Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
Gorąca krew - niespełna dwa lata temu wrócił z 10 letniej tułaczki po świecie. Bloger, fotograf, malarz, artysta, wolny duch z lekko złamanym sercem i brakiem szczęścia w randkach.
35
193

Post

Niewiemktora
Ines Villeda

Znów gdzies zniknął na jakiś czas, nie tak długi jak ostatnio, nie były to lata, bardziej tygodnie, ale … czuł znów ten pęd i że musi ruszyć z miejsca, chociaż na chwilę, niezbyt daleko. Czy on jeszcze kiedyś będzie w stanie osiąść na stałe w jednym miejscu czy podróże na tyle już weszły mu w krew, że nie będzie potrafił bez nich żyć? Wrócił z oczyszczonym umysłem i spokojna głowa oraz kolejnymi przebytymi kilometrami i oczywiście zdjęciami, masą zdjęć. Chwała temu, kto wymyślił cyfrowe aparaty i nie był zmuszony do tego, aby w swoim bagażu znaleźć dodatkowe miejsce na klisze. Pierwsza osoba z którą chciał się po powrocie była oczywiście Ines, zabawne, bo czy to nie z nią właśnie parę dni przed podróżą odbył rozmowę o znikaniu i wyjazdach? Dobrze, że wtedy jej nic nie obiecał. Nie chciałby jednak złamać danego jej słowa, a nowa podróż była impulsem, chwilą na to, aby spakować plecak i ruszyć bez żadnego konkretnego planu.
Niektórzy mogliby powiedzieć, że w ten sposób próbuje uciec przed problemami, ale nie. Na chwilę obecną jego życie było spokojne, nie miał żadnych większych zmartwień czy niepowodzeń, nie licząc jednej randki na którą nie przyszła dziewczyna z internetu, ale to przecież nie koniec świata. Miał na swoim koncie dużo większa porażkę w tej części życia, ale nie chciał spotkać się z siostrą po to, aby rozdrapywać, rozpamiętywać czy wylewać żale, nie. Chciał się po prostu pobawić tak jak każdy młody człowiek, bo za takiego się uważał, czasami powinien. Przyszedł tutaj, bo z tego co wiedział niedługo powinna kończyć swój występ. Stał spokojnie gdzies na uboczu paląc papierosa i wypatrując cyganki, a kiedy ta w końcu była wolna wyrzucił niedopałek i podszedł do niej uśmiechając się szeroko. - Gotowa na zostanie królową parkietu, ewentualnie baru? - Zagadnął liczac na to, iż siostra pojmie, że w ten sposób proponuje jej imprezę, jakby nigdy nic, jakby wcale zaraz nie spodziewał się bury za kolejny nagły wyjazd, ale liczył na to, że akurat ona go zrozumie, że sama może czuje w podobny sposób co on i wie, że siedzenie w jednym miejscu i stabilne życie nie jest po prostu zapisane w ich cygańskich genach.
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przez Twe oczy zielone BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ That's a start TEXT ME! TYP OSOBOWOŚCI: POSZUKIWACZ PRZYGÓD PODRÓŻNIK LUBIĘ ZIÓŁKO ARTYSTA NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI PIJAM WINKO Gram na saksofonie wolę czuć wiatr w grzywce FAMILY TIME GROUP CHAT Heart attack
mów mi/kontakt
***
Ines Villeda
a

Post

#83

Przywykła do tego, że jej starszy brat gdzieś znikał. Ty razem nie wyjechał na lata świetlne i wrócił. Zawsze wracał. Nie potrzebowała obietnic, że już nigdzie nie wyjedzie z Hope Valley, bo wiedziała, że i tak Hugo nie zdoła dotrzymać słowa. Znała go, potrzebował adrenaliny, w dodatku dusił się będąc w jednym miejscu i szczerze mówią, Ines zmartwiłaby się, gdy przywarł do rodzinnego miasta na stałe. Nawet ona pozwoliła Cèsarowi wyrwać się na dłuższy rejs jachtem, choć nigdy wcześniej nie robiła. Właśnie z tej okazji przywiozła rodzinie różne pamiątki - Hugo miał otrzymać appleton rum prosto z Jamajki i butelka trunku cały czas czekała na niego w ich rodzinnym domu. Co jak co, ale Cyganka wychodziła z założenia, że alkohol zawsze był najlepszym prezentem.
Nie spodziewała się jednak, że w barze, w którym grała, tuż po występie dostrzeże Hugona. Na jego widok uniosła wysoko brwi i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Ty... - już miała uraczyć go niezbyt miłymi epitetami, ale zamiast tego odłożyła gitarę na podest i podskoczyła do brata, zawieszając mu ręce na szyi; był od niej sporo wyższy i Ines zawsze musiała wysoko zadzierać głowę, żeby na niego spojrzeć. - Co tu robisz, łosiu?! - trzepnęła go w ciemną czuprynę, ale niemocno. Naprawdę mógł ją uprzedzić, że będzie w mieście, przecież mimo że nie raz dzieliło ich tysiące mil, to byli rodzeństwem i pozostawali w stałym kontakcie. Wystarczyła durna wiadomość tekstowa, ale nie, wolał ją zaskoczyć. Jakie to było dla niego typowe. - Kiedy wróciłeś? Chodź, dupku, postawię ci drinka - Hugo to wiedział jak się ustawić, bo w barze u Jimmy'ego to Villeda miała dobre zniżki, a czasem znajomi barmani fundowali jej alkohol całkiem za friko. Jednak praca w takim lokalu miała swoje plusy, pomijając już fakt, że przez to Cyganka miała zadatki na młodą alkoholiczkę. A czy była gotowa na zostanie królową parkietu? Zawsze była zwarta i gotowa, co do tego brat chyba nie miał żadnych wątpliwości!

