Fraser nie jest człowiekiem wierzący, co można zaobserwować od razu, jednak wierzy w to, że gdzieś tam, nie koniecznie w niebie czy u Boga, nasz los jest gdzieś zapisany, ale to co dzieje się w naszym życiu i jak nim pokierujemy jest tylko i wyłącznie nasza sprawą. Wiele rzeczy może się zmienić przez jedną podjętą tak czy inaczej decyzję. Blondyn coś na ten temat wiem, ale nie uważa się za eksperta, no na pewno nie ma na tym świecie człowieka, który by czegoś nie żałował lub chciałby cofnąć czas i zacząć coś od nowa lub nie pakować się w jakaś znajomość, bywały momenty, że bardzo by się to przydało, ale wtedy ludzie chyba nie uczyli by się na swoich własnych błędach tylko po prostu by cofali czas i po sprawie, chociaż czy to prawda? Wiele osób mimo popełniania cały czas tego swego błędy niczego się nie nauczyło i nadal brnął w ten obłęd. Nie. To nie jest sposób. Will wielu rzeczy żałuje i chciałby pewne sprawy zrobić inaczej, ale nie chciałby cofnąć czasu, bo straciłby wiedzę, którą posiada teraz.
- Będziesz świetną mamą, zobaczysz. - uśmiechnął się do niej szeroko ,ale t razem jego uśmiech dosiągał jego jasnych oczu. Miał nadzieję, że rudowłosa wie, iż w każdej chciało może na niego liczyć. Nie ważne czy będzie potrzebowała pomocy przy zakupach czy żeby ją zawieść na wizytę. Wystarczy telefon lub wiadomość.
- Mieszkam w Everglades, w domkach leśnych. Świetna sprawa. - tym razem uśmiech pojawił się również w jego oczach. Will teoretycznie nie jest częścią jej rodziny, w tym momencie, więc dlaczego dziewczyna miała by się zastanawiać co u niego słychać. On nie chciał nawet wiedzieć co dzieje się z Ruth. Te rozdział jest za nim.
- Czas pokaże. - wzruszył tylko swoimi dobrze zbudowanymi ramionami w pewien sposób odnosząc się do obu wypowiedzi młodej pielęgniarki.
- W tygodniu muszę polecieć do Londynu, ale myślę, że do piątku zdążę wrócić, więc bardzo chętnie. - po raz kolejny na jego przystojnej twarzy pojawił się uśmiech.
Hailee Burkhart
a
mów mi/kontakt
natka#4170
a
Uśmiechnęła się słysząc jego słowa. Miała nadzieję, że jego słowa się spełnią i naprawdę będę dobra mama. Co z tego, ze samotna, na tym świecie żyło wiele samotnych matek i świetnie dają sobie radę. Miała wsparcie przyjaciół i rodziny, wiedziała ze zawsze będzie mógł liczyć na ich pomoc. Mały będzie nosił jej nazwisko, jeśli jego ojciec kiedykolwiek sobie o nich przypomni to spotkają się w sądzie, bo Hailee nie ma zamiaru utrzymywać z nim kontakt. Dla niej ich relacja jest skreślona, gruba czarna kreska i nie da się jej zmazać. Gdy mały podrośnie sam zdecyduje, czy będzie chciał go poznać czy nie, takiej decyzji nie mogła podjąć za niego.
— Dziękuje, to bardzo miłe słowa — Posłała swojemu już byłego szwagrowi szczery uśmiech. Nie sądziła, że jej życie tak się potoczy, ale musiała otrząsnąć się z szoku i spróbować żyć dalej, bo już miała dla kogo.
— A ja mam zamiar wynieść się z tego okropnego hotelu, w którym teraz mieszkam i zmieszać nad woda. Kocham widok wody i szum morza o poranku… — Może i było to przyzwyczajenie, ale mieszkając w Bostonie żałowała, że nie może wyjść z ogród, przejść kilka kroków i znaleźć się na pięknej plaży i podziwiać widoki. Właśnie takie widok chciała żeby widział jej synek, a nie betonowe ściany okropnego hotelu.
— To odezwij się jak tylko wrócisz, będę czekać. — Skrzywiła się delikatnie słysząc, jak to desperacko brzmiało. Nieznośności sytuacji, w jakiej aktualnie się znalazła.
Posiedzieli jeszcze chwile i w końcu postanowili się zbierać. Will odprowadził ja to auta, pożegnali się obiecując sobie spotkanie w weekend.
2x zt William T. Fraser
— Dziękuje, to bardzo miłe słowa — Posłała swojemu już byłego szwagrowi szczery uśmiech. Nie sądziła, że jej życie tak się potoczy, ale musiała otrząsnąć się z szoku i spróbować żyć dalej, bo już miała dla kogo.
— A ja mam zamiar wynieść się z tego okropnego hotelu, w którym teraz mieszkam i zmieszać nad woda. Kocham widok wody i szum morza o poranku… — Może i było to przyzwyczajenie, ale mieszkając w Bostonie żałowała, że nie może wyjść z ogród, przejść kilka kroków i znaleźć się na pięknej plaży i podziwiać widoki. Właśnie takie widok chciała żeby widział jej synek, a nie betonowe ściany okropnego hotelu.
— To odezwij się jak tylko wrócisz, będę czekać. — Skrzywiła się delikatnie słysząc, jak to desperacko brzmiało. Nieznośności sytuacji, w jakiej aktualnie się znalazła.
Posiedzieli jeszcze chwile i w końcu postanowili się zbierać. Will odprowadził ja to auta, pożegnali się obiecując sobie spotkanie w weekend.
2x zt William T. Fraser
mów mi/kontakt
Werson