Ostatnie tygodnie były zakręcone, ale już dużo mniej stresujące. Święta minęły jej spokojnie, zjechała się cała jej rodzina, była też u Cyrusa. Nie była pewna, czy spędza je z Harveyem, ale nie chciała, żeby był sam. Wciąż myślała o tym o czym rozmawiali u niego w domu, gdy prawie go zostawiła. Powiedziała mu wiele nieprzyjemnych słów i żałowała tego, bardzo, ale nie miała już sił czekać, aż w końcu dotrze do niego, że będzie ojcem. Potrzebowała go, nie mogła zrobić tego sama. Podziwiała wszystkie samotne matki, nawet ostatnio jedną poznała. Siła jaka biła od Vivienne dała jej nadzieję, że cokolwiek się wydarzy, da sobie radę. Oczywiście nie nastawiała się negatywnie i wierzyła w Cyrusa. Ufała mu i wiedziała, że jej nie zostawi. Nie po tym, gdy w końcu powiedział jej co czuje. Kochał ją i to dawało jej siłę. Z tą myślą odważyła się zrobić coś jeszcze. Wygrzebała z szafy dokumenty i pojechała z nimi do adwokata. Żeby rodzice o niczym się nie dowiedzieli wyszukała jednego w Cape Coral. Nie mogła ryzykować, że rodzice dowiedzą się o tym, co ma zamiar zrobić. O ciąży też im nie powiedziała. Kiedy wymiotowała starała się robić to najciszej, jak się dało. Gdy nosiła obcisłe bluzki, można było zauważyć, że jej brzuch był lekko zaokrąglony i właśnie dlatego zmieniła styl ubierania i od dłuższego czasu nosiła luźne bluzki lub sukienki. Ale takich ubrań nie miała zbyt wiele, więc niedługo będzie musiała kupić nowe.
I powiedzieć rodzicom. Boże… strach paraliżował ją na samą myśl, że ma stanąć przed rodzicami i oznajmić im, że zostaną dziadkami.
Na wizytę do lekarza umówili się, że pojadą razem. O wizycie uprzedziła Cyrusa już dużo wcześniej. Chciała, żeby mógł się przygotować. Zostawiła mu zdjęcie z pierwszego USG. Akurat miała dwie kopie. Swoją zawsze nosiła w portfelu. Najpierw podjechała swoim autem pod dom Cyrusa. Wysiadając zabrała wszystkie potrzebne dokumenty, a nawet te które dał jej adwokat. Chciała żeby Cyrus sam mógł zobaczyć i uwierzyć, że naprawdę to zrobiła.
- Cześć.- Przywitała się obserwując jak zamyka dom, a następnie zbliża w jej kierunku. - Czy ty tak samo, jak ja strasznie denerwujesz się tą wizytą? - Od razu objęła go rękami w pasie. Pocałowała go delikatnie w usta. Wciąż przyzwyczajała się do faktu, że byli parą. Jak sam powiedział nie będzie żadnej innej, tylko ona i dziecko.
- Martwię się, że coś jest nie tak. Nie wiem, może dlatego, że ostatnie tygodnie nie były łatwe. Stresowałam się i kiepsko się czuje. Wciąż męczą mnie nudności i zmuszam się do jedzenia. - Obeszła auto z drugiej strony, siadając z przodu na miejscu pasażera.
Były dni gdzie nie mogła patrzeć na jedzenie. Często modliło ją tak bardzo, że piła dużo wody i jadła różnego rodzaju serki i wafle ryżowe.
- Mam też dla Ciebie jeszcze jedną informację. - Położyła dłoń na teczkach, które leżały na jej kolanach, czym na pewno zwróciła jego uwagę. - Możemy porozmawiać o tym teraz lub kiedy wyjdziemy od lekarza. Wiem, że ta wizyta jest dla Ciebie mocno stresująca. Dodatkowo poznamy płeć dziecka. - Wyciągnęła rękę muskając delikatnie palcami jego dłoń, którą trzymał na skrzyni biegów. - Jak Ty się z tym czujesz?
Cyrus Sherwood