#8
Mówi się, że z rodziną najlepiej wychodzi się tylko na zdjęciach i w sumie teraz Blackwood zaczynała powoli w to wierzyć. Ostatnie dni były dla niej bardzo męczące ze względu na to, że w weekend organizowała dwa wesela, a w winiarni trwały powoli zbiory i szykowali się do zasadzania nowych drzewek. To było naprawdę dużo pracy i łączyło sie to z tym, że Pal musiała doglądać robotników żeby się nie lenili. Miała również w planach zacząć remont domu głównego, bo niektóre pomieszczenia wymagały odświeżenia... a już szczególnie łazienka, która połączona była z jej pokojem. Miała na to plan, miała fundusze nic jej nie trzymało... prawie nic. Niestety jej ojciec dalej był wrzodem na tyłku i Pal po prostu nie miała już do niego siły. Naprawdę ją denerwował i chciała żeby dał już sobie spokój z wtrącaniem się tam, gdzie nie jest potrzebny, bo naprawdę dawała sobie świetnie radę sama, nawet jeżeli nie spała po nocach od nawału pracy. Pal lubiła być zajęta więc nie narzekała jakoś specjalnie na brak wolnego czasu. Bardziej na nerwy działał jej stary Blackwood.
Podziękowała bogu widząc, że na podjazd wjeżdża auto Yannisa, bo naprawdę była bliska wysłania ojca do domu starców, alko przynajmniej do sanatorium. Wyszła w stronę samochodu ale stanęła w bezpiecznej odległości łapiąc się pod boki i obserwując brata wysiadającego z auta. - Jak dobrze, że jesteś, bo ja go zaraz zabije... - powiedziała trochę przez zaciśnięte zęby, a później wzięła kilka głębokich oddechów żeby się uspokoić. - Mam go po dziurki w nosie, zabierz go ze sobą na tą wyspę i niech tam siedzi - o to też był jakiś plan nie!? Co prawda Pal wątpiła w to, że którykolwiek z facetów na to pójdzie, ale nie zaszkodzi zaproponować.
a
mów mi/kontakt
c.
a
#12
No Yannis uważał, że co jak co, ale w tej rodzinie to się bardzo ładnie wychodzi na zdjęciach, zarówno jemu, jak i Palomie. Chociaż jak tak czasem mrugał, to jej twarz się trochę zmieniała, no w poprzedniej grę na pewno patrzył na trochę inną siostrę. Ale to pewnie ta opalenizna, co nie, a do tego słońce padające na włosy…. zawsze je trochę rozjaśnia przecież. To na pewno to. A tak poza tym, już na serio, to kochał swoją rodzinę całą, ale potrzebował od niej dystansu, jak na podróżnika i obieżyświata przystało. Wzywała go przygoda, wzywała go wolność i nie mógł niestety na to nic poradzić. No dobra, może i trochę mógł, w końcu siedział w Hope już ponad pół roku na tyłu, nigdzie nie jeżdżąc… no nie na inne kontynenty w każdym razie i starał się pomagać jak mógł. Ale prawda jest taka, że średnio był przydatny w samej winiarni. Kiedy ojciec coś chciał robić po swojemu, bo przecież WIEDZIAŁ LEPIEJ, Yann się nie kłócił, bo to była prawda, ojciec wiedział lepiej co robić. Zresztą Paloma też, dlatego nie wtryniał się. Za to na przykład robił im zakupy i pomagał w tych rzeczach, o które sami prosili.
- Okeej… cześć Pal, świetnie wyglądasz, złapałaś trochę słońca w te ostatnie dni lata - zauważył, próbując ją udobruchać komplementem - zrobiłem zakupy, mam wszystko co napisałaś na liście i przywiozłem teeż… - i tu sięgnął do auta - pizzę - podsumował, unosząc brwi, zadowolony z siebie. A potem otworzył pudełko i podsunął siostrze pod nos - najpierw weź kilka gryzów, a potem mów co się dzieje - zapytał, łagodnym tonem, jak taka… rodzinna oaza spokoju. Mógł przejąć taką rolę, czuł w sobie zen. Czemu nie.
