Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
say you love me till the end of the world
17
184

Post

- Jerome? You listen to me?
- Huh? - mruknął, nie odrywając spojrzenia od ekranu telefonu. Był cholernie wkurzony. Miał odebrać od Graysona towar po szkole, a ten nie odbierał od niego telefonów, nie było go w pracy, ani nawet w domu, pod którym nie widział też jego samochodu. A pójście tam było ostatnim na co miał ochotę. W końcu wolał nie natknąć się na Sawyera, w razie gdyby ten zechciał odwiedzić swojego kuzyna. - Sorry, Liz. I’m just waiting for a message - schował telefon do kieszeni i przyciągnął dziewczynę do pocałunku. Poznał ją kilka dni temu podczas kolejnych wyścigów, była młodszą siostrą rywala jego przyjaciela. Nie wyglądała na fankę takich zbiegowisk, ale nie musiał zadać sobie zbyt wiele trudu by ją poderwać. Była ładna, zabawna i w przeciwieństwie do sporej części dziewczyn, z którymi rozstawał się po pójściu z nimi do łóżka, inteligentna. Może dlatego zaczął się z nią spotykać? A może po prostu chciał wyrzucić ze swojej głowy kogoś innego. Kogoś, o kim myśli nie dawały mu spokoju w nocy. - I’ll drive you home, okay, baby? Sorry for not being much fun today - pstryknął ją w nos, nim odpalił silnik i ruszył z piskiem opon. Do Hope Valley wrócił ostatnim autobusem. Wolał nie zabierać samochodu do domu, matka mogłaby go przehandlować za prochy. Dlatego trzymał go w warsztacie swojej przyjaciółki. Tam był bezpieczny.
Sprawa Graysona nie dawała mu spokoju. W drodze powrotnej napisał do jego chłopaka, ale ten zwyczajnie go zbył. Coś mu tu nie pasowało. Na szczęście Archibald wreszcie łaskawie się odezwał, chociaż jego wiadomości pozostawiały wiele do życzenia. Jerome okropnie się wkurzył i poszedł prosto do jego domu by się z nim skonfrontować. Wszedł do środka używając zapasowej pary kluczy. Jak nietrudno się domyślić, na stole stała butelka alkoholu. - What the fuck, man? You don’t answer my calls. You don’t write back. You think you can ignore me? What the hell happened? - zapytał, siadając w fotelu naprzeciwko niego. Grayson wyglądał jak siedem nieszczęść. - I'm waiting, old man.

Grayson Archibald
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! LGBT+ Wychowała mnie matka UCZEŃ Mam ciężką nogę Kocham deszcz Mam swoje demony Walczę z depresją Po odwyku Sam naprawiam swój samochód Moja skóra to dzieło sztuki
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
there is that one bitch i love
31
188

