
Lowell Trixie
imiona
Beatrice Dorotheanazwisko
lowelldata urodzenia
20.06.1991miejsce urodzenia
Hope Valleyorientacja seksualna
Bimiejsce pracy
LITT LAW OFFICEstanowisko pracy
mediatornarracja
NARRACJA (3 osoba / czas przeszły) Collins Lily
– Jesteś… aniołem?
– Pewnie. Tylko skrzydła zostawiłam w przedpokoju, by nie nabłocić.
WIOSNA - kiedy wszystko się zaczęło
Witajcie w świecie, w którym konsumpcjonizm osiągnął szczyty, a w marketach toczy się walka na życie i śmierć o ostatnie kolorowe opakowanie płatków śniadaniowych Kellog's. Co miesiąc oferują atrakcje, którymi możecie wypełnić w sobie pustkę. Spróbuj przejść labirynt z tyłu pudełka tylko po to żeby dowiedzieć się, że w sumie to twoje jedyne osiągnięcie. Wytnij sobie kartonowego przyjaciela, jeśli nie masz prawdziwego albo znajdź w środku plastikową zabawkę wartą parę centów, bo rodziców nie stać na to żeby kupić Ci najnowszego Action Mana. Tak wyglądało moje życie do dzisiaj. Wypełnione niezdrowym żarciem, grami video i po brzegi płatkami Kellog's. Wszystko zmieniło się w chwili, w której wyszedłem z domu, a jakaś postać złapała mnie za rękę i wciągnęła w krzaki. Wiem, powinienem krzyczeć, bo chyba tak zachowałby się każdy normalny dzieciak, ale ja nie byłem normalny. Więc z góry pogodziłem się ze śmiercią albo innym paskudnym zrządzeniem losu. Nic się jednak nie stało, a mój napastnik był o połowę mniejszy ode mnie. Dziewczyna. Nie przepadałem za nimi. Chyba nie była brzydka, ale strasznie chuda i mała. Jasna skóra przypominała pergamin, a włosy miała powykręcane w każdą możliwą stronę. Na czubku ktoś próbował związać jej kucyk. Na moje oko bardziej przypominał gniazdo. Skarpetki miała nie do pary i kończyły się pod kolanami, które były całe w strupach i siniakach. Na szyi miała zawieszonych kilka rzemyków z różnokolorowymi kamyczkami. Chciałem żeby mnie zostawiła i po prostu ruszyłem przed siebie, ale ona mnie zdzieliła. Nigdy nie podejrzewałbym, że tak niewielkie stworzenie może zadać tak potężny cios w ramię. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, ubiegła mnie, tłumacząc, że nie możemy stąd wyjść, bo ktoś jej szuka, a wzrok miała śmiertelnie poważny, więc jej uwierzyłem i zabrałem do siebie, do ogrodu. Tam spędziliśmy pół dnia, i mimo, że wcale tego nie pragnąłem, zyskałem przyjaciółkę na dobre i na złe.
P.S. Potem dopiero się dowiedziałem, że zwinęła coś starszemu bratu i jej szukał.
LATO - któreś z kolei, czyli kilka lat później
Z tym właśnie uśmiechem weszła w moje życie. Jej radosny uśmiech był moim proporcem. A ja nie znałem nikogo innego kto nawijał tyle co ona, bo była momentami jak katarynka - nie do przegadania. Nie byłem jedyną osobą w jej gronie, ani jedynym powiernikiem sekretów, bo zrzeszała wokół siebie ludzi różnej maści. Była matką społecznych wyrzutków, przyjaciółką nerdów, a mimo to dostawała zaproszenia na każdą imprezę. Najmocniej jednak trzymała się z tamtą dwójką. Trixie, Fallon i Ben byli jak trzej muszkieterowie. Mogli zdobyć wszystko, ale tylko razem. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Na boisku kopała piłkę, a w ogrodzie uczyliśmy się gry w baseball. Kiedy nie obrywałem piłką po głowie, wybijała szyby, tłukła krasnale ogrodowe albo gubiła kij.
