Dzika część wyspy
a
Awatar użytkownika
Lesbijka, właścicielka Herbs&Candles, odrobinę alkoholiczka. Bardzo możliwe, że Cię nie lubi i najpewniej szybko raczy Cię o tym poinformować. Sceptycznie podchodząca do świata, ironiczna i wulgarna. W głębi duszy szuka nie tylko dobrego seksu, ale też kobiety swojego życia.
34
160

Post

Okej. Veis może i miała serce z kamienia, ale widząc zmartwienie na twarzy Ines, które za wszelką cenę próbowała zamaskować żartami, aż jej się trochę smutno zrobiło. Mogła żartować z niej niejednokrotnie, kpić z tej jej miłości i chęci zakładania rodziny, ale w środku doskonale wiedziała, jak ważne było dla niej to wszystko. Ta stabilność, której Max nigdy nie odnalazła, dryfując gdzieś w morzu wiecznych imprez, samotności i zajebiście wielkiej ilości blantów.
Wstała więc, zostawiając na chwilę bałwana, by po prostu lekko ją przytulić, czując się, jakby przytulała właśnie żyrafę. Kurwa, one wszystkie były wysokie jak jebane tyczki. Wszyscy byli wysocy jak pierdolone wieżę, tylko ona zatrzymała się na wzroście przedszkolaka na sterydach.
- Będzie dobrze. No wiesz, powiem to, co zawsze w tej sytuacji - odchrząknęła - Jak Cię rzuci, to przeniesiesz się na cipki - o rany, Ines powinna to sobie wytatuować, żeby za każdym razem pamiętać o swojej przyjaciółce. Właśnie ten cytat musi znaleźć się na jej nagrobku gdy już opuści ten okropny świat. Wraz ze zdjęciem, które chwilę temu zrobiła Cyganka.
Wygrałaby jebany konkurs na najładniejszy nagrobek, sto pro!
Znalazła sobie miejsce przy krzywej ściance groty, bo nie dość, że i jej nogi wchodziły w dupę, to jeszcze bolały ją plecy. Odszukała więc rozwiązanie idealne, dopalając papierosa i znowu płucząc wargi alkoholem, co by nie stracić zajebistej fazy, jaką teraz wewnętrznie przeżywała.
- Moe? - upewniła się i przywołała w pamięci ich babski wieczór, pełen okropnie żenujących wyzwań.- Jest w porządku - przytaknęła, nawet uśmiechając się, bo jak miałaby tego nie zrobić, kiedy od razu pomyślała o jej cyckach, fajnym tyłku i całkiem uroczej buźce? Max była na tyle kulturalna, że nie zrobiła Ines siary i nie zapytała o jej zmarłą żonę, chociaż nie raz i nie dwa miała to na końcu języka.
- Ciągnie swój do swego. Nie ma nikogo? - spytała, na spojrzenie Villedy tylko wzruszając ramionami. Nie wpierdalała się między wódkę a zakąskę. No, może czasami, kiedy gra była warta świeczki. A zazwyczaj nie była.
- Jest na etapie akceptacji tego, że jest jebanym chlorem czy "pija tylko dla towarzystwa"?

Ines Villeda
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Co to to nie. Ani slowa, a sio - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Niech sąsiedzi walą, walą, walą, walą do drzwi - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Life's no fun without a good scare Trying my best WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? For all mankind ROLLING ON THE FLOOR LAUGHING LGBT+ SINGIEL LUBIĘ ZIÓŁKO JESTEM NIEWIERZĄCY/A DEVIL IN DISGUISE SEKSOHOLIK valar morghulis Eksperymentuję z wyglądem I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM NA FALI GHOST MOVIE PANIE WŁADZO... THIEF I'M SO HIGH! Ulepimy dziś bałwana? Narzeczony mimo woli
mów mi/kontakt
Panacea#4568
Ines Villeda
a

