Zachowywanie się jak dzieci w związku było widocznie ich domeną. Sawyer może niespecjalnie się z tego cieszył, o wiele bardziej lubując się w odrobinę bardziej rozważnym rozwiązywaniu konfliktów, ale fakt faktem w tych małych sprzeczkach z Lene nie umiał inaczej. Jedno słowo zabierało za sobą drugie, a potem szło jakby automatycznie, ignorując wszystkie w miarę logiczne argumenty odnośnie bezsensowności takich działań. Łudził się tylko, że być może był to po prostu tylko taki okres. Moment, kiedy nie wychodziło im dogadanie, ale nad którym z biegiem czasu uda się jednak zapanować.
- Nie wiem w sumie po co pytam, skoro zjadłbym ją nawet jeśli byłby tam sam ser, albo tylko ciasto. - przyznał, bo czuł dosłownie jak jego żołądek co i rusz mu o sobie przypomina. Wiadomo, że większość takich reakcji była zbudowana przede wszystkim przez jego psychikę, która podpowiadała mu wyolbrzymioną wielkość jego głodu, ale i tak nie zamierzał z nią walczyć. Przynajmniej nie do momentu, kiedy pepperoni nie znajdzie się w końcu w jego brzuchu.
- Prawie tak samo jak wzmianka o tym, że obraziła się o to, że nie idziemy na koncert na który wcale nie chciała iść. - dodał, dopiero po wypowiedzeniu ostatniego słowa zdając obie sprawę, że było o wiele za wcześnie. Jasne, nikt nie mówił że nie mogli śmiać się ze swoich sprzeczek na stare lata, ale kiedy kłótnia miała miejsce ledwo kilka minut temu? Trochę przeceniał swoje możliwości komika. - Albo że ja tak uznałem i popsułem plany. - dodał dosyć szybko, rzucając w jej kierunku lekki, trochę jakby błagalny o łaskę uśmiech. Nie po to się kajał, żeby z marszu wpakować się w kolejne tarapaty. Na to był o wiele za stary. - Zobaczymy co leci i najwyżej wklepiemy netflixa. - stwierdził, łapiąc pilota i opierając się wygodnie na kanapie. Naprawdę był gotowy poszukać teraz czegoś sensownego, żeby tylko jakiekolwiek negatywne emocje opadły. Nawet, jeśli ich powrót mógł zaskoczyć ich w każdej na dobrą sprawę chwili. Spojrzał na nią odruchowo w następstwie jej dotyku, pozwalając sobie na dosyć odważny krok wplecenia swojej dłoni w jej palce i lekko ją ścisnął. - Nie. Mam tylko poranny krótki dyżur, a co? Nie mów tylko, że koncert... - przewrócił odruchowo oczami, mimo wszystko posyłając jej uśmiech.
lene harrington
a
Pochodzi z Hope Valley, chociaż kilka lat podczas studiów medycznych spędził w Miami. Do miasta wrócił dopiero rok temu, podejmując się pracy neurologa w szpitalu w CC i biorąc się w końcu za specjalizację z neurochirurgii. Aktualnie spotyka się z Lene, randkuje po kryjomu z Celią i remontuje pokój dla dziecka Libby.
33
183
mów mi/kontakt
hunny bunny
a
Też chciała w to wierzyć. Przecież pierwszy raz od dawna dane im było spędzać z sobą aż tyle czasu. Nie odpoczywali od siebie za bardzo, chociaż przy jego trybie życie ciężko powiedzieć, że widywali się jakoś za często. Niemniej była to diametralna zmiana. Dlatego to na nią zrzucała winę, nie chcąc zastanawiać się nad tym, czy przypadkiem nie chodziło o coś więcej. Bo przecież to nie tak, że miewali tylko gorsze momenty.
— Chciałam iść — zaprotestowała oburzona niczym dziecko. Nie miała mu za złe tego żartu. Nie zamierzała doszukiwać się w nim pretekstu do kolejnej kłótni. Odechciało jej się spierać z nim całkowicie. Tym bardziej, że nie potrzebowała kilku długich lat by dostrzec, że zachowali się zwyczajnie głupio. Rozogniali konflikt, który nie miał solidnych fundamentów i kontynuowali to tylko po to, by drugiej stronie zrobić na złość. Mile ją jednak zaskoczył tym, że chwilę później szukał sposobu na wybrnięcie z tego. Nie była jedyną, która miała dość tej sytuacji. Sięgnęła więc do jego włosów i nawet mu je lekko przeczesała, gdy uśmiechnęła się jeszcze lekko. — Ten koncert i tak pewnie byłby do bani — rzuciła luźno, by nie musieli dalej rozwodzić się nad tym kto namieszał.
