#16
Spotykanie nagle swojego eksa nigdy nie jest przyjemne, nawet jeśli romans nie był jakiś długi. No dobra, może i Carol by sobie z tym poradziła trochę lepiej, ale niestety, była akurat na fatalnej randce, więc nie miała za bardzo jak sobie podbudować samoocenę. Więc nic dziwnego, że Carol musiała odreagować dużą ilością tequili, a potem… a potem wspomnienia zrobiły się nieco mgliste, ale musiała przyznać, że seks był całkiem przyjemny! Inna sprawa, że nie miała zielonego pojęcia kim jest facet, z którym go uprawiała, kiedy obudziła się obok niego następnego dnia, więc po prostu pozbierała swoje graty i zwiała bez słowa na dzień dobry. Nie uważała tego za niedojrzałe zachowanie, bo czemu by miała? To był w końcu tylko seks. Nie zostawiła mu napiwku po wszystkim, więc chyba nie było tak źle!
No, a teraz zamierzała się skupić na pracy, a nie na problemach, które sobie przysporzyła jedną wycieczką do tamtej galerii. Praca zawsze była jej wybawieniem i najwyraźniej lepiej było kiedy skupiała się tylko na niej. Więc, tak, taki był plan. Jej ekscytacja jednak trochę spadła, kiedy okazało się, że dzisiaj miała przypadek na ortopedii. Oczywiście wiedziała, że żeby ukończyć rezydenturę, musi zaliczyć wszystkie oddziały no i to miało sens, chirurg nawet ze specjalizacji powinien mieć konkretną wiedzę o wszystkim, ale i tak liczyła na jakąś super operację na otwartym sercu, a nie… no jak się okazało, kiedy znalazła się na sali pacjenta i zerknęła do karty, operację robotnika, który spadł z czwartego piętra i połamał sobie wszystkie kończyny. Ale cóż, była profesjonalistką, dlatego przygotowała pacjenta do zabiegu i kiedy Christian Donovan znalazł się na sali, właśnie tym się zajmowała. - Dzień dobry, doktorze Donovan, nie znamy się ale jestem.... - zaczęła, ale wtedy spojrzała na mężczyznę, który wydawał się dziwnie znajomy i... cóż, po chwili wiedziała skąd! - o cholera, chyba jednak się znamy - i dokończyła, przerażona trochę, że rozpoznała w nim swojego ostatniego kochanka...
a
mów mi/kontakt
paula
a
#4
Takie życie było wygodne. Spotykał się z kim chciał, bez zobowiązań, bez wielkich słów, czy deklaracji. To tylko seks, jak w tych wszystkich komediach romantycznych, tylko w jego przypadku nie kończy się to wielką miłością. Nie potrafi nawiązać czegoś więcej niż nić porozumienia, mając za jedynego powiernika przyjaciółkę lekarza do której, o dziwo nigdy nie próbował startować. Była jak siostra, a tego by jej nie zrobił. Dlatego brnął w swoje życie dalej, czekając aż w końcu cokolwiek w jego życiu się ułoży. Dlatego miewał okazje na jedną noc, nigdy nic na siłę, zawsze za zgodą, pamiętał nawet twarz jego ostatniej partnerki i to, jak zniknęła z jego mieszkania zanim się obudził. Po tym jak to odkrył, najzwyczajniej w świecie wrócił do swojej szarej codzienności, jednak owszem, seks był niezły, takich rzeczy się nie zapomina.
Życie jednak musiało toczyć się dalej, skupiał się na pracy, na swoim oddziale, robiąc to co sprawiało mu największą radość, co dawało mu poczucie, że robi coś dobrego, dla korzyści wszystkich. Dzisiaj akurat był spory młyn od rana, dwie operacje, liczne konsultacje i ten niespodziewany przypadek robotnika. Dodatkowo na głowie ma rezydentkę z innego oddziału która musi zaliczyć praktyki, chcąc nie chcąc powlókł się na salę ziewając lekko by jak najszybciej zająć się pacjentem.