Post

Ten nieporadny uścisk w wykonaniu Max był dziwny; nigdy tego nie robiły, nie ściskały się, jak to bywało wśród przyjaciółek. Mimo to, Ines potrzebowała tego. Potrzebowała tych dziwnych zapewnień, że wszystko będzie dobrze, nawet jeśli Veis nie mogła powstrzymać się od ironicznych komentarzy. Człowiek był złożoną istotną pełną niewiary i Cyganka, choć na ogół zachowywała się tak, jakby wszystko po niej spływało, to w środku była pieprzonym wrażliwcem. Gra pozorów, wystarczyło tylko przybrać pokerową twarz i zgrywać niezłomną. To nic trudnego, lata praktyki zrobiły swoje, przecież już od najmłodszych lat musiała udawać, że docinki rówieśników wcale nie robiły na niej wrażenia. Dopiero kiedy zostawała całkiem sama, ukrywając się przed światem, roniła kilka łez. Nie za wiele, żeby przypadkiem nikt nie poznał, że płakała.
- Nie musisz mi o tym przypominać - powiedziała, gdy rudowłosa odsunęła się od niej. - Robisz to tak często, że zasypiam i budzę się z myślą o alternatywnej przyszłości z cipkami w roli głównej - zaśmiała się, chcąc przywrzeć plecami do jednej ze ścian groty, tak jak zrobiła to Max, ale zapomniała, że jej przyjaciółka była jebany karłem i zaryła głową o wystającą skałę, co wiązało się z siarczystym, hiszpańskim przekleństwem.
- Nie ma nikogo, ciągle nosi żałobę po zmarłej żonie - wzruszyła ramionami. Po części rozumiała Moe, pewnie sama nie pozbierałaby się długo po śmierci ukochanej osoby, ale uważała, że Gibbs powinna zacząć chodzić na randki. Seks był zajebisty, dawał upust emocjom i pozwalał zapomnieć, ale była zbyt zajebista, żeby ciągle być sama. Wiążąc się z kimś, nie zdradziłaby swojej martwej żony. Nie dlatego, że Jamie już nie żyła, a dlatego, że chciałaby jej szczęścia. Nikt w życiu nie powinien być sam. Nawet Max, która rękami i nogami zapierała się przed związkami. Kiedyś to dopadnie i ją, Ines była o tym przekonana.
- Kurwa, masz rację. Znowu - spojrzała na Veis przepalonymi ślepiami. - Jestem najgorszą przyjaciółką. Moe to pierdolony chlor, a ja pozwalam jej chlać. Jestem beznadziejna - westchnęła głośno, bo zamiast polewać Gibbs następną kolejkę, powinna przeprowadzić jej jakąś interwencję. Niby widziała, że przesadzała z alkoholem, ale wcale nie pomagała, kiedy wpadała do niej z butelką tequili, wręcz przeciwnie, ściągała ją w dół, a przyjaciele tak nie postępowali.

Max Veis
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Lesbijka, właścicielka Herbs&Candles, odrobinę alkoholiczka. Bardzo możliwe, że Cię nie lubi i najpewniej szybko raczy Cię o tym poinformować. Sceptycznie podchodząca do świata, ironiczna i wulgarna. W głębi duszy szuka nie tylko dobrego seksu, ale też kobiety swojego życia.
34
160

Post

- Do usług, Villeda - mruknęła tylko, bo przecież właśnie o to jej chodziło. By zasypiała się i budziła z myślami o cipkach. A tak serio, Max zawsze żartowała ze swojej orientacji. Lubiła teatralnie ją podkreślać, stawiając przy tym wyraźne granice - nigdy nie spojrzy na kutasy, nigdy też nie zakocha się (sic!) w facecie. Wiedział to każdy, to chociażby przebywał w jej obecności przez kilka sekund. To był też rodzaj jej specyficznego humoru, takiego dziwnego, pokręconego jestestwa.
Pokiwała głowa na wzmiankę o żałobie Moe i znowu upiła łyk wódki, podając alkohol przyjaciółce. Trudno było jej się postawić na jej miejscu, bo nawet nie przeżywała żałoby po swoim biologicznym ojcu, nie mówiąc o kimkolwiek, z kim byłaby w jakiejkolwiek relacji, a kto umarłby masakryczną śmiercią. Nawet nie mogła wyobrazić sobie siebie z tym uczuciem, jakąś depresją, snuciem się z kąta w kąt; robiła to na codzień, a spotęgowanie tego życiowym przeżyciem najpewniej wpędziłoby ją do grobu.
Wszystko się kiedyś kończyło. Miłości, życie. Tak już było i chuj, nie przeskoczysz.
Zresztą, Moe nie sprawiała wrażenia, jakby rzeczywiście mocno cierpiała, co znaczyło mniej więcej tyle, że szmata potrafiła zachować twarz i nie lamentować jak cipa. Szacunek.
- No wiesz, gdyby sama chciała pomocy, to pewnie by o nią poprosiła - odchrząknęła, wzruszając ramieniem. - Albo nie. Ale zaprowadzenie jej na spotkanie AA to raczej kiepski sposób, żeby uratować ją przed utopieniem się w szotach - parsknęła. Gdyby Ines wpadła na taki pomysł z Veis, zarobiła by tak porządnego kopa w dupę, że przez miesiąc nie wiedziałaby jak prosto chodzić.
- Każdy ma jakieś demony. Ty sprzedajesz dragi, bo jesteś chujową narzeczoną, a Moe niedługo będzie napierdalała dożylnie wódę. Zajebiście się dobrałyście. Czuje się jak jebany reżyser życia. Hopevalleyowski Patryk Vege - zerknęła z rozbawieniem na Cygankę, marszcząc na moment nos i czując się dziwnie pusto bez kolejnego peta między wargami.
Jeśli ocenić wszystkie trzy kobiety, Max nie była od nich lepsza w żadnym, najmniejszym stopniu. Zaryzykowałaby nawet stwierdzenie, że jej życie jest jakąś kumulacją ich problemów, magnesem na wszystkie, popierdolone duszyczki w otoczeniu.
Ines Villeda
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Co to to nie. Ani slowa, a sio - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Niech sąsiedzi walą, walą, walą, walą do drzwi - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Life's no fun without a good scare Trying my best WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? For all mankind ROLLING ON THE FLOOR LAUGHING LGBT+ SINGIEL LUBIĘ ZIÓŁKO JESTEM NIEWIERZĄCY/A DEVIL IN DISGUISE SEKSOHOLIK valar morghulis Eksperymentuję z wyglądem I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM NA FALI GHOST MOVIE PANIE WŁADZO... THIEF I'M SO HIGH! Ulepimy dziś bałwana? Narzeczony mimo woli
mów mi/kontakt
Panacea#4568
Ines Villeda
a