Hugo Villeda
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Gorąca krew - niespełna dwa lata temu wrócił z 10 letniej tułaczki po świecie. Bloger, fotograf, malarz, artysta, wolny duch z lekko złamanym sercem i brakiem szczęścia w randkach.
35
193

Post

Chyba tak samo jak nie potrafiłby przestać podróżować tak samo nie potrafiłby wyjechać na stałe z Hope Valley, zostawić swoją rodzinę tak totalnie bez powrotu. To był taki jego punkt w którym mógł usiąść na chwilę dłużej, zastanowić się, spotkać się z ludźmi, których znał od długich lat i którzy byli dla niego w życiu ważni, taki jego stały ląd którego każdy potrzebował. W pełni popierał jej zdanie, alkohol był dobrym prezentem, dużo lepszym niż jakaś zbierająca kurz figurka czy coś w tym rodzaju. Chociaż on sam nie przywoził podarunków, gdyby zaczął to praktykować poszedłby z torbami i nie mógł pozwolić sobie nawet na ta niewielka chatkę, w której obecnie mieszkał. Jakby na to nie patrzeć ta swoją sztuka, obrazami, zdjęciami czy innymi rzeczami nie zarabiał jakiś kolosów, ale dla niego to było wystarczające. Nie określał swojej wartości z perspektywy posiadania najnowszego modelu smartfona, chociaż wiadomo, że dobre rzeczy kosztowały to sprzęty wymieniał wtedy, kiedy się zespuły i przestawały spełniać swoją rolę, a nie kiedy to było modne.
Przytulił ja mocno do siebie. Tęsknił, zawsze tęsknił, gdy go nie było. - Mieszkam. - Odparł zupełnie naturalnie na jej pytanie o to co tutaj robi, no przecież nie kłamał, mieszkał tutaj i w sumie nie powinna się dziwić widząc go. Jasne mógł jej dać znać, mógł napisać, zadzwonić czy wysłać gołębia pocztowego, ale w sumie po co skoro mógł po prostu przyjść i już? Tak, to było w jego stylu. Z resztą mogła potraktować to jako niespodziankę, bardzo miłą niespodziankę rzecz jasna! Po kolejnym pytaniu spojrzał na zegarek po czym zastanowił się dłuższą chwilę wykonując w swojej głowie jakieś niesamowicie skomplikowane obliczenia, matematyka nigdy nie była jego dobra strona, no ale kto by się przejmował czymś tak przyziemnym jak jakieś cyferki nie? - Z piętnaście godzin temu? - odparł w końcu, bo czy to było aż takie ważne? Najważniejsze, że zdążył się wyspać i był gotowy na podbój świata! - Na to liczyłem. - Stwierdził ruszając za nią no bo hallo przecież wiedział, gdzie przyszedł i nie to, aby chciał jakoś specjalnie wykorzystywać swoją młodszą siostrzyczkę i żerować na jej znajomościach, ale wiadomo … Postawiony drink zawsze smakował lepiej niż ten kupiony za własne ciężko zarobione pieniądze! Z resztą później pewnie się odwdzięczy. Może jak ładnie się uśmiechnie to też dostanie jakąś zniżkę nie tyle nawet za ten uśmiech co nazwisko? - Więc? Co tam? Szybkie streszczenie, bo może nie wiem trzeba komuś pogrozić paluszkiem, bo był niemiły, albo kupować garnitur na ślub, kołyskę lub cokolwiek? - Zagadnął, bo w końcu zycie było dynamiczne i przez tą jego chwilową nieobecność mogło się dużo zmienić.
Ines Villeda
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przez Twe oczy zielone BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ That's a start TEXT ME! TYP OSOBOWOŚCI: POSZUKIWACZ PRZYGÓD PODRÓŻNIK LUBIĘ ZIÓŁKO ARTYSTA NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI PIJAM WINKO Gram na saksofonie wolę czuć wiatr w grzywce FAMILY TIME GROUP CHAT Heart attack
mów mi/kontakt
***
Ines Villeda
a

Post

- Też tęskniłam, pacanie - była milutka, jak zwykle, ale Hugo dawno powinien do tego przywyknąć. Niby dorastała przez dziesięć lat bez niego, ale już od maleńkości potrafiła pokazać pazurki. Mimo płynącej w nich gorącej, hiszpańsko - romskiej krwi, Cyganka znacznie różniła się od brat. On był tym statecznym i spokojniejszym, choć równie spontanicznym Villedą. Natomiast Ines? No cóż. Roztrzepana, niepoukładana, zapominalska, wiecznie pakująca się w tarapaty. Ale Hugo, jak na starszego brata przystało, musiał wykazywać się większą rozwagą i dawać siostrze przykład, nawet jeśli ona nic sobie z tego nie robiła i nie traktowała jego rad poważnie.
Usiedli przy barze, a szatynka momentalnie przywołała barmana gestem ręki; miał na imię Steve i zatrudnił się u Jimmy'ego kilka lat temu, właściwie w tym samym czasie, co Cyganka.
- To co? Na początek cztery szoty tequili, a później po mojito? - zapytała, a kiedy Hugo skinął głową, po chwili pojawiło się przed nimi złożone zamówienie. - Za powroty - wzniosła toast i od razu przechyliła kieliszek, ówcześnie zlizując sól z nadgarstka, a całość zagryzła cytryną. Poczekała, aż brat zrobi to samo i dopiero później usiadła w taki sposób, żeby móc przyglądać się jego twarzy.
- No no no - pokręciła ciemną czupryną. - Żadnego ślubu, żadnej ciąży. Przynajmniej nie u mnie, nie wiem, jak u reszty. Wprawdzie Cèsar ostatnio trochę nawywijał, ale już jest w porządku, nie musisz spuszczać mu wpierdolu - zaśmiała się, bo faktycznie mieli z Arreolą małą spinę, ale to jeszcze przed ich wspólnym rejsem. - Byliśmy w kilkunastodniowej podróży szlakiem Zatoki Meksykańskiej, Morza Karaibskiego i Oceanu Atlantyckiego. Było cudownie, serio. Wreszcie nie tylko ty zwiedziłeś kawałek świata! No dobra, a ciebie gdzie tym razem wywiało, que? - popatrzyła na niego podejrzliwie, bo jednak trochę uwierało ją, że wyjechał tak znienacka i bez większego pożegnania. Takie zniknięcia nigdy nie były miłe i choć Ines powinna się przyzwyczaić, za każdym razem była równie mocno zdziwiona. Ale nie mógł jej się dziwić, przecież był jej bratem, kochała i zwyczajnie, tak po ludzku martwiła się o niego zawsze, kiedy wyjeżdżał w jakąś daleką, niespodziewaną podróż.

