Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
studiuje dziennikarstwo, które w końcu zaczyna ją interesować i marzy o powrocie do modelingu, ale to praca w Garage pozwoliła jej stanąć znowu na nogi, co pomógł jej osiągnąć Chet, dla którego kompletnie straciła już głowę, dlatego dała mu kolejną szansę
22
174

Post

Jordana do tej pory o niczym innym nie marzyła, jak o zamknięciu tego rozdziału raz na zawsze. Chet tak bardzo ją skrzywdził i zniechęcił do siebie, że wolała po prostu zostawić to za sobą i spróbować ruszyć dalej; to jednak wiązało się z tym, że nie mogli się ciągle widywać, a zrealizowanie tego było w Hope Valley właściwie niemożliwe. O czym się już przekonali. Zapowiedź o tym, że zostawi rzeczy pielęgniarce miała jednak na celu uzmysłowić mu, że ona naprawdę dała sobie już spokój. Że nie będzie go wiecznie atakować, oblewać tym co akurat ma pod ręką i kłócić się za każdym razem, gdy tylko stanie jej na drodze - bo próbowała pogodzić się z faktami. A może Chet swoim zachowanie sprawił po prostu, że przyjęła to wreszcie na chłodno i zrobiła to czego sam od niej przecież oczekiwał - postanowiła odejść. Mimo, iż siedzenie przy szpitalnym łóżku, gdy jego los nie był jeszcze tak do końca pewien, wzbudzało w niej uczucia, które naprawdę mocno chciała zagłuszyć. Irracjonalnym było jednak to, iż bała się, że więcej może go nie zobaczyć - że Chet może odejść, chociaż paradoksalnie, to miało właśnie się stać; miał odejść z jej życia. Tak czy inaczej ciemnowłosa nie chciała, by ostatecznie pożegnał się z życiem i ten lęk o niego był najzwyczajniej w świecie uzasadniony; pomimo wszystkich złych rzeczy, które jej zrobił - nadal nie życzyła mu śmieci. Tym bardziej nie po tym jak ją samą w tym wypadku uratował. Callaghan jednak był jedną wielką sprzecznością i jedynie powiększał mętlik w jej głowie, raz ją odpychał - raz dziękował za obecność, raz kłamał jak z nut - by potem nagle próbować mówić prawdę; jak więc miała się w tym odnaleźć, nie wiedząc co w ostateczności jest szczere? - Nie musisz się martwić moją samooceną, ma się dobrze. Znam swoją wartość, po prostu stwierdzam, że nie byłam najwyraźniej wystarczająco dobra dla Ciebie. Ale tak naprawdę to Ty nie zasłużyłeś na mnie i na czas, który Ci poświęciłam - wzruszyła lekko ramieniem. Oczywiście jej poczucie własnej wartości ucierpiało w tym starciu z nim i to nie raz, niemniej jednak coś wreszcie zaczynało w niej funkcjonować tak jak wcześniej, chciała być znowu tamtą radosną i beztroską, pełną chęci do życia Jordaną, która nie bała się życia i przyszłości. Chet prawie jej to odebrał, ale wreszcie czuła, że może wrócić na właściwie tory. Tyle, że bez niego. Dlatego posłała mu kolejne spojrzenie, które zwiastowało tylko tyle, że ona kompletnie nic z tego nie rozumie, a brunet był niezdecydowany i rzeczywiście kiepski w tłumaczeniu się. Ale czego właściwie się spodziewała? Że powie jej wszystko ze szczegółami? Teraz, chociaż nie zrobił tego kiedyś? Gdy przymknął powieki, słuchając jej monologu, poniekąd miała wrażenie, iż znowu ją ignoruje, że zapewne zaraz znowu usłyszy nieprzyjemną wiązankę z jego ust - bo nie mogła się wyzbyć tej myśli. Ciągle wyczekiwała ataku, ale ten ku jej zdziwieniu - nie nadchodził. Otworzyła szerzej usta, chcąc jeszcze coś dodać, ale wtedy niemalże wszedł jej w słowa i sprawił, że zaniemówiła, napotykając jego spojrzenie. - Co? - wydusiła z siebie po chwili, nawet nieświadoma tego, że to słowo faktycznie wypadło właśnie z jej ust - Zabiłeś kogoś? - prychnęła cicho - I twierdzisz, że po tym jak kogoś zabiłeś nadal byłbyś na wolności? Wiesz, jesteś naprawdę wybitnym kłamcą, ale to przewyższa chyba nawet Twoje możliwości - dodała, kręcąc głową z dezaprobatą dla tego idiotycznego pomysłu. Wręcz mocno niewłaściwego, bo jak mógł posługiwać się tu czyjąś przypuszczalną śmiercią? Miała ochotę po prostu wstać i wyjść z tej cholernej sali, aby nie słuchać jego kolejnych kłamstw. Miała w głowie chaos, który on jedynie powiększał - nagle jednak spojrzała raz jeszcze w jego oczy i na jego twarzy nie dostrzegła ani grama emocji. Nic nie wskazywało na to, by miał zaraz się roześmiać czy powiedzieć, że faktycznie kłamie. Ten wyraz twarzy wskazywał na zupełnie inne emocje - dostrzegała ból w jego oczach, przez co aż poczuła, jak jej serce nagle zabiło mocniej i zmrużyła delikatnie oczy, będąc kompletnie zszokowaną. - Ty naprawdę kogoś zabiłeś? - szepnęła nagle i na moment znowu zamilkła, podnosząc się gwałtownie z łóżka, na którym właśnie siedziała. Przełknęła ślinę, bo poczuła nagle straszną suchość w gardle i patrzyła na niego, układając sobie to wszystko w głowie. - Kogo? Jak?
Chet Callaghan
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you I'm not drunk 2021 BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! INFLUENCER TAKE MY BREATH AWAY HETERO W ZWIĄZKU JESTEM ŚREDNIEGO WZROSTU STUDENT LEKKODUCH Praktykuję jogę biegam Stołuję się na mieście Mam słabą głowę Głaszczę obce psy Lubię starszych Śpię w kusej bieliźnie Czuję motyle w brzuchu Oglądam zachody słońca NOTHING BREAKS LIKE A HEART SUNRISE SUNSET PIKNIK MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN Bo do tanga trzeba dwojga Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
Jordie
a
Awatar użytkownika
Rzucił pracę, która była dla niego wszystkim, i wrócił po latach do Hope Valley; na co dzień grzebie w komputerach i z nudów doprowadza do ruiny rodzinny bar. Poza tym okazjonalnie pakuje się w gówno i odpycha od siebie każdego, na kim zaczyna mu zależeć, ale Jordana w końcu mu wybaczyła, że był idiotą i teraz jest jej idiotą.
33
185

