Taylor
Willoughby
data i miejsce urodzenia
16.08.1989 Hope Valley
orientacja seksualna
heteroseksualny
miejsce pracy
freelancer z własnym studiem
stanowisko pracy
fotograf
narracja
3 l. p. / przeszły
wizerunek
Lucas Bravo
about me
- Poznajcie Taylora, nie jest dziewczynką, choć rodzice chyba już tak bardzo chcieli mieć córkę, że nie zwracali uwagę na płeć i nadali mu imię, które już wcześniej upatrzyli sobie dla dziecka płci żeńskiej. Nie żeby miał o to dziś do kogoś żal, ale w dzieciństwie, szczególnie tym wczesnym, dzieciaki jawnie się w ten sposób z niego naśmiewały. Tak, dzieci w przedszkolu są okrutne.
- Tay pochodzi z rodziny mieszkającej tutaj od pokoleń, no przynajmniej od trzech pokoleń, z czego on i jego rodzeństwo są drugim, a dzieciaki rodzeństwa trzecim. Trzeba przyznać, że to już jest jakiś wynik.
- Jego mama była pediatrą, a ojciec prowadził dobrze prosperującą szkołę nurkowania. Doczekali się pięciu pociech, tak bardzo czekali na córki, że ten ktoś na górze w końcu uszczęśliwił ich dwiema na raz. Dla małego Taylora niekoniecznie była to dobra wiadomość, bo w tak ciasnym domu znalazły się jeszcze dwa, głośno krzyczące maluchy. Czteroletni chłopiec uważał się względem nich za dorosłego.
- Dziesięć lat później ich matka zmarła po ciężkiej chorobie. Wówczas życie całej rodziny przewróciło się do góry nogami, bo ojciec może i starał się ogarniać, ale wiadomo, że jeden rodzic, w dodatku prowadzący własny biznes, nie miał od tego momentu łatwego życia.
- Taylor miał w tamtym momencie trzynaście lat, to mało, ale z drugiej strony całkiem sporo. Doskonale pamiętał swoje uczucia związane ze śmiercią mamy i z tym całym nowym życiem.
- Co się wówczas zmieniło w jego życiu? Na pewno zdał sobie sprawę z kruchości życia, zdał sobie też sprawę, że kocha swoją rodzinę, nawet te wkurzające bliźniaczki. Wiedział już, że skoczyłby za nimi w ogień, gdyby zaszła taka potrzeba. Jednocześnie wciąż był tylko kilkunastoletnim chłopcem, który przez te wszystkie poświadczenia nieco opuścił się w nauce, bo choć był mały i chudy, to zamiast odrabiać lekcje, to zawsze po szkole chodził do szkoły i pomagał, myśląc, że jego pomoc jest naprawdę wielka.
- Skończył przeciętną miejscową szkołę średnią, bo oceny nie pozwalały mu na nic innego, a poza tym od nauki wolał pracować. Więc zaczął dorabiać sobie w porcie, w jakichś sklepach i tak dalej. Przy czym zarzucił swoją największą pasję, fotografię.
- Pierwszym aparatem, którym robił zdjęcia, był jakiś stary analogowy, który odziedziczył właśnie po mamie. Być może też dlatego po jej śmierci odciął się od swojej pasji. Z dnia na dzień przestał wszędzie chodzić z aparatem i dodatkową taśmą filmową schowaną do kieszeni.
- Nie poszedł na studia. Gdyby chciał na nie pójść, to przy jego wynikach w nauce, nie dostałby żadnego stypendium, a na to ich rodzina nie mogła sobie pozwolić. Zresztą Taylor nigdy nie był tym najmądrzejszym w rodzinie i pewnie i tak nic by z tego studiowania nie wyszło. On jest raczej tym z artystyczną duszą.
- Zamiast tego, zaraz po szkole podejmował się różnych prac na pełen etat. Wtedy też wrócił do fotografowania. Gdy ich rodzina wyszła na prostą, to kupił sobie pierwszy porządniejszy aparat. A z czasem, gdy zaczął więcej zarabiać, to zapisywał się na różne kursy i szkolenia, udało mu się zaliczyć też kilka staży, które sprawiły, że ktoś go zauważył i w ten sposób zaczął zarabiać na życie.
- Hope Valley jest jego miejscem na ziemi i nie mógł długo mieszkać gdzie indziej, dlatego trzy lata temu wrócił, otworzył tutaj własne studio. A gdy ma jakąś pracę na wyjeździe, to zaraz po jej skończeniu wraca do miasta i do rodziny.
Ciekawostki:
- specjalizuje się w fotografowaniu ludzi oraz mody, ale dla siebie zdarza mu się wyjechać w jakiś plener i fotografować po prostu otaczający go świat
- jest obserwatorem, zawsze podświadomie szuka interesującego ujęcia, więc gdy będzie Ci się przyglądał nieco dłużej niż to wskazane, to to wcale nie oznacza, że jest psychopatą
- potrafi i lubi nurkować, jednak daleko mu do formy ojca z najlepszych lat
- generalnie lubi też pływać, w związku z czym znacznie częściej bywa na basenie, niż na siłowni
- jego żałobę po śmierci matki można było zauważyć najlepiej po ocenach w szkole, jednak przeżył tu dużo bardziej, o czym mało kto wie
- no jest podrywaczem, ale w pracy zawsze stara się zachować profesjonalizm, bilans romansów z modelkami = zero
- w dorosłym życiu jego nietypowe imię jest bardziej atutem, niż przekleństwem
- potrafi coś tam ugotować
- potrafi też mieszać drinki, bo przez jakiś czas pracował jako barman
- Tay pochodzi z rodziny mieszkającej tutaj od pokoleń, no przynajmniej od trzech pokoleń, z czego on i jego rodzeństwo są drugim, a dzieciaki rodzeństwa trzecim. Trzeba przyznać, że to już jest jakiś wynik.
