Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
Dobijający do pięćdziesiątki wdowiec, który spełnia się twórczo pisząc mroczne kryminały i będąc super cool tatą oraz dziadkiem. Florrie zawróciła mu w głowie, więc próbuje bardzo wytrwale umówić się z nią na randkę.
49
190

Post

jeden

Nudne życie w niewielkim miasteczku na Florydzie? To coś, co było dla niego kompletną abstrakcją i uciekał przed tym jak najdalej. Czasami przesuwał granicę nieco zbyt mocno i nie kończyło się to dla niego najlepiej. To znaczy dla niego owszem, bo miał kolejną świetną przygodę do kolekcji i fantastyczną historię do opowiadania na sto różnych sposobów, ale dla jego zdrowia już niekoniecznie. Potem musiał tłumaczyć się przed Rae, dlaczego znowu straszy ją podbitym okiem, gdy ona jest w ciąży i nie może się denerwować. Ostatecznie jednak nie przejmował się tym specjalnie. Jego mottem życiowym dalej było stwierdzenie, że życie jest zbyt krótkie i nieprzewidywalne, aby marnować je na ostrożność i odpoczywanie. Dlatego nie rezygnował ze swoich ulubionych rozrywek, a i zdarzało się, że szedł o krok dalej, podejmując decyzje nie do końca rozważne. I nie zawsze, naprawdę nie zawsze, kończyło się to jego wizytą w szpitalu, ale czasami niestety owszem. Chociaż on specjalnie nie narzekał, pielęgniarki zawsze były dla niego miłe, a on też potrafił być naprawdę czarujący, jak się nieco postarał.
Tego dnia nieco przedłużył się jego trening i nieco ich poniosło, więc pojawił się tutaj z rozciętym łukiem brwiowym i kilkoma obiciami, które zapewne zaczynały zmieniać kolor na nieco bardziej czerwony, a wkrótce staną się nawet pełnoprawnymi siniakami we wszystkich burych kolorach tęczy. Przynajmniej jego zdaniem na tym się kończyło, ale jego wierny kompan, który tutaj go przywiózł, a najpierw znokautował na ringu i doprowadził do tego stanu, uparcie twierdził, że uderzył głową na tyle mocno, że jednak powinien obejrzeć go ktoś doświadczony. Trochę na to marudził, bo przecież skoro się podniósł sam, to jednak wypadałoby walczyć dalej, a nie jeździć po szpitalach, jednak ostatecznie wsiadł do auta, licząc może że dadzą mu jakieś śmieszne tabletki na pożegnanie. Wolałby nie mieć żadnego poważnego badania, co najwyżej, żeby poświęcili mu latarką po oczach i stwierdzili, że są piękne, bo perspektywa siedzenia w tej dziwnej, buczącej rurze, która robi jakieś dziwne zdjęcia, nie była zbyt przyjemna dla kogoś, kto miał klaustrofobię.
Gdy tylko znalazł się na izbie przyjęć i dostał jakieś śmieszne kwestionariusze do wypełnienia, to od razu zapytał, czy może jego ulubiona pielęgniarka jest dziś w pracy, bo jeśli tak, to on chętnie poczeka nieco dłużej, aby mogła się nim zająć. Musiał wykorzystać do tego swój urok i czar, bo przecież nie o to chodziło, że był marudny jakoś przesadnie, to były grzeczne prośby, które na szczęście udało się spełnić, bo właśnie siedział sobie i grzecznie czekał z ładnie wypełnionymi dokumentami. A gdy pojawiła się na horyzoncie, to uśmiechnął się do niej pięknie, co najmniej jakby reklamował super wybielająca pastę do zębów albo gumy orbit. Oczywiście tej dla dzieci, ale tego nie planował mówić na głos.
- Wpadłem na wypadek, gdybyś się za mną stęskniła - oznajmił jej, gdy już pojawiła się obok, przyglądając jej się z lekkim rozbawieniem, jednak ton miał poważny, co najmniej jakby obita gęba była celowym poświęceniem, a nie dodatkową i nieplanowaną atrakcją. Zapewne ona wcale ani za nim nie tęskniła, ani też nie cieszyła się na jego widok tak, jak on na jej. Mogła też być na przykład zła, że znowu specjalnie poprosił o nią i oderwał ją od innej roboty. Ale jak było widać na załączonym obrazku, specjalnie się tym nie przejmował.

Florrie Drayton
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym wieczny Piotruś Pan
mów mi/kontakt
Patka
a
Awatar użytkownika
Pracoholiczka, która połowę życia spędza w szpitalu i nie przyznaje się przez sobą, że trochę za bardzo lubi Westa.
31
176

