Cade Burkhart
a
Cade Burkhart
a
Rzeczywiście, ten niewielki motelik od samego początku zdawał się krzyczeć, że bez problemów zwyczajnie się nie obędzie. Cade zdołał przekonać się o tym już w pierwszych tygodniach swojego pobytu, prędko utwierdzając się też w przekonaniu, że zawracanie głowy podstarzałej recepcjonistce zwyczajnie nie miało sensu. Początkowo tak właśnie próbował robić, chcąc dopilnować wszelkich formalności i uniknąć ewentualnej opłaty za naprawianie czegoś na własną rękę, ale kiedy dokonał takiego zgłoszenia po raz pierwszy i dowiedział się, że konserwator odwiedzić może go dopiero za kilka dni, przestał zaprzątać sobie tym głowę. Sam zdołał naprawić szwankujący telewizor, uszczelnić okno, przez które woda lała się w te nieliczne dni, kiedy nad Hope Valley zbierały się deszczowe chmury, a także uporać się z kilkoma innymi, drobniejszymi usterkami. To samo poradziłby każdemu innemu mieszkańcowi motelu i z tego samego powodu nie odmówił dziś pomocy James, która najwyraźniej nie była w stanie poradzić sobie z tym na własną rękę. - W porządku - odparł z rozbawieniem, bez wahania idąc w ślady blondynki. Zdecydował się jednak zachować na stopach skarpetki, co może i nie miało poprawić jego późniejszego komfortu, ale tym nieszczególnie przejmował się w chwili obecnej. - Wyciągnęłaś wszystkie wtyczki z kontaktów, prawda? - upewnił się, zanim postawił pierwszy krok na mokrej podłodze. Wody może i nie uzbierało się po kostki, ale odłączenie elektroniki i tak było rzeczą, o którą warto było zadbać przed opuszczeniem pomieszczenia, które właśnie zalewane było wodą. Prędko okazało się jednak, że nie groziło im tu żadne większe niebezpieczeństwo, a Cade razem z James mógł pokonać dystans dzielący ich od łazienki. - W porządku, która to rura? - zapytał, odruchowo rozglądając się po pomieszczeniu. Prawdopodobnie powinien zacząć od zakręcenia wszelkich zaworów, ale zanim to zrobi, chciał obejrzeć źródło problemu, aby ocenić z czym tak właściwie miał do czynienia. Gdyby od razu odłączył wodę, dziury musiałby szukać po omacku, a to mogło wyłącznie jeszcze bardziej zaszkodzić.
James Alcott
mów mi/kontakt
m.
a
Kiedy szła poprosić, jakby nie patrzeć nieznajomego, mężczyznę o pomoc, była naprawdę przerażona takim obrotem wydarzeń. Ta sytuacja od razu przywołała do jej pamięci te wszystkie szowinistyczne teksty o tym, jak to feminizm kończy się, kiedy trzeba wynieść coś ciężkiego na drugie piętro, wymienić koło w aucie albo gdy właśnie coś popsuje się w domu. Samo wspomnienie o takich gadkach sprawiło, że Jamie była blisko poczerwienienia ze złości, bo to wszystko kojarzyło jej się tylko z jedną osobą, a o nim nie chciała teraz myśleć. Nie po to w końcu, po całych miesiącach nieszczęść uciekła w końcu, by teraz myślami wracać do wszystkiego co złe. Poza tym, wiedziała doskonale, że to były tylko brednie. Owszem, była kobietą, ale to nie oznaczało, że miała całkowicie dwie lewe ręce. Gdyby przydarzyło jej się coś mniej specyficznego, na pewno dałaby sobie jakoś radę sama, ale w obecnej sytuacji chyba przytłoczyła ją skala zniszczeń, jakie woda zdołała poczynić w jej skromnej sypialni, by dłużej próbować z tym walczyć. — Tak, zrobiłam to od razu, zatem jest bezpiecznie — zapewniła go, chociaż brzmiało to raczej komicznie. Wszak właśnie stali po kostki w wodzie, w środku pomieszczenia. Taki stan rzeczy nie stał nawet koło czegoś typowego czy bezpiecznego. — Tutaj, obok umywalki — wskazała mężczyźnie miejsce, które na pierwszy rzut oka nie budziło żadnych podejrzeń, acz po dokładniejszych oględzinach łazienki okazywało się być źródłem powodzi. — Potrzebujesz czegoś? — wiedziała, że Cade miał ze sobą narzędzia i prawdopodobnie tym samym nie musiała się martwić, ale wiadomo, że różnie to bywało i wolała, by w razie potrzeby dał jej znać od razu, pozwalając jej tym samym zareagować sprawnie i ułatwić mu pracę. Wiedziała, że na pewno nie było jego marzeniem by tego popołudnia spędzać czas w zalanej łazience, więc jeżeli tylko mogła jakoś usprawnić proces naprawczy, była gotowa to zrobić.
Cade Burkhart
Cade Burkhart
a
Nie widział nic niewłaściwego w drobnej, sąsiedzkiej pomocy. Co prawda był tu jedną z nielicznych osób, które z usług motelu korzystały aż tak długoterminowo, ale w ostatnich tygodniach to właśnie to miejsce stawało się jego domem. Nie traktował go tak, ponieważ nie potrafił się tu zadomowić ani poczuć w pełni swobodnie, ale jednak pomieszkiwał tu i wiedział, że inne osoby nie znalazły się tu bez powodu. Miejsce takie jak to nie było raczej pierwszym wyborem, kiedy ktoś planował sobie wakacje. Ludzie z reguły wybierali coś większego, bardziej malowniczego. Osoby, które decydowały się na ten cholerny motel, najczęściej ciągnęły za sobą bagaż przeszłości, którego miały ochotę się pozbyć. Przynajmniej tak wyglądało to w przypadku Cade’a i wydawało mu się, że podobnie było w przypadku wielu innych osób, które dane było mu tu spotkać. A skoro i blondynka mogła mieć na swojej drodze pewne trudności, Burkhart mógł choć minimalnie przyczynić się do zdjęcia z jej barków jakiegoś ciężaru, nawet jeżeli tym okazać miała się zaledwie pęknięta rura. - W porządku - mruknął w odpowiedzi, kiedy już James wskazała mu odpowiednie miejsce. Przyjrzał mu się dokładnie, a kiedy znalazł źródło problemu, przeniósł uwagę na blondynkę, która chwilę wcześniej zadała mu pytanie. - Wiesz gdzie są zawory? Dobrze by było, gdybyś spróbowała je zakręcić. Jeśli nie dasz sobie rady, to zajmę się tym, ale będziemy musieli wymienić się miejscami, żeby nie zgubić tej dziury - odezwał się, po czym wrócił uwagą do miejsca, z którego wypływała woda. Dziura nie była duża, dlatego odrobinę zdziwiło go to, że cały pokój zdołał zalać się wodą, ale może ta wypływała naprawdę intensywnie? Albo, co gorsze, w którymś miejscu znajdowała się kolejna dziura, której jeszcze nie udało im się namierzyć, a to już nieco bardziej komplikowało sytuację.
James Alcott
James Alcott
mów mi/kontakt
m.