Hugo Villeda
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Gorąca krew - niespełna dwa lata temu wrócił z 10 letniej tułaczki po świecie. Bloger, fotograf, malarz, artysta, wolny duch z lekko złamanym sercem i brakiem szczęścia w randkach.
35
193

Post

- No, ja myślę! - To było oczywiste, że za sobą tęsknili, ale raczej nie byli tym typem rodzeństwa, które wpadało sobie w objęcia i szlochała przez kwadrans, po prostu nie. Pieszczotliwie określenie "pacanie" czy też "wiedźmo" było w zupełności wystarczające. No już bez przesady, dwanaście lat temu - kiedy to Hugo pierwszy raz ruszał w świat Ines była już osiemnastoletnią dziewoją, a nie malutka dziewczynka, dość dobrze radziła sobie w życiu, zdążyła już wpaść w pierwsze kłopoty, i całkiem sprawnie sama z nich wyjść, miała swoje sprawy i nie potrzebowała stale czuwającego nad nią braciszka, pełniącego rolę kuli u nogi, a kiedy chciała od niego rady czy czegokolwiek zawsze dało się go jakoś złapać.Hmmm czy Hugo był tym bardziej statecznym i spokojnym? Niekoniecznie by się tak określił. Niejedna osoba powiedziałaby, że jak na 35 lat to jego życie jest jednym wielkim bałaganem - nie ma stałej pracy, czego żyje z dnia na dzień. To nie bardzo wpisywało się w obecne standardy młodego, ułożonego człowieka, ale on nie lubił standardów i dobrze mu było tak jak było, chyba nie zamierzał niczego zmieniać. Mimo wszystko tak, różniło się od siebie i na tym polegał cały ich urok, żadne z licznego rodzeństwa nie było wierną kopią innego. Skinął tylko głową na jej wybory, nie miał żadnych obiekcji. Poczekał, aż zamówienie dotrze do stolika i złapał jeden kieliszek w dłoń. - Za powroty. - Zastosował jej i wykonał niemal dokładnie te same gesty. Parsknął tylko lekko śmiechem na te jakże żywiołowe zaprzeczenia na temat ślubu czy dziecka, cóż … Widać żaden z Villedów nie śpieszył się do ustatkowania, chociaż w teorii on jako najstarszy powinien pierwszy założyć rodzinę, kiedyś nawet miał to w planach, ale no … coś mu nie wyszło. - To dobrze, gdybym musiał po każdej waszej sprzeczce spuszczać mu wpierdol byłbym bardzo zajętym człowiekiem. - Nie to, aby nie lubił faceta swojej siostry, w sumie relacje między nimi były dość specyficzne, ale znając ich charaktery to czasami atmosfera tej relacji musiała sięgać zenitu, znaczy tak myślał, bo nie miał w zwyczaju wtrącać się w czyjeś sprawy nieproszony.
Spojrzał na nią zaskoczony słysząc o rejsie jaki odbyli, zamrugał nawet, no booo… takiej informacji to on się nie spodziewał, totalnie nie. - No proszę! Grubo się widzę bawiliście! I jak się podobało? - Przechylił lekko głowę, no bo hallo podróże to przecież coś, co włączało jakiś pstryczek w jego głowie. - Kto wie, może złapiesz bakcyla i za jakiś czas częściej niż tutaj będziemy się spotykać gdzieś na trasie? - Poruszył zabawnie brwiami. - Włochy. - Odpowiedział na jej pytanie i złapał za koleny kieliszek. - To tym razem za podróże. - Rzucił podnosząc szkło lekko do góry. - Swoją drogą. - Kiwnął głową w kierunku sceny. - Słyszałem kawałek, jesteś coraz lepsza.
Ines Villeda
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przez Twe oczy zielone BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ That's a start TEXT ME! TYP OSOBOWOŚCI: POSZUKIWACZ PRZYGÓD PODRÓŻNIK LUBIĘ ZIÓŁKO ARTYSTA NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI PIJAM WINKO Gram na saksofonie wolę czuć wiatr w grzywce FAMILY TIME GROUP CHAT Heart attack
mów mi/kontakt
***
Ines Villeda
a

