#3 + Outfit
Billy często miał problemy z zasypianiem spowodowane brakiem wykorzystania nadmiernej energii w ciągu dnia. Męczył się potem biedaczek na łóżku i przeglądał memy na telefonie, bo co innego miał robić? Czasem odpalił Netflixa i nadrabiał pół sezonu ulubionego serialu, podjadał jakieś chipsy czy coś, a potem padał ze zmęczenia o piątej nad ranem, żeby koło siódmej wstać i pójść do pracy. Jakim cudem tak funkcjonował? Nie wiedział sam. Ratował się największym kubkiem gorącej kawy jaki posiadał, biegł po jakieś mega tłuste śniadanie do baru czy innego fastfooda mającego ofertę śniadaniową i zabierał się do roboty. Podejrzewał, że tak będzie i tym razem, więc rozwalił się na łóżku i wyciągnął telefon. Jego pies Suzie chrapał sobie smacznie obok niego, nie przejmując się tym, że co jakiś czas z jego telefonu rozbrzmiewały dziwne śmiechy i dźwięki z zabawnych filmików, które akurat mu wyskoczyły. W którymś momencie uznał, że memy zaczęły się powtarzać i nie warto dłużej nad tym siedzieć, ale sen jeszcze nie nadszedł. Nie miał pomysłu na nowy serial, więc postanowił się przejść po okolicy. Podniósł się z łóżka, ubrał jakieś pierwsze lepsze rzeczy, które wyciągnął z szafy i zagwizdał na Suzie. — Idziesz, czy śpisz? — zapytał, a pies zaraz pojawił się przy jego boku. Darował sobie smycz, bo po co ma jej zabierać wolność o trzeciej nad ranem? Zamknął dom i ruszył przed siebie, rozkoszując się świeżym i rześkim powietrzem, ciszą i spokojem. Przystawał co jakiś czas, żeby podziwiać gwieździste niebo. I szedł. Po prostu szedł przed siebie, a dotarł do okolic hotelu, gdzie były domki dla pracowników i obsługi, która wolała mieszkać bliżej swojej pracy. I normalnie nie interesowałby się niczym, przeszedł dalej i wrócił za jakiś czas do domu, ale dostrzegł w oddali postać idącą chwiejnym krokiem. Im bliżej był tym bardziej rozpoznawał w niej swoją kuzynkę — Maise. Ruszył w jej stronę zaraz za Suzie, która z daleka wyczuła jej zapach i pobiegła się przywitać. — Ktoś tu chyba zabalował, co? — zaśmiał się, biorąc ją na ręce i zaniósł do domu, żeby się bidulka nie zabiła w tych szpilkach. Do szpitala jakoś mu nie było śpieszno o tej porze ze skręconą kostką czy innym urazem. — Masz klucze? — zapytał, stawiając ją na ziemi kiedy dotarli pod drzwi. Wolał się nie włamywać do środka, nawet jeśli cały obiekt należał do ich rodziny.
Maise Harrington
a
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Nie była mocno pijana, nie od alkoholu raczej od wrażeń, do dobra od alkoholu też. Mimo to, czuła jak troszkę ją znosi. Ze zbawieniem przyjęła fakt, napotkania Billiego, który musiał wybrać się ze swoim psem na spacer. Przywitała się z Suzie po czym z uśmiechem wylądowała w jego ramionach. Taki gentleman, oby więcej było takich jak on, świat byłby piękniejszy.
- Zagadka, tylu mężczyzn, a żaden prócz Ciebie nie nosi mnie na rękach. Nie ma to jak rodzina.- zachiochotała lekko podchmielona. No trzy drinki i była już uhahana na szczęście nie miała jutro pracy. Zawsze pilnowała tego, by nie pić, jeśli następnego dnia miała znów do pracy. Wiec kac morderca nie będzie miał szansy zagrozić jej posadzie. Gdy postawił ją na ziemię Maise wydobyła klucz z torebki i zaczęła się cicho śmiać trzymając za klamkę.
- Ćććśśś- chichrała się wręcz kucając bo do toalety to też się już jej chciało w końcu klucz się przekręcił drzwi otworzyły i wtedy jak za magiczna różdżką Maise jakby wytrzeźwiała. No prawie.
- Chodź, zjemy coś i pooglądamy...gwiazdy, albo netflixa- powiedziała z lekką powagą i zaprosiła też psiaka, oczywiście któż by inny ich przywitał? Blaise od razu gotów wyrazić miłość do swojej pani. Krótkie przywitanko i Maise zdjęła buty ruszając z kuzynem do kuchni. Mając nadzieję na coś pysznego do zjedzenia.
- Zjadłabym konia z kopytami. - mruknęła otwierając lodówkę i spoglądając na Billiego.- to jak co jemy?- spytała szeptem lodówka była zawalona po brzegi. Było tam wszystko. Nie no nie buło jej ukochanych sajgonek wegetariańskich, ale te zamówi sobie już jutro.