Ona była jak morze. I kiedy bywałem czasem w kłopotach, kiedy piłem za dużo albo kiedy robiłem komuś krzywdę, to szedłem potem do niej i byłem z nią i znów czułem się jak ktoś, kto wyszedł z czystej wody. Dlatego nie mogłem zrozumieć, że to jest ostatnie lato, które spędzamy razem. Lowellowie byli z niej dumni, ja też powinienem. Moja przyjaciółka, choć tak niewiele miała, dostała stypendium i wyjeżdżała. Zresztą ja też, ale nie w tę stronę. Kiedy na ostatniej, wspólnej imprezie dałem jej pocałunek, którego nie zapomnę nigdy, moje zdziwienie sięgało do księżyca, kiedy obudziłem się jak przegryw - sam na fotelu, a ona w objęciach jakiejś dziewczyny.
Popołudniem twierdziła, że film jej się urwał w momencie, w którym zarządziła, że wszyscy wskakują do basenu. Nie pamiętała w takim razie ani momentu, w którym ująłem w ręce jej mokrą od wody spływającej z włosów twarz, ani tego co robiła z tamtą blondynką.
JESIEŃ - kiedy spadły liście, nasze drogi się rozeszły
Nie było ckliwych pożegnań, ani momentów jak na filmach. Nie pisała do mnie listów, za to wysyłała mi sprawozdania na messengerze. Nie miała problemu w odnalezieniu się w nowym miejscu, ale nigdy bym jej o to nie podejrzewał. Poznała tam też swoją pierwszą miłość, a przynajmniej tak jej się wtedy wydawało kiedy jednym spojrzeniem sprawił, że nogi jej zmiękły. Kochało się go zazwyczaj 24 godziny. nie można było dłużej. Kilka pań próbowało, ale żadnej nie wyszło. Po kilku randkach myślała, że będzie tą jedyną, tą pierwszą której się uda zatrzymać go przy sobie. On też tak chyba myślał, dlatego za każdym razem tłumaczył się, że to nic nie znaczy, to o niczym nie świadczy. W końcu dała za wygraną, kiedy za kilkunastym razem kiedy zrobił ją na boku w jej oczach pojawił się wyraźny, biały neon z napisem: "pierdolisz piękne farmazony". Studia skończyła, z ogromnym zacięciem pilnując swojego miejsca na podium wśród najlepszych studentów. Tak, żeby on był za nią daleko w tyle.
ZIMA - i znowu ją spotkałem
Złamała mi serce trzy razy. Za pierwszym, kiedy wcale nie wróciła na wakacje. Za drugim, kiedy pełna pasji opowiadała mi o swoim chłopaku i wreszcie za trzecim. Kiedy wróciła do Hope Valley na praktyki, a ja nic o tym nie wiedziałem. Spotkałem ją przypadkiem. Na policzku miała plamę po gofrze, a w ręku trzymała kawę z kawiarni za rogiem. Przez chwilę miałem wrażenie, że mnie nie poznaje, ale wreszcie na jej zdezorientowanej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Jak gdyby nic nigdy się nie stało, przywitała się rozpromieniona i pełna energii. Była wulkanem kiedy ja czułem się jak przymarznięte do chodnika gówno. Zmieniała wątki tak często, że w pewnym momencie straciłem rachubę. Była powodem do dumy rodziców, a jednocześnie wspierała Bena przy kolejnym rozstaniu z Fallon. To chyba mniej więcej wtedy ich status przyjaciółek na zawsze uległ destrukcji. Ja z kolei byłem tym, który słuchał gorzkich jej gorzkich żali. O zniszczonej przyjaźni i o tym, że jej mama wciąż powtarza, że zostanie starą panną. Nawet wymyśliła plan na to jak temu zapobiec. Otóż na zbliżające się wesele, ciotka kuzynki, miała sprosić wolnych kawalerów. Trixie musiała się więc ratować, więc i ona uknuła intrygę, ale na wesele nie zabrała mnie tylko Bena. To chyba wtedy przestali się przyjaźnić, a na jej palcu pojawił się pierścionek. Tym razem nie na niby.
PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ ZNOWU BYŁO LATO
Chodzą plotki, że miesiąc temu wyjechała w bardzo pilnej potrzebie, o której nie miał pojęcia zupełnie nikt. Nawet jej narzeczony. Zapadła się pod ziemię, a w pamiętniku, którego nigdy wcześniej nie prowadziła, zapisała że potrzebuje przerwy żeby znowu odnaleźć siebie. Co poniektórzy spekulowali, że ma to związek z nadchodzącym ślubem, ale co na to przyszły pan młody, którego zostawiła na tyle czasu bez słowa?
» Wierzy, że jeśli wypije wystarczającą ilość wina, będzie smakowało jak miłość.
» Bez wypicia rano kawy, czuje się jakby wyglądała jakoś inaczej.
» Pali jak smok
» W czasach szkolnych uparcie zbierała komiksy i do tej pory jej tak zostało.
» W dzieciństwie marzyła żeby zostać mutantem i należeć do drużyny X-Menów. Co prawda żadnej wyjątkowej mocy nie posiadała, ale potrafiła skutecznie wkurwiać ludzi, a to powinno wystarczyć.
» Przez krótki okres trenowała jazdę konną, chociaż obecnie prędzej staranowałaby ludzi niż urządziła pokaz swoich umiejętności jeździeckich.
» Spóźnia się wiecznie i wszędzie, z niebywałą namiętnością, zgarniając codzienne groźby o utracie pracy.
» Gdzie tylko się pojawi, tworzy ogromny bałagan, a miejsce wygląda jakby przeszedł przez nie armaggedon
» Dobra z niej dusza i o każdego się odpowiednio zatroszczy.
» Gotowanie to pewien sposób na odstresowanie się. Tak jak gra w baseball, która wciąż pozostawia po sobie wiele do życzenia.
» Chociaż uchodzi za taką, która niczego się nie boi, kiedy na horyzoncie pojawia się Fallon, trzęsie się w duchu jak osika. Wszystko dlatego, że to ona była pierwszą miłością jej obecnego narzeczonego.
» Pracy jako mediator podjęła się głównie dlatego żeby walczyć o prawa tych, którzy na swój temat nie mogą się wypowiedzieć. Od ludzi po zwierzęta.
– Pewnie. Tylko skrzydła zostawiłam w przedpokoju, by nie nabłocić.
WIOSNA - kiedy wszystko się zaczęło
Witajcie w świecie, w którym konsumpcjonizm osiągnął szczyty, a w marketach toczy się walka na życie i śmierć o ostatnie kolorowe opakowanie płatków śniadaniowych Kellog's. Co miesiąc oferują atrakcje, którymi możecie wypełnić w sobie pustkę. Spróbuj przejść labirynt z tyłu pudełka tylko po to żeby dowiedzieć się, że w sumie to twoje jedyne osiągnięcie. Wytnij sobie kartonowego przyjaciela, jeśli nie masz prawdziwego albo znajdź w środku plastikową zabawkę wartą parę centów, bo rodziców nie stać na to żeby kupić Ci najnowszego Action Mana. Tak wyglądało moje życie do dzisiaj. Wypełnione niezdrowym żarciem, grami video i po brzegi płatkami Kellog's. Wszystko zmieniło się w chwili, w której wyszedłem z domu, a jakaś postać złapała mnie za rękę i wciągnęła w krzaki. Wiem, powinienem krzyczeć, bo chyba tak zachowałby się każdy normalny dzieciak, ale ja nie byłem normalny. Więc z góry pogodziłem się ze śmiercią albo innym paskudnym zrządzeniem losu. Nic się jednak nie stało, a mój napastnik był o połowę mniejszy ode mnie. Dziewczyna. Nie przepadałem za nimi. Chyba nie była brzydka, ale strasznie chuda i mała. Jasna skóra przypominała pergamin, a włosy miała powykręcane w każdą możliwą stronę. Na czubku ktoś próbował związać jej kucyk. Na moje oko bardziej przypominał gniazdo. Skarpetki miała nie do pary i kończyły się pod kolanami, które były całe w strupach i siniakach. Na szyi miała zawieszonych kilka rzemyków z różnokolorowymi kamyczkami. Chciałem żeby mnie zostawiła i po prostu ruszyłem przed siebie, ale ona mnie zdzieliła. Nigdy nie podejrzewałbym, że tak niewielkie stworzenie może zadać tak potężny cios w ramię. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, ubiegła mnie, tłumacząc, że nie możemy stąd wyjść, bo ktoś jej szuka, a wzrok miała śmiertelnie poważny, więc jej uwierzyłem i zabrałem do siebie, do ogrodu. Tam spędziliśmy pół dnia, i mimo, że wcale tego nie pragnąłem, zyskałem przyjaciółkę na dobre i na złe.
