Parker Dejan
imiona Dejan Kain
nazwisko Parker
data urodzenia17 czerwca 2001
miejsce urodzenia White Oak
orientacja seksualna homoseksualny
miejsce pracy bezrobotny
stanowisko pracy przyszły student
narracja narracja trzecioosobowa czasu przeszłego
wizerunek Liu Yangyang
Urodził się jego jedyne dziecko swojej mamy, która dbała o niego jak nikt inny, dzięki czemu bycie jedynakiem nigdy mu nie przeszkadzało, niosąc ze sobą sporą ilość plusów. Nie musiał się z nikim dzielić czasem mamy, jak również wszelkie prezenty, jeśli już się pojawiły, były tylko dla niego. Czy jako dziecko człowiek mógł chcieć czegoś więcej, myśląc raczej w sposób prosty? Przyjaciół do zabawy nigdy mu nie brakowało, przez co nie odczuwał jakoś samotności podczas zabawy, będąc w większości dzieckiem radosnym.
Dejan, odkąd tylko pamiętał, wychowywał się bez ojca. Początkowo, kiedy tylko nauczył się mówić, pytał swoją mamę, czemu żyją tylko we dwoje, skoro inni jego koledzy mają tatę. Odpowiedź zawsze była wymijająca, a on z czasem przestał wałkować temat, godząc się z tym co posiadał. Im był starszy, tym bardziej odpowiadała mu rzeczywistość w jakiej się znajdował. Miał kochającą matkę, a w miarę poznawania świata uznał, że jego ojciec nie był wystarczająco dobry, żeby z nimi żyć. Winił jego, nigdy nie obwiniając za coś mamy. Była wspaniałą kobietą, która poświęciła tak wiele. Zapewne lepiej było jej bez niego, co akceptował. Ciekawość gdzieś w nim rosła, niemniej starał się ją tłumić jak tylko mógł.
Początki w szkole wspomina całkiem nieźle. Był lubianym dzieciakiem, który potrafił sobie znaleźć kolegów wszędzie. Z tym, że nie zawsze było to towarzystwo dla niego, o czym można było się przekonać w późniejszych klasach, kiedy Dejan zaczął sprawiać problemy. Nie brał narkotyków, nie lądował co chwilę w areszcie, ale z całą pewnością nauczycielom nie było łatwo mierzyć się z jego okresem buntu, kiedy potrafił wdać się w bójkę, czy jawnie pyskować. Ach, ile to razy mama musiała pofatygować się do szkoły, by wyjaśnić, czemu właściwie chłopak rzucił książką w kolegę lub czemu szkolny szczur siedział u koleżanki w plecaku. Nie jego wina, że niektóre dni w szkole były po prostu nudne i trzeba było jakoś sobie to urozmaicić. Szkoda, że inni tego nie rozumieli, a wizyty Dejana u dyrektora zaczynały stawać się tradycją.
Pomimo kłopotów, uczył się dobrze. Daleko było mu do mistrza, bo ślęczenie nad książkami nie było tym, na co chciał poświęcać cały swój czas, ale udawało mu się przechodzić z klasy do klasy. Ba, nawet kilka razy wziął udział w konkursie, ale w późniejszych etapach nie uczył się już na tyle, by przejść dalej. Może dlatego, że niewiele z tego było w stanie go zainteresować? Nie wiedział na tym etapie co takiego chce robić w życiu. Czemu ludzie musieli decydować tak wcześnie, skoro tak wiele było jeszcze do odkrycia?
Kiedy miał piętnaście lat dowiedział się, że jego mama jest poważnie chora. Zawsze wydawała mu się jakaś słaba i trochę zestresowana, jednak nigdy nie pytał. A może powinien? Dopiero, kiedy wylądowała na wózku, nie mogąc już samodzielnie się poruszać okazało się, że cierpi na stwardnienie zanikowe boczne. Nazwa niczego chłopakowi nie mówiła, jednak nienawidził jej już za to, że odbierała mu mamę. Patrzył, jak z miesiąca na miesiąc osoba, którą kocha, zmienia się, cierpiąc. To właśnie dlatego, by zająć się mamą, postanowił przełożyć decyzję o rozpoczęciu studiów, nie uważając ich za istotne. Najważniejsze było dla niego spędzenie jak największej ilości z rodzicielką, która nie potrafiła już wielu czynności wykonać sama. To bolało, ale musiał być silny.