Post

Mogła w to nie wierzyć, ale Chet zrobił to wszystko - potraktował ją tak podle - właśnie po to, aby ułatwić jej zamknięcie krótkiego i zawiłego rozdziału jej życia opisanego jego imieniem. I choć przejście z tym wszystkim do porządku dziennego zajęło Jordanie nieco więcej czasu, niż mężczyzna się spodziewał, to i ona zrozumiała wreszcie, że to było jedyne wyjście. Może zatem wszystko to działo się dokładnie tak, jak Callaghan zaplanował, a tym, który nie trzymał się scenariusza okazał się on sam - bo patrzenie na ból, jaki sprawił brunetce było trudniejsze, niż przypuszczał; bo czuł się z tym gorzej, niż wydawało mu się, że będzie się czuł. Bo po raz kolejny okazał się wyłącznie rozczarowaniem. Ale niezależnie od tego, jak ostatecznie to wszystko się potoczyło i jak wpłynęło na pannę Halsworth, jedno pozostawało bez zmian: znajomość z Callaghanem nie wyszła jej na dobre, a on mógł co najwyżej spróbować załagodzić nieco tego skutki. Chociaż ostatnio jego starania nader często przynosiły odwrotny efekt. Zapewne niepotrzebnie więc znów mieszał jej w głowie swymi tłumaczeniami; zapewne prościej byłoby pozostawić sprawy takimi, jakie były. Ale, choć Callaghan preferował klarowne sytuacje, to sam potrafił tylko wszystko utrudniać. A co najgorsze - niemal zawsze miał przy tym dobre intencje. I, jak śpiewała Nina Simone, był po prostu niezrozumiany.
- Masz rację. Nie będę więcej marnować twojego czasu - zapewnił odrobinę osowiałym tonem, jednak bez cienia wyrzutu czy zaprzeczenia w głosie, po prostu w pełni zgadzając się z tym, że nie zasługiwał na jej czas, jakiego i tak zmarnował już zbyt wiele, pozwalając brunetce wierzyć, że mógł jej dać więcej niż faktycznie miał do zaoferowania; a później - niejako trzymając ją wciąż przy sobie i nie pozwalając ruszyć dalej. To już nawet jednak nie była kwestia samooceny, a raczej świadomości własnych wad i skłonności do popełniania błędów, a tych Callaghan miał na swoim koncie całe mnóstwo. Chociaż... człowiek, który myślał o sobie tak źle jak on, nie tylko w tej chwili; i człowiek, który nie potrafił się przed nikim otworzyć - musiał mieć problemy emocjonalne. I nie umiał się do nich przyznać nawet przed samym sobą; próżno by zatem oczekiwać, że zrobiłby to przed Jordaną. Możliwe nawet, że sam w ogóle nie był ich do końca świadomy.
Pokiwał tylko powoli głową, nie wykazując ani grama zdziwienia faktem, że Jordie uznała jego słowa za kolejne kłamstwo. Mogły one budzić uzasadnione wątpliwości - chociaż mogło być też tak, że Chet zakopał trupa w lesie i dlatego był teraz tutaj, a nie w więzieniu. Tak oczywiście jednak nie było, ale nie miał on w chwili obecnej najmniejszej ochoty przekonywać Jordany o tym, że mówił prawdę. Jego oczy wyrażały jednak chyba wystarczająco wiele, i to w nich najwidoczniej Jordie odnalazła potwierdzenie, którego chyba nawet nie szukała. Chester odetchnął tylko, gdy wstała nagle z łóżka, jakby chciała znaleźć się dalej od niego. Nie chciał, żeby myślała o nim źle - źle-inaczej niż do tej pory - i żeby się go bała, a jej reakcja tylko utwierdziła go w tym, że jego obawy były słuszne. Nawet jeśli być może mylnie to teraz odebrał. - Przypadkowo... - odrzekł, po czym pokręcił nieznacznie głową. Wystarczy, że składał zeznania na policji, nie miał ochoty robić tego po raz kolejny. - Zresztą to bez znaczenia, kogo i jak. Nie chciałem cię tym obarczać, to cię nie dotyczyło i nie powinnaś się tym martwić - stwierdził. Jakkolwiek źle się za to wszystko zabrał - w gruncie rzeczy chciał ją po prostu chronić, nawet jeśli ona sama wcale tej ochrony nie potrzebowała. Trudno zatem powiedzieć, dlaczego teraz postanowił jednak wyznać prawdę. Może tylko po to, by udowodnić, że postąpił wtedy słusznie. Nie najlepiej, jak mógł postąpić, ale - słusznie. Bo nawet jeśli nie Jordana, to on sam potrzebował takiego potwierdzenia. By wiedzieć, że stracił ją nie bez powodu. Że nie było to całkowitą pomyłką. Że, mimo wszystko, było warto. Prawda...?

Jordana Halsworth
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you Na fali - za udział w evencie Tworzę relacje jak prawdziwy influencer BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY Wszystko pod kontrolą My best friends I killed Laura Palmer TYP OSOBOWOŚCI: LOGISTYK Gotuję lepiej od Magdy Gessler Stale mam jakieś kontuzje Preferuję kilkudniowy zarost Mijam się z prawdą migrena rozsadza mi głowę mam uśmiech hollywoodzkiej gwiazdy strzygę się na krótko Mam swoje demony Mam ciężką nogę MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU KLASA ŚREDNIA FURIAT FAN SCIENCE-FICTION PSIARZ WIERZĘ W JEDI JESTEM NIEWIERZĄCY/A SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA Mistrz poker face'a NOTHING BREAKS LIKE A HEART Like a virgin Food Fight Guru technologii Takin' this one to the grave sticks and stones i'm still alive superhero Zaopiekuj się mną Pomocna dłoń Bo do tanga trzeba dwojga Shame, shame, shame! Are you gonna be my girl? Dzielny pacjent! Na Pokątną! Ralph Demolka Good or Bad News DANSE MACABRE SUNRISE SUNSET HOME SWEET HOME PIKNIK IT WAS AN ACCIDENT! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR LIAR, LIAR, LIAR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN CZTERY ŁAPY CALL 911 DZIŚ SĄ TWOJE URODZINY CAKE BOSS I LIKE BIG BUTTS GAME MASTER KSIĘŻNICZKA MONONOKE SMERF PRACUŚ Chandler Bing
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
studiuje dziennikarstwo, które w końcu zaczyna ją interesować i marzy o powrocie do modelingu, ale to praca w Garage pozwoliła jej stanąć znowu na nogi, co pomógł jej osiągnąć Chet, dla którego kompletnie straciła już głowę, dlatego dała mu kolejną szansę
22
174