Post

-02-

Florrie kochała swoją pracę, a że w jej życiu prywatnym niewiele się działo większość czasu spędzała tutaj. Po rozwodzie chodziła na randki, jednak praktycznie wszystkie kończyły się porażką, więc po jakiś czasie dała sobie spokój. Nic nie dawało jej takiej satysfakcji, ani nawet w połowie takiej, jak praca. Nie chodziło tylko o ratowanie żyć. Lubiła swoich pacjentów, rozmawiać z nimi, przekazywać dobre wieści i być z nimi, kiedy musiała przekazać te złe. Dodatkowo ludzie z pracy stali się jej rodziną, która była przy niej przez te wszystkie lata. Przeżywali razem wszystko co najlepsze i najgorsze, więc takie rzeczy jak nadgodziny czy podwójne zmiany były dla niej przyjemnością. Jej domek przy plaży był na prawdę fajny, ale pusty. I nie że żałuje, że nie ma dzieci. Zupełnie nie wpasowują się one do jej życia, którego mocno nie chciała zmieniać. Było jej dobrze, stabilnie. Czego chcieć więcej?
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo spokojny. Zajrzała do swoich pacjentów, odebrała wyniki, założyła kilka szwów. Nic wyjątkowego. Nie żeby czekała na jakiś wielki wypadek ani skomplikowany przypadek. To byłoby trochę nieczułe. Przecież nikomu nie życzyła źle, ale mają do ogarnięcia taką sytuację na prawdę czuła, że żyje. Uwielbiała to. Potrafiła szybko podejmować decyzje, łączyć fakty i zarządzać innymi. Była królową izby przyjęć i to wcale nie ona wymyśliła to określenie. Kiedy usłyszała od jednej z koleżanek, że mają specjalnego pacjenta dla niej liczyła na coś ciekawego. Nie ma się co oszukiwać. Miała już w głowię pacjenta, z którym nie mogą sobie poradzić, z jakiegokolwiek powodu. Powód nie były ważny. Mógł być trudny przez to jaką był osobą, to co spotkało albo jedną wielką zagadką. Bez znaczenia. Na dół zeszła dość szybko bardzo podekscytowana co trochę osłabło, kiedy jedna z koleżanek kiwnęła głową w kierunku miejsca, które zajmował Moran. Widząc go westchnęła ciężko, ale na jej twarzy i tak pojawił się uśmiech. Była trochę rozczarowana, co zupełnie nie miała związku z tą jaką był osobą ani z jego wyglądem. Wolałaby go tu nigdy nie zobaczyć, bo znaczyłoby to, że końcu przestał brać udział w tych niezbyt bezpiecznych walkach. Jeśli dostaje się na ringu w kontrolowanych warunkach musisz mieć dużego pecha, żeby zjawić się tu. Była tego pewna, a na ringu nigdy nie była. West pojawiał się tu zdecydowanie za często, chociaż miło było sobie z nim pogadać. I na niego popatrzeć. Nie wiedziała ile ma dokładnie lat, ale w życiu nie powiedziałaby, że jej ojciec jest od niego trochę starszy. Posłała koleżankom złowrogie spojrzenie kręcąc przy tym rozczarowana głową. Ich zachowaniem oczywiście. Nie krępowały się nigdy w zachwycaniu zarówno jego osobą, jak i książkami, dlatego bardzo spodobało im się, kiedy zaczął on flirtować z Flo. Ona co prawda była tym mniej zachwycona, z wielu powodów, ale to co teraz zrobiły było lekką przesadą, o czym oczywiście nie omieszka im powiedzieć. Musiała jasno przedstawić im sytuację, bo miała świadomość, że chętnie zamknęły by ich w dyżurce. Chociaż kiedy go zobaczyła na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech, więc może nie do końca była niezadowolona z jego obecności tutaj?
- Liczyłam, że zmądrzałeś i nigdy się już nie zobaczymy - powiedziała zatrzymując się przed nim i odbierając dokumenty, które wypełnił od razu patrząc na odpowiedzi pytań, które najbardziej ją interesowały - Mam nadzieję, że ten drugi wygląda gorzej - rzuciła żartobliwie nie podnosząc wzroku z nad papierków dopóki nie dowiedziała się wszystkiego czego potrzebowała. Zdążyła do poznać już na tyle, aby wiedzieć jak do niego podejść, bo nie oszukujmy się nie był najłatwiejszym pacjentem. Najsympatyczniejszym i najprzystojniejszym na pewno, więc była to trochę rekompensata - Straciłeś przytomność po uderzeniu, jakieś mroczki przed oczami? Wcześniej albo teraz? - dopytała patrząc na niego uważnie. Dzięki temu, że nie była zwykłą pielęgniarką (a czadową) mogła sama wykonać badanie i lekarza wezwać dopiero, jak uzna że coś jest nie tak, więc West może żałować trochę swojej prośby, bo utknął z nią na jakichś czas. A trzeba tutaj wtrącić, że Flo jest bardzo sumienna i dokładna jeśli chodzi o pracę. Uparta też, więc jak stwierdzi, że do rury to do rury.

West L. Moran
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym temat miesiąca - listopad BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER I love my children I'm a fashion star ROZWODNIK/ROZWÓDKA SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA MEDYCYNA PRACOHOLIK WIELBICIEL KAWY Terminarz to moja świętość DANCING QUEEN GOOGLE ME SMERF PRACUŚ
mów mi/kontakt
yang
a
Awatar użytkownika
Dobijający do pięćdziesiątki wdowiec, który spełnia się twórczo pisząc mroczne kryminały i będąc super cool tatą oraz dziadkiem. Florrie zawróciła mu w głowie, więc próbuje bardzo wytrwale umówić się z nią na randkę.
49
190

