a
Awatar użytkownika
Ciekawi cię, co siedzi obecnie w głowie Wayne'a? Yasin, studia, Yasin, "świat jest piękny", Yasin, ostatnia praca, Yasin, nowy sezon teatralny oraz Yasin.

I jeszcze trochę Yasina!
22
177

Post

Worrell Wayne
imiona Wayne Nathan
nazwisko Worrell
data urodzenia18.02.1999
miejsce urodzenia Hope Valley
orientacja seksualna homoseksualny
miejsce pracy freelancer
stanowisko pracy student reżyserii filmowej, dorabiający na pracach dorywczych
narracja 3 osoba, czas przeszły
wizerunek Jung Hoseok
Wszechobecna biel szpitalnej sali raniła oczy niczym setki cienkich igieł, wtłaczanych pod powieki. Specyficzna woń sterylności osadzała się w nozdrzach, nie pozwalając zapomnieć o tutejszym cierpieniu jeszcze długo po opuszczeniu szpitalnych progów. Monotonię czasu odmierzało miarowe pojękiwanie aparatury monitorującej czynności życiowe. Cały ten obrazek zdawał się być jedynie martwą ilustracją na kartach szpitalnych dziejów - i tylko woda zdawała się żyć tu i teraz. Przezroczyste perełki skapywały jednostajnie w kroplówce. Kropelka po kropelce. Kap, kap... kap, kap... Sunęły przezroczystym wężykiem, by zniknąć pod wenflonem. Wraz z nimi kapały łzy. Moczyły szczupłe policzki strużkami słonego cierpienia i oderwawszy się od twarzy, pikowały w samobójczym locie, a ich żywot kończył się na prześcieradle. Wsiąkały w biały materiał i pozostawał po nich jedynie wilgotny ślad.

Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Ja doskonale! To jeden z dni, których obraz nigdy nie blaknie w pamięci. Dziś mógłbym śmiało powiedzieć, że ten dzień otworzył przede mną nową drogę, z której przez ostatnie miesiące sam usiłowałem się zepchnąć, wiesz? Nie potrafiłem odnaleźć się na tamtej imprezie. Znajomi sprosili mnóstwo studentów z innych kierunków, których nie znałem i nie mogłem pozbyć się wrażenia, że gdzie bym nie przyłożył ucha, tam rozmowa zupełnie się nie kleiła. Rozglądałem się w poszukiwaniu kogoś, kto przyciągnie moją uwagę i... wtedy pojawiłeś się ty! Stałeś gdzieś w kącie i sącząc drinka, obserwowałeś otoczenie. Jakbyś wyrastał ponad pełne krępacji, nieporadne rozmowy tych wszystkich osób, które średnio potrafiły się dogadać. Musiałem podejść i zagadać. Przyciągałeś mnie wtedy nieopisanym mesmeryzmem, któremu nie umiałem się oprzeć.

Tak wiele by dał, żeby te iskry znów zabłyszczały w ciemni ukochanych tęczówek! Lecz znajomych ogników nie było. Oczy skrywały się pod kołderką powiek. Niezmiennie. Umysł trwał pogrążony w sztucznym śnie, dla jego dobra... dla jego życia... mimo tej świadomości widok tego jedynego ranił deszczem ostrzy, raz po raz przebijających duszę na wylot. Czy jeszcze kiedyś te oczy zamigocą gwiazdami radości? Tyle miesięcy cieszenia nimi serca, podziwiania! Tyle słodkich uczuć, gdy ich spojrzenia spotykały się niechcący! Ciepło wzniecane przez te piękne oczy zmieniało się z biegiem czasu i ich głębokiej przyjaźni.
Wayne przyszedł na świat w spokojnej, poukładanej rodzinie o intrygującym rodowodzie - matka jest Koreanką, ojciec był Amerykaninem. Wychowując się w cieple i radości szczęśliwego domu, Wayne był nieco nazbyt ruchliwym i kłótliwym, acz całkiem sympatycznym dzieciakiem, który grzecznie zachowywał się jedynie w obecności spokojnego starszego braciszka. Żył życiem radosnym, ale pustym na swój sposób, jego pełnię odkrył zaś dopiero gdy po raz pierwszy spojrzał w oczy Yasina.

A pamiętasz ten trudny czas po śmierci mojego taty? Powiedziałeś wtedy, że mogę na ciebie liczyć zawsze, nieważne, co się stanie i... wiesz, nie byłeś jedyną osobą z naszych znajomych, która mi to powiedziała, ale... ale tylko przy tobie czułem, że to szczera deklaracja. Spędziliśmy wtedy razem tyle czasu i nie wiem, jak poradziłbym sobie w tamtym czarnym okresie, gdyby nie ty. Mama się załamała, zaczęła tracić zdrowie... a ja czułem się tak bezradny... tak cholernie bezradny! Jak dziś, gdy patrzę na ciebie i widzę, jak... oddałbym teraz wszystko, żeby znów usłyszeć twój głos!