P.S. Potem dopiero się dowiedziałem, że zwinęła coś starszemu bratu i jej szukał.
LATO - któreś z kolei, czyli kilka lat później
Z tym właśnie uśmiechem weszła w moje życie. Jej radosny uśmiech był moim proporcem. A ja nie znałem nikogo innego kto nawijał tyle co ona, bo była momentami jak katarynka - nie do przegadania. Nie byłem jedyną osobą w jej gronie, ani jedynym powiernikiem sekretów, bo zrzeszała wokół siebie ludzi różnej maści. Była matką społecznych wyrzutków, przyjaciółką nerdów, a mimo to dostawała zaproszenia na każdą imprezę. Najmocniej jednak trzymała się z tamtą dwójką. Trixie, Fallon i Ben byli jak trzej muszkieterowie. Mogli zdobyć wszystko, ale tylko razem. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Na boisku kopała piłkę, a w ogrodzie uczyliśmy się gry w baseball. Kiedy nie obrywałem piłką po głowie, wybijała szyby, tłukła krasnale ogrodowe albo gubiła kij.
Ona była jak morze. I kiedy bywałem czasem w kłopotach, kiedy piłem za dużo albo kiedy robiłem komuś krzywdę, to szedłem potem do niej i byłem z nią i znów czułem się jak ktoś, kto wyszedł z czystej wody. Dlatego nie mogłem zrozumieć, że to jest ostatnie lato, które spędzamy razem. Lowellowie byli z niej dumni, ja też powinienem. Moja przyjaciółka, choć tak niewiele miała, dostała stypendium i wyjeżdżała. Zresztą ja też, ale nie w tę stronę. Kiedy na ostatniej, wspólnej imprezie dałem jej pocałunek, którego nie zapomnę nigdy, moje zdziwienie sięgało do księżyca, kiedy obudziłem się jak przegryw - sam na fotelu, a ona w objęciach jakiejś dziewczyny.
Popołudniem twierdziła, że film jej się urwał w momencie, w którym zarządziła, że wszyscy wskakują do basenu. Nie pamiętała w takim razie ani momentu, w którym ująłem w ręce jej mokrą od wody spływającej z włosów twarz, ani tego co robiła z tamtą blondynką.
JESIEŃ - kiedy spadły liście, nasze drogi się rozeszły
Nie było ckliwych pożegnań, ani momentów jak na filmach. Nie pisała do mnie listów, za to wysyłała mi sprawozdania na messengerze. Nie miała problemu w odnalezieniu się w nowym miejscu, ale nigdy bym jej o to nie podejrzewał. Poznała tam też swoją pierwszą miłość, a przynajmniej tak jej się wtedy wydawało kiedy jednym spojrzeniem sprawił, że nogi jej zmiękły. Kochało się go zazwyczaj 24 godziny. nie można było dłużej. Kilka pań próbowało, ale żadnej nie wyszło. Po kilku randkach myślała, że będzie tą jedyną, tą pierwszą której się uda zatrzymać go przy sobie. On też tak chyba myślał, dlatego za każdym razem tłumaczył się, że to nic nie znaczy, to o niczym nie świadczy. W końcu dała za wygraną, kiedy za kilkunastym razem kiedy zrobił ją na boku w jej oczach pojawił się wyraźny, biały neon z napisem: "pierdolisz piękne farmazony". Studia skończyła, z ogromnym zacięciem pilnując swojego miejsca na podium wśród najlepszych studentów. Tak, żeby on był za nią daleko w tyle.