- Gdzie dokumentacja pacjenta? – rzucił do przechodzącej pielęgniarki, która gestem wskazała kobietę stojącą przy łóżku robotnika. Westchnął więc i poszedł we wskazanym kierunku, akurat w momencie gdy kobieta zwróciła na niego wzrok z zamiarem przedstawienia się. Przeżył lekki szok, gdy rozpoznał jej twarz, mimo że ostatnim razem widział ją w zupełnie innym świetle. - No popatrz, co za spotkanie. – odparł, a w niebieskich oczach pojawiły się iskierki rozbawienia. Skrzyżował ramiona na piersi eksponując nieco mięśnie ramion idealnie widoczne spod krótkiego, szpitalnego ubioru. - Uciekłaś tak szybko, że nie zdążyłem się pożegnać, a tu proszę, mam okazję. – kto by pomyślał, że obydwoje pracują w tym samym miejscu.
Carol Willoughby
Takie życie było wygodne. Spotykał się z kim chciał, bez zobowiązań, bez wielkich słów, czy deklaracji. To tylko seks, jak w tych wszystkich komediach romantycznych, tylko w jego przypadku nie kończy się to wielką miłością. Nie potrafi nawiązać czegoś więcej niż nić porozumienia, mając za jedynego powiernika przyjaciółkę lekarza do której, o dziwo nigdy nie próbował startować. Była jak siostra, a tego by jej nie zrobił. Dlatego brnął w swoje życie dalej, czekając aż w końcu cokolwiek w jego życiu się ułoży. Dlatego miewał okazje na jedną noc, nigdy nic na siłę, zawsze za zgodą, pamiętał nawet twarz jego ostatniej partnerki i to, jak zniknęła z jego mieszkania zanim się obudził. Po tym jak to odkrył, najzwyczajniej w świecie wrócił do swojej szarej codzienności, jednak owszem, seks był niezły, takich rzeczy się nie zapomina.
Życie jednak musiało toczyć się dalej, skupiał się na pracy, na swoim oddziale, robiąc to co sprawiało mu największą radość, co dawało mu poczucie, że robi coś dobrego, dla korzyści wszystkich. Dzisiaj akurat był spory młyn od rana, dwie operacje, liczne konsultacje i ten niespodziewany przypadek robotnika. Dodatkowo na głowie ma rezydentkę z innego oddziału która musi zaliczyć praktyki, chcąc nie chcąc powlókł się na salę ziewając lekko by jak najszybciej zająć się pacjentem.
- Gdzie dokumentacja pacjenta? – rzucił do przechodzącej pielęgniarki, która gestem wskazała kobietę stojącą przy łóżku robotnika. Westchnął więc i poszedł we wskazanym kierunku, akurat w momencie gdy kobieta zwróciła na niego wzrok z zamiarem przedstawienia się. Przeżył lekki szok, gdy rozpoznał jej twarz, mimo że ostatnim razem widział ją w zupełnie innym świetle. - No popatrz, co za spotkanie. – odparł, a w niebieskich oczach pojawiły się iskierki rozbawienia. Skrzyżował ramiona na piersi eksponując nieco mięśnie ramion idealnie widoczne spod krótkiego, szpitalnego ubioru. - Uciekłaś tak szybko, że nie zdążyłem się pożegnać, a tu proszę, mam okazję. – kto by pomyślał, że obydwoje pracują w tym samym miejscu.
Carol Willoughby
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
a
To prawda, w ich zawodzie każdy związek był bardzo skomplikowany, a zakładanie rodziny jeszcze trudniejsze. W końcu dyżury, które czasem trwają po kilka dni nie sprzyjają dobremu życiu małżeńskiemu, a bycie non stop na uwięzi swojego pagera, było jeszcze gorsze. Ile randek, ile rocznic, urodzin i innych okazji zostało przerwanych, bo coś się stało i chirurg był potrzebny w szpitalu? No bardzo wiele. A nie każdy jest gotów poświęcać swoje życie na tyle, żeby drugiej osobie odbieranie tych wyzwań jakoś ułatwić. Carol na pewno jeszcze na nikogo takiego nie trafiła. Zamiast tego na masę facetów mających pretensje, że znowu jest w pracy, że znowu zapomniała o randce, że znowu nie mogą gdzieś tam jechać, bo może być potrzebna na oddziale. A ona chciała być potrzebna, bo uwielbiała swoją pracę. Ostatecznie pojawiało się zawsze to przeklęte ultimatum, po którym Carol znów wracała do bycia singlem, co w sumie jej odpowiadało. Ale z drugiej strony, seks jest fajny, a fajniej się uprawia go z kimś, z kim wiesz że będzie dobrze, albo że jest to osoba, z którą da się dyskutować i sprawę polepszyć. Komunikacja to bardzo ważna sprawa.