Post

Wbrew pozorom West nie był osobą, która miała prawo kogokolwiek pouczać w kwestii pracoholizmu. Sam pracował zdecydowanie za dużo i doskonale o tym wiedział, szczególnie gdy wpadał w twórcze szaleństwo i przez kilka dni praktycznie nie wychodził ze swojego gabinetu, pisząc przez ten czas ¾ książki. Jego praca jednak była zupełnie inna i zdecydowanie nie wymagała od niego zaangażowania codziennie. Dlatego też na pewno by jej powiedział i chętnie pokazał, czego więcej można chcieć od życia. Stabilizacja jest ważna, to wiadomo. Wbrew pozorom nawet on to wiedział, choć oczywiście dotarło to do niego tak naprawdę dopiero wtedy, gdy pojawiło się w jego życiu pierwsze dziecko i okazało się, że nie mają dla niego nawet łóżeczka, bo kompletnie się do tego nie przygotowywali. Nie potrafiłby jednak opierać całego swojego życia na czymś takim jak stabilność. Potrzebował szaleństwa, potrzebował walki z nudą. Rutyna nie była czymś, co mu odpowiadało, zdecydowanie. Choć jego wizyty były tu dość systematyczne, to jednak i tak żadna z nich mimo wszystko nie była planowana. Tak po prostu czasami się działo, ale jakoś przesadnie nie narzekał, odkąd pierwszy raz miał okazję trafić pod jej opiekę podczas swojej wizyty tutaj. Lubił ją i jej towarzystwo. Nawet jeśli momentami miała wrażenie, że on ją z kolei nieco drażni czasami, choć była naprawdę cierpliwa. Ale to nic, to też mu się podobało. To ten typ człowieka, który na ogół jest zadowolony z życia.
Zdawał sobie sprawę z tego, jak działał na większość kobiet. Gdy dowiadywały się, kim jest i co w życiu robi, to w ogóle zachowywały się jeszcze mniej racjonalnie, czego do końca nie rozumiał, bo przecież nie pisał żadnych modnych romansów czy, co gorsza, soft porno dla kur domowych, tylko raczej dość mroczne powieści, w których nigdy jakoś nie znajdował miejsca na upchnięcie wątków romantycznych, nie wiedząc w tym sensu. Kłamstwem byłoby, gdyby powiedział, że tego nigdy nie wykorzystywał. Zdarzyło mu się, choć nigdy nie robił tego na randkach. Była to kwestia w jego przypadku mocno skomplikowana, bo jednak w okolicy raczej należał do osób rozpoznawalnych. W takich sytuacjach jak ta jednak nie omieszkał ładnie uśmiechnąć się do jej koleżanek, aby załatwić sobie opiekę najlepszej czadowej pielęgniarki w tym szpitalu. Zdawał sobie sprawę, że to nie do końca fair, ale jednak przecież gdyby miała coś naprawdę pilnego, przy czym byłaby potrzebna, to nikt by jej siłą tu chyba nie ściągał. Mimo wszystko byli w szpitalu, nawet on wiedział, że takie miejsce rządzi się swoimi prawami i należy to uszanować. Choć przykro, że nieco ją rozczarował i nie był żadnym ciężkim przypadkiem. Może jednak lepiej niech mu tego nie mówi, bo jeszcze weźmie to na zbyt poważnie i następnym razem wróci z żebrem wbitym w płuco czy coś, bo stwierdzi, że parkour jest wiecznie żywy i postanowi sprawdzić, jak daleko skacze. Niestety nie wzwyż, a między budynkami. No bo przecież parkour to parkour, wiadomo.
- Och no nie wiem, widziałem ten uśmiech - stwierdził, również się do niej uśmiechając. West miał w zanadrzu całą gamę pięknych uśmiechów. Mniej i bardziej czarujących, ale wszystkich pięknych. - Więc chyba jednak nieco się cieszysz - dodał, unosząc lekko brew, co najmniej jakby właśnie ją tu na czymś przyłapał.
- Zdecydowanie, ale nie będę zeznawał bez mojego adwokata - oznajmił jej poważnym tonem, automatycznie zmieniając wyraz twarzy, jakby rozmawiali właśnie o jakichś ultra poważnych sprawach i jakby rzeczywiście miał coś poważnego na sumieniu. Tak naprawdę to nie miał. No złamał pewnie prawo z raz czy dwa w tym tygodniu, ale nie było to nic poważnego. Drobne wykroczenia, absolutnie nic strasznego.
- Przytomność utrzymana, na moment się ciemniej zrobiło, ale to mogła być stara żarówka - powiedział, oczywiście nie mogąc sobie odpuścić głupiego żartu. Chociaż mogło tak być. Jarzeniówki na sali treningowej czasami mrugały dość niepokojąco, pewnie dlatego, że nie była to sala, którą użytkowano normalnie na zajęciach i West załatwił ją sobie trochę na nielegalu. Ale tego już nie musiał jej przecież mówić. - Ale teraz już widzę bardzo wyraźnie, jak fantastycznie wyglądasz, więc chyba nic poważnego mi nie jest - dodał jeszcze, znowu przywołując na twarz czarujący, szelmowski uśmiech przeznaczony specjalnie dla niej. I nie robił tego tylko dlatego, że jednak wolałby uniknąć tej buczącej rury.

Florrie Drayton
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym wieczny Piotruś Pan
mów mi/kontakt
Patka
a
Awatar użytkownika
Pracoholiczka, która połowę życia spędza w szpitalu i nie przyznaje się przez sobą, że trochę za bardzo lubi Westa.
31
176

