-Myślę, że wiele osób uznało, że jestem niepoczytalny. Ale z drugiej strony nie ma żadnego przepisu, który zakazuje siadania na chodniku - uśmiechnął się do niego. No tak, Creed i jego pozytywne spojrzenie na świat. Zresztą jak wyjaśnić przyjacielowi, że w chwili, w której siadał na ziemi, niespecjalnie myślał o dalszych, czy poważniejszych konsekwencjach. On chciał jedynie poczekać i pomyśleć jak rozwiązać całą sytuację. A to, że przy okazji poznał Huntera, było jedynie ogromnym plusem. - Bo to jest wyjątkowo skomplikowane, Mark. I teraz nawet sam nie wiem, czy mogę nas nazwać kolegami - westchnął. Chciał opowiedzieć chłopakowi i sytuacji z McKayem, chociaż nie była ona łatwa. Liczył jednak, że ten znajdzie jakieś rozwiązanie, które ostatecznie pomogłoby studentowi. Kto bowiem wie, jak długo Creed będzie w stanie radzić sobie z tym wszystkim? Był wrażliwy, jeśli chodzi o takie sprawy i wewnętrznie go to rozdzierało. Tym bardziej, że sam to wszystko zapoczątkował, tak nagle odsuwając od siebie tatuatora.
-Wspaniale! Co prawda miejsca nie mam tutaj za wiele, ale zobaczysz, że za kilka dni obaj się przyzwyczaimy - uśmiechnął się do niego szeroko. Nawet, jeśli mieszkałby w namiocie czy małym samochodzie, przygarnąłby przyjaciela. Uważał bowiem, że każde miejsce było dla niego lepsze, niż rodzinny dom, w którym jedynie był ciągle ciągnięty w dół. Mark nie zasłużył na takie traktowanie i chociaż to faktycznie byli jego rodzice, nie można było im pobłażać. Nie, kiedy alkohol był ważniejszy, niż dziecko.
-Po to najczęściej ludzie zamawiają ciasta. Myślałem nawet nad takim miejscem. Wiesz… swoją cukiernią, w której inni mogliby faktycznie robić sobie zdjęcia. Wiadomo, to tylko marzenia, bo taki biznes kosztuje, ale kto wie, może kiedyś - podzielił się z nim swoimi planami. A raczej snami, bo nie było go aktualnie stać nawet za bardzo na kupienie jakiegoś lokalu. Niby można było wynajmować, ale wolałby coś na własność, by później się nie bać, że nagle ktoś postanowi mu to odebrać. Może kiedyś, po studiach, jak będzie miał więcej czasu, a tym samym na więcej godzin w pracy, czy to w klubie, czy innej, uda mu się odłożyć pokaźniejszą sumę.
-To zależy, czy jesteś gotowy na wszystko. Bo wiesz, u nas zawsze znajdzie się miejsce dla kogoś podobnego. Jesteś szczupły, masz ładną buzię, więc klub przyjmie cię z otwartymi ramionami. Pytanie tylko, czy byłbyś w stanie perwersyjnie tańczyć przed tłumem napalonych ludzi, ściągając przy tym kolejne części garderoby - powiedział. Był w stanie bez problemu załatwić chłopakowi miejsce, ale nie wiedział, czy Mark byłby tym zainteresowany.
Mark Stevens
a
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
— Skomplikowane? A od czego ja tu jestem? Powiedz mi i zaraz wymyślimy jakieś rozwiązane, bo chcę wiedzieć co może się aż tak skomplikować z kolesiem, który poznał Cię na chodniku. Nie pokłóciliście się przecież o smak babeczek, prawda? — zapytał, patrząc na przyjaciela. Nie znał się na związkach, ale chyba nie tak trudno je zrozumieć, prawda? Poza tym chciał pomóc przyjacielowi, bo widział jak go to trapiło.
— Mi nie potrzeba wiele miejsca. Najwyżej będziesz musiał się przyzwyczaić do przytulania w nocy, żeby żaden z nas nie spadł na podłogę, ale chyba damy radę. — odparł, rozglądając się jeszcze po camperze. Nie były to złe warunki, a w porównaniu z tymi, które miał w rodzinnym domu był to o kilka poziomów wyższy standard. I po podłodze nie walały się butelki po alkoholu, a to już duży plus.
— Naprawdę chciałbyś taką cukiernię stworzyć? Byłoby świetnie, bo kto wie czy za tydzień nie wygrasz kilku milionów w totka? Ale nie wiem czy to miasto wygląda na takie w którym takie miejsce zrobiłoby furorę. W Miami więcej ludzi się tym zainteresuje. — stwierdził, chociaż niechętnie wspominał miasto z którym miał tyle złych wspomnień. Za każdym razem pewnie będzie myślał o swoich rodzicach, ale postara się o nich zapomnieć, bo nie przynosiło to niczego dobrego. Może nie powinien tak myśleć, ale już wolałby, żeby oddali go do domu dziecka, bo tam prędzej by sobie poradził i na pewno lepiej by na tym wyszedł.
