Muzeum historii naturalnej i ogród botaniczny
a
Awatar użytkownika
kisses on the foreheads of the lovers wrapped in your arms

you’ve been hiding them in hollowed out pianos left in the dark
32
170

Post


- 03


To, że zniknął, rejestruje dopiero po chwili. Trudno pogodzić się z jego odejściem. Ma wrażenie, że zabrał ze sobą ważną część niej samej — taką, o której istnieniu nie miała pojęcia. Taką, którą wyjął z najlepiej skrywanej części duszy, oczyścił jak cudowny diament i ukradł, zostawiając tylko tęsknotę i pustkę, o której doskonale wie, że nie zapełni.
Doprowadzenie się do porządku chwilę jej zajmuje. Wygładza czarną sukienkę, choć ta w żaden sposób nie ucierpiała. Odgarnia z twarzy dwa lub trzy zagubione kosmyki, odseparowane od reszty za pomocą palców, które jeszcze chwilę temu łagodnie muskały jej policzek. Policzek, który powinna zasłaniać maską. Maską porzuconą w jakimś kącie, na tyle feralnie i chaotycznie, by w panujących podczas randek ciemnościach nie była w stanie jej odnaleźć.
Nim weszła na salę balową, zaczepiła jednego z kelnerów. Na szczęście, w przeciwieństwie do niektórych, on był człowiekiem wykształconym. Nie dość, że zrozumiał wszystko, co Dolores przekazywała mu na migi, to pomógł jej znaleźć najładniejszą dostępną maskę. Czarny, przylegający do skroni materiał początkowo nieprzyjemnie drapał, ale kiedy wszystkie falbanki ułożyła w odpowiednim miejscu, przestała go w ogóle zauważać.
Mogłaby ją zdjąć, odsłonić twarz i przetańczyć całą noc z mężem, który — jak zdążyła wybadać — wciąż randkował. Mogłaby przedstawić się wszystkim jako pani Sherwood, partnerka człowieka, który wielu turystom uratował życie. Ta biedaczka, która przed kilkoma laty straciła głos w okropnym wypadku. Ta, która obecnie biega po mieście z notatnikiem, zapisując wszystkie swoje myśli, bo już dawno dotarło do niej, że mieszkańcy tak małego miasteczka nie zechcą uczyć się zupełnie nowego języka dla ułatwienia życia jednej osobie.
Anonimowość wydaje się bardziej... kusząca. Jest jak subtelny dotyk, który czuła na ramieniu, jak oddech, który wdarł się pod przylegającą do skóry maskę. Jak oczy, których błysk dostrzegła zaledwie na sekundę, otoczone najgęstszymi, najdłuższymi i najciemniejszymi rzęsami, jakie w życiu widziała.
Nie widzi go między ludźmi powoli wpływającymi do przyozdobionej dzikim kwieciem.
Nie widzi go przy barze, do którego co rusz dopływa kolejna fala gości.
Nie widzi go z żadnej strony, choć ma przeczucie, że jest obecny.
W pewnym momencie nie wie już, którego mężczyzny wypatruje. Swojego męża, prowadzącego pod rękę potencjalną randkę czy jegomościa, który rozpłynął się w powietrzu, nim zdążyła się pożegnać? I, przede wszystkim, którego z nich chce spotkać?
Nie potrafi powstrzymać uśmiechu, kiedy pierwsze nuty jej ukochanej piosenki płyną w powietrzu, kierując kroki rozmawiających par na parkiet. Stukot szpilek o kamienną podłogę, cicho wypowiedziane komplementy, nieśmiałe żarty.
Let's dance in style, let's dance for a while;
Heaven can wait, we're only watching the skies
.
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! SUMMER FESTIVAL - za udział w randkach w ciemno! LOVE IS BLIND - za znalezienie idealnego partnera na evencie Summertime Festival! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ That's a start NOCNA ZMIANA ONE BIG FAMILY MAN UP! TAKE MY BREATH AWAY Oh shit I killed Laura Palmer W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Nie mówię JESTEM NIEWIERZĄCY/A #TEAM_MARVEL Kocham zwierzęta NA KAŻDĄ RĄCZKĘ NO CHEATING SUNRISE SUNSET CAKE BOSS SING A SONG DANCING QUEEN GOOGLE ME You Shouldn't Kiss Me Like This
mów mi/kontakt
rura na miasto#7921
Jacob Warren
a