Post

Gdyby mieli wpadać sobie w ramiona i szlochać ze wzruszenia, wyglądaliby co najmniej żałośnie. Relacje rodzinne zawsze były dla niej ważne i cieszyła się na każde spotkanie z rodzeństwem, niezależnie czy któreś wracało z dalekiej podróży czy przyjeżdżało z drugiego końca miasta. Kochała ich wszystkich równie mocno, choć wiadomo, miała wśród braci i sióstr swoich ulubieńców, jak to zwykle w dużych familiach bywało.
- Dlatego nie wiesz o każdej naszej kłótni, wolę ci tego oszczędzić - Ines machnęła niedbale ręką, nawiązując do jej zawiłej relacji z Cèsarem, która tak naprawdę wcale nie była aż tak skomplikowana. Kochali się, ale czasem skakali sobie do oczu. Tak to już jest, dy huragan spotyka na swojej drodze nawałnice. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale Cyganka wcale nie chciała iść na łatwiznę. Miało być gorąco, namiętnie i prawdziwie. Prawdziwy związek nie opierał się wyłącznie na słodko - pierdzących chwilach, a czasem musiała przyjść burza, żeby wyszło po niej słońce.
Wspólny rejs niewątpliwie jeszcze bardziej zbliżył ich do siebie, a Villeda coraz częściej myślała o wspólnym mieszkaniu z Arreolą. Zaraz potem szybko sprowadzała się na ziemię, utwierdzając się we wcale niekoniecznie słusznym przekonaniu, że jeszcze na to za wcześnie. I tak spędzali ze sobą wystarczającą dużą ilość czasu, Cèsar często przypływał na Wyspę, a ona w każdej wolnej chwili udawała się pod Cape Coral, gdzie mężczyzna kupił ogromny dom.
- Podróże to raczej konik Arreoli, ale kto wie? Może kiedyś wybierzemy się gdzieś razem? Jakaś krótka podróż po Stanach, na przykład. Wiem, że dłużej byś ze mną nie wytrzymał - wystawiła język w kierunku brata i złapała za kolejny kieliszek, który opróżniła jednym haustem, ówcześnie przystawiając go do tego, który znajdował się w dłoni Hugo.
Umówmy się, chyba bezpieczniej było, kiedy nie spędzali ze sobą dwudziestu czterech godzin na dobę. Może byłoby inaczej, jeśli brat bywałby w mieście regularnie, ale Ines zwyczajnie przywykła do tego, że od zawsze go nie było.
- Włochy - powtórzyła po nim, jakby chciała zasmakować nazwę językiem. - I jak było? Znalazłeś w końcu miłość swojego życia? - nie omieszkała szturchnąć Hugona zadziornie w bok, choć tak naprawdę szczerze życzyła mu wielkiej, prawdziwej miłości. W pełni na to zasługiwał.
Oczy Ines zabłyszczały wesoło, kiedy padła pochwała jej umiejętności muzycznych. Wiedziała, że była coraz lepsza, ale zawsze lepiej było usłyszeć to od kogoś z boku, niż zachwalać własne postępy. Nawet, jeśli tym kimś był rodzony brat, który mógł być nieobiektywny.
- Serio tak myślisz? Mam wrażenie, że wspięłam się już na wyżyny i że więcej z siebie nie wypocę. Staram się, ale czasem wydaje mi się, że stanęłam w miejscu - nie od dziś wiadomo, że Cyganka marzyła o własnej płycie, rzeszy fanów i trasach koncertowych. Niestety życie szybko dało jej do zrozumienia, że nie mogła mieć wszystkiego.

Hugo Villeda
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Gorąca krew - niespełna dwa lata temu wrócił z 10 letniej tułaczki po świecie. Bloger, fotograf, malarz, artysta, wolny duch z lekko złamanym sercem i brakiem szczęścia w randkach.
35
193