Ale oczywiście, kiedy tylko zobaczyła, że stoi przed nią Christian Donovan wolała tę komunikację wywalić przez okno i uciekać jak najdalej, olewając przypadek i szukając innych ortopedów, do odbywania praktyk. I dopiero po chwili się zorientowała, że przecież mogła udawać że jest tą drugą siostrą i wrobić w romans Audrey, ale… no było już za późno. A to byłoby idiotycznie dziecinne.
- Tak… tak… spotkanie… błagam, powiedz, że to nie ty jesteś doktor Donovan, że przyszedłeś zając się wkłuciem, znieczuleniem, czymkolwiek - zmarszczyła brwi, niesamowicie zażenowana, że najwyraźniej przespała się ze swoim przełożonym.
- Okej, czyli odsuwasz mnie od tego przypadku? Nie ma problemu, zajmę się czymś innym - przytaknęła, skoro sam powiedział o pożegnaniu, wykorzystując okazję żeby złapać go za słówko. Jednocześnie uciekając wzrokiem w bok, bo jednak strasznie dziwnie się czuła! Doskonale wiedziała, co jest pod tym lekarskim strojem i bardzo, ale to bardzo nie powinna teraz o tym myśleć!
Ale oczywiście, kiedy tylko zobaczyła, że stoi przed nią Christian Donovan wolała tę komunikację wywalić przez okno i uciekać jak najdalej, olewając przypadek i szukając innych ortopedów, do odbywania praktyk. I dopiero po chwili się zorientowała, że przecież mogła udawać że jest tą drugą siostrą i wrobić w romans Audrey, ale… no było już za późno. A to byłoby idiotycznie dziecinne.
- Tak… tak… spotkanie… błagam, powiedz, że to nie ty jesteś doktor Donovan, że przyszedłeś zając się wkłuciem, znieczuleniem, czymkolwiek - zmarszczyła brwi, niesamowicie zażenowana, że najwyraźniej przespała się ze swoim przełożonym.
- Okej, czyli odsuwasz mnie od tego przypadku? Nie ma problemu, zajmę się czymś innym - przytaknęła, skoro sam powiedział o pożegnaniu, wykorzystując okazję żeby złapać go za słówko. Jednocześnie uciekając wzrokiem w bok, bo jednak strasznie dziwnie się czuła! Doskonale wiedziała, co jest pod tym lekarskim strojem i bardzo, ale to bardzo nie powinna teraz o tym myśleć!
mów mi/kontakt
paula
a
On przestał wierzyć w związki, przestał żyć w przekonaniu, że w końcu na kogoś trafi. Zbyt wiele razy się zawiódł, by ponownie to ryzykować, a nigdy nie ma się pewności, że historia się nie powtórzy. Ma już dosyć zawodów, dlatego skupia się na pracy, która jako jedyna sprawia mu naprawdę radość i z czego może być naprawdę dumny. Jest przed czterdziestką, ma cieplą i dobrą posadkę w miejscowym szpitalu, spore doświadczenie, szacunek i uwielbienie co po niektórych i naprawdę mu to wystarcza. Wieczorami chodzi do barów, znajduje osoby na jedną noc, dobrze się bawi, a potem wraca do swojej szarej codzienności. Na szczęście w tej chwili jest tak dużo roboty, że nie ma czasu myśleć nad swoim ewentualnym życiem uczuciowym, chociaż ta obecna sytuacja wprawiła go w niemałe zaskoczenie i skłoniła do zastanowienia się nad tym, czy aby na pewno dobrze postępuje.
Zauważył, że jest kompletnie zmieszana tą sytuacją, chciał się roześmiać, jednak nie wypada, dlatego utrzymał kamienną twarz, jedynie oczy, błądzące łagodnie po jej twarzy pokazywały, że nieco ta sytuacja go rozbawiła.
