a
mów mi/kontakt
administrator
a
event#czysteHopeValley
Drużyna "Nikczemne Sępy" została wysłana w stronę piaszczystej trasy hikingowej.
Macie za zadanie posprzątanie trasy oraz przydrożnych krzewów, opróżnienie ulicznych koszy i zabezpieczenie połamanej części ogrodzenia. Waszym celem jest zapełnienie przynajmniej jednego 120-litrowego worka na śmieci oraz zebranie chorągiewek, których zsumowana wartość będzie równa lub większa niż 150.
W dowolnym momencie gry, kiedy tylko uda się Wam wykonać zadanie, możecie wrócić do tego tematu. Przynajmniej jeden z zawodników musi zamieścić tam posta, w którym zawrze informację o: znalezionej liczbie odpadów, liczbie punktów na chorągiewkach oraz opisze powrót drużyny do hotelu.
W zależności od miejsca, które zajmiecie jako drużyna, możecie zgłosić się po przysługujące Wam nagrody, wynikające z tej rozpiski.
W momencie, gdy wszystkie drużyny skończą rozgrywkę lub czas eventu dobiegnie końca, zostanie wrzucony post podsumowujący oraz rozpoczynający imprezę grillową. W grillu mogą wziąć udział również osoby, które nie sprzątały wyspy, jednak nie przysługują im wówczas odznaki eventowe.
Rozgrywka ma miejsce tylko w tym temacie.
Każdy post musi zawierać uzupełniony kod:
Kod: Zaznacz cały
Znaleziona chorągiewka: [url=LINK DO RZUTU KOŚCIĄ] LICZBA WYLOSOWANYCH OCZEK [/url]
Event rozpoczyna się o godzinie 18:00, 12.07.2020 r. Do czasu rozpoczęcia wydarzenia, ten temat pozostanie zamknięty.
Wszelkie pytania i prośby należy kierować na skrzynkę odbiorczą Teddy Westfield lub kontaktować się z nią bezpośrednio przez Discorda.
buziaki!bawcie sie dobrze!
mów mi/kontakt
administrator
a
Znaleziona chorągiewka: 6
Nikczemne Sępy, jak to w ogóle brzmiało? Ludzie czasem zaskakiwali go pokładami wyobraźni, którymi decydowali się dzielić z większym gronem odbiorców. Słyszał gdzieś już podobne określenia grup, jednakże nie potrafił sobie przypomnieć gdzie. Nie czuł się za bardzo komfortowo z tą nazwą, ale stało się i musiał przeboleć, chodziło przecież o wyższy cel. Still better than Żarówy. Ekologia w jego życiu krążyła zazwyczaj na dalszym planie, jednak nowe miejsce wymagało zmian dotychczasowego myślenia. Wymiana ogromnej aglomeracji na małe miasteczko wydawała się wychodzić na dobre, ale czas pokaże jak potoczy się los. Poza tym odkąd zaadoptował Abrahama zaczął interesować się sprawami żółwi, a co za tym szło również problemami jak uwiązanie szyi plastikiem albo innymi niebezpiecznymi materiałami, które ekolodzy wyławiali z wody.
Zabawa terenowa z dodatkiem sprzątania natury zmusiła go do porzucenia garnituru, co było dość logiczne, w marynarce byłoby mu bardzo niewygodnie, a poza tym mógłby ją podrzeć. Wymieniłby jeszcze milion minusów spontanicznego zgłoszenia się, ale największym prawdopodobnie okazywał się dyskomfort spowodowany wiekiem współtowarzyszy. Co jeśli uznają go za niepotrzebną jednostkę? Jakiegoś beznadziejnego starucha, który tylko przeszkadza? Boże, jakie to pesymistyczne.
Póki pogoda dopisywała starał się zachować dobrą minę do złej gry, a po rozpoczęciu poszło z górki. Odebrał od liderki potrzebne przedmioty, zakasał rękawy i wio! Zbierał śmieci w pełnym skupieniu, choć zastanawiał się czy może nie powinni dokonywać segregacji plastiku, papieru albo butelek. Cóż, nie jego zmartwienie. W międzyczasie znalazł chorągiewkę, które mieli zbierać. Widząc numerek 6 uśmiechnął się szeroko. Nie była to najniższa nota i przekraczała połowę całej punktacji, więc trochę go to podbudowało. Schował ową chorągiewkę do tylnej kieszeni spodni, a następnie zajął się zbieraniem papierków po różnego rodzaju batonikach czy innych słodyczach. Tylko tak dalej, prawda?
Nikczemne Sępy, jak to w ogóle brzmiało? Ludzie czasem zaskakiwali go pokładami wyobraźni, którymi decydowali się dzielić z większym gronem odbiorców. Słyszał gdzieś już podobne określenia grup, jednakże nie potrafił sobie przypomnieć gdzie. Nie czuł się za bardzo komfortowo z tą nazwą, ale stało się i musiał przeboleć, chodziło przecież o wyższy cel. Still better than Żarówy. Ekologia w jego życiu krążyła zazwyczaj na dalszym planie, jednak nowe miejsce wymagało zmian dotychczasowego myślenia. Wymiana ogromnej aglomeracji na małe miasteczko wydawała się wychodzić na dobre, ale czas pokaże jak potoczy się los. Poza tym odkąd zaadoptował Abrahama zaczął interesować się sprawami żółwi, a co za tym szło również problemami jak uwiązanie szyi plastikiem albo innymi niebezpiecznymi materiałami, które ekolodzy wyławiali z wody.