To właśnie mniej więcej w tym okresie Dejan dowiedział się, że ma brata, a jego ojciec żyje, chociaż on sam w myślach już dawno go zabił. Poznał prawdę o tym, jak jego matka, zanim się urodził, była raczej marginesem społecznym, przystając z ćpunami, prostytutkami, czy alkoholikami, dla których najważniejszą rzeczą w życiu było upijanie się. Opowiedziała mu, jak zmieniła swoje życie w chwili, w której dowiedziała się, że jest w ciąży, odgradzając się od toksycznego środowiska, a co za tym idzie, wyrzucając ze swojego życia ojca, który nie potrafił obejść się bez alkoholu wlewanego w siebie litrami.
Czy winił ją za zatajenie prawdy? Nie. Domyślał się, że było to dla niej trudne; nikt nie chce mówić o takiej przeszłości, woląc zatrzymać ją głęboko w sobie. Znał mamę od innej strony, jako kochającą kobietę, będącą w stanie poświęcić naprawdę wiele dla dobra swojego syna. Nie musieli być bogaci, żeby być szczęśliwymi. Tego się trzymał do ostatniego dnia, kiedy kobieta odeszła z powodu niewydolności oddechowej.
Przeżył to znacznie bardziej, niż mógł zakładać. W całym tym zamieszaniu, świadomości, że nie ma żadnej bliskiej rodziny, znając jedynie dziadków, którzy mieszkali na innym kontynencie, postanowił odszukać swojego brata licząc, że chociaż on okaże się bardziej normalny, niż ich wspólny ojciec.
- jest uczulony na czekoladę. Trochę to bolesne i chociaż czasami zdarza mu się gdzieś tam ją zjeść, woli unikać starcia z nią z powodu wysypki, która pojawia się na całym jego ciele
- prawo jazdy zdał za pierwszym razem uznając, że jest mu zbyt bardzo potrzebne, by w nieskończoność siedział na egzaminach
- nadal nie wie, co chce robić w życiu. Liczy, że w nowym miasteczku natchnie go ostatecznie, a on będzie mógł wybrać kierunek studiów idealnie do niego pasujący
- nie potrafi usiedzieć w jednej pracy dłużej, niż kilka miesięcy. Niemal wszystko go nudzi, bo ileż można stać na zmywaku, czy latać z jedzeniem jako kelner?
- potrafi grać na gitarze, ale nigdy nie kształcił się bardziej w tym kierunku. A szkoda, bo kto wie, czy nie wywiązałoby się z tego coś przyszłościowego
- nie jest fanem siłowni. Ogólnie nie lubi się męczyć bez powodu, nie mówiąc już o poceniu się. Przecież to jest obrzydliwe
- zaledwie dwa razy w życiu miał przelotne romanse. Jeden z koleżanką ze szkoły, która okazała się ostatecznie niepociągająca, a drugi z kolegą z drużyny, który zdecydowanie bardziej przypadł mu do gustu, co utwierdziło chłopaka w przekonaniu, że płeć piękna nie jest dla niego
- przyjechał do Hope Valley, by odszukać brata. Kto wie, może okaże się na tyle fajny, że pozwoli mu u siebie zamieszkać?
Dejan, odkąd tylko pamiętał, wychowywał się bez ojca. Początkowo, kiedy tylko nauczył się mówić, pytał swoją mamę, czemu żyją tylko we dwoje, skoro inni jego koledzy mają tatę. Odpowiedź zawsze była wymijająca, a on z czasem przestał wałkować temat, godząc się z tym co posiadał. Im był starszy, tym bardziej odpowiadała mu rzeczywistość w jakiej się znajdował. Miał kochającą matkę, a w miarę poznawania świata uznał, że jego ojciec nie był wystarczająco dobry, żeby z nimi żyć. Winił jego, nigdy nie obwiniając za coś mamy. Była wspaniałą kobietą, która poświęciła tak wiele. Zapewne lepiej było jej bez niego, co akceptował. Ciekawość gdzieś w nim rosła, niemniej starał się ją tłumić jak tylko mógł.
Początki w szkole wspomina całkiem nieźle. Był lubianym dzieciakiem, który potrafił sobie znaleźć kolegów wszędzie. Z tym, że nie zawsze było to towarzystwo dla niego, o czym można było się przekonać w późniejszych klasach, kiedy Dejan zaczął sprawiać problemy. Nie brał narkotyków, nie lądował co chwilę w areszcie, ale z całą pewnością nauczycielom nie było łatwo mierzyć się z jego okresem buntu, kiedy potrafił wdać się w bójkę, czy jawnie pyskować. Ach, ile to razy mama musiała pofatygować się do szkoły, by wyjaśnić, czemu właściwie chłopak rzucił książką w kolegę lub czemu szkolny szczur siedział u koleżanki w plecaku. Nie jego wina, że niektóre dni w szkole były po prostu nudne i trzeba było jakoś sobie to urozmaicić. Szkoda, że inni tego nie rozumieli, a wizyty Dejana u dyrektora zaczynały stawać się tradycją.