- Jego mama była pediatrą, a ojciec prowadził dobrze prosperującą szkołę nurkowania. Doczekali się pięciu pociech, tak bardzo czekali na córki, że ten ktoś na górze w końcu uszczęśliwił ich dwiema na raz. Dla małego Taylora niekoniecznie była to dobra wiadomość, bo w tak ciasnym domu znalazły się jeszcze dwa, głośno krzyczące maluchy. Czteroletni chłopiec uważał się względem nich za dorosłego.
- Dziesięć lat później ich matka zmarła po ciężkiej chorobie. Wówczas życie całej rodziny przewróciło się do góry nogami, bo ojciec może i starał się ogarniać, ale wiadomo, że jeden rodzic, w dodatku prowadzący własny biznes, nie miał od tego momentu łatwego życia.
- Taylor miał w tamtym momencie trzynaście lat, to mało, ale z drugiej strony całkiem sporo. Doskonale pamiętał swoje uczucia związane ze śmiercią mamy i z tym całym nowym życiem.
- Co się wówczas zmieniło w jego życiu? Na pewno zdał sobie sprawę z kruchości życia, zdał sobie też sprawę, że kocha swoją rodzinę, nawet te wkurzające bliźniaczki. Wiedział już, że skoczyłby za nimi w ogień, gdyby zaszła taka potrzeba. Jednocześnie wciąż był tylko kilkunastoletnim chłopcem, który przez te wszystkie poświadczenia nieco opuścił się w nauce, bo choć był mały i chudy, to zamiast odrabiać lekcje, to zawsze po szkole chodził do szkoły i pomagał, myśląc, że jego pomoc jest naprawdę wielka.
- Skończył przeciętną miejscową szkołę średnią, bo oceny nie pozwalały mu na nic innego, a poza tym od nauki wolał pracować. Więc zaczął dorabiać sobie w porcie, w jakichś sklepach i tak dalej. Przy czym zarzucił swoją największą pasję, fotografię.
- Pierwszym aparatem, którym robił zdjęcia, był jakiś stary analogowy, który odziedziczył właśnie po mamie. Być może też dlatego po jej śmierci odciął się od swojej pasji. Z dnia na dzień przestał wszędzie chodzić z aparatem i dodatkową taśmą filmową schowaną do kieszeni.
- Nie poszedł na studia. Gdyby chciał na nie pójść, to przy jego wynikach w nauce, nie dostałby żadnego stypendium, a na to ich rodzina nie mogła sobie pozwolić. Zresztą Taylor nigdy nie był tym najmądrzejszym w rodzinie i pewnie i tak nic by z tego studiowania nie wyszło. On jest raczej tym z artystyczną duszą.
- Zamiast tego, zaraz po szkole podejmował się różnych prac na pełen etat. Wtedy też wrócił do fotografowania. Gdy ich rodzina wyszła na prostą, to kupił sobie pierwszy porządniejszy aparat. A z czasem, gdy zaczął więcej zarabiać, to zapisywał się na różne kursy i szkolenia, udało mu się zaliczyć też kilka staży, które sprawiły, że ktoś go zauważył i w ten sposób zaczął zarabiać na życie.
- Hope Valley jest jego miejscem na ziemi i nie mógł długo mieszkać gdzie indziej, dlatego trzy lata temu wrócił, otworzył tutaj własne studio. A gdy ma jakąś pracę na wyjeździe, to zaraz po jej skończeniu wraca do miasta i do rodziny.
Ciekawostki:
- specjalizuje się w fotografowaniu ludzi oraz mody, ale dla siebie zdarza mu się wyjechać w jakiś plener i fotografować po prostu otaczający go świat
- jest obserwatorem, zawsze podświadomie szuka interesującego ujęcia, więc gdy będzie Ci się przyglądał nieco dłużej niż to wskazane, to to wcale nie oznacza, że jest psychopatą
- potrafi i lubi nurkować, jednak daleko mu do formy ojca z najlepszych lat
- generalnie lubi też pływać, w związku z czym znacznie częściej bywa na basenie, niż na siłowni
- jego żałobę po śmierci matki można było zauważyć najlepiej po ocenach w szkole, jednak przeżył tu dużo bardziej, o czym mało kto wie
- no jest podrywaczem, ale w pracy zawsze stara się zachować profesjonalizm, bilans romansów z modelkami = zero
- w dorosłym życiu jego nietypowe imię jest bardziej atutem, niż przekleństwem
- potrafi coś tam ugotować
- potrafi też mieszać drinki, bo przez jakiś czas pracował jako barman
BAYSIDE VALE