Zabawa terenowa z dodatkiem sprzątania natury zmusiła go do porzucenia garnituru, co było dość logiczne, w marynarce byłoby mu bardzo niewygodnie, a poza tym mógłby ją podrzeć. Wymieniłby jeszcze milion minusów spontanicznego zgłoszenia się, ale największym prawdopodobnie okazywał się dyskomfort spowodowany wiekiem współtowarzyszy. Co jeśli uznają go za niepotrzebną jednostkę? Jakiegoś beznadziejnego starucha, który tylko przeszkadza? Boże, jakie to pesymistyczne.
Póki pogoda dopisywała starał się zachować dobrą minę do złej gry, a po rozpoczęciu poszło z górki. Odebrał od liderki potrzebne przedmioty, zakasał rękawy i wio! Zbierał śmieci w pełnym skupieniu, choć zastanawiał się czy może nie powinni dokonywać segregacji plastiku, papieru albo butelek. Cóż, nie jego zmartwienie. W międzyczasie znalazł chorągiewkę, które mieli zbierać. Widząc numerek 6 uśmiechnął się szeroko. Nie była to najniższa nota i przekraczała połowę całej punktacji, więc trochę go to podbudowało. Schował ową chorągiewkę do tylnej kieszeni spodni, a następnie zajął się zbieraniem papierków po różnego rodzaju batonikach czy innych słodyczach. Tylko tak dalej, prawda?
mów mi/kontakt
Julian
a
Nie miała pojęcia co ją podkusiło do udziału w tym przedsięwzięciu, bo nie była typem osoby, który jakoś szczególnie by się w takich wydarzeniach udzielał. Z ekologią też była na bakier, bo chociaż starała się robić wszystko, co w jej mocy, żeby jakoś środowisku pomóc, to naprawdę było niewiele. Nie była typowym eko-świrem, ale może potrzebowała w życiu jakiejś odmiany? W ostatnim czasie działo się sporo, a jednak nie było to nic pozytywnego i najwyraźniej Lacey poczuła silną potrzebę odkupienia, a tym odkupieniem miała okazać się właśnie dzisiejsza zabawa terenowa powiązana ze sprzątaniem świata. Włączyła się w nią ze sporym, jak na Lacey, zaangażowaniem. Nie widziała problemu we wciśnięciu się w jednorazowe rękawiczki, po których dłonie będą jej śmierdzieć i targaniu swojego małego worka, do którego wrzucać zaczęła jakieś tam pojedyncze odpady. Była to raczej żmudna robota, przez pewien czas wydawała jej się także nudna, ale zmieniło się to w momencie, w którym w jej dłonie wpadła pierwsza chorągiewka. - Znalazłam - podniosła alarm i zamachała w górze kawałkiem kolorowego świstka, na który zaraz też zerknęła, żeby wybadać czy zgarnęła jakąś sensowną ilość punktów, czy jednak jest ofiarą nawet w tej kategorii. - Co z tym zrobić? - bo średnio w temacie była w kwestii tego, czy ma sobie tę chorągiewkę do kieszeni wsadzić, czy może raczej przekazać kapitanowi, skoro na wspólny sukces pracowali. Najważniejsze jednak, żeby nie wcisnęła jej zaraz do worka ze śmieciami, a znając jej ukryte talenty, nie byłoby to wcale takie dziwne, heh.
Znaleziona chorągiewka: 5 (razem 11)
Aurora Ferguson
donato villeda
Julian Thorndike
Lene Harrington
Veronica Harrington
mów mi/kontakt
m.