Pomimo kłopotów, uczył się dobrze. Daleko było mu do mistrza, bo ślęczenie nad książkami nie było tym, na co chciał poświęcać cały swój czas, ale udawało mu się przechodzić z klasy do klasy. Ba, nawet kilka razy wziął udział w konkursie, ale w późniejszych etapach nie uczył się już na tyle, by przejść dalej. Może dlatego, że niewiele z tego było w stanie go zainteresować? Nie wiedział na tym etapie co takiego chce robić w życiu. Czemu ludzie musieli decydować tak wcześnie, skoro tak wiele było jeszcze do odkrycia?
Kiedy miał piętnaście lat dowiedział się, że jego mama jest poważnie chora. Zawsze wydawała mu się jakaś słaba i trochę zestresowana, jednak nigdy nie pytał. A może powinien? Dopiero, kiedy wylądowała na wózku, nie mogąc już samodzielnie się poruszać okazało się, że cierpi na stwardnienie zanikowe boczne. Nazwa niczego chłopakowi nie mówiła, jednak nienawidził jej już za to, że odbierała mu mamę. Patrzył, jak z miesiąca na miesiąc osoba, którą kocha, zmienia się, cierpiąc. To właśnie dlatego, by zająć się mamą, postanowił przełożyć decyzję o rozpoczęciu studiów, nie uważając ich za istotne. Najważniejsze było dla niego spędzenie jak największej ilości z rodzicielką, która nie potrafiła już wielu czynności wykonać sama. To bolało, ale musiał być silny.
To właśnie mniej więcej w tym okresie Dejan dowiedział się, że ma brata, a jego ojciec żyje, chociaż on sam w myślach już dawno go zabił. Poznał prawdę o tym, jak jego matka, zanim się urodził, była raczej marginesem społecznym, przystając z ćpunami, prostytutkami, czy alkoholikami, dla których najważniejszą rzeczą w życiu było upijanie się. Opowiedziała mu, jak zmieniła swoje życie w chwili, w której dowiedziała się, że jest w ciąży, odgradzając się od toksycznego środowiska, a co za tym idzie, wyrzucając ze swojego życia ojca, który nie potrafił obejść się bez alkoholu wlewanego w siebie litrami.
Czy winił ją za zatajenie prawdy? Nie. Domyślał się, że było to dla niej trudne; nikt nie chce mówić o takiej przeszłości, woląc zatrzymać ją głęboko w sobie. Znał mamę od innej strony, jako kochającą kobietę, będącą w stanie poświęcić naprawdę wiele dla dobra swojego syna. Nie musieli być bogaci, żeby być szczęśliwymi. Tego się trzymał do ostatniego dnia, kiedy kobieta odeszła z powodu niewydolności oddechowej.
Przeżył to znacznie bardziej, niż mógł zakładać. W całym tym zamieszaniu, świadomości, że nie ma żadnej bliskiej rodziny, znając jedynie dziadków, którzy mieszkali na innym kontynencie, postanowił odszukać swojego brata licząc, że chociaż on okaże się bardziej normalny, niż ich wspólny ojciec.
- jest uczulony na czekoladę. Trochę to bolesne i chociaż czasami zdarza mu się gdzieś tam ją zjeść, woli unikać starcia z nią z powodu wysypki, która pojawia się na całym jego ciele
- prawo jazdy zdał za pierwszym razem uznając, że jest mu zbyt bardzo potrzebne, by w nieskończoność siedział na egzaminach
- nadal nie wie, co chce robić w życiu. Liczy, że w nowym miasteczku natchnie go ostatecznie, a on będzie mógł wybrać kierunek studiów idealnie do niego pasujący
- nie potrafi usiedzieć w jednej pracy dłużej, niż kilka miesięcy. Niemal wszystko go nudzi, bo ileż można stać na zmywaku, czy latać z jedzeniem jako kelner?
- potrafi grać na gitarze, ale nigdy nie kształcił się bardziej w tym kierunku. A szkoda, bo kto wie, czy nie wywiązałoby się z tego coś przyszłościowego
- nie jest fanem siłowni. Ogólnie nie lubi się męczyć bez powodu, nie mówiąc już o poceniu się. Przecież to jest obrzydliwe
- zaledwie dwa razy w życiu miał przelotne romanse. Jeden z koleżanką ze szkoły, która okazała się ostatecznie niepociągająca, a drugi z kolegą z drużyny, który zdecydowanie bardziej przypadł mu do gustu, co utwierdziło chłopaka w przekonaniu, że płeć piękna nie jest dla niego
- przyjechał do Hope Valley, by odszukać brata. Kto wie, może okaże się na tyle fajny, że pozwoli mu u siebie zamieszkać?
PRZYJEZDNY wave hill