5/10
: 14 paź 2020, 04:56
Na całe szczęście Casper musiał wypić bardzo mało w barze, bo nie było słychać żadnego potknięcia ani uderzenia o mebel, a na plebanii mieli ich sporo. Lindholm nie potrafił zliczyć jak wiele razy jego mały palec u nogi doznał bliższego spotkania z drewnianym stołem w jadalni, przypadkowo uznając za wspaniały pomysł przesunięcie trajektorii chodu o pięć centymetrów. Cholerstwo prawdopodobnie wykonali z dębu albo innego ciężkiego materiału, bo ból doprowadzał dorosłego mężczyznę do płaczu.
- Czuję się jak gówniarz, który czmychnął przez okno na piwo bez zgody rodziców i musiał wracać w nocy jak jakiś złodziej - wolał nie dodawać na głos, ale miał swoiste deja vu. Przypomniało mu to setki buntowniczych akcji, z których ledwo uchodził z życiem. Jego ojciec nie należał do najprzyjemniejszych ludzi, wojskowi już tak chyba mieli, a ich szósty zmysł przerażał, bo zdarzało się, że staruszek czekał z pasem wygodnie siedząc na łóżku Axela. Pani Gloria, Bogu dzięki, ewentualnie pomarudziłaby pod nosem na nieodpowiedzialność, po chwili odpuszczając temat.
- Masz u mnie dług, kolego. I będę o nim pamiętał - odparł po chwili, padając w zmęczeniu na materac. Musiał położyć się na brzuchu, bo gdyby jego świeżo zrobiony tatuaż został przygnieciony, wycie pełne cierpienia słyszeliby w Watykanie. Mimo wszystko kochał to małe, skromne łóżeczko. Miało swój urok, a jego miękkość niekiedy przeważała hotelowe standardy w Hope Valley i okolicy.
- To co teraz? Chcesz zobaczyć ten mój nowy tatuaż? Tyle o nim gadałeś, że przydałoby się pokazać źródło ekscytacji - nie proponował herbaty, nie chcąc zbudzić T-Rexa, a alkoholu już panu Cervantesowi wystarczyło, zostało więc ponowne gadanie o malunkach na ciele. Aktualnie pewnie będzie wyglądać to obrzydliwie, gdyż osocze wciąż wypływało ze świeżej rany, ale może jego przyjaciel da radę dotrzeć do sedna! Axel wierzył w jego dobry wzrok, ot co.
Casper Cervantes
- Czuję się jak gówniarz, który czmychnął przez okno na piwo bez zgody rodziców i musiał wracać w nocy jak jakiś złodziej - wolał nie dodawać na głos, ale miał swoiste deja vu. Przypomniało mu to setki buntowniczych akcji, z których ledwo uchodził z życiem. Jego ojciec nie należał do najprzyjemniejszych ludzi, wojskowi już tak chyba mieli, a ich szósty zmysł przerażał, bo zdarzało się, że staruszek czekał z pasem wygodnie siedząc na łóżku Axela. Pani Gloria, Bogu dzięki, ewentualnie pomarudziłaby pod nosem na nieodpowiedzialność, po chwili odpuszczając temat.
- Masz u mnie dług, kolego. I będę o nim pamiętał - odparł po chwili, padając w zmęczeniu na materac. Musiał położyć się na brzuchu, bo gdyby jego świeżo zrobiony tatuaż został przygnieciony, wycie pełne cierpienia słyszeliby w Watykanie. Mimo wszystko kochał to małe, skromne łóżeczko. Miało swój urok, a jego miękkość niekiedy przeważała hotelowe standardy w Hope Valley i okolicy.
- To co teraz? Chcesz zobaczyć ten mój nowy tatuaż? Tyle o nim gadałeś, że przydałoby się pokazać źródło ekscytacji - nie proponował herbaty, nie chcąc zbudzić T-Rexa, a alkoholu już panu Cervantesowi wystarczyło, zostało więc ponowne gadanie o malunkach na ciele. Aktualnie pewnie będzie wyglądać to obrzydliwie, gdyż osocze wciąż wypływało ze świeżej rany, ale może jego przyjaciel da radę dotrzeć do sedna! Axel wierzył w jego dobry wzrok, ot co.
Casper Cervantes