a
- Hmm.. pani kapitan powinna nam rozdać wszystkie rzeczy i powiedzieć co i jak - zastanowiła się, podchodząc do swojej grupy. Mieli posprzątać pewien obszar, ale kompletnie nie znała ludzi, miała jakieś takie szczęście, że żadnej znajomej twarzy nie było i pytanie - czy każdy będzie robił pod siebie? Przecież byli grupą, a zespołowe działania miały się im przyczynić na lepszą nagrodę. Poza tym, im szybciej to ogarną, tym lepiej dla nich, tak? Niestety Lene gdzieś im przepadła, z tego co kojarzyła, była siostrą Rykera i Jacksona, z tym drugim miała trochę więcej do czynienia swego czasu, ale nigdy blisko Harringtonów nie była. Zaledwie kojarzyła, czasem zapędzając się na wyspę czy słysząc na komisariacie pewne ploteczki. Jak to wszędzie, nawet stojąc po bułki można było się o drugim wiele dowiedzieć. Zabrała jednak swój worek i rękawice, które od razu nałożyła i pomachała reszcie. - No to.. chyba się nie znamy, tak. Ja jestem Aurora i jedyne co mogę zapewnić, że jak się ktoś skaleczy czy zacznie umierać, to mogę spróbować ratować - w końcu pierwszą pomoc miała obowiązkowo za sobą, a poza tym drobne rany nie były wcale takie straszne do łatania. Przeszła kawałek, sugerując się tym, że mieli zbierać śmieci, więc nucąc coś pod nosem zbierała kolejne papierki po gumach do żucia. Nie było wcale tak wiele tych śmieci na drodze hikingowej, ale.. może mieli też inne działania, o których jeszcze nie wiedzieli? Dopiero głos Lacey wyrwał ją z zamyślenia. - Wydaje mi się, że schować, a potem przeliczymy wszystkie, tak? - Uśmiechnęła się do niej szerzej. - Nie wiem właściwie jak długą trasę mamy pokonać, ale powinniśmy szukać też w niestandardowych miejscach. Na pewno są doczepione do krzaków, czy też schowane w śmieciach, ważne, by żadnej nie wywalić - przygryzła delikatnie wargę i odwróciła się od brunetki rozglądając się za jakimiś kolorowymi punktami. Dostrzegła jakiś czerwony paproch między krzakami i postanowiła tam wejść, wyciągając z kolczastego krzewu chorągiewkę - mam dychę! - zawołała do reszty, chowając ją oczywiście do kieszeni, by nie zgubić.
Znaleziona chorągiewka: 10
Znaleziona chorągiewka: 10
mów mi/kontakt
inner itachi
a
Sama Lene była zachwycona tym całym przedsięwzięciem. Nie tylko dlatego, że była w tym ukryta lekka forma rywalizacji, ale już za sprawą tego, że mogli przy okazji zrobić coś sensownego. Była pedantką, szczerze nienawidziła bałaganu, a samo sprzątanie działało na nią w sposób dość relaksujący. Nic więc dziwnego, że gdy dostała sygnał, że dostanie swoją własną drużynę to poczuła się zobowiązana do tego, by poprowadzić ich do zwycięzca. Nawet jeśli Billy nazwał ich Sępami.
Musiała ustalić ostatnie rzeczy z Rykerem, dlatego też do zebranych tutaj osób podeszła z lekkim opóźnieniem. Nie na tyle jednak, by umknęły jej słowa kobiety. — Już jestem. Zaraz wam wszystko rozdam. Gdybyście potrzebowali jakiejś pomocy możecie mnie wołać, jestem Lene — przedstawiła się, bo skoro miała bawić się w kapitana to rzecz jasna musiała zapewnić ich ładnie, że w razie czego służy pomocą. W międzyczasie podarowała im rękawiczki i worki, dzięki czemu mogli ruszyć w drogę. Nie tylko po to, by pozbierać zalegające śmieci, ale także w poszukiwaniu chorągiewek. Zerknęła na mężczyznę, który znalazł jako pierwszy swoją i uśmiechnęła się zadowolona.
— Tak, schowajcie do kieszeni, później będziemy je zliczać — rzuciła w stronę kobiety i schyliła się po jakąś chusteczkę. Zmarszczyła nos wyraźnie niezadowolona, ale wrzuciła ją do worka. Na chwilę zboczyła w krzaki widząc jakąś puszkę, którą ktoś powiesił na jednej z gałęzi. Wtedy też rzuciła jej się w oczy chorągiewka, którą dumnie zamachała. — Brawo, ja mam trójkę. I podrapaną rękę — dodała zerkając na czerwone ślady na przedramieniu, których nabawiła się, gdy bez zastanowienia sięgnęła po leżący pośród trawy papierek. Zamiast się tym jednak na poważnie przejmować zaczęła przedzierać się przez te krzewy, żeby znowu dostać się bliżej drogi. Wcisnęła w międzyczasie swoją chorągiewkę do tylnej kieszeni swoich spodni.
Lene znalazła 3, więc razem mają 24
Aurora Ferguson Lacey Bradford Veronica Harrington donato villeda Julian Thorndike
Musiała ustalić ostatnie rzeczy z Rykerem, dlatego też do zebranych tutaj osób podeszła z lekkim opóźnieniem. Nie na tyle jednak, by umknęły jej słowa kobiety. — Już jestem. Zaraz wam wszystko rozdam. Gdybyście potrzebowali jakiejś pomocy możecie mnie wołać, jestem Lene — przedstawiła się, bo skoro miała bawić się w kapitana to rzecz jasna musiała zapewnić ich ładnie, że w razie czego służy pomocą. W międzyczasie podarowała im rękawiczki i worki, dzięki czemu mogli ruszyć w drogę. Nie tylko po to, by pozbierać zalegające śmieci, ale także w poszukiwaniu chorągiewek. Zerknęła na mężczyznę, który znalazł jako pierwszy swoją i uśmiechnęła się zadowolona.