Post

Łez by im chyba zabrakło, gdyby mieli się tak witać. Chociaż uczciwie trzeba przyznać, że to właśnie z Ines Hugo kontaktował się najczęściej z całej rodziny. - Mądra dziewczynka. - Pochwalił ją, gdy stwierdziła, że nie chce mu zawracać głowy każdą kłótnią ze swoim chłopem. I nie to, aby się nią nie interesował, bo gdyby potrzebowała jego rady czy pomocy to mogła walić jak w dym i doskonale o tym wiedziała, gdyby zaszła taka potrzeba to pewnie i nawet ten wpierdol by ogarnął no, ale tak ogólnie rzecz biorąc to nie miał w zwyczaju wchodzenia z butami w życie innych i sam nie lubił, gdy ktoś pakował się z nimi w jego. W jakiś sposób cenił sobie wolność i niezależność, jak rasowy artysta nie? Słodko - pierdzące życie czy związki widywał tylko na instagramie, w realnym życiu było totalnie inaczej i chyba każdy dorosły człowiek zdawał sobie z tego sprawę, no chyba, że ktoś wolał żyć w wyimaginowanej bańce, ale wtedy Hugo szczerze współczuł mu momentu, gdy ta gruchnie o ziemię, a gruchnie kiedyś na pewno
Także cyganka bez dwóch zdań miała szczęście. bo trafił jej się naprawdę fajny starszy brat, który nie urządzał jej umoralniających tyrad, ani nic w tym rodzaju, ale jeśli była, w potrzebie to mógł z nią przegadać całą noc, pod warunkiem, że przyniosła ze sobą odpowiednio dużo wina.
Życzył im wszystkim szczęścia, naprawdę miał nadzieje, że każde z jego rodzeństwa ułoży sobie życie z kim będzie chciało i jak będzie chcialo, byle tylko było im wygodnie. - Boże, to … Czułbym się chyba trochę jak przyzwoitka, średnio komfortowe.- Skrzywił się nieco tetralnie, ale prawda była taka, że szanował każdą osobę, która miała w sobie pasję do podróży, lub jakąkolwiek inną pasje, naprawdę, a taki wspólny wypad z Inez i Cezarem mógłby być naprawdę fajnym czasem, pomijając oczywiście te wszystkie momenty, gdy będzie robił za piąte koło u wozu…
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że przez długie lata był nieobecny w jej życiu, w życiu całej swojej rodziny, bo choć starał się mieć z nimi bieżący kontakt to nie można było ukryć, że niekiedy przez wiele dni, był poza zasięgiem telefonu czy internetu, ale jak to wpłynęło na ich relacje? Może, gdyby Hugo cały czas był w Hope Valley to nie dogadywali by się aż tak dobrze, może mieliby się bardziej dość? Teraz mogli jedynie gdybyac na ten temat. - No powiem Ci, że całkiem miło, chociaż co tam moje Włochy, opowiadaj o swojej wyprawie w wielki świat! - No bo to zapewne jej podróż była zdecydowanie pełniejsza wrażeń i fajniejsza skoro w końcu udało jej się gdzieś wyruszyć. - Kurcze… chyba znów zapomniałem się rozejrzeć. Zaśmiał się tylko łapiąc za kieliszek i pozbywając się jego zawartości szybkim ruchem. Villeda nie był raczej typem człowieka, który w każdej nowo poznanej osobie upatrywał wielkiej miłości, jasne gdzieś tam w głębi ducha tego pragnął , chyba jak każdy, ale był też zdania, że to się po prostu kiedyś zdarzy i los postawi mu na drodze odpowiednią osobę. Widział jak to co powiedział sprawiło, że się rozpromieniła i sam delikatnie się uśmiechnął, ale zaraz potem uniósł lekko brew do góry patrząc na nią z powątpiewaniem. - Myślisz, że sypnal bym komplementem tylko po to, żeby być dla Ciebie miły? - Zapytał z powątpiewaniem, ale tak naprawdę oboje wiedzieli, że była taka możliwość. - Hej! Palcach Cię w łeb? Jesteś Villeda! Zawsze dasz radę więcej. - No, bo hallo co to były ogólnie za insynuacje no? On mocno w nią wierzył. Wiedział też jak zależy jego siostrze na karierze, a na tą ponoć nigdy nie było za późno prawda? Więc jeszcze świat mógł paść przed nią na kolana.
Ines Villeda
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przez Twe oczy zielone BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ That's a start TEXT ME! TYP OSOBOWOŚCI: POSZUKIWACZ PRZYGÓD PODRÓŻNIK LUBIĘ ZIÓŁKO ARTYSTA NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI PIJAM WINKO Gram na saksofonie wolę czuć wiatr w grzywce FAMILY TIME GROUP CHAT Heart attack
mów mi/kontakt
***
Ines Villeda
a

Post

Gdyby miała słuchać morałów wszystkich starszych braci, to chyba dawano strzeliłaby sobie w łeb. Jakby nie patrzeć, mieli z nią trzy świata, od małego sprawiała najwięcej problemów, niezależnie czy chodziło o starsze, czy o młodsze rodzeństwo. Ines była taką czarną owcą w rodzinie i nawet, jeśli to ktoś inny coś przeskrobał, oskarżenia wpierw padały na nią. Dlatego matka, babka i ciotki zawsze powtarzały, że nikt z nią nigdy nie wytrzyma na dłuższą metę. A tu znalazł się taki Cèsar i jakoś dawał radę. Jeszcze.
- Przyzwoitka? Jesteś moim bratem, Hugo. To głupie, że mógłbyś czuć się niemile widziany - tym razem to ona skrzywiła się ostentacyjnie. - Zawsze możesz kogoś ze sobą zabrać - dodała, bo skoro Hugon widział same problemy w wypadzie we trójkę, równie dobrze Cyganeczka była skłonna znaleźć mu jakiegoś towarzysza podróży. Albo towarzyszkę. Wszystko jedno, byle nie czuł się niekomfortowo. Poza tym, hej, co on sobie wyobrażał? Że Ines i Arreola migdaliliby się bez przerwy na jego oczach? Nie byli tacy. No dobra, może i byli, ale potrafili zachować się w towarzystwie. Co innego, kiedy byli całkiem sami na szerokich wodach. No właśnie, a wracając do szerokich wód, młodsza Villeda uśmiechnęła się promiennie.
- Hawana, Kuba, Panama, Kostaryka, Barbados, Brytyjskie Wyspy Dziewicze, Dominikana, Jamajka, Bermudy i Bahamy. Tyle zdążyliśmy zobaczy, ale tylko pobieżnie, bo właściwie dobijaliśmy od portu do portu. Dwa tygodnie to jednak nie za dużo czasu, żeby skupić się na zwiedzaniu. Co innego, jakbyśmy latali samolotami i spali na lądzie, a łódź była naszym drugim domem - wyjaśniła pokrótce, choć do opowiedzenia miała znacznie więcej. - Przeżyliśmy dwa sztormy i atak rekinów. Dobra, może nie atak, ale kręciły się bardzo blisko. Ostatecznie łódka była za duża, żeby mogły ją wywrócić - mówiąc to wszystko, Ines zawzięcie gestykulowała rękami, co jakiś czas wymierzając w brata swoją papierową słomką.
Czy Hugo komplementował ją tylko dlatego, że chciał być miły ze względu na ich pokrewieństwo? Istniało takie prawdopodobieństwo, ale w jednym na pewno miał rację - Villedowie zawsze dawali sobie radę.
- Hugo - zaczęła nagle bardzo poważnym tonem, jak na nią. - Czy potrzebujesz skrzydłowego w podrywie? Fajny facet jesteś, aż szkoda, że taki sam jak palce. Wiesz, ja naprawdę umiem być super skrzydłowym. A z racji tego, że mam Cèsara, nie musisz obawiać się, że odbiję ci potencjalną ofiarę - okej, niegdyś faktycznie była skłonna wyrywać facetów i laski, ale kilka miesięcy temu wszystko się zmieniło, a Cyganka nie była już do wzięcia. A i nie miała zamiaru brać się za nikogo, poza swoim facetem.