Billy Harrington
- Zagadka, tylu mężczyzn, a żaden prócz Ciebie nie nosi mnie na rękach. Nie ma to jak rodzina.- zachiochotała lekko podchmielona. No trzy drinki i była już uhahana na szczęście nie miała jutro pracy. Zawsze pilnowała tego, by nie pić, jeśli następnego dnia miała znów do pracy. Wiec kac morderca nie będzie miał szansy zagrozić jej posadzie. Gdy postawił ją na ziemię Maise wydobyła klucz z torebki i zaczęła się cicho śmiać trzymając za klamkę.
- Ćććśśś- chichrała się wręcz kucając bo do toalety to też się już jej chciało w końcu klucz się przekręcił drzwi otworzyły i wtedy jak za magiczna różdżką Maise jakby wytrzeźwiała. No prawie.
- Chodź, zjemy coś i pooglądamy...gwiazdy, albo netflixa- powiedziała z lekką powagą i zaprosiła też psiaka, oczywiście któż by inny ich przywitał? Blaise od razu gotów wyrazić miłość do swojej pani. Krótkie przywitanko i Maise zdjęła buty ruszając z kuzynem do kuchni. Mając nadzieję na coś pysznego do zjedzenia.
- Zjadłabym konia z kopytami. - mruknęła otwierając lodówkę i spoglądając na Billiego.- to jak co jemy?- spytała szeptem lodówka była zawalona po brzegi. Było tam wszystko. Nie no nie buło jej ukochanych sajgonek wegetariańskich, ale te zamówi sobie już jutro.
Billy Harrington
a
Billy może nie wiedział ile wypiła i jak mocno wstawiona była, ale wystarczył sam fakt, że ma problem z poruszaniem się w prostej linii, a na tych niebotycznie wysokich szpilkach to szczególnie niebezpieczne. Ogólnie nie ogarniał jak można nosić takie szczudła. To już lepiej zatrudnić się w cyrku, a przynajmniej Ci za to zapłacą. Maise miała zatem szczęście, że wpadła na niego. On przynajmniej jej nie okradnie i nie zostawi pijanej w rowie. Chyba.
— Widzisz? Nie potrzebujesz innych mężczyzn w takim razie. — zaśmiał się, podrzucając ją lekko w rękach dla zabawy. Billy był na tyle silny, że jej waga nie robiła na nim wrażenia, a mógł jej chociaż pomóc. Bo co to za problem ponosić kuzynkę na rękach? Roześmiał się głośno, widząc jak się zachowuje. Czyli Maise była typem śmieszki po pijaku, co jest w sumie jednym z częściej spotykanych. Obserwował ją z uniesionymi brwiami do góry i zaciśniętymi zębami, żeby znowu się nie roześmiać. Lepiej nie budzić gości w sąsiednich domkach. Chciał jej nawet pomóc z kluczem, ale zabawnie było obserwować jak się z tym męczy.
— Jedzenie... wiesz czym mnie skusić. — rzucił w jej stronę i wszedł do środka. Przywitał się z jej psem, a potem Suzie gdzieś z nim poleciała. Poszedł za blondynką do kuchni i klapnął na jednym z krzesełek. — Masz pizze? Jak nie to zrobimy. Znalazłem ostatnio fajny przepis na ciasto i nie sposób go zepsuć, nawet w takim stanie jak twój. — powiedział, szczerząc się głupkowato i postukał palcem w blat. Tylko usłyszał o jedzeniu i zrobił się głodny. No pięknie!
Maise Harrington
— Widzisz? Nie potrzebujesz innych mężczyzn w takim razie. — zaśmiał się, podrzucając ją lekko w rękach dla zabawy. Billy był na tyle silny, że jej waga nie robiła na nim wrażenia, a mógł jej chociaż pomóc. Bo co to za problem ponosić kuzynkę na rękach? Roześmiał się głośno, widząc jak się zachowuje. Czyli Maise była typem śmieszki po pijaku, co jest w sumie jednym z częściej spotykanych. Obserwował ją z uniesionymi brwiami do góry i zaciśniętymi zębami, żeby znowu się nie roześmiać. Lepiej nie budzić gości w sąsiednich domkach. Chciał jej nawet pomóc z kluczem, ale zabawnie było obserwować jak się z tym męczy.
— Jedzenie... wiesz czym mnie skusić. — rzucił w jej stronę i wszedł do środka. Przywitał się z jej psem, a potem Suzie gdzieś z nim poleciała. Poszedł za blondynką do kuchni i klapnął na jednym z krzesełek. — Masz pizze? Jak nie to zrobimy. Znalazłem ostatnio fajny przepis na ciasto i nie sposób go zepsuć, nawet w takim stanie jak twój. — powiedział, szczerząc się głupkowato i postukał palcem w blat. Tylko usłyszał o jedzeniu i zrobił się głodny. No pięknie!
Maise Harrington
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
- Abum de lakaka- zaśmiała się przypominając sobie głupie tiktoki. Ale taka była prawda, kiedy trzeba zachować powagę, za dzieciaka sikało się po majtkach ze śmiechu, najczęściej w nocy gdy wszyscy spali. Jeszcze moment chwila, a znów będą tymi 10 latkami którzy robią z siebie durniów udając, ze śpią.
