a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
20
182

Post

— No to proszę, pochwal się następnym razem jak bardzo Amber jest Tobą zainteresowana. Wtedy zobaczysz jak bardzo ma Cię w dupie. Może wtedy zrozumiesz, że nikogo nie obchodzisz. — odparł. Zamierzał mu za wszelką cenę udowodnić, że na uczelni był nikim. Nikt się nim nie interesował, nikt się z nim nie przyjaźnił tak prawdziwie. Wszyscy byli dla niego mili z litości. Tak samo Amber, która uznała, że skoro wszyscy mają go w dupie to chociaż Ian powinien się nim zaopiekować. Musiała widzieć w nim dobrą osobę i dlatego wybrała jego.
— Pogadamy jak już Amber da Ci kosza, zawalisz studia i wylądujesz na ulicy. Póki co gówno mnie interesuje twoje zdanie. — rzucił, nawet nie patrząc w jego stronę. Uważał go za nic nie wartego człowieka na którego marnował jedynie cenny oddech i czas. Powinien siedzieć teraz na festynie, dobrze się bawić, a potem wrócić do domu i odpocząć. Zamiast tego wylądował w pieprzonym areszcie, w zapyziałej celi i za współwięźnia miał nic nie wartego człowieka. Cudowne wspomnienie.
Nam był śmieciem. Pieprzonym śmieciem, który potrafił powiedzieć człowiekowi najokrutniejsze rzeczy. Nikt inny nie powiedziałby mu czegoś takiego o jego bracie. Nikt nawet nie wspomniałby o jego chorobie, a jeśli już to oferując jakąś pomoc, a nie mówiąc takie rzeczy. Ian tego nie okazywał, ale takie słowa cholernie go bolały. Bał się o Erica i oddałby mu wszystkie swoje organy, byleby ten wyzdrowiał. Ale każdy na jego miejscu nie chciałby stracić najukochańszego młodszego brata. Nam oczywiście jako czarna owca rodziny nigdy tego nie zrozumie.
Nawet nie odwrócił się w jego stronę, kiedy go przedrzeźniał. Próbował rozmawiać z policjantami, którzy w końcu zgodzili się na jedną rozmowę. Najpierw poszedł Ian, wybierając numer do Dejana, który obiecał jakoś go z tego wyciągnąć, bo jego matka była zbyt daleko żeby cokolwiek załatwić i nawet nie chciał jej niczym martwić. Po powrocie do celi zajął dla siebie całą ławkę, skoro Nam rozmawiał aktualnie przez telefon o ile się do kogoś dodzwonił.

Theodor Nam
WŁADZA BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG ROLLING IN THE DEEP KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA Sej łaaat? Wszystko pod kontrolą I'm a fashion star I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY LGBT+ URODZONY LATEM MAM WŁASNY DOM WE'RE NOT IN KANSAS ANYMORE - OUTLANDERS MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU HE WAS FIRST! I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
20
170

Post

-Wyślę ci wspólne zdjęcia z naszej randki, możesz być spokojny. - powiedział, uśmiechając się dumnie. Nawet nie wątpił, że coś podobnego będzie miało miejsce. Już teraz zaczął zastanawiać się, gdzie zabierze dziewczynę, jak tylko stąd wyjdzie i trochę się prześpi. Może lepiej, że nie wziął jej ze sobą na festyn, bo jeszcze niepotrzebnie utknęłaby tu z nimi, a wolał nie skazywać jej na towarzystwo Morgana. Z drugiej strony pewnie gdyby miał ją u swojego boku pewnie nawet nie trafiłby na tego jełopa. Sam już nie wiedział, co byłoby lepsze, ale był pewien jednego - za wszystko co złe odpowiadał właśnie Ian.
-Wiesz, chyba coś pomyliłeś. Zacząłeś mi opowiadać o swojej przyszłości - rzucił. On nie planował wcielać w swoje życie podobnego scenariusza, więc nie miał najmniejszego zamiaru przejmować się opinią Iana. Niech on traci siłę na próbę wmówienia mu, że Theo sobie nie poradzi. Miał pozycję, miał umiejętności. Co prawda największe w pakowanie się w kłopoty, ale przestałby gdyby tylko jego tata się nim przejął. Aktualnie na niczym nie zależało mu tak, jak na pokazaniu mu, że poza córką ma jeszcze syna, który go potrzebował.
Uśmiechnął się prowokacyjnie widząc, że jego słowa wewnętrznie zagotowały Morgana. Idealnie, właśnie to chciał osiągnąć. Nie było to najmilsze, ale teraz nie było czasu na uprzejmości. Był trochę rozczarowany, że ten się na niego nie rzucił, ale nadal mógł być z siebie dumnym, iż udało mu się wyprowadzić chłopaka z równowagi. Teraz bardziej jak nigdy chciał mu dopiec i zapewne powtórzy to przy najbliższej okazji.
Zaczął machać nogą z nudów, kiedy Morgan rozmawiał przez telefon. Ciekawe czy ten, do kogo dzwonił był tak samo przychlaszczony, bo Nam szybko wywnioskował, że chłopak nie rozmawiał ze swoją mamą. Czyżby faktycznie nie miała dla niego czasu?