Hugo Villeda
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Gorąca krew - niespełna dwa lata temu wrócił z 10 letniej tułaczki po świecie. Bloger, fotograf, malarz, artysta, wolny duch z lekko złamanym sercem i brakiem szczęścia w randkach.
35
193

Post

Gdyby mieli prawić jej morały po każdym głupim zachowaniu, to pewnie już około piętnastego roku życia Ines zabrakłoby im pomysłów na to, co mogą jej powiedzieć tym razem. Tak więc po prostu sobie odpuścili. Znaczy Hugo odpuścił, co w zwyczaju mieli inni bracia tego nie wiedział. W każdym razie nie interweniował do momentu, aż nie został o to poproszony. Z resztą w życiu każdy musiał uczyć się na własnych błędach i tak było najlepiej. Jak się nie oparzysz to nie poczujesz, że ogień jest gorący — to proste. No cóż… zawsze znalazł się jakiś szaleniec lubiący extremalne wyzwania, ale życzył im wszystkiego najlepszsgo, nawet jeśli rzucali w siebie garnkami czy wyrzucali rzeczy przez okno, ale było im z tym w porzadku to nic mu do tego. Siostra już parę razy podkreślała, że mężczyzna traktują ją dobrze, a on nie miał powodu by jej nie wierzyć, z resztą mocno wierzył w to, że ta mała wiedźma nie dałaby się nikomu i jeśli Arreola pozwalałby sobiie na zbyt dużo to sama szybko ustawiłaby go do pionu. — Hej! Nie powiedziałem, że czułbym się niemile widziany tylko po prostu model 2+1 raczej się nie sprawdza, ale … jeśli będziecie mieli ochotę na jakiś wypad to ja chętnie serio. — No jemu akurat nie trzeba było powtarzać dwa razy tego, że ma pakować plecak i ruszać. — Spokojnie młoda, dobrze sobie radzę w pojedynkę. — Uśmiechnął się do niej. Oh, on wcale nie podejrzewał ich o to, że przez całą taka podróż będzie zmuszony oglądać porno w ich wykonaniu czy słuchać jęków zza ściany. Po prostu w trójce zawsze brakowało jednej osoby do pary, to wszystko. Aczkolwiek nie skreślał całkiem tego pomysłu. Tym bardziej jeśli César naprawdę lubił podróże to mogłaby być fajna przygoda, więc kto wie? Może się jednak skuszą na jakąś wspólną wyprawę, przecież nie musiała to zaraz być eskapada na koniec świata, inny stan byłby całkiem fajna opcja na przetarcie wspólnych szlaków. — Łooooooo siostra! No to widzę grubo polecieliście, ale fajnie naprawdę fajnie. — Pokiwał głową z uznaniem — Powiem szczerze, że jestem pod wrażeniem, niektóre miejsca sam jeszcze mam na swojej liście do odhaczenia. — Nie przemawiała przez niego zazdrość, w żadnym wypadku. Wręcz przeciwnie, cieszył się, że i ona w końcu miała okazję zobaczyć kawałek świata, bo przecież nie raz mu powtarzała, ze chciałaby tak jak on gdzieś wyjechać. Co prawda Nigdy wcześniej nie zdecydowała się ruszyć razem z nim, ale jak wiadomo miłość miała swoje prawa. Słuchał jej odpowiedzi uważnie, naprawdę uważnie, nie chciał, aby wyszło na to, iż pyta tylko ot tak sobie, żeby nie było, że ma gdzieś jej przygody. — Rekiny ponoć bije się w nos, żeby nie atakowały, ale … nie wiem ile w tym prawdy, no i kto byłby na tyle odważny. Chociaż znając Twoje szalone pomysły, to może lepiej, że o tym nie wiedziałaś, trochę słaby, by wyszło, gdybyś teraz nie miała rączki. — Taki suchy i mało śmieszny żarcik mu się wyrwał. Znów złapał za kieliszek, uniósł go w stronę siostry jakby chcąc powiedzieć tym sposobem „ pijemy”, bo w końcu mieli się dziś napić nie? Odstawiając szkło jedynie zaśmiał się i pokręcił lekko głową. — Słucha mała … Naprawdę ciszy mnie fakt, że wszyscy tak przejmujecie się moim losem, doceniam to, ale daje radę. — Odparł przeczesując sobie włosy dłonią. — Nie wątpię w to, że jesteś świetnym istnym skrzydłowym, ale nie płacze w nocy w poduszkę z powodu samotności. Co ma być to będzie. — Wzruszył lekko ramionami. To nie było tak, że całkiem zamknął się na miłość, zaszył w kącie i tyle. Po prostu nie czuł jakiegoś wielkiego ciśnienia. Obrócił się lekko przez ramię patrząc na bawiących się ludzi, bo chyba jacyś się tutaj bawili prawda? A jak nie to zaraz zaczną. — To co? Pokażemy innym jak się dobrze bawić? .
Zagadnął ja.
Ines Villeda
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przez Twe oczy zielone BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ That's a start TEXT ME! TYP OSOBOWOŚCI: POSZUKIWACZ PRZYGÓD PODRÓŻNIK LUBIĘ ZIÓŁKO ARTYSTA NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI PIJAM WINKO Gram na saksofonie wolę czuć wiatr w grzywce FAMILY TIME GROUP CHAT Heart attack
mów mi/kontakt
***
Ines Villeda
a