— Tylko nie horror — poprosiła. Musiałby wtedy zostać razem z nią na noc. A jeszcze nie wiedziała, czy będzie miał na to ochotę na przykład. Chociaż trzeba przyznać, że dobrze szło im teraz naprawianie tego stopniowo. Nawet zerknęła przelotnie na ich dłonie zanim przesunęła się tak, by siąść nieco bliżej niego. A później przerzuciła sobie jego rękę przez swoje ramię. Skoro byli dalecy już do pozabijania się to nie było powodu dla którego powinni siedzieć tutaj na kanapie, niczym nastolatki na pierwszej randeczce. — Nie, żadnych koncertów. Po prostu ja jutro pracuję do późna i pomyślałam, że mógłbyś wpaść po zamknięciu. Zapytam Gale’a, czy nie będzie miał nic przeciwko, że urządzę nam kolację w zamkniętej restauracji. Albo zrobimy to na nielegalu — dodała już głos zniżając do konspiracyjnego szeptu. Mieliby ciszę i spokój, a ona jednocześnie miałaby pod ręką wszystko, czego potrzebowała, by tym razem spisać się na medal.
Sawyer Hatherwood
— Chciałam iść — zaprotestowała oburzona niczym dziecko. Nie miała mu za złe tego żartu. Nie zamierzała doszukiwać się w nim pretekstu do kolejnej kłótni. Odechciało jej się spierać z nim całkowicie. Tym bardziej, że nie potrzebowała kilku długich lat by dostrzec, że zachowali się zwyczajnie głupio. Rozogniali konflikt, który nie miał solidnych fundamentów i kontynuowali to tylko po to, by drugiej stronie zrobić na złość. Mile ją jednak zaskoczył tym, że chwilę później szukał sposobu na wybrnięcie z tego. Nie była jedyną, która miała dość tej sytuacji. Sięgnęła więc do jego włosów i nawet mu je lekko przeczesała, gdy uśmiechnęła się jeszcze lekko. — Ten koncert i tak pewnie byłby do bani — rzuciła luźno, by nie musieli dalej rozwodzić się nad tym kto namieszał.
— Tylko nie horror — poprosiła. Musiałby wtedy zostać razem z nią na noc. A jeszcze nie wiedziała, czy będzie miał na to ochotę na przykład. Chociaż trzeba przyznać, że dobrze szło im teraz naprawianie tego stopniowo. Nawet zerknęła przelotnie na ich dłonie zanim przesunęła się tak, by siąść nieco bliżej niego. A później przerzuciła sobie jego rękę przez swoje ramię. Skoro byli dalecy już do pozabijania się to nie było powodu dla którego powinni siedzieć tutaj na kanapie, niczym nastolatki na pierwszej randeczce. — Nie, żadnych koncertów. Po prostu ja jutro pracuję do późna i pomyślałam, że mógłbyś wpaść po zamknięciu. Zapytam Gale’a, czy nie będzie miał nic przeciwko, że urządzę nam kolację w zamkniętej restauracji. Albo zrobimy to na nielegalu — dodała już głos zniżając do konspiracyjnego szeptu. Mieliby ciszę i spokój, a ona jednocześnie miałaby pod ręką wszystko, czego potrzebowała, by tym razem spisać się na medal.
Sawyer Hatherwood
mów mi/kontakt
a
Pochodzi z Hope Valley, chociaż kilka lat podczas studiów medycznych spędził w Miami. Do miasta wrócił dopiero rok temu, podejmując się pracy neurologa w szpitalu w CC i biorąc się w końcu za specjalizację z neurochirurgii. Aktualnie spotyka się z Lene, randkuje po kryjomu z Celią i remontuje pokój dla dziecka Libby.
33
183
Podobno w każdym związku działo się niekiedy nie do końca dobrze. Lepiej było więc wierzyć, że to po prostu czas nie działał na ich korzyść, a wspólnie spędzone chwile samoistnie zaczynały przemieniać się momentami w zwykłe przeciążenie materiału. Zresztą, zawsze lepiej było tłumaczyć sobie coś czynnikami zewnętrznymi, niż własnymi przewinieniami, prawda? Jakoś człowiek czuł się wtedy po prostu lżejszy.