Post

Fakt był taki, że Chet po prostu przekreślił wszystko, nie dając im nawet szansy na to, by mogli spróbować. Przekonać się - czy to może się udać czy też nie. Bo chociaż przez ostatnie miesiące bawili się ze sobą świetnie, to jednak zbliżali się również do siebie na nieco innej płaszczyźnie; a przynajmniej Jordie pragnęła się do niego zbliżyć i poznać go lepiej, poznać faceta, który skrywał się pod tą warstwą, którą pokazał jej jako pierwszą. Ale chciała tej prawdziwej wersji, nie tej, którą właśnie wykreował, by ją zranić i odepchnąć od siebie, bo ona mimo wszystko nadal uważała, że gdzieś tam w nim jest ten mężczyzna, którego ona jakiś czas temu dostrzegła. Jednak te wszystkie fakty zlały się w jej głowie, wytwarzając jeden wielki mętlik, dlatego też obecnie nie była w stanie nic o nim powiedzieć - bo nie miała pewności co jest prawdą, a co nie. A Callaghan osiągnął zamierzony efekt i sprawił, że była gotowa odejść i zamknąć ten rozdział, chociaż po tej wyboistej drodze, którą ostatnio przeszła i tak narobiła sobie masę niepotrzebnych problemów. Można pokusić się o stwierdzenie, że Chet przeszedł przez jej życie niczym tornado, pozostawiając wiele zgliszczy. Dlatego też kiwnęła jedynie głową na znak zgody - nie będzie więcej marnował jej czasu, więc przyjęła to o dziwo spokojnie, na chłodno, dokładnie tak jak sobie obiecała. Mimo, że dzisiaj uratował jej życie, to ona czuła, że musi iść dalej, a kolejne starcia z nim wyniszczały ją tak bardzo, że każde kolejne po prostu odbierałyby jej chęci do walki o przyszłość. Nie mogła wiecznie tkwić w tym marazmie u jego boku, nie mogła dawać się ponizać i obrażać, bo to do nikąd nie prowadziło, a swoje już zrobiła; czas było teraz odstawić dziecinne zachowanie gdzieś w kąt i zmierzyć się kolejny raz z przykrą rzeczywistością, nie pierwszy zresztą raz w życiu. Zapewne już zawsze będzie czuła jakiś wewnętrzny żal co do tego, że nawet nie miała szansy pokazać mu, że jest warta więcej niż sądzi, że jest dojrzalsza niż przypuszcza i że mógłby być z nią naprawdę szczęśliwy. Jeżeli jednak on tego nie chciał, nie mogła go w żaden sposób zmusić; mogła jedynie życzyć mu, by znalazł w końcu kobietę, której przynajmniej pozwoli spróbować - ale nie zamierzała mówić tego głośno. Póki co jej umysł próbował oswoić się z tym, co brunet właśnie jej powiedział, bo zabicie człowieka to nie był śmieszny żart ani tym bardziej ciekawy powód żeby się wytłumaczyć. Niemniej jednak poznała go na tyle, by dostrzec w jego spojrzeniu, że to co właśnie powiedział niemalże zżerało go od środka. - Przypadkowo? Dla mnie nie jest bez znaczenia kogo i jak, to ma duże znaczenie - uniosła nieznacznie głos, po czym wypuściła głośno powietrze, by się na nowo uspokoić. Przeszła nerwowo kilka kroków, po czym wróciła do jego łóżka i spojrzała na niego niecierpliwie. - Skoro to bez znaczenia, to po co w ogóle mi o tym powiedziałeś? Zacząłeś temat, a teraz nagle nie chcesz powiedzieć nic więcej? - rozłożyła bezradnie ręce, kompletnie nie rozumiejąc jego toku myślenia, a sama miała wrażenie, że jej głowa zaraz eksploduje. W końcu jednak zastygła w bezruchu i analizując w myślach to czego właśnie się dowiedziała - zrozumiała. To wszystko złożyło się w jedną logiczną całość i przez to spojrzała na niego smutnym wzrokiem. - Potraktowałeś mnie w ten sposób, bo nie chciałeś mi o tym powiedzieć? W zasadzie masz rację, to mnie nie dotyczyło, w końcu nie dotyczyło mnie nic co związane z Tobą i z Twoimi życiem... bo czemu miałoby, prawda? - patrzyła hardo w jego oczy, nie odwracając wzroku nawet na krótką chwile - Tylko potwierdziłeś w ten sposób, że nigdy nic dla Ciebie nie znaczyłam. Nie byłam osobą, której chciałbyś powiedzieć co przeżywasz i jak jest Ci z tym ciężko. Bo czemu miałbyś powiedzieć o tym niedojrzałej dziewczynce, za którą mnie uważasz. Nie zrozumiałabym, tak? - pokiwała głową, mając teraz klarowny obraz sytuacji, którą Chet stworzył. Chciał ją chronić, a zranił ją bardziej niż przypuszczał - wcale jej więc nie ochronił. Nie docenił jej i to chyba zabolało ją teraz równie mocno jak wszystkie przykre słowa, które od niego dotychczas usłyszała. Usiadła jednak ponownie na łóżku i odetchnęła, patrząc gdzieś przed siebie. Nie bała się go, nie myślałam o nim źle, nie próbowała go nawet oceniać przez pryzmat tego co zrobił. Podjął więc złą decyzję, odtrącając jej potencjalne wsparcie, które mogła mu zaoferować. - Potrąciłeś kogoś samochodem? Przypadkowo uderzyłeś? Popchnąłeś? Chciałabym wiedzieć... zasługuje chociaż na tyle?
Chet Callaghan
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you I'm not drunk 2021 BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! INFLUENCER TAKE MY BREATH AWAY HETERO W ZWIĄZKU JESTEM ŚREDNIEGO WZROSTU STUDENT LEKKODUCH Praktykuję jogę biegam Stołuję się na mieście Mam słabą głowę Głaszczę obce psy Lubię starszych Śpię w kusej bieliźnie Czuję motyle w brzuchu Oglądam zachody słońca NOTHING BREAKS LIKE A HEART SUNRISE SUNSET PIKNIK MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN Bo do tanga trzeba dwojga Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
Jordie
a
Awatar użytkownika
Rzucił pracę, która była dla niego wszystkim, i wrócił po latach do Hope Valley; na co dzień grzebie w komputerach i z nudów doprowadza do ruiny rodzinny bar. Poza tym okazjonalnie pakuje się w gówno i odpycha od siebie każdego, na kim zaczyna mu zależeć, ale Jordana w końcu mu wybaczyła, że był idiotą i teraz jest jej idiotą.
33
185

