Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
Rezydentka ginekologii i neonatologii, która właśnie wróciła z Afryki, aby na nowo ułożyć sobie życie w rodzinnym Hope Valley.
31
163

Post

003.

Trzeba przyznać, że jej powrót do domu był dość niespodziewany. Jeszcze kilka najbliższych miesięcy miała spędzić w Afryce, ale los nieco pokrzyżował jej plany. Kiedy dowiedziała się, że jej mama ciężko zachorowała, wsiadła w pierwszy samolot i przyleciała na Florydę. Początkowo planowała zatrzymać się w Cape Coral, ale ostatecznie zdecydowała się wynająć domek przy plaży w Hope Valley. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie tęskniła za domem. Tęskniła i to bardzo. Mimo wszystko, nie żałowała czasu spędzonego na czarnym lądzie. W Afryce doświadczyła wielu trudnych rzeczy, ale w ostatecznym rozrachunku tylko zyskała. Stała się lepszym lekarzem i lepszym człowiekiem. Solidne przemyślała sobie kilka spraw i czuła się gotowa, żeby zacząć od nowa, przynajmniej tak do niedawna się jej wydawało.
Dziś czekał ją wielki dzień. Pierwszy raz od powrotu miała pojawić się na dyżurze. Musiała przyznać, że naprawdę brakowało jej pracy w szpitalu. Cieszyła się, że po tak długiej przerwie zobaczy się ze swoimi pacjentami i współpracownikami. Martwił ją jedynie fakt, że czuła się nieco rozkojarzona. Ostatnie dni wzbudziły w niej wiele skrajnych emocji. Niespodziewanie natknęła się na swoją dawną miłość. Kiedy wracała do miasteczka, liczyła się z tym, że w końcu natknie się na Jareda. Miała jednak nadzieję, że nastąpi to nieco później. Szczerze mówiąc, choć minęły trzy lata, wciąż odnosiła wrażenie, że ciągle w pełni nie pogodziła się z ich rozstaniem. Wiedziała, że powinna iść dalej, ale nie potrafiła. Może jej przyjaciółki miały rację i faktycznie powinna wrócić do randkowania? Whitman liczyła, że poczuje się nieco lepiej, gdy znów rzuci się w wir pracy. Wiedziała, że jeśli będzie zajęta, będzie miała mniej czasu na skrupulatne analizowanie.
Popołudniu Lorelai planowała zjeść szybki lunch w towarzystwie swojego najlepszego przyjaciela. Gdy przechadzała się szpitalnym korytarzem, na horyzoncie pojawił się Willy. Brunetka przywitała go serdecznym uśmiechem. — To jak, idziemy na ten lunch? — spytała i delikatnie uniosła jedną brew ku górze. W międzyczasie uważnie zbadała go wzrokiem. Wiedziała, że w jego życiu sporo się ostatnio zmieniło. — Chciałam odwiedzić Cię w Hope Valley, ale pierwsze dni po powrocie były dla mnie dość intensywne — przyznała, a przez jej twarz znów przemknął cień uśmiechu.

Willy L. Cervantes
BOGATE CV That's a start MEDYCYNA NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI Mój dom przypomina dżunglę DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Chirurg dziecięcy i świeżo upieczony ojciec. Wodzi maślanym wzrokiem za Rae, ale boi się, że wyznanie uczuć zrujnuje ich przyjaźń i utrudni wspólne wychowywanie dziecka.
33
192

