Wtedy dopiero zabrzmiałaby jak zdesperowana nastolatka. — Braciszku, ale ty mi opowiedz lepiej co u ciebie słychać? Dawno się nie widzieliśmy i no, stęskniłam się — oho, to się rzadko nie zdarza. — Jest szansa, że kiedyś poznam swoją przyszłą bratową, czy nie? — czasami była zbyt bezpośrednia, ale chciała wiedzieć wszystko, co się dzieje w życiu brata. No i przy okazji, czy nie odkładać już na zbliżające się, w przyszłości wesele. Oczywiście sprawdzić przyszłą kandydatkę na żonę, a jeśli by ją znałam, to byłaby najszczęśliwszą siostrą na świecie.
Cesar B. Arreola