Post

Wie, że zrobił źle, ale nie czuje wyrzutów sumienia. Przez ostatnich dwadzieścia lat swojego życia był szczęśliwym i dość przykładnym małżonkiem, który nawet przesadnie nie obejrzał się za inną kobietą w obecności żony. Wszystko było tak, jak należało. A przynajmniej taką myśl pielęgnował w sobie przez lata własnej nieobecności. Kiedy ta nieobecność fizyczna zamieniła się w tę emocjonalną? Zapytany nie potrafiłby wskazać konkretnej granicy. Do pewnego momentu wciąż wydawało mu się, że to tylko chwilowy regres i że wszystko wróci do swojego kosmicznego porządku. Aż do dzisiaj. Do 20:02. Początkowo wyszedł z sali, gdzie odbywały się randki, prosto na zewnątrz. Jego rozchylone usta łapczywie wciągały powietrze, jakby dopiero co przebiegł maraton. W opanowaniu się nie pomaga też upał, który tej nocy zupełnie nie odpuszcza. Co on sobie myślał? I co chciał zrobić? Czy naprawdę zależało mu na tym, żeby jednym gestem pogrzebać połowę swojego życia? Zacisnął palce na barierce, aż do momentu, kiedy pobielały mu kłykcie. Dopiero wtedy odbił się od niej, przetarł wierzchem dłoni usta i wrócił do środka. Może Leah skończyła już swoje randki?
Wchodzi do środka i rozgląda się trochę zagubiony. Dziewczyna przy recepcji oferuje mu nową, prostą, czarną maskę, podobną do tych, które nosili uczestnicy ostatnich rozmów w ciemności. Na początku odmawia, ale zaraz po tych słowach cofa się i zawiązuje sobie oczy. Dobrze, jeśli taka ma być konwencja tego wieczoru. Nie widzi nigdzie żony, dlatego – póki może – planuje skierować swoje kroki do baru. Zagląda jednak przypadkiem na salę, gdzie odbywa się główna część balu i przepada. Wie, że to ona. Kilka razy przelotnie widział ją na promie, zresztą jak połowę mieszkańców tego małego miasteczka. Zawsze taka spokojna, zawsze zapatrzona w morską dal. Wtedy nie wiedział jeszcze, że nie mówi. Nie miał pojęcia też, że jest w niej coś tak magnetycznego, że nie może się temu oprzeć. Dlaczego tańczy sama?
Jacob decyduje się w ułamku chwili, zanim nie przemyśli tego co najmniej dwukrotnie, jego stopy w eleganckich butach kroczą już po połyskującym parkiecie. Ułamki sekund później znajduje się przy blondynce, opiera rękę na jej talii, a drugą chwyta jej wolną dłoń. Zazwyczaj nie tańczy. Nie dlatego, że nie potrafi. Warrena krępują spojrzenia obcych ludzi, nie lubi być w centrum uwagi. Ale nie może pozwolić, by tańczyła sama. Z kimkolwiek by dzisiaj nie przyszła. Nie od razu na nią patrzy. Jest niższa, ale w wysokich obcasach różnica pomiędzy nimi nie jest duża. Mimo to, jego wzrok utkwiony jest gdzieś ponad jej głową. Najpierw przyciąga ją blisko, by po chwili, w rytm muzyki odepchnąć ją nieco od siebie i poprowadzić tak, by pod jego ramieniem okręciła się kilkukrotnie wokół własnej osi. Wtedy pozwala sobie na ukradkowe spojrzenia. W tej bliskości i w pełnym świetle widzi, że jest od niego zauważalnie młodsza. Uśmiecha się w odpowiedzi na uśmiech, który lekko wygina kąciki jest ust. Są jedną z nielicznych par na parkiecie, dlatego może pozwolić sobie na bardziej zamaszyste ruchy niż kołysanie się w bliskości. Poza tym, jeśli ma ukraść jej ten jeden taniec, nie może pozwolić, by był tak zwyczajny. Przyciąga ją do siebie gwałtownie i bardzo blisko. Wtedy dopiero zerka w dół, by ich spojrzenia mogły się spotkać. Jest nadal uśmiechnięty, co nie zdarza mu się zbyt często.
Tańczę trochę lepiej niż śpiewam, prawda? – zadaje jej pytanie, gdyby nie rozszyfrowała jeszcze jego tożsamości. Wtedy dopiero przenosi znów wzrok na pozostałe osoby znajdujące się na sali. Wie, że piosenka może niebawem się skończyć. Chociaż, jeśli mógłby wybrać, wolałby, żeby trwała przez wieczność. Widzi na sobie spojrzenia i czuje się nieco skrępowany. Jak gdyby w tym tańcu było coś niewłaściwego. Jak gdyby wszyscy wiedzieli, że przyszedł tu z kobietą w jasnej sukience. Nie krótkiej, czarnej i bliskiej ciała.
Przy kolejnym obrocie niechcący zaczepia dłonią o dekolt jej sukni. Ma wrażenie, że słyszy trzask rwącego się materiału. Przez jego myśl przebiega ogromna panika, ale wtedy dopiero widzi, że po prostu, przypadkiem udało mu się coś rozpiąć. Drapowany materiał opada na ziemię. Sunie po jej ciele szybko i nim kobieta kończy obrót – długa złota suknia faluje w tańcu. Jacob trzyma kobietę na wyciągnięcie ręki i zaciska lekko usta. Wie, że piosenka wygrywa już swoje ostatnie takty. Znów przyciąga więc ją blisko, chociaż o wiele delikatniej niż chwilę temu. Dopiero teraz pozwala im się kołysać w rytm wyciszającej się powoli muzyki. Czy może pozwolić sobie na kradzież jeszcze jednej chwili? Zadaje jej to pytanie bez słów, ale ma nadzieję, że zostanie zrozumiany.