Post

To jest chyba jedyna rzecz, która ich łączy. Może objawia się inaczej, ale pracoholizm to pracoholizm. Dodatkowo lubili to, więc nie było to niczym negatywnym, chociaż pewnie niektórzy ich bliscy mieli co do tego trochę inne zdanie. Flo była blisko zarówno z tatą, jak i z rodzeństwem, przez co wiedzieli oni co dzieje się w jej życiu i często nakłaniali ją do skupienia się na życiu prywatnym, nie pracy. Tylko nie rozumieli, że praca jest jej życiem, najlepszą jego częścią. Nie zamierzała z tego rezygnować ani odpuszczać, bo tego nie rozumieli. Poza tym pomagała innym, ratowała życia, a to argument, który zamyka wszystkie usta. Od razu można zauważyć, że mają dość inne podejście do życia. To co dla Westa było nudną, rutyną, której trzeba się pozbyć z życia dla niej było stabilnością, czymś czego potrzebowała w swoim życiu. Przynajmniej tak jej się wydawało. Nie znała w końcu innego, niż to zaplanowane od poniedziałku do piątku czy z konkretnymi planami na kolejny miesiąc. Od zawsze tak to wyglądało. Wszystko dopasowane do Liama, który wyjeżdżał na misje, wracał na jakiś czas, z którego intensywnie korzystali, a potem znowu go nie było. Jak inaczej miałoby to funkcjonować, gdyby Florrie wszystkiego nie zaplanowała? Teraz co prawda mogła szaleć bardziej, ale wcale nie miała na to ochoty. Dodatkowo trochę ją to przerażało. Tak bez planu? Wyjazd bez rozplanowanych przystanków albo spontaniczne wyjście wieczorem? Nie ma mowy. A co samego pana Morana to wbrew temu jakie wrażenie mogła sprawiać na prawdę go lubiła. Oprócz tego, że był flirciarzem i najbardziej upartym człowiekiem jakiego znała to nie mogła powiedzieć o nim złego słowa. Chociaż to pierwsze to może nie do końca minus.
Flo znała jego nazwisko tylko z okładek książek, które czytały właśnie jej koleżanki z pracy. I tyle. Prawdę mówiąc nie robiło to na niej wrażenia. Zawód, jak zawód. Pieniądze, jak pieniądze. Był niesamowicie przystojny i charyzmatyczny, to mu trzeba było przyznać, więc poniekąd rozumiała te kobiety. Ale no bez przesady. Nie, żeby zachowywać się aż tak. Drayton w ogóle należała do kobiet, dla których były ważniejsze rzeczy niż wygląd, a to że ktoś był znany nie sprawiało, że stawał się od razu interesującym człowiekiem. On był, jednak nie przez swoją rozpoznawalność czy przez książki jakie pisał. Na głos nie zamierzała tego mówić, bo jego ego i tak było dość duże. Tak samo jak rozczarowanie zostawiła dla siebie, bo coś podpowiadało jej, że byłby w stanie następnym razem swoje obrażenia zrzucić właśnie na to.
Roześmiała się słysząc jego słowa, ale nie z niego. Bardziej, dlatego że nie wiedziała, jak inaczej na to zareagować, a przyznać się, że nie przyzna, że faktycznie na jego widok uśmiech przychodził sam. Tak samo jak to dziwne uczucie wewnątrz, które wskazywało tylko na to, że jego bajera działa. Ale co z tego? Flo nie chciała być postrzegana, jak jedna z wielu kobiet wzdychających do niego, dlatego nie zamierzała nikomu o tym wspominać - Cieszę się, że nie muszę Cię zszywać i że jesteś przytomny - odpowiedziała. W zasadzie się zgadzało, bo zapewne robiła to już kilka razy i z czystej sympatii nie chciała tego powtarzać.
- Mądrze - kiwnęła głową. Obowiązywała ją tajemnica lekarska, ale nie jeśli faktycznie przyczynił się do uszczerbku na zdrowiu kogoś innego i przyznał jej się do tego.
- To na pewno była żarówka - powiedziała tak samo poważnie, jak on wcześniej wspominając o swoim adwokacie. Obydwoje wiedzieli, że nie ale w tym momencie najważniejsze było dla niej uzyskanie informacji o tym co się stało i jak się czuł. To jak zyskała od niego te informacji (niewinny flircik to przecież nic takiego) nie miało znaczenia - Przykro mi, ale to nie jest żaden wyznacznik, bo ja zawsze wyglądam fantastycznie, więc możesz po prostu zgadywać - wzruszyła delikatnie ramionami. Tak na prawdę nie należała do grona kobiet, które z pewnością patrzyły w lustro mówiąc sobie, jak piękna jest czy jak zjawiskowo wygląda. Daleko jej było do tego. Ale wcale nie potrzebowała w to wierzyć, żeby czuć się pewnie. Przynajmniej nie w szpitalu. Oczywiście zanotowała sobie wszystko w jego karcie - Jakiś ból? Trudności z oddychaniem? Nudności? Zawroty głowy? - zapytała, żeby wykluczyć pozostałe objawy tym samym będzie mogła zdecydować czy mu bliżej czy dalej do tej przeklętej rury.

West L. Moran
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym temat miesiąca - listopad BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER I love my children I'm a fashion star ROZWODNIK/ROZWÓDKA SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA MEDYCYNA PRACOHOLIK WIELBICIEL KAWY Terminarz to moja świętość DANCING QUEEN GOOGLE ME SMERF PRACUŚ
mów mi/kontakt
yang
a
Awatar użytkownika
Dobijający do pięćdziesiątki wdowiec, który spełnia się twórczo pisząc mroczne kryminały i będąc super cool tatą oraz dziadkiem. Florrie zawróciła mu w głowie, więc próbuje bardzo wytrwale umówić się z nią na randkę.
49
190