Post

Może to i lepiej, że starsi bracia nie wiedzieli o wszystkim, co Ines zdarzało się wyprawiać. Zdrowsi byli, spali spokojnie. Zupełnie, jak w przypadku rodziców - czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Popełniała błędy, ale czy się na nich uczyła? Nie zawsze. Ale byli tylko ludźmi, prawda? Każdy miał prawo do błędów. Mniejszych i większych. Każdy musiał wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, jednak Cyganka wiedziała, że w razie czego miała za sobą całą hiszpańsko - rosmką familię, która stała za nią murem. I chociaż nie lubiła się żalić, mogła przyjść do braci i powiedzieć im o wszystkim. Ufała im, była przecież ich małą siostrzyczką.
- Następnym razem płyniesz z nami. Obowiązkowo. I bez żadnych wymówek - wymierzyła w Hugo oskarżycielsko palcem, żeby zaraz uśmiechnąć się zadziornie. Z bratem jeszcze nie podróżowała, a była pewna, że na płaszczyźnie turystycznej to dogadaliby się z Cèsarem. Nie musieli się lubić, wystarczyło, że będą dla siebie naturalnie mili. W końcu każdemu z nich zależało na Ines.
Gdyby brat miał jej zazdrościć zwiedzonych miejsc, ona chyba nie doliczyłaby się, jak wiele raz zazdrościła właśnie jemu. W jej oczach Hugo był prawdziwym podróżnikiem, zwiedził tyle państw, zobaczył tak wiele niesamowitych miejsc, o których młodsza Villeda nawet nie śniła. Nigdy nie była zapaleńcem w tej kwestii, w podróżach odnajdował się Arreola, chociaż była skłonna przekonać się do częstszych wypraw. Bo dlaczego nie? Świat był tak ogromny, a ona w dupie była i gówno widziała.
- Rekiny bije się w nos? - zdziwiła się szczerze, bo takie rzeczy, to chyba tylko w kreskówkach widziała. - Nie, nie będę cię słuchać, bo faktycznie następnym razem stracę dłoń. Albo, co gorsza, całą rękę. Lubię swoje ręce, są mi potrzebne, potrafią czynić cuda - pokręciła głową, bo może i Hugon był jej starszym bratem, ale słuchając go w niektórych kwestiach, to pewnie łaziłaby zimą w sandałach po śniegu. O ile na Florydzie padałby śnieg.
Opróżniła kieliszek i przyklasnęła w dłonie, dając bratu do zrozumienia, że jest gotowa na podbicie parkietu. Nie będą przecież tak pierdolić w nieskończoność.
- Po prostu fajny z ciebie gość i chciałabym, żebyś znalazł kogoś, kto będzie traktował cię równie fajnie - powiedziała, ciągnąc Hugona za rękę w kierunku parkietu, żeby zaraz włączyć biodra w ruch. Villedowie mieli nie tylko talent wokalny, ale też świetnie tańczyli. Wychowali się w rodzinie, gdzie muzyka była priorytetem. Tańce, hulańce, swawole. Obiadu mogło nie być, ale taniec taborowy trzeba było odpierdolić.
- A tamta ruda przy barze? - wskazała podbródkiem na wysoką, rudowłosą kobietę, która właśnie zajęła miejsce na krześle. - Na twoim miejscu podeszłabym i zagadała. A jakbym była wolna, to sama bym do niej zagadała - dodała, pozwalając obrócić się wokół własnej osi. No co? Ines nigdy nie skupiła się wyłącznie na płci, wolała zajrzeć człowiekowi wgłąb duszy i dopiero stwierdzić, czy była szansa na chemię i na potencjalny flirt. - Co z tobą? Ruszasz się jak drewienko - stwierdziła, kiedy Hugon przestępował z nogi na nogę. Tak nie mogło być, to się nie godziło! W taki sposób przynosił wstyd i hańbę Villedom!

Hugo Villeda
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Gorąca krew - niespełna dwa lata temu wrócił z 10 letniej tułaczki po świecie. Bloger, fotograf, malarz, artysta, wolny duch z lekko złamanym sercem i brakiem szczęścia w randkach.
35
193