- O trzeciej? Robić pizzę? Oszalałeś?- spytała i zajrzała do piekarnika, było pudełko po pizzy, a czy była pizza? "Prosze proszę, niech będzie tu pizza" mruczała błagalnie w myślach
- Nie mam pizzy. - wyprostowała się i poszła do lodówki- nie...tu też jej nie ma. - chwyciła za talerz wypełniony pizzą i odwróciła się z demonicznym uśmiechem. Jej oczy wielkie jak pięć zloty z rybakiem, no takie znalezisko zasługiwało na oklaski.
- Widziałeś Billy tu jakąś pizzę?- spytała i postawiła talerz z zakrytą folią pizzą z napisem: "łapy precz własność (tu imię kogoś innego). Popatrzyła na swojego kuzyna i zachichotała. Boże jak dobrze znów mieć się z kim powygłupiać- ja zeznam pod przysięgą, ze żadnej pizzy w tę noc w lodówce ani nigdzie indziej, nie dostrzegłam- uniosła jedna dłoń a drugą położyła na sercu- słowo harcerza. - oczywiście musiało wyglądac to zabawnie. W końcu upita Maise to nie widok codzienny. A może to było więcej niż trzy drinki?. Nie wazne kto tam będzie teraz to liczył. Dostała mocną gastrofazę, potrzebowała coś zszamać, chciała konkretnie tą pizzę. Na razie nie obchodziły ją konsekwencje zjedzenia czyjego żarelka, o tym będzie myśleć jutro. Dziś wraz z Billym zjedzą wszystko, aż rozboli ich brzuch.
Billy Harrington
- O trzeciej? Robić pizzę? Oszalałeś?- spytała i zajrzała do piekarnika, było pudełko po pizzy, a czy była pizza? "Prosze proszę, niech będzie tu pizza" mruczała błagalnie w myślach
- Nie mam pizzy. - wyprostowała się i poszła do lodówki- nie...tu też jej nie ma. - chwyciła za talerz wypełniony pizzą i odwróciła się z demonicznym uśmiechem. Jej oczy wielkie jak pięć zloty z rybakiem, no takie znalezisko zasługiwało na oklaski.
- Widziałeś Billy tu jakąś pizzę?- spytała i postawiła talerz z zakrytą folią pizzą z napisem: "łapy precz własność (tu imię kogoś innego). Popatrzyła na swojego kuzyna i zachichotała. Boże jak dobrze znów mieć się z kim powygłupiać- ja zeznam pod przysięgą, ze żadnej pizzy w tę noc w lodówce ani nigdzie indziej, nie dostrzegłam- uniosła jedna dłoń a drugą położyła na sercu- słowo harcerza. - oczywiście musiało wyglądac to zabawnie. W końcu upita Maise to nie widok codzienny. A może to było więcej niż trzy drinki?. Nie wazne kto tam będzie teraz to liczył. Dostała mocną gastrofazę, potrzebowała coś zszamać, chciała konkretnie tą pizzę. Na razie nie obchodziły ją konsekwencje zjedzenia czyjego żarelka, o tym będzie myśleć jutro. Dziś wraz z Billym zjedzą wszystko, aż rozboli ich brzuch.
Billy Harrington
a
Billy nie ogarniał TikToka, więc nie miał pojęcia o co tym chodziło. Jedyne filmiki jakie widział to te na insta, bo jednak TikTok to było za dużo dla niego.
— A co to? Każda pora jest dobra na pizzę, chica — powiedział ze śmiertelnie poważną miną. On nie miał w głowie ustawione, że pizzę można jeść tylko na obiad i kolację. On ją mógł jeść na śniadanie, , drugie śniadanie, obiad, podwieczorek, kolację, przekąskę między posiłkami i późno w nocy na wieczorny głód. Poza tym już dawno powinna się nauczyć, że on może jeść o każdej porze dnia i nocy. — Pizza! Pizza! Pizza! — powtarzał z nadzieją, że jednak jakaś pizza się dla jego biednego brzuszka znajdzie. Bo jak on ma przeżyć bez pizzy, skoro już się tak na nią napalił? Był jak Kubuś domagający się baryłki miodu. Obserwował z nadzieją jak ta szuka pizzy dla niego i jęknął żałośnie jak usłyszał, że pizzy nie ma. W głowie już zastanawiał się nad numerem do pizzeri całodobowej, bo może przyjedzie szybciej niż sami zrobią ciasto. A tu suprise! Maise stawia mu talerz z pizzą przed nosem. A napisu jakoś nie zauważył. Widział tylko tę pyszną pizzę i wiedział, że teraz należy do niego. I do Maise. — Gracias. — zawołał zadowolony, łapiąc talerz i podniósł cztery litery, żeby ową pizzę odgrzać, cmokając jeszcze kuzynkę szybko w policzek. No nie ma nic za darmo, nie? Nawet w rodzinie. Rach ciach i pizza była podgrzana! Postawił talerz z ciepłym jedzeniem na stole i dołożył dwa puste dla nich, ketchup i szklanki które napełnił colą. — Jak tam impreza? Musiała być fajna, skoro wracasz o tej godzinie. — zagadał, odgryzając wielki kawałek pizzy, zapychając sobie tym samym buzię na kilka chwil.