– No, niestety, to mój przypadek, reszta ortopedycznych jest zajęta, więc chcąc nie chcąc muszę brać co leci. – wzruszył lekko ramionami. Ktoś tam był na urlopie, ktoś właśnie instalował śruby w ręce pacjenta. Oczywiście, nie będzie narzekał, dodatkowo skoro trafiło mu się takie towarzystwo. Na jej kolejne słowa prychnął jedynie, odrzucając blond włosy do tyłu.
- Daj spokój, wiem że tutaj ważą się twoje praktyki, nie odsunę cię od tego przypadku, chyba że naprawdę przeszkadza ci moja obecność. – popatrzył na nią uważnie. W pracy trzeba zachować się profesjonalnie, nie ważne z kim się pracuje, czy z mężem, chłopakiem, czy z kochankiem. Starał się uchwycić jej spojrzenie, nie lubił mówić do ściany. - W każdej chwili możesz iść, poszukać kogoś innego na ortopedii. Albo pomóc mi w tym przypadku jak na lekarza przystało. Nie bój się, jeśli wybierzesz pierwsze, nie wyciągnę żadnych konsekwencji. – odparł łagodnie. Nie chciał, by miała jakiekolwiek problemy z tego powodu, że musi pracować z kimś, z kim udało jej się raz przespać. Zdarza się.
Carol Willoughby
Zauważył, że jest kompletnie zmieszana tą sytuacją, chciał się roześmiać, jednak nie wypada, dlatego utrzymał kamienną twarz, jedynie oczy, błądzące łagodnie po jej twarzy pokazywały, że nieco ta sytuacja go rozbawiła.
– No, niestety, to mój przypadek, reszta ortopedycznych jest zajęta, więc chcąc nie chcąc muszę brać co leci. – wzruszył lekko ramionami. Ktoś tam był na urlopie, ktoś właśnie instalował śruby w ręce pacjenta. Oczywiście, nie będzie narzekał, dodatkowo skoro trafiło mu się takie towarzystwo. Na jej kolejne słowa prychnął jedynie, odrzucając blond włosy do tyłu.
- Daj spokój, wiem że tutaj ważą się twoje praktyki, nie odsunę cię od tego przypadku, chyba że naprawdę przeszkadza ci moja obecność. – popatrzył na nią uważnie. W pracy trzeba zachować się profesjonalnie, nie ważne z kim się pracuje, czy z mężem, chłopakiem, czy z kochankiem. Starał się uchwycić jej spojrzenie, nie lubił mówić do ściany. - W każdej chwili możesz iść, poszukać kogoś innego na ortopedii. Albo pomóc mi w tym przypadku jak na lekarza przystało. Nie bój się, jeśli wybierzesz pierwsze, nie wyciągnę żadnych konsekwencji. – odparł łagodnie. Nie chciał, by miała jakiekolwiek problemy z tego powodu, że musi pracować z kimś, z kim udało jej się raz przespać. Zdarza się.
Carol Willoughby
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
a
Wszystko zależy od tego, jakie człowiek sobie stawia cele w życiu. Jeśli jest dla niego ważna jakość, a nie ilość, czy właśnie, sam fakt posiadania, to chyba lepiej sobie odpuścić. Bez sensu być w związku z byle kim, po prostu uciekając od samotności, bo wtedy człowiek zawsze wpakuje się w coś toksycznego i nieraz la niego groźnego. Tak kobiety kończą z przemocowymi facetami. Mają zbyt niskie poczucie własnej wartości i po prostu nie czują, że zasługują na coś więcej. I w przyjaźniach zresztą jest to samo. A w ostateczności co? Taka osoba właśnie sama siebie najbardziej krzywdzi, więc nie ma p co się zgadzać, na bylejakość! Zwłaszcza, że seks można znaleźć wszędzie, czego Carol była wczoraj dowodem. Nie spodziewała się jednak takich konsekwencji… bo naprawdę, spanie z własnym przełożonym? I co z tego, że każdy specjalista w tym szpitalu pod takowego podpadał, a ona planowała iść na kardiochirurgię, jako specjalizację, a nie na ortopedię. To i tak uderzyło w jej feministyczne serducho!