Post

Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz — U nich to powiedzenie sprawdzało się idealnie, bo w tak wielkiej rodzinie ktoś co rusz wpakowywał się w kłopoty. Tym bardziej, że Villedowie byli naprawdę mistrzami głupich pomysłów i nieszablonowych rozwiązań. Pilnowanie wszystkich by nie popełniali błędów nie było możliwe, z resztą po co zabierać komuś radość z życia? Od niemieckich kłopotów jeszcze nikt nie umarł, a chociaż w życiu było ciekawiej! — Nie ma problemu. — No, bo nie było, jeśli Hugo miał się gdzieś spakować i ruszyć to zwyczajnie to robił. Z Césarem też pewnie by się dogadał, może nie zostaliby totalnie i absolutnie najlepszymi przyjaciółmi, ale znaleźliby wspólny język na tyle, aby wyprawa przebiegła w wymiarze komfortowych warunkach, mocno w to wierzył, inaczej Ines chyba zmiotłaby ich z powierzchni ziemi. Popatrzył na nią chwilę uważniej, aż w końcu wzruszył ramionami. — Nie wiem, tak słyszałem. — No przecież nie mówił jej teraz, że to złoty sposób i za każdym razem, gdy takiego rekinka pstryknie w nos to ten ucieknie, gdzieś po prostu taka informacja obiła mu się o uszy to wszystko. — bardzo mądrze. — Skomentował jeszcze to, że jednak nie będzie próbowała. No cóż, Hugo tak jakby przez sam fakt bycia starszym nie miał monopolu na rację i nieomylność, nawet szczerze by go nie chciał. — No wiem, że fajny ze mnie facet. — Zaśmiał się jeszcze tylko. Naprawdę doceniał troskę swojej siostry i to, że ta chce, aby ułożył sobie życie, ale naprawdę nie miał na to ciśnienia, dobrze było jak było, a jeśli pozna kogoś będzie po prostu jeszcze lepiej i tyle. W końcu ponoć każdemu jest ktoś pisany nie? O tak zdecydowanie taniec i zabawę mieli we krwi, właśnie dlatego miał już dość siedzenia przy barze i pogawędek, tak czas w barze mogą spędzać za jakieś dwadzieścia lat, a nie teraz. Wywrócił jedynie oczyma, ale obrócił się lekko przez ramię patrząc na ową rudą, która to wypatrzyła jego siostra. No miała rację była niezła i nawet całkiem w jego typie. Więc kto wie może rzeczywiście za chwilę zdecyduje się podejść i zagadać, bo przecież dlaczego nie? Na chwilę obecną jednak spojrzał na siostrę z lekki oburzeniem, bo jak ona tak mogła? — Spoko, jeszcze z jakiś jeden drink i będziemy mogli zrobić finałowa stronę z Dirty Dancing, nie ma problemu — Po chwili jednak piosenka zmieniła się na trochę inna, a sam Hugo dał się ponieść zabawie, że swoją siostrą kompletnie zapominając nawet o tej rudej przy barze, do której ponoć miał zagadać. Chociaż koło nich pojawiło się kilka osób, które zaczepił w tańcu, ale był pewien, że Ines nie wytykałaby mu, gdyby poszedł z jakąś w tango, na! Ona byłaby niczym chirlideerka z pomponami dopingująca go!
Ines Villeda
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przez Twe oczy zielone BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ That's a start TEXT ME! TYP OSOBOWOŚCI: POSZUKIWACZ PRZYGÓD PODRÓŻNIK LUBIĘ ZIÓŁKO ARTYSTA NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI PIJAM WINKO Gram na saksofonie wolę czuć wiatr w grzywce FAMILY TIME GROUP CHAT Heart attack
mów mi/kontakt
***
Ines Villeda
a

Post

W tak licznej rodzinie zawsze coś się działo. Dobrego, złego, no po prostu nie dało się tego uniknąć. Posiadanie wielkiej rodziny wiązało się z równie wielkimi dramatami. I z tak samo dużymi radościami. Na szczęście chyba tych drugich było znaczniej więcej.
Widząc, że Hugo wcale nie ma ochoty na żadne flirty, pokręciła tylko głową. Chciała pomóc, a on był jakiś oporny. Zresztą niepierwszy raz. Jakim cudem w ogóle udawało mu się stworzyć jakieś związki?
- Jak masz kogoś poznać, skoro nie będziesz próbował? Doskonale wiem, że na każdego przychodzi odpowiednia pora, ale losowi trzeba trochę pomóc - sprzedała mu zadziornego kuksańca w bok, choć dostrzegła w oczach Hugona tańczące chochliki. Tańczyły prawie tak samo dobrze, jak oni i Ines już wiedziała, że wkrótce brat wkroczy do akcji. Potrzebował tylko więcej alkoholu!
- Masz szczęście, że jestem taka chuda, inaczej nie byłoby szans, żebyś mnie dźwignął - zaśmiała się, kiedy mimo głośnej muzyki zdołała usłyszeć wzmiankę o finałowej scenie z Dirty Dancing. W sumie chętnie odpierdoliłaby coś takiego, wtedy niewątpliwie zostaliby gwiazdami wieczoru, choć i tak wystarczająco brylowali na parkiecie. Villedowie, gdziekolwiek się nie pojawiali, ciągnęli za sobą tłumy. Oczywiście wśród rodzeństwa byli ci mniej energiczni i charyzmatyczni, ale nikomu z nich nie można było ująć uroku osobistego. I urody.
Oczywiście, że Cyganka nie miałaby za złe Hugonowi, gdyby ten nagle stwierdził, że uderza na podryw. Ba, usiadłaby przy barze i trzymała mocno za niego kciuki. Co jak co, ale skrzydłowym to była najlepszym. Szkoda, że nie mogła obrać takiej profesji, wtedy byłaby bogata.
- Ej, a tak w ogóle - zaczęła, przysuwając się bliżej brata, aby ten mógł ją usłyszeć, bo muzyka trochę uniemożliwiała konwersację. - Potrzebuję jakichś fajnych fotek, co to mogłabym je sobie wrzucać na instagrama. Da radę coś z tym zrobić? Czy jesteś takim chujkiem i wydoisz ze mnie ostatnie grosze? - mrugnęła porozumiewawczo do Hugo, ale podejrzewała, że ten nie będzie chciał wziąć do niej ani centa. A trzeba przyznać, że braciszek robił naprawdę dobre zdjęcia, przydałaby jej się jakaś fajna sesja, którą będzie mogła podzielić się ze swoimi obserwatorami.

Hugo Villeda
mów mi/kontakt
Zablokowany