— Czekaj, co? Ja miałbym tańczyć w twoim klubie? Widzisz mnie w ogóle w takim miejscu? Ja myślałem o jakimś sklepie czy coś, a ty mi o striptizie gadasz… — jęknął, odchylając głowę do tyłu na poduszkach i zamknął na chwilę oczy. No gdzie on i tańczenie w klubie? Wiedział od dawna co Creed robił, ale nigdy sobie nie wyobrażał jak to wygląda. Czy ktoś w ogóle chciałby oglądać kogoś takiego jak on? A co najważniejsze czy on w ogóle umiał tańczyć? — Nie mówię, że się zgadzam i masz mi już załatwiać rozmowę, ale zdajesz sobie sprawę, że ja nic nie umiem i będziesz musiał mi wszystko pokazać? I nauczyć jak się tańczy. Ale będę mógł zrezygnować w każdej chwili? — zwariował, ale ze swoim niewielkim doświadczeniem nie będzie miał pewnie w czym przebierać, więc nie chciał kręcić nosem na żadną propozycję. Ale czy zdecyduje się na pracę w tym samym miejscu co Creed? Musiał się jeszcze zastanowić.
Creed Whittemore
— Mi nie potrzeba wiele miejsca. Najwyżej będziesz musiał się przyzwyczaić do przytulania w nocy, żeby żaden z nas nie spadł na podłogę, ale chyba damy radę. — odparł, rozglądając się jeszcze po camperze. Nie były to złe warunki, a w porównaniu z tymi, które miał w rodzinnym domu był to o kilka poziomów wyższy standard. I po podłodze nie walały się butelki po alkoholu, a to już duży plus.
— Naprawdę chciałbyś taką cukiernię stworzyć? Byłoby świetnie, bo kto wie czy za tydzień nie wygrasz kilku milionów w totka? Ale nie wiem czy to miasto wygląda na takie w którym takie miejsce zrobiłoby furorę. W Miami więcej ludzi się tym zainteresuje. — stwierdził, chociaż niechętnie wspominał miasto z którym miał tyle złych wspomnień. Za każdym razem pewnie będzie myślał o swoich rodzicach, ale postara się o nich zapomnieć, bo nie przynosiło to niczego dobrego. Może nie powinien tak myśleć, ale już wolałby, żeby oddali go do domu dziecka, bo tam prędzej by sobie poradził i na pewno lepiej by na tym wyszedł.
— Czekaj, co? Ja miałbym tańczyć w twoim klubie? Widzisz mnie w ogóle w takim miejscu? Ja myślałem o jakimś sklepie czy coś, a ty mi o striptizie gadasz… — jęknął, odchylając głowę do tyłu na poduszkach i zamknął na chwilę oczy. No gdzie on i tańczenie w klubie? Wiedział od dawna co Creed robił, ale nigdy sobie nie wyobrażał jak to wygląda. Czy ktoś w ogóle chciałby oglądać kogoś takiego jak on? A co najważniejsze czy on w ogóle umiał tańczyć? — Nie mówię, że się zgadzam i masz mi już załatwiać rozmowę, ale zdajesz sobie sprawę, że ja nic nie umiem i będziesz musiał mi wszystko pokazać? I nauczyć jak się tańczy. Ale będę mógł zrezygnować w każdej chwili? — zwariował, ale ze swoim niewielkim doświadczeniem nie będzie miał pewnie w czym przebierać, więc nie chciał kręcić nosem na żadną propozycję. Ale czy zdecyduje się na pracę w tym samym miejscu co Creed? Musiał się jeszcze zastanowić.
Creed Whittemore
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
-No bo… tak jakby trochę go od siebie odepchnąłem, kiedy okazało się, że przychodzi do klubu, w którym pracuję. Nie chciałem, żeby mnie przypadkiem rozpoznał, bo wiesz, że ta praca jest dla mnie ważna, a jakoś… sam nie wiem, nie chciałem zobaczyć na jego twarzy rozczarowania ani pogardy moją osobę - powiedział, wzdychając. To wszystko było na tyle skomplikowane, że sobie z tym nie radził. Z jednej strony umysł podpowiadał mu, że faktycznie nie powinien rozwijać tej znajomości, jeśli nie chciał, by Hunter go rozpoznał. Z drugiej zaś serduszko zwyczajnie zaczęło przywiązywać się do McKaya, pragnąc jego towarzystwa. Nic dziwnego, że chłopak sobie z tym wszystkim nie radził. Może faktycznie powinien się podzielić tym z Markiem? Ostatecznie kto inny, jak nie przyjaciel, najbardziej mu poradzi?