- Am…. ehe…. okej - wydukała, niewyraźnie, marszcząc brwi i naprawdę nie wiedząc gdzie się schować. Dobrze, że pacjent chociaż nie był przytomny i nie był tego świadkiem! A z drugiej strony, wtedy przynajmniej mogliby udawać, że nic się nie wydarzyło wczorajszej nocy…
- Nie, skąd… jestem… profesjonalistką - zapewniła go, chociaż tak naprawdę chciała do tego przekonać samą siebie. No da radę! Jak nie ona, to kto… A po jego kolejnych słowach uznała, że trzeba być dorosłym i brać na klatę konsekwencje swoich czynów. - Zostanę, doktorze - zdecydowała, starając się przybrać chłodny wyraz twarzy. - Więc… czeka nas operacja - dodała, trochę nie umiejąc poskładać jakichś konkretnych zdań do kupy, więc uznała, że odda mu pałeczkę! Kiedy Christian Donovan się tak na nią patrzył, to ciężko jej było przywołać w pamięci obrażenia mężczyzny, a co dopiero opis zabiegu, który ich czekał....
- Am…. ehe…. okej - wydukała, niewyraźnie, marszcząc brwi i naprawdę nie wiedząc gdzie się schować. Dobrze, że pacjent chociaż nie był przytomny i nie był tego świadkiem! A z drugiej strony, wtedy przynajmniej mogliby udawać, że nic się nie wydarzyło wczorajszej nocy…
- Nie, skąd… jestem… profesjonalistką - zapewniła go, chociaż tak naprawdę chciała do tego przekonać samą siebie. No da radę! Jak nie ona, to kto… A po jego kolejnych słowach uznała, że trzeba być dorosłym i brać na klatę konsekwencje swoich czynów. - Zostanę, doktorze - zdecydowała, starając się przybrać chłodny wyraz twarzy. - Więc… czeka nas operacja - dodała, trochę nie umiejąc poskładać jakichś konkretnych zdań do kupy, więc uznała, że odda mu pałeczkę! Kiedy Christian Donovan się tak na nią patrzył, to ciężko jej było przywołać w pamięci obrażenia mężczyzny, a co dopiero opis zabiegu, który ich czekał....
mów mi/kontakt
paula
a
Chris czerpał z życia pełnymi garściami. Brak zobowiązań, zabawa do białego rana, zachowywał się jak facet co najmniej dziesięć lat młodszy, mimo że powoli, małymi kroczkami dobiegał czterdziestki. Jednak trzy zawody miłosne skutecznie uniemożliwiają mu nawiązanie jakiejkolwiek głębszej relacji, wolał po prostu żyć chwilą i z tego życia czerpać. Co jednak nie znaczy, że jest gburem, bądź facetem wykorzystującym każdą okazję. Bazuje na swoim charakterze, na uroku osobistym. Nigdy nie bierze siłą, nigdy specjalnie nie przejmuje się, jak jego nocna przygoda ucieka nad ranem z domu. Zapomina o sprawie po dojeździe do pracy. Tutaj jednak sytuacja ma się zupełnie inaczej, kiedy ze swoją przygodą staje twarzą w twarz i jeszcze musi pracować. Sam prześlizgując się twarzą po jej sylwetce przypominał sobie wszystko to, co wyprawiali tamtej nocy i cwaniacki uśmiech szybko zagościł mu na twarzy, a w oczach pojawiły się te szalone iskierki, jak tamtego wieczoru.
- Bardzo mnie więc cieszy, że zostajesz i możemy brać się za robotę. – odparł, nachylając się do niej i biorąc dokumentacje pacjenta, owiewając ją zapachem swoich perfum, nadal się przy tym uśmiechając. Kto wie, jak zakończy się ten dzień? Skupił się jednak na przypadku, szybkim, fachowym spojrzeniem przebiegając po kartkach, zerkając na leżącego na łóżku mężczyznę. Skrzywił się lekko. Miał nadzieję na coś naprawdę ciekawego. - Sprawa wygląda tak. Facet ma złamane nogi i ręce więc tym w tej chwili trzeba się zająć. To proste złamania, żadnego z przemieszczeniem, więc koleś ma cholernie dużo szczęścia. Wystarczy kilka śrub i metalowych płytek, ale jednak z łóżka nie wstanie za prędko. – zerknął na zegarek. - Sala jest zamówiona na czternastą, mają tam młyn bo przywieźli ofiary karambolu, mamy więc co najmniej dwie godziny wolne. – odłożył dokumentację na bok, czując się w swoim żywiole. Najwidoczniej wstał dzisiaj dobrą nogą, nie tak jak zwykle. - Mamy więc dwa wyjścia. Albo ulotnimy się na kawę, albo będziemy stać nad nim jak ciołki. Co wybierasz? – przekrzywił na bok głowę, patrząc na nią uwagę. Ktoś mu kiedyś powiedział, że jest czarujący. Jak książę z bajki.
