Ryder miał mieć dzisiaj nocny dyżur. Miał nadzieje, że będzie względny spokój podczas nocy, ale tyle czasu pracował już w tej zawodzie, ze wiedział iż nic nie może brać za pewnik. Szpital to takie miejsce, w którym tylko chwila decyduje o tym co się może zdarzyć. Czasami kilka sekund może decydować o ludzkim zdrowiu czy życiu. Bycie lekarzem nie jest łatwe, ale ciemnowłosy za nic w świecie nie zmienił by tego co robi. Uwielbia swoją pracę, ponieważ się w niej spełnia i kiedy widzi swoich małych pacjentów, którzy dochodzą pod jego okiem do zdrowia to serce mu się raduje, bo przecież o to chodzi, prawda? Każdy lekarz powinien mieć w sobie coś takiego, to tak zwane powołanie, ale znowu praktycznie wszyscy widzą, że nie zawsze tak jest. Czasem osoby stają się lekarzami dla prestiżu, bo tata czy mama kazali i mają resztę w dupie. Kompletnie nie nadając się do tej pracy, ale czy Ryder na prawo ich oceniać? Może inaczej, czy on ich ocenia? Nie. Nie jest tego rodzaju osobą, ale kiedy widzi, że ktoś ewidentnie zaniedbuje swoje obowiązki to reaguje, ponieważ przysięgaliśmy chronić zdrowie i życie ludzie, prawda? Powinno tak być, ale nie zawsze tak jest. Nad czym on strasznie ubolewa, nie jest jakimś super-bohaterem, który może zmienić świat za pomocą jednego gesty czy słowa. Potrzeba sporo pracy by zmienić zachowanie jednego człowieka, a przy tym jest sporo problemów.
Jak to miał w zwyczaju od rana musiał spalić nadmiar swojej energii. Wybrał się na jogging. Oczywiście towarzyszyły mu jego urocze psiaki, bo jak zobaczyły, że ich pan się ubiera i ma zamiar wyjść to jak to tak bez nich? Na szczęście psy są bardzo łagodne i spokojne podczas spacerów, bo ciężko by było mu z trzema zwierzakami takiej wielkości, gdyby każdy ciągał w swoja stronę. Uwielbiały zabawę, ale tresura zrobiła swoje i wiedzą jak mają się zachowywać w danych sytuacjach. Ma tez pewność, że nie rozniosą mu domu, kiedy na przykład spędza długie godziny na dyżurze w szpitalu. Miał szczęście do tych psiaków, ale ta rasa właśnie taka jest. Nie miał rodziny to chociaż trójka psów dotrzymuje mu towarzystwa. Kochał zwierzaki i kiedy mógł odwiedzał schroniska.
Dlaczego Ryder nie miał w tym wieku rodziny ani nawet żony? Jakoś się nie złożyło. Brzmi to trochę płytko, ale nie spotkał w swoim życiu takiej kobiety, która by zagościła w jego sercu i życiu na dłużej na tyle by myślał o tym by się jej oświadczyć. Chociaż przez większość czasu był sam to nie czuje się samotny. Mógł się skupić w pełni na swojej pracy i oddać się jej całkowicie, oczywiście to nie oznacza, że związek jest blokadą, przeszkodzą do tego. Nie chce w swoim życiu takiej kobiety, która będzie mu marudzić nad głową, że za dużo pracuje i tak dalej. Potrzebuje kogoś kto zrozumie, że to czym się zajmuje jest bardzo ważne dla niego.
Kiedy przyszedł do domu od razu wziął się za przygotowanie posiłku. Na początku nie wiedział co sobie przygotować. Musiał tez sobie zrobić jedzenie do pracy, więc po namyśle i sprawdzeniu zawartości swojej lodówki doszedł do wniosku, że przygotuje sobie pulpety z piersi z kurczaka marchewką w sosie koperkowym. Na początku musiał ugotować rosół, więc od razu się za to zabrał. Ry uwielbia gotować i kiedy ma na to czas robi to. Gotuje tylko dla siebie, ale czerpie z tego wiele przyjemności. Lepsze jest jedzenie przygotowane samemu niż jakieś okropieństwa z taką ilością konserwantów, że po zjedzeniu ich można świecić w ciemności. Odżywia się zdrowo i może to jest kluczem do tego, że nie wygląda na swoje czterdzieści lat. Musi być w formie, żeby dać rade podczas kilku a nawet kilkunastogodzinnych operacji. Od tego zależy zdrowie i życie operowanej osoby. Jeden błąd i może to się skończyć tragicznie, a tego nie chce, bo jego pacjenci mają przed sobą całe życie.
Zajął się innymi domowymi obowiązkami i nawet nie wiedział kiedy minął cały dzień i musiał lecieć na nocny dyżur. Wziął szybka kąpiel, zabrał swoją torbę i pojechał do Cape Coral. Wszedł do swojego gabinetu i zajął się papierkową pracą, której miał trochę do nadrobienia. Jego prawdziwy dyżur zaczynał się dopiero za godzinę, więc miał trochę czasu. Oczywiście przebrał się w swój ulubiony kolorowy kitel. Nie przestał go nosić nawet wtedy, gdy został ordynatorem całego oddziału chirurgii dziecięcej. Jego to już stały element jego garderoby.
Po jakimś czasie udał się do pokoju socjalnego, w którym siedziała jedna z rezydentek.
- Hej, Ronnie. - przywitał się z uśmiechem z blondynką i uśmiechnął się do niej szeroko, jak to miał w zwyczaju. Ryder to bardzo kontaktowa i miła osoba.
Podszedł do miejsca, w którym stał ekspres do kawy, bo podejrzewam, że takie coś jest w specjalnym i zrobił sobie mocne, podwójne espresso. - Co tam słychać? - zagaił zajmując wolne miejsce. Swój telefon położył na stoliku, lubił go mieć na oku, bo bardzo często dostaje pilne konsultacje lub inne takie wiadomości, lepiej mieć rękę na pulsie, a właściwie to telefon na widoku.
Veronica Harrington