Obrazek


Dory Sherwood
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
kisses on the foreheads of the lovers wrapped in your arms

you’ve been hiding them in hollowed out pianos left in the dark
32
170

Post

It's so hard to get old without a cause,
I don't want to perish like a fading horse


Szuka jego spojrzenia, wygląda błysku spod ciemnej maski.
Gdy jej dłoń zaciska się na męskim ramieniu, a paznokcie drugiej żłobią półkoliste znaki na jego dłoni, Dolores czuje się bezpiecznie. Towarzyszy jej także dziwne uczucie odrealnienia, jakby cała ta scena, począwszy na wspaniałej piosence, przez pachnącą kwieciem salę, aż po księcia z bajki, była wytworem jej wybujałej wyobraźni. Zaciska więc powieki, gdy Jacob odwraca wzrok i ponownie je otwiera, gdy czuje go na sobie. Wciąż trzyma ją w ramionach, wciąż kołysze ją w rytm pięknej melodii, ich serca wciąż drżą do taktu. Choć zdaje sobie sprawę, że wpakowała się w tę sytuację z własnej woli i czuje się tak dobrze, to cichy głosik, uwięziony gdzieś z tyłu głowy sugeruje, że powinna jak najszybciej uciekać.

Youth's like diamonds in the sun,
And diamonds are forever


Jak może uciec? Teraz gdy perfumy partnera mącą jej zmysły, dotyk wywołuje na rękach gęsią skórkę, a spojrzenie, którym w końcu ją obdarza, przyszpila do ziemi. Przez ukłamek sekundy Dolores nie potrafi zmusić się do ruchu. Paraliżuje ją strach, tęsknota i pożądanie — nie erotyczne, oparte na czysto fizycznej przyjemności; to pożądanie czegoś, czego nie powinna chcieć. Nie, gdy na jej dłoni pobłyskuje złota obrączka.

So many adventures given up today,
So many songs we forgot to play.


Muzyka cichnie, gdy materiał dotychczas czarnej jak noc sukienki zaczyna opadać, przynosząc na myśl płynne złoto.

