Nie miała pojęcia skąd nagle w miasteczku chęć do promowania sztuki, ale musiała przyznać, że kilka ostatnich tygodni upłynęło jej tu w naprawdę przyjemnej formie. Lawirowała pomiędzy kolejnymi warsztatami, które skutecznie karmiły jej ciekawość świata i czuła się z tego powodu szczerze zadowolona. Ostatnim punktem do osiągnięcia szczęścia była jednak wizyta na wystawie krasnali ogrodowych, której Cara za nic w świecie nie chciała odpuścić. Z niejasnych przyczyn oglądanie glinianych gnomów znajdowało się na liście tych rzeczy, które Langmore chciała w trakcie swojego życia odhaczyć. Właśnie z tego powodu umówiła się dziś z panienką Lowell, którą najpierw zabrała na odpowiednie wydarzenie, a później zaciągnęła ją jeszcze do sklepu budowlanego, aby tam nabyć wszelkie, niezbędne im do działania przyrządy. Choć długo targowała się z kobietą prowadząca warsztaty, ta nie zgodziła się wypożyczyć im formy, dzięki której same mogłyby wykonać odlew takiego krasnala, ale dla świętego spokoju wcisnęła Carze dwie niedokończone figury, które teraz mogły razem pomalować. Jeszcze zanim dotarły na podwórko Langmore, ta emanowała szczerym entuzjazmem, którego raczej nic nie byłoby w stanie teraz w niej zdusić. Po zaparkowaniu na wjeździe starego pick-upa, Cara wytoczyła się z miejsca kierowcy, zamykając za sobą drzwi z głośnym trzaskiem. - Gdzieś tu powinnam mieć jeszcze stare farby, zaraz je znajdę - oznajmiła i bez chwili zwłoki pomaszerowała w kierunku czegoś, co służyło jej za składzik na narzędzia. - Napijesz się czegoś? - krzyknęła już stamtąd, ponieważ była tak zaangażowana w krasnalowe przedsięwzięcie, że niemal zapomniała o resztkach kultury.
Delilah Lowell