— Tak, schowajcie do kieszeni, później będziemy je zliczać — rzuciła w stronę kobiety i schyliła się po jakąś chusteczkę. Zmarszczyła nos wyraźnie niezadowolona, ale wrzuciła ją do worka. Na chwilę zboczyła w krzaki widząc jakąś puszkę, którą ktoś powiesił na jednej z gałęzi. Wtedy też rzuciła jej się w oczy chorągiewka, którą dumnie zamachała. — Brawo, ja mam trójkę. I podrapaną rękę — dodała zerkając na czerwone ślady na przedramieniu, których nabawiła się, gdy bez zastanowienia sięgnęła po leżący pośród trawy papierek. Zamiast się tym jednak na poważnie przejmować zaczęła przedzierać się przez te krzewy, żeby znowu dostać się bliżej drogi. Wcisnęła w międzyczasie swoją chorągiewkę do tylnej kieszeni swoich spodni.
Lene znalazła 3, więc razem mają 24
Aurora Ferguson Lacey Bradford Veronica Harrington donato villeda Julian Thorndike
mów mi/kontakt
a
- To chyba wszyscy będziemy dzisiaj podrapani. Powinniśmy od razu dostać na wejściu jakiegoś drinka, co nie? Tak, no, żeby się znieczulić - zaśmiała się cicho i ostrożnie zeszła w dół z lekkiego wzniesienia, gdzie znajdował się krzak. Następnie skupiła się na wyciąganiu jakichś butelek plastikowych, czy też zbieraniu petów i kapsli. Dramat, no rozumiała, że ludzie nie mieli tu koszy, że musieli sobie zapalić, ale to naprawdę nie była taka miejscówka - jak bar czy plaża - by sobie zapalać fajkę za fajką. Dawno chyba nikt nie dbał o tę część wyspy i ludzie myśleli, że na trasie hikingowej nie będzie tak bardzo brudno. I może nie było, jednak.. no czasem miała wrażenie, że ludzie nie kumają, że można coś schować do kieszeni, albo po prostu skombinować własną siatkę i zrobić z tego mini kosz, a przy zejściu wywalić do kosza. Żyli w cywilizowanym miejscu. - Wiecie, zastanawiam się czasem.. nie wiem, czy ktoś z Was pali - rozejrzała się po członkach swojej grupy - ale tak na chłopski rozum, to na cholerę wybierać się w trasę wspinaczkową, paląc jak smok. Przecież to już dziesiąty pet - pokazała im kawałek papierosa, który zaraz potem wrzuciła do swojego worka - to mi się trochę kłóci - i też wydolność płuc inna, no i zatruwanie komuś wycieczki też nie było pewnie najmilsze, tak? Ale może to tylko jej niechęć do papierosów, bynajmniej nie chciała żadnego palacza urazić!
Przeszła kilka kroków dalej i zobaczyła rozwalone ogrodzenie. Zmarszczyła lekko czoło, przyglądając mu się dłuższą chwilę, gdy dostrzegła chorągiewkę, przyczepioną do jednej z lin. Od razu ją schowała, ale czy to był też znak, że powinni to spróbować naprawić? Albo jakoś zabezpieczyć? Połamane belki wchodziły trochę na ścieżkę, więc przesunęła je na bok. - Hej.. czy ktoś mi pomoże? Może uda nam się to jakoś naprawić - zapytała zgromadzonych, bo właściwie znała się trochę na linach i wiązaniach, ale zdecydowanie był to za duży kawałek ogrodzenia, by zrobiła to sama.
Znaleziona chorągiewka: 4
razem: 28
donato villeda Julian Thorndike Veronica Harrington Lacey Bradford Lene Harrington
Przeszła kilka kroków dalej i zobaczyła rozwalone ogrodzenie. Zmarszczyła lekko czoło, przyglądając mu się dłuższą chwilę, gdy dostrzegła chorągiewkę, przyczepioną do jednej z lin. Od razu ją schowała, ale czy to był też znak, że powinni to spróbować naprawić? Albo jakoś zabezpieczyć? Połamane belki wchodziły trochę na ścieżkę, więc przesunęła je na bok. - Hej.. czy ktoś mi pomoże? Może uda nam się to jakoś naprawić - zapytała zgromadzonych, bo właściwie znała się trochę na linach i wiązaniach, ale zdecydowanie był to za duży kawałek ogrodzenia, by zrobiła to sama.
Znaleziona chorągiewka: 4
razem: 28
donato villeda Julian Thorndike Veronica Harrington Lacey Bradford Lene Harrington
mów mi/kontakt
inner itachi
a
Bardzo podobało mu się zaangażowanie drużyny. Wspólna gra zdecydowanie działała na ich korzyść, szczególnie gdy chodziło o czas. Gdyby znalazła się w ich ekipie osoba, która czułaby się podpięta za karę, mogliby mieć mały problem z pięciem się po szczeblach ku wygranej. Niby wszystko było robione dla dobra wyspy, wiadomo, jednakże prawdopodobna nagroda za "pierwsze miejsce" dawała kopa do działania. Łączenie wewnętrznej motywacji - czyli chęci pomocy - oraz tej zewnętrznej związanej z rywalizacją współgrało idealnie, zatem wystarczyło wpaść na właściwe tempo i nim się obejrzą, oddadzą pełne worki na mecie.