Miękki, rozedrgany nutą gorzkich emocji głos zaciął się w cichym szlochu, a słowa uwięzły w gardle. Palce Wayne'a pieszczotliwie musnęły dłoń przyjaciela - delikatnie, ostrożnie, jakby miały pod opuszkami szalenie kruchy porcelanowy twór. Tak, Yasin wyglądał teraz tak krucho, tak słabo, jakby jeden nieostrożny dotyk mógł obrócić w pył jego nieruchome ciało. Pogrążony w sztucznym śnie, złożony w bieli szpitalnej pościeli, pośród złowróżbnych pudeł medycznej aparatury okazał się widokiem zbyt przytłaczającym, by Wayne potrafił patrzeć na niego o suchych oczach. Potoki łez wciąż żłobiły mokrą ścieżkę na jego policzkach, a gardło coraz częściej dusiło się w uścisku szlochu.
Kolejną igłą bólu, wbitą w san środek udręczonego serca, było wspomnienie zmarłego ojca. Miał zaledwie kilka miesięcy, odkąd tragiczny wypadek samochodowy odebrał mu ojca nagle, niespodziewanie, zwalając z nóg żałobnym ciosem. Tamten czarny dzień okazał się przełomem w rodzinie Worrellów, odwracając jej losy już na zawsze - Wayne obserwował upadek psychiczny własnej matki, która nigdy nie pogodziła się ze śmiercią męża; przytłoczona obowiązkami zawodowymi, stresem i bólem po stracie miłości zamknęła się w więzieniu pogłębiających się zaburzeń psychicznych. Tak bardzo Yasin pomógł wtedy Wayne'owi, wspierając działaniem, ciepłym słowem, obecnością...

Wtedy, w tamtych trudnych chwilach... byłeś tak blisko mnie... coraz trudniej przychodziło mi ukrywanie, że jesteś więcej niż zwykłym przyjacielem. Kimś ważniejszym. Ale nie miałem odwagi ci o tym powiedzieć, przecież traktowaliśmy się niemal jak bracia. Przyjaciele. Bałem się, że jeśli wyznam, co czuję, to przyniesie koniec naszej przyjaźni, coś popsuje, stworzy między nami jakiś dystans... nie chciałem psuć tego, co miałem. Próbowałem wchodzić w inne relacje, ale na próżno... bo nikt nie miał tego uśmiechu, tych oczu, co ty... nikt nie mógł się z tobą równać. Przepraszam, że uciekałem od kolejnych spotkań. Usprawiedliwiałem to mamą, bo... tak, miała się coraz gorzej. Zanim podjęliśmy z bratem decyzję o umieszczeniu jej w szpitalu psychiatrycznym, często zaszywałem się w rodzinnym domu, by jej pilnować, ale wcale nie musiałem tego robić. Stchórzyłem. Oddaliłem się. Bałem się, że zniszczyłem naszą przyjaźń, że będziesz miał do mnie pretensje albo... miałem w sobie tak wiele strachu! A dziś... gdybyś tylko mógł znów spojrzeć w moje oczy i zaczarować mnie swoim uśmiechem jak kiedyś... już nigdy bym nie ukrywał, że cię kocham.

Czy on słyszał? Rozumiał słowa? Czy mimo śpiączki wpływały do jego umysłu, zapisując się gdzieś na dnie podświadomości swym sensem? Wayne zacisnął mocniej palce na dłoni przyjaciela, zdając sobie sprawę, że po raz pierwszy tak bardzo otwiera się przed nim, wyrzuca z siebie emocje, które dusił w sercu od wielu miesięcy i... nie mógł mieć za grosz pewności, że jego wyznania nie odbijają się od bariery snu.
A może tak byłoby lepiej?



❤ Nie brak mu ambicji, samozaparcia i niemałej wcale dozy indywidualizmu, który lubi podkreślać, nie obawiając się głoszenia buntowniczych haseł, wyrażania własnych opinii i emocji, pomimo częstej sprzeczności podglądów z ogólnie przyjętym nurtem. Jako nastoletni dzieciak lubił buntować się i okazywać swą odmienność wobec świata, swój młodzieńczy sprzeciw - choć nie lekceważył nigdy nauki i osiągał dobre stopnie, zaliczał się do grona szkolnych łobuzów, którzy jako pierwsi trafiali na dyrektorski dywanik, jeżeli w szkole wydarzyło się coś nieodpowiedniego. Nie był ani synem, ani uczniem idealnym, niemniej posiadał intuicyjne poczucie granicy przyzwoitości, której nigdy nie przekraczał. Ot, trochę łobuz, ale w gruncie rzeczy dobry był z niego chłopak - i taki już zapewne pozostanie: ambitny, lecz zarazem przekorny i śmiały.