No Yannis uważał, że co jak co, ale w tej rodzinie to się bardzo ładnie wychodzi na zdjęciach, zarówno jemu, jak i Palomie. Chociaż jak tak czasem mrugał, to jej twarz się trochę zmieniała, no w poprzedniej grę na pewno patrzył na trochę inną siostrę. Ale to pewnie ta opalenizna, co nie, a do tego słońce padające na włosy…. zawsze je trochę rozjaśnia przecież. To na pewno to. A tak poza tym, już na serio, to kochał swoją rodzinę całą, ale potrzebował od niej dystansu, jak na podróżnika i obieżyświata przystało. Wzywała go przygoda, wzywała go wolność i nie mógł niestety na to nic poradzić. No dobra, może i trochę mógł, w końcu siedział w Hope już ponad pół roku na tyłu, nigdzie nie jeżdżąc… no nie na inne kontynenty w każdym razie i starał się pomagać jak mógł. Ale prawda jest taka, że średnio był przydatny w samej winiarni. Kiedy ojciec coś chciał robić po swojemu, bo przecież WIEDZIAŁ LEPIEJ, Yann się nie kłócił, bo to była prawda, ojciec wiedział lepiej co robić. Zresztą Paloma też, dlatego nie wtryniał się. Za to na przykład robił im zakupy i pomagał w tych rzeczach, o które sami prosili.
- Okeej… cześć Pal, świetnie wyglądasz, złapałaś trochę słońca w te ostatnie dni lata - zauważył, próbując ją udobruchać komplementem - zrobiłem zakupy, mam wszystko co napisałaś na liście i przywiozłem teeż… - i tu sięgnął do auta - pizzę - podsumował, unosząc brwi, zadowolony z siebie. A potem otworzył pudełko i podsunął siostrze pod nos - najpierw weź kilka gryzów, a potem mów co się dzieje - zapytał, łagodnym tonem, jak taka… rodzinna oaza spokoju. Mógł przejąć taką rolę, czuł w sobie zen. Czemu nie.
mów mi/kontakt
paula
a
- Bla, bla, bla nie pieprz - prychnęła, bo ona tu była mocno zdenerwowana. Nie poprawi jej humoru takimi komplementami. Jedyny sposób na to był taki żeby wpakował swojego tatę do auta i wywiózł daleko stąd, albo sam sie tu wprowadził i ogarniał cały ten bajzel, bo ona już naprawdę nie miała siły do tego wszystkiego. Może to czas żeby zacząć przeglądać jakieś oferty domu starców, albo rzeczywiście wysłać go do sanatorium w amerykańskim Ciechocinku, bo jak na dłoni było widać, że facet się po prostu nudzi i z nudów uprzykrza innym życie. Tylko dlaczego akurat jej? Miała tego po dziurki w nosie i naprawdę sie zastanawiała czy nie rzucić tego wszystko i nie wyjechać do rodziny we Francji. Tam też miałaby wina pod dostatkiem, a przynajmniej ojca miałaby daleko. - Super, dzięki - mruknęła, bo niby to nie była wina brata, że ojciec ją denerwował, ale akurat się niestety napatoczył w nieodpowiedniej chwili. - Spoko, a możemy tego nie jeść na stojąco? - zapytała i zabrała od niego pudełko z pizzą. - Chodź, usiądziemy na tarasie - bo Pal nie chciała upuścić sobie jakiegoś dodatku z pizzy na ciuchy, już i tak miała wystarczająco dużo problemów, nie chciało jej się jeszcze latać z odplamiaczem. Ruszyła też w stronę ogrodu, gdzie było wejście na taras i usiadła przy jakiś stoliku odkładając pudełko. Później zgodnie z poleceniem brata zjadła sobie kawałek pizzy i westchnęła cicho. - Serio Yannis, musisz go zabrać ze sobą, bo ja po prostu zwariuje. Nic mu się nie podoba rozumiesz? Zbiory robimy nie tak, chociaż są Ci sami pracownicy co w zeszłym roku. Chcę zrobić remont w domu, to też źle, bo kolory nie takie, bo po co, przecież jest super, przecież wystarczy tylko pomalować, a stare płytki mogą zostać... - powiedziała przy ostatnich słowach próbując naśladować głos ojca. Ona już naprawdę nie miała siły do tego ich staruszka.
mów mi/kontakt
c.
a
- A posolić mogę? - rzucił, bo nie mógł się powstrzymać, no samo się wyrwało. I naprawdę chciał poprawić siostrze humor, więc może jak mu walnie z pięści to to odpowiednio zadziała? Warto spróbować przecież! Na pewno będzie lepsze to, niż próba wywiezienia ojca z posiadłości, Yannis doskonale wiedziała z jakim wielkim protestem się to spotka, jaka będzie awantura i że ojciec zaraz będzie chciał wracać, bo przecież to i to i tamto jest do zrobienia. A on by się martwił, że zaraz ojcu ze złości pęknie żyłka i by go zawiózł z powrotem, żeby nie mieć go na sumieniu.