- Aktywności a nałóg to dwie różne sprawy. Niektórzy siedzą w tym tak głęboko, że nie dają rady wytrzymać godziny, ba, pięciu minut bez peta. Tylko szkoda, że zamiast wyrzucać resztki w dobre miejsce, wolą zostawiać je na trawie albo drodze. Sam palę, ale wystarczy odrobina wyobraźni żeby nie zostać śmieciarzem - wtrącił, skoro został poruszony pewien ciekawy temat. Siedział w uzależnieniach pewien czas, wszak należały one do tematów, które powinien recytować wybudzony z głębokiego snu w środku nocy, a może nawet i przez sen. Nie zdecydował się jednak na cały wykład opisujący procesy zachodzące w organizmie tzw. smoków, bo prawdopodobnie zanudziłby resztę teamu. To nie konferencja, pamiętaj Julek. Podczas sprzątania zauważył kolejną chorągiewkę, która jak na złość wisiała na jednym z wyższych krzewów, a może to było drzewo? Tak czy inaczej musiał wspiąć się na pobliską skałkę i ściągnąć ją stojąc na palcach, bo taki właśnie był los karłów. Ledwo przekroczone sto siedemdziesiąt centymetrów nie sprzyjało jakże ekstremalnym zabiegom i mało brakowało, by wywinął orła, albo raczej sępa zaraz po złapaniu za materiał.
- Chyba dołączam do klubu trójek - pomachał do Lene Harrington swoją zdobyczą. Ledwo związał ją na nadgarstku, a do jego uszu doszły kolejne słowa Aurora Ferguson. Podszedł więc do zniszczonego ogrodzenia, zostawiając swoje śmieci gdzieś niedaleko.
- Ech, to nie wygląda dobrze - naprawdę musieli to naprawiać? Ktoś już dawno powinien wezwać odpowiednie służby, które zajęłyby się niebezpiecznym uszkodzeniem. - Mamy coś, czym można to naprawić? - spytał liderkę, bo jeśli miał pomóc dziewczynie chociażby w przytrzymaniu owych belek, musieli użyć czegoś mocniejszego od sznurówek. W wojsku zdarzały się skrajne przypadki używania nici dentystycznej zamiast szwów, ale w zabawie terenowej powinni mieć przygotowane narzędzia.
Znaleziona chorągiewka: 3
razem: 31
donato villeda Veronica Harrington Lacey Bradford
- Aktywności a nałóg to dwie różne sprawy. Niektórzy siedzą w tym tak głęboko, że nie dają rady wytrzymać godziny, ba, pięciu minut bez peta. Tylko szkoda, że zamiast wyrzucać resztki w dobre miejsce, wolą zostawiać je na trawie albo drodze. Sam palę, ale wystarczy odrobina wyobraźni żeby nie zostać śmieciarzem - wtrącił, skoro został poruszony pewien ciekawy temat. Siedział w uzależnieniach pewien czas, wszak należały one do tematów, które powinien recytować wybudzony z głębokiego snu w środku nocy, a może nawet i przez sen. Nie zdecydował się jednak na cały wykład opisujący procesy zachodzące w organizmie tzw. smoków, bo prawdopodobnie zanudziłby resztę teamu. To nie konferencja, pamiętaj Julek. Podczas sprzątania zauważył kolejną chorągiewkę, która jak na złość wisiała na jednym z wyższych krzewów, a może to było drzewo? Tak czy inaczej musiał wspiąć się na pobliską skałkę i ściągnąć ją stojąc na palcach, bo taki właśnie był los karłów. Ledwo przekroczone sto siedemdziesiąt centymetrów nie sprzyjało jakże ekstremalnym zabiegom i mało brakowało, by wywinął orła, albo raczej sępa zaraz po złapaniu za materiał.
- Chyba dołączam do klubu trójek - pomachał do Lene Harrington swoją zdobyczą. Ledwo związał ją na nadgarstku, a do jego uszu doszły kolejne słowa Aurora Ferguson. Podszedł więc do zniszczonego ogrodzenia, zostawiając swoje śmieci gdzieś niedaleko.
- Ech, to nie wygląda dobrze - naprawdę musieli to naprawiać? Ktoś już dawno powinien wezwać odpowiednie służby, które zajęłyby się niebezpiecznym uszkodzeniem. - Mamy coś, czym można to naprawić? - spytał liderkę, bo jeśli miał pomóc dziewczynie chociażby w przytrzymaniu owych belek, musieli użyć czegoś mocniejszego od sznurówek. W wojsku zdarzały się skrajne przypadki używania nici dentystycznej zamiast szwów, ale w zabawie terenowej powinni mieć przygotowane narzędzia.