Ian Morgan
WŁADZA BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY JESTEM ŚREDNIEGO WZROSTU UCZULENIOWIEC STUDENT #teamPepsi HE WAS FIRST! I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM There's a meeting in my bed
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
20
182

Post

— We wróżki też wierzysz? — zaśmiał się. Naprawdę Nam wierzył, że Amber zgodzi się na randkę z nim? Że poświęci swój cenny czas na randkę z kimś tak beznadziejnym jak on? Przecież ona mogła mieć każdego. Była piękna i mądra, a do tego zawsze miała coś ciekawego do powiedzenia. Potrzebowała odpowiedniego partnera i Ian właśnie za takiego się miał. I na pewno był lepszy niż taki Theodor, który nawet do pięt mu nie dorastał.
— Urocze, że wiecznie przekonujesz samego siebie, że coś osiągniesz. Nie wiem w ogóle po co tracisz czas na studia, skoro skończysz z niczym. — stwierdził. Ojciec miał go w dupie, więc pewnie wyrzuci go z domu przy pierwszej lepszej okazji. Nie miał pracy i pieniędzy na życie, więc to oczywiste, że skończy na ulicy i będzie nikim. Amber na pewno nie chciałaby żyć u boku takiego nieudacznika.
Nikt nie miał prawa mówić takich rzeczy o jego bracie. Nikt nie mógł go skrzywdzić, póki Ian był przy nim. Jego brat był dla niego najważniejszy, dlatego musiał być najlepszy we wszystkim. Potrzebował dobrej pracy, żeby zarabiać odpowiednio dużo, żeby było ich stać na lepsze leczenie. Gdzieś na pewno był lekarz, który za odpowiednią cenę pomoże jego bratu. Wierzył to.
Po skończonych telefonach czekał w celi, nie odzywając się więcej do Nama. Nie zamierzał się bardziej denerwować, psując sobie humor. Już wystarczająco go dzisiaj zdenerwował swoimi słowami i więcej nie potrzebował, bo wtedy nie ręczył za siebie.
Po jakiejś godzinie w końcu na komisariacie pojawił się zdyszany Dejan, który po krótkiej rozmowie z policjantami mógł go w końcu zabrać do domu. Jak dobrze, że był pełnoletni. Ian od razu go przytulił w podziękowaniu i skierował się do wyjścia, nie odwracając się za siebie. Dejan za to wręcz przeciwnie. Doskonale wiedział kim jest Nam i pokazał mu środkowy palec zanim opuścił komisariat.
Dalej Ian nie przejmował się tym co się stało z Theo. Nie obchodziło go czy jego ojciec się pojawił czy kazał mu zostać do rana. Ważne, że on w końcu był na wolności.

// zt. x2 <3

Theodor Nam
WŁADZA BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG ROLLING IN THE DEEP KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA Sej łaaat? Wszystko pod kontrolą I'm a fashion star I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY LGBT+ URODZONY LATEM MAM WŁASNY DOM WE'RE NOT IN KANSAS ANYMORE - OUTLANDERS MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU HE WAS FIRST! I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM
mów mi/kontakt
kiitty#9373
ODPOWIEDZ