- Możemy - przytaknął, oddając jej pudełko, a sam wziął zakup, żeby nie zostawiać ich w nagrzanym aucie, bo jednak słabo tak. A że silnym facetem był, to się zabrał ze wszystkim za jednym zamachem i wniósł to do domu, a potem podążył za siostrą na ten taras, skoro go tam zapraszała. I usiadł wygodnie, omiótł kontrolnie wzrokiem posiadłość i zatrzymał wzrok ostatecznie na siostrze.
- Okej, po kolei. Z tymi zbiorami to mówił co dokładnie mu nie pasuje? - zapytał, szukając złotego środka. - A z remontem to z nim pogadam żeby ci zaufał. On się po prostu boi zmian... i pewnie wiesz, mama wybierała te kafelki więc nie chce ich zmieniać z tego powodu - przyznał, uśmiechając się krzywo. No to było słodkie, na swój sposób przecież! Nawet jeśli Pal się wkurzała, musiała to przyznać. - I zabrałbym go na trochę, ale wiesz że zaraz by chciał wracać. Może powinniśmy mu przemycić trochę valium w owsiance albo meliski w herbacie? - zaproponował, uznając że dla Pal też by się trochę takich przemyceń przydało…
- Możemy - przytaknął, oddając jej pudełko, a sam wziął zakup, żeby nie zostawiać ich w nagrzanym aucie, bo jednak słabo tak. A że silnym facetem był, to się zabrał ze wszystkim za jednym zamachem i wniósł to do domu, a potem podążył za siostrą na ten taras, skoro go tam zapraszała. I usiadł wygodnie, omiótł kontrolnie wzrokiem posiadłość i zatrzymał wzrok ostatecznie na siostrze.
- Okej, po kolei. Z tymi zbiorami to mówił co dokładnie mu nie pasuje? - zapytał, szukając złotego środka. - A z remontem to z nim pogadam żeby ci zaufał. On się po prostu boi zmian... i pewnie wiesz, mama wybierała te kafelki więc nie chce ich zmieniać z tego powodu - przyznał, uśmiechając się krzywo. No to było słodkie, na swój sposób przecież! Nawet jeśli Pal się wkurzała, musiała to przyznać. - I zabrałbym go na trochę, ale wiesz że zaraz by chciał wracać. Może powinniśmy mu przemycić trochę valium w owsiance albo meliski w herbacie? - zaproponował, uznając że dla Pal też by się trochę takich przemyceń przydało…
mów mi/kontakt
paula
a
- Boże, jakie z Ciebie dziecko Yannis, a wyglądasz na dorosłego -wywróciła oczami i pokręciła głową. Była na tyle zdenerwowana, że śmieszki brata wcale jej nie były na rękę, a tylko jeszcze bardziej wyprowadzały ją z równowagi. Naprawdę chciała tylko móc pracować w świętym spokoju, a tego jej wszyscy dookoła zabraniali. Najpierw ojciec ze swoim gderaniem i męczeniem, a teraz Yannis z głupimi tekstami. - Super, wspaniale, świetnie - dodała naburmuszona ruszając swój tyłek na tyle, by iść sobie na tył domu i tam móc sobie usiąść i ogarnąć tą pizzę. Nawet nie wiedziała, że jest głodna przez to, że cała była w nerwach. Dopiero jak do jej nozdrzy doszedł wspaniały zapach jedzonka to poczuła skurcz w brzuszku i cóż... była gotowa na to, by coś wrzucić na ząb. Może to ją trochę uspokoi.