ZIMA - i znowu ją spotkałem
Złamała mi serce trzy razy. Za pierwszym, kiedy wcale nie wróciła na wakacje. Za drugim, kiedy pełna pasji opowiadała mi o swoim chłopaku i wreszcie za trzecim. Kiedy wróciła do Hope Valley na praktyki, a ja nic o tym nie wiedziałem. Spotkałem ją przypadkiem. Na policzku miała plamę po gofrze, a w ręku trzymała kawę z kawiarni za rogiem. Przez chwilę miałem wrażenie, że mnie nie poznaje, ale wreszcie na jej zdezorientowanej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Jak gdyby nic nigdy się nie stało, przywitała się rozpromieniona i pełna energii. Była wulkanem kiedy ja czułem się jak przymarznięte do chodnika gówno. Zmieniała wątki tak często, że w pewnym momencie straciłem rachubę. Była powodem do dumy rodziców, a jednocześnie wspierała Bena przy kolejnym rozstaniu z Fallon. To chyba mniej więcej wtedy ich status przyjaciółek na zawsze uległ destrukcji. Ja z kolei byłem tym, który słuchał gorzkich jej gorzkich żali. O zniszczonej przyjaźni i o tym, że jej mama wciąż powtarza, że zostanie starą panną. Nawet wymyśliła plan na to jak temu zapobiec. Otóż na zbliżające się wesele, ciotka kuzynki, miała sprosić wolnych kawalerów. Trixie musiała się więc ratować, więc i ona uknuła intrygę, ale na wesele nie zabrała mnie tylko Bena. To chyba wtedy przestali się przyjaźnić, a na jej palcu pojawił się pierścionek. Tym razem nie na niby.
PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ ZNOWU BYŁO LATO
Chodzą plotki, że miesiąc temu wyjechała w bardzo pilnej potrzebie, o której nie miał pojęcia zupełnie nikt. Nawet jej narzeczony. Zapadła się pod ziemię, a w pamiętniku, którego nigdy wcześniej nie prowadziła, zapisała że potrzebuje przerwy żeby znowu odnaleźć siebie. Co poniektórzy spekulowali, że ma to związek z nadchodzącym ślubem, ale co na to przyszły pan młody, którego zostawiła na tyle czasu bez słowa?
» Wierzy, że jeśli wypije wystarczającą ilość wina, będzie smakowało jak miłość.
» Bez wypicia rano kawy, czuje się jakby wyglądała jakoś inaczej.
» Pali jak smok
» W czasach szkolnych uparcie zbierała komiksy i do tej pory jej tak zostało.
» W dzieciństwie marzyła żeby zostać mutantem i należeć do drużyny X-Menów. Co prawda żadnej wyjątkowej mocy nie posiadała, ale potrafiła skutecznie wkurwiać ludzi, a to powinno wystarczyć.
» Przez krótki okres trenowała jazdę konną, chociaż obecnie prędzej staranowałaby ludzi niż urządziła pokaz swoich umiejętności jeździeckich.
» Spóźnia się wiecznie i wszędzie, z niebywałą namiętnością, zgarniając codzienne groźby o utracie pracy.
» Gdzie tylko się pojawi, tworzy ogromny bałagan, a miejsce wygląda jakby przeszedł przez nie armaggedon
» Dobra z niej dusza i o każdego się odpowiednio zatroszczy.
» Gotowanie to pewien sposób na odstresowanie się. Tak jak gra w baseball, która wciąż pozostawia po sobie wiele do życzenia.
» Chociaż uchodzi za taką, która niczego się nie boi, kiedy na horyzoncie pojawia się Fallon, trzęsie się w duchu jak osika. Wszystko dlatego, że to ona była pierwszą miłością jej obecnego narzeczonego.
» Pracy jako mediator podjęła się głównie dlatego żeby walczyć o prawa tych, którzy na swój temat nie mogą się wypowiedzieć. Od ludzi po zwierzęta.
MIEJSCOWY CASAS DE ENSUEÑO