Znaleziona chorągiewka: 3
razem: 31
donato villeda Veronica Harrington Lacey Bradford
mów mi/kontakt
Julian
a
Żeby nie było, że niewychowana z niej świnia, na początku pewnie też się przedstawiła, odbierając od Lene wszelkie niezbędne rzeczy, dopiero później zabierając się za robotę. Swoją drogą, musiała przyznać, że oddelegowani zostali w naprawdę urokliwe miejsce, do którego z całą pewnością wróci jeszcze w późniejszym czasie, nawet jeżeli nie była typem spacerowicza i z reguły wypełniała sobie czas wolny na inne sposoby. Tu jednak widoki były przepiękne i w podziwianiu ich nie przeszkadzały jej nawet te śmieci, na które co rusz gdzieś się natykała, co w zasadzie doprowadziło ją do podobnych wniosków jak Aurorę. Ona też nie rozumiała dlaczego ludzie wybierają się tutaj, żeby pozostawić po sobie wyłącznie syf. I gdzie tu szacunek do całego tego otoczenia? - Ludzie potrafią wyrzucić wszędzie dziwne rzeczy. O, na przykład to - rzuciła, podnosząc z ziemi odbijający światło krążek. - Kto normalny chadza w takie miejsca z płytami? - zmarszczyła brwi i pokręciła z niedowierzaniem głową, nie będąc w stanie pojąc jak abstrakcyjne rzeczy ludzie wyrzucali na łonie natury. No i dlaczego? Czy naprawdę tak ciężko było zająć się własnymi śmieciami w odpowiedni sposób? Kiedy sama weszła w jakiś gąszcz i wrzuciła do swojego worka kolejną porcję śmieci, w oczy rzuciła jej się chorągiewka, która tym razem wisiała dumnie na jakiejś gałęzi. Lacey, choć typowym kurduplem nie była, i tak nabawiła się trudności, kiedy próbowała ściągnąć ją z tego drzewa. Wymagało to od niej kilku podskoków, ale w końcu misja zakończyła się powodzeniem, a ona mogła z dumą zamachać kolejnym skrawkiem materiału. - Mam ósemkę! - oznajmiła, zaraz też wciskając chorągiewkę do kieszeni, żeby nieco bardziej zainteresować się tym, co działo się przy barierce. - To trochę niemądre dawać nam to do naprawienia. A co jeśli zrobimy to źle i ktoś później przez to wypadnie? Nie chciałabym mieć człowieka na sumieniu - no chyba, że kogoś, kogo nie lubi bardzo. Może wtedy sama by go tu wysłała, heh.
Znaleziona chorągiewka: 8 (razem 39)
Aurora Ferguson donato villeda Julian Thorndike Lene Harrington Veronica Harrington
Znaleziona chorągiewka: 8 (razem 39)
Aurora Ferguson donato villeda Julian Thorndike Lene Harrington Veronica Harrington
mów mi/kontakt
m.
a
Jako osoba niepaląca zdecydowała się jedynie na wzruszenie ramionami. Rozumiała o co chodziło Aurorze, bo podzielała z pełnym przekonaniem jej zdanie. Niemniej postanowiła nie wypowiadać się konkretnie, skoro jedyna rzecz od jakiej pozostawała uzależniona to jedzenie. Tak, czy inaczej uważała to za wyjątkowo paskudne, że ktoś pozostawiał po sobie cały szlak petów. Tym bardziej, że te chwilami trudniej było wyplątać z krzaczków, czy trawy. Większe śmieci też szybciej rzucały się w oczy.
— Proponuję konkurs na najbardziej absurdalną rzecz, jaką znajdziecie. Stawiam wtedy drinki — zaproponowała, bo skoro już mieli spędzić tutaj trochę czasu razem to przecież nie było powodu ku temu, by odmawiać sobie dodatkowej zabawy. Szczególnie, że wyplątywanie puszek z krzaków i zbieranie butelek z najdziwniejszych miejsc, wcale samo w sobie rozrywką nie było. Wrzuciła jedną z nich do worka i rozejrzała się w poszukiwaniu jakiejkolwiek chorągiewki. Dostrzegła ją przywiązaną do jednej z gałęzi, więc ruszyła w tamtą stronę zadowolona. — Brawo, ja mam siódemkę — pochwaliła się, bo dzięki temu powoli parli do przodu. Schowała ją do kieszeni podobnie jak uczyniła to wcześniej i ruszyła naprzód. Dopiero głos kobiety skupił jej uwagę. Podeszła i odstawiła na bok chwilowo worek, do którego zbierała śmieci.
Zerknęła na mężczyznę i zsunęła chwilę później z ramion plecak, w którym zaczęła grzebać w poszukiwaniu czegoś sensownego. Nie wiedziała, czy znajdzie tam coś, co faktycznie im się przyda. W ręce trafił jej jednak w końcu jakiś sznurek, więc wyciągnęła go zadowolona. — Nie przejmuj się, zgłoszę to po powrocie i tak, ale myślę, że póki co moglibyśmy to jakoś wspólnymi siłami naprawić — potwierdziła, skoro już padła taka propozycja. Podała go Aurorze, bo wydawało się, że to jej można było w tej kwestii najbardziej zaufać. Zaraz potem Lene stanęła gdzieś obok i chwyciła jedną z wystających desek, próbując ją naprostować.