- Kurwa, łatwiej będzie powiedzieć co mu pasuje - prychnęła i wywróciła oczami - ludzie nie tacy, źle zrywają... nie wiem jak można źle zrywać winogrona... nie wiem serio, mieszkam tu prawie całe swoje życie, ale jeszcze nie wiem jak sie zrywa pieprzone winogrona - ojciec ją po prostu miał chyba za idiotkę. Tylko do takiego wniosku doszła. - Niech sobie te obrzydliwe kafelki zamontuje na ścianie w swojej sypialni - prychnęła, była już teraz wojowniczo nastawiona na wszystko. - Jak mam tu być i się tym wszystkim zajmować, to chcę mieszkać w normalnych warunkach... tu mają przyjeżdżać ludzie, organizować przyjęcia... nie zrobią tego jak zobaczą grzyb na ścianach w łazience - ona naprawdę się starała zrobić wszystko, by winnica przynosiła większe zyski. Szkoda, że jej ojciec tego nie był w stanie zrozumieć. Usmiechnęła się lekko słysząc jego kolejne słowa i westchnęła. - Może namów go żeby odwiedził rodzinę we Francji... albo zabierz na ryby i nie wiem... utop... - okej z tym ostatnim sobie żartowała. Jakkolwiek, by nie było to Pal mocno kochała swojego tatę i nie życzyła mu złego, pomimo tego, że ostatnio ostro przeginał ze swoim zachowaniem. - Może zainstalujmy mu tindera dla seniorów - nie miała pojęcia czy coś takiego istnieje, ale kto wie, może tak i można się tam umówić na wspólny różaniec, czy inne rozrywki starszych osób.
- Kurwa, łatwiej będzie powiedzieć co mu pasuje - prychnęła i wywróciła oczami - ludzie nie tacy, źle zrywają... nie wiem jak można źle zrywać winogrona... nie wiem serio, mieszkam tu prawie całe swoje życie, ale jeszcze nie wiem jak sie zrywa pieprzone winogrona - ojciec ją po prostu miał chyba za idiotkę. Tylko do takiego wniosku doszła. - Niech sobie te obrzydliwe kafelki zamontuje na ścianie w swojej sypialni - prychnęła, była już teraz wojowniczo nastawiona na wszystko. - Jak mam tu być i się tym wszystkim zajmować, to chcę mieszkać w normalnych warunkach... tu mają przyjeżdżać ludzie, organizować przyjęcia... nie zrobią tego jak zobaczą grzyb na ścianach w łazience - ona naprawdę się starała zrobić wszystko, by winnica przynosiła większe zyski. Szkoda, że jej ojciec tego nie był w stanie zrozumieć. Usmiechnęła się lekko słysząc jego kolejne słowa i westchnęła. - Może namów go żeby odwiedził rodzinę we Francji... albo zabierz na ryby i nie wiem... utop... - okej z tym ostatnim sobie żartowała. Jakkolwiek, by nie było to Pal mocno kochała swojego tatę i nie życzyła mu złego, pomimo tego, że ostatnio ostro przeginał ze swoim zachowaniem. - Może zainstalujmy mu tindera dla seniorów - nie miała pojęcia czy coś takiego istnieje, ale kto wie, może tak i można się tam umówić na wspólny różaniec, czy inne rozrywki starszych osób.
mów mi/kontakt
c.
a
Wzniósł oczy ku niebu, ale skoro była zdenerwowana, to nie kopał jej bardziej, tylko posłał jej ładny uśmiech. W sumie to czuł się jeszcze dużej mierze dzieckiem, ale ani trochę mu to w życiu nie przeszkadzało. Bo i czemu by miało?
- Ej, można źle zrywać. Na przykład jak je miażdżą, albo upuszczają, albo zrywają zbyt wiele… albo zbyt wcześnie - wymieniał, bo jednak ojciec sporo o tym gadał przy stole, więc coś mu tam do tej główki wpadło między zdaniami. A potem posłał jej przepraszające spojrzenie. - To niech na nich krzyczy, czemu bierzesz to do siebie? - dopytał zaraz potem, z troską. Jak się na nich chce drzeć, to niech się drze i wyjaśnia, jak dobrze mają zbierać. Ojciec się wyżyje w ten sposób, a Paloma nie będzie w sobie kumulować złości.
- Może powinnaś mu kilka przykleić na ścianę, tak żeby zobaczył, że pomysł jednak nie jest trafiony - zaproponował, bo jednak Yannis nie widział zbyt wiele problemów w życiu. Był bezproblemowym typem po prostu.