Carol Willoughby
- Bardzo mnie więc cieszy, że zostajesz i możemy brać się za robotę. – odparł, nachylając się do niej i biorąc dokumentacje pacjenta, owiewając ją zapachem swoich perfum, nadal się przy tym uśmiechając. Kto wie, jak zakończy się ten dzień? Skupił się jednak na przypadku, szybkim, fachowym spojrzeniem przebiegając po kartkach, zerkając na leżącego na łóżku mężczyznę. Skrzywił się lekko. Miał nadzieję na coś naprawdę ciekawego. - Sprawa wygląda tak. Facet ma złamane nogi i ręce więc tym w tej chwili trzeba się zająć. To proste złamania, żadnego z przemieszczeniem, więc koleś ma cholernie dużo szczęścia. Wystarczy kilka śrub i metalowych płytek, ale jednak z łóżka nie wstanie za prędko. – zerknął na zegarek. - Sala jest zamówiona na czternastą, mają tam młyn bo przywieźli ofiary karambolu, mamy więc co najmniej dwie godziny wolne. – odłożył dokumentację na bok, czując się w swoim żywiole. Najwidoczniej wstał dzisiaj dobrą nogą, nie tak jak zwykle. - Mamy więc dwa wyjścia. Albo ulotnimy się na kawę, albo będziemy stać nad nim jak ciołki. Co wybierasz? – przekrzywił na bok głowę, patrząc na nią uwagę. Ktoś mu kiedyś powiedział, że jest czarujący. Jak książę z bajki.
Carol Willoughby
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
a
omg, przegapiłam posta, przepraszam :<
W sumie, kto powiedział, że tylko o dziesięć lat młodsi mogą tak korzystać z życia i czerpać z niego całymi garściami? To był dość krzywdzący stereotyp, bo jednak nikt nie powinien oceniać drugiego człowieka przez… jakąś chorą wizję, niby uniwersalną dla każdego. A każdy człowiek jest inny, ma inny charakter, potrzeby i pragnienia, więc ocenianie ich jedną miarą było troche patologiczne. Jeśli ktoś był szczęśliwy, żył po swojemu i oczywiście nikogo przy tym nie krzywdził, krytykowanie ich go tylko dlatego, że jakiś ktoś X ma trochę inne życie jest naprawdę idiotyczne. Carol miała siostrę bliźniaczkę, nie wyobrażała sobie więc, żeby ktoś z rodziny ją krytykował, albo uważał za nieudacznika, bo Audrey ma już dziecko, a ona nie ma potomstwa. Albo dlatego, że Audrey ma restaurację, czy że pracowała w wielkiej firmie, kiedy Care dalej była na studiach, bo jednak medycyna trochę trwa. I trochę jej jeszcze brakowało do specjalizacji. Nie patrzyła na siostrę jak na gorszą i sama nie otrzymywała od niej takich spojrzeń. I nigdy nie oceniała nikogo za one night stand, ale… no nigdy nie spała z kimś, kto ma wpływ na jej karierę. I tu nie chodziło tylko o jakąś ocenę jej pracy, czy zachowania przy wspólnym przypadku, ale o jej opinie w szpitalu. Do tej pory trzymała swoją pracę odgrodzoną od życia prywatnego, a cóż… teraz to wszystko się wymieszało i mógł się zrobić naprawdę solidny bajzel, jeśli dostanie łatkę sypiającej z przełożonymi. Jako kobieta, jej kariera i umiejętności są narażone!
