a
Awatar użytkownika
Dorastałam w Hope Valley. Ostatniego dnia szkoły wyjechałam do Nowego Jorku realizować swoje marzenia związane z tańcem i tam zostałam na lata. Teraz wracam, żeby jako ta marnotrawna siostra odwiedzić rodzinę i zaczerpnąć nieco oddechu, bo w sumie... To nie wiem - lubię swoje życie czy nie bardzo? Oto jest pytanie.
27
170

Post

Moriarty Madison
imiona Madison Taylor
nazwisko Moriarty
data urodzenia20.11.1993 r.
miejsce urodzenia Hope Valley
orientacja seksualna heteroseksualna
miejsce pracy brak
stanowisko pracy bezrobotna
narracja trzecioosobowa (3 / przeszły)
wizerunek Delevingne Cara
Taniec od zawsze był całym życiem Madison. Rodzice śmieją się, że nie postawiła pierwszego kroku, a go zatańczyła. To już chyba pewien mit, który ma dodawać kolorytu historii życia panny Moriarty, która w stronę taneczną poszła, ale... Całkiem słodkiego mitu. Szkoda, że droga do spełnienia marzeń nie zawsze miała w sobie tyle słodyczy.
Dzieciństwo można nazwać złotym okresem idealnym do rozwinięcia wielkiego płomienia względem tego iskrzącego się zainteresowania. Mała Madi, kiedy tylko słyszała jakiś utwór, od razu zaczynała kołysać się dość rytmicznie jak na dziecko. Później doszło naśladowanie ruchów, które widziała na ekranie, także niewątpliwie ulubionymi filmami dziewczęcia były te związane z tańcem. Kasety z Grease i Dirty Danicng można było ledwo odtwarzać, poważnie. Rodzice przekalkulowali więc swoje możliwości finansowe, podliczyli gdzie i co można oszczędzić, i tak też po raz pierwszy Madison trafiła na salę treningową w wieku sześciu lat. I od razu się zakochała w treningach. Była posłuszną uczennicą, która chciała korzystać maksymalnie z czasu treningów. A w domowym zaciszu powtarzała nieustannie to, czego dowiedziała się wcześniej. Czasem było to ciężkie, bo od początku Moriraty została pchnięta w stronę tańca towarzyskiego - mimo wszystko tak było prościej - ale może bardziej niż ciężkie to próby odtworzenia układu z kijem od szczotki były po prostu komiczne dla wszystkich w domu.
I wtedy beztroskie czasy tak nagle zostały zaburzone przez jeden wypadek. Czy dorastająca Madison, która całą sobą kochała taniec mogła to zrozumieć? Nie bardzo. Początkowy strach oraz przerażenie o zdrowie ojca, przerodził się w cichą nienawiść, kiedy musiała nagle zrezygnować ze swoich pasji. Niezadowolenie tym faktem wyrażała całą sobą i choć naprawdę chciała być dorosła, to w żaden sposób nie umiała... Tęskniła za godzinami na sali, dobijała ją bezradność i niesamodzielność, bo przecież wciąż była za mała, żeby decydować o sobie. Nie mogła nic. I kiedy wszystko wydawało się stracone, niespodziewanie ktoś okazał ogrom serca i zaufania względem talentu dziewczynki, a mianowicie jej trenerka. Nie należało to do komfortowej sytuacji dla nikogo z dorosłych, zwłaszcza państwa Moriraty, ale kobieta zaproponowała, że nie będzie pobierać opłat za szkolenie Madi. I gdyby nie to, że rodzice widzieli jak mała kocha to co robi, to pewnie po prostu próbowaliby wciąż to przetłumaczyć, że może jednak pora odłożyć te marzenia na bok. Tak więc stał się cud i blondynka mogła kontynuować swoją naukę.
Starała się więc najbardziej jak mogła. Nie sprawiała kłopotów w szkole, może nie była wybitną uczennicą, ale wykonywała wszystkie swoje obowiązki. Na parkiecie jednak lśniła i starała się nie załamywać, kiedy kolejni partnerzy rezygnowali ze zbyt czasochłonnego hobby. Wreszcie trafiła na odpowiedniego partnera, z którym miała szansę zajść naprawdę daleko. Trenowali w każdej wolnej chwili, dla nich obojga zdawało się, że taniec znaczy naprawdę wiele, ale... Ostatecznie Madison się pomyliła i została opuszczona w najważniejszej chwili, w chwili od której zależała dosłownie cała jej przyszłość. Zawody krajowe, a on po prostu się nie zjawił, zostawiając ją samą. Bez szansy na pokazanie się... To wydarzenie sprawiło, że ich kontakty zostały zerwane, a Madison trenowała, ale już nie w parze. Ostatni rok poświęciła na szlifowanie swoich indywidualnych umiejętności. Wszystkie rzeczy, oprócz butów, związane z tańcem sprzedała, a pieniądze odłożyła do skarbonki. Dodatkowo pracowała - prowadząc zajęcia z dzieciakami u swojej trenerki, a w weekendy pomagała jako kelnerka w lokalnej knajpie podczas różnych uroczystości. Czuła się pośmiewiskiem przed całym Hope Valley i chciała po prostu stamtąd uciec. I odnaleźć siebie. Bo tu czuła, że nikt jej nie rozumiał.