- Hej, grzyb na ścianie jest niebezpieczny. Jeśli go macie, to w ogóle nie powinniście tu przebywać. Przecież wiesz, że takie coś tylko pogorszy stan ojca, a im gorzej będzie się czuł, tym więcej będzie przekuwać na Ciebie i na wszystkich dookoła - przyznał, bo przecież tak to działa. Ludzie, którzy cierpią z powodu bólu, czy choroby są sfrustrowani, zmęczeni i wyżywają się na wszystkich dookoła. Więc trochę rozumiał ojca, który nie chciał oddawać kontroli i być odsunięty od biznesu, który tworzył przez całe swoje życie. Swojego biznesu.
- Spróbuję z tymi rybami - obiecał, z lekkim rozbawieniem - a na wyjazd do Francji chyba się nie da namówić… chociaż możemy spróbować. O ile znajdziemy tam jakiś bardzo dobry powód… może coś z pracą? Jakaś nie wiem, nowa odmiana winogron, którą można kupić i sprawdzić, czy przyjmie się u nas? - zaproponował, cwanie, bo wysłanie go z biznesowym zadaniem sprawi, że będzie się czuł ważny i doceniony! I może poprawi mu się humor.
- A jest coś takiego? - zapytał, szczerze zdziwiony. Nie znał się! I trochę się bał co mogą tam zobaczyć…
- Ej, można źle zrywać. Na przykład jak je miażdżą, albo upuszczają, albo zrywają zbyt wiele… albo zbyt wcześnie - wymieniał, bo jednak ojciec sporo o tym gadał przy stole, więc coś mu tam do tej główki wpadło między zdaniami. A potem posłał jej przepraszające spojrzenie. - To niech na nich krzyczy, czemu bierzesz to do siebie? - dopytał zaraz potem, z troską. Jak się na nich chce drzeć, to niech się drze i wyjaśnia, jak dobrze mają zbierać. Ojciec się wyżyje w ten sposób, a Paloma nie będzie w sobie kumulować złości.
- Może powinnaś mu kilka przykleić na ścianę, tak żeby zobaczył, że pomysł jednak nie jest trafiony - zaproponował, bo jednak Yannis nie widział zbyt wiele problemów w życiu. Był bezproblemowym typem po prostu.
- Hej, grzyb na ścianie jest niebezpieczny. Jeśli go macie, to w ogóle nie powinniście tu przebywać. Przecież wiesz, że takie coś tylko pogorszy stan ojca, a im gorzej będzie się czuł, tym więcej będzie przekuwać na Ciebie i na wszystkich dookoła - przyznał, bo przecież tak to działa. Ludzie, którzy cierpią z powodu bólu, czy choroby są sfrustrowani, zmęczeni i wyżywają się na wszystkich dookoła. Więc trochę rozumiał ojca, który nie chciał oddawać kontroli i być odsunięty od biznesu, który tworzył przez całe swoje życie. Swojego biznesu.
- Spróbuję z tymi rybami - obiecał, z lekkim rozbawieniem - a na wyjazd do Francji chyba się nie da namówić… chociaż możemy spróbować. O ile znajdziemy tam jakiś bardzo dobry powód… może coś z pracą? Jakaś nie wiem, nowa odmiana winogron, którą można kupić i sprawdzić, czy przyjmie się u nas? - zaproponował, cwanie, bo wysłanie go z biznesowym zadaniem sprawi, że będzie się czuł ważny i doceniony! I może poprawi mu się humor.
- A jest coś takiego? - zapytał, szczerze zdziwiony. Nie znał się! I trochę się bał co mogą tam zobaczyć…
mów mi/kontakt
paula
a
- Jak będzie krzyczeć na nich to niedługo nikt tutaj nie będzie chciał pracować, a sama nie oblecę całego pola - jeszcze tego, by tylko brakowało! Chociaż Paloma bardzo się poświęcała pracy to jednak byłoby lepiej gdyby miała możliwość spania w nocy, a nie latania za winogronami. Już i tak czasem godzin w dobie było za mało. Starała się jednak, by wszystko ogarnąć w stu procentach, albo tak przynajmniej w 90! Prowadzenie dwóch firm do najłatwiejszych nie należało, ale musiała sobie jakoś radzić. Nie była typem osoby, która prosi kogokolwiek o pomoc. To nie był ten typ.