Maise Harrington
— A co to? Każda pora jest dobra na pizzę, chica — powiedział ze śmiertelnie poważną miną. On nie miał w głowie ustawione, że pizzę można jeść tylko na obiad i kolację. On ją mógł jeść na śniadanie, , drugie śniadanie, obiad, podwieczorek, kolację, przekąskę między posiłkami i późno w nocy na wieczorny głód. Poza tym już dawno powinna się nauczyć, że on może jeść o każdej porze dnia i nocy. — Pizza! Pizza! Pizza! — powtarzał z nadzieją, że jednak jakaś pizza się dla jego biednego brzuszka znajdzie. Bo jak on ma przeżyć bez pizzy, skoro już się tak na nią napalił? Był jak Kubuś domagający się baryłki miodu. Obserwował z nadzieją jak ta szuka pizzy dla niego i jęknął żałośnie jak usłyszał, że pizzy nie ma. W głowie już zastanawiał się nad numerem do pizzeri całodobowej, bo może przyjedzie szybciej niż sami zrobią ciasto. A tu suprise! Maise stawia mu talerz z pizzą przed nosem. A napisu jakoś nie zauważył. Widział tylko tę pyszną pizzę i wiedział, że teraz należy do niego. I do Maise. — Gracias. — zawołał zadowolony, łapiąc talerz i podniósł cztery litery, żeby ową pizzę odgrzać, cmokając jeszcze kuzynkę szybko w policzek. No nie ma nic za darmo, nie? Nawet w rodzinie. Rach ciach i pizza była podgrzana! Postawił talerz z ciepłym jedzeniem na stole i dołożył dwa puste dla nich, ketchup i szklanki które napełnił colą. — Jak tam impreza? Musiała być fajna, skoro wracasz o tej godzinie. — zagadał, odgryzając wielki kawałek pizzy, zapychając sobie tym samym buzię na kilka chwil.
Maise Harrington
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Musiała przyznać, impreza była bardzo przyjemna, chyba pod każdym względem. Nie była osobą mocno imprezowa, dlatego każdy taki wypad był dla niej miłą odskocznią. Starała się nie upijać, ale dzisiaj mogła sobie pozwolić troszkę bardziej. W końcu jutro miała wolne, można zapomnieć o obowiązkach i wszelkich problemach. Zaśmiała się cicho pod nosem gdy zrobił wielkie zadowolone oczy. Gdy on wstał by odgrzać pizzę, ona z lodówki wyciągnęła jakieś picie i usiadła wskakując zgrabnie na blat kuchenny. Do kuchni wbiegły rozbawione psy merdając ogonami, zaraz jednak uciekli do zabawy jakby chciały sprawdzić, czy żyją i czy jest ok.
- Przednia impreza, co prawda nie jakiś melanż, ale bawiłam się naprawdę super- kiedy pizza była gotowa zeskoczyła z blatu i ruszyli do pokoju z ogromnym telewizorem sadzając tyłek na wygodnej sofie włączyła kolorowe pudło, nazywane telewizją i chwyciła kawałek pizzy nalewając im napoju do szklanek.
- A Ty? Co robisz o 3 w nocy na spacerze. - spytała z szerokiem uśmiechem, konsumując swój kawałek pizzy. Wiedziała, że podróżował z psem, ale czy coś poważnego się takiego stało, że nie spał?
- I dzięki, ze zgodziłeś się na ten dziwny pomysł- powiedziała puszczając mu oczko. Może nie był taki dziwny bo jedzenie to zawsze świetna opcja jak nie wie się co ma się ze sobą zrobić., mimo to mógł machnąć ręką i pójść dalej. Ale Billy taki nie był, nie dość, że zaniósł ją na rekach pod sam dom, to jeszcze zgodził się na żarcie po trzeciej w nocy. Może to jej ten dar przekonywania? No nie ważne, grunt że się chłopak zgodził.
Billy Harrington
- Przednia impreza, co prawda nie jakiś melanż, ale bawiłam się naprawdę super- kiedy pizza była gotowa zeskoczyła z blatu i ruszyli do pokoju z ogromnym telewizorem sadzając tyłek na wygodnej sofie włączyła kolorowe pudło, nazywane telewizją i chwyciła kawałek pizzy nalewając im napoju do szklanek.
- A Ty? Co robisz o 3 w nocy na spacerze. - spytała z szerokiem uśmiechem, konsumując swój kawałek pizzy. Wiedziała, że podróżował z psem, ale czy coś poważnego się takiego stało, że nie spał?
- I dzięki, ze zgodziłeś się na ten dziwny pomysł- powiedziała puszczając mu oczko. Może nie był taki dziwny bo jedzenie to zawsze świetna opcja jak nie wie się co ma się ze sobą zrobić., mimo to mógł machnąć ręką i pójść dalej. Ale Billy taki nie był, nie dość, że zaniósł ją na rekach pod sam dom, to jeszcze zgodził się na żarcie po trzeciej w nocy. Może to jej ten dar przekonywania? No nie ważne, grunt że się chłopak zgodził.