Post

Archibald wiążąc się z Ramsayem panicznie bał się tego, że w pewnym momencie po prostu go skrzywdzi. Bał się, że coś poprzestawia mu się w głowie i magle zacznie zachowywać się jak swój własny ojciec, który wszystkie konflikty(i nie tylko te) będzie załatwiał siłą aniżeli rozmową.
Widząc Ramsaya w towarzystwie chłopaka, który potem okazał się być jego byłym nie mógł powstrzymać wściekłości która się w nim pojawiła. Nie była to wściekłość spowodowana tym, że ten rozmawiał z jakimś mężczyzną bo tak jak obiecał starał się nie reagować zazdrością nie chcąc go stracić. Gdy jednak zobaczył jak ten kładzie na nim swoje łapska nie mógł zareagować inaczej niż złością. Nie żałował tego, że tamten oberwał od niego po gębie, nie. Żałował tylko i wyłącznie tego, że pod wpływem tej cholernej złości uderzył swojego chłopaka w twarz, choć teraz już sam nie wiedział czy Ramsay dalej był jego chłopakiem kiedy od razu kazał mu spierdalać. Nie winił go, należało mu się za to co zrobił mimo iż było to jedynie przypadkowe.
Minęło kilka dni, a chłopak dalej się nie odezwał przez co Archibald już przestał mieć jakąkolwiek nadzieję, że cokolwiek będą mogli jeszcze odbudować. Zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo zjebał i teraz za to płacił.
Z domu wychylał się jedynie do klubu, ewentualnie do sklepu po kolejną butelkę wódki no i oczywiście ze swoim psem choć bywały dni kiedy dzwonił z tym do Dylana, tylko wtedy gdy był pijany do tego stopnia że nie mógł ruszyć się z miejsca nie przewracając. Miał tylko nadzieję, że pod jego obecność Jerome dawał sobie radę ze wszystkim, włącznie z opieką nad siostrą. Nie kontaktował się z nim, a wszelkie wiadomości zbywał. Nie chciał by ani on ani jego siostra widzieli go w tym stanie.
— Are you going to leave me as well? — Mruknął do psa, śmiejąc się pod nosem gdy ten położył swoją głowę na kolanach Gaysona. Głaszcząc go za uchem, zmarszczył brwi na dźwięk nadchodzącej wiadomości, a raczej kilku od Jerome. Jęknął niezadowolony, próbując zbyć chłopaka i tym razem jednak ten pozostał nieugięty, chociaż Grayson miał w duchu nadzieję, że ten jednak do niego nie przyjedzie, ale kiedy usłyszał dźwięk przekręcanego klucza, mruknął kilka przekleństw pod nosem. — Shut up kid. My head is pounding. — Mruknął, wstając chwiejnie z kanapy po czym skierował się w kierunku kuchni po butelkę wody po chwili wracając do salonu. — I’ve hurt Ramsay. — Wzruszył ramionami, pociągając łyk z butelki.
Jerome Hartley
Obrazek
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum!
mów mi/kontakt
bitter peach
a
Awatar użytkownika
say you love me till the end of the world
17
184

Post

Kontakt z Graysonem był utrudniony już od kilku dni. Wiedział, że nie pokazywał się w pracy, bo któregoś popołudnia zadzwonił do niego chłopak, z którym pracował w wakacje pytając o to czy Archibald się z nim kontaktuje. Jerome na szczęście pomagał mu w interesach, tych legalnych i tych mniej, od dłuższego czasu, więc trochę pomógł przy drobnym problemie, jaki mieli w kawiarni. Chciał dać mu kilka dni spokoju, bo wiedział, że nawet jeśli coś by się stało to Archibald nie powiedziałby mu niczego; był równie uparty co on. Jednak Jerome miał już serdecznie dość bycia ignorowanym kolejny dzień z rzędu, szczególnie, że ten cholerny frajer, któremu miał podrzucić prochy trochę mu groził, że tego nie zrobił, więc postanowił dowiedzieć się w czym rzecz.
- Yeah, I can tell. Smells like home - mruknął, wywracając oczami. Odór alkoholu potrafiłby rozpoznać zawsze i wszędzie. Podszedł do okna by szeroko je otworzyć. Mieszkanie Graysona, zwykle utrzymane w idealnym porządku, wyglądało teraz trochę jak dom jego matki. Wszędzie były butelki, z papierośnicy zrobiła się Petunia, i brakowało tylko porozrzucanych, pustych woreczków po kokainie. Miał nadzieję, że przynajmniej on nie tyka tego świństwa. Tak jakby w ostatnim czasie sam był lepszy. Jednak nie o nim teraz mowa. - So that’s why he ignored me when I asked him about you - powinien był się domyślić. Grayson nie widział świata poza swoim chłopakiem. - Stop drinking, shithead. It won’t solve your problems, more like create new ones - opieprzył go, idąc do kuchni po worek na śmieci. Dopiero kiedy pozbierał wszystkie butelki i odstawił worek przy drzwiach wejściowych, usiadł naprzeciwko gospodarza. - You look like shit - podkrążone oczy, blada cera, trzęsące się dłonie, zapewne od braku alkoholu… Widział to tysiące razy. - What do you mean by I’ve hurt Ramsay? You told him something? You cheated on him? You hit him? What did you do? - wiedział, że Grayson jest wybuchowy. Niejednokrotnie musiał go już powstrzymywać przed tym by komuś nie przywalił i nie narobił sobie kłopotów większych niż było to warte, ale jakoś trudno byłoby mu uwierzyć w to, że mógłby uderzyć swojego chłopaka. Sięgnął po paczkę papierosów, z której wyciągnął jednego i włożył między usta. - It can’t be that bad, can it? - zapytał, odpalając.