Znaleziona chorągiewka: 7, więc mają 46
Aurora Ferguson Julian Thorndike Lacey Bradford donato villeda Veronica Harrington
— Proponuję konkurs na najbardziej absurdalną rzecz, jaką znajdziecie. Stawiam wtedy drinki — zaproponowała, bo skoro już mieli spędzić tutaj trochę czasu razem to przecież nie było powodu ku temu, by odmawiać sobie dodatkowej zabawy. Szczególnie, że wyplątywanie puszek z krzaków i zbieranie butelek z najdziwniejszych miejsc, wcale samo w sobie rozrywką nie było. Wrzuciła jedną z nich do worka i rozejrzała się w poszukiwaniu jakiejkolwiek chorągiewki. Dostrzegła ją przywiązaną do jednej z gałęzi, więc ruszyła w tamtą stronę zadowolona. — Brawo, ja mam siódemkę — pochwaliła się, bo dzięki temu powoli parli do przodu. Schowała ją do kieszeni podobnie jak uczyniła to wcześniej i ruszyła naprzód. Dopiero głos kobiety skupił jej uwagę. Podeszła i odstawiła na bok chwilowo worek, do którego zbierała śmieci.
Zerknęła na mężczyznę i zsunęła chwilę później z ramion plecak, w którym zaczęła grzebać w poszukiwaniu czegoś sensownego. Nie wiedziała, czy znajdzie tam coś, co faktycznie im się przyda. W ręce trafił jej jednak w końcu jakiś sznurek, więc wyciągnęła go zadowolona. — Nie przejmuj się, zgłoszę to po powrocie i tak, ale myślę, że póki co moglibyśmy to jakoś wspólnymi siłami naprawić — potwierdziła, skoro już padła taka propozycja. Podała go Aurorze, bo wydawało się, że to jej można było w tej kwestii najbardziej zaufać. Zaraz potem Lene stanęła gdzieś obok i chwyciła jedną z wystających desek, próbując ją naprostować.
Znaleziona chorągiewka: 7, więc mają 46
Aurora Ferguson Julian Thorndike Lacey Bradford donato villeda Veronica Harrington
mów mi/kontakt
a
- Nie kminię tak czy siak. Nie ważne, czy aktywność i nałóg stoją obok siebie ze względu na niemożność rzucenia na pięć minut. Poza tym, można sobie skombinować nie wiem.. woreczek jakiś, czy coś - były na pewno jakieś rozwiązania przenośnych popielniczek. To nie średniowiecze, wchodzisz na aliexpress i znajdziesz wszystko, poza nowym prezydentem niestety, ale to mniejsza, blue monday czy coś. Oczywiście, Aurora zdawała sobie sprawę z uzależnienia i problemów z nim związanych, czasem nie idzie tego przezwyciężyć, ale jest różnica między zachowywaniem się racjonalnie, a bezmyślnym klepaniem fajki za fajką na trasie i wyrzucaniem śmieci w krzaki, które nic mu nie zrobiły. Tu naprawdę była piękna okolica i chyba powinna częściej wpadać na wyspę, bo podczas tej wycieczki ze sprzątaniem w tle mogła zwiedzić takie miejsca, w których jeszcze nie była. - Kto jeszcze używa płyt.. czy to muzyka czy może oprogramowanie? - Zapytała ze śmiechem Lacey, bo może jeszcze byli tacy, którzy słuchali na discmenach, czy czymś takim, bo spotify to nie wszystko i wcale nie gardziła, ale czasem zastanawiała się, dlaczego ludzie wyrzucają krążki z grami czy działającym programem, nie do własnego kosza. - Ooo świetnie Wam idzie, ja.. - spojrzała wokół siebie, zanim jeszcze podeszła do rozwalonej części ogrodzenia - hm.. nie widzę nic - westchnęła i cóż, przyjęła wyzwanie. - Okej! Ale serio, myślicie, że można by było tu znaleźć jakieś prezerwatywy? - W końcu ludzie od zawsze lubili to robić na łonie natury i wcale już by się nie zdziwiła, okej?
- Naprawić może nie - spojrzała na Lacey i Juliana, którzy do niej podeszli - ale zabezpieczyć jakąś siatką? Przewiązać linami albo nie wiem, no... jakoś dać znać, by uważali. Jeszcze ktoś wpadnie na opieranie się o tą złamaną część, a to nie wygląda stabilnie i wypadek murowany - spojrzała w dół, gryząc dolną wargę, gdy pani kapitan podeszła do nich i wyciągnęła sznurek. - masz jakąś sieć? Albo coś w tym stylu, co można by było użyć? - Spróbują sobie poradzić w ten sposób, jak nie, rozejrzą się za czymś. Przeszła kilka kroków dalej i dostrzegła chorągiewkę dosłownie za zakrętem, wsunęła ją, zerkając na liczbę. Pięć, niech będzie.