So many dreams swinging out of the blue,
Oh, let it come true


W innych okolicznościach nazwałaby ten moment magicznym.
Gdyby przyszli tu razem. Gdyby ktoś inny nie czekał na nich w przyciemnionej sali. Gdyby mogła mu się przedstawić, głośno wypowiadając własne imię. Gdyby na jej szyi nie lśniła ogromna, różowa blizna, ciągnąca się aż po dekolt. Blizna, którą Jacob odkrywa, jednym, gwałtownym, nieprzemyślanym ruchem.
Dolores zamiera. Z jedną dłonią utkwioną w bezpiecznym uścisku, drugą niechlujnie wyrzuconą w powietrze. Nim skończy ostatni obrót, ponownie lądując w ramionach partnera, przyciska palce do dotychczas zakrytej szyi. To słodkie uwielbienie, które malowało się w jej oczach, całkowicie znika, ustępując miejsca czystemu przerażeniu i wstydowi, który wypływa również na już zaróżowione policzki.
Nie dociera do niej, że muzyka się zmieniła. Ostatnie Do you really want to live forever? odbija się echem od ścian, po chwili zostając jedynie słodkim wspomnieniem. Cichy szmer przewijanej taśmy zamienia się w nową melodię, melodię piosenki, której każde słowo uderza w panią Sherwood jak bolesny cios.

Every breath you take
and every move you make


Podczas gdy Jacob chce wykraść wszechświatowi choćby sekundę, Dolores pragnie jedynie zniknąć. Dlatego korzysta z pierwszej okazji i, gdy partner luzuje chwyt, zgrabnie się wymyka. Najpierw cofa się o jeden bardzo drżący krok, unikając wzroku Warrena. Później robi kolejny, prawie wpadając na przechodzącą przez parkiet kobietę. Łapie spojrzenie mężczyzny i niemo przeprasza.

Every bond you break,
every step you take


Odwraca się i, na tyle szybko, na ile pozwalają jej wysokie szpilki, płynie przez gąszcz ciał do wyjścia. Ucieka, prawie jak Kopciuszek, z palcami zaciśniętymi na własnej krtani, jedną dłonią wplecioną w zmięty materiał złotej sukni, włosami przypominającymi jasną pelerynę.

I'll be watching you.

Wymija kilku kelnerów, którzy na trzymanych wysoko tacach prezentują drogi alkohol. Wymija spóźnionych gości: kobiety w krótkich spódnicach i panów dopiętych na ostatni guzik — i zatrzymuje się dopiero na zewnątrz. Prawie uderza w metalową barierkę, ogradzającą budynek ogrodu, ale zatrzymuje się tuż przed nią i mocno chwyta drżącymi dłońmi. Pochyla się do przodu, w stronę znajdujących się po drugiej stronie gęstych krzewów i oddycha głośno, głęboko, jakby dopiero wynurzyła się spod chłodnej wody.
Przymknięcie powiek nie pomaga. Wciąż widzi przed sobą twarz nieznajomego — schowaną za czarną, aksamitną przepaską, tak obcą, a jednocześnie dziwnie znajomą. W głowie Dolores niczym słodkie echo odbijają się jego słowa.
Jeśli nie mogę teraz zostać, to czy jesteś mi to w stanie wybaczyć?

Jacob Warren
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! SUMMER FESTIVAL - za udział w randkach w ciemno! LOVE IS BLIND - za znalezienie idealnego partnera na evencie Summertime Festival! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ That's a start NOCNA ZMIANA ONE BIG FAMILY MAN UP! TAKE MY BREATH AWAY Oh shit I killed Laura Palmer W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Nie mówię JESTEM NIEWIERZĄCY/A #TEAM_MARVEL Kocham zwierzęta NA KAŻDĄ RĄCZKĘ NO CHEATING SUNRISE SUNSET CAKE BOSS SING A SONG DANCING QUEEN GOOGLE ME You Shouldn't Kiss Me Like This
mów mi/kontakt
rura na miasto#7921
Jacob Warren
a