Post

Nie znali się na tyle dobrze, aby móc to jednoznacznie oceniać, ale West był absolutnie przekonany, że łączyło ich o wiele więcej. A już na pewno by mogło, gdyby nie była aż tak odporna na jego wdzięki, bo naprawdę dobrze wychodziło jej udawanie, że wcale to wszystko nie działa tak dobrze, jak on by chciał, aby działało. Nie poddawał się jednak. Zdecydowanie był wytrwały, bo zdecydowanie wolał oczywiście to określenie niż uparty jak osioł. Które było oczywiście bardziej adekwatne. I być może, gdyby ktoś taki jak Florrie pokazał mu, że odrobina systematyczności i rutyny w życiu wcale nie jest takim dramatem, jak mu się wydawało, to może by nieco takiej stałości w swoim życiu wprowadził. Ale jak na razie o tym kompletnie nie myślał. Tak naprawdę nie miał najmniejszego powodu w tym momencie, aby się nad tym zastanawiać. Nic go nie ograniczało. Dzieci miał dorosłe, żony niestety już nie miał. Dlaczego miałby nie bawić się życiem, skoro ewidentnie leżało to w jego naturze? Jego dzieci mogły się śmiać, że to kryzys wieku średniego w zaawansowanym stadium, ale jednak prawda była taka, że on po prostu taki właśnie był i nie miał zamiaru przesadnie z tym walczyć. Jak na razie miał zamiar za to nieco powalczyć o zainteresowanie ze strony Florrie. Lubił ją, naprawdę. I to nie tylko dlatego, że była przepiękną kobietą, chociaż to też jak najbardziej doceniał. Ale po prostu, ciągnęło go do niej bardzo mocno. Dlatego się nie poddawał i nie zniechęcał tym, że zdawał się być niewzruszona na jego zaloty, z którymi wcale się nie krył. Wręcz przeciwnie, czasami mogło się wydawać, że robił się aż nazbyt śmiały. Nie wstydził się jednak tego. I do czasu aż ona nie była tym wyraźnie speszona i nie dawała jasnych znaków, że jest to dla niej bardzo niekomfortowe, to nie miał zamiaru się ograniczać. Bo jednak mimo wszystko miał odrobinę godności i może nawet schowane resztki taktu, więc gdyby widział, że jest to dla niej nieprzyjemne, to raczej by odpuścił, przynajmniej trochę. No dobra, pewnie prędzej zmieniłby taktykę po prostu.
- A ja się cieszę, że potrafię Cię rozbawić - stwierdził, przyglądając się jej prawie że zafascynowany jej osobą. Zapomniał już nawet, że miał trochę rozcięty łuk brwiowy. I że siniak pod okiem go bolał jakiś czas temu dość porządnie. - Masz przepiękny śmiech - oznajmił jej, jakby jeszcze nie wiedziała. Było to zupełnie szczere, bo jego dźwięk był bardzo przyjemny. I to nawet teraz, gdy nieco drażnił go ból głowy po tym upadku. Nie trenował przecież na miękkiej macie, jak jakiś lamus, więc upadł na dość twardą nawierzchnię. Jednak nie z takich rzeczy się przecież podnosił w jednym kawałku, więc oczywiście był przekonany, że i tym razem wszystko będzie w porządku.
- Tak naprawdę to ten drugi mnie tu przywiózł - postanowił jej się przyznać, z nieco skwaszoną miną. - Jestem potulny jak baranek, muchy bym nie skrzywdził - zapewnił ją. Po części była to prawda, bo wcale nie krzywdził osób dla zabawy czy bez powodu. Te jego nie do końca legalne treningi to była inna sprawa, bo tam każdy wiedział, na co się pisze. Zdarzały mu się też zapewne barowe bójki, ale tylko wtedy, gdy było to konieczne. Miał dwie córki, więc siłą rzeczy, gdy ktoś nie potrafił traktować odpowiednio kobiet w takich miejscach, to włączał mu się tryb obrońcy.
- Ciesze się, że się zgadzamy ze sobą - no to już na pewno bardzo dobry początek. - Z tym też się muszę zgodzić, zawsze wyglądasz fantastycznie - przyznał jej, bo jednak było to coś, czego nie potrafił jej odmówić, bo było prawdą. Nawet gdy była już zmęczona po długim dyżurze, albo miała rozczochrane włosy akurat czy brudny fartuch, to wyglądała świetnie. I on to jak najbardziej widział i doceniał, i nie miał zamiaru się z tym ani trochę kryć. Wręcz przeciwnie.
- Lekki ból głowy, ale to pewnie od uderzenia - stwierdził, nie zamierzając mimo wszystko kłamać. Aż tak głupi nie był, aby zatajać takie fakty. - Zaparło mi na moment dech w piersi, ale to na Twój widok, więc myślę, że to zupełnie niepowiązane - dodał jeszcze, oczywiście dorzucając do tego bardzo czarujący uśmiech. Także tak, tyle z powagi z jego strony.

Florrie Drayton
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym wieczny Piotruś Pan
mów mi/kontakt
Patka
a
Awatar użytkownika
Pracoholiczka, która połowę życia spędza w szpitalu i nie przyznaje się przez sobą, że trochę za bardzo lubi Westa.
31
176