-I tak śpię z przytulanką, więc równie dobrze mogę się przytulać do ciebie. Bylebym faktycznie mógł, bo jak mnie odepchniesz to inaczej porozmawiamy - zaśmiał się. Nie podejrzewał o to chłopaka, ale nawet przypadkiem przez sen mógł go z łóżka zepchnąć. Tak, zdecydowanie Creed będzie spał od strony ściany, zdając się na silne ramiona przyjaciela.
-Chcę. A raczej marzę o tym. Ale zobaczymy. Wiesz, mam nawet kilka planów rysowanych gdzieś na zajęciach, jak nie miałem co robić. Nadal nie rozumiem, po co w Akademii Tańca przedmioty teoretyczne, ale wykładowcy chyba wiedzą lepiej - westchnął. Kolejna niezrozumiała rzecz. Niemniej jeśli faktycznie chciał ją skończyć, nie mógł sobie pozwolić na olewanie przedmiotów i wybraniu tylko tych, które mu się podobały. A przecież marzył o tańczeniu i to nie tylko w klubie przed napalonymi klientami.
-Myślę, że spokojnie byś się nadawał. Masz odpowiednią posturę, ładną buzię. A to na początek wystarczy. Nikogo nie będzie interesowało jak się ruszasz. Zresztą, wprowadzę cię - skomentował, lustrując uważnie chłopaka. Był pewien, że kiedy tylko szef go zobaczy, z miejsca go weźmie. Delikatna uroda była wyjątkowo pożądana przez osoby w dojrzałym wieku. - Chyba tak. Wiesz, nigdy nie rezygnowałem, bo napiwki potrafią być całkiem spore, więc to nie takie złe. Z tym, że Mark… czasami zdarza się, że ktoś chce cię na wyłączność, więc musisz się poważnie zastanowić - skomentował. Nie chciał, by przyjaciel nieświadomie poszedł do pracy, by nagle okazało się, że ktoś zaprosi go na prywatny pokaz.
Porozmawiali jeszcze chwilę, a Whittemore dokładnie mu wyjaśnił, na czym praca polega i czego można się spodziewać.
Schował resztę ciasta do lodówki, ostatecznie wyciągając przyjaciela na spacer z Honeyem.
zt. x2
-I tak śpię z przytulanką, więc równie dobrze mogę się przytulać do ciebie. Bylebym faktycznie mógł, bo jak mnie odepchniesz to inaczej porozmawiamy - zaśmiał się. Nie podejrzewał o to chłopaka, ale nawet przypadkiem przez sen mógł go z łóżka zepchnąć. Tak, zdecydowanie Creed będzie spał od strony ściany, zdając się na silne ramiona przyjaciela.
-Chcę. A raczej marzę o tym. Ale zobaczymy. Wiesz, mam nawet kilka planów rysowanych gdzieś na zajęciach, jak nie miałem co robić. Nadal nie rozumiem, po co w Akademii Tańca przedmioty teoretyczne, ale wykładowcy chyba wiedzą lepiej - westchnął. Kolejna niezrozumiała rzecz. Niemniej jeśli faktycznie chciał ją skończyć, nie mógł sobie pozwolić na olewanie przedmiotów i wybraniu tylko tych, które mu się podobały. A przecież marzył o tańczeniu i to nie tylko w klubie przed napalonymi klientami.
-Myślę, że spokojnie byś się nadawał. Masz odpowiednią posturę, ładną buzię. A to na początek wystarczy. Nikogo nie będzie interesowało jak się ruszasz. Zresztą, wprowadzę cię - skomentował, lustrując uważnie chłopaka. Był pewien, że kiedy tylko szef go zobaczy, z miejsca go weźmie. Delikatna uroda była wyjątkowo pożądana przez osoby w dojrzałym wieku. - Chyba tak. Wiesz, nigdy nie rezygnowałem, bo napiwki potrafią być całkiem spore, więc to nie takie złe. Z tym, że Mark… czasami zdarza się, że ktoś chce cię na wyłączność, więc musisz się poważnie zastanowić - skomentował. Nie chciał, by przyjaciel nieświadomie poszedł do pracy, by nagle okazało się, że ktoś zaprosi go na prywatny pokaz.
Porozmawiali jeszcze chwilę, a Whittemore dokładnie mu wyjaśnił, na czym praca polega i czego można się spodziewać.
Schował resztę ciasta do lodówki, ostatecznie wyciągając przyjaciela na spacer z Honeyem.
zt. x2
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
ubranko
Dla Creeda ten dzień miał być spokojny. Z racji tego, że nie miał wolne zarówno od pracy, jak i od studiów, nie pozostało mu nic innego, jak wypróbować nowy przepis, który gdzieś tam kreował się powoli w jego głowie, nie dając mu spokoju.