Post

O ile na sali niezręczną ciszę szczelnie wypełniała głośną muzykę, tak na zewnątrz uderza w niego przejmująca cisza. O ile przy drzwiach wejściowych, kiedy wybiega za kobietą i rozgląda się w jej poszukiwaniu, słyszy jeszcze stłumiony dźwięk, o tyle kilka kroków dalej, gdzie prawie kończy się sznur jasnych światełek, jedynym, który mu towarzyszy jest odgłos szybkiego bicia jego własnego serca. Nie pojmuje, kiedy wyślizgnęła mu się z rąk. Stracił czujność w momencie, gdy kątem oka zobaczył Leah na korytarzu muzeum? Rozproszył się, bo rzeczywistość uderzyła w niego zbyt brutalnie, rozbijając tę przyjemną, mglistą realność utkaną z nowych marzeń?
Nie zauważyłby jej szyi, gdyby nie jej reakcja. Był zbyt zatopiony w jej pięknym spojrzeniu i zbyt oczarowany chemią, która połączyła ich tego wieczora, by zwracać uwagę na defekt ludzkiego ciała, czy chociażby obrączkę na jej palcu.
Kiedy jej szuka, jest naprawdę zagubiony. Czuje się tak, jakby był zawieszony pomiędzy dwoma światami – jednym, w którym utknął i drugim, który otworzył przed nim nowe możliwości, aby następnie z hukiem zamknąć drzwi przed jego nosem.
Warren próbuje poskładać tę historię. Czy blondynka nie mówi naprawdę, czy taka była koncepcja ich wieczoru? Może ktoś miał jej nie poznać? Dopiero kiedy ją dostrzega – drobną, rozedrganą i nad wyraz przejętą z palcami mocno zaciśniętymi na metalowej barierce… Wtedy zaczyna rozumieć.
Nie chce jej zaskoczyć swoją nieobecnością. Podchodzi do niej powoli i kiedy zerka w jego kierunku – podnosi ręce do góry w geście niewinności. Nie chciałby jej wystraszyć, ale nic nie mówi.
Tańczę aż tak źle, że postanowiłaś skoczyć? – pyta z charakterystycznym dla siebie żartem. Zawsze dowcipkuje, kiedy czuje się niekomfortowo. Staje za nią, opiera się o nią, ale tylko po to, by położyć na jej dłoniach swoje ręce. Wtedy dopiero zauważa jej obrączkę. A ona może dojrzeć tę, należącą do niego. Mocno wciąga powietrze i wydycha jego strumień w jej włosy. Schyla się, by oprzeć nos o jej głowę, zanurza się w tych blond włosach i napawa pięknym zapachem, mieszanką słodkich perfum i świeżego szamponu. Dopiero po chwili zabiera dłoń i odsuwa palcami włosy z jej karku. Czuje, że kobieta nie do końca mu ufa. Może gdzieś tu, jest jej mąż? Nie przeszkadza mu to jednak w przekroczeniu granic, kiedy dotyka lekko ustami skóry jej szyi. Jedną dłoń wciąż trzyma na jej, drugą przesuwa nieco niepewnie po jej biodrze i udzie. Rozumie, co ją tak skrępowało.
Warren prostuje, zanim w tym ciemnym zaułku zabrnie za daleko. Wyciąga z butonierki jasną, perłową chustę, która pełniła u niego rolę poszetki, ale po rozwinięciu widać, że jest na to zbyt cienka i nieco za duża. To kawałek jedwabiu, który Jacob często miał przy sobie – wcześniej należała do jego matki. Nigdy wcześniej nie przyszłoby mu do głowy, żeby się z nią rozstać. Teraz czuje jednak, że musi naprawić to, co zepsuł chwilę wcześniej.
Wcześniej już przegarnął włosy Dolores na jedną stronę, teraz związuje je w formę lekkiego kucyka i przeplata przez kosmyki jasnych włosów materiałem. Od ponad dwudziestu lat jest w końcu ojcem córki. Odwraca kobietę przodem do siebie i przesuwa tę misterną fryzurę na dekolt kobiety. Teraz zasłania większą część blizny, jeśli tylko sobie tego życzy.
Patrzy na nią z delikatnym uśmiechem, w zasadzie przepraszającym.
I tak jestem zdania, że nie ma się czego wstydzić – mówi, kiedy do ich uszu dociera przemowa prowadzącego, informująca o trzeciej turze randek. Jacob nachyla się więc nad swoją randką i kradnie jej ostatni pocałunek. Chwyta ją za dłoń i prowadzi za sobą w stronę wejścia, ale kiedy wchodzą w oświetloną część tarasu – puszcza jej dłoń, obracając się jeszcze przez ramię, by spotkać się z nią spojrzeniem.
Obydwoje nie możemy teraz zostać, ale może nie jest to sytuacja, której nie da się zmienić?
Z zamyślenia wybija go inna blondynka, w srebrnej sukni, która potrąca go, zbiegając po schodach w kierunku parkingu. To sprawia, że Warren poprawia marynarkę, przesuwa dłonią po brodzie i z powrotem wchodzi do środka.

Dory Sherwood

/ztx2
mów mi/kontakt
ODPOWIEDZ