Post

Udawanie to niekoniecznie dobre słowo. Florrie bardziej uważała, że nie na miejscu byłoby, gdyby zaczęła tu z nim flirtować na całego albo robiłaby do niego maślane oczy. W innych okolicznościach może poszłoby mu łatwiej, ale szpital dodawał dodatkowych trudności. Szczególnie, że Flo nie była zainteresowana jakimikolwiek relacjami z mężczyznami. Nawet takimi na chwilę. Aktualnie skupiała się na sobie, a ona kochała swoją pracę, więc skupiała się na pracy. W jej głowie brzmiało to logicznie, jej najbliżsi mocno się z tym nie zgadzali. Tak samo jak pewnie uznaliby, że ktoś taki jak West idealnie by do niej pasował. Mimo różnicy wieku i faktu, że to ona była młodsza można było tego nie odczuć. Był bardziej rozgrywkowy, szalony, gardził nudną i stawiał na spontaniczność. O wiele młodszy duchem. Mentalnie Flo miała z osiemdziesiąt lat, więc może faktycznie wnieśliby coś co poprawiłby ich życia, nie je skomplikowało, jak wydawało się kobiecie. Bo właśnie to znaczyła dla niej spontaniczność, brak planu i wyrzucenie czy spalenie planerów, których miała pewnie kilka. A ustalmy West byłby w stanie ją do tego nakłonić. Nie brała, nawet pod uwagę, że się myliła. Przynajmniej jeszcze nie. Pewne było, jednak że nie chciała żeby przestawał. Dobrze czuła się w jego towarzystwie, mimo że chwilami zdarzało jej się zapomnieć że jest w pracy, co nie powinno mieć miejsca. Ale gdyby jego zachowanie jej się nie podobało nie miałaby problemu, żeby mu to powiedzieć.
Nie za bardzo wiedziała, jak reagować na jego komplementy. Wcale nie przez to, że czuła się niekomfortowo, bo daleko jej było do tego. Raz, że nie przywykła do słuchania tylu miłych słów na swój temat. Jej były mąż, jak tylko włożył obrączkę na jej palec stopniowo przestawał się starać. W końcu była jego, prawda? Czekała na niego, kiedy wyjeżdżał, ustawiała całe życie pod niego, więc nie dziwne, że brał ją za pewnik. To była miła odmiana, chociaż Flo gdzieś w tyłu głowy miała świadomość, a raczej podejrzenie, że zachowuje się tak w stosunku do wielu kobiet, że ona wcale nie jest taka wyjątkowa jak się czuła, kiedy na nią patrzył. Poza tym był jej pacjentem. Z pacjentami się nie randkuje - złota zasada szpitalna. Uśmiechnęła się tylko w odpowiedzi na jego słowa próbując skupić się na tym, aby mu pomóc. Nie na flirtowaniu.
- Czyli wychodzi na to, że musisz trochę potrenować zanim znowu będziesz się z kimś bił, bo za często obrywasz - stwierdziła, może nie do końca miło, jednak jej w głosie słychać było troskę, więc zupełnie nie zabrzmiało to jakby naśmiewała się z jego zdolności. Chociaż trochę się naśmiewała, ale w taki uroczy, zaczepny sposób - Z dobrych wiadomości, nie będę musiała Cię zszywać - powiedziała uśmiechając się lekko, kiedy obejrzała jego łuk brwiowy. Kilka plastrów, lód na opuchliznę i tyle. Zanim jednak do tego przejdzie musiała się upewnić, że nie potrzeba wysłać go na żadne dodatkowe badania.
Rozbawiona pokręciła głową. Nie miała pojęcia, jak to działało, ale jego towarzystwie nie mogła przestać się uśmiechać. Znaczy trochę wiedziała, jednak nie wiedziała czemu na nią tak działał. Niewielu mężczyzn wzbudzało w niej takie uczucia - Też byś mógł, gdybyś przestał się bić. Ale to tylko luźna sugestia - rzuciła niby od niechcenia, ale fajnie byłoby go spotkać w innych okolicznościach. A to co powiedziała nie do końca było prawdą, bo wyglądał dobrze nawet z obitą twarzą - Popatrz przed siebie - poprosiła świecąc mu mała latareczką prosto w oczy badając tym reakcję źrenic, która wydawała się być prawidłowa. Osłuchała go jeszcze tak dla pewności.
Kiwnęła głową w odpowiedzi na jego słowa, przynajmniej na tą poważną część jego wypowiedzi. Myślał logicznie, nie miał problemów z mówieniem, nie tracił wątku. Wszystko wskazywało na to, że będzie mogła go wypuścić bez zbędnych badań, jednak musiała poruszyć jeszcze jeden temat zanim go o tym poinformuje - To działa na kobiety? - zapytała rozbawiona - Komplementy, czarujący uśmiech i randka jak w banku? - spojrzała na niego mrużąc oczy. Na prawdę ją to ciekawiło. Nawet o męskie względy nie musiała nigdy zabiegać, więc nie końca miała wiedzę, jak to działa. A jeśli chodzi o kobiety to już zupełnie, bo to nie jej grupa docelowa. Nie miała nic złego na myśli, nie zarzucała mu taniego podrywu czy coś. Żeby było jasne, podobał jej się. To nie podlegało dyskusji, jednak uważała że niewiele to miało wspólnego z tymi miłymi rzeczami, które mówił. A może się myliła? Niemniej na randkę by z nim nie poszła.

West L. Moran
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym temat miesiąca - listopad BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER I love my children I'm a fashion star ROZWODNIK/ROZWÓDKA SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA MEDYCYNA PRACOHOLIK WIELBICIEL KAWY Terminarz to moja świętość DANCING QUEEN GOOGLE ME SMERF PRACUŚ
mów mi/kontakt
yang
a
Awatar użytkownika
Dobijający do pięćdziesiątki wdowiec, który spełnia się twórczo pisząc mroczne kryminały i będąc super cool tatą oraz dziadkiem. Florrie zawróciła mu w głowie, więc próbuje bardzo wytrwale umówić się z nią na randkę.
49
190