Billy Harrington
a
Imprezy. Billy pamiętał swoje studenckie imprezy do samego rana, potem szybkie zaliczenie i spanie na kilku siedzeniach w auli podczas wykładu. Całe szczęście, że nie chrapali i wykładowca ich nie wywalał na korytarz. Ważne, że obecność mieli, a notatki kopiowało się od koleżanek z przodu i tyle.
— Musisz mnie kiedyś zabrać w takim razie. Ostatnio czuję się jak stary dziad, bo nie chodzę na imprezy. — zaśmiał się, odgryzając kolejny kawałek pizzy. Żuł powoli, delektując się jej smakiem, a potem popił wszystko napojem. Pizza o trzeciej w nocy? Brzmi jak raj.
— Nie mogłem zasnąć, więc postanowiliśmy z Suzie się przewietrzyć. Miałem wracać do domu, a tu wpadłem na Ciebie, więc nie wyszło tak źle jak myślałem. I dalej nie chce mi się spać, więc nawet mi to na rękę. — stwierdził, szturchając ją lekko w ramię. Nie, wcale nie chciał, żeby jedzenie wypadło jej z rąk, ale jeśli się tak stanie będzie miał ubaw. — Luzik. Pewnie zjadłbym coś sam po powrocie, więc miło jest mieć towarzystwo o tej porze. — przyznał, uśmiechając się szeroko. Towarzystwo Maise było lepsze, nawet mając Suzie za lokatorkę. Z nią też mógł pogadać, a i pizzę by wszamała razem z nim, więc nie widział problemów. Gorzej z jego psychoterapeutą, którego nie miał. Może nawet to i lepiej? Wytarł palcem ketchup, którym ubrudził sobie nos podczas jedzenia i oblizał go, bo co będzie wcierał w kanapę czy koszulkę. Aż taką fleją nie był. — A jak tam w pracy? Zaczepiają Cię jakieś zdesperowane typy, próbujące naśladować bieg ze Słonecznego Patrolu? — zapytał, marszcząc noc. Zawsze miał ubaw widząc coś takiego na plaży, chociaż Suzie chętnie dołączała do takich osób. Ale ona mogłaby biegać z każdym, bo dość przyjacielski z niej pies.
Maise Harrington
— Musisz mnie kiedyś zabrać w takim razie. Ostatnio czuję się jak stary dziad, bo nie chodzę na imprezy. — zaśmiał się, odgryzając kolejny kawałek pizzy. Żuł powoli, delektując się jej smakiem, a potem popił wszystko napojem. Pizza o trzeciej w nocy? Brzmi jak raj.
— Nie mogłem zasnąć, więc postanowiliśmy z Suzie się przewietrzyć. Miałem wracać do domu, a tu wpadłem na Ciebie, więc nie wyszło tak źle jak myślałem. I dalej nie chce mi się spać, więc nawet mi to na rękę. — stwierdził, szturchając ją lekko w ramię. Nie, wcale nie chciał, żeby jedzenie wypadło jej z rąk, ale jeśli się tak stanie będzie miał ubaw. — Luzik. Pewnie zjadłbym coś sam po powrocie, więc miło jest mieć towarzystwo o tej porze. — przyznał, uśmiechając się szeroko. Towarzystwo Maise było lepsze, nawet mając Suzie za lokatorkę. Z nią też mógł pogadać, a i pizzę by wszamała razem z nim, więc nie widział problemów. Gorzej z jego psychoterapeutą, którego nie miał. Może nawet to i lepiej? Wytarł palcem ketchup, którym ubrudził sobie nos podczas jedzenia i oblizał go, bo co będzie wcierał w kanapę czy koszulkę. Aż taką fleją nie był. — A jak tam w pracy? Zaczepiają Cię jakieś zdesperowane typy, próbujące naśladować bieg ze Słonecznego Patrolu? — zapytał, marszcząc noc. Zawsze miał ubaw widząc coś takiego na plaży, chociaż Suzie chętnie dołączała do takich osób. Ale ona mogłaby biegać z każdym, bo dość przyjacielski z niej pies.
Maise Harrington
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Kiedy ją szturchnął umazała policzek sosem, cicho mruknęła niezadowolona, jednak nie poddała się konsumując z uśmiechem dalej pizzę. Dobrze było czasem być takim, dzieciakiem w skórze dorosłego. Nie można żyć tylko praca-dom-praca-dom, nie da się bo idzie oszaleć. Więc każdego tego typu wygłupy z Billym traktowała zbawiennie wręcz, zwłaszcza po dobrej imprezie.
- No to zgraliśmy się idealnie- skomentowała kończąc swój kawałek pizzy i upijając spory łyk napoju gazowanego, lekko się skrzywiła, ale zaraz z uśmiechem sięgnęła po kolejny kawałek pizzy. Zerknęła na Billiego kiedy spytał o facetów i zaśmiała się.
- Taaa, zwłaszcza turyści. Ale w stanie upojenia to byliby nawet gotowi poderwać kogokolwiek- oczywiście, tych którzy przesadzali z alkoholem wywalali z plaży, nie obywało się bez policji, ale no. Nikt kto zagraża sobie i innym nie może przebywać na plaży.