Znaleziona chorągiewka: 5
razem 51
- Naprawić może nie - spojrzała na Lacey i Juliana, którzy do niej podeszli - ale zabezpieczyć jakąś siatką? Przewiązać linami albo nie wiem, no... jakoś dać znać, by uważali. Jeszcze ktoś wpadnie na opieranie się o tą złamaną część, a to nie wygląda stabilnie i wypadek murowany - spojrzała w dół, gryząc dolną wargę, gdy pani kapitan podeszła do nich i wyciągnęła sznurek. - masz jakąś sieć? Albo coś w tym stylu, co można by było użyć? - Spróbują sobie poradzić w ten sposób, jak nie, rozejrzą się za czymś. Przeszła kilka kroków dalej i dostrzegła chorągiewkę dosłownie za zakrętem, wsunęła ją, zerkając na liczbę. Pięć, niech będzie.
Znaleziona chorągiewka: 5
razem 51
mów mi/kontakt
inner itachi
a
Ronnie Harrington była chyba ostatnią osobą, która powinna zajmować się zbieraniem śmieci. W porządku, świetnie sprawiłaby się w roli drygowania wszystkimi wokół, podczas gdy sama opalałaby się na leżaczku i sączyła jednego drinka za drugim, ale dopiero co zrobiła sobie paznokcie i wolałaby nie odwiedzać kosmetyczki wcześniej, niż to było koniecznie.
- Lene, daj mi podwójne te rękawiczki, co? I przypomnij, czemu się na to zgodziłam - zwróciła się do młodszej siostry, krzywiąc się przy tym nieznacznie, bo jednak zbieranie śmieci do najprzyjemniejszych nie należało. Najchętniej oddelegowałaby komuś te zadanie, w końcu wszystkie te stażystki jej męża wprost dałyby się pokroić za takie zadanie (albo jakiekolwiek zadanie, najlepiej obejmujące również Dextera, który jednak uznał, że zbieranie śmieci uwłacza jego czci i godności), ale to chyba by źle wyglądało, prawda? Poza tym, na swój sposób chciała wspomóc w rodzinę, która choć nie wtajemniczyła ją w przygotowywania, to jednak nie zapomniała o niej aż tak zupełnie i przynajmniej ją zaprosili. Cóż, w chwili obecnej zaczynała tego powolutku żałować.
- Fuj, fuj, fuj - powtarzała w kółko, umieszczając w workach kolejne śmieci i walcząc ze samą sobą by nie zamknąć oczu. Z jakiegoś powodu, na sali operacyjnej nie czuła najmniejszego obrzydzenia, ale już gdy w grę wchodziły pozostawione przez kogoś odpady, zbierało jej się na odruchy wymiotne. - Co? Jakie drinki? - ożywiła się, gdy gdzieś usłyszała magicznie działające na nią słowo, bo naprawdę nie wzgardziłaby teraz chłodną margaritą.
- Ja znalazłam właśnie brudne majtki, więc jestem całkiem pewna, że prezerwatywa też może leżeć gdzieś niedaleko - skwitowała tylko, nadziewając wspomnianą część garderoby na kijek i wpychając ją na worka na śmieci, bo żadna siła na niebie i ziemii nie zmusiłaby jej, aby tego dotknąć.
Znaleziona chorągiewka: 9
razem 60
- Lene, daj mi podwójne te rękawiczki, co? I przypomnij, czemu się na to zgodziłam - zwróciła się do młodszej siostry, krzywiąc się przy tym nieznacznie, bo jednak zbieranie śmieci do najprzyjemniejszych nie należało. Najchętniej oddelegowałaby komuś te zadanie, w końcu wszystkie te stażystki jej męża wprost dałyby się pokroić za takie zadanie (albo jakiekolwiek zadanie, najlepiej obejmujące również Dextera, który jednak uznał, że zbieranie śmieci uwłacza jego czci i godności), ale to chyba by źle wyglądało, prawda? Poza tym, na swój sposób chciała wspomóc w rodzinę, która choć nie wtajemniczyła ją w przygotowywania, to jednak nie zapomniała o niej aż tak zupełnie i przynajmniej ją zaprosili. Cóż, w chwili obecnej zaczynała tego powolutku żałować.
- Fuj, fuj, fuj - powtarzała w kółko, umieszczając w workach kolejne śmieci i walcząc ze samą sobą by nie zamknąć oczu. Z jakiegoś powodu, na sali operacyjnej nie czuła najmniejszego obrzydzenia, ale już gdy w grę wchodziły pozostawione przez kogoś odpady, zbierało jej się na odruchy wymiotne. - Co? Jakie drinki? - ożywiła się, gdy gdzieś usłyszała magicznie działające na nią słowo, bo naprawdę nie wzgardziłaby teraz chłodną margaritą.
- Ja znalazłam właśnie brudne majtki, więc jestem całkiem pewna, że prezerwatywa też może leżeć gdzieś niedaleko - skwitowała tylko, nadziewając wspomnianą część garderoby na kijek i wpychając ją na worka na śmieci, bo żadna siła na niebie i ziemii nie zmusiłaby jej, aby tego dotknąć.
Znaleziona chorągiewka: 9
razem 60
mów mi/kontakt
.