Post

Nie na miejscu to jedno z pojęć, których West nie rozumiał. Od swoich rodziców usłyszał wielokrotnie, że nie wszystko wolno i tym bardziej nie wszystko wypada. Byli dość konserwatywnymi ludźmi, którzy uważali, że jest jeden wzór na dobre życie: mieć dobrą pracę, dużo zarabiać, mieć ładną żonę i gromadkę dzieci, i wieść do tego spokojne życie człowieka, który cieszy się szacunkiem wśród sąsiadów. I najlepiej chodzić też do kościoła, bo to oczywiście podstawa szacunku była ich zdaniem. West w teorii część z tych założeń spełnił tylko na ich nieszczęście nie do końca tak, jak im się marzyło. Nie sądził, aby byli oni z niego dumni kiedykolwiek tak naprawdę, nawet jeśli pomagał im finansowo chociażby. Nie przejmował się tym jednak, bo kompletnie nie rozumiał ich obiekcji właśnie dlatego, że nie rozumiał, co to znaczy, że jego podejście do życia jest nie na miejscu. Przecież był szczęśliwy i nikogo przy tym w żaden sposób nie krzywdził. Nikomu niczego nie narzucał, przeżywał po prostu swoje własne życie po swojemu, nie zabraniając nikomu innemu robić tego samego i żyć według innych zasad. Było to dla niego niepojęte, co w czymś takim mogło być źle odbierane. Nauczył się jednak nie mieć do nich o to żalu. Po prostu to zaakceptował, nie skupiając się na ich narzekaniach czy obiekcjach i po prostu robiąc swoje. I chyba takie podejście mocno mu służyło. Inaczej pewnie zacząłby się dusić i w końcu by eksplodował, co akurat mogłoby być już krzywdzące dla niektórych, którzy znajdowałby się zbyt blisko tego wybuchu. Może nie fizycznie, ale w inny sposób już jak najbardziej. To jednak, że lubił żyć po swojemu, wcale też nie oznaczało, że nie potrafił dostosowywać się do nowych okoliczności. Zmiany nie były czymś, czego się obawiał. I nawet on wiedział, że w życiu czasami trzeba umieć pójść na kompromis. Szczególnie jeśli człowiek wiedział, że jest warto. Więc kto wie, może dogadaliby się i w kwestii planerów i kalendarzy? Negocjacje na pewno mogłoby być bardzo przyjemne, ale jakie będą ich efekty to nie dowiedzą się, dopóki nie spróbują. A on najwyraźniej bardzo chciał jednak odprowadzić do takiej możliwości i nie miał zamiaru odpuszczać, o to wcale nie musiała się martwić.
Ta zasada z nie chodzeniem na randki z pacjentami była kompletnie bez sensu, jeśli zapytać by go o zdanie. Przecież każdy może być pacjentem. Z lekarzami to jeszcze by rozumiał, głównie dlatego, że nie był lekarzem i dlatego, że jak Chirurgów na Netflixie ostatnio oglądał, to widział, że to same komplikacje rodzi, no ale z pacjentami? Bez sensu, bardzo chętnie wyrazi sprzeciw w tej kwestii, niech mu tylko powie, gdzie ma złożyć odpowiedni formularz. Może nawet dopisać na nim jej imię i nazwisko i podkreślić, że to konkretnie z nią chce się umówić. Bo wbrew temu, co sobie tam myślała, to na nią patrzył zupełnie inaczej i była bardzo wyjątkowa.
- Trochę niby masz rację, ale wiesz, jak to w życiu jest. Trzeba rozważyć plusy i minusy każdej sytuacji - stwierdził, unosząc lekko brew ku górze i nie odrywając od niej wzroku, dając jej dość wyraźnie do zrozumienia, że jednak chodzi o nią. Spotkanie z nią było zdecydowanie dużym plusem, wcale tego nie ukrywał. - Okej, chociaż wolałbym to niż trafić na tomografie, więc w razie czego chętnie wymienię - oznajmił całkiem poważnie, chociaż niestety wiedział, że takich wymianek to raczej tutaj nie ma.
- Czyli to jednak mit, że kobiety lubią łobuzów, którymi trzeba się zaopiekować? - zapytał z rozbawieniem lekkim, co najmniej jakby taka myśl mu właśnie w życiu przyświecała głównie. - Wiedziałem, że robię coś nie tak - dodał, jednak potem już nie marudził i wykonywał jej polecenia grzecznie całkiem, przez chwilę milcząc też i jej nie podrywając.
- Zazwyczaj działa, owszem - odpowiedział jej zgodnie z prawdą, bo brzydko byłoby tak kłamać. - Chociaż nie każdy zasługuje na takie komplementy, a nie lubię ich prawić, jeśli nie są szczere - dodał i to też było prawdziwe. No i nie oszukujmy się, komplementy z jego strony nie zawsze były konieczne, czasami wystarczyło, że się ładnie uśmiechnął. Ona jednak na komplementy zasługiwała jak najbardziej i żaden z tych, którymi ją obdarzył czy dzisiaj, czy podczas innych spotkań, nie był ani trochę bezpodstawny w jego opinii. Potrafił bajerować ludzi, nie tylko kobiety, ale ogólnie ludzi, gdy czegoś potrzebował czy chciał, ale przez lata nabrał wprawy na tyle, że wcale nie musiał przy tym przesadnie kłamać. Co było fajne, bo akurat kłamać nie lubił. - Ale coś mi się wydaje, że tym razem nie podziałało i nie dasz zaprosić się na randkę po pracy, hm? - nie zaszkodzi przecież spróbować, podobno kto pyta, ten nie błądzi czy coś w ten deseń.

Florrie Drayton
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym wieczny Piotruś Pan
mów mi/kontakt
Patka
a
Awatar użytkownika
Pracoholiczka, która połowę życia spędza w szpitalu i nie przyznaje się przez sobą, że trochę za bardzo lubi Westa.
31
176