Post

Owszem, nie dał im szansy, ale z drugiej strony, to wszystko, co miało w ostatnim czasie miejsce, tylko utwierdziło go w przekonaniu, że relacja, którą zniszczył, w innych, zapewne bardziej sprzyjających okolicznościach, na dłuższą metę i tak by nie przetrwała. Choć oczywiście tego nie mógł wiedzieć na pewno; skoro jednak swoim odejściem narobił takiego bałaganu, to jakież wyrządziłby szkody, gdyby jednak pozostał w życiu Jordany na dłużej? Prawda była taka, że... to już zależało wyłącznie od niego, bo przecież on sam podejmował decyzje i cokolwiek działo się w jego życiu - było zaledwie efektem tych decyzji. Bo to on za to wszystko odpowiadał, nie na odwrót; nawet jeśli czasami próbował jeszcze usprawiedliwiać się w taki sposób. Faktem jednak pozostawało to, że - niezależnie od tego, co go do owego ruchu skłoniło - Chet świadomie zdecydował się skrzywdzić Jordanę i zrujnować to, co ich łączyło. I trudno nawet tłumaczyć to tym, że wybrał po prostu mniejsze zło - kiedy każdym tym złem był on sam.
- Nie wiem, pewnie niepotrzebnie ci powiedziałem - prychnął ze wzruszeniem ramion, nie kryjąc zbyt skutecznie swej irytacji. Z pewnością nie był to najlepszy moment na tę rozmowę - ale nie było żadnej pewności, że trafi się jakaś lepsza okazja, a Chet chyba po prostu chciał to z siebie zrzucić, skoro już sam zaczął temat. Mimo że coraz mniej był przekonany co do tego, czy przypadkiem znów nie pogarszał sytuacji - tym, co mówił, lub tym, jak to mówił. - Może trudno ci to pojąć, ale w tym wszystkim nie chodziło o ciebie. Nie tak, jak myślisz - odparł po chwili zawahania, uważając, by Jordana nie odebrała tego źle, bo brunet miał wrażenie, że tylko czekała na to, aż on znowu powie coś nie tak. Więc może powinien? I tak uciszyłby, mimo wszystko, swoje sumienie, bo przecież - powiedział prawdę; a ona przynajmniej mogłaby bez poczucia winy odejść i zostawić człowieka, któremu, teoretycznie, zawdzięczała życie. - Nie pisałaś się na to całe gówno i nie mogłem cię w to wciągać. Wolałem żebyś znienawidziła mnie za bycie chujem niż za bycie mordercą, więc... odciąłem cię, żebyś ty nie musiała tego robić - wyjaśnił, niejako zakładając, że prędzej czy później Jordana i tak zechciałaby od tego wszystkiego uciec - a może raczej: że powinna to właśnie zrobić - więc jej to ułatwił. Podjął decyzję za nią. Po prostu na tym etapie, na jakim była wówczas ich znajomość, nie było miejsca na takie komplikacje; bo chociaż to, jak rozwijała się ich relacja, zwiastowało, że oboje chcieli zacząć w nieco większym stopniu dzielić się ze sobą swoimi sprawami, to... Chet nie wiedział, czy Halsworth chciała tak uczestniczyć w jego życiu, i nie mógł tego od niej wymagać. Nie mógł jej obarczać takim ciężarem. Swoim ciężarem. Paradoksalnie, odsunięcie jej od siebie, i od wszystkiego, co się za nim ciągnęło, jawiło się wówczas w jego oczach jako najbardziej nie-egoistyczna rzecz, jaką mógł zrobić. W pewnym sensie po prostu... obawiał się, jak Jordana by to przyjęła. Nie chciał, żeby zaczęła przez to patrzeć na niego inaczej, wciąż mając z tyłu głowy to, kim był i co zrobił. Bo to, co robił kiedyś na służbie, pracując w FBI - o tym nie mówił, to była przeszłość; przed jaką najwidoczniej nie mógł zbyt daleko uciec, skoro znów dopadły go podobne doświadczenia. Nadal jednak obstawał przy tym, że nie rozumiała; a to, jak naciskała na niego, chcąc wydobyć odpowiedzi - co właściwie było uzasadnione, skoro Chet sam nie umiał jej takowych udzielić i wciąż nie mówił jej wszystkiego - zaczynało go zwyczajnie drażnić. I męczyć (sam nie wiedział, czy to mówienie prawdy, czy próba wybrnięcia z własnych kłamstw, czy jedno i drugie - męczyły go bardziej niż samo kłamanie); mimo że wciąż starał się ignorować powracający ból i to, że zwyczajnie nie czuł się najlepiej. Mógłby przysiąc, że Jordie niemal zaczynała dwoić mu się w oczach, i to wcale nie była żadna pokręcona fantazja. - Wbiłem facetowi nóż w brzuch, zadowolona? - warknął. Jedno nie uległo żadnej zmianie: a Jordana nadal doskonale potrafiła sprowokować go dokładnie do tego, czego chciała. Czy było to wyznanie prawdy, czy... inne rzeczy. I ona też potrafiła nim manipulować, czasem chyba nawet nie do końca świadomie. Może więc jednak byli siebie warci.