- Wiesz, jestem taka ładna, że nikt nie może mi się oprzeć- zażartowała śmiejąc się perliście. zarzuciła nogi na niski stolik przy kanapie i dała kawałem suchego ciasta Blaisemu bo siedział i się patrzył. Cwany wyczuł, że Maise jest po alkoholu i bardziej pobłażliwa.
- A jak tam u Ciebie co? Jest ktoś kogo masz na oku?- spytała ruszając zawadiacko brwiami. No musi wiedzieć kto z kim i czy ma to sens. Troszczyła się w końcu o swoim. A Billy to swój chłopak. Była ciekawska, nie chciała jednak wyjść na wścibską, co to to nie. Po prostu Billy był jej rodziną, trzeba w końcu trochę pogadać o takich rzeczach. Chwyciła za szklankę by upić kilka łyków, kontynuując jedzenie.
Billy Harrington
- No to zgraliśmy się idealnie- skomentowała kończąc swój kawałek pizzy i upijając spory łyk napoju gazowanego, lekko się skrzywiła, ale zaraz z uśmiechem sięgnęła po kolejny kawałek pizzy. Zerknęła na Billiego kiedy spytał o facetów i zaśmiała się.
- Taaa, zwłaszcza turyści. Ale w stanie upojenia to byliby nawet gotowi poderwać kogokolwiek- oczywiście, tych którzy przesadzali z alkoholem wywalali z plaży, nie obywało się bez policji, ale no. Nikt kto zagraża sobie i innym nie może przebywać na plaży.
- Wiesz, jestem taka ładna, że nikt nie może mi się oprzeć- zażartowała śmiejąc się perliście. zarzuciła nogi na niski stolik przy kanapie i dała kawałem suchego ciasta Blaisemu bo siedział i się patrzył. Cwany wyczuł, że Maise jest po alkoholu i bardziej pobłażliwa.
- A jak tam u Ciebie co? Jest ktoś kogo masz na oku?- spytała ruszając zawadiacko brwiami. No musi wiedzieć kto z kim i czy ma to sens. Troszczyła się w końcu o swoim. A Billy to swój chłopak. Była ciekawska, nie chciała jednak wyjść na wścibską, co to to nie. Po prostu Billy był jej rodziną, trzeba w końcu trochę pogadać o takich rzeczach. Chwyciła za szklankę by upić kilka łyków, kontynuując jedzenie.
Billy Harrington
a
Skoro ubrudziła się sosem oczywiście roześmiał się głośno, bo to przecież takie zabawne! Billy często siedząc z kumplami specjalnie rzucali w siebie jedzeniem tak, żeby trafić w twarz i ubrudzić się najbardziej jak się da. Jak dzieci dosłownie. Gdyby jakaś baba ich widziała pewnie nasłałaby na nich ludzi z kaftanami. Ale tak to już jest z facetami. Dojrzewają do szóstego roku życia, a potem już tylko rosną, więc szukają kobiety, która się nimi zaopiekuje. Billy też był trochę nieporadnym dzieckiem, ale póki co dawał radę.
— To prawda. — przyznał, z szerokim uśmiechem na ustach. Spotkanie Maisie było zbawieniem dla jego pustego żołądka, ale nie oszukujmy się — jego żołądek był wiecznie pusty. Jakby był jakąś czarną dziurą, a jedzenie przez nie przelatywało jak gdyby nigdy nic. Jedyny plus z tego był taki, że robiła się z niego tłusta kulka z loczkami. Pochłonął swój kawałek pizzy i popił go napojem. Zakrył usta, żeby powstrzymać beknięcie bo jeszcze nazwie go świnią i wygoni, a jeszcze się nie najadł!
— Turyści się nie liczą. Chociaż lepiej na takich uważać po tym co jeden taki zmajstrował Katie. — aż krew się w nim zagotowała na wspomnienie typa z którym jego kuzynka, a jej siostra zaszła w ciążę, bo ją w sobie rozkochał. Wakacyjna miłość i puf, zniknął. Sam Billy nie był lepszy, spotykając się z dziewczynami na jedną noc, ale on im przynajmniej niczego nie obiecywał. Wiedziały na co się pisały, więc nie jego problem. Taka trochę chamówa w niego wstąpiła, ale to wszystko te złe wspomnienia. Ale przynajmniej mieli uroczego szkraba biegającego po hotelu, ale to akurat zasługa genów Harrisonów. Suzie również podleciała po kawałek jedzenia, przyzwyczajona już dobrocią swojego pana, tylko ona nie zadowalała się suchą skórką. Ona pochłaniała cały kawałek w sekundę. Była jak jej Pan i pewnie dlatego Billy tak bardzo ją kochał.
— Znasz tą pokojówkę Charlotte, co u nas pracuje? Od miesięcy próbuję ją zaprosić na randkę. — przyznał, wzruszając ramionami. Przeżył już tyle porażek z blondynką, że nie robiło to już na nim wrażenia, chociaż jego ryjek trochę posmutniał.