Pojechał do sklepu po wszystkie składniki, przy okazji zastanawiając się jak właściwie swoje dzisiejsze dzieło ozdobi. Chciał, aby wyglądało naprawdę dobrze, ponieważ z całą pewnością koniec końców będzie przechadzał się po okolicy, rozdając wypiek sąsiadom, którzy przywykli do tego, że student składał im niezapowiedziane wizyty. I chociaż początkowo paru osobom to przeszkadzało, tak na widok słodkości zaraz przechodziło. Idealny sposób na udobruchanie nawet największej zrzędy.
Tuż po powrocie do domu zabrał się za babeczki o smaku mango z kwiatami wiśni. Do tej pory wydawało mu się, że to dość dziwne połączenie, ale kto powiedział, że nie można było zaszaleć.
Był w trakcie nakładania kremu na wierzch babeczek, kiedy naszło go na napisanie do Huntera. Kto wie, może okaże się, że dzisiaj będzie miał wolne i wstąpi do niego po pracy. Nie mówił tego na głos, ale ostatnimi czasy każdy wypiek był przygotowywany z myślą o McKayu, który tak lubił wszelkie dzieła Whittemore’a. Nic dziwnego, że zależało mu na perfekcyjnej doskonałości.
Hunter McKay
Dla Creeda ten dzień miał być spokojny. Z racji tego, że nie miał wolne zarówno od pracy, jak i od studiów, nie pozostało mu nic innego, jak wypróbować nowy przepis, który gdzieś tam kreował się powoli w jego głowie, nie dając mu spokoju.
Pojechał do sklepu po wszystkie składniki, przy okazji zastanawiając się jak właściwie swoje dzisiejsze dzieło ozdobi. Chciał, aby wyglądało naprawdę dobrze, ponieważ z całą pewnością koniec końców będzie przechadzał się po okolicy, rozdając wypiek sąsiadom, którzy przywykli do tego, że student składał im niezapowiedziane wizyty. I chociaż początkowo paru osobom to przeszkadzało, tak na widok słodkości zaraz przechodziło. Idealny sposób na udobruchanie nawet największej zrzędy.
Tuż po powrocie do domu zabrał się za babeczki o smaku mango z kwiatami wiśni. Do tej pory wydawało mu się, że to dość dziwne połączenie, ale kto powiedział, że nie można było zaszaleć.
Był w trakcie nakładania kremu na wierzch babeczek, kiedy naszło go na napisanie do Huntera. Kto wie, może okaże się, że dzisiaj będzie miał wolne i wstąpi do niego po pracy. Nie mówił tego na głos, ale ostatnimi czasy każdy wypiek był przygotowywany z myślą o McKayu, który tak lubił wszelkie dzieła Whittemore’a. Nic dziwnego, że zależało mu na perfekcyjnej doskonałości.
- Ukrywanie treści: włączone
- Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
Hunter McKay
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Ma własne studio tatuażu, wypija kilka litrów herbaty dziennie i ma uroczego narzeczonego z którym planuje ślub. Jeśli zobaczysz gdzieś na ulicy gruby plik kasy to pewnie jego, bo nie znosi płacić kartą. Czasem pozuje do zdjęć dla przyjaciela, który jest projektantem mody, ale nie proś go o wspólne zdjęcie, bo to go trochę krępuje.
29
188
#21 + Outfit
Creed Whittemore
- Ukrywanie treści: włączone
- Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
Creed Whittemore
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Ma własne studio tatuażu, wypija kilka litrów herbaty dziennie i ma uroczego narzeczonego z którym planuje ślub. Jeśli zobaczysz gdzieś na ulicy gruby plik kasy to pewnie jego, bo nie znosi płacić kartą. Czasem pozuje do zdjęć dla przyjaciela, który jest projektantem mody, ale nie proś go o wspólne zdjęcie, bo to go trochę krępuje.
29
188
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Ma własne studio tatuażu, wypija kilka litrów herbaty dziennie i ma uroczego narzeczonego z którym planuje ślub. Jeśli zobaczysz gdzieś na ulicy gruby plik kasy to pewnie jego, bo nie znosi płacić kartą. Czasem pozuje do zdjęć dla przyjaciela, który jest projektantem mody, ale nie proś go o wspólne zdjęcie, bo to go trochę krępuje.
29
188
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Ma własne studio tatuażu, wypija kilka litrów herbaty dziennie i ma uroczego narzeczonego z którym planuje ślub. Jeśli zobaczysz gdzieś na ulicy gruby plik kasy to pewnie jego, bo nie znosi płacić kartą. Czasem pozuje do zdjęć dla przyjaciela, który jest projektantem mody, ale nie proś go o wspólne zdjęcie, bo to go trochę krępuje.
29
188
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085