Jordana Halsworth
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you Na fali - za udział w evencie Tworzę relacje jak prawdziwy influencer BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY Wszystko pod kontrolą My best friends I killed Laura Palmer TYP OSOBOWOŚCI: LOGISTYK Gotuję lepiej od Magdy Gessler Stale mam jakieś kontuzje Preferuję kilkudniowy zarost Mijam się z prawdą migrena rozsadza mi głowę mam uśmiech hollywoodzkiej gwiazdy strzygę się na krótko Mam swoje demony Mam ciężką nogę MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU KLASA ŚREDNIA FURIAT FAN SCIENCE-FICTION PSIARZ WIERZĘ W JEDI JESTEM NIEWIERZĄCY/A SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA Mistrz poker face'a NOTHING BREAKS LIKE A HEART Like a virgin Food Fight Guru technologii Takin' this one to the grave sticks and stones i'm still alive superhero Zaopiekuj się mną Pomocna dłoń Bo do tanga trzeba dwojga Shame, shame, shame! Are you gonna be my girl? Dzielny pacjent! Na Pokątną! Ralph Demolka Good or Bad News DANSE MACABRE SUNRISE SUNSET HOME SWEET HOME PIKNIK IT WAS AN ACCIDENT! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR LIAR, LIAR, LIAR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN CZTERY ŁAPY CALL 911 DZIŚ SĄ TWOJE URODZINY CAKE BOSS I LIKE BIG BUTTS GAME MASTER KSIĘŻNICZKA MONONOKE SMERF PRACUŚ Chandler Bing
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
studiuje dziennikarstwo, które w końcu zaczyna ją interesować i marzy o powrocie do modelingu, ale to praca w Garage pozwoliła jej stanąć znowu na nogi, co pomógł jej osiągnąć Chet, dla którego kompletnie straciła już głowę, dlatego dała mu kolejną szansę
22
174

Post

To nadal były jednak tylko i wyłącznie jego przypuszczenia; co by było gdyby. W żadnym punkcie nie uwzględniał w tym Jordany - jej uczuć i jej podejścia do sytuacji, nie pozwolił jej odnieść się do tego co miało miejsc ani nie dał prawa wyboru co do tego, co sama chciałaby zrobić. Wszystko tutaj kręciło się więc wyłącznie wokół niego, więc poniekąd można było pokusić się o nazwanie go zwykłym egoistą i tak też zapewne o nim pomyśli ciemnowłosa, poznając jego tok rozumowania. Zniszczył wszystko na własne życzenie, odepchnął ją od siebie i odebrał prawo do podejmowania własnych decyzji - bo nawet jeżeli to co mogłoby się między nimi rozwinąć, nagle zepsułoby się za kilka kolejnych miesięcy, to byłoby to wyłącznie znakiem, że jednak nie powinni być razem. Ale Chet zakończył to wszystko nim na dobrą sprawę zdążyło się zacząć, nie mając pojęcia jak mogłaby wyglądać jego codzienność z Jordie. Nie pokusił się nawet o to, aby lepiej ją poznać, z góry więc założył, że go nie zrozumie, nie wesprze i że będzie wolała uciec niż zmierzyć się z trudnościami - które przecież stanęły na drodze nawet nie z winy samego Chet'a, tylko pechowej sytuacji - przypadkowej - w której się wtedy znalazł. Bo nie zaplanował sobie przecież tego, że kogoś zabije, jak więc mógł od razu przewidzieć, że jego znajomość z Jordaną tego nie przetrwa? Na te pytania jednak odpowiedzi nigdy już zapewne nie poznają, mogą więc jedynie w jakiś sposób wyjaśnić te nieporozumienia, by móc raz, że ruszyć dalej, a dwa, by nie wszczynać awantur za każdym razem, gdy staną na swojej drodze. - Dobrze wiedzieć, że nadal twierdzisz, że niepotrzebnie mi o tym mówisz. Trzeba było więc nie mówić... - sama prychnęła cicho, w odpowiedzi na ten jego - trochę nieprzyjemny - ton głosu. Bo zachowywał się trochę tak jakby robił jej łaskę tym, iż w ogóle o tym wspomniał i że w ogóle chciał coś wyjaśnić. Przecież nie kazała mu tego robić, a skoro już zaczął temat, to też chyba miała prawo zapytać o to i owo, bo zwyczajnie była ciekawa. Nie żeby to coś miało zmienić przecież, ale mógł spokojnie to wyjaśnić, a nie znowu stroić humory - gorzej trochę niż sama Jordana kiedy była zła. Może to i nie była ani odpowiednia pora ani tym bardziej odpowiednie miejsce na tego typu rozmowy, ale przecież żadne z nich nie brało pod uwage, że w ogóle dojdzie do kolejnego spotkania - były to jedynie przypuszczenia, wobec czego jeżeli chciał cokolwiek wyjaśnić, to miał ku temu teraz jedyną - i najlepszą - okazję. - Nie tak jak myślę? A jak według Ciebie myślę? I jeżeli nie chodziło w tym o mnie, to o co właściwie chodziło? - spytała, spoglądając na niego w sposób, który jedynie prosił o jakiekolwiek wyjaśnienia. Nie odbierała źle jego słów, ale zwyczajnie chciała wiedzieć o co chodziło - i o co chodzi - bo nic z tego nie rozumiała. A aby ruszyć dalej, musiała wiedzieć z czym i z jakiego powodu się żegna, bo wtedy prawdopodobnie przyszłoby jej