- No, nie byłoby grzyba gdyby nie jęczał w związku z remontem - prosta sprawa. Paloma już dawno, by się tym wszystkim zajęła, ale z ojcem za rogiem to po prostu nie było takie łatwe i nawet święty, by w końcu stracił cierpliwość, a jak wiadomo Pal do świętych nie należała, więc straciła ją już dawno. Naprawdę chciała, by wszystkim się żyło lepiej, sama sobie nie ubzdurała tego, że ojciec nie jest w najlepszym stanie do prowadzenia biznesu, takie było zalecenie lekarza. Mogła mieć to w dupie i siedzieć sobie w Cape Coral prowadząc własną działalność i odwiedzając ojca raz na miesiąc, ale jednak... chciała mu pomóc i sprawić, że winnica nie popadnie w ruinę. Niestety, nie wiedziała, że będzie to takie ciężkie.
- Albo ktoś umrze i będzie musiał lecieć na pogrzeb - nikomu tego nie życzyła, ale po prostu nie miała teraz najlepszego humoru i w głowie były tylko ciemne scenariusze. Westchnęła sobie jednak i zerknęła na brata. - Nie mam pojęcia, nie potrzebowałam nigdy swatać 60-latka - ale no może coś takiego było... albo Pal zapisze go do klubu seniora! - Ale nieważne... co tam w ogóle u Ciebie? Jak życie? - zapytała ciekawa, bo jednak duuużo mówiła o sobie i swoich sprawach, a teraz chciała się dowiedzieć o dzieje się w życiu braciszka.
- No, nie byłoby grzyba gdyby nie jęczał w związku z remontem - prosta sprawa. Paloma już dawno, by się tym wszystkim zajęła, ale z ojcem za rogiem to po prostu nie było takie łatwe i nawet święty, by w końcu stracił cierpliwość, a jak wiadomo Pal do świętych nie należała, więc straciła ją już dawno. Naprawdę chciała, by wszystkim się żyło lepiej, sama sobie nie ubzdurała tego, że ojciec nie jest w najlepszym stanie do prowadzenia biznesu, takie było zalecenie lekarza. Mogła mieć to w dupie i siedzieć sobie w Cape Coral prowadząc własną działalność i odwiedzając ojca raz na miesiąc, ale jednak... chciała mu pomóc i sprawić, że winnica nie popadnie w ruinę. Niestety, nie wiedziała, że będzie to takie ciężkie.
- Albo ktoś umrze i będzie musiał lecieć na pogrzeb - nikomu tego nie życzyła, ale po prostu nie miała teraz najlepszego humoru i w głowie były tylko ciemne scenariusze. Westchnęła sobie jednak i zerknęła na brata. - Nie mam pojęcia, nie potrzebowałam nigdy swatać 60-latka - ale no może coś takiego było... albo Pal zapisze go do klubu seniora! - Ale nieważne... co tam w ogóle u Ciebie? Jak życie? - zapytała ciekawa, bo jednak duuużo mówiła o sobie i swoich sprawach, a teraz chciała się dowiedzieć o dzieje się w życiu braciszka.
mów mi/kontakt
c.
a
- Okej, wytrąciłaś mi argument z ręki - przyznał, z lekkim rozbawieniem. - Ewentualnie zostają jeszcze pracownicy, którzy mają problem ze słuchem. Może takich powinnaś tu przemycać? Ojciec będzie mógł się drzeć, a oni będą myśleć, że po prostu chce być usłyszany - zaproponował, no taki pomysłowy dobromir. Podejrzewał, że prędzej go siostra za to trafi pizzą w twarz, niż pochwali, ale starał się jej w jakiś sposób poprawić nastrój w tym momencie. A co jest lepsze, niż rozbawienie kogoś?
- Na szczęście jest tu sporo pomieszczeń, w których możesz go na czas remontu zamknąć - zaoferował, chociaż jak wiadomo, nie popierał takich rozwiązań, był to tylko niewinny żarcik. A potem westchnął - na pewno wie jak ważna jest Twoja pomoc i na pewno docenia. Po prostu… no znasz ojca. Frustruje go nie to co ty robisz, tylko jego problemy ze zdrowiem. Nie złości się na Ciebie, tylko na… no na siebie i swoje ciało - dodał, starając się brzmieć łagodnie i uspokajająco. Nie wiedział co prawda, czy udało mu się osiągnąć zamierzony efekt, ale hej, podobno warto mieć nadzieję! Czasem na coś. I powinni jednak brać pod uwagę to, że ojcu na pewno nie jest łatwo. Oni też by się wkurzali, gdyby nagle nie mogli wykonywać swojej pracy. Yannis na pewno, bo lubił robić różne rzeczy.