Grayson Archibald
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! LGBT+ Wychowała mnie matka UCZEŃ Mam ciężką nogę Kocham deszcz Mam swoje demony Walczę z depresją Po odwyku Sam naprawiam swój samochód Moja skóra to dzieło sztuki
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
there is that one bitch i love
31
188

Post

Początkowo ignorował każde połączenie, dopiero potem całkowicie wyłączając dźwięk w telefonie od którego głowa zaczynała dawać o sobie znać. A w połączeniu z ilością alkoholu w który siebie wlewał była to mieszanka wybuchowa.
Nie chciał by Jerome widział go w takim stanie, by przypominał mu jego matkę. Tym bardziej, że niedługo miał dowiedzieć się, że z tym dzieciakiem łączy go coś zupełnie innego niż przyjaźń czy miłość braterska, bo tak właśnie go traktował. Sam pewnie nękałby go podobnie gdyby ten gnojek nie odpisywał ani nie odbierał telefonów, choć pewnie on przetrzepałby całe Hope Valley w poszukiwaniu chłopaka. A dodatkowo wiedząc, że ten czasami pomaga mu w interesach, opieka Graysona nad nim zwiększyła się jeszcze bardziej. W szczególności odkąd dowiedział się od Dylana, że w okolicy kręcił się ktoś z innego terenu.
— That’s what you’re here for, kid? If that’s the only thing you want me to say then piss off I don’t have time. — Mruknął, przymykając powieki. Zdecydowanie przesadzał z alkoholem i teraz będzie cierpiał z bólu przez kilka najbliższych dni, a nawet tygodni jeżeli Ramsay dalej będzie milczał. A może już nigdy nie zamierzał się do niego odezwać? Na wzmiankę o Ramsayu otworzył oczy, podrywając się do góry. — What did he say, is he okay? — Opadł jednak po chwili kiedy przeszył go ogromny ból głowy. — I told you to leave if you don’t have anything important to say. I don’t need your stop drinking — Mruknął, patrząc na to co robił chłopak. Uparty gnojek, niech go tylko przestanie boleć głowa to wyrzuci go przez balkon ze swojego piętra i będzie patrzył jak leci. — I’ve hit him. — Zacisnął pięści, czując narastającą w jego ciele złość na myśl o byłym chłopaku Ramsaya. — Pull it out. — Rzucił, widząc jak Jerome wsuwa papierosa do ust. Co jak co, ale nawet będąc w takim stanie nie pozwoli by ten dzieciak palił czy pił w jego towarzystwie. — It is bad. He was so scared of me. I’ll never forgive myself for hurting him, Rome. We had plans for later that day and on my way home I saw him with his ex, he was fucking gripping his arm. He pissed me off so I’ve hit him and then Ramsay tried to pull me from him, I was so mad that I turned around and slapped his face. I’ve hurt the love of my life, Jerome. — Wkurzony, uderzył pięścią o kanapę, chowając po chwili twarz w dłoniach.
Jerome Hartley
Obrazek
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum!
mów mi/kontakt
bitter peach
a
Awatar użytkownika
say you love me till the end of the world
17
184