to dużo łatwiej. Póki co więc naprawdę zachowywała spokój, ale ten został zburzony, gdy Chet w końcu powiedział coś więcej niż kilka słów, ale tym samym rozbudził jej zdenerwowanie, gdy wyjaśnił co nim kierowało. I co właściwie chciał zrobić, a jak ją potraktował wobec swoich dziwnych pomysłów. - A skąd Ty niby wiesz na co ja się pisałam? - uniosłam nieznacznie głos, marszcząc przy tym brwi, ale zaraz się zreflektowała - no bo przecież są w szpitalu. Wypuściła głośno powietrze i przetarła dłońmi zmęczoną twarz, by zaraz ponownie posłać brunetowi gniewne spojrzenie. - Odciąłeś mnie... - prychnęła kpiąco, kręcąc z niedowierzaniem głową - Chcesz powiedzieć, że zdecydowałeś za mnie i odebrałeś mi prawo własnego wyboru. Jak mogłeś mi to zrobić? Wolałeś potraktować mnie jak śmiecia niż pozwolić się zmierzyć z tym wszystkim? Sprawiało Ci przyjemność ranienie mnie w ten sposób? Z góry założyłeś, że nie zrozumiem i że zechce odejść... a to pokazuje, że w ogóle mnie nie znasz - zauważyła, nie spuszczając wzroku z jego oczu, chociaż to jak mierzyli się teraz wzrokiem - właściwie nie fizycznie - ale mogło wręcz boleć - A może ja chciałabym być przy Tobie i przejść przez to razem z Tobą? - spytała cicho, po czym w końcu zdecydowała się odwrócić wzrok. To co właśnie jej wyznał, zabolało ją niemniej niż to jak traktował ją przez ostatnie tygodnie. Rozumiała już co się stało i rozumiała co nim kierowało, ale nie rozumiała dlaczego potraktował ją w ten sposób. - Nawet jeżeli sam z góry uznałeś, że mnie to przerośnie, to nie powinieneś traktować mnie w ten sposób i nie wyrzucać ze swojego życia jak zbędną rzecz, pozwalając mi wierzyć w to wszystko co mówiłeś. Trzeba było mi powiedzieć prawdę i pozwolić odejść - tak jak założyłeś, że zrobię, w końcu według Ciebie i tak na jedno by wyszło. Odeszłabym. Dlatego nigdy nie zrozumiem czym sobie zasłużyłam na to, że zdecydowałeś zmieszać mnie z błotem... - pokręciła znowu głową, ale tym razem nie racząc go już żadnym spojrzeniem. Zamilkła na moment, chociaż oczywiście próbowała go też przekonać do powiedzenia co i komu właściwie zrobił. Bo chociaż nadal było jej z tym wszystkim źle, to nadal też nic nie wiedziała o okolicznościach zdarzenia, które zakończyło ich znajomość. Nadal mówił o sobie jako o mordercy, a ona nie miała pojęcia jak się do tego odnieść - bo co innego zabić kogoś z premedytacją, co innego chociażby w samoobronie. Właściwie dostrzegała jego irytację tym, że tak dopytuje i nie spodziewała się żadnych konkretnych odpowiedni, więc tak - nieświadomie prowokowała go do wielu rzeczy. Zdziwiona więc spojrzała na niego, gdy w końcu wydusił z siebie jakiś kolejny szczegół i przez moment nic nie mówiła. - Zachowujesz się tak, jakbyś robił mi łaskę tym, że o tym mówisz. A sam zacząłeś ten temat. Jeżeli nie chcesz mówić o pozostałych okolicznościach tego co zaszło - chociaż jestem pewna, że nie zabiłbyś człowieka z premedytacją, to dobrze, pozostań w moich oczach po prostu mordercą, który wbił facetowi nóż w brzuch. Jedno tylko możesz wiedzieć... - nieświadomie uniosła swoją dłoń i nakryła nią tę jego, która leżała wzdłuż jego ciała, a więc nieopodal niej - ...nie uciekłabym - dodała, niemalże automatycznie cofając swoją dłoń, gdy zorientowała się co zrobiła. Podniosła się więc z łóżka i sięgnęła po swoją torebkę, decydując się jednak na to, aby już sobie pójść i dać mu odpocząć, czego sama też zresztą teraz potrzebowała. Irytował się tą rozmową, a to nie było wskazane w jego stanie, więc nie chciała go niepotrzebnie denerwować, sama też wiele miała do przemyślenia, więc skoro nie chciał o tym mówić, to nie zamierzała go zmuszać. Już nie.
Chet Callaghan
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you I'm not drunk 2021 BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! INFLUENCER TAKE MY BREATH AWAY HETERO W ZWIĄZKU JESTEM ŚREDNIEGO WZROSTU STUDENT LEKKODUCH Praktykuję jogę biegam Stołuję się na mieście Mam słabą głowę Głaszczę obce psy Lubię starszych Śpię w kusej bieliźnie Czuję motyle w brzuchu Oglądam zachody słońca NOTHING BREAKS LIKE A HEART SUNRISE SUNSET PIKNIK MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN Bo do tanga trzeba dwojga Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
Jordie
a
Awatar użytkownika
Rzucił pracę, która była dla niego wszystkim, i wrócił po latach do Hope Valley; na co dzień grzebie w komputerach i z nudów doprowadza do ruiny rodzinny bar. Poza tym okazjonalnie pakuje się w gówno i odpycha od siebie każdego, na kim zaczyna mu zależeć, ale Jordana w końcu mu wybaczyła, że był idiotą i teraz jest jej idiotą.
33
185