Maise Harrington
— To prawda. — przyznał, z szerokim uśmiechem na ustach. Spotkanie Maisie było zbawieniem dla jego pustego żołądka, ale nie oszukujmy się — jego żołądek był wiecznie pusty. Jakby był jakąś czarną dziurą, a jedzenie przez nie przelatywało jak gdyby nigdy nic. Jedyny plus z tego był taki, że robiła się z niego tłusta kulka z loczkami. Pochłonął swój kawałek pizzy i popił go napojem. Zakrył usta, żeby powstrzymać beknięcie bo jeszcze nazwie go świnią i wygoni, a jeszcze się nie najadł!
— Turyści się nie liczą. Chociaż lepiej na takich uważać po tym co jeden taki zmajstrował Katie. — aż krew się w nim zagotowała na wspomnienie typa z którym jego kuzynka, a jej siostra zaszła w ciążę, bo ją w sobie rozkochał. Wakacyjna miłość i puf, zniknął. Sam Billy nie był lepszy, spotykając się z dziewczynami na jedną noc, ale on im przynajmniej niczego nie obiecywał. Wiedziały na co się pisały, więc nie jego problem. Taka trochę chamówa w niego wstąpiła, ale to wszystko te złe wspomnienia. Ale przynajmniej mieli uroczego szkraba biegającego po hotelu, ale to akurat zasługa genów Harrisonów. Suzie również podleciała po kawałek jedzenia, przyzwyczajona już dobrocią swojego pana, tylko ona nie zadowalała się suchą skórką. Ona pochłaniała cały kawałek w sekundę. Była jak jej Pan i pewnie dlatego Billy tak bardzo ją kochał.
— Znasz tą pokojówkę Charlotte, co u nas pracuje? Od miesięcy próbuję ją zaprosić na randkę. — przyznał, wzruszając ramionami. Przeżył już tyle porażek z blondynką, że nie robiło to już na nim wrażenia, chociaż jego ryjek trochę posmutniał.
Maise Harrington
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Na samą myśl o tym skurczybyku Maise dostawała wewnętrznej furii. Nie oszukujmy się, Katie była piękna, mądra, miała wspaniałe serce i była jej BLIŹNIACZKĄ, a jakiś chłopaczek z koziej dupy tak ją oszukał. Gdyby mogla drania tylko dorwać, pewnie udusiła by go własnymi rękoma, albo poszczułaby go Blaisem. Dwie opcje są bardzo fajne. Skrzywiła się nawet intencjonalnie i spojrzała na swojego kuzyna.
- Nie mów nic, gdybym mogła, rozerwałabym gościa na strzępy- westchnęła i jedząc dalej wróciła do wspomnień kiedy jej siostra była w ciąży. Ciężkie czasy, ale najważniejsze, że dała rade przez to wszystko przejść. Teraz Maise nie pozwoli by ktokolwiek ją tak skrzywdził, wiadomo Katie była dorosła mogła robić co chce, ale jak to się mówi "strzeżonego pan bóg strzeże". Kiedy zaczął mówić o pokojówce zaśmiała się wskazując na niego palcem.
- Dobrze wiem, Lotka nasza kochana dziewczyna. - przewróciła oczami i lekko go szturchnęła- wiem, że się do niej tam uśmiechasz mówiła mi. Dobrze ją znam- przyznała się, przecież to żadna tajemnica tak? Dziewczyna była śliczna i w sumie nie dziwiła się, dlaczego olewała jej kuzyna. Miała pełne prawo, albo może kogoś miała? No nigdy nie wiadomo przecież prawda?
Zakrywać ust nie musiał, bo Maise nie przeszkadzało bekanie, a już na pewno nie kiedy była pod wpływem. Sama beknęła opita napojem i spojrzała na kuzyna śmiejąc się cicho.
- Co to Charlotte, my kobiety lubimy kiedy się nas zaskakuje. Zostawiłeś jej kiedyś kwiatka na recepcji? Albo po prostu coś drobnego? Czasami trzeba nas wiesz zachęcić byśmy same się zainteresowały- mrugnęła do niego mając na myśli to, że mały odwyk i niepokazywanie jak to się stara może ją zmusić do tego by sama zainteresowała się Billym.
Billy Harrington
- Nie mów nic, gdybym mogła, rozerwałabym gościa na strzępy- westchnęła i jedząc dalej wróciła do wspomnień kiedy jej siostra była w ciąży. Ciężkie czasy, ale najważniejsze, że dała rade przez to wszystko przejść. Teraz Maise nie pozwoli by ktokolwiek ją tak skrzywdził, wiadomo Katie była dorosła mogła robić co chce, ale jak to się mówi "strzeżonego pan bóg strzeże". Kiedy zaczął mówić o pokojówce zaśmiała się wskazując na niego palcem.
- Dobrze wiem, Lotka nasza kochana dziewczyna. - przewróciła oczami i lekko go szturchnęła- wiem, że się do niej tam uśmiechasz mówiła mi. Dobrze ją znam- przyznała się, przecież to żadna tajemnica tak? Dziewczyna była śliczna i w sumie nie dziwiła się, dlaczego olewała jej kuzyna. Miała pełne prawo, albo może kogoś miała? No nigdy nie wiadomo przecież prawda?
Zakrywać ust nie musiał, bo Maise nie przeszkadzało bekanie, a już na pewno nie kiedy była pod wpływem. Sama beknęła opita napojem i spojrzała na kuzyna śmiejąc się cicho.