Post

Jerome niejednokrotnie zdarzało się uciekać albo nie dawać znaku życia, czy to dlatego, że znów coś wziął, wypił czy po prostu nie miał ochoty z nikim rozmawiać, bo miał gorszy dzień albo awanturę w domu. I nigdy nie obchodziło to Graysona, który jeśli tylko zbyt długo się nie odzywał, od razu się do niego dobijał albo próbował go znaleźć, jeśli uparcie nie chciał mu powiedzieć gdzie jest. Dlatego zamierzał zrobić dla niego to samo. Nie tylko z wdzięczności za pomoc, ale też i zwyczajnie po ludzku, bo się martwił i był dla niego jak starszy brat.
-Piss off yourself, sad boomer - burknął. Grayson musiał się postarać bardziej, jeśli faktycznie chciał go spławić. Jerome słyszał już gorsze słowa. - Yeah, like I could ever need to hear that from you. Now you know how it feels - wywrócił oczami. Mógł się na nim wyładowywać ile chciał, nie robiło to na nim większego znaczenia. Był przyzwyczajony do dorosłych odreagowujących na nim swoją frustrację. Jemu jednemu mógł to wyjątkowo wybaczyć. - About Ramsay… He said he came back from Seoul this morning so I guess he’s okay. Sounded normal, maybe didn’t call me sweetheart as many times as usually - odparł. Jeszcze nie wiedział co się stało, ale najwidoczniej coś poważnego, skoro ta dwójka nie miała ze sobą kontaktu. Nie spodziewał się tylko, że Archibald zrobił coś takiego. Wiedział, że potrafi być agresywny, bo czasami widział jak rozmawiał z ludźmi, z którymi robił interesy. Dlaczego jednak miałby uderzyć Ramsaya, do którego tyle czasu wzdychał? Był ciekaw tej historii, dlatego milczał, zaciągając się papierosem i wypuszczając dym z ust. Zignorował uwagę o tym by nie palił. - That’s all? - sam nie wiedział czego się spodziewał, ale nie tego. - Hey you. You didn’t do it on purpose, did you? - szczerze w to wątpił. - I get it, you hurt him. But he must be as heartbroken as you are, you two crazy people are inseparable. Stop drinking, idiot. Get sober. Buy him some flowers. Go to him. Tell him you’re sorry, tell him you love him and show him that you really regret what happened. You were just trying to protect him from that asshole, it’s not like you hit him because you thought it’d be fun - było mu szkoda Graysona, bo widać było jak cholernie go to męczy. Mógł zgrywać twardziela, ale serce miał na swoim miejscu.

Grayson Archibald
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! LGBT+ Wychowała mnie matka UCZEŃ Mam ciężką nogę Kocham deszcz Mam swoje demony Walczę z depresją Po odwyku Sam naprawiam swój samochód Moja skóra to dzieło sztuki
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
there is that one bitch i love
31
188

Post

— I’ll piss on you if you won’t stop annoying me. — Mruknął, otwierając jedno oko by spojrzeć na Jerome. Może gdyby postarał się bardziej i patrzył na niego non stop to ten w końcu by sobie poszedł? Wiedział jednak, że ciężko będzie mu się pozbyć tego dzieciaka. Byli do siebie zbyt podobni. — The difference between us is that I’m much older than you. You’re still a minor and like a son to me. So now be a good son you are and go home or if you wanna stay go to sleep or something, just leave me alone. — Ponownie przymknął powieki czując jak ból głowy zaczyna się nasilać. Dlatego niewiele myśląc, podniósł się do góry chwytając za butelkę z której pociągnął spory łyk alkoholu. — I’m glad he’s okay. Good for him. — Naprawdę miał nadzieję, że chłopak kiedyś wybaczy mu to co zrobił i że jeszcze będzie chciał z nim rozmawiać. Choć z drugiej strony może nie powinien? Co jeśli Grayson obieca mu, że już więcej tego nie zrobi a potem znowu ktoś wyprowadzi go z równowagi w obecności Ramsaya i sytuacja się powtórzy? Gdy był w tym stanie nie potrafił kontrolować swoich myśli i czynów, a krzywdzić Ramsa to ostatnie czego by chciał. Może powinien pomyśleć o jakiejś terapii? Może chociaż trochę by mu pomogła.
— Of course not. Who do you think I am? I love him. — Rzucił oburzony na pytanie Jerome. Może i był agresywnym dupkiem jeżeli ktoś zasłużył na poznanie tej strony Archibalda, ale nie skrzywdziłby celowo chłopaka którego szczerze kochał. — It sounds like you’ve watched too much movies Jerome. When did you become love expert, huh? Did you and your friend pushed it into another level? — Spojrzał na niego, uśmiechając się kącikiem. Widząc jego minę, zmierzwił mu włosy nim poklepał go po ramieniu.
— Let’s go kid. I’ll take a shower and walk you home. It’s late and besides i need to take Buddy for a walk. — Na słowo spacer pies poderwał się do góry, głośno szczekając. — Fuck.. — Chwycił się za głowę, rzucając poduszką w chłopaka. — What are you laughing at kid? Want to learn how to fly? — Spojrzał na balkon przez którego barierki był gotów wyrzucić Hartleya w każdym momencie.
Jerome Hartley
Obrazek
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum!
mów mi/kontakt
bitter peach
a
Awatar użytkownika
say you love me till the end of the world
17
184