- Mnie bardzo ucieszy, jak zdecydujemy się o tym nie mówić nikomu w szpitalu, a najlepiej nie mówić o tym nic na głos, tak żeby nikt przypadkiem nic nie usłyszał, przy tym naszym “niemówieniu” - zaproponowała, poprawiając nieco jego słowa, a potem posyłając mu zażenowany uśmiech. Za który sama się po chwili wkurzyła na siebie, bo halo, miała być profesjonalna.
- Tak, nie wygląda to na skomplikowany przypadek. Jestem w szoku, że nie ma żadnego poważnego, wewnętrznego krwawienia, ale i tak będę go monitorować pod tym kątem - odchrząknęła i bardzo się starała przyjąć profesjonalny ton, chociaż trudno się skupić, kiedy za każdym razem kiedy patrzyła na mężczyznę, widziała go nago.
- I nic ciekawego dla ortopedy? A to szkoda - odpowiedziała, nie do końca wiedząc do czego Christian Donovan zmierza, ale chyba planowała się ulotnić. Dopiero po chwili, po jego kolejnych słowach, zmrużyła delikatnie oczy.
- Kawa brzmi dobrze. Ale nie będziemy na niej rozmawiać o dzisiejszym poranku? - dopytała, tak na wszelki wypadek!
W sumie, kto powiedział, że tylko o dziesięć lat młodsi mogą tak korzystać z życia i czerpać z niego całymi garściami? To był dość krzywdzący stereotyp, bo jednak nikt nie powinien oceniać drugiego człowieka przez… jakąś chorą wizję, niby uniwersalną dla każdego. A każdy człowiek jest inny, ma inny charakter, potrzeby i pragnienia, więc ocenianie ich jedną miarą było troche patologiczne. Jeśli ktoś był szczęśliwy, żył po swojemu i oczywiście nikogo przy tym nie krzywdził, krytykowanie ich go tylko dlatego, że jakiś ktoś X ma trochę inne życie jest naprawdę idiotyczne. Carol miała siostrę bliźniaczkę, nie wyobrażała sobie więc, żeby ktoś z rodziny ją krytykował, albo uważał za nieudacznika, bo Audrey ma już dziecko, a ona nie ma potomstwa. Albo dlatego, że Audrey ma restaurację, czy że pracowała w wielkiej firmie, kiedy Care dalej była na studiach, bo jednak medycyna trochę trwa. I trochę jej jeszcze brakowało do specjalizacji. Nie patrzyła na siostrę jak na gorszą i sama nie otrzymywała od niej takich spojrzeń. I nigdy nie oceniała nikogo za one night stand, ale… no nigdy nie spała z kimś, kto ma wpływ na jej karierę. I tu nie chodziło tylko o jakąś ocenę jej pracy, czy zachowania przy wspólnym przypadku, ale o jej opinie w szpitalu. Do tej pory trzymała swoją pracę odgrodzoną od życia prywatnego, a cóż… teraz to wszystko się wymieszało i mógł się zrobić naprawdę solidny bajzel, jeśli dostanie łatkę sypiającej z przełożonymi. Jako kobieta, jej kariera i umiejętności są narażone!
- Mnie bardzo ucieszy, jak zdecydujemy się o tym nie mówić nikomu w szpitalu, a najlepiej nie mówić o tym nic na głos, tak żeby nikt przypadkiem nic nie usłyszał, przy tym naszym “niemówieniu” - zaproponowała, poprawiając nieco jego słowa, a potem posyłając mu zażenowany uśmiech. Za który sama się po chwili wkurzyła na siebie, bo halo, miała być profesjonalna.
- Tak, nie wygląda to na skomplikowany przypadek. Jestem w szoku, że nie ma żadnego poważnego, wewnętrznego krwawienia, ale i tak będę go monitorować pod tym kątem - odchrząknęła i bardzo się starała przyjąć profesjonalny ton, chociaż trudno się skupić, kiedy za każdym razem kiedy patrzyła na mężczyznę, widziała go nago.
- I nic ciekawego dla ortopedy? A to szkoda - odpowiedziała, nie do końca wiedząc do czego Christian Donovan zmierza, ale chyba planowała się ulotnić. Dopiero po chwili, po jego kolejnych słowach, zmrużyła delikatnie oczy.
- Kawa brzmi dobrze. Ale nie będziemy na niej rozmawiać o dzisiejszym poranku? - dopytała, tak na wszelki wypadek!
mów mi/kontakt
paula