Post

Bez wątpienia sposób, w jaki Chet postanowił wtedy rozwiązać ów dylemat, pozostawiał wiele do życzenia i może gdyby miał więcej czasu, znalazłby lepsze rozstrzygnięcie - chociaż wciąż znalazłby je sam, bez konsultacji z Jordaną, bo... pewnie faktycznie w tym wszystkim nie brał jej pod uwagę w takim stopniu, w jakim powinien. Przywykł do tego, że o wszystkim w swoim życiu - w każdym razie: w życiu prywatnym - decydował sam, i chyba z tego głównie względu i tak nie nadawał się do związków czy innych bliższych relacji. Współdzielenia życia z drugą osobą musiałby się dopiero nauczyć, ale i ku temu nie będzie miał w najbliższym czasie okazji, skoro właśnie odepchnął od siebie pierwszą osobę od dawna, dla której, jak mu się kiedyś wydawało, warto było zmienić to nastawienie. Ale czy rzeczywiście można go winić za to, że nie chciał obarczać Jordany swoimi problemami? Może, chociaż on sam sądził, że to zależało od punktu widzenia - i z punktu, z jakiego wówczas patrzył, taka decyzja miała swój sens i swoje uzasadnienie. I dopiero powiedzenie brunetce prawdy ją owego sensu pozbawiło. Więc tak: może zrobił to niepotrzebnie, zwłaszcza teraz, gdy Jordie już zaczynała akceptować fakty takimi, jakie były, i gotowa była pogodzić się wreszcie z tym, że Chet Callaghan był tylko stratą czasu. Ale - chciał dobrze. Znowu. Dlatego jednak zdecydował się to wszystko wyznać. I znowu wyszło jak zawsze.
Pokręcił głową, raczej z dezaprobatą dla samego siebie, że nie potrafił się odpowiednio wysłowić; ale - nie zwykł się tłumaczyć, zwłaszcza komuś, z kim sam do końca nie wiedział, co go łączyło. Mimo iż tym razem po prostu czuł, że był Jordanie winien wyjaśnienia. - Nie chodziło o to, że uważałem, że jesteś niedojrzała i tego nie udźwigniesz - sprostował. Miał świadomość, że ów kompleks, czy jakkolwiek to nazwać, związany z młodym wiekiem i niedojrzałością, był jego niechlubną zasługą, skoro sam jeszcze nie tak dawno nazwał Halsworth gówniarą, ale tak naprawdę nigdy nie uważał jej wieku, ani tej młodzieńczej beztroski, jaką się cechowała, za wadę. Przeciwnie, taką ją przecież poznał, i polubił, i chciał, by taka pozostała. A, w jego opinii, mogła taka być tylko bez niego. Bez człowieka, który ciągnął ją w dół. - Stąd, że wiem, na co ja się pisałem - stwierdził, co mogło zabrzmieć, jakby - znowu - nie traktował jej nigdy poważnie i była dla niego tylko panienką, (z) którą mógł się pobawić. Ale przecież fakty były jasne - a oni nawet nie byli wtedy razem. Nie ślubowali sobie "na dobre i na złe"; spotykali się niezobowiązująco, dopiero zaczynali randkować, nie mogli oczekiwać od siebie zbyt wiele. I gdyby te role się odwróciły, gdyby to Jordie oznajmiła nagle - może nie, że kogoś zabiła, ale, powiedzmy - że była ciężko chora? To też byłoby zbyt wiele, na to on też się nie pisał i nie oczekiwałaby pewnie, że brunet tkwiłby przy niej. A gdyby Chet jednak trafił do więzienia za zabójstwo? Łatwiej było od razu to zakończyć, niż pozwolić sytuacji się rozwinąć. Skoro jednak teraz taka rozmowa była taka trudna, to czemu wtedy miałaby być łatwiejsza? Nie byłaby łatwiejsza i Callaghan dobrze o tym wiedział. - Może. Dlatego zdecydowałem za ciebie; bo nie założyłem z góry, że odejdziesz, a nie chciałem, żebyś musiała przez to ze mną przechodzić. To tylko moja sprawa, nie udawajmy teraz, że łączyło nas coś więcej, niż było naprawdę. Nie byliśmy nawet razem - zauważył w odpowiedzi. Jakkolwiek brutalnie by to nie brzmiało - taka była prawda; a cokolwiek Callaghan by powiedział, i tak odnosił wrażenie, że z każdym kolejnym słowem tylko pogrążał się coraz bardziej, więc równie dobrze mógł być szczery do bólu. Nie powiedział jednak, że nie chciał, żeby Jordie wtedy przy nim została, chociaż do pewnego stopnia to również byłoby prawdą. Po prostu - był przekonany o tym, że lepiej dla niej samej byłoby, jeśli ta znajomość zakończyłaby się dokładnie w tamtym momencie. Czując nieprzyjemny ucisk pod czaszką, uniósł odruchowo dłoń do swojej głowy, tylko po to, by odnaleźć pod palcami opatrunek na skroni, i z głuchym westchnięciem pozwolić, by jego dłoń na powrót opadła na łóżko. I nie chodziło nawet o to, że się irytował czy stroił humory - ale też zwyczajnie nie czuł się obecnie na siłach i całą swoją energię skupiał na tym, żeby zachować jakąś trzeźwość umysłu, a to dodatkowo go drażniło, bo Chet... czasami z trudem akceptował to, że był tylko człowiekiem i ograniczały go ludzkie, fizyczne słabości. - Nie zasłużyłaś. Wiem, że źle to załatwiłem - przyznał - i za to właśnie ją przeprosił: że potraktował ją niesprawiedliwie. Nie za to, że podjął decyzję o tym, by nie mówić jej prawdy; ale za to, jak tę decyzję wyegzekwował. Chciał to zakończyć jednym, szybkim cięciem, i niestety nikt nie powiedział, że to cięcie również nie będzie bolało. Ale miało boleć tylko przez chwilę. Ponownie utkwił swoje spojrzenie w jakimś nieokreślonym punkcie, i dopiero gdy Jordie nakryła jego dłoń własną, Chet zerknął tam odruchowo, zanim uniósł wzrok na twarz brunetki. Chciał jej powiedzieć, chciał jej to wszystko wytłumaczyć; ale wtedy Halsworth zabrała dłoń i wstała, jakby gotowa do wyjścia. Mimo że twierdziła, że chce to zrozumieć, i mimo że powiedziała wcześniej, że zostanie. A on - nie mógł jej winić za to, że wolała nie tracić na niego więcej czasu. Nie chciał jej zatrzymywać. - A powinnaś - odpowiedział na jej zapewnienie, że nie uciekłaby. - Będzie ci lepiej beze mnie - dodał, możliwe, że na pożegnanie. Był to okropny banał, ale - Chet naprawdę tak uważał. I wtedy, i teraz.

Jordana Halsworth
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you Na fali - za udział w evencie Tworzę relacje jak prawdziwy influencer BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY Wszystko pod kontrolą My best friends I killed Laura Palmer TYP OSOBOWOŚCI: LOGISTYK Gotuję lepiej od Magdy Gessler Stale mam jakieś kontuzje Preferuję kilkudniowy zarost Mijam się z prawdą migrena rozsadza mi głowę mam uśmiech hollywoodzkiej gwiazdy strzygę się na krótko Mam swoje demony Mam ciężką nogę MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU KLASA ŚREDNIA FURIAT FAN SCIENCE-FICTION PSIARZ WIERZĘ W JEDI JESTEM NIEWIERZĄCY/A SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA Mistrz poker face'a NOTHING BREAKS LIKE A HEART Like a virgin Food Fight Guru technologii Takin' this one to the grave sticks and stones i'm still alive superhero Zaopiekuj się mną Pomocna dłoń Bo do tanga trzeba dwojga Shame, shame, shame! Are you gonna be my girl? Dzielny pacjent! Na Pokątną! Ralph Demolka Good or Bad News DANSE MACABRE SUNRISE SUNSET HOME SWEET HOME PIKNIK IT WAS AN ACCIDENT! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR LIAR, LIAR, LIAR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN CZTERY ŁAPY CALL 911 DZIŚ SĄ TWOJE URODZINY CAKE BOSS I LIKE BIG BUTTS GAME MASTER KSIĘŻNICZKA MONONOKE SMERF PRACUŚ Chandler Bing
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
studiuje dziennikarstwo, które w końcu zaczyna ją interesować i marzy o powrocie do modelingu, ale to praca w Garage pozwoliła jej stanąć znowu na nogi, co pomógł jej osiągnąć Chet, dla którego kompletnie straciła już głowę, dlatego dała mu kolejną szansę
22
174