Post

Ależ on był upierdliwy, zupełnie jak komar w wyjątkowo gorącą, letnią noc. Jerome rzadko kiedy miał okazję do odwetu i teraz to on nie zamierzał dawać za wygraną i zrobić temu facetowi pogadankę. Nawet jeśli miał tylko szesnaście lat. - Stop saying bullshit, daddy. Get your shit together, what example are you giving me? This one I already have at home - prychnął, bawiąc się zapalniczką, co musiało dodatkowo wkurzać Graysona, bo patrzył na niego tak, jakby chciał go rozdeptać. Obserwował z politowaniem jak mężczyzna sięga po butelkę alkoholu. Powinien był go wylać jak tylko tu wszedł i żałował, że tego nie zrobił.
- Huh? What the fuck are you talking about? - oczywiście, że wiedział do czego pije Archibald, ale nie zamierzał się do tego przyznawać. Nie rozmawiał z Sawyerem od jakiegoś czasu i zdecydowanie nie powinno było ich łączyć nigdy nic więcej poza przyjaźnią. Jerome przecież nie lubił facetów w ten sposób, a to, do czego między nimi doszło… Nie, o tym nie chciał teraz myśleć. Grayson dobrze wiedział jak odwrócić jego uwagę od siebie. - You fucker, stop messing with me - burknął, kopiąc go kiedy ten zmierzwił mu włosy. Jego niedoczekanie, że da mu spokój.
- Gladly but I’m afraid Buddy would have to shit here till you leave the emo renaissance phase - wywrócił oczami i wstał by znaleźć smycz psa. - Come on, Buddy. Such a good boy. Unlike Grayson. He’s a bad boy. Very, very… Ouch! Fuck off you old prick - te ciągnięcie za uszy to już mógł sobie darować. Nie chciał się z nim kłócić, więc zostawił samochód pod jego budynkiem, a zamiast tego pozwolił mężczyźnie się odprowadzić. Kto wie, może spacer trochę go otrzeźwi? - How do you feel? Better? - zapytał, gdy powoli zbliżali się do domu Jerome. Zmarszczył czoło widząc siedzącą na ganku postać. - Why the fuck she’s sitting there… That’s my mom, Laurel. You two never had an occasion to meet - jak bardzo był w błędzie. Przekonał się o tym dopiero, kiedy zbliżyli się na tyle by kobieta ich zauważyła. O dziwo była całkiem trzeźwa.
- Jerome?! Where have you been, you punk?! Do you know what time… - urwała i wyraźnie pobladła, gdy jej wzrok padł na Graysona. - Mom, chill. He’s my friend, I sometimes work at his cafe. His name’s…
- Oh, I know exactly what his name is. Go home, Jerome. And you… Better stay away from my son, Archibald. He’s mine, not yours! You won’t take him away, you hear me?! I raised him. I was with him all these years, not you. You think it’s okay to show up all of a sudden and pretend to be who? A friend? Don’t make me laugh - Jerome niewiele z tego rozumiał, ale jej wściekłość była wyraźnie wyczuwalna. - Mom? Are you high again? - gdy tylko się do niej zbliżył, poczuł jej silny uścisk na przedramieniu. - He didn’t tell you? He’s the one you’ve been asking for when you were young. Your damn father.
Och, jak bardzo by chciał, żeby to był tylko narkotyczny bełkot. Patrzył to na Graysona, to na swoją matkę, jakby oczekiwał, że za moment zaczną się śmiać, a mama powie, że tylko go wkręcała. Nic takiego jednak się nie wydarzyło. - What the fuck?

Grayson Archibald
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! LGBT+ Wychowała mnie matka UCZEŃ Mam ciężką nogę Kocham deszcz Mam swoje demony Walczę z depresją Po odwyku Sam naprawiam swój samochód Moja skóra to dzieło sztuki
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
there is that one bitch i love
31
188

Post

— That’s why I told you to stay away from it and come any other time but no.. you had to bring your ass here. And stop calling me daddy, especially in public kid. — Mruknął. Jeszcze tego brakowało żeby ktoś posądził go o to, że spał z nieletnim. Miał wystarczająco dużo problemów na głowie by użerać się jeszcze z tym. Następnym razem przyłoży mu w ten głupi łeb. — You exactly know what I’m talking about. That you’re stupid for letting your friend go. Aren’t you afraid he’ll find someone and forget about you because you’ve decided to play some kind of i don’t want people to pick up on him because he’s around me hero? I don’t buy it Jerome. But you do you, don’t come later crying because you’ve finally opened your eyes. — Puścił mu oko po chwili zamykając je by wrócić do swojego ubolewającego stanu, śmiejąc się gdy ten go kopnął.
— Oh you’re so annoying kid. — Rzucił, wstając z kanapy by pociągnąć go za ucho w kierunku wyjścia. Im szybciej się go pozbędzie tym prędzej będzie mógł wrócić do domu i płakać nad zdjęciami Ramsaya bo przecież tak było znacznie lepiej niż schować dumę w kieszeń i pojechać błagać na kolanach by przyjął go ponownie.
— If I would slap you with a shoe so hard you would end up there.. — Wskazał mu na drzewo po drugiej stronie drogi. — Would you feel good? — Szybko jednak zapomniał o tym kiedy wskazał na siedzącą na ganku kobietę, dziwnie znajomą. A kiedy powiedział jej imię zamrugał kilkakrotnie, przenosząc na nią wzrok.
— Good to see you to Laurel, long time no see, huh? I was very upset you didn’t show up on our date, you know? And what the fuck are you saying? Are you out of our mind? — Sam był tak samo zmieszany jak Jerome, a kiedy wypowiedziała słowa których nie spodziewał się usłyszeć poczuł jak nieprzyjemne uczucie wkrada mu się do serca. Ten chłopak obok był jego synem? Ten którego od ponad dwóch lat traktował jak swoje dziecko okazał się być w rzeczywistości jego prawdziwym dzieckiem? — What did you just say? Your parents didn’t want to tell me what happened with you. I’ve seen police cars in front of your house, some said you’ve been kidnapped, some you’ve took your own life. You’ve completely vanished and after sixteen years I’ve finally found out you’ve ran away with my child? MY CHILD? — Odwrócił się do chłopaka ze zbolałą miną, wyciągając do niego dłoń. — Rome I promise I’ve never know about it. Come on say something, curse at me whatever.. JEROME! — Krzyknął za chłopakiem kiedy ten zaczął biec w odwrotnym kierunku z którego przyszli.
Nadal będąc w szoku podszedł do kobiety, zniżając się do jej poziomu. — I’ll make sure to take Jerome away from you. You’ll pay for everything. — Mruknął wściekle po czym chwytając smycz psa, ruszył w kierunku w którym chłopak uciekł, zaczepiając po drodze jakiegoś chłopaka. — You. Have you seen a boy 180, black hair leather jacket? No? Fuck. — Krzyknął, puszczając chłopaka dalej po czym chwytając za telefon zadzwonił do przyjaciela. — Paul? Hi, sorry for interupting whatever you’re doing right now but if by any chance Jerome would show up at yours can you let me know? And don’t tell him that I’ve asked. Thanks buddy I owe you a lot.
Jego noc nie zakończyła się tak jak planował, a jeszcze większym kacem i próbą odwagi pokazania się w progu Ramsaya, który może nie całkowicie ale dał mu jeszcze jedną szansę.
Jerome Hartley
Obrazek
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum!
mów mi/kontakt
bitter peach
a
Awatar użytkownika
say you love me till the end of the world
17
184

Post

- Like you’d ever do the same if I asked you. Come on, grumpa, we’re friends and I’m not leaving friends when they feel shitty - nie zamierzał być hipokrytą, szczególnie nie w chwili, gdy Grayson go potrzebował. Nawet jeśli był tylko głupim dzieciakiem, który tylko przysparza dodatkowych kłopotów, to przynajmniej mógł zrobić to jedno i go wysłuchać bez oceniania. Zresztą, dla niego i tak było już za późno, bo powoli zaczynał się uzależniać od prochów, które podkradał matce. Dla takich jak on nie było nadziei na lepszą przyszłość. A nawet jeśli, to może na taką gównianą sam sobie zapracował. - If you wanted to hurt me, that’s a huge failure. There’s nothing you can say or do to make me feel worse than I already feel so shut the fuck up and stop distracting me with your bullshit - wywrócił oczami. To nie był najlepszy moment na myślenie o Cullenie. Po prawdzie, żaden taki nie był, dlatego robił co mógł by tego nie robić. Nie wiedział jeszcze, że dziś wydarzy się coś, co faktycznie sprawi, że poczuje się jeszcze gorzej.
- Oh man, you’re so fucking dramatic and what for? - wywrócił oczami. Do Ramsaya było mu daleko, ale widać, że zaczynał uczyć się od niego pewnych zachowań.
On our date? Jerome zmarszczył czoło, kompletnie nie rozumiejąc o czym mówi Archibald. Czyżby ta dwójka się znała? Byli w podobnym wieku, jeśli nie tym samym, oboje z tej okolicy, ale z pewnością nie spodziewał się usłyszeć słów, jakie przed chwilą padły z ust jego matki. Chciał by okazało się to być tylko bredniami narkomanki. Grayson jednak pozbawił go złudzeń.
- Ran away?! My father kicked me out and not even my sister could stand for me. His reputation has always been everything to him. What would neighbors said if they found out his fifteen years old daughter was pregnant? - roześmiała się, choć przy jej zachrypniętym od alkoholu i papierosów głosu brzmiało to wyjątkowo tragicznie. - Jerome was never your son. And never will be. So stay the fuck away from him. He’s mine. You hear me?! MINE.
Jerome poczuł jak coś ciężkiego opada mu na dno żołądka. To prawda, przez wiele lat chciał poznać swojego ojca. Gdy był młodszy, marzył o tym, że pewnego dnia zjawi się w progu ich mieszkania i zabierze go od tej cholernej ćpunki, która zrzucała na niego winę za wszystko, co wydarzyło się w jej życiu. Jednak z każdym kolejnym rokiem te marzenia odchodziły w zapomnienie, a z czasem w ogóle przestał myśleć o swoim ojcu i pogodził się z tym, że nigdy go nie spotka i że najpewniej jego matka nie wiedziała nawet kim był. Jakkolwiek bolesne by to nie było, prawda była jeszcze gorsza. Znała ją przez cały czas i ukrywała nie tylko przed nim, ale też i przed Graysonem. Tylko dlaczego? Nawet jeśli rozumiał, że Grayson nie miał pojęcia o tym, że ma dziecko, ta świadomość nie sprawiła wcale, że poczuł się lepiej. Przeciwnie. Nie potrafił nawet nazwać uczuć, jakie nim teraz targały, ale wiedział jedno. Chciał o tym jak najszybciej zapomnieć. I znaleźć się jak najdalej od tych dwojga, których nie chciał więcej widzieć na oczy.
Dlatego, nawet na nich nie patrząc, odwrócił się i pobiegł przed siebie. Biegł tak długo, aż nie zabrakło mu powietrza w płucach. Poczuł jak w oczach zbierają mu się łzy, które odgonił szybkim ruchem głowy. Na szczęście nie było jeszcze na tyle późno by nie udało mu się złapać ostatniego busa do Miami.
- Jerome? You got something for me, kid? - kuzyn Marii zdziwił się widząc go w klubie bez wcześniejszej zapowiedzi. Jerome nie wiedział jednak dokąd pójść, a każdy kto przychodził mu na myśl mógłby go teraz sprzedać. - Not really. I hoped maybe this time you have something for me - i tak jak się spodziewał, pieniądze zawsze wygrywały z lojalnością. I niestety uzależnienie z rozsądkiem. Reszty nocy zbyt dobrze nie pamiętał, ale jakimś cudem obudził się w mieszkaniu Marii, która urządziła mu niezłą awanturę za to jak naćpany był kiedy znalazła go w jakiejś uliczce niedaleko klubu. Jednak wtedy, tak jak i w nadchodzących tygodniach robił wszystko by zapomnieć o bólu, rozczarowaniu i gniewie, jakie odczuwał.

[zakończone]

Grayson Archibald
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! LGBT+ Wychowała mnie matka UCZEŃ Mam ciężką nogę Kocham deszcz Mam swoje demony Walczę z depresją Po odwyku Sam naprawiam swój samochód Moja skóra to dzieło sztuki
mów mi/kontakt
Zablokowany