Post

sześć

Wyjazdy na misje zarówno te pokojowe do krajów Trzeciego Świata, jak i praca w wojskowych szpitalach na linii frontu to coś, co Willy bardzo podziwiał, jednak sam się nigdy na to nie zdecydował. Zapewne nigdy się do tego otwarcie nie przyznawał, ale chyba po prostu za bardzo bał się tego, co mógł tam zobaczyć. Był człowiekiem, którego w dużym stopniu definiowało optymistyczne podejście do życia, a poczucie humoru było chyba jego najważniejszą cechą charakteru, przynajmniej on tak to widział. Bał się, że po takim wyjeździe i zobaczeniu na własne oczy tego, co niby wiedział, może mocno zmienić jego postrzeganie świata i tym samym, zamiast zyskać nową wiedzę i umiejętności, i zrobić coś dobrego, to zgubi tam siebie. Kiedyś sporo o tym myślał, nie czując się do końca komfortowo ze swoim podejściem, bo miał wrażenie, że było ono bardzo egoistyczne. Teraz jednak nawet rozmyślanie o tym nie wchodziło w grę. Miał tutaj na miejscu swoją własną, życiową misję i to w niej chciał się spełniać i wywiązać z tego jak najlepiej.
Wiadomość, że Lorelai wraca do szpitala, dość mocno go ucieszyła, bo brakowało mu jej towarzystwa podczas dyżurów. Dogadywali się naprawdę nieźle zarówno w kwestiach zawodowych, jak i w tematach poza szpitalnych. A podczas długich i trudnych dyżurów zawsze warto było mieć pod ręką kogoś, z kim można porozmawiać o wszystkim i niczym. Co prawda Willy był z natury człowiekiem bardzo kontaktowym, jednak nie z każdym szło aż tak dobrze się dogadać. Gdy tylko na siebie wpadli rano, umówili się na lunch, aby nieco nadrobić zaległości w szpitalnych pogaduchach. Co prawda w szpitalu wiecznie brakowało czasu na porządny posiłek i nie było raczej mowy o tym, aby przesadnie się w szpitalnej stołówce rozsiadać, jednak zawsze był to jakiś przyjemny przerywnik w ciągu dnia. Szczególnie jeśli właśnie skończyło się kilkugodzinną, ciężką operację na kilkuletniej dziewczynce, która była małym aniołkiem i człowieka serce nieco bolało, że musi jej tyle trudu i cierpienia sprawiać, bo jednak dochodzenie do siebie po skomplikowanym zabiegu dla dziecka nie jest niczym przyjemnym.
- Zdecydowanie tak, potrzebuję jedzenia i oderwania głowy od pracy chociaż na pięć minut - inaczje było ryzyko, że eksploduje mu mózg od nadmiaru myśli, a jednak wolał tego uniknąć. Bo rzeczywiście, dużo się u niego działo i jeszcze dużo przed nim. W ciągu kilku miesięcy zdążył się dowiedzieć o tym, że jest ojcem i oddać swojemu kilkuletniemu dziecku nerkę, które potem jednak z jego życia z matką bardzo szybko zniknęło i dowiedzieć się, że będzie mieć dziecko ze swoją najlepszą przyjaciółką, z którą zamieszkał. I która już za dobre dwa miesiące Kropkę miała urodzić. Także nie mógł ich przecież teraz zostawić, wiadomo.
- Domyślam się, że mogło się sporo dziać. A udało Ci się wszystko, co najważniejsze już ogarnąć? - rozpakować, na przykład. Jemu zajęło to prawie rok, ale nie przyznawał się do tego głośno zbyt często. - Zapraszam, chociaż ostrzegam od razu, że panuje u nas dość spory rozgardiasz - ostrzegł lojalnie i zgodnie z prawdą. - Nie wszystkie rzeczy Rae mają już swoje miejsce i jesteśmy w trakcie meblowania pokoju dla Kropki - wyjaśnił, aby mogła sobie wyobrazić nieco, jak to wyglądało. Dodając do tego trzy psy, które biegały między kartonami, to trudno nie domyślić się, że działo się tam naprawdę dużo.

Lorelai Whitman
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Scream! This is Halloween Red 'n' black, and slimy green temat miesiąca - październik WIERZĘ W JEDI DOMOWE REWOLUCJE i only lie when i love you
mów mi/kontakt
Patka
Zablokowany