Post

Spojrzała na nią z pewnym powątpieniem, odchrząkując przy tym cicho. Czy Max naprawdę uważała, że alkoholicy sami z siebie proszą o pomoc? Przecież każdy alkoholik, tak jak każdy ćpun, nigdy nie przyznawał się do problemów z nałogiem. No chyba, że była już to akceptacja i mówili o tym głośno, ale przenigdy nie prosili o pomocną dłoń. Jedno było pewne - zarówno Gibbs, jak i Veis powinny się ogarnąć. Na ich tle Ines wypadała blado, niczym prawdziwe niewiniątko. A że lubiła sobie wypić i przypalić blanta, to już inna bajka. Wszystko było dla ludzi, ale z umiarem. Ona przynajmniej zawsze stawiała się w pracy, w przeciwieństwie do Max, która otwierała swój sklep na ruski rok. Aż dziw, że ta buda dalej jakoś prosperowała. A Moe? Jeszcze trochę i sama wyląduje w kostnicy jako jedno z ciał, co to je trzeba do pochówku ozdobić. Fajne miała przyjaciółki. Takie nie za trzeźwe.
- Jestem, kurwa, najlepszą narzeczoną. Chciałabyś taką mieć - dobra, z tymi dragami trochę się pogubiła, ale jeszcze nie wszystko było stracone. Skończy z biznesem, jak tylko już tak na tip top wprowadzi się do Arreoli, co miało nastąpić na dniach. Musiała przywieźć do jego domu wszystkie spakowane kartony i nie będzie już tak często skakać z Cape na Wyspę. Gówno prawda, Wyspa siedziała w niej jak drzazga w palcu, której nie można było za chuja wyciągnąć. Lubiła tutaj być i wiedziała, że pomimo przeprowadzki, zawsze znajdzie się u niej miejsce u Max.
- Spadajmy stąd, Patryku. Masz do nakręcenia kolejną część Kobiet Mafii czy innego Botoksu - pociągnęła ją za rękaw płaszcza, bo ten znów znalazł się na ramionach rudowłosej. Jeszcze tylko jedna wspólna fotka z kamienny bałwanem i mogły opuścić grotę, udając się gdzieś na plażę, żeby powygrzewać dupska w słońcu i napić się zimnego piwa.
Do momentu, gdy nie otworzyła jeszcze puszki z niskoprocentowym alkoholem, Ines nie miała pojęcia, że tak bardzo marzył jej się zimny, pyszny browar. Spaliły też kolejnego blanta, bo dlaczego nie, a wieczorem Cyganka odpłynęła ostatnim promem do miasta, skąd została odebrana przez Césara. Dobrze, że narzeczony nie był jednym z tych facetów, którzy suszyli głowę, bo znowu trochę zaszalała.

/zt x2

Max Veis
mów mi/kontakt
ODPOWIEDZ