Post

Florrie dla odmiany zawsze przestrzegała zasad. Jako ta najstarsza nie przetarła szlaku rodzeństwu, bo nie czuła potrzeby buntować się przeciwko ich regułom. Może, dlatego że bardzo jej nie przeszkadzały. Może przez to jaka była. Ciężko powiedzieć, jednak rodzice byli w szoku, kiedy kolejni zaczynali wchodzić w okres buntu, bo liczyli że wszyscy udali im się tak jak Florka. A tu niestety. Albo stety. Zależy, jak na to spojrzeć. Niemniej dziewczyna miała zupełnie inne relacja z rodzicami, niż on. Byli na prawdę blisko. Od swoich dzieci wymagali, żeby byli szczęśliwi i dążyli do spełniania swoich marzeń, a że większość miała sensowne marzenia to obyło się bez dramatów. Co prawda idealni nie byli, ale o tym Florrie dowiedziała się dopiero po śmierci matki. Dopiero teraz zaczęła jakiś bunt, jednocześnie zajmują jej miejsce w rodzinie i stają się jeszcze bardziej nadopiekuńcza niż była. W sekrecie szukała córki Beatrice z poprzedniego małżeństwa, o której istnieniu do tej pory nie miała pojęcia. Brzmi jak przepis na dramat.
Jakby uważnie oglądał tych Chirurgów to by widział, że z pacjentami też się źle kończyło. Większość z nich dośc szybko umierała, więc może powinien to uznać za miły gest z jej strony. Nie chciała przecież, żeby coś mu się stało, a żeby umarł to już w ogóle. Chociaż prawda, to mogło się wydawać trochę bezsensowne, jednak dla niej miało dużo sensu. Głównie przez to, że dawało jej gotową wymówkę. Każdy kto usłyszałby z jej ust, że nie chce, bo nie chodzi na randki, bo ma niezbyt ciekawe doświadczenia zarówno z randkowania, jak i z małżeństwa potraktowałby to jako wyzwanie. Niestety kończyło się to jeszcze gorzej, więc lepiej w ogóle odpuścić sobie randki.
- Ja tu widzę same minusy - odpowiedziała wpisując coś w kolejną rubryczkę w jego karcie i wcale nie była to notatka "trudny pacjent". W opóźnienie zorientowała się więc o co chodzi. Wywróciła oczami, ale na jej twarzy w tym samym czasie pojawił się uśmiech. No miał dobrą bajerę, trzeba było mu to przyznać. Problem był taki, że Flo była wielką - Za mały ten plus - stwierdziła po chwili, bo w jej opinii nawet trochę się to nie równoważyło. Nie ujmowała sobie, jednak jej towarzystwo przez kilkanaście minut nie sprawiało nagle, że ból był tego wart a bucząca rura stawała się przyjemna - Jeśli obiecasz, że nie zobaczę Cię tu do Świąt zrezygnujemy z tomografii w ramach prezentu - powiedziała z uśmiechem. To tak nie działało, bo jakby powiedział jej o jakichś oznakach tego, że w jego głowie na prawdę coś się działo w wyniku uderzenia, to już by tam byli. A tak nie miała żadnych wskazań do wykonania badania.
- Ja na pewno nie. Za dużo ich tutaj - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Spora część mężczyzn, którzy tu trafiali mieli za sobą jakąś bójkę. Czasem po pijaku, czasem na trzeźwo, ale codziennie mieli chociaż jednego prawdziwego mężczyznę, który nie mógł odpuścić sobie prymitywnych zachowań. W przypadku Westa wyglądało to trochę inaczej, co zdecydowanie działało na jego plus. Nikt go tutaj nie miał za prymitywnego agresora, a sportowca. Uśmiechnęła się lekko w odpowiedzi na jego kolejne słowa i skupiła się już na badaniu. Reakcja źrenic prawidłowa, przy osłuchiwaniu żadnych nieprawidłowości. Wszystko oczywiście zanotowała , po czym wzrokiem wróciła do niego - Jak dla mnie wszystko wygląda w porządku. Opatrzę tylko to rozcięcie, dam Ci lód, żeby zmniejszyć trochę opuchliznę i będziesz wolny. Przez kilka dni może boleć Cię głowa, ale zwykłe leki powinni pomóc. Jeśli nie to musisz koniecznie wrócić, bo to będzie znaczyć, że coś przeoczyłam - przedstawiła mu wyniki swoich badań. Co prawda nie wydawało jej się, że coś pominęła, mimo że West bardzo mocno starał się ją rozpraszać cały czas, ale była tylko człowiekiem. Każdemu się może zdarzyć.
Naprawdę, nie potrafiła powstrzymać przy nim uśmiechu. Mocno się starała, głównie dlatego że chciała zachować profesjonalizm, jednak wychodziło jej to tragicznie. Stała teraz uśmiechając się od ucha do ucha, jednak zamiast coś powiedzieć zdezynfekowała ręce, założyła rękawiczki i zajęła się jego raną. Ostrzegła, jak miało zapiec, obejrzała to dokładnie i nakleiła kilka plasterków. Rękawiczki trafiły do kosza, ona natomiast podała mu zimny okład, który czekał w szufladzie - Pięć minut przykładaj, potem pięć minut przerwy - poinstruowała go, chociaż zapewne wiedział co robi. W końcu to nie jego pierwszy raz. Chyba pierwszy raz nie uśmiechnęła się w odpowiedzi na jego słowa. Nie bardzo wiedziała, jak odmówić, ale jednocześnie być miłą. Nie miała doświadczenia w tej kwestii. Poza tym nagle poczuła, jakby wszyscy obecni w pomieszczeniu to słyszeli, a jej koleżanki już otwierały szampana - Niestety muszę odmówić - mówienie, że nie była zainteresowana byłoby kłamstwem, a rzucenie argumentem, że nie chodzi na randki z pacjentami wydawało jej się łatwy do obalenia. Szczególnie przez niego - Ktoś za chwilę przyniesie Ci wypis. Trzymaj się - posłała mu jeszcze delikatny, bardzo niezręczny uśmiech. Chciała, nawet dotknąć jego ramienia, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Po czym poszła w kierunku głównego stanowiska, gdzie podpisała wypis, po czym zniknęła gdzieś zastanawiając się co się właśnie wydarzyło.

West L. Moran
/zt x2 <3
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym temat miesiąca - listopad BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER I love my children I'm a fashion star ROZWODNIK/ROZWÓDKA SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA MEDYCYNA PRACOHOLIK WIELBICIEL KAWY Terminarz to moja świętość DANCING QUEEN GOOGLE ME SMERF PRACUŚ
mów mi/kontakt
yang
Zablokowany