- O nie, nie mów tak - pokręcił głową, bo to nie były ładne żarty! Od takich lepiej trzymać się z daleka. A potem uśmiechnął się lekkim rozbawieniem. - Może zapiszemy go na jakieś bingo? Albo zabierzemy na potańcówkę? - zaproponował, bo cóż, na pewno uda się coś wykombinować!
A potem uśmiechnął się lekko. - A bardzo dobrze. Pracuje sobie, byłem na kilku randkach ostatnio… nawet założyłem konto w aplikacji randkowej, słyszałaś kiedyś o niej? - zapytał, zaciekawiony czy siostra też tam szuka miłości.
- Na szczęście jest tu sporo pomieszczeń, w których możesz go na czas remontu zamknąć - zaoferował, chociaż jak wiadomo, nie popierał takich rozwiązań, był to tylko niewinny żarcik. A potem westchnął - na pewno wie jak ważna jest Twoja pomoc i na pewno docenia. Po prostu… no znasz ojca. Frustruje go nie to co ty robisz, tylko jego problemy ze zdrowiem. Nie złości się na Ciebie, tylko na… no na siebie i swoje ciało - dodał, starając się brzmieć łagodnie i uspokajająco. Nie wiedział co prawda, czy udało mu się osiągnąć zamierzony efekt, ale hej, podobno warto mieć nadzieję! Czasem na coś. I powinni jednak brać pod uwagę to, że ojcu na pewno nie jest łatwo. Oni też by się wkurzali, gdyby nagle nie mogli wykonywać swojej pracy. Yannis na pewno, bo lubił robić różne rzeczy.
- O nie, nie mów tak - pokręcił głową, bo to nie były ładne żarty! Od takich lepiej trzymać się z daleka. A potem uśmiechnął się lekkim rozbawieniem. - Może zapiszemy go na jakieś bingo? Albo zabierzemy na potańcówkę? - zaproponował, bo cóż, na pewno uda się coś wykombinować!
A potem uśmiechnął się lekko. - A bardzo dobrze. Pracuje sobie, byłem na kilku randkach ostatnio… nawet założyłem konto w aplikacji randkowej, słyszałaś kiedyś o niej? - zapytał, zaciekawiony czy siostra też tam szuka miłości.
mów mi/kontakt
paula
a
- Mogę, założę kraty w jego oknach i kłódkę w drzwiach, jedzenie będę mu wsuwac w szczelinę pod drzwiami- westchnęła, bo no to byłby jakiś sposób, aż szkoda, że to tylko takie głupie żarty. Nie chciała później wylądować za kratkami z zarzutem przetrzymywania ojca w zamknięciu. To raczej, by nie było pozytywnym krokiem PRowym w reklamie jej firmy. - Jak tak dalej będzie robić, to oboje się będziemy frustrować na siebie, bo też się przez niego pochoruje I tyle z tego będzie- życie w ciągłym stresie nie było przecież dla nikogo dobre. To był problem, z którym Paloma nie chciała się chyba już dłużej mierzyć. Naprawdę była już tym wszystkim zmęczona i całkiem serio się zastanawiała nad tym, czy nie dac sobie spokoju z ta winnica i zająć się tylko sobą. Trochę egoizmu chyba jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Prawda?
- Tak, na bingo, tak zróbmy. - No na potancowke to akurat nie miała zamiaru chodzić, bo miała wystarczająco mało czasu na spanie i odpoczynek żeby sobie jeszcze odejmować cenne godziny snu. Nie da się na to nabrać, nie ma takiej opcji.
- Aplikacji randkowej? Yannis, czy masz jakiś problem z poznawaniem dziewczyn w realu? - zapytała unosząc, brew, bo teraz todziewczyna zaczęła martwić. Niby w obecnych czasach internetowe randki były czymś normalnym, ale Paloma była w tym chyba trochę staroświecka i cóż, może dlatego była dalej sama. - A co to za randki? - no cóż, chciała wiedzieć więcej. - A w pracy jakieś fajne zlecenia? - Jak to się im w życiu ułożyło, że żadne z nich nie pracowało u kogoś, tylko mieli swoje firmy i byli w pełni niezależni.