Dzień zakończenia szkoły, stał się też dniem, kiedy Madison zaczęła nowe życie. Pożegnała się z rodzicami, zabrała skąpa spakowaną torbę oraz oszczędności z szuflady i z biletem w jedną stronę wyruszyła do Nowego Jorku. Początki w obskurnym pokoiku nie były łatwe. Szczególnie, że praktycznie całą wypłatę kelnerki pochłaniały opłaty. Treningi na jakie były stać Madison to jedynie samodzielne tańczenie w pustej sali w zamian za to, że wieczorami sprzątała za niewielką kwotę całą szkołę. Było ciężko. Jedna z nowych koleżanek poznanych w pracy, kiedy dowiedziała się, że Madi jest całkiem niezła w tańcu obiecała załatwić jej fuchę. Później niestety okazało się, że tą fuchą są występy w barze o wątpliwej reputacji, by ucieszyć oko znudzonych życiem biznesmenów. I choć wynagrodzenie za takie występy było kuszące, to po tygodniu w tym miejscu, Moriarty przez dwa nie mogła patrzeć na siebie w lustro bez wstrętu. Czy to znaczyło, że się poddała i walczyła o przetrwanie? Poniekąd, ale o zaistnienie też. Poświęcanie wolnego czasu na chodzenie na castingi po jakimś pół roku się opłaciło. Blondynka dostała angaż w niewielkim teatrze, wynagrodzenie może nie było powalające, ale godziwe.
I tam poznała jego. Wiedziała, że to głupie. Co mogła w końcu zaoferować mężczyźnie o połowę starszemu od siebie? Niewiele. Mimo to poszła w tę znajomość. Całą sobą. On w zamian obdarowywał ją prezentami, eksponował jej osobę w grupowych układach, a nawet dał możliwość zatańczenia solówki. Solówki podczas, której zauważył ją nauczyciel ze szkoły na Brodwayu i zaprosił na przesłuchania. Można więc rzec, że los się wreszcie uśmiechnął. Mogła rozwijać swoją pasję, miała się z kim nią dzielić i nie musiała panicznie planować swojego budżetu na każdy dzień miesiąca.
Sielanka nie trwa nigdy wiecznie, a alarmem do pobudki okazał się test z wynikiem pozytywnym. Ciąża? To nie było absolutnie na ręku nikomu. Ani partnerowi Madi, który miał już rodzinę, ani jej, kiedy rozpoczęła dopiero drugi semestr na akademii. Mężczyzna od razu zaproponował aborcję, bo przecież nie będzie zakładał z Moriarty drugiej rodziny. To uświadomiło Madi jak bardzo przyszłości ich związek nie miał nigdy. Zakończyła go. A dziecko chciała wychować, ale po wizycie u ginekologa okazało się, że to jedynie pomyłka. Gorzka, ale wciąż pomyłka.
Kolejne lata Madi skupiła się na karierze. Rozwijała się w tańcu współczesnym, prowadziła zajęcia z tańca w różnych szkołach, występowała też w teatrach. Poświęciła się w stu procentach pracy, a o mężczyznach słyszeć nie chciała. I początkowo miała opory, ale wystąpiła w kilku edycja sławetnego show polegającego na rywalizacji celebrytów w tańcu - i opłaciło się, bo zarobiła pieniądze. A dodatkowo mogła też zarabiać na instagramie. A dzięki temu żyć tak, żeby nie martwić się o jutro i pomóc najbliższym, których tak dawno nie widziała. Jednak nie można być wiecznie samotną wyspą, zwłaszcza, jeśli ktoś tak bardzo chce złamać tę niewidzialną barierę, jak robił to Sam, któremu ostatecznie się udało. Jednak chyba nie do końca, bo kiedy tydzień temu postanowił się oświadczyć Madison w romantycznej scenerii - zamek nad wodą, balon z pytaniem, bukiet ponad trzydziestu róż - to jedyne co kobieta była w stanie odpowiedzieć to nie mogę ci odpowiedzieć. Żadne nie, żadne tak. A nie mogę ci odpowiedzieć... I co zrobiła dalej? Nic. Odkładała temat przez dobry tydzień, potajemnie organizując swój wyjazd w rodzinne strony. Po dograniu wszelkich terminów, przesunięciu tych projektów, które mogła i rezygnacji z tego, co nie było jej potrzebne złapała za walizkę i nawet nie żegnała się z Samem, zostawiła jedynie kartkę z lakonicznym wyjaśnieniem: Przepraszam, potrzebuję czasu - choć tak naprawdę, to sama Madison nie wiedziała na co liczyła, kiedy po prawie dziesięciu latach widziała znów tabliczkę z nazwą rodzimego miasta...
MIEJSCOWY Everglades Campsite
mów mi/kontakt
leośka#3525
a
Awatar użytkownika
<3
00
000

Post

Twoja karta została zaakceptowana!


Cieszymy się, mogąc Cię gościć w Hope Valley. Prosimy, czuj się u nas jak w domu! Aby ułatwić Ci rozpoczęcie rozgrywki, przygotowałyśmy listę tematów, które powinieneś odwiedzić w pierwszej kolejności:
> relacje zapewnią Ci niekończące się możliwości rozwoju postaci;
> telefon pozwoli Twojej postaci kontaktować się z przyjaciółmi;
> w kalendarzu możesz porządkować swoje rozgrywki, by już zawsze pamiętać o odpisach.

Koniecznie zerknij też do forum z odznakami i wybierz te, które chciałbyś zobaczyć w swoim profilu! I pamiętaj — w razie jakichkolwiek wątpliwości, nie wahaj się z nami kontaktować!
miejscowypowodzenia!
The Best Coder of 2020 WŁADZA BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! SEX TELEFON - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" LILY OF THE VALLEY - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" TRUST ME, I'M A DOCTOR! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BARANEK SHAUN - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!"
mów mi/kontakt
administrator
Zablokowany