- Co to Charlotte, my kobiety lubimy kiedy się nas zaskakuje. Zostawiłeś jej kiedyś kwiatka na recepcji? Albo po prostu coś drobnego? Czasami trzeba nas wiesz zachęcić byśmy same się zainteresowały- mrugnęła do niego mając na myśli to, że mały odwyk i niepokazywanie jak to się stara może ją zmusić do tego by sama zainteresowała się Billym.
Billy Harrington
a
Billy również denerwował się na samą myśl o typie, którzy wykorzystał i oszukał jego kochaną kuzynkę. Jak chciał się tak bawić mógł się chociaż lepiej zabezpieczyć, bo akurat wakacyjnej przygody nie mógł nikomu zabronić. Zdarza się, że ma się na coś ochotę nawet z przypadkową osobą i nie ma w tym nic złego. Po prostu oboje sobie pomagacie i zapominacie o sobie. Lepsze to niż korzystanie z usług domów towarzyskich, których unikał za wszelką cenę. Nawet po pijaku by tam nie wszedł. Ale no chłopak będzie miał przejebane u Harringtonów jak tylko postawi nogę w ich hotelu w poszukiwaniu swojej dawnej przygody, bo mu się przyśniła i ma na nią znowu ochotę. Normalnie urwałby mu jaja, żeby nie zmajstrował sobie kolejnej wpadki i kazał mu płacić zaległe alimenty. Niech nie myśli, że te pięć lat pójdzie w zapomnienie.
— Ale to dopiero po tym jak ja z nim skończę, więc musisz ustawić się w kolejce. — zauważył, kiwając głową. Sam będzie musiał poczekać jak Ryker i Jackson skończą z chłopakiem, a dopiero potem on dostanie to co z niego pozostanie. Z Harringtonami lepiej nie zaczynać. Sam bałby się na jego miejscu, wiedząc do czego jego kuzyni potrafią być zdolni.
— No, no... ona... — przyznał, marszcząc czoło. Charlotte opowiadała wszystkim o tym, że za nią lata? No pięknie. Musiała mieć z niego niezłą bekę kiedy tak wodził za nią maślanymi oczami. Cały hotel pewnie teraz o tym plotkował za jego plecami. Super. Nie spodziewał się tego po blondynce i aż smutno mu się zrobiło na samą myśl, że tak o nim plotkuje, a on po prostu się zakochał. Wysłuchał jednak rad kuzynki, bo nie będzie przecież nagle odpuszczał sobie dziewczyny, bo coś na niego nagadała. Może oboje źle to zrozumieli? Nie wiadomo. — Nie no... nie pomyślałem o tym. Dziewczyny na ogół jadły mi z ręki i nie musiałem się za bardzo starać. — mruknął, wzruszając ramionami. Z innymi dziewczynami miał o wiele prościej, a Charlotte była wyzwaniem i pewnie dlatego tak go do niej ciągnęło. Czas minął im na rozmowie i podjadaniu pizzy, aż w końcu blondynkę zmorzył sen. Billy wziął kuzynkę na ręce, zaniósł ją do sypialni i przykrył kocem, żeby nie zmarzła, a sam zabrał Suzie i wrócił do siebie, żeby zdrzemnąć się przed pracą.
// zt. x2
Maise Harrington
— Ale to dopiero po tym jak ja z nim skończę, więc musisz ustawić się w kolejce. — zauważył, kiwając głową. Sam będzie musiał poczekać jak Ryker i Jackson skończą z chłopakiem, a dopiero potem on dostanie to co z niego pozostanie. Z Harringtonami lepiej nie zaczynać. Sam bałby się na jego miejscu, wiedząc do czego jego kuzyni potrafią być zdolni.
— No, no... ona... — przyznał, marszcząc czoło. Charlotte opowiadała wszystkim o tym, że za nią lata? No pięknie. Musiała mieć z niego niezłą bekę kiedy tak wodził za nią maślanymi oczami. Cały hotel pewnie teraz o tym plotkował za jego plecami. Super. Nie spodziewał się tego po blondynce i aż smutno mu się zrobiło na samą myśl, że tak o nim plotkuje, a on po prostu się zakochał. Wysłuchał jednak rad kuzynki, bo nie będzie przecież nagle odpuszczał sobie dziewczyny, bo coś na niego nagadała. Może oboje źle to zrozumieli? Nie wiadomo. — Nie no... nie pomyślałem o tym. Dziewczyny na ogół jadły mi z ręki i nie musiałem się za bardzo starać. — mruknął, wzruszając ramionami. Z innymi dziewczynami miał o wiele prościej, a Charlotte była wyzwaniem i pewnie dlatego tak go do niej ciągnęło. Czas minął im na rozmowie i podjadaniu pizzy, aż w końcu blondynkę zmorzył sen. Billy wziął kuzynkę na ręce, zaniósł ją do sypialni i przykrył kocem, żeby nie zmarzła, a sam zabrał Suzie i wrócił do siebie, żeby zdrzemnąć się przed pracą.
// zt. x2
Maise Harrington
mów mi/kontakt
kiitty#9373