Post

Pozostało się więc chyba pogodzić z faktami, bo chociaż początkowo Jordana była rozżalona i mocno rozczarowana tym jak się zachował - a potem już zwyczajnie wściekła na niego za to jak ją traktował i jak o niej mówił, tak teraz emocje jakby jednak zaczynały opadać. Niczym kurz po bitwie; którą poniekąd trochę ze sobą jednak stoczyli, jakby tak zsumować wszystkie te ich ostatnie przypadkowe spotkania, gdy rzeczywiście było dość gorąco. I to gorąco w całkiem innym tego słowa znaczeniu, zupełnie nie tak jak zawsze, gdy mogli pobyć ze sobą sam na sam. To już jednak było historią, zarówno jak widać dla niego, jak i chyba dla niej. Chociaż dawała się ponosić emocjom i być może czasami wyrywały się jej takie dziecinne zachowania, to miała jednak ku nim prawo, bo Chet ją skrzywdził i zaskoczył tym, iż tak nagle to wszystko zakończył - zwłaszcza, że nic na to nie wskazywało. A wszystko rozegrało się w ciągu zaledwie kilku dni. Chet dostarczył jej też obecnie już tyle informacji, że zwyczajnie próbowała się z nimi jakoś oswoić, ale - wbrew pozorom - wcale nie wywoływało to w niej jakiejś wewnętrznej burzy, nie tak jak wtedy, gdy oznajmił, że się nią znudził. Teraz miała już czas na to, by przyswoić ich "rozstanie", a raczej zakończenie łączącego ich romansu, który, według Chet'a przynajmniej, nie był niczym więcej, a jedynie dobra zabawą. Nie zamierzała się więc z tym spierać, nie zamierzała go przekonywać ani tym bardziej prosić o cokolwiek, bo skoro tak zdecydował, to widocznie tak właśnie chciał. A Jordana, chociaż młodsza zgodnie z datą urodzenia, to wydaje się być jednak mimo wszystko o wiele dojrzalsza od Callaghana, który o wszystkim zwykł decydować sam, nie licząc się ze zdaniem innych osób. Nie potrafił żyć z drugą osobą, a ona właściwie tylko tego od niego oczekiwała, skoro dawał jej sygnały świadczące o tym, że chciałby czegoś więcej. Przy tym nie chciał zrzucać na jej ramiona swoich problemów, więc pokazał jej w ten sposób, że nie widzi jej w swojej codzienności i tej codzienności wcale nie chce z nią dzielić; dlatego przyjęła to do wiadomości. Spojrzała jednak na niego bez większych emocji, gdy oznajmił, że wiedział na co on sam się pisał. I oczywiście odebrała to w TEN konkretny sposób, iż kolejny raz uświadamiał jej, że przecież tak naprawdę nic ich nie łączyło, przez co kiwnęła nieznacznie głową. - W zasadzie mogłabym znowu zapytać o co chodziło, ale... tak naprawdę chyba nie mam już potrzeby tego wiedzieć. No i rozumiem, pisałeś się na dobrą zabawę, ja właściwie na początku przecież też, więc masz rację, nie powinnam mieć Ci nic za złe. Miałeś prawo się wycofać w każdej chwili, bo nic więcej nas nie łączyło - stwierdziła spokojnie, nie pozwalając sobie na żadne emocje, ani na złość, ani na smutek. Odnosiła się do tego całkiem na chłodno, tym razem już naprawdę rozumiejąc, że tak naprawdę nie miała prawa być zła o to, że chciał się wycofać - niczego jej przecież nie obiecywał, mimo, że dał jej złudną nadzieję. Ale równie dobrze tylko ona mogła to tak odczytać, a jemu mogło nie o to chodzić. - Oczywiście co innego zakończyć naszą znajomość, a co innego traktować mnie w ten sposób, ale... nie chce już do tego wracać. Twoje życie to Twoje sprawy, łączył nas tylko seks, więc może to po prostu ja sobie coś niepotrzebnie ubzdurałam. Mój błąd - wzruszyła nieznacznie ramionami i spojrzała na niego ponownie. Oczywiście bolały ją jego słowa, nawet jeżeli była to prawda - trochę dla niej nadal brutalna - ale prawda. Skoro wiedział lepiej co dla niej dobre i zdecydował o tym, by nie przechodziła z nim przez to wszystko, to przecież nie mogła zrobić nic, co zmieniłoby jego zdanie. Poznała po prostu całkiem innego faceta, a teraz, ten który leżał na łóżku - był jej jakby całkowicie obcy. I nawet jego przeprosiny nie do końca do niej trafiały, wcale ich też nie oczekiwała. - Dobrze, że przynajmniej jesteś tego świadomy - rzuciła krótko, gdy przyznał, że źle postąpił. Źle, że traktował ją jak rzecz, nie źle, że kazał jej odejść. Skoro więc nadal obstawał przy swoim, nie miała zamiaru dłużej się z nim spierać w tym temacie. I chociaż mówiła, że zostanie, nie czuła, by w tym momencie tego właśnie chciał czy tego potrzebował. Poza tym dostrzegała te momenty, w których ewidentnie czuł się źle, więc nie miała też prawa męczyć go dłużej rozmową. Prychnęła trochę kpiąco na jego ostatnie słowa i spojrzała na niego. - Zabrzmiało to niczym zostańmy przyjaciółmi. My nimi nie zostaniemy, ale Tobie też będzie lepiej beze mnie... w końcu lubisz być sam. Właściwie zawsze byłeś sam, a ze mną jedynie mogłeś się dobrze pobawić - przerzuciła torebkę przez ramię i poprawiła kurteczkę, którą miała na sobie - Tak czy inaczej dziękuję Ci za ratunek. I mimo wszelkiej niechęci, chcę się jakoś odwdzięczyć. Ale teraz powinnam już pójść, bo jeżeli tutaj zostanę, to nie odpoczniesz, a chyba tego właśnie teraz potrzebujesz - odstawiła krzesło gdzieś na bok, po czym posłała mu ostatnie spojrzenie - Rano zostawię pielęgniarce zakupy - przypomniała jeszcze, a potem udała się w stronę drzwi. Szumiało jej niemalże w głowie od namiaru wrażeń, których dziś doświadczyła i od informacji, które od niego otrzymała. Nadal nie mogła przestać myśleć o tym, że zabił człowieka - nadal nie wiedziała czemu i w jakich okolicznościach. Ale to nie była przecież jej sprawa, nie miała więc prawa go wypytywać skoro sam nie kwapił się do mówienia.
Chet Callaghan

/zt x2
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you I'm not drunk 2021 BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! INFLUENCER TAKE MY BREATH AWAY HETERO W ZWIĄZKU JESTEM ŚREDNIEGO WZROSTU STUDENT LEKKODUCH Praktykuję jogę biegam Stołuję się na mieście Mam słabą głowę Głaszczę obce psy Lubię starszych Śpię w kusej bieliźnie Czuję motyle w brzuchu Oglądam zachody słońca NOTHING BREAKS LIKE A HEART SUNRISE SUNSET PIKNIK MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN Bo do tanga trzeba dwojga Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
Jordie
Zablokowany