- Widzisz? Czyli oboje wygraliśmy. Pizza, film i zero beznadziejnych koncertów, czy nietrafionych obiadów. Mogliśmy to zaplanować od razu, no nie? - zaśmiał się, widząc że przynajmniej raz w życiu jego krzywy żart nie podziałał na nikogo jak płachta na byka. Nie da się ukryć, że była to szczególnie miła odmiana, zwłaszcza w stosunku do dopiero co odbytej kłótni, gdzie każde kolejne słowo było w stanie rozburzyć ich jeszcze bardziej niż normalnie.
- Serio? Nie mów mi, że jesteś w stanie tak po prostu zrezygnować z seansu o morderczych lalkach i nawiedzonych domach. - prychnął. O ile nie miałby nic przeciwko spędzenia razem całego wieczoru, jak i nocy, tak horror na poważnie nie przemawiał również i do niego. Trochę przemawiało za tym chociażby to, że nie pamiętał kiedy ostatni raz widział jakikolwiek dobry obraz z ów gatunku. Nie on jeden pewnie. Otulił ją swobodnie ramieniem, usadawiając się nieco wygodniej na kanapie, jakby rzeczywiście mieli spędzić w tej pozycji najbliższe kilka godzin, chociaż oboje doskonale wiedzieli, że jedyne co trzymało ich na miejscu to tylko i wyłącznie oczekiwanie na pizzę. Dzieciaki.
Poruszył wymownie brwiami, słuchając jej propozycji z nieukrywanym entuzjazmem. Co prawda nie skakał teraz w miejscu, ani nie próbował użyć jakiegoś kroku Travolty, ale po samej minie dało się poznać, że nie miał nic przeciwko kolejnej wspólnej, tym razem nieco bardziej udanej kolacji. - Kupiłaś mnie całkowicie opcją z nielegalnym włamaniem do restauracji. - zaśmiał się, składając przelotny pocałunek w sam czubek jej głowy. - Wchodzę w to. Nawet zobowiązuję się, że tym razem się nie spóźnię. - dodał po chwili, równie cicho co ona. Jak udzielali się już w tym konspiracyjnym tonie, to naprawdę szkoda było go stracić. Zresztą nie tylko to, ale tą myśl Sawyer wolał pozostawić sobie na później. Tak na wszelki wypadek.
zt x2
Lene Harrington
- Widzisz? Czyli oboje wygraliśmy. Pizza, film i zero beznadziejnych koncertów, czy nietrafionych obiadów. Mogliśmy to zaplanować od razu, no nie? - zaśmiał się, widząc że przynajmniej raz w życiu jego krzywy żart nie podziałał na nikogo jak płachta na byka. Nie da się ukryć, że była to szczególnie miła odmiana, zwłaszcza w stosunku do dopiero co odbytej kłótni, gdzie każde kolejne słowo było w stanie rozburzyć ich jeszcze bardziej niż normalnie.
- Serio? Nie mów mi, że jesteś w stanie tak po prostu zrezygnować z seansu o morderczych lalkach i nawiedzonych domach. - prychnął. O ile nie miałby nic przeciwko spędzenia razem całego wieczoru, jak i nocy, tak horror na poważnie nie przemawiał również i do niego. Trochę przemawiało za tym chociażby to, że nie pamiętał kiedy ostatni raz widział jakikolwiek dobry obraz z ów gatunku. Nie on jeden pewnie. Otulił ją swobodnie ramieniem, usadawiając się nieco wygodniej na kanapie, jakby rzeczywiście mieli spędzić w tej pozycji najbliższe kilka godzin, chociaż oboje doskonale wiedzieli, że jedyne co trzymało ich na miejscu to tylko i wyłącznie oczekiwanie na pizzę. Dzieciaki.
Poruszył wymownie brwiami, słuchając jej propozycji z nieukrywanym entuzjazmem. Co prawda nie skakał teraz w miejscu, ani nie próbował użyć jakiegoś kroku Travolty, ale po samej minie dało się poznać, że nie miał nic przeciwko kolejnej wspólnej, tym razem nieco bardziej udanej kolacji. - Kupiłaś mnie całkowicie opcją z nielegalnym włamaniem do restauracji. - zaśmiał się, składając przelotny pocałunek w sam czubek jej głowy. - Wchodzę w to. Nawet zobowiązuję się, że tym razem się nie spóźnię. - dodał po chwili, równie cicho co ona. Jak udzielali się już w tym konspiracyjnym tonie, to naprawdę szkoda było go stracić. Zresztą nie tylko to, ale tą myśl Sawyer wolał pozostawić sobie na później. Tak na wszelki wypadek.
zt x2
Lene Harrington
mów mi/kontakt
hunny bunny