❤ Posiadacz otwartego umysłu i nieograniczonych horyzontów. Nie boi się otwartych konfrontacji. Nie istnieje dla niego tabu nie do przełamania, mało jest tematów i projektów, których realizacji obawia się podjąć. Lubi zdobywać wiedzę, poszerzać zainteresowania, poznawać nowych ludzi i ich poglądy, których nie obawia się ścierać w ostrych nierzadko dyskusjach. Na tej płaszczyźnie kontaktów międzyludzkich nie uznaje żadnych świętości - tak samo będzie wykłócał się o swoje racje z kolegą przy piwie, jak z profesorem na uczelni.

❤ Życie osobiste zdradza inną, znacznie łagodniejszą stronę jego osobowości. Dla najbliższych, dla osób, które darzy szczególnym uczuciem, odnajduje w sobie wiele ciepła, cierpliwości i łagodności zapisanej w szerokim, przyjaznym uśmiechu. Dla innych nie boi się zrezygnować z siebie, z niektórych pomysłów czy obowiązków, jeśli uznaje, że warto się poświęcić.

❤ Niestraszny mu ani dziki pęd zawodowy podczas pracy, jak i chwile lenistwa w domowym zaciszu. Nie przepada jednak za zbyt długą stagnacją.

❤ Wbrew całemu zamiłowaniu do sztuki filmowej, nie przepada za chodzeniem do kina. Ceni sobie niepowtarzalny kinowy klimat, ale nie lubi, gdy w odbiorze oglądanego obrazu przeszkadzają mu inni widzowie. Ponadto patrzenie w zupełnej ciemności na wielki ekran dość szybko przyprawia go o ból głowy.

❤ Nienawidzi wszystkiego, co przyprawione jest imbirem. Prędzej zwymiotuje niż napije się herbaty imbirowej, od samego jej zapachu potrafi stracić apetyt. Niechęć ma z czasów dzieciństwa, gdy babcia podawała mu ją na przeziębienia. Imbir nigdy nie kojarzył mu się dobrze i to skojarzenie dość głęboko zapisało się w jego psychice.

❤ Dużo wolnego czasu i myśli zdarza mu się poświęcić polityce, choć nie widzi w tym większego sensu i zdaje sobie sprawę, że sam ze swymi poglądami nie zwojuje świata - nie potrafi odciąć się od, zwykle negatywnego, emocjonowania polityką, zwłaszcza krajową. Regularnie śledzi wiadomości, pomijając jedynie ploteczkowe bzdury o sukience prezydentowej. Nie jest jednak takim desperatem, by zapisać się do partii politycznej.

❤ Choć zupełnie tego po nim nie widać, przepada za fast foodami. Nie idzie mu to na zdrowie, ale lubi sobie od czasu do czasu wsunąć pizzę, burgera czy jakiegoś kebaba.

❤ Lubi zwierzęta domowe, choć nie każde chciałby mieć. Przez wiele lat w jego rodzinnym domu były duże i wymagające psy, które wiązały się z wieloma obowiązkami, nie zawsze wygodnymi. Obecnie uznaje, że przy psach jest za dużo pracy. Kota z kolei nigdy nie miał, więc nie zna się na opiece nad tymi zwierzakami. Woli życie bez obowiązków.
MIEJSCOWY Midtown Avenue
mów mi/kontakt
Zulasia#8796
a
Awatar użytkownika
<3
00
000

Post

Twoja karta została zaakceptowana!


Cieszymy się, mogąc Cię gościć w Hope Valley. Prosimy, czuj się u nas jak w domu! Aby ułatwić Ci rozpoczęcie rozgrywki, przygotowałyśmy listę tematów, które powinieneś odwiedzić w pierwszej kolejności:
> relacje zapewnią Ci niekończące się możliwości rozwoju postaci;
> telefon pozwoli Twojej postaci kontaktować się z przyjaciółmi;
> w kalendarzu możesz porządkować swoje rozgrywki, by już zawsze pamiętać o odpisach.

Koniecznie zerknij też do forum z odznakami i wybierz te, które chciałbyś zobaczyć w swoim profilu! I pamiętaj — w razie jakichkolwiek wątpliwości, nie wahaj się z nami kontaktować!
miejscowypowodzenia!
The Best Coder of 2020 WŁADZA BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! SEX TELEFON - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" LILY OF THE VALLEY - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" TRUST ME, I'M A DOCTOR! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BARANEK SHAUN - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!"
mów mi/kontakt
administrator
Zablokowany