- Tak, na bingo, tak zróbmy. - No na potancowke to akurat nie miała zamiaru chodzić, bo miała wystarczająco mało czasu na spanie i odpoczynek żeby sobie jeszcze odejmować cenne godziny snu. Nie da się na to nabrać, nie ma takiej opcji.
- Aplikacji randkowej? Yannis, czy masz jakiś problem z poznawaniem dziewczyn w realu? - zapytała unosząc, brew, bo teraz todziewczyna zaczęła martwić. Niby w obecnych czasach internetowe randki były czymś normalnym, ale Paloma była w tym chyba trochę staroświecka i cóż, może dlatego była dalej sama. - A co to za randki? - no cóż, chciała wiedzieć więcej. - A w pracy jakieś fajne zlecenia? - Jak to się im w życiu ułożyło, że żadne z nich nie pracowało u kogoś, tylko mieli swoje firmy i byli w pełni niezależni.
mów mi/kontakt
c.
a
- To nie brzmi jak legalna praktyka - zauważył, z rozbawieniem, przyglądając się siostrze. A potem sobie westchnął. - No to co innego proponujesz? Chyba nie chcesz tego sprzedać i kupić wam osobne domy gdzieś? - zapytał, bo zbyt dobrze siostrę znał, żeby nie znać odpowiedzi na to pytanie. Kochała swoją pracę. Kochała winnicę. Musiała po prostu zaufać innym, delegować zadania i znaleźć sposób na ojca. Co łatwe nie będzie, ale hej. Yannis z kolei był zbyt dużym optymistą, żeby widzieć ten plan w czarnych barwach! Nie bez powodu został elektrykiem, lubił ludziom oświetlać drogę, heh. Sucho? Tak? To dobrze.
- Nie mam problemu, po prostu byłem ciekaw. Ale skończyłem na randce z dziewczyną, która trochę wyglądała na trzynaście lat, więc chyba nie będę próbować znowu… - przyznał, bo w sumie on, jak i ja, totalnie zapomniał że ma tam konto. Potem opowiedział jej coś o spotkaniach z Franky i o tym, że chyba wpadł we friendzone, o pracy też jej poopowiadał, no kabelki i gniazdka, same ciekawe rzeczy! Siła, napięcie, uziemienie, wiadomo! Zjedli pizzę do końca, potem jeszcze sobie posiedzieli z ojcem, gdzie Yannis starał się chwalić siostrę, no i ostatecznie wrócił do domu, jak było już późno! Mało kiedy zostawał na noc w winnicy, ale właściwie nie wiedział czemu. Chyba nie był w tym jakiegoś większego, poważniejszego powodu, ukrytego między wierszami. Lubił swój dom, skoro już sobie go kupił, na malowniczej wyspie, która oddawała chociaż w małym stopniu jego podróżniczego ducha! Nie odnalazłby się w blokowisku... no ewentualnie jakaś kamienica byłaby fajna, bo maja swój klimat, ale własne podwórko to jednak własne podwórko, co nie!
/zt x2
- Nie mam problemu, po prostu byłem ciekaw. Ale skończyłem na randce z dziewczyną, która trochę wyglądała na trzynaście lat, więc chyba nie będę próbować znowu… - przyznał, bo w sumie on, jak i ja, totalnie zapomniał że ma tam konto. Potem opowiedział jej coś o spotkaniach z Franky i o tym, że chyba wpadł we friendzone, o pracy też jej poopowiadał, no kabelki i gniazdka, same ciekawe rzeczy! Siła, napięcie, uziemienie, wiadomo! Zjedli pizzę do końca, potem jeszcze sobie posiedzieli z ojcem, gdzie Yannis starał się chwalić siostrę, no i ostatecznie wrócił do domu, jak było już późno! Mało kiedy zostawał na noc w winnicy, ale właściwie nie wiedział czemu. Chyba nie był w tym jakiegoś większego, poważniejszego powodu, ukrytego między wierszami. Lubił swój dom, skoro już sobie go kupił, na malowniczej wyspie, która oddawała chociaż w małym stopniu jego podróżniczego ducha! Nie odnalazłby się w blokowisku... no ewentualnie jakaś kamienica byłaby fajna, bo maja swój klimat, ale własne podwórko to jednak własne podwórko, co